Funkcjonariusz policji stanowej w Michigan zrezygnował z pracy po tym, jak poraził paralizatorem 15-latka jadącego quadem. Niedługo potem nastolatek rozbił swój pojazd i zginął.
Damon Grimes z Detroit stracił życie 26 sierpnia. Jego śmierć wywołała protesty w mieście i doprowadziła do złożenia pozwu sądowego przez rodzinę, która domaga się 50 milionów dolarów odszkodowania.
Mark Bessner, funkcjonariusz, który poraził go paralizatorem przez okno jadącego radiowozu, łamiąc tym samym przepisy, odszedł z Michigan State Police 22 września. Cztery dni później dwaj inni policjanci zostali zawieszeni.
Bessnerowi nadal mogą zostać postawione zarzuty kryminalne. – Nasi śledczy sądzą, że sprawa ta podpada pod oskarżenie, ale ostateczną decyzję podejmie biuro prokuratora hrabstwa Wayne – oświadczyła Shanon Banner, rzeczniczka MSP.
Po śmierci 15-latka stanowa policja ogłosiła, że jej funkcjonariusze nie będą dłużej brać udział w pościgach w Detroit w sprawach mniejszej wagi, tj. dotyczących wykroczeń drogowych oraz występków.
(dr)