Protest w związku z ograniczeniami, jakie władze Chicago nałożyły na organizatorów manifestacji w czasie Narodowej Konwencji Partii Demokratycznej, zorganizowała jedna z grup aktywistów. Jej przedstawiciele mówią, że co prawda dostali pozwolenie na swoją akcję, ale pod takimi warunkami, które uczynią wydarzenie bardzo niekomfortowym dla uczestników.
Jak mówią przedstawiciele aktywistów, miasto co prawda zgodziło się na organizację manifestacji, ale nie zezwoliło na ustawienie scen, czy choćby toalet dla uczestników spotkania. Prawnik grupy zapowiedział złożenie pozwu sądowego przeciwko administracji burmistrza Brandona Johnsona, który, jego zdaniem, czekał do ostatniej chwili aby ujawnić swoje oczekiwania i storpedować działania protestujących.
W wygłoszonym oświadczeniu organizatorzy manifestacji podkreślili, że w myśl wymagań ratusza, organizacja nie może instalować scen, podestów, przenośnych toalet, namiotów, zadaszeń ani sprzętu nagłaśniającego. „Oznacza to, że możemy spotkać się w Union Park z potencjalnie dziesiątkami tysięcy ludzi, nie robić programu, który planowaliśmy od miesięcy, a następnie maszerować na krótkiej trasie o długości 1,1 mili z ostrymi zakrętami, które zaoferowali” – powiedział jeden z mówców obecnych na demonstracji.
Miasto w swoim oświadczeniu stwierdziło, że niektóre ograniczenia są konieczne ze względu na ilość grup planujących wiec lub protest w czasie DNC.