W kampanii wyborczej Donalda Trumpa po próbie zamachu na jego życie dojdzie do przełomu – podkreśla dziennik „Corriere della Sera”. W poniedziałkowej włoskiej prasie dominują opinie, że wydarzenie to zmieniło Amerykę, a pozostaje po nim obraz rannego przywódcy, który podnosi się z zaciśniętą pięścią.
Publicysta „Corriere della Sera” zwraca uwagę na wymowę gestu Trumpa: „To wyzwanie wygrał, a jego zaciśnięta pięść oznacza: zostaję z wami, nie porzucam was, nie pokonają mnie”.
„Ten obraz wytrwałego lidera, który się podnosi i nie traci ducha, zostanie skonfrontowany w sposób bezlitosny z czarnym wieczorem Joe Bidena, osławioną debatą, tym strasznym pojedynkiem telewizyjnym w CNN, w którym prezydent zacinał się, by skończyć zdanie, mylił się, tracił wątek” – pisze autor komentarza Federico Rampini.
Następnie podsumowuje: „Który z nich dwóch ma przytomny umysł i hart ducha, jakich trzeba, by przewodzić największym światowym mocarstwem? W wymiarze czystej propagandy zamach na wiecu Trumpa w Pensylwanii dopełnia telewizyjny pojedynek. 2:0 dla Trumpa”.
„W ciągu stu dni, jakich brakuje do wyborów, być może bardziej będzie się liczyć porównanie symbolicznych obrazów: rannego, który się podnosi i pokazuje zaciśniętą pięść i starego Joe, który idzie niepewnym krokiem” – konstatuje autor tekstu.
Także na łamach „Corriere della Sera” były lewicowy wicepremier Walter Veltroni pisze, że „w okresie wielkich konfliktów na Ukrainie i na Bliskm Wschodzie Ameryka ukazuje się jako kraj kruchy, niezdecydowany, wystawiony na przemoc”.
Te strzały, podkreśla Veltroni, „w dramatyczny sposób pokazują to, do jakiego poziomu doszło napięcie w Ameryce na kilka miesięcy przed wyborami”.
„Ameryka na rozdrożu” – tak pisze „La Repubblica”. Ocenia, że 16 dni, jakie minęły od telewizyjnej debaty Joe Bidena i Donalda Trumpa do próby zamachu na byłego prezydenta, zmieniły Amerykę.
„Kampania wyborcza stała się bezlitosnym lustrzanym odbiciem wielkiej demokracji w niebezpieczeństwie” – zauważa komentator rzymskiej gazety.
Lewicowy dziennik przypomina, że użyty przez zamachowca w Pensylwanii karabin AR-15 jest „symbolem amerykańskiego ruchu konserwatywnego, który broni prawa do strzelania zawsze i w każdym razie”.
Broń tego typu, zaznacza się, była wykorzystana w wielu strzelaninach w szkołach i w centrach handlowych w Stanach Zjednoczonych.
„Ten karabin jest tak bliski ludziom byłego prezydenta, że widnieje na przypinkach i krawatach noszonych nawet w Kongresie” – dodaje dziennik. Odnotowuje, że broń użyta przez zamachowca przeciwko Trumpowi jest „jednym z symboli jego ideologii”
Mieszkający we Włoszech amerykański dziennikarz Alan Friedman pisze na łamach „La Stampy”, że Donald Trump będzie w kampanii wyborczej występował w roli „męczennika, silnego mężczyzny, ofiary” i wypadnie w niej „najlepiej w swoim życiu”.
„Może nawet – dodaje – porównać się do Jezusa; już to wcześniej zrobił”.
„Warto przypomnieć, że w głębokiej Ameryce jest wielu ewangelickich zwolenników Trumpa, którzy już wypowiadają się w następującym tonie: +Trump broni Jezusa, bez Jezusa Ameryka upadnie+” – stwierdza publicysta w komentarzu zatytułowanym „USA przekroczyły swoją czerwoną linię”.
W turyńskiej gazecie jest też opinia, że wizerunek rannego Donalda Trumpa z zaciśniętą pięścią „zmienia historię”.
Jedno jest pewne – podkreśla znany włoski publicysta Lucio Caracciolo – próba zamachu nie była „piorunem z jasnego nieba, bo od lat gęstnieją chmury nad Stanami Zjednoczonymi”. Zwraca on uwagę na to, że w tym głęboko podzielonym kraju, pełnym broni, rośnie nienawiść.
Również „Il Messaggero” pisze o łatwym dostępie do broni i rosnącej politycznej nienawiści w USA , a także o „historii zapisanej krwią”.
Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)
sw/ zm/