Spadek sprzedaży, także na rynkach eksportowych, drożejące drewno z Lasów Państwowych, do tego hojne podwyżki minimalnej pensji – to wszystko mocno bije w polskie meblarstwo – informuje w środę „Rzeczpospolita”.
Według gazety jeszcze zeszłoroczne dane o sprzedaży polskich mebli nie zapowiadały nieszczęścia: 54 mld zł to wciąż niezły wynik. A 11-proc. wzrost wartości wytworzonych sprzętów w stosunku do 2021 r. świadczyłby, że ten eksportowy sektor świetnie się broni.
„Nic bardziej mylnego” – mówi dziennikowi Maciej Formanowicz, szef rady nadzorczej giełdowych Fabryk Mebli Forte. – Już w zeszłym roku ostrzegaliśmy, że sprzedaż większości kategorii polskich mebli mocno spada. Branża słabnie, bo cała gospodarka jest w tarapatach, a nadciągające w naszej eksportowej branży poważne kłopoty wymagają uwagi i wsparcia rządu. Jednak zajęci wyborami politycy nie znaleźli czasu na poważną rozmowę o gospodarce – narzeka Formanowicz.
„Dziś już wiadomo, że polskie meblarstwo zsuwa się w światowych rankingach: straciło drugą pozycję po Chinach w gronie liderów globalnego eksportu mebli i znalazło się jako nr 4 poza +pudłem+. Wyprzedzili je Niemcy i Wietnam” – podkreśla „Rzeczpospolita”.
Zaznacza, że inflacja zmusiła konsumentów do oszczędności, stąd spadek sprzedaży domowych sprzętów sięgający – jak szacuje branża – średnio 25 proc., nawet 30 proc. „Michał Strzelecki, dyrektor Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli, przyznaje, że w przypadku pewnych grup sprzętów, np. mebli ogrodowych, sprzedaż spadła praktycznie do zera i kolejne firmy wygaszają ich produkcję w swoich zakładach” – czytamy w gazecie.
„Rzeczpospolita” wskazuje, że kłopot w tym, że kiedyś nasi meblarze mogli liczyć na eksport, a teraz słabnie koniunktura także na Zachodzie. (PAP)
wni/ par/