Do końca roku możliwy akt oskarżenia dla pary Ukraińców podejrzanych o usiłowanie zabójstwa 2,5-latka, zgwałcenie i znęcanie się
Dobiega końca śledztwo dot. pary Ukraińców podejrzanych o usiłowanie zabójstwa małego synka kobiety, w połączeniu ze zgwałceniem ze szczególnym okrucieństwem i znęcaniem się nad nim. Prokuratura czeka jeszcze na opinię zespołu biegłych różnych specjalności dotyczącą obrażeń ciała chłopczyka. Po jej otrzymaniu sporządzi akt oskarżenia. Jest to możliwe do końca roku – dowiedziała się PAP.
Chodzi o młodą parę, obywateli Ukrainy: 23-letnią Oksanę P., matkę skatowanego chłopczyka i jej partnera – 26-letniego Vitalija S. Są oni podejrzani o usiłowanie zabójstwa małoletniego synka kobiety – wówczas 2,5-letniego Danyla P., w kumulacji ze zgwałceniem dziecka ze szczególnym okrucieństwem oraz znęcaniem się nad „osobą nieporadną z uwagi na wiek” ze szczególnym okrucieństwem.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu. Dysponuje już ona m.in. opiniami biegłych dotyczącymi obojga podejrzanych, sporządzonych po trwających po cztery tygodnie obserwacjach psychiatrycznych przeprowadzonych w warunkach zamkniętych w areszcie śledczym na ul. Montelupich w Krakowie.
Oboje przebywali tam w różnych terminach – jej obserwacja zaczęła się w połowie maja br., jego – cztery tygodnie później, po zakończeniu obserwacji Oksany. Chodziło bowiem o to, żeby podejrzani nie stykali się ze sobą, nie kontaktowali.
23-letnia Ukrainka Oksana P. i jej 26-letni konkubent Vitalij S. byli badani przez biegłych tych samych specjalności: dwóch psychiatrów, psychologa i seksuologa. Na obserwację podejrzanych, na wniosek biegłych, zgodę wyraził sąd.
Po obserwacjach biegli psychiatrzy i psycholog w przesłanej do prokuratury opinii uznali, że podejrzani są poczytalni i mogą uczestniczyć w czynnościach postępowania przygotowawczego i stawać przed sądem oraz, że mogą odbywać karę pozbawienia wolności w warunkach zakładu karnego.
Natomiast według biegłego seksuologa 26-letni Vitalij S. ma zaburzenia preferencji seksualnych. U współpodejrzanej o te same czyny matki chłopczyka biegły nie stwierdził takich zaburzeń. Prokuratura ze względu na rodzaj sprawy nie udziela szczegółowych informacji w tej sprawie, dotyczących m.in. charakteru i rodzaju zaburzeń.
Jak powiedział PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu prok. Andrzej Dubiel, obecnie prokuratura czeka jeszcze na opinię dotyczącą obrażeń ciała doznanych przez Danyla. Opinię ma wydać zespół biegłych – z Zakładu Medycyny Sądowej w Rzeszowie – różnych specjalności, w tym chirurg dziecięcy.
„Jeżeli opinia nadejdzie do połowy listopada, to do końca roku zamierzamy zakończyć śledztwo i skierować do sądu akt oskarżenia” – zapowiedział PAP prok. Dubiel.
23-letnia Oksana P. i jej 26-letni partner Vitalij S., obywatele Ukrainy mieszkający w Polsce, są podejrzani o usiłowanie zabójstwa małoletniego synka kobiety – wówczas 2,5-letniego, a obecnie 3,5-letniego Danyla P., w kumulacji ze zgwałceniem dziecka ze szczególnym okrucieństwem oraz znęcaniem się nad „osobą nieporadną z uwagi na wiek” ze szczególnym okrucieństwem.
Historia małego Danyla wstrząsnęła opinią publiczną na początku października 2022 roku. Jego stan wskazywał, że maluch od dłuższego czasu był katowany, wielokrotnie gwałcony, przypalany papierosami przez najbliższych – matkę chłopczyka i jej partnera.
W środę, 5 października 2022 r., po południu konkubent matki zawiózł taksówką będące w stanie krytycznym dziecko do szpitala w Stalowej Woli. Później dziecko przetransportowano do szpitala w Rzeszowie. Lekarze widząc stan malca, powiadomili policję.
Para została zatrzymana jeszcze tego samego dnia. W chwili zatrzymania oboje byli trzeźwi.
Następnie oboje usłyszeli zarzuty i decyzją sądu, na wniosek prokuratury, trafili do aresztów, gdzie nadal przebywają. Sąd Rodzinny w Stalowej Woli ustanowił dla chłopczyka opiekuna tymczasowego.
Danylo wraz z matką i jej konkubentem mieszkali w wynajmowanym mieszkaniu w Stalowej Woli. Lokalne gazety, powołując się na sąsiadów, pisały wtedy, że z mieszkania Ukraińców nie słychać było awantur, krzyków czy płaczu dziecka.
Przeprowadzone w szpitalu w Rzeszowie badania wykazały u chłopczyka krwiaka przymózgowego. Danylo przeszedł operację neurochirurgiczną. Został wybudzony ze śpiączki farmakologicznej, ale z malcem, ze względu na jego liczne urazy m.in. głowy, nie było żadnego kontaktu. Zdaniem lekarzy dziecko będzie najprawdopodobniej miało dużą niepełnosprawność.(PAP)
autorka: Agnieszka Pipała
api/ jann/
Hubert Hurkacz coraz bliżej turnieju masters. Polak już w półfinale ATP Tour 500 w Bazylei
Rozstawiony z numerem 4. Hubert Hurkacz wygrał z Holendrem Tallonem Griekspoorem 6:7 (6-8), 6:4, 6:4 w ćwierćfinale turnieju ATP Tour 500 w Bazylei. W półfinale rywalem najlepszego polskiego tenisisty będzie Francuz Ugo Humbert lub Szwajcar Dominic Stricker.
W pierwszym secie tenisiści wygrywali gemy przy swoim podaniu. W tie-breaku Hurkacz prowadził już 6-3 i miał cztery piłki setowe, ale Griekspoor wyszedł z opresji i wygrał 8-6. Holender został przełamany w drugiej partii, co umożliwiło Polakowi zwycięstwo 6:4. Wrocławianin zakończył drugiego seta asem serwisowym.
W kluczowym momencie trzeciego seta Hurkacz wygrał gema przy serwisie Griekspoora i prowadził 4:3, a po chwili było już 6:4. Hurkacz przypieczętował triumf asem serwisowym. W całym meczu miał ich aż 23, a jego rywal siedem. Mecz trwał dwie godziny i 22 minuty.
Był to trzeci pojedynek tych tenisistów. W maju Hurkacz wygrał w drugiej rundzie French Open, a w czerwcu Griekspoor zrewanżował się na kortach trawiastych w Halle.
Polak w Bazylei walczył nie tylko o tytuł, ale także o jak najwięcej punktów rankingowych, co pozwoli mu zachować szanse na awans do kończącego sezon turnieju masters. W ATP Finals w Turynie zagra ośmiu najlepszych zawodników sezonu, a Hurkacz jest obecnie 10. w tej klasyfikacji.
Wynik ćwierćfinału turnieju ATP w Bazylei:
Hubert Hurkacz (Polska, 4) – Tallon Griekspoor (Holandia) 6:7 (6-8), 6:4, 6:4.(PAP)
mg/ co/
Austria/ Minister sprawiedliwości przeznaczyła 33 mln euro na odszkodowania dla skazanych homoseksualistów
Austriacka minister sprawiedliwości przeznaczyła w budżecie 33 mln euro na odszkodowania dla homoseksualistów, skazywanych do 2002 roku za dobrowolne relacje seksualne. Prześladowanie osób homoseksualnych było ciemnym rozdziałem II Republiki i wielką niesprawiedliwością – przyznała minister Alma Zadić na platformie X (d. Twitterze).
Austriacka ustawa o rehabilitacji i odszkodowaniach przewiduje wypłatę odszkodowania w wysokości 3 tys. euro za każdy uchylony wyrok, 1,5 tys. euro za każdy rok spędzony w więzieniu lub 500 euro za każde wszczęte dochodzenie. Wszystkie wyroki wydane na podstawie tych przepisów również zostaną uchylone – poinformował w piątek portal Euronews.
Odszkodowania wiążą się z przepisami, które obowiązywały w Austrii w latach 1971-2002. Zgodnie z nimi niektóre akty były uznawane za przestępstwa tylko wówczas, jeżeli uczestniczyli w nich homoseksualni mężczyźni. Nie były natomiast sprzeczne z prawem, jeżeli stronami w nich były osoby heteroseksualne.
Za przestępstwo uznawano: prostytucję – ale tylko wtedy, gdy ten proceder dotyczył osób homoseksualnych; ogłoszenia osób poszukujących partnera seksualnego – o ile miał nim być homoseksualny mężczyzna; a także członkostwo lub finansowanie organizacji i stowarzyszeń o charakterze homoseksualnym.
Także minimalny wiek, w którym młoda osoba mogła zgodnie z prawem prowadzić życie seksualne ustalony został na różnym poziomie: na 14 lat w przypadku relacji heteroseksualnych i 18 lat w przypadku związków homoseksualnych. (PAP)
os/ szm/
WHO: Około tysiąca niezidentyfikowanych ciał ofiar nalotów pod gruzami w Strefie Gazy
Około tysiąca niezidentyfikowanych ciał ofiar może nadal znajdować się pod ruinami w Strefie Gazy – stwierdził w piątek przedstawiciel Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Richard Peeperkorn.
Peeperkorn nie podał źródeł tych ocen – zauważył Reuters – jednak władze medyczne Strefy Gazy, przekazujące systematycznie informacje o stratach, utrzymują, że w ciągu ostatnich trzech tygodni ponad 7 tys. mieszkańców zginęło w trakcie ostrzałów i bombardowań.
7 października sprawująca władzę w Strefie Gazy terrorystyczna organizacja Hamas dokonała rajdu przez granicę Izraela. W wielokierunkowym ataku na osiedla, bazy i odbywający się na wolnym powietrzu koncert zginęło ponad 1200 osób, zaś co najmniej 229, w tym dzieci i seniorów, zostało uprowadzonych jako zakładnicy do Strefy Gazy. Izrael odpowiedział ostrzałem i żądaniem natychmiastowego zwolnienia porwanych. (PAP)
Sondaż: już tylko 29 proc. Izraelczyków chce natychmiastowej ofensywy w Strefie Gazy
Zaledwie 29 proc. respondentów w sondażu ośrodka Lazar Researches uznało, że siły Izraela powinny natychmiast wkroczyć do Strefy Gazy – poinformowała gazeta Maariv. 49 procent uważa, że można poczekać z decyzją – wynika ze zrealizowanych w ostatnich dniach, a opublikowanych w piątek badań opinii publicznej.
Gazeta zauważa, że tydzień wcześniej grupa popierająca szybką inwazję była znacznie większa (65 proc.). Zmiana – skomentowali badacze – najprawdopodobniej jest związana z nowymi okolicznościami zewnętrznymi, a nie ze zmianą sentymentów politycznych.
Jednak o ile zdaniem ekspertów poglądy polityczne nie wpływały na odpowiedzi o rychłej inwazji, o tyle badanie Maariv wykazało również, że gwałtownie wzrosło poparcie dla opozycji. Gdyby obecnie odbyły się wybory, to partie wspierające prawicowego premiera Benjamina Netanjahu uzyskałyby zaledwie 43 mandaty, podczas gdy opozycyjne miałyby ich aż 77.
W ataku Hamasu na Izrael 7 października terroryści zamordowali około 1200 osób, głównie cywilów, i uprowadzili do Strefy Gazy ponad 220 cywilów w wieku od 9 miesięcy do 85 lat, którzy są nadal przetrzymywani jako zakładnicy. (PAP)
os/ mms/
Siemoniak obcesowo do Błaszczaka: Niech pan się lepiej zajmie pakowaniem kartonów i zabiera się z MON
Panie Błaszczak, niech pan się lepiej zajmie pakowaniem kartonów i zabiera się z MON, bo przekracza pan kolejne poziomy żenady – podkreślił Tomasz Siemoniak (PO) odpowiadając szefowi MON, który ocenił, że Platforma planuje redukcję wojska i „oddanie spraw obronnych w ręce urzędników z Brukseli”.
W piątek szef MON Mariusz Błaszczak umieścił na platformie X wpis, w którym stwierdził, że Platforma Obywatelska planuje redukcję wojska i „oddanie spraw obronnych w ręce urzędników z Brukseli”.
„Nie dość, że chcą redukować wojsko, to planują oddanie spraw obronnych w ręce urzędników z Brukseli. Tomasz Siemoniak właśnie stwierdził, że potrzebne jest wzmocnienie integracji europejskiej w obszarze obronnym, a UE ma za mało kompetencji w tych sprawach. W skrócie oznacza to tyle, że ośrodek decyzyjny w sprawach związanych z naszym bezpieczeństwem będzie poza Polską. To także podważenie kluczowej roli NATO” – napisał minister Błaszczak.
Do wpisu odniósł się b. szef MON i wiceprzewodniczący PO Tomasz Siemoniak. „Panie Błaszczak, niech pan się lepiej zajmie pakowaniem kartonów i zabiera się z MON, bo przekracza pan kolejne poziomy żenady” – napisał.
„O armii europejskiej mówił pierwszy prezes Kaczyński (cytat z 2010: „Unia musi zdobyć się na stworzenie wspólnej armii”) – nie podzielam tego poglądu prezesa. Nie ten kierunek, nie ten czas. A pan sam deklarował w 2018 przystępowanie do programów obronnych PESCO w UE” – zauważył Siemoniak.
„Wspieraliście i słusznie inicjatywę Europejskiego Funduszu Obronnego (ogłoszonego w 2016). To pan pogłębił współpracę obronną w ramach UE, chyba że tak jak z rosyjską rakietą nie miał pan pojęcia co się dzieje w MON i wojsku. Tak czy inaczej pana zarzuty są nieprawdziwe i komiczne. Jestem za silnym NATO – to fundament naszego bezpieczeństwa. Niech UE (współpracująca przecież z NATO) dopełnia różne nasze i sojusznicze zdolności obronne. To w interesie Polski” – oświadczył wiceszef PO. (PAP)
Autorka: Daria Al Shehabi
dsk/ par/
Szef Jazz Jamboree 2023 Mariusz Adamiak: Fan jazzu to wrażliwy gość
Prawdziwy fan jazzu nie jest zaciekły. To otwarty, wrażliwy słuchacz podążający za nowymi propozycjami – powiedział PAP, komentując program Jazz Jamboree 2023, szef festiwalu Mariusz Adamiak. Impreza odbędzie się 27-29 października w klubie Stodoła w Warszawie.
PAP: W piątek wieczorem w warszawskim klubie Stodoła rozpocznie się 65. Festiwal Jazz Jamboree. Czego mogą się spodziewać miłośnicy tej muzyki?
Mariusz Adamiak: Zaczynamy inaczej niż podczas dwóch poprzednich edycji. Dwa lata temu odbył się wspaniały koncert poświęcony Zbigniewowi Namysłowskiemu, a w ubiegłym roku – Krzysztofowi Ścierańskiemu. Były to niebywałe wydarzenia, które pozostaną w pamięci i – jak je oceniano – przejdą zapewne do historii muzyki jazzowej w Polsce.
Ponieważ lubię robić wolty i lubię nagłe zwroty akcji, to w tym roku nie będzie rozpoczynającego festiwal koncertu zasłużonych. Jazz Jamboree zainaugurują młodzi, bardzo zdolni muzycy, którzy na razie określają się jako hipjazz. Pamiętamy, że przed laty młodzi określali się jako young power, następne pokolenie stworzyło yass, no a teraz pojawia się hipjazz.
W ich nowoczesnym graniu jest sporo muzyki hiphopowej, wręcz rapowej, także elektroniki. W sumie jest to bardzo energetyczne granie. Są to znane, popularne już formacje EABS i Błoto. A dwa pozostałe zespoły USO 9001 i Siema Ziemia to reprezentanci naprawdę najmłodszej sceny jazzowej. A zatem na początek mamy dzień polski. O naszych zasłużonych nie zapominamy i powrócimy do koncertów im poświęconych. A na razie gramy dalej.
PAP: Dziesięć koncertów w trzy dni. Brzmi zachęcająco.
M.A.: Pojawią się takie gwiazdy jak Joshua Redman. O tego amerykańskiego saksofonistę upominała się publiczność, która miała już okazję go poznać. Redman miał też przyjechać na JJ w 2020 r., ale przeszkodziła temu pandemia. Teraz wystąpi w finale.
PAP: Interesujący jest również program drugiego dnia festiwalu.
M.A.: Sobota, drugi dzień festiwalu, to spotkanie Amerykanów i Skandynawów. Amerykańską scenę jazzową reprezentować będzie duet gitarzysty Juliana Lage’a i basisty Jorge Roedera oraz kwartet znanego, doświadczonego pianisty Joeya Calderazzo. W tym składzie jest też świetny portorykański saksofonista Miguel Zenón.
Skandynawską grupę Rymden tworzą Magnus Öström, Dan Berglund i Bugge Wesseltoft. Kontrabsista Dan Berglund przez piętnaście lat grał w składzie szwedzkiego zespołu e.s.t. Esbjörn Svensson Trio bardzo lubili nasi fani jazzu. Zespół po tragicznej śmierci nieodżałowanego Esbjörna Svensona przestał wkrótce istnieć.
PAP: Bugge Wesseltoft, norweski pianista i klawiszowiec, występował na Jazz Jamboree w 2003 r., a zatem przed dwudziestu laty.
M.A.: Skandynawów cenimy, lubimy i zapraszamy. Zawsze dostarczają dużo ciekawych wrażeń muzycznych.
PAP: W finale Jazz Jamboree wieczór będzie należał do saksofonistów.
M.A.: Zakończymy festiwal prezentacją wielkich gwiazd jazzowego saksofonu. Joshuę Redmana już wspomniałem. Muzyk odbywa europejskie tournée z okazji premiery płyty „Where Are We”, wydanej przez Blue Note. Album jest opisywany jako muzyczna podróż przez Stany Zjednoczone – tytuł każdego utworu zawiera nazwę dzielnicy, miasta, stanu lub regionu USA.
Usłyszymy też jednego z najlepszych saksofonistów altowych i sopranowych Kenny’ego Garretta. I w tym świecie dla fanów saksofonów weźmie udział nasz znakomity, grający głównie na sopranie, Adam Pierończyk.
PAP: Skrajny fan jazzu – tak na początku drogi organizatora koncertów i festiwali bywał pan nazywany. Czy nadal pasuje to określenie, czy raczej czuje się pan statecznym koneserem muzyki jazzowej?
M.A.: Muzyką interesuje się od lat, od czasów, kiedy z kolegami z liceum Batorego chodziliśmy na Jazz Jamboree, na koncerty Mayalla, Claptona, a później, gdy na Uniwersytecie Warszawskim na moim Wydziale Hydrologii w gronie zaciekłych fanów urządzaliśmy nocne sesje przegrywania płyt.
Kiedyś była to wyłącznie przyjemność i fascynacja, skrajne emocje fana. Teraz to jest mój zawód. Przyjemność trwa nadal, ale jest też potrzebna wytrwałość i finanse, aby nadal grali u nas najlepsi.
Poza tym z tak różnych źródeł wypływa dziś muzyka jazzowa, tak rozmaite style reprezentuje i ma tak wiele oryginalnych inspiracji, że prawdziwy fan to nie ten zaciekły, lecz otwarty, wrażliwy gość, który podąża za nowymi propozycjami.
PAP: Czy zapowiadając koncerty, nadal wychodzi pan na scenę w malowniczym, acz ekstrawaganckim, kapeluszu?
M.A.: Oczywiście. Tak już musi być. A zaczęło się to wtedy, kiedy jeździłem na rozmowy z agentami, menadżerami gwiazd jazzu. Kapelusz mnie wyróżniał. Mówili „to ten gość w kapeluszu” i łatwiej prowadziło się rozmowy. Kapelusz wzbudzał sympatię i stanowił rodzaj przepustki do świata artystycznego. Bywały i zabawne sytuacje: w Łodzi na ulicy mijało mnie dwóch facetów i na mój widok powiedzieli „Popatrz złota tarka idzie”.
PAP: Tegoroczne Jazz Jamboree, z bardzo ciekawym programem, odbędzie się, tak jak to pierwsze, w Stodole.
M.A.: Mija 65 lat od I Festiwalu Jazz Jamboree. To że gramy w Stodole, w klubie, w którym wtedy odbywał się pierwszy festiwal, ma pewien symboliczny wymiar. Lubimy Stodołę, ale marzy się nam większa sala. Taką nowoczesną salę koncertową na 1850 miejsc będzie miała Sinfonia Varsovia i kto wie, czy tam nie będą się rozgrywały przyszłe edycje Jazz Jamboree. (PAP)
Rozmawiała Anna Bernat (PAP)
Autorka: Anna Bernat
abe/ joz/
Morawiecki „przypomniał” sobie o Rzezi Wołyńskiej: Nie może być pełnego pojednania polsko-ukraińskiego bez odszukania wszystkich szczątków ofiar
Nie może być pełnego pojednania polsko-ukraińskiego bez odszukania wszystkich szczątków ofiar Rzezi Wołyńskiej; musimy zamknąć tę bolesną ranę w historii obu narodów – zaznaczył w piątek premier Mateusz Morawiecki odnosząc się do odkrycia zbiorowej mogiły w Puźnikach na Ukrainie.
W Puźnikach na Ukrainie specjaliści polscy i ukraińscy odnaleźli zbiorowy dół, w którym w 1945 r. złożono ciała pomordowanych mieszkańców wsi, ofiar ukraińskich nacjonalistów. Wystąpiono do władz ukraińskich o zgodę na przeprowadzenie ekshumacji. Informację przekazał w piątek na Twitterze minister w KPRM Michał Dworczyk.
Poinformował, że poszukiwania były prowadzone przez specjalistów (archeologów, antropologów) z Polskiej Bazy Genetycznej Ofiar Totalitaryzmów – Pomorski Uniwersytet Medyczny, przedstawiciela Instytutu Pamięci Narodowej, ukraińskich archeologów oraz polskich wolontariuszy z Fundacji Wolność i Demokracja i Związku Harcerstwa Polskiego.
Premier we wpisie i filmie na Facebooku przypomniał, że w lipcu, podczas wizyty w Puźnikach na Ukrainie, pisał, iż prawda o Zbrodni Wołyńskiej „musi być naszym mostem do przyszłości, który zbudujemy nad potokiem nienawiści”.
„Musimy zamknąć tę bolesną ranę w historii narodów polskiego i ukraińskiego. Droga do tego wiedzie przez rzetelne prace badawcze ekspertów i historyków, a także poszukiwanie szczątków ofiar, ekshumacje – i pochówek” – podkreślił szef rządu.
Wskazał, że nie może być pełnego pojednania polsko-ukraińskiego bez odszukania wszystkich szczątków ofiar Zbrodni Wołyńskiej.
„Złożyliśmy już wniosek do odpowiednich instytucji ukraińskich o wydanie zgody na ekshumację, badania i godny pochówek. Co ważne, wśród osób zaangażowanych w prace są też mieszkańcy pobliskich miejscowości. Nie spoczniemy, dopóki nie upamiętnimy wszystkich zbrodni ukraińskiego nacjonalizmu na Wołyniu i na Podolu” – zaznaczył premier.
Dodał, że prace badawcze trwają i będą kontynuowane. „Doprowadzimy tę sprawę do końca. Jesteśmy to winni tysiącom ofiar Wołynia i ich rodzinom” – oświadczył szef rządu.
Maciej Dancewicz, organizator poszukiwań ciał pomordowanych mieszkańców wsi, ofiar ukraińskich nacjonalistów, przekazał PAP, że w wyniku kilku ekspedycji odnaleziono mogiłę zbiorową na terenie sąsiadującym z dawnym cmentarzem wsi Puźniki. Zgadzało się to z relacjami żyjących świadków tej zbrodni.
„Ile osób jest w mogile, będziemy wiedzieli dopiero po otrzymaniu zgodny na ekshumacje. Na pewno wiemy, że jest tam pięć osób w pierwszej warstwie tego dołu, który częściowo odsłoniliśmy. Pierwsze szczątki odkryliśmy na głębokości 50 centymetrów. Pod nimi są kolejne warstwy szkieletów” – podkreślił. „Osoby, które zostały tam zamordowane, zakopano w nieregularny sposób, bez trumien. Obrażenia czaszek świadczyły, że są to ofiary zbrodni. Były to prawdopodobnie w większości kobiety” – dodał.(PAP)
kmz/ godl/
W ciągu tygodnia od wyborów benzyna podrożała średnio o 16 gr/l, a diesel o 14 gr/l
W ciągu tygodnia benzyna podrożała średnio o 16 gr/l, a diesel o 14 gr/l – podał w piątek Reflex. W perspektywie najbliższych dwóch tygodni ceny diesla mogą zbliżyć się do 6,99-7,09 zł/l, a benzyny Pb95 do 6,60-6,70 zł/l – przewidują analitycy.
„6,33 zł/l oraz 6,27 zł/l to aktualny średni krajowy poziom cen oleju napędowego i benzyny Pb95. W skali tygodnia benzyna podrożała średnio 16 gr./l natomiast diesel 14 gr./l” – poinformowali analitycy Refleksu. Prognozują, że średnia krajowa cena benzyny Pb95 i diesla na koniec przyszłego tygodnia może wzrosnąć do 6,50-6,60 zł/l.
„Wzrosty cen paliw w kraju powinny być kontynuowane w pierwszej połowie listopada. W perspektywie dwóch najbliższych tygodni ceny diesla najprawdopodobniej zbliżą się do średniego poziomu około 6,99-7,09 zł/l natomiast benzyny Pb95 osiągną poziom 6,60-6,70 zł/l” – prognozują analitycy Refleksu. Zaznaczyli jednak, że w dalszym ciągu za paliwa płacimy mniej niż przed rokiem. „Na koniec października 2022 roku średnia cena benzyny Pb95 w Polsce wynosiła 6,82 zł/l, natomiast diesla 8,03 zł/l” – wskazali.
Analitycy Refleksu zwrócili uwagę, że ceny grudniowej serii kontraktów na ropę Brent w piątek rano utrzymywały się w granicach 90 dol. za baryłkę. Ropa Brent jest około 2 dol. za baryłkę tańsza niż przed tygodniem.
Zaznaczyli, że wojna na Bliskim Wschodzie jeszcze nie ma wpływu na produkcję i dostawy ropy z regionu, w związku z czym na rynku obserwowana jest niewielka redukcja premii za ryzyko geopolityczne. „Sytuacja jest jednak dynamiczna” – ocenili.
Eksperci Refleksu zwrócili uwagę, że w raporcie z 24 października br. Międzynarodowa Agencja Energii zakłada w tzw. scenariuszu określonych polityk STEPS (kontynuacja obecnej polityki energetycznej) wzrost światowych mocy rafineryjnych z 102,7 mln baryłek dziennie br. do 105,2 mln baryłek dziennie w br.
„W samych Indiach oczekiwany jest wzrost zdolności rafineryjnych z 5,2 mln baryłek dziennie do 7,5 mln baryłkę dziennie w roku 2050. Zdaniem MAE końca dobiega era, kiedy to wzrost konsumpcji ropy naftowej napędzały paliwa transportowe” – podali analitycy. (PAP)
autor: Anna Bytniewska
ab/ amac/
Mimo protestu mieszkańców Brighton Park rozpoczęto budowę miasteczka namiotowego dla migrantów
W dzielnicy Brighton Park rozpoczęto prace przy budowie miasteczka namiotowego dla migrantów przybywających do Chicago. Ma ono być schronieniem dla tysięcy azylantów wysyłanych od sierpnia ubiegłego roku do naszego miasta głównie przez władze Teksasu.
Miasteczko namiotowe ma powstać w pobliżu West 38 ulicy i California Avenue. Umieszczeniu tam migrantów sprzeciwiają się lokalni mieszkańcy, którzy podczas spotkania z przedstawicielami władz miasta głośno i stanowczo wyrażali swoje oburzenie nowym sąsiedztwem.
Transparenty, na których umieszczono hasła sprzeciwu pojawiły się też przed lokalnymi biznesami, które obawiają się nie tylko o bezpieczeństwo, ale także spadku dochodu.
Tymczasem tylko w tym tygodniu do Chicago przyjechało 10 autobusów z migrantami a ich łączna liczba zbliża się do 20 tysięcy.
BK
Uwaga na cebulę z salmonellą
Krajowe Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) ostrzegają przed spożywaniem surowej cebuli. Powodem jest zakażenie salmonellą. Przypadki choroby po zjedzeniu cebuli potwierdzono w 22 stanach, w tym w Illinois.
Do tej pory zachorowały 73 osoby, z których 15 wymagało hospitalizacji. Z ustaleń CDC wynika, że źródłem zakażenia salmonellą jest cebula przetwarzana przez Gill Onions. Jak podało CDC, 14 z 19 chorych osób zgłosiło zjedzenie cebuli.
Produkty były sprzedawane w sklepach i restauracjach w Stanach Zjednoczonych oraz w Kanadzie. Na początku tego tygodnia Gills Onions wydało dobrowolne powiadomienie o wycofaniu z rynku cebuli.
Salmonellę po jej spożyciu potwierdzono u mieszkańców Illinois, Kalifornii, Utah, Montany, Oregonu, Dakoty Północnej, Wisconsin, Michigan, Indiany, Ohio, Wirginii, Idaho, Wyoming, Kolorado, Arizony, Teksasu, Kentucky, Tennessee i Georgii. Salmonella objawia się biegunką, wysoką gorączką, występują skurcze żołądka.
BK
Specjalne dochodzenie ma ustalić czy chicagowscy policjanci mają powiązania z organizacjami ekstremistycznymi
Członkowie Społecznej Komisja Bezpieczeństwa Publicznego i Odpowiedzialności (CCPSA) jednogłośnie zagłosowali w czwartek za zaleceniem biuru inspektora generalnego przeprowadzenia dochodzenia w sprawie dziewięciu chicagowskich policjantów i ich domniemanego zaangażowania w działalność organizacji ekstremistycznych.
„Uważamy, że aby przywrócić zaufanie i je odbudować, konieczne jest przeprowadzenie dochodzenia przez niezależny i neutralny organ” – powiedział przewodniczący CCPSA Anthony Driver. „Mam pełne zaufanie do szefa biura spraw wewnętrznych, ale ważne jest, aby śledztwo prowadziła niezależna osoba” – dodał Driver.
Zarzuty dotyczące możliwego członkostwa policjantów w grupach siejących nienawiść zostały omówione podczas przesłuchania budżetowego policji w ratuszu na początku tego tygodnia. Nadkomisarz departamentu policji Chicago Larry Snelling powiedział, że departament nie będzie tolerował takiego zachowania.
CCPSA opowiedziano się za przeprowadzeniem niezależnego audytu w zakresie identyfikacji i dyscyplinowania funkcjonariuszy, którzy współpracują z grupami ekstremistycznymi.
BK
Wypadek małego samolotu w Wisconsin. Zginął pilot
Nie żyje pilot małego samolotu, który rozbił się w czwartek w Wisconsin. Maszynę znaleziono w stawie w Kossuth Township, około 80 mil na północ od Milwaukee – poinformowało biuro szeryfa powiatu Manitowoc.
Na pokładzie samolotu znajdowała się tylko jedna osoba, pilot. Biuro szeryfa podało, że centrum alarmowe przed 10 rano zostało powiadomione przez chicagowską więżę kontrolną, że mały samolot nie dotarł do celu. Rozpoczęto poszukiwania. Zgon pilota stwierdzono na miejscu wypadku.
W sprawie wszczęto postępowanie wyjaśniające. Prowadzi je biuro szeryfa wraz z Federalną Administracją Lotnictwa Cywilnego (FAA) i Krajową Radą Bezpieczeństwa Transportu.
BK
Zaczęły się szkolenia ukraińskich pilotów na F-16
Ukraińscy piloci rozpoczęli już szkolenia na myśliwcach F-16 – potwierdziła ambasadorka USA na Ukrainie Bridget A. Brink na komunikatorze X w nocy z czwartku na piątek.
„Ukraińscy piloci już przechodzą szkolenie na F-16 w (bazie) Narodowej Gwardii Powietrznej Stanu Arizona. Jest to kluczowy element budowania obrony powietrznej Ukrainy” – oznajmiła Brink.
Jak dodała, dla Stanów Zjednoczonych „jest zaszczytem współpraca z partnerami europejskimi przy wspieraniu Ukrainy w walce z brutalną napaścią Rosji”.
Jako pierwszy o rozpoczęciu szkolenia w amerykańskiej bazie w Arizonie poinformował w czwartek Air&Space Force Magazine, powołując się na rzecznika sił powietrznych USA.
Przekazanie Ukrainie samolotów F-16 zapowiedziały w sierpniu Dania i Holandia. Później także minister obrony Belgii Ludivine Dedonder podała, że jej kraj będzie od 2025 roku przekazywać Ukrainie te myśliwce.
Według szefa Pentagonu F-16 mogą pojawić się na Ukrainie nie wcześniej niż wiosną 2024 roku. (PAP)
mw/ mms/
Od 29 dolarów za godzinę w TikToku do 718 000 dolarów rocznie w Google’u czyli ile płacą największe amerykańskie firmy technologiczne swoim specjalistom?
Największe amerykańskie firmy technologiczne płacą specjalistom ds. oprogramowania od 29 dolarów za godzinę w TikToku do 718 000 dolarów rocznie w Google’u – wynika z danych opracowanych przez portal Insider.
Amerykańskie firmy mają obowiązek ujawniać informacje dotyczące rocznego wynagrodzenia, jeśli zatrudniają zagranicznych pracowników.
Jak wynika z danych zawartych we wnioskach wizowych, inżynierowi oprogramowania (software engineer) w koncernie Alphabet (spółce-matce Google’a) zaproponowano 325 000 dolarów pensji rocznie.
Według innych danych o wynagrodzeniach, które wyciekły w lipcu, pewien software engineer w Google’u otrzymał 718 000 dolarów wynagrodzenia bazowego, a roczne premie dla inżynierów oprogramowania wynoszą 605 000 dolarów, co oznacza, że pracownik posiadający takie stanowisko może w ciągu roku zarobić około 1,3 miliona dolarów.
W Amazonie w 2022 r. najwyżsi rangą projektanci zajmujący się rozwojem oprogramowania (software development engineers) mogą zarobić prawie 300 000 dolarów rocznie, a starsi menedżerowie ds. rozwoju oprogramowania (software development managers) – nawet 340 000 dolarów.
Na podstawie wniosków o wizy pracownicze można stwierdzić, że w firmie Apple najlepiej zarabiającą osobą spoza USA w drugim kwartale 2022 r. był starszy menadżer, któremu zaproponowano 415 000 dolarów.
W firmie Hewlett Packard Enterprise niezajmujący stanowisk kierowniczych pracownicy zajmujący się oprogramowaniem zarabiają od 160 000 do 232 259 dolarów. Najlepiej opłacani pracownicy IBM mogą zarabiać nawet 335 000 dolarów. W firmie Dell jest to prawie 200 000 dolarów, a w Intelu – 263 952 dolarów.
Software engineers i engineering managers w firmie Meta (dawniej Facebook) mogą liczyć na 290 000 dolarów rocznej pensji. Menedżerowie produktu (product manager) zarabiają 280 000 dolarów.
Wśród aktywnych pracowników zagranicznych w firmie Microsoft w 2022 r. najwyższa pensja zidentyfikowana przez Insider należała do menedżera ds. planowania i analiz (business planner) i wyniosła 310 000 dolarów.
Inżynierowie zajmujący się tworzeniem oprogramowania w Tesli mogą zarobić ponad 175 000 dolarów bazowego wynagrodzenia. W innej firmie Elona Muska, serwisie X (d. Twitter), w 2022 r. inżynierowie mogli zarobić ponad 300 000 dolarów.
Z kolei firma ByteDance i jej spółka zależna TikTok płaciły w Stanach Zjednoczonych od 29 dolarów za godzinę szeregowym pracownikom do 438 000 dolarów rocznie dla engineering managers.
W Uberze doświadczeni inżynierowie mogą zarobić 345 000 dolarów, natomiast analitycy danych i starsi menedżerowie produktów ponad 170 000 dolarów.(PAP)
baj/ mms/
Czy katolik może brać udział w zabawach organizowanych z okazji Halloween?
Jeśli ktoś traktuje udział w Halloween jedynie jako okazję do zabawy, to nie widzę problemu; jednak warto zachować ostrożność czy w zabawę nie są wplecione praktyki okultystyczne – powiedział PAP ks. Rafał Główczyński prowadzący na YouTube kanał „Ksiądz z osiedla”. Dodał, że warto szukać alternatywnych propozycji.
Ks. Główczyński zaznaczył, że odpowiedź na pytanie, czy katolik może brać udział w zabawach organizowanych z okazji Halloween nie jest prosta.
„Z jednej strony obchodzenie Halloween w jego pierwotnej wersji bardzo mocno łączyło się z praktykami okultystycznymi. Obecnie dla wielu młodych ludzi jest to po prostu okazja do zabawy, przebierania się w śmieszne stroje i spotkań z przyjaciółmi. Młodzi podkreślają, że na tego typu zabawach nie dzieje się nic o charakterze duchowym” – mówił.
Zdaniem ks. Główczyńskiego, do całej sprawy należy jednak podchodzić ostrożnie. „Tym, co mi osobiście daje do myślenia, są świadectwa egzorcystów, którzy twierdzą, że w ich posłudze wątek Halloween gdzieś się wciąż przewija. Najczęściej dlatego, że gdzieś w trakcie zabawy ktoś wpadnie na pomysł, by na imprezę zaprosić na przykład panią wróżącą z kart jako atrakcję wieczoru, a to już nie jest do pogodzenia z wiarą w Chrystusa i może mieć konsekwencje duchowe” – ostrzegł.
Podkreślił, że jeśli w jakiejś szkole organizowane są bale czy dyskoteki z okazji Halloween, rodzice powinni przede wszystkim sprawdzić, co na takiej imprezie będzie się działo. „Jeżeli mamy pewność, że to będzie tylko przebieranie się za postaci z bajek i tańce, to w zasadzie nie widzę problemu” – ocenił.
Jednocześnie zaznaczył, że katolicy mogą też szukać alternatyw wobec udziału w zabawach z okazji Halloween. „Dobrym pomysłem są organizowane w parafiach bale i korowody świętych, podczas których dzieci przebierają się za swoich patronów, ulubionych świętych lub anioły. W ten sposób dajemy pozytywną alternatywę dla epatowania śmiercią, mrokiem i grozą. Zakazywanie, mówienie dzieciom, że nie wolno – to moim zdaniem odniesie odwrotny skutek” – stwierdził.
Według ks. Główczyńskiego, popularność Halloween jest mocno związana z powszechną komercjalizacją wszystkich świąt. „Kiedy wchodzimy do sklepu w połowie października, to wszędzie królują wydrążone dynie i halloweenowe kostiumy. Dlatego warto szukać alternatyw, nawiązywać do tego, co przeżywamy w tym okresie w Kościele katolickim, czyli do uroczystości Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego” – powiedział.
Dodał, że Halloween w ostatnich latach bardzo mocno zakorzeniło się w kulturze i w mediach, a propozycje alternatywne wciąż „są w powijakach”.
Poinformował, że idąc tym tropem sam postanowił zorganizować wydarzenie, które może być alternatywą dla imprez w stylu Halloween.
„Light Party będzie to impreza dla studentów i młodych pracujących, której motywem przewodnim będzie światło, jako przeciwwaga dla ciemności, która kojarzy się z Halloween. Dlatego chcemy, by uczestnicy ubrani byli na biało” – wyjaśnił.
Poinformował, że Light Party odbędzie się w sobotę, 28 października o godz. 20 w Ośrodku Kultury Forma w Warszawie.
Anglosaskie Halloween, obchodzone 31 października, najbardziej popularne jest w USA, w Kanadzie i Wielkiej Brytanii. Tego dnia dzieci przebierają się za potwory, wampiry czy kościotrupy i chodzą wieczorem po udekorowanych specjalnie na tę okazję domach, prosząc o cukierki. Symbolem Halloween jest wydrążona w środku dynia z powycinanymi w skorupie otworami przypominającymi oczy, nos i przeważnie wyszczerbioną szczękę, z zapaloną w środku świeczką.(PAP)
Autor: Iwona Żurek
iżu/ mhr/
„Bunt inwestorów”. Palikot ściga inwestorów za… dyskusję w sieci
Janusz Palikot wysłał do wierzycieli pisma, by przestali naruszać dobra osobiste Manufaktury Piwa, Wódki i Wina. Chodzi o krytykę propozycji układowych nawet w SMS-ach – czytamy w piątek w „Rzeczpospolitej”.
„Rzeczpospolita” podaje, że atmosfera w grupie spółek Manufaktury Piwa, Wódek i Wina „jest coraz bardziej napięta”. „30 października minie termin akceptacji bądź odrzucenia propozycji układu dla spółki Tenczynek Dystrybucja (TD), mało który z licznego grona 2342 wierzycieli jest z niego zadowolony” – czytamy.
Gazeta informuje, że „w ciągu ostatniego tygodnia Janusz Palikot porozsyłał do części wierzycieli wezwanie, by przestali krytykować jego spółkę Manufaktura Piwa, Wódki i Wina, która posiada 100 proc. akcji TD, a także jest właścicielem części marek, na które inwestorzy, którzy pożyczyli Tenczynkowi pieniądze w ramach akcji Bunt Palikota, mają zastaw na markach handlowych”. Losy tych dwóch firm – jak pisze „Rz” – są więc mocno powiązane.
„W +ostatecznym przedsądowym wezwaniu do zaprzestania naruszeń dóbr osobistych+ Janusz Palikot wzywa, by adresaci pisma natychmiast zaprzestali naruszeń dóbr osobistych Manufaktury, nie rozpowszechniali informacji na temat spółki i propozycji układowych (tych nieprawdziwych). Z rozbawieniem lub złością spotyka się natomiast ostatni postulat usunięcia całej grupy dyskusyjnej +Bunt inwestorów Palikota+, która zrzesza już ponad 900 wierzycieli” – pisze „Rz”.(PAP)
mchom/ dki/
Wrzenie w Konfederacji
Prawicową partię może opuścić nie tylko jej były lider Janusz Korwin-Mikke, już zawieszony w prawach członka, ale również poseł Grzegorz Braun – pisze piątkowa „Rzeczpospolita”.
Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, jeden ze współprzewodniczących Konfederacji, Krzysztof Bosak, będzie kandydatem tego ugrupowania na wicemarszałka Sejmu. „To jeden z niewielu konkretów personalnych w ramach tworzącego się klubu Konfederacji, którym targają tak mocne napięcia, że – jak wynika z naszych rozmów – nie jest wykluczone, że jeszcze przed swoim powstaniem rozleci się na dwa koła” – czytamy.
„Rzeczpospolita” zauważa, że napięcia są skutkiem słabego wyniku w wyborach. „Jeszcze latem Konfederacja z poparciem przekraczającym 15 proc. szykowała się do roli języczka u wagi, decydującego w Sejmie, kto stworzy rząd. Skończyło się na wyniku 7,16 proc. i klubie liczącym raptem 18 posłów. Jako pierwszy skutki wyborczej klapy odczuł zaś współzałożyciel Konfederacji Janusz Korwin-Mikke” – podaje „Rz”.
Gazeta przypomina, że Korwin-Mikkego w Radzie Liderów ma zastąpić Bartłomiej Pejo, wiceprezes Nowej Nadziei wchodzącej w skład Konfederacji. „Głosowanie w radzie miało się odbyć we wtorek, przesunięto je na piątek, ale Korwin-Mikke nie pozostaje dłużny. Zapowiedział wniosek o wykluczenie z Nowej Nadziei Przemysława Wiplera, który – jak sugeruje – steruje atakami na niego” – zaznaczono.
Ma się także odgrażać, że jeśli w sobotę podczas rady krajowej Nowej Nadziei nie dojdzie do porozumienia z władzami, odejdzie ze zwolennikami, by założyć nową formację – pisze „Rz”.(PAP)
mchom/ dki/
Petru: Trzeba ograniczyć liczbę spółek skarbu państw
Co do zasady trzeba ograniczyć liczbę spółek skarbu państwa, a co za tym idzie – stanowisk w ich zarządach – mówi w rozmowie z piątkowym „Pulsem Biznesu” poseł elekt Trzeciej Drogi Ryszard Petru. Dodał, że szczegóły będą przedmiotem uzgodnień koalicyjnych.
Ryszard Petru w rozmowie z „PB” podkreślił, że osoby, które zasiadały w zarządach spółek skarbu państwa oraz instytucji państwowych i „kierowały się pobudkami politycznymi”, nie mogą dalej pełnić swoich funkcji. Jednocześnie wykluczył „jakikolwiek automatyzm czy uruchomienie miotły”. „Stanowisko po stanowisku, spółka po spółce trzeba to dokładnie przeanalizować i dopiero podejmować decyzje personalne” – zapewnił.
Zapytany o to, czy znajdzie się kilka tysięcy apolitycznych menedżerów, którzy chcieliby pójść na państwowe posady powiedział, że „przerażające jest przede wszystkim to, że mówimy o kilku tysiącach”. „Co do zasady trzeba ograniczyć liczbę spółek skarbu państwa, a co za tym idzie – stanowisk w ich zarządach. Szczegóły będą przedmiotem uzgodnień koalicyjnych” – powiedział.
Petru zwrócił uwagę, że „na całym świecie na państwowe stanowiska nie idzie się, żeby zarabiać krocie, tylko żeby realizować misję”. „Nie obawiam się, że zabraknie kandydatów. Obawiam się raczej zakusów polityków, żeby kontynuować PiS-owskie praktyki. To jest największe wyzwanie, zwłaszcza że spółki skarbu państwa zostały w ostatnich latach bardzo zepsute pod tym względem” – ocenił.
Jego zdaniem „niezwykle ważna jest transparentność” dlatego „Polki i Polacy muszą wiedzieć, ile zarabiali ci ludzie, na co pod ich rządami szły pieniądze, jakie efekty osiągnęli, czy zrealizowali cele”.
„Transparentność to najlepszy sposób na odpolitycznienie spółek skarbu państwa. Przestrzegam też polityków, którzy mieliby zakusy, żeby wejść w buty PiS. Wyborcy nie zaakceptują kolejnego upolityczniania spółek, czyli swego rodzaju oligarchizacji. Jeśli jakieś ugrupowanie będzie do tego dążyło, ostatecznie dostanie od nich czerwoną kartkę” – powiedział.
Pytany o to, które spółki powinny pozostać pod kontrolą państwa powiedział, że „trzeba przeanalizować, które są faktycznie strategiczne”. „Jestem za tym, żeby było ich jak najmniej, ale wiem, że koalicja rządowa może mieć w tej kwestii inne zdanie. Z mojego punktu widzenia kluczowe jest, żeby spółki działały w środowisku konkurencji rynkowej, nie stosowały dumpingu i nie były dotowane przez państwo. Wtedy nie będą psuły rynku, z czym mieliśmy niestety ostatnio do czynienia, że wspomnę tylko działania Orlenu” – mówił.
Dodał, że konkurencję rynkową w obszarach, które są obecnie zdominowane przez spółki skarbu państwa, „jak choćby energetyka czy produkcja nawozów, można stworzyć na różne sposoby, np. przez otwarcie rynku i wejście nowych, prywatnych podmiotów”.
Odnosząc się do pytań o to czy i kiedy powinniśmy przyjąć walutę euro powiedział: „Odpowiedź na pierwsze pytanie jest oczywista – tak. Na drugie jest bardziej skomplikowana. Jesteśmy w stanie wprowadzić euro najszybciej trzy lata od rozpoczęcia procedury, a to byłoby możliwe dopiero po wyczyszczeniu sytuacji w finansach publicznych, na co w optymistycznym scenariuszu potrzeba roku. To oznacza, że w tej kadencji parlamentu byłoby to skrajne trudne”.(PAP)
mchom/ dki/
Sawicki (PSL): Uważam, że Kosiniak-Kamysz byłby pewnie lepszym kandydatem na premiera niż Tusk
Uważam, że prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz byłby pewnie lepszym kandydatem na premiera niż Donald Tusk, ale tak ustalili liderzy: KO, Lewicy i Trzeciej Drogi i ja te ustalenia szanuję – podkreślił w rozmowie z PAP poseł Marek Sawicki (PSL).
Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz pytany w czwartek w radiu TOK FM o to, co zrobi w sytuacji, w której prezydent Andrzej Duda w pierwszym kroku powierzy misję tworzenia rządu właśnie jemu odparł, że w środę na konsultacjach w Pałacu Prezydenckim liderzy Trzeciej Drogi wyraźnie zakomunikowali prezydentowi, że tworzy większość. „Wskazaliśmy również kandydata na premiera – Donalda Tuska. I to potwierdzały wszystkie ugrupowania, te które tworzyły pakt senacki, chęć tworzenia rządu, chęć pokazania kto tę większość tworzy. Jakiekolwiek inne rozważanie jest po prostu stratą czasu” – powiedział lider PSL.
Dopytywany, co w przypadku, gdyby jednak prezydent to jemu powierzył misję tworzenia rządu, Kosiniak-Kamysz odparł, iż nie sądzi, „żeby prezydent robił coś, co nie będzie skutkowało pozytywnym efektem”. „My jasno sobie podzieliliśmy zakres odpowiedzialności przynajmniej w tej kwestii, kto ma misję tworzenia rządu. Reszta jest jeszcze przedmiotem dyskusji” – dodał szef PSL.
Sawicki został zapytany przez PAP, o to jak prezes Kosiniak-Kamysz zachowałby się gdyby rzeczywiście to jemu prezydent powierzył misję tworzenia rządu. „Pan prezes był już o to pytany i jasno powiedział, że kandydatem większości parlamentarnej na premiera jest Donald Tusk” – odpowiedział poseł PSL.
„Uważam, że Kosiniak-Kamysz byłby pewnie lepszym kandydatem niż Donald Tusk, ale tak ustalili ustalili liderzy: KO, Lewicy i Trzeciej Drogi i szanuje te ustalenia” – oświadczył Sawicki.
Dopytywany, czy prezes Kosiniak-Kamysz odmówi prezydentowi i nie podejmie się tego zadania, poseł Stronnictwa odparł: „Problem polega na tym, że nie zaoferuje”. „Ja to wiem, proszę uwierzyć mojemu politycznemu doświadczeniu, że pan prezydent Andrzej Duda zaoferuje w pierwszym kroku formowanie rządu Donaldowi Tuskowi” – powiedział Sawicki.
We wtorek i środę w Pałacu Prezydenckim odbyły się spotkania konsultacyjne prezydenta z przedstawicielami komitetów wyborczych, które będą miały swoją reprezentację w przyszłym Sejmie. W czwartkowym oświadczeniu prezydent Andrzej Duda przekazał, że wstępnie zaplanował pierwsze posiedzenie Sejmu X kadencji na poniedziałek, 13 listopada. Prezydent podkreślił też, że są dwie grupy polityczne, które twierdzą, że mają większość parlamentarną i mają kandydata na premiera. Jak powiedział, kandydatem Zjednoczonej Prawicy na premiera jest Mateusz Morawiecki, a kandydatem KO, Trzeciej Drogi i Lewicy – jest Donald Tusk.
W wyborach do Sejmu PiS zdobyło 194 mandaty, KO – 157; Trzecia Droga – 65; Nowa Lewica – 26; Konfederacja – 18.
Konstytucja przewiduje trzy możliwe kroki wyłonienia rządu po wyborach. W pierwszym dużą rolę odgrywa prezydent, który m.in. desygnuje premiera, biorąc pod uwagę, że zaproponowany przez niego rząd, aby uzyskać wotum zaufania, musi zdobyć poparcie bezwzględnej większości w Sejmie. Jeśli ta próba zakończyłaby się niepowodzeniem, inicjatywę przejmuje Sejm. Wówczas premier i rząd potrzebują bezwzględnej większości głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Gdyby posłom nie udało się powołać rządu, inicjatywa wraca do prezydenta, a do wotum zaufania potrzebna jest zwykła większość. (PAP)
autor: Edyta Roś
ero/ mrr/
Hołownia: Wynegocjowanie umowy koalicyjnej musi ruszyć z kopyta
Wynegocjowanie umowy musi ruszyć z kopyta. Mam nadzieję, że za chwilę będziemy gotowi z pierwszymi ustaleniami. Osobiście będę nalegał na to, by zapadły one jak najszybciej. Musimy włączyć zegar prezydentowi Andrzejowi Dudzie – powiedział PAP lider Polski 2050 Szymon Hołownia.
Przewodniczący Polski 2050 Szymon Hołownia powiedział PAP, że w najbliższych dniach liderzy ugrupowań opozycyjnych siadają do dalszych rozmów koalicyjnych. „Jesteśmy umówieni w najbliższych dniach na serię spotkań” – poinformował.
Wskazał, że proces ten będzie musiał być dwutorowy. „Pierwszy z nich to rozmowy liderów o ułożeniu zakresu odpowiedzialności jeśli chodzi o najważniejsze stanowiska w państwie. Drugi to negocjacje umowy koalicyjnej” – wyjaśnił. Zastrzegł przy tym, że umowa koalicyjna będzie zawierać konkretne rozwiązania. „Wynegocjowanie umowy musi ruszyć z kopyta. Mam nadzieję, że za chwilę będziemy gotowi z pierwszymi ustaleniami. Osobiście będę nalegał na to, by zapadły one jak najszybciej. Musimy włączyć zegar prezydentowi Andrzejowi Dudzie” – podkreślił lider Polski 2050.
Przewodniczący Polski 2050 został też zapytany, czy już w piątek liderzy zasiądą do dalszych rozmów koalicyjnych. „Mamy trochę inny kalendarz, którego nie chcemy ujawniać, abyśmy mogli rozmawiać w spokoju. Spotkania odbędą się w najbliższych dniach. Mam nadzieję, że w przyszłym tygodniu będziemy mogli siąść do procesu tworzenia umowy koalicyjnej” – powiedział. Przyznał jednak, że politycy będą pracować „cały weekend”. Zapewnił, że przyszli koalicjanci będą gotowi z konkretnymi ustaleniami dużo wcześniej, niż na pierwsze posiedzenie Sejmu.
Lider Polski 2050 wskazał również, że Trzecia Droga chce zawrzeć w umowie koalicyjnej nie tylko zakresy odpowiedzialności poszczególnych ugrupowań, ale umówić się na konkretne rzeczy, w tym, jak wskazał m.in. kwestie gospodarcze, sprawy związane z edukacją, bezpieczeństwem. „Kwestie dotyczące tych wszystkich rozwiązań, które są do wprowadzenia jak najszybciej. Ludzie muszą wiedzieć, na co się umówiliśmy, a nie tylko to, kto kim będzie” – zaznaczył Hołownia. Podkreślił też, że w umowie koalicyjnej musi się znaleźć 12 gwarancji Trzeciej Drogi. „Kwestie światopoglądowe nie znajdą się w tej umowie” – zadeklarował.
Lider Polski 2050 zapewnił równie, że – poza wskazaniem kandydata na premiera – nie zapadły żadne ustalenia personalne. „Zaczęliśmy od pierwszego kroku, ponieważ kalendarz wymagał, by idąc na spotkanie z prezydentem mieć wspólnego kandydata na premiera” – wyjaśnił.
Pytany o obsadę pozostałych ważnych stanowisk, Hołownia zaznaczył, że większość parlamentarna będzie stabilna tylko wtedy, kiedy ugrupowania wchodzące w jej skład podzielą się odpowiedzialnością za państwo i najważniejszymi stanowiskami w państwie, aby „nie była to hegemonia jednego gracza, tylko równowaga i partnerstwo”.
Wskazał też, jak powinny być podzielone obszary odpowiedzialności. „Naszym zdaniem, dobrym pomysłem jest to, by największy wziął funkcję premiera i odpowiadał za konstrukcję rządu, drugi największy – za Sejm, a trzeci, żeby wziął Senat. To jeszcze jednak nie było przedmiotem naszej dyskusji, na razie skupiliśmy się na wątku premiera. Ale będziemy o tym rozmawiać. W najbliższych dniach rozmawiamy o kolejnych krokach” – powiedział.
Pytany, czy to już pewne, że będzie tylko jeden wicepremier, Hołownia zaznaczył, że ta decyzja nie została jeszcze podjęta. „Będziemy o tym rozmawiać na najbliższym spotkaniu” – zaznaczył. Odniósł się również do możliwości objęcia stanowiska marszałka Sejmu. „Myślę, że mam dobry pomysł na to, jak sprawić, żeby to miejsce znowu stało się miejscem otwartym, tętniącym życiem i optymizmem, gdzie toczą się dyskusje, a nie miejscem zamkniętym, odciętym od świata. Nasza oferta leży na stole, ale decyzja będzie wspólna wszystkich partnerów” – powiedział.
Dodał, że liderzy Trzeciej Drogi rozmawiają o tym, żeby wziąć odpowiedzialność za Sejm. „Chcemy go +odbarierkować+, chcemy tu wpuścić organizacje społeczne, robić konsultacje społeczne. To nie może być twierdza partii rządzącej” – powiedział. „Chcemy mieć też silną obecność w rządzie, silnego wicepremiera odpowiadającego za jeden z kluczowych resortów, natomiast mamy też propozycje co do tego, gdzie w tym rządzie mieliby zmieścić się nasi specjaliści jako ministrowie. To będzie przedmiotem naszych ustaleń, ale zapewniam, że nie wyjdziemy z nich niezadowoleni. Dogadamy się” – zapewnił.
Hołownia przyznał też, że obszarem zainteresowań jego formacji jest też zielona sprawiedliwa transformacja. „Chcielibyśmy się realizować w obszarze, którym zarządza minister Anna Moskwa. Mamy też kompetencje w zakresie obronności i spraw zagranicznych oraz edukacji. Natomiast to, co nam ostatecznie przypadnie, będzie wypadkową rozmów, które odbędziemy przy stole” – wskazał. Zastrzegł jednak, że jeśli chodzi o konkretne stanowiska, Trzecia Droga nie ma warunków brzegowych.
Wiceprzewodniczący Polski 2050 Michał Kobosko powiedział PAP, że Trzeciej Drodze zależy na tym, by główne stanowiska, które obejmie nowa koalicja, odzwierciedlały „partnerski i podmiotowy układ między partnerami”. „Nie może być tak, że jedna strona będzie stroną dominującą. Są trzy strony i jest taka, a nie inna liczba mandatów w obecnym Sejmie” – powiedział.
„Dla nas punktem wyjścia jest to, co wydaje się zrozumiałe, że skoro premier Donald Tusk dostanie misję stworzenia nowego rządu, to – jeśli chodzi o parlament – także jego grona prezydialne powinny odzwierciedlać ten podział sił między partnerami” – powiedział. „Obstajemy przy tym, że marszałkiem Sejmu powinien być Szymon Hołownia, a prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz powinien znaleźć się w rządzie na stanowisku wicepremiera” – wyjaśnił.
Zastrzegł jednak, że jego formacja nie chce rozmawiać o rozdawaniu poszczególnych stanowisk, tylko o konkretnych sprawach do zrealizowania. „Zależy nam na tym, aby tak przebiegały negocjacje: mniej o stanowiskach, a bardziej o sprawach” – dodał.
Paulina Hennig-Kloska (wiceprzewodnicząca Polski 2050) powiedziała PAP, że przed opozycją demokratyczną stoją teraz dwa główne zadania: przygotowanie się do pierwszych zadań dla rządu oraz kontrola obecnej ekipy, dopóki nie odda władzy.
„Siadamy za chwilę do negocjowania umowy koalicyjnej. Mamy zespoły, które pracują nad tym, co dla nas w tej umowie ma być ważne i harmonogramy prac dla nowego rządu” – powiedziała.
Wskazała też obszary wymagające pilnych zmian, nad którymi pracują zespoły. „Priorytety są proste: budżet na następny rok, którzy trzeba przygotować, a będzie potrzebował szybkiego remontu. Po drugie – praworządność, by szybko sięgnąć po środki z KPO. I po trzecie – odpolitycznienie mediów publicznych” – powiedziała. „W weekend zaczynają się większe rozmowy” – wskazała. (PAP)
Autor: Daria Kania
dk/ mir/
W Teksasie powstało getto dla przestępców, karteli i migrantów? Abbott i Paxton wzywają do pilnego śledztwa
Najważniejsi teksańscy urzędnicy domagają się przeprowadzenia śledztwa ws. Colony Ridge – osiedla znajdującego się 35 mil od Houston. Społeczność jest domem dla 75 000 mieszkańców, jednak trudno nazwać je miasteczkiem. W rzeczywistości ma być to tandetne getto, w którym ukrywają się kartele narkotykowe i przestępcy. Colony Ridge ma być również „magnesem na nielegalnych imigrantów”.
Colony Ridge to społeczność położna 35 mil na południe od Houston. Na obszarze o połowę większym, niż Manhattan, mieszka ok. 75 000 osób. We wrześniu reporterzy New York Post rozmawiali z mieszkańcami, którzy żyją w pobliżu Colony Ridge. Rozmówcy The Post twierdzili, że jest to „strefa zakazana” – dom dla przestępców i karteli narkotykowych oraz magnes dla „nielegalnej imigracji”.
Za Colony Ridge odpowiadają miliarderzy z branży deweloperskiej – John i Trey Harrisowie. Przeciwnicy oskarżają braci o „o żerowanie na ludziach, zwłaszcza imigrantach, poprzez reklamowanie fantazji o posiadaniu domu na przedmieściach”. W rzeczywistości obszar, który reklamują, jest rozległym, tandetnie zbudowany i niebezpiecznym dla środowiska „parkiem przyczep campingowych”, działającym w oparciu o „drapieżne praktyki kredytowe”.
W odpowiedzi na problem gubernator Teksasu Greg Abbott oraz Prokurator Generalny Ken Paxton zażądali od stanowych prawodawców wykorzystania swoich uprawnień do zbadania sprawy podczas specjalnej sesji legislacyjnej, która jest już w toku.
„Skargi pobliskich społeczności dotyczące skali rozwoju i niemożliwych do opanowania efektów zewnętrznych ujawniają, że ta nieposiadająca osobowości prawnej osada przyciągnęła zbyt wielu ludzi i umożliwiła zbyt duży chaos, aby stan mógł tolerować obecny układ” – stwierdził Ken Paxton.
Red. JŁ
(Źródło: New York Post)
O anulowanie dzisiejszej egzekucji apelowała nawet siostra ofiary skazanego! Jest ostateczna decyzja
W czwartek ma odbyć się egzekucja jednego z teksańskich więźniów celi śmierci. 49-letni William Speer ma zostać stracony na podstawie wyroku śmierci za zabójstwo innego więźnia. Zbrodnia miała miejsce 26 lat temu. Jak donoszą media – siostra ofiary oraz przywódcy religijni apelują, aby darować Speerowi życie.
49-letni William Speer został skazany na karę śmierci za uduszenie Gary’ego Dickersona w lipcu 1997 roku. Do zabójstwa doszło na terenie więzienia stanowego Telford, niedaleko New Boston w Teksasie.
Speer ma zostać stracony w czwartek poprzez wstrzyknięcie trucizny. W międzyczasie trwa desperacka walka o anulowanie egzekucji, w którą zaangażowała się nawet siostra ofiary Speera.
„Jestem świadomy rzeczy, które zrobiłem. Jestem świadomy bólu i krzywdy, które spowodowałem. Mógłbym po prostu powiedzieć, że mi przykro” – powiedział Speer w nagraniu, dołączonym do jego petycji o ułaskawienie, złożonej w Texas Board of Pardons and Paroles.
Prawnicy Speera twierdzą, że podczas pobytu w więzieniu 49-latek przeżył przemianę – wyraził żal i skruchę za popełnione czyny oraz w miarę możliwości angażuje się społecznie, tj. prowadzi program religijny dla innych więźniów skazanych na śmierć.
W ostatnim czasie obrona 49-latka wystosowała dwie apelacje z wnioskiem o wstrzymanie egzekucji. W pierwszej argumentowano, że w czasie procesu w 2001 roku prokuratorzy nie ujawnili części dowodów i posłużyli się fałszywymi zeznaniami, a prawnicy procesowi pominęli kwestię trudnego dzieciństwa Speera. Ten miał być rzekomo wykorzystywany seksualnie, kiedy był jeszcze dzieckiem. Prokuratura zaprzecza zarzutom.
Drugi wniosek o wstrzymanie egzekucji opierał się o możliwe uszkodzenie substancji, którą Speer ma zostać uśmiercony. Chodzi o niedawny pożar w teksańskim więzieniu, gdzie są przechowywane śmiertelne zastrzyki. Podobny zarzut został wysunięty jakiś czas temu przez innego więźnia celi śmierci, Jedidiaha Murphy’ego. Wniosek odrzucono, a Murphy został stracony na początku października. Tym samym wątpliwości prawników Speera również zostały odrzucone.
Nad ułaskawieniem 49-latka głosowała ponadto Texas Board of Pardons and Paroles. Członkowie rady zagłosowali we wtorek jednogłośnie (7-0) za odrzuceniem wniosku o ułaskawienie Speera.
O oszczędzenie życia 49-latka zaapelowała nawet siostra jego ofiary Sammie Martin. Sammie Martin jest jedynym żyjącym krewnym Gary’ego Dickersona.
„Spędziłam wiele czasu zastanawiając się nad tym, na jaką sprawiedliwość zasłużył mój brat i moja rodzina” – napisała Martin w dokumentach złożonych w sądzie federalnym w tym tygodniu. „W głębi serca czuję, że [Speer] nie tylko ma wyrzuty sumienia z powodu swoich czynów, ale także wykonuje dobre uczynki dla innych i ma coś do zaoferowania światu”.
Jak podaje CBS News – Martin miała nie zostać poinformowana przez prokuraturę o egzekucji Speera.
W odpowiedzi na apel kobiety prawnicy Biura Prokuratora Generalnego Teksasu stwierdzili, że pomimo jej odczuć co do wymiaru kary dla Speera „stan zachowuje swój interes w powstrzymywaniu morderstw, gangów i przemocy w więzieniach, a także zapewnienia sprawiedliwości Dickersonowi”.
AKTUALIZACJA: Jak donosi Associated Press – Najwyższy Sąd Apelacyjny Teksasu wstrzymał egzekucję Wiliama Speera.
„Przeanalizowaliśmy wniosek i stwierdziliśmy, że egzekucja [Speera] powinna zostać wstrzymana do czasu wydania kolejnego postanowienia przez ten sąd” – napisał sąd apelacyjny w swoim dwustronicowym postanowieniu.
Red. JŁ
(Źródło: CBS News, AP)
Rozbił największą kumulację od ponad dekady! Mężczyzna z Kalifornii wygrał 82 mln dolarów
Łut szczęścia sprawił, że mężczyzna z Kalifornii wygrał główną nagrodę w grze SuperLotto Plus, rozbijając największą kumulację od ponad dekady – jego kupon był warty 82 miliony dolarów.
Według California Lottery zwycięski kupon został zakupiony 5 sierpnia w Spring Valley Market w Victorville. Szczęśliwcem, któremu udało się wylosować zwycięskie liczby okazał się być M. Shadoian.
Przez prawie dziewięć miesięcy nikt inny nie zdobył głównej nagrody, toteż kumulacja stawała się coraz większa a stawka wygranej rosła.
California Lottery przekazała, że Shadoian odmówił wszelkich komentarzy odnośnie wygranej i pragnie zachować anonimowość.
Wygranym jest nie tylko on, ale także sklep Spring Valley Market, w którym mężczyzna zakupił szczęśliwy kupon. W ramach premii za sprzedaż zwycięskiego losu lokal otrzymał od California Lottery 410 tys. dolarów!
Zwycięzcami są także kalifornijskie dzieci. W wyniku 9-miesięcznej kumulacji ze sprzedaży kuponów udało się pozyskać 88,4 miliona dolarów w ramach akcji wsparcia edukacji publicznej, którą w ramach misji społecznej realizuje California Lottery. Z każdego dolara zarobionego przez loterię ze sprzedaży losów SuperLotto Plus, 40 centów przeznaczane jest właśnie na ten cel.
Red. JŁ
(Źródło: USA Today)