Jacek Jaśkowiak, gdy tylko objął urząd prezydent Poznania, szybko stał się „ulubieńcem” hejterów. Do tej pory stosowana jest wobec niego przemoc słowna – transparenty i niecenzuralne hasła skandowane na meczach Lecha, hejt w internecie, napisy na płocie otaczającym dom „Pedał!” czy „Zdrajca”.
Po śmiertelnym ataku na Pawła Adamowicza, prezydenta Gdańska w trakcie finału WOŚP, w internecie pojawił się wpis, że teraz czas na Jaśkowiaka i prezydenta Wrocławia. Czy prezydent Poznania obawia się o swoje zdrowie i życie, czy potrzebuje ochrony? – Nie jestem osobą strachliwą – twierdzi Jacek Jaśkowiak i dodaje, że w poniedziałek przyjechał do urzędu rowerem. – Nadal zamierzam być wśród ludzi, jeździć tramwajami i autobusami.
Prezydent Jaśkowiak uważa, że trzeba stawić czoła eskalacji przemocy. Zwraca uwagę, że dba o swoją kondycję fizyczną. – Być może ułatwieniem dla mnie jest fakt, że uprawiam taką, a nie inną dyscyplinę – przypomina Jaśkowiak, przypominając, że trenuje boks i dając do zrozumienia, że spotkanie z jego np. prawym sierpowym może być nieprzyjemne dla potencjalnego napastnika. Jednocześnie przyznaje, że nie myślał o wynajęciu ochrony dla siebie. – Nie wyobrażam sobie, aby samorządowcy chodzili z ochroną. To wbrew naszej pracy – zaznacza prezydent Jaśkowiak. – Jeśli „odkleimy” się od ludzi, jak to zrobił prezes Kaczyński, jeśli będziemy chować się w limuzynach, za ochroniarzami, to nigdy nie będziemy w stanie dobrze wykonywać swojej pracy. Warunkiem koniecznym do sprawowania funkcji prezydenta miasta jest bliski kontakt z mieszkańcami.
Zdaniem prezydenta Poznania, krytyka wpisana jest w działalność samorządową. Źle jednak się dzieje, gdy nie ma reakcji na przemoc słowną, nawoływanie do nienawiści. – To widać w internecie, wystarczy porównać skalę hejtu dziś z tym, co było 5-6 lat temu – wskazuje Jaśkowiak. I odwołuje się do śp. Pawła Adamowicza: – Mieliśmy ten sam punkt widzenia na kwestie nienawiści i przemocy. W czasie debaty w Gdańsku przywoływaliśmy słowa Marka Edelmana, który mówił, że na początku jest agresja słowna, potem – pobicia, a później zabójstwa…
Jaśkowiak uważa, że jeśli policja chciałaby podjąć działania wobec wszystkich tych, którzy mu grożą, musiałaby zatrzymać kilkaset osób. – Chciałbym, aby policja działała systemowo. Gdy Młodzież Wszechpolska wystawiała akty zgonu, wtedy też trzeba było reagować. Dlaczego wtedy patrzono na to z pobłażaniem? – pyta Jaśkowiak.
aip