6 lat więzienia i 7 tys. zł do zapłaty w formie częściowego naprawienia szkody chce prokuratura w procesie mężczyzny oskarżonego o udział w ciężkim pobiciu dwóch osób, z których jedna zmarła. Trzy miesiące temu właśnie na takie kary prawomocnie zostały skazane dwie inne osoby.
W piątek przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zakończył się proces trzeciego z oskarżonych. Obrona chce uniewinnienia. Wyrok ma być ogłoszony za niespełna dwa tygodnie.
Pobicie miało miejsce ponad dwa lata temu, doszło do niego w środowisku bezdomnych. Według ustaleń śledztwa, w pustostanie przy ul. Poleskiej w Białymstoku grupa osób spożywała alkohol, gdy doszło do kłótni, a potem do rękoczynów. Miało chodzić o kradzież pieniędzy przeznaczonych na zakup alkoholu i papierosów. Jeden z pobitych mężczyzn miał bardzo poważne obrażenia głowy, m.in. krwiaka podtwardówkowego i połamane żebra. Pobicia nie przeżył. Drugi w stanie ciężkim, również z obrażeniami głowy i licznymi złamaniami, trafił do szpitala.
Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku strony wygłosiły w piątek mowy końcowe. Prokuratura wnioskuje dla oskarżonego o karę łączną 6 lat więzienia, chce również, by zapłacił on 7 tys. zł w formie częściowego naprawienia szkody ciężko rannemu mężczyźnie.
Prok. Marzanna Mielewczyk-Olszewska z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku mówiła w swoim wystąpieniu, że oskarżony nie tylko brał udział w pobiciu, ale wcześniej „zagrzewał” do takich działań. „Udziałem w pobiciu jest także zagrzewanie, nawoływanie do pobicia” – mówiła prokurator. W jej ocenie, samo to nawoływanie mogło spowodować wzrost agresji napastników, którzy byli pod znacznym wpływem alkoholu.
Obrona wnioskuje o uniewinnienie. Mec. Stanisław Stachurski argumentował, że nie ma dowodów potwierdzających udział jego klienta w pobiciu. „To nie było spotkanie dżentelmenów, ale osób, które nagminnie nadużywały alkoholu. Z natury osób pijących alkohol wynika, że raz po raz pomiędzy nimi powstają nieporozumienia i to z banalnego powodu” – mówił o zdarzeniach z 2019 roku.
Obrońca odwoływał się też do opinii medycznej dotyczącej zmarłego i akcentował, że na jego zgon mogło mieć wpływ bardzo wysokie stężenie alkoholu we krwi.
W procesie dotyczącym innych oskarżonych w tej samej sprawie, który w marcu zakończył się dwoma prawomocnymi wyrokami 6 lat więzienia, sąd uznał za bezsporne (opierał się na opinii biegłej medycyny sądowej), że do śmierci ofiary nie przyczynił się jej stan nietrzeźwości, choć alkohol mógł nasilić krwawienie. Sąd apelacyjny przyjął, że – brutalnie bijąc ofiarę – sprawcy musieli przewidywać, że skutkiem będzie śmierć; uznał za prawidłową kwalifikację, iż działali wspólnie i w takiej sytuacji bez znaczenia jest np. to, który z nich jakie zadawał ciosy, bo akceptował działanie drugiego.
Tam okoliczności łagodzących sąd znalazł niewiele; zaliczył do nich przyznanie się do zbrodni, u jednego ze skazanych dodatkowo fakt, że zawiadomił policję. Wśród obciążających była szczególna brutalność sprawców, działanie pod wpływem alkoholu, błahy motyw i wcześniejszą karalność. (PAP)
Autor: Robert Fiłończuk
rof/ robs/