Na 12 dni przed wyborami prezydenckimi w USA głos oddało w nich już ponad 47,5 mln Amerykanów. Wczesne głosowanie jest już bardziej popularne niż cztery lata temu, gdy według portalu US Elections Project swój obywatelski obowiązek spełniło w ten sposób w USA nieco ponad 47 mln osób.
Z danych US Elections Project wynika, że głos do czwartku wieczór w USA oddało dokładnie 47 664 552 obywateli. Liczba ta stanowi ok. 34,6 proc. finalnej wyborczej frekwencji w 2016 roku.
Największą popularnością wczesne głosowanie cieszy się w Teksasie, gdzie karty wyborcze zwróciło ponad 5,8 mln osób. To odpowiada ok. 65,5 proc. wszystkich oddanych głosów w tym stanie w 2016 roku.
W tym roku, z uwagi na epidemię koronawirusa, w większości stanów znacznie ułatwiono oddanie głosu w formie korespondencyjnej. Zależnie od lokalnego prawa otrzymane drogą pocztową karty wyborcze można odsyłać, wrzucać do specjalnych skrzynek czy przynieść do lokalu wyborczego. W 10 stanach każdy uprawniony do głosowania powinien otrzymać w swojej pocztowej skrzynce wyborczą kartę.
Ułatwienia w głosowaniu prawdopodobnie przyczynią się do rekordowej frekwencji. Michael McDonald, profesor Uniwersytetu Florydy w Gainesville, szacuje, że w tym roku wyniesie ona ponad 150 mln osób.
Zgodnie z sondażami Demokraci są znacznie przychylniej nastawieni do głosowania korespondencyjnego. Natomiast w samym dniu wyborów, 3 listopada, w lokalach wyborczych stawi się – według prognoz – więcej Republikanów niż Demokratów.
(PAP)