24.2 C
Chicago
niedziela, 15 czerwca, 2025

Trump: Jeśli protesty pojawią się w reszcie kraju, zareagujemy z taką samą lub większą siłą

0

Jeśli protesty podobne jak w Los Angeles powtórzą się w reszcie kraju, zareagujemy z równą lub większą siłą – ostrzegł we wtorek prezydent USA Donald Trump. Stwierdził, że zamieszki są dziełem „opłacanych buntowników”, zaś ministra Kristi Noem oskarżyła prezydentkę Meksyku o podżeganie do protestów.

Trump komentował trwające od czterech dni protesty przeciwko deportacji imigrantów w Los Angeles podczas spotkania poświęconego przygotowaniom do pożarów lasów. Choć jeszcze w poniedziałek twierdził, że dzięki wysłaniu wojsk do metropolii sytuacja jest pod kontrolą, we wtorek ocenił, że ostatnia noc była „okropna”. Opisywał przy tym widziane w telewizji obrazy uczestników zamieszek rozłupujących krawężniki, by móc rzucać ich kawałkami w policję.
„Powstrzymaliśmy katastrofę – i wygląda to na zaplanowaną katastrofę (…). Mieli broń, mieli narzędzia. Mieli wszystko, czego potrzebowali. Rzucali zamrożoną wodą w butelkach, w szklanych butelkach, w oficerów i żołnierzy. To jest – nie można użyć słowa powstanie – ale można również użyć słowa, że to są bardzo niebezpieczni ludzie” – ciągnął Trump. Dodał, że demonstranci „spotkali się z dużą siłą i się poddali”.
„I może tam być ich trochę jeszcze dziś wieczorem, mogą tam być trochę, ale wydaje się, że jest ich coraz mniej, ponieważ idą tam i spotykają się z bardzo dużą siłą” – powiedział.
Trump stwierdził, że użyje ustawy Insurrection Act – pozwalającej do wykorzystania wojska w celu aktywnego tłumienia zamieszek – jeśli uzna, że faktycznie w kraju dochodzi do zbrojnego powstania. Twierdził jednocześnie, że w protesty zamieszani są „opłacani buntownicy”.
Jeszcze w poniedziałek władze federalne skierowały do Los Angeles ok. 700 żołnierzy piechoty morskiej (marines) oraz postawiły w stan gotowości kolejne 2 tys. żołnierzy kalifornijskiej Gwardii Narodowej. Ich oficjalną rolą jest ochrona agentów służby imigracyjnej ICE oraz budynków federalnych, a nie pacyfikacja rozruchów. Władze Kalifornii złożyły na tę decyzję skargę do sądu, zaś gubernator Gavin Newsom oskarżył Trumpa o wykorzystywanie wojska do rozgrywek politycznych, a także o niezapewnienie dla niego odpowiednich warunków, wskutek czego żołnierze muszą spać pokotem na podłodze budynków federalnych. Według Pentagonu koszt wysłania Gwardii Narodowej to 134 mln dolarów.
We wtorek prezydent wydał też ostrzeżenie dla reszty kraju, że siły federalne zareagują podobnie jak w Los Angeles.
„Gdybyśmy tego nie zaatakowali bardzo mocno, mielibyśmy to (zamieszki) w całym kraju. Ale mogę poinformować resztę kraju, że jeśli to zrobią, spotkają się z równą lub większą siłą niż tutaj” – oznajmił.
Ostrzegł też tych, którzy „nienawidzą kraju”, i planują protest podczas zaplanowanej na sobotę parady wojskowej w Waszyngtonie. Zapowiedział również, że nie zrezygnuje z dalszych masowych zatrzymań nielegalnych imigrantów i nalotów na zakłady pracy takich jak te, które sprowokowały gwałtowne protesty w Los Angeles.
Jak dotąd protesty przeciwko obławom na imigrantów odbyły się też w innych amerykańskich miastach, m.in. w San Francisco, Dallas, Nowym Jorku i Atlancie.
Występująca obok Trumpa szefowa ministerstwa bezpieczeństwa krajowego (DHS) Kristi Noem potępiła natomiast wypowiedź prezydentki Meksyku Claudii Sheinbaum na temat protestów. Choć Sheinbaum potępiła użycie przemocy „we wszystkich formach”, to zwróciła się jednocześnie do USA ze „stanowczym” apelem, by „wszystkie procedury imigracyjne były przeprowadzane z poszanowaniem należytego procesu, w ramach poszanowania godności człowieka i praworządności”.

Oskar Górzyński (PAP)

W środę głosowanie nad wnioskiem o wotum zaufania dla rządu Tuska. Formalność, ale też okazja dla partii koalicyjnych, by więcej ugrać

0

W środę Sejm zagłosuje nad wnioskiem o wotum zaufania dla rządu premiera Donalda Tuska, który w swoim expose ma przedstawić plan na najbliższe dwa i pół roku. Choć głosowanie postrzegane jest jako formalność, dla partii koalicyjnych stało się okazją do tego, by przypomnieć premierowi o swoich priorytetach.

Złożenie wniosku o wotum zaufania premier Donald Tusk zapowiedział w telewizyjnym orędziu dzień po II turze wyborów prezydenckich, które wygrał popierany przez PiS Karol Nawrocki, uzyskując niecałe 370 tys. głosów więcej niż kandydat KO Rafał Trzaskowski. Po taki instrument premier sięgał już za czasów poprzedniego rządu – najpierw w październiku 2012 r., a potem w czerwcu 2014 r.
Premier może zwrócić się do Sejmu o wyrażenie Radzie Ministrów wotum zaufania w dowolnym momencie swojego urzędowania. Do tego, by go udzielić, potrzebna jest zwykła większość głosów w obecności co najmniej połowy ustawowej liczby posłów. Brak poparcia Sejmu dla wniosku o udzielenie wotum zaufania zobowiązuje premiera do złożenia dymisji na ręce prezydenta.
W Sejmie zasiada 460 posłów, a zatem w głosowaniu musi wziąć udział co najmniej 230 posłów. Zgodnie z zapowiedziami wotum zaufania rządowi nie udzieli m.in. liczący 189 posłów klub PiS, liczący 16 posłów klub Konfederacji oraz pięcioosobowe koło Razem. „Jesteśmy partią opozycyjną, więc oczywiście wotum nie poprzemy” – powiedział PAP już przed tygodniem lider Razem Adrian Zandberg.
Koalicja rządowa ma jednak w sumie 242 posłów, w tym klub KO – 157 posłów, kluby Polski 2050-TD i PSL-TD – po 32 posłów, a klub Lewicy – 21. Przewaga głosów postrzegana jest jako na tyle bezpieczna, że większość parlamentarzystów traktuje głosowanie jako formalność. Jednocześnie złożony przez premiera wniosek stał się okazją do wyrażenia swoich wątpliwości dla tych, których nie przekonują dotychczasowe dokonania rządu.
„Jeśli koń się zgrał i nie ciągnie, to się zmienia konia, a nie podstawia mu się drugi, trochę lżejszy wóz” – stwierdził poseł PSL Marek Sawicki, według którego w obliczu prezydentury Karola Nawrockiego lepszym premierem byłby szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz. Krytycznie o premierze wypowiedział się również senator Trzeciej Drogi Michał Kamiński, który w wywiadzie w Polsat News wskazywał, że nie może mieć zaufania do kogoś, kto „obrzucał błotem amerykańskiego prezydenta”, a losy rządzącej koalicji powierzył w ręce ludzi, którzy „skakali na własnym pogrzebie”.
Według zapowiedzi szefa KPRM Jana Grabca, środowe expose Tuska ma skoncentrować się na planach na najbliższe 2,5 roku rządów.
Sejmowa debata stała się dla koalicjantów okazją do tego, żeby przypomnieć premierowi o swoich priorytetach. Zarząd Polski 2050 przesłał Tuskowi specjalny list z wyszczególnieniem pięciu punktów do uwzględnienia w expose – chodzi m.in. o zmiany w mediach publicznych i odpartyjnienie spółek Skarbu Państwa, ustawę o asystencji osobistej oraz kwestie związane z mieszkalnictwem. O tym, że nie odejdą od swoich postulatów, we wtorek mówili także przedstawiciele Lewicy, a ministra ds. równości Katarzyna Kotula zapowiedziała złożenie poselskiego projektu ustawy o związkach partnerskich i projektu ustawy wprowadzającej.
Treść środowego przemówienia premiera była też konsultowana z liderami koalicyjnych ugrupowań podczas spotkania, do którego doszło w poniedziałek wieczorem.
Z rozmów z politykami KO wynika, że o ile nikt nie spodziewa się, by w expose padły jakieś konkretne zapowiedzi dotyczące rekonstrukcji czy rzecznika rządu, to po tym, gdy rząd uzyska już wotum zaufania, rozmowy mają ruszyć na poważnie. „Myślę, że w najbliższych dniach premier będzie rozmawiał z kandydatami do różnych funkcji i ministerialnych, i funkcji rzecznika” – wskazał w poniedziałek w TVN24 Grabiec.
Zdaniem „GW”, na giełdzie nazwisk do stanowiska rzecznika rządu pojawił się poseł KO Maciej Wróbel, który od stycznia jest również wiceszefem MKiDN. Rozmówcy PAP sceptycznie odnieśli się do tego nazwiska. „To kaczka dziennikarska. O tym, kto może wchodzić w grę, wie bardzo ścisłe grono osób” – stwierdził jeden z rozmówców.
Zgodnie z harmonogramem na rozpatrzenie wniosku premiera o wyrażenie przez Sejm wotum zaufania Radzie Ministrów przewidziano pięć godzin – dyskusja ma trwać od godz. 9 do godz. 14.(PAP)

Nawrocki: Odbyłem dobrą rozmowę telefoniczną z prezydentem Trumpem; zaprosiłem go do Polski

0

Prezydent elekt Karol Nawrocki poinformował we wtorek, że odbył bardzo dobrą rozmowę telefoniczną z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Rozmowa dotyczyła rm.in. partnerskich stosunków politycznych. Nawrocki zaprosił Trumpa do Polski; otrzymał też zaproszenie do spotkania w Białym Domu.

„Odbyłem bardzo dobrą rozmowę telefoniczną z Prezydentem Stanów Zjednoczonych, Donaldem Trumpem. Rozmawialiśmy o bliskich relacjach sojuszniczych i partnerskich stosunkach politycznych” – napisał Nawrocki we wtorek na platformie X.
„Zaprosiłem Prezydenta Trumpa do Polski. Otrzymałem też zaproszenie do spotkania w Białym Domu. God bless Poland! God bless America!” – poinformował Nawrocki. (PAP)

 

kl/ mrr/ mhr/

El. MŚ 2026: Świderski i Piątek w ataku na Finlandię, Bednarek kapitanem

0

Krzysztof Piątek i Karol Świderski zagrają w ataku piłkarskiej reprezentacji Polski w meczu z Finlandią w Helsinkach w 3. kolejce eliminacji mistrzostw świata. Opaskę kapitana założy Jan Bednarek. Początek o godz. 20.45.

W niedzielę wieczorem PZPN poinformował, że decyzją trenera Michała Probierza nowym kapitanem reprezentacji, w miejsce Roberta Lewandowskiego, który nie przyjechał na zgrupowanie z powodu zmęczenia sezonem, został Piotr Zieliński. Wkrótce potem napastnik Barcelony przekazał, że nie będzie występował w reprezentacji za kadencji Probierza.
Zieliński nie może jednak pełnić funkcji kapitana w meczu z Finlandią z powodu kontuzji. W tej sytuacji opaskę założy Bednarek. Obrońca Southampton FC rozegrał dotychczas 68 meczów w reprezentacji, najwięcej spośród kadrowiczów zgłoszonych na liście UEFA do wtorkowego meczu.
Podopieczni Probierza mają za sobą dwa marcowe zwycięstwa w Warszawie w eliminacjach MŚ 2026 – 1:0 nad Litwą i 2:0 nad Maltą.
Skład Polski na mecz z Finlandią: Łukasz Skorupski – Mateusz Skrzypczak, Jan Bednarek (kapitan), Jakub Kiwior – Matty Cash, Sebastian Szymański, Bartosz Slisz, Jakub Moder, Nicola Zalewski – Krzysztof Piątek, Karol Świderski. (PAP)

Ważny mecz z Finlandią w cieniu sprawy Lewandowskiego

Polscy piłkarze zagrają we wtorkowy wieczór z Finlandią w Helsinkach w eliminacjach mistrzostw świata. To ważny mecz dla biało-czerwonych, prowadzących w tabeli grupy G, ale znacznie więcej mówi się obecnie o rezygnacji Roberta Lewandowskiego z gry w kadrze Michała Probierza.
Reprezentacja Polski ma za sobą dwa marcowe zwycięstwa w Warszawie w eliminacjach MŚ 2026 – 1:0 nad Litwą i 2:0 nad Maltą. W pierwszym z tych meczów gospodarzy uratował w końcówce spotkania… Lewandowski.
W piątek podopieczni Probierza wygrali towarzysko z Mołdawią w Chorzowie 2:0 i we wtorek w Helsinkach też będą faworytami. Głównie z uwagi na bardzo słabe wyniki Finów w ostatnich miesiącach, którzy późną jesienią 2024 roku spadli do trzeciej dywizji LN (zero punktów w sześciu meczach dywizji B – z Anglią, Grecją oraz Irlandią), w marcu zremisowali z Litwą 2:2, a w sobotę ulegli u siebie Holandii 0:2, będąc drużyną zdecydowanie gorszą.
Szanse i taktyka na mecz z Finlandią zeszły jednak na daleki plan. W niedzielę wieczorem PZPN poinformował bowiem, że decyzją trenera nowym kapitanem reprezentacji, w miejsce Lewandowskiego, został Piotr Zieliński. W odpowiedzi napastnik Barcelony przekazał, że stracił do Probierza zaufanie i do czasu, kiedy pozostanie on selekcjonerem, nie będzie występował w kadrze narodowej.
52-letni szkoleniowiec podkreślił w poniedziałek, że decyzję o zmianie kapitana podjął z uwagi na dobro drużyny i w tej chwili jest ona najlepsza dla reprezentacji. Jak zapewnił, bierze za nią pełną odpowiedzialność.
„Trzeba popatrzeć też na drugą stronę i na to, co jest dobre dla zespołu. Wierzę, że Piotrek będzie bardzo dobrym kapitanem, poniesie kadrę jeszcze dalej i z tą drużyną osiągniemy wiele” – dodał.
Niewykluczone jednak, że Zieliński z przejęciem na stałe opaski kapitana będzie musiał poczekać. Pomocnik Interu Mediolan stracił sporą część rundy wiosennej z powodu kontuzji i wciąż ma problemy z łydką, co było widać m.in. podczas poniedziałkowego treningu w Helsinkach.
Początek meczu na Stadionie Olimpijskim o godz. 20.45. (PAP)

 

Stadion Olimpijski w Helsinkach – historia i teraźniejszość

Stadion Olimpijski w Helsinkach będzie we wtorek areną meczu eliminacji piłkarskich mistrzostw świata Finlandia – Polska. Największy obiekt sportowy Finlandii może pochwalić się ciekawą przeszłością, na czele z letnimi igrzyskami w 1952 roku.
Historia Stadionu Olimpijskiego sięga 1938 roku, jednak inspirację do jego powstania stanowiły wydarzenia z 1920 roku.
Wówczas podczas letnich igrzysk olimpijskich w Antwerpii fińscy sportowcy zdobyli 34 medale. Taki dorobek sprawił, że Finowie poważnie zaczęli myśleć o organizacji największej sportowej imprezy w Helsinkach. Do tego niezbędny był odpowiedni obiekt.
W 1927 roku założono fundację, której zadaniem było doprowadzenie do powstania stadionu mogącego gościć uczestników olimpiady. Konkurs architektoniczny wygrał projekt Yrjoe Lindegrena i Toivo Jaenttiego, a budowę rozpoczęto 12 lutego 1934 roku. Dokładnie po czterech latach i czterech miesiącach inwestycję ukończono. Wybuch II wojny światowej uniemożliwił jednak przeprowadzenie w Helsinkach igrzysk w 1940 roku.
Udało się to 12 lat później. Helsinki gościły sportowców uczestniczących w letniej olimpiadzie w 1952 roku. Otwarcie imprezy zgromadziło na trybunach 70 435 widzów. To największa publiczność w historii tego obiektu. Rekord niemożliwy do poprawienia, gdyż po licznych modernizacjach i remontach obecnie może pomieścić 40 tys. widzów.
Z położonym na obszarze 4,9 hektara, o długości 243 m i 159 m szerokości obiektem nierozerwalnie związane są nazwiska dwóch wybitnych fińskich lekkoatletów – legendarnego biegacza długodystansowego Paavo Nurmiego i oszczepnika Mattiego Jaervinena.
Nurmi jako pierwszy w historii sportowiec doczekał się pomnika za życia. Posąg „Latającego Fina” stoi przed stadionem, na którym dziewięciokrotny mistrz olimpijski zapalił znicz helsińskich igrzysk w 1952 roku. Co więcej, adres stadionu to: ulica Paavo Nurmiego 1.
Emocjonalny związek Finów ze Stadionem Olimpijskim i Nurmim wyrażał się także poprzez umieszczenie ich wizerunków na banknocie o nominale dziesięciu marek. Obecnie mają one jedynie wartość historyczną, gdyż obowiązującą walutą jest euro.
Natomiast z osobą Jaervinena związany jest najbardziej charakterystyczny element helsińskiego stadionu – wieża, na której osadzony był olimpijski znicz. Jej wysokości to dokładnie 72,71 m, czyli tyle, ile fiński oszczepnik rzucił ustanawiając rekord świata podczas igrzysk olimpijskich w Los Angeles w 1932 roku.
Stadion Olimpijski w Helsinkach ma także stałe miejsce w historii lekkiej atletyki.
Na nim w 1983 roku odbyły się pierwsze mistrzostwa świata. Po raz kolejny najlepsi lekkoatleci globu rywalizowali tu w 2005 roku, kiedy ustanowiono trzy rekordy świata – Rosjanki Jeleny Isinbajewej w skoku o tyczce (5,01 m), Kubanki Osleidys Menendez w rzucie oszczepem (71,70) oraz Rosjanki Olimpiady Iwanowej w chodzie na 20 km (1:25.41). Z kolei w 2012 roku jeden z wielu sukcesów w bogatej karierze odniosła w Helsinkach Anita Włodarczyk, która została mistrzynią Europy.
Jednym z symboli stadionu jest też od blisko dwóch dekad sowa „Bubi”. W czerwcu 2007 roku, podczas meczu eliminacji mistrzostw Europy z Belgią, puchacz najpierw krążył nad murawą, potem usiadł na poprzeczce bramki Belgów, a następnie przeniósł się na bramkę miejscowych. Pomimo krzyków piłkarzy i gwizdków sędziego nie zamierzał odlecieć i – jak opisało wtedy fińskie radio – przez kilkanaście minut „zimnym wzrokiem i z wyraźnym politowaniem patrzył na żałosną grupę mężczyzn w krótkich spodenkach”. Kiedy ptak już zdecydował się opuścić boisko i sędzia wznowił mecz, Finowie sensacyjnie wygrali 2:0.
Okazało się, że puchacz mieszka pod dachem stadionu i hałas zakłócał mu spokój domowy. Później wielokrotnie był widziany na stadionie i nazwano go „Bubi”, a w plebiscycie mediów mieszkańcy stolicy Finlandii wybrali go na „obywatela roku Helsinek”, ponieważ ich zdaniem to on wygrał ten mecz.
Kolejna modernizacja miała miejsce w latach 2008–09, kiedy m.in. poszerzono – o cztery metry – boisko piłkarskie, przez co bieżnia została przedłużona na prostych, a wiraże stały się ostrzejsze, co później krytykowali przedstawiciele „królowej sportu”.
Z kolei na remont w latach 2016-20 wydano ponad 330 mln euro. Główny nacisk położono na zwiększenie funkcjonalności obiektu, ale nie było mowy o powstaniu nowych budynków, bo za wszelką cenę chciano uszanować historyczną bryłę i zachować status zabytku. Dlatego, by nie zaburzać charakterystycznego wyglądu stadionu, część nowej powierzchni umieszczono… pod ziemią, np. bieżnię treningową. Z drugiej strony dach pojawił się nad wszystkimi trybunami, a ławki zamieniono na krzesełka, ale… z fińskiego drewna. Nowoczesny sznyt nadano też, a jakże, drewnianym elementom elewacji. Wszystko jednak w duchu niemal stuletniej tradycji.
Po tych zmianach pojemność trybun spadła do 36 tys. osób.
Natomiast znacznie zwiększyła się powierzchnia toalet, która teraz wynosi łącznie 2500 metrów kwadratowych. Jak tłumaczono, ta modyfikacja wynikała m.in. ze zmiany przepisów i umożliwienia sprzedaży na obiektach sportowych… piwa.
Na co dzień z areny nie korzysta żaden z klubów. Regularnie organizowane są na nim jednak koncerty rockowe oraz występuje piłkarska reprezentacja kraju.(PAP)

pp/ sab/

Turyści w Alpach zaatakowani przez krowy, które rozjuszył ich pies

0

Para turystów odpoczywających w austriackich Alpach została zaatakowana przez stado krów, które rozjuszył ich pies. Rolnicy ostrzegają, że ataki krów na wczasowiczów stają się coraz poważniejszym problemem.

Do zdarzenia doszło w poniedziałek po południu niedaleko miejscowości Heiligenblut am Grossglockner w austriackich Alpach, na żwirowej drodze prowadzącej do wodospadu Leiterbach. Para turystów szła w górę w towarzystwie prowadzonego na smyczy białego owczarka niemieckiego. Na wysokości 1590 m n.p.m. wędrowcy natknęli się na pasące się na zboczu krowy.
Krowy ruszyły nagle, chcąc najwyraźniej zaatakować psa. 40-latek puścił smycz, pozwalając psu na ucieczkę. Rozjuszone zwierzęta zaatakowały wtedy mężczyznę i jego 44-letnią partnerkę, uderzając ich głowami i rogami. Zwierzęta uciekły, dopiero gdy pobliską drogą przejeżdżał samochód. Para odniosła tylko lekkie obrażenia, a psa (który nie odniósł żadnych obrażeń) niebawem udało się złapać.
Rolnicy zwracają uwagę, że ataki krów, które wolno pasą się na alpejskich zboczach, są nie tylko coraz częstsze, ale nierzadko coraz bardziej tragiczne. Jako przykład podają zdarzenie sprzed roku, kiedy to stado rozjuszonych zwierząt stratowało 40-letnią kobietę oraz poważnie raniło jej dwie córki. Również w tym przypadku kobiety udały się na górską wyprawę w towarzystwie psów.
Hodowcy wyjaśniają, że najbardziej agresywne są krowy opiekujące się młodymi cielętami, które chronią w ten sposób swoje potomstwo przed atakami wilków. Dlatego rolnicy apelują do wszystkich, którzy udają się w Alpy, by w czasie wycieczek szli jedynie po wyznaczonych szlakach, trzymali swoje psy na smyczy i w żadnym wypadku nie zbliżali się do stad, gdzie oprócz krów pasą się cielęta.

 

Tomasz Dawid Jędruchów (PAP)

Ukraiński ekspert: Szczyt G7 nic nie da, świat nie ruszy z krucjatą na Moskwę jak Polacy w 1610 r.

0

Ukraina nie może już nic zrobić, aby jej partnerzy w Europie i Stanach Zjednoczonych zaczęli nakładać ostrzejsze sankcje na Rosję. Na szczyt w Kanadzie też nie ma co liczyć – ocenił w rozmowie z PAP Iwan Kyryczewski, ekspert ukraińskiego portalu militarnego Defence Express.

Szczyt liderów G7 w Kananaskis w Albercie zacznie się 15 czerwca i potrwa do 17 czerwca. W skład G7 wchodzą: Kanada, która od stycznia do końca br. przewodniczy grupie, a także Francja, Japonia, Niemcy, Włochy, Wielka Brytania oraz USA. W pracach G7 uczestniczy też Unia Europejska. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski potwierdził, że otrzymał zaproszenie na szczyt.
„Jest już za późno. Mówienie o Stanach Zjednoczonych, że nałożą jakieś sankcje, jest moim zdaniem wręcz śmieszne. Już zaczynają rażąco ignorować i naruszać naszą bazę wsparcia wojskowego” – ocenił ekspert.
Zdaniem Kyryczewskiego Ukraina nie może liczyć, że po szczycie przywódców G7 w Kananaskis w Kanadzie, sytuacja ulegnie zmianie. „Czego powinniśmy oczekiwać? Nie stanie się tak, że europejscy przywódcy w magiczny sposób zbiorą się, zorganizują nową krucjatę przeciwko rosyjskiemu imperializmowi i powtórzą wydarzenia z 1610 roku, kiedy Polacy dotarli do Moskwy. Tak się nie wydarzy” – podkreślił. „Musimy tylko skupić się na wspieraniu Sił Zbrojnych Ukrainy – nie mamy innego wyjścia” – dodał.
Według niego „masowy ostrzał Ukrainy przez Rosję wynika z niezmiennej natury rosyjskiego imperializmu, nic więcej i nic mniej. Trudno bowiem przypomnieć sobie choć jeden atak na Kijów w ciągu ostatnich trzech lat, który nie byłby zakrojony na szeroką skalę”.
W czerwcu 2024 r. Rosjanie najczęściej używali podczas ataków na terytorium Ukrainy od 20 do 50 dronów różnego typu. W październiku i listopadzie ubiegłego roku liczba ta wzrosła do 80–100 bezzałogowców dziennie, a w styczniu 2025 r. – do 100–200 dronów, używanych głównie w nocy.
W ostatnim miesiącu Rosja bije rekordy zmasowanych ataków, stosując często ponad 350–400 dronów w ciągu jednej nocy. Stanowi to coraz większe wyzwanie dla ukraińskich sił obrony powietrznej.
„Rosja demonstruje, że jest zdecydowana być zagrożeniem dla całego cywilizowanego świata, i wykorzystuje Ukrainę jako swego rodzaju poligon doświadczalny – aby pokazać, że może przynieść jeszcze więcej problemów krajom zachodnim” – zauważył Kyryczewski.
W ocenie eksperta Rosjanie chcą pokazać, w kontekście prawdopodobnych przyszłych negocjacji w Turcji, „że nie ma sensu z nimi negocjować. (…) Rosja chce tylko, by świat zaakceptował jej warunki”.
Ukraiński minister spraw zagranicznych Andrij Sybiha powiedział w poniedziałek, że Ukraina ma nadzieję, że przywódcy państw G7 podczas szczytu w Kanadzie podejmą decyzję o obniżeniu maksymalnej ceny rosyjskiej ropy naftowej do 30 dolarów za baryłkę. Sybiha stwierdził, że jednym z kluczowych czynników, które można wykorzystać, aby zmusić Rosję do sprawiedliwego pokoju, jest dalsze wzmocnienie sankcji.
Według niego „wciąż istnieje wystarczająco dużo obszarów i branż, w których możemy zwiększyć presję sankcji, a to powinno stać się niszczycielskie dla rosyjskiej gospodarki”. Ponadto czynnikiem, który może zmusić Rosję do zawarcia sprawiedliwego pokoju, są zamrożone aktywa. „Potrzeba tu więcej woli, więcej determinacji. I jest to prawdopodobnie jedno z rozwiązań, których można oczekiwać od formatu spotkania na poziomie przywódców G7” – akcentował.
We wtorek przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen poinformowała, że w 18. pakiecie sankcji proponowane jest obniżenie limitu cen za baryłkę ropy z 60 do 45 dolarów. Propozycja 18. pakietu sankcji zakłada także zakaz transakcji z rosyjskimi gazociągami Nord Stream i Nord Stream 2. Ponadto obejmuje 22 banki, które angażują się w obchodzenie sankcji, a także kolejne statki rosyjskiej floty cieni.
Z Kijowa Iryna Hirnyk (PAP)

 

ira/ mms/ ktl/

Tusk: Nie zauważyłem, by ktokolwiek z liderów koalicji próbował podważyć wynik wyborów

0

Premier Donald Tusk stwierdził, iż nie zauważył, by ktokolwiek z liderów rządzącej koalicji próbował podważyć wynik wyborów prezydenckich. Podkreślił przy tym, że nikt – niezależnie od tego, jaki urząd sprawuje – nie ma prawa lekceważyć nawet jednego zmarnowanego głosu.

W poniedziałek prezydent Andrzej Duda umieścił na portalu X wpis, w którym stwierdził, iż „jest wrażenie, że postkomuniści do spółki z liberalno-lewicowymi chcą przekręcić ostatnie, rozstrzygnięte już wybory prezydenckie w Polsce” i tym samym „odebrać nam wolność wyboru”. Zaapelował, żeby wyborcy nie dali sobie odebrać „resztek demokracji i wolności, które po 13 grudnia 2023 roku wciąż jeszcze zostały”.
W kontekście doniesień o możliwych nieprawidłowościach przy liczeniu głosów w niektórych komisjach obwodowych, premier powiedział na wstępie wtorkowego posiedzenia rządu, że „nikt, niezależnie od tego, jaki urząd sprawuje, nawet, jeśli jest to najwyższy urząd w państwie, nie ma prawa lekceważyć nawet jednego zmarnowanego głosu”.
„Nie zauważyłem, żeby ktokolwiek z liderów naszej koalicji próbował wzniecić niepokój albo podważyć wynik wyborów. Staramy się raczej w sposób spokojny i racjonalny postępować tak, jak mówi o tym konstytucja, Kodeks wyborczy i zwykła ludzka przyzwoitość” – powiedział Tusk.
„Nikt nie ma prawa – mówię to także poruszony słowami pana prezydenta Dudy – lekceważyć problemu i powiedzieć: +a, to są jakieś nieistotne rzeczy+” – powtórzył.
Od kilku dni media informują o kontrowersjach związanych z liczeniem głosów podczas drugiej tury wyborów prezydenckich – m.in. w komisjach wyborczych w Krakowie oraz Mińsku Mazowieckim, gdzie na odwrót przypisano głosy oddane na obu kandydatów.(PAP)

sno/ mok/

El. MŚ 2026: Bednarek kapitanem pod nieobecność Zielińskiego

0

Obrońca Jan Bednarek, jeżeli wybiegnie w podstawowym składzie, będzie kapitanem piłkarskiej reprezentacji Polski w wieczornym meczu eliminacji mistrzostw świata z Finlandią w Helsinkach. Piotr Zieliński, który miał pełnić tę funkcję, nie zagra z powodu kontuzji.

Sprawa opaski kapitańskiej wzbudza od kilku dni ogromne emocje w polskim futbolu. W niedzielę wieczorem PZPN poinformował, że decyzją trenera Michała Probierza nowym kapitanem reprezentacji, w miejsce Roberta Lewandowskiego, który nie przyjechał na zgrupowanie z powodu zmęczenia sezonem, będzie Zieliński. Wkrótce potem napastnik Barcelony przekazał, że stracił do Probierza zaufanie i do czasu, kiedy pozostanie on selekcjonerem, nie będzie występował w reprezentacji.
W poniedziałkowej konferencji prasowej w Helsinkach, oprócz Probierza, wziął udział Zieliński, który podkreślał, że rola kapitana to dla niego ogromne wyróżnienie.
Okazało się jednak, że z przejęciem na stałe opaski będzie musiał poczekać. Pomocnik Interu Mediolan stracił sporą część rundy wiosennej z powodu kontuzji i wciąż ma problemy z łydką. Ostatecznie zabrakło go w kadrze meczowej na starcie z Finlandią.
Z informacji PAP, potwierdzonej w reprezentacji Polski, wynika, że w Helsinkach opaskę powinien założyć Bednarek. Zgodnie z zasadą, iż w razie nieobecności kapitana jego rolę przejmuje piłkarz z największą liczbą występów w kadrze. Obrońca Southampton FC ma ich 68, najwięcej spośród kadrowiczów zgłoszonych na liście UEFA do meczu z Finlandią.
Bednarek był już kapitanem m.in. w piątkowym spotkaniu towarzyskim z Mołdawią w Chorzowie (2:0), ale na krótko. Przejął opaskę w 32. minucie od żegnającego się z kadrą Kamila Grosickiego, a został zmieniony w przerwie z powodu drobnych problemów zdrowotnych.
Reprezentacja Polski ma za sobą dwa marcowe zwycięstwa w Warszawie w eliminacjach MŚ 2026 – 1:0 nad Litwą i 2:0 nad Maltą. W pierwszym z tych meczów gospodarzy uratował w końcówce spotkania… Lewandowski.
Mecz w Helsinkach rozpocznie się o godz. 20.45. (PAP)

 

bia/ af/

Lewica poprze Tuska za cenę poparcia przez niego związków partnerskich

0

Lewica będzie głosowała za wotum zaufania dla rządu, by dalej miał on mandat do sprawnego wprowadzania rozwiązań ustawowych – zapowiedzieli przedstawiciele klubu. Ponadto podkreślali, że Lewica nie rezygnuje ze swych postulatów – złoży m.in. poselski projekt ustawy o związkach partnerskich.

W środę Sejm rozpatrzy wniosek premiera Donalda Tuska o wyrażenie jego rządowi wotum zaufania.
„Wspólnie podjęliśmy decyzję, że Lewica będzie głosowała za wotum zaufania dla rządu Donalda Tuska” – powiedział na wtorkowej konferencji przedstawicieli tego klubu parlamentarnego wicepremier i minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski. Dodał, że posłowie Lewicy chcą, by „rząd miał dalej parlamentarny mandat do tego, by sprawnie, szybko wprowadzać ustawy”.
Przedstawiciele Lewicy mają też propozycje konkretnych ustaw, których projekty zamierzają złożyć, by – jak powiedział Gawkowski – „przede wszystkim zaprezentować, że Lewica od swoich postulatów programowych nie odejdzie”.
Jedna z tych propozycji to projekt ustawy o związkach partnerskich. Ministra ds. równości Katarzyna Kotula powiedziała na wtorkowej konferencji, że przez wiele miesięcy walczyła, by projekt o związkach partnerskich znalazł się wykazie prac legislacyjnych rządu. „Teraz jest na tym ostatnim etapie przed posiedzeniem rządu, ale żeby spełnić obietnicę Lewicy składamy także w Sejmie poselski projekt ustawy o związkach partnerskich i projekt ustawy wprowadzającej” – oświadczyła Kotula.(PAP)

sza/ andr/ mok/

Musk miał być w stałym kontakcie z Putinem

0

W latach 2022-2023 amerykański resort bezpieczeństwa narodowego i ministerstwo sprawiedliwości obserwowały gości z zagranicy odwiedzających posiadłości miliardera Elona Muska – napisał we wtorek „Wall Street Journal”, powołując się na źródła.

Działania obserwacyjne dotyczyły gości z „Europy Wschodniej i spoza niej”, którzy mogli próbować wpłynąć na miliardera – czytamy.
Śledztwo nie doprowadziło do postawienia żadnych zarzutów i nie jest znany jego obecny status – napisał „WSJ”. O jego przebiegu zostali poinformowani przedstawiciele kilku agencji, w tym FBI.
Śledztwo, które prowadzono jeszcze przed drugą kadencją prezydencką Donalda Trumpa, „uwypukla obawy dotyczące liczby obcokrajowców w otoczeniu Muska” – podkreśliła gazeta.
Musk, do niedawna jeden z najbliższych doradców Trumpa, zarządza pięcioma firmami, w tym SpaceX, współpracującą z rządem, i miał bezprecedensowy dostęp do najwyższych przedstawicieli władz.
Miliarder nie odpowiedział na prośbę o komentarz w tej sprawie. Rzeczniczka Białego Domu przekierowała prośby o komentarz do resortu bezpieczeństwa krajowego i FBI, a przedstawiciele Białego Domu przekazali, że nie wiedzą o żadnym śledztwie. FBI odmówiła komentarza.
Musk, który był największym sponsorem kampanii wyborczej Trumpa, niedawno zakończył pracę dla Białego Domu. Miliarder stał na czele DOGE, czyli Departamentu Wydajności Rządu. W ubiegłym tygodniu między prezydentem a szefem SpaceX doszło do ostrej wymiany zdań, w ramach której Trump m.in. zasugerował zakończenie kontraktów rządowych z jego firmami.
„Jednak nawet gdy współpracowali ze sobą przez ostatnich kilka miesięcy, pojawiały się sygnały świadczące o napięciach wokół powiązań Muska z cudzoziemcami” – napisał „WSJ”.
Rozmówcy gazety przekazali, że obecność obcokrajowców wokół Muska była tak duża, że personel komitetu założonego, by pomóc Trumpowi w wyborach, zaczął niepokoić się tym, kto dołączał do niego podczas spotkań i innych wydarzeń.
„Dzięki swoim biznesom i statusowi najbogatszego człowieka świata Musk nawiązał własne relacje z głowami państw na całym świecie, czasami w sposób zaskakujący” – czytamy.
W październiku „WSJ” napisał, że od końca 2022 r. Musk był w stałym kontakcie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.
„Z uwagi na kontakty Muska z obcokrajowcami prawnicy SpaceX odradzili mu ubieganie się o wyższy certyfikat bezpieczeństwa, obawiając się, że będzie musiał wyjaśnić te powiązania lub że jego certyfikat zostanie całkowicie cofnięty” – podała gazeta.
Jako szef SpaceX Musk ma certyfikat pozwalający mu na dostęp do części tajemnic dotyczących bezpieczeństwa państwowego. Założony w 2002 r. SpaceX od początku współpracuje z agencjami bezpieczeństwa narodowego.

Z Waszyngtonu Natalia Dziurdzińska (PAP)

 

ndz/ mms/

Trump: Mam nadzieję, że Musk nie zażywał narkotyków w Białym Domu

0

Prezydent USA Donald Trump powiedział w poniedziałek, że ma nadzieję, że Elon Musk nie zażywał narkotyków w Białym Domu. Trump podkreślił jednak, że życzy swojemu byłemu doradcy dobrze i że nie zamierza sprzedawać Tesli kupionej od Muska.

Trump odniósł się w ten sposób do doniesień „New York Timesa” o tym, że Elon Musk pod koniec swojej pracy w administracji „zacierał linię między rekreacyjnym i medycznym użyciem narkotyków”, w tym m.in. ketaminy. Pytany podczas rozmowy z dziennikarzami w Białym Domu, czy Musk miał ze sobą te środki w Białym Domu, Trump odparł, że „naprawdę nie wie”.

 

„Nie sądzę. Mam nadzieję, że nie” – dodał. Jak zaznaczył, dobrze życzy swojemu byłemu doradcy i wspomniał, że łączyły ich dobre relacje. Pytany jednak, czy zamierza porozmawiać z Muskiem, stwierdził tylko, że o tym nie myśli, choć Musk z pewnością chciałby z nim porozmawiać. Prezydent jednoznacznie zadeklarował natomiast, że wbrew wcześniejszym doniesieniom nie zamierza sprzedawać Tesli kupionej od Muska. Odniósł się też do doniesień mediów o tym, że Musk wdał się w bójkę z 62-letnim ministrem finansów Scottem Bessentem, podczas której miał dorobić się podbitego oka. Trump potwierdził, że Musk i Bessent kłócili się, lecz dodał, że „nie widział tam dużo fizyczności”.

 

Komentarze prezydenta są kolejną oznaką ochłodzenia temperatury sporu z jego byłym bliskim doradcą i największym sponsorem kampanii wyborczej. Mimo koncyliacyjnych gestów ze strony Muska, który m.in. skasował wpisy mówiące o związkach Donalda Trumpa z miliarderem-pedofilem Jeffreyem Epsteinem. Według Politico, doradcy obu mężczyzn mieli w ostatnich dniach odbyć rozmowy pojednawcze, lecz Trump wciąż ma żywić urazę do miliardera. Według „New York Timesa” Trump miał przy tym ostrzec Muska przed „poważnymi konsekwencjami”, jeśli ten zdecyduje się finansować kampanie rywali kandydatów promowanych przez prezydenta.

 

Oskar Górzyński (PAP)

 

osk/ sp/

Austria. Już dziesięć ofiar śmiertelnych ataku w szkole w Grazu

0

Dziesięć osób zginęło we wtorek w zamachu w jednej ze szkół w Grazu na południowym wschodzie Austrii – poinformowało austriackie MSW. Media podają, że rannych zostało co najmniej 30 osób, a kilka z nich jest w stanie krytycznym i walczy o życie. Policja oświadczyła, że zamachowiec popełnił samobójstwo.

Około godz. 10 policja w Grazu otrzymała informacje o strzałach w budynku szkoły średniej przy Dreierschuetzengasse. Do akcji skierowano specjalną jednostkę antyterrorystyczną COBRA oraz służby ratunkowe. Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze rozpoczęli ewakuację szkoły oraz poszukiwanie zamachowca.

 

MSW poinformowało, że w wyniku ataku życie straciło 10 osób. Jak przekazał rzecznik miejscowej policji Fritz Grundig, wśród zabitych jest zamachowiec, który popełnił samobójstwo.

 

Portal oe24.at podaje powołując się na swoich informatorów, że ciało mężczyzny znaleziono w szkolnej toalecie, gdzie miał odebrać sobie życie w momencie, gdy zbliżali się do niego antyterroryści. Z informacji zdobytych przez portal wynika również, że w czasie strzelaniny rannych zostało co najmniej 30 osób, z czego cztery – ciężko. Osoby poszkodowane zostały przetransportowane do pobliskich szpitali zarówno karetkami pogotowia jak i ratunkowymi śmigłowcami.

 

Według portalu lokalnej gazety „Salzburger Nachrichten” zamach przeprowadził 22-letni mężczyzna, były uczeń szkoły, który otworzył ogień w dwóch pomieszczeniach lekcyjnych, przy czym jedno z nich miało być jego dawną klasą. Podejrzany miał mieć przy sobie dwie sztuki broni – pistolet i strzelbę, na które posiadał pozwolenie.

 

W związku z zamachem w Grazu, rząd Austrii odwołał wszystkie zaplanowane na wtorek wydarzenia związane ze 100 dniami od jego powołania. Do Grazu pojechał minister edukacji Christoph Wiederkehr.

 

W specjalnym oświadczeniu kanclerz Christian Strocker stwierdził, ze „strzelanina w szkole w Grazu to narodowa tragedia, która głęboko wstrząsnęła całym krajem”. Szef rządu przekazał rodzinom ofiar wyrazy współczucia, a także podziękował policji i ratownikom za sprawne przeprowadzenie akcji.

 

Do wydarzenia odniósł się też prezydent Austrii Alexander Van der Bellen. W opublikowanym na platformie bluesky wpisie stwierdził, że atak w Grazu ugodził w samo serce Austriaków. „To byli młodzi ludzie, którzy mieli przed sobą całe życie (…) Austria jest w żałobie” – napisał prezydent.

 

Tomasz Dawid Jędruchów (PAP)

 

tdj/ ap/

Protesty w Chicago przeciw działaniom policji imigracyjnej

0

W poniedziałek wieczorem przed siedzibą chicagowskiej policji odbyła się demonstracja. Jej uczestnicy sprzeciwiali się egzekwowaniu przepisów imigracyjnych i potępili udział lokalnej policji w federalnych nalotach imigracyjnych.

 

Protestujący trzymali transparenty z napisami: „Nie dla masowych deportacji” i „Zlikwidować ICE”. Organizatorzy akcji zapewnili, że demonstracja miała charakter pokojowy i jej celem było okazanie solidarności ze społecznościami imigrantów. Nadkomisarz departamentu policji Chicago Larry Snelling oświadczył wcześniej, że policja nie pomaga funkcjonariuszom departamentu bezpieczeństwa krajowego w przeprowadzaniu nalotów imigracyjnych.

Około godziny 6 wieczorem inna grupa protestujących zebrała się na moście nad DuSable Lake Shore Drive. Kierowcy mogli zauważyć transparent z napisem: „Stop Trump, No Kings” (Powstrzymajmy Trumpa, nie dla królów).

W poniedziałek rano odbyła się także manifestacja w centrum Chicago na Daley Plaza potępiająca naloty służb imigracyjnych zarówno w naszym mieście jak i w Los Angeles. Kongresman reprezentujący Illinois w Waszyngtonie Jesús „Chuy” García nazwał aresztowania kilkunastu imigrantów w Chicago w ubiegłym tygodniu nielegalnymi i zwrócił uwagę, że osoby te zostały zatrzymane podczas rutynowej kontroli imigracyjnej na którą same się zgłosiły.

Protesty w Chicago mają miejsce w momencie wzrostu napięć w całym kraju w związku z działalnością ICE. W Los Angeles setki osób wyszły na ulice w odpowiedzi na wysłanie przez prezydenta Donalda Trumpa Gwardii Narodowej w związku z trwającymi operacjami policji imigracyjnej. Prezydent do Los Angeles oddelegował także setki marines.

 

BK

Uwaga na wysoką zawartość azotanów w wodzie z rzeki Kankakee!

0

Klientów Aqua Illinois ostrzeżono przed wysokim poziomem azotanów w rzece Kankakee. Jest on szczególnie niebezpieczny dla niemowląt.

 

W komunikacie opublikowanym na stronie internetowej Aqua Illinois zaznaczono, że ostatnie opady deszczu w połączeniu z wiosennym nawożeniem pól uprawnych spowodowały wzrost poziomu azotanów w rzece Kankakee, co ma wpływ na klientów obsługiwanych przez zakład uzdatniania wody Kankakee.

W ostrzeżeniu podkreślono, że poziom azotanów w rzece Kankakee może być szkodliwy dla niemowląt poniżej szóstego miesiąca życia i mieć wpływ na klientów obsługiwanych przez systemy Kankakee, Peotone i University Park.

Azotany to naturalne związki azotu i tlenu, które występują w glebie, wodzie, niektórych produktach spożywczych, a nawet w organizmie człowieka. Niebezpieczeństwo dla niemowląt polega na tym, że spożycie większych ilości azotanów może zakłócić zdolność krwi do transportu tlenu, co może z kolei prowadzić do methemoglobinemii, czyli zespołu sinicy niemowląt.

Według Narodowego Instytutu Zdrowia sinica u noworodków może powodować zaburzenia oddychania, drgawki, śpiączkę, a nawet śmierć, jeśli nie zostanie rozpoznana i odpowiednio leczona.

 

BK

Sędzia odrzucił wniosek adwokatów Michaela Madigana. Apelowali o uniewinnienie Demokraty

0

Wpływowy przewodniczący Izby Reprezentantów Illinois, Michael Madigan, ma w piątek usłyszeć ostateczny wyrok w sprawie federalnych zarzutów korupcyjnych. Jego żona nagrała emocjonalny film, w którym prosi sędziego o łagodny wyrok.

 

Prokuratorzy federalni domagają się ponad 12 lat więzienia i wysokiej grzywny dla 83-latka, który w lutym został uznany winnym zarzutów przekupstwa i korupcji. W poniedziałek w budynku federalnym Dirksen w Chicago Madigan wraz ze swoimi prawnikami ponownie stawili się przed sędzią. Adwokaci Demokraty złożyli wniosek o uniewinnienie.

Madigan wraz ze swoim zespołem prawnym twierdzi, że jego majątek netto nie miał nic wspólnego z trwającym prawie cztery miesiące procesem o korupcję. W odpowiedzi na argumenty obrony prokuratorzy wskazali na lutowy wyrok skazujący Madigana, ponieważ ławnicy uznali go winnym wykorzystywania swojego stanowiska i władzy do kierowania interesami swojej kancelarii prawnej.

„Chciwość Madigana jest tym bardziej szokująca, biorąc pod uwagę sukces jego kancelarii prawnej” – twierdzą prokuratorzy. „Madigan z pewnością nie potrzebował więcej zleceń– zgromadził osobistą fortunę wartą ponad 40 milionów dolarów” – dodali prokuratorzy. Ta informacja może potencjalnie stać się kluczowym czynnikiem w orzeczeniu sędziego federalnego Johna Blakeya dotyczącym wysokości kary.

W miarę zbliżania się terminu ogłoszenia wyroku, przewidzianego na piątek 13 czerwca, żona Madigana, Shirley, poprosiła o łagodny wyrok w nagranym na wideo apelu. W emocjonującym, trwającym 8 minut filmie Shirley Madigan mówi, że nie poradzi sobie bez męża. Sędzia odrzucił wniosek Madigana o uniewinnienie.

 

BK

Firma wypłaci ponad 20 milionów dolarów odszkodowania za śmiertelny wypadek na budowie

0

Rodzina pracownika budowlanego, który w zeszłym roku spadł z wysokości 140 stóp i poniósł śmierć w wyniku zawalenia się rusztowania przy University Chicago Hospital otrzyma 23,5 mln dolarów odszkodowania.

 

Strony zawarły ugodę dotyczącą wypłaty – poinformowali adwokaci. 26-letni David O’Donnell pracował na placu budowy nowego centrum onkologicznego szpitala UChicago w Hyde Park 6 czerwca 2024 r., kiedy rusztowanie zawaliło się pod wpływem silnego wiatru przekraczającego w porywach 40 mil na godzinę.

On i Jeffrey Spyrka spadli z wysokości ponad 140 stóp. O’Donnell zmarł w wyniku odniesionych obrażeń, a Spyrka został ciężko ranny. Wstępne dochodzenie wykazało, że rusztowanie miało poważne wady konstrukcyjne i było wykonane z nieodpowiednich materiałów. Konstrukcja została zbudowana tak, aby wytrzymać podmuchy wiatru o prędkości do 85 mil na godzinę, ale uległa zniszczeniu przy podmuchu o prędkości o połowę mniejszej – zaznaczyli adwokaci rodziny O’Donnella.

Firma Adjustable Forms, Inc., odpowiedzialna za budowę rusztowania, zgodziła się wypłacić powodom 23,5 miliona dolarów, dokładnie rok po jego śmierci.

 

BK

Policja podała jakie samochody najczęściej są kradzione w Chicago

0

W Chicago odnotowano w tym roku spadek większości przestępstw z użyciem przemocy. Jedynymi wyjątkami są przestępstwa seksualne i handel ludźmi, które wzrosły odpowiednio o 2,5% i 30% – wynika z danych miejskiego panelu monitorującego przemoc (Violence Reduction Dashboard).

 

W ciągu ostatnich 12 miesięcy odnotowano również mniej ofiar przemocy z użyciem broni palnej, zarówno śmiertelnych, jak i rannych. Tak małej liczby nie notowano w tym przypadku od 2013 roku. O 35 % spadła też liczba kradzieży samochodów. „Dane te wskazują, że zmierzamy w dobrym kierunku” – powiedział komendant policji Andrew Costello, kierujący Centralnym Wydziałem Wywiadowczym CPD, zajmującym się między innymi sprawami kradzieży samochodów.

Jak dotąd w tym roku udało się odzyskać 143 skradzione samochody. Działania wspomnianego wydziału departamentu policji Chicago doprowadziły do postawienia 85 zarzutów karnych. Odzyskano również 16 sztuk broni palnej.

Analiza danych pokazuje, że w 2024 r. liczba skradzionych samochodów marki Lexus wzrosła o 155% w porównaniu z rokiem poprzednim. Skradziono ponad 400 tych aut — to najwyższa liczba od ponad dziesięciu lat. Jeepy również były popularne wśród złodziei i odnotowano wzrost liczby ich kradzieży o 28% w 2024 r., co przełożyło się na 1700 samochodów. Na trzecim miejscu najczęściej kradzionych samochodów są Dodge, których skradziono o 6 % więcej, czyli 1500.

 

BK

Chicago nie udzieliło dostępu służbom imigracyjnym do danych programu CityKey ID

0

Władze Chicago nie przekazały żadnych informacji na temat imigrantów uczestniczących w programie wydawania miejskiego ID. Taki komunikat został opublikowany po tym jak federalne służby imigracyjne i celne wezwały Chicago do podania danych osobowych programu CityKey ID.

 

Władze Chicago wydały następujące oświadczenie: „Miasto nie przekazało federalnym organom imigracyjnym żadnych dokumentów związanych z programem City Key. Burmistrz Brandon Johnson wierzy w przestrzeganie rozporządzenia Welcoming City. Przekazanie danych osobowych podważyłoby zaufanie mieszkańców, którzy uczestniczyli w programie. Burmistrz będzie nadal opierał się federalnym próbom naruszania prawa i będzie dokładał wszelkich starań by zapewnić ochronę wszystkim mieszkańcom Chicago”.

 

BK

Pracownik DOJ oskarżony o morderstwo. Miał dodać środki poronne do napoju partnerki

0

Pracownik Departamentu Sprawiedliwości USA z północnego Teksasu został aresztowany i oskarżony o morderstwo kwalifikowane (capital murder) po rzekomym dodaniu do napoju swojej ciężarnej dziewczyny środka poronnego. Kobieta twierdzi, że podejrzany już wcześniej nalegał na przerwanie ciąży, ale ona zdecydowała się urodzić dziecko.

38-letniemu Justinowi Anthony’emu Bancie z Teksasu – pracownikowi działu IT w Departamencie Sprawiedliwości USA (DOJ) – postawiono zarzut zabójstwa kwalifikowanego w związku z utratą ciąży przez jego byłą partnerkę w październiku ubiegłego roku.

Kobieta była wówczas w szóstym tygodniu. Jak twierdzi – podczas wizyty u lekarza, 17 października 2024 roku, doktor potwierdził, że ciąża przebiega dobrze. W tym samym dniu miała spotkać się w kawiarni z Bantą, z którym była wówczas związana. Wykorzystując chwilę nieuwagi, 38-latek miał dodać do jej napoju środek wywołujący poronienie.

Następnego dnia kobieta trafiła do szpitala z objawami zmęczenia i silnym krwawieniem. Okazało się, że doszło do poronienia.  

Miesiąc wcześniej Banta miał namawiać swoją ówczesną dziewczynę, aby dokonała aborcji, ale ta odmówiła, decydując się na urodzenie dziecka. Jako pracownik DOJ, 38-latek miał zdołać później zdalnie usunąć z jej telefonu rozmowy, które stanowiły dowód na nakłanianie kobiety do przerwania ciąży.

Zebrany materiał dowodowy był wystarczający, aby sędzia mógł wydać nakaz aresztowania Banty. Śledztwo w tej sprawie prowadzą Strażnicy Teksasu oraz Biuro Szeryfa Powiatu Parker.

Red. JŁ

Była pracownica więzienia w Nowym Orelanie aresztowana. Miała pomagać w majowej ucieczce

0

Była pracownica więzienia w Nowym Orleanie została aresztowana w związku z niedawną ucieczką dziesięciu więźniu z zakładu karnego. Wśród zbiegów był jej chłopak – Derrick Groves, skazany za morderstwo.

Do ucieczki doszło 16 maja. Dziesięciu osadzonych więzienia w Nowym Orleanie wydostało się z celi przez uszkodzone drzwi, następnie usunęło toaletę i przeczołgało się przez powstały w ten sposób otwór, aby wydostać się poza budynek. Na koniec więźniom udało się przedostać przez płot zabezpieczony drutem kolczastym i opuścić teren więzienia.

Do tej pory zatrzymano ośmiu z dziesięciu osadzonych, którzy zbiegli z zakładu karnego. Dwóch wciąż pozostaje na wolności. Poza tym służby aresztowały jeszcze szesnaście innych osób, które miały pomagać w ucieczce.

Wśród nich jest 28-letnia Darriana Burton – była pracownica więzienia w Nowym Orleanie oraz partnerka jednego ze zbiegów, skazanego za morderstwo Derricka Grovesa. Groves do tej pory nie został namierzony przez organy ścigania. Na wolności pozostaje jeszcze Antoine Massey, który odsiadywał wyrok za gwałt.

Jak ustalili śledczy – dwa dni przed ucieczką Groves miał rozmawiać z Burton oraz niezidentyfikowanym jeszcze mężczyzną przez FaceTime. W rozmowie kobieta miała zasugerować ucieczkę przez niemonitorowaną część zakładu karnego.

Burton pracowała w więzieniu w Nowym Orleanie od 2022 roku. Zwolniono ją rok później, gdy została przyłapana na szmuglowaniu do zakładu penitencjarnego kontrabandy – noża, tytoniu i marihuany w opakowaniu po Cheetosach. Zarzuty oddalono po poddaniu się przez 28-latkę programowi resocjalizacyjnemu.

Burton zaprzeczyła wszystkim zarzutom i zapowiedziała obronę w sądzie.

Red. JŁ

DeSantis: W LA machają flagami krajów, do których nie chcą wracać. Wytłumaczcie mi to

0

Gubernator Florydy poparł stanowczą odpowiedź Donalda Trumpa na protesty w Los Angeles, a same demonstracje nazwał „haniebnymi”. Komentując wydarzenia w Kalifornii Ron DeSantis wdał się w niedzielę w dyskusję z gubernatorem tego stanu, Gavinem Newsomem, który zapytał go, czy „poprosiłby Trumpa o wysłanie Marines” także do Miami Beach, w związku z niepokojem na ulicach podczas Przerwy Wiosennej.

W rozmowie z mediami Ron DeSantis potępił rozruchy w Los Angeles, nazywając je „haniebnymi”, a jednocześnie bronił stanowczej reakcji prezydenta, który zdecydował się wysłać na miejsce 2 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej.

„DHS (Departament Bezpieczeństwa Wewnętrznego) ma pełne prawo egzekwować przepisy. Ale są tacy ludzie, którzy sprzeciwiają się, ponieważ nie chcą zostać wyrzuceni z Ameryki, a mimo to palą amerykańską flagę. A mimo to machają flagą kraju, do którego nie chcą zostać odesłani. Czy możecie mi to wytłumaczyć?” – stwierdził DeSantis.

W minioną niedzielę gubernator Florydy bardzo często odnosił się do sytuacji w Kalifornii, krytykując m.in. „stronniczość mediów”, w tym m.in. Wall Street Journal, który na początku określał wydarzenia z Los Angeles mianem „protestów”, zamiast „zamieszek” – jak widział je DeSantis.

Gubernator wdał się także w krótką w dyskusję ze swoim kalifornijskim odpowiednikiem. Gavin Newsom zapytał DeSantisa, czy chciałby, żeby prezydent skierował Piechotę Morską także do Miami Beach w czasie Przerwy Wiosennej, kiedy na ulicach jest bardzo niespokojnie.

„Przerwa Wiosenna w Miami Beach była spokojna i cicha przez ostatnie kilka lat, ponieważ lokalni i stanowi urzędnicy współpracują w celu egzekwowania prawa. Kalifornia powinna kiedyś spróbować” – odgryzł się DeSantis.

Red. JŁ

Nowy Jork na drodze do legalizacji wspomaganego samobójstwa. Legislatura uchwaliła projekt

0

Obie izby nowojorskiej legislatury uchwaliły projekt ustawy, która umożliwia nieuleczalnie chorym wcześniejsze zakończenie życia poprzez podanie im wywołujących śmierć środków farmaceutycznych – tzw. wspomagane samobójstwo. Ustawa trafi teraz na biurko gubernator Kathy Hochul, która zdecyduje o podpisaniu bądź zawetowaniu proponowanych przepisów.

Legislatura w Albany zatwierdziła ustawę o medycznie wspomaganym samobójstwie – podobnej do tych, które wcześniej stały się prawem w 11 innych stanach i Dystrykcie Kolumbii. Celem projektu jest umożliwienie osobom nieuleczalnie chorym zażądania wcześniejszego zakończenia życia poprzez podanie specjalnych środków farmaceutycznych.

Warunkiem uzyskania zgody na wspomagane samobójstwo ma być złożenie pisemnego wniosku z podpisami dwóch świadków oraz zatwierdzenie go przez dwóch lekarzy – prowadzącego i konsultującego.

Projekt przeszedł wcześniej przez stanowe Zgromadzenie, a ostatecznie – po długiej debacie – uchwalił go w poniedziałek wieczorem stanowy Senat. Propozycja trafi w następnej kolejności na biurko gubernator Kathy Hochul, która zdecyduje, czy ustawa stanie się w Nowym Jorku prawem.

Zwolennicy ustawy – w tym jeden z jej autorów, senator stanowy Brad Hoylman-Sigal – twierdzą, że jej istotą jest nie przyspieszenie śmierci, ale „skrócenie cierpienia”. Projekt skrytykowały m.in. środowiska katolickie, w tym Dennis Poust z New York State Catholic Conference. Senator George Borrello stwierdził, że prawo nie powinno zezwalać na „samobójstwa zatwierdzone przez państwo”.

Red. JŁ

Harris nie będzie kandydować na guberantora Kalifornii, nie wyklucza ponownej walki o prezydenturę

0

Była wiceprezydent USA Kamala Harris ogłosiła w poniedziałek, że nie będzie ubiegać się o urząd gubernatora Kalifornii. Stwierdziła jednak, że czuje „nawet głębszą odpowiedzialność” w obliczu obecnej sytuacji w USA, sugerując możliwy ponowny start w wyborach prezydenckich.

„W ciągu ostatnich kilku miesięcy byłam głęboko poruszona wyrazami sympatii Kalifornijczyków, którzy namawiali mnie do powrotu do domu i kandydowania na gubernatora (…) Po dokładnym rozważeniu i szczerych rozmowach z moją rodziną i zaufanymi doradcami, zdecydowałam się nie wchodzić do wyścigu o fotel gubernatora Kalifornii” – oznajmiła Harris w wydanym oświadczeniu.
Jak stwierdziła, choć ma ogromny szacunek dla swojego rodzinnego stanu, to po rozmowach z ludźmi w całym kraju „ma jeszcze głębsze poczucie odpowiedzialności w tym momencie”, co sugeruje możliwe starania o prezydenturę.
„Nasz naród znajduje się w punkcie zwrotnym. Wyzwania, przed którymi stoimy, są ogromne (…) Przed nami jeszcze więcej pracy. Planuję być jej częścią” – powiedziała była wiceprezydent.
Polityczna przyszłość Harris po przegranych ubiegłorocznych wyborach prezydenckich była w ostatnich miesiącach przedmiotem spekulacji prasy. Start w wyborach na gubernatora Kalifornii miał być jedną z rozważanych przez nią opcji, zaś drugą – ponowna walka o prezydenturę w 2028 roku. Harris była uważana za potencjalną faworytkę wyborów w najludniejszym stanie Ameryki, gdzie w przeszłości pełniła rolę stanowej prokurator generalnej. Prowadziła też jednak w większości wczesnych sondaży dotyczących prawyborów Partii Demokratycznej na prezydenta USA, choć w ostatnim takim badaniu, pracowni AtlasIntel, była na drugim miejscu (24 proc.) za byłym ministrem transportu Petem Buttigiegem (28 proc.).
Wybory na gubernatora Kalifornii – od lat zdominowanej przez Demokratów – odbędą się w dwóch fazach w 2026 r. Dwupartyjne prawybory w lipcu wyłonią parę ostatecznych kandydatów, którzy zmierzą się w pojedynku w listopadzie.
Swoje kandydatury zgłosił już szereg kandydatów, w tym były minister edukacji Xavier Becerra, była kongresmenka Katie Porter i bliska sojuszniczka Harris, była wicegubernatorka Eleni Kounalakis. Po stronie Republikanów wśród kandydatów jest m.in. pochodzący z Wielkiej Brytanii Steve Hilton, były doradca premiera Davida Camerona i komentator telewizji Fox News.
Zwycięzca zastąpi obecnego gubernatora Gavina Newsoma, który kończy drugą kadencję i który również wymieniany jest jako możliwy kandydat Demokratów na prezydenta USA.

Oskar Górzyński (PAP)

Nigeria/ Francuski turysta przemierzający rowerem Afrykę znaleziony martwy w hotelu

0

Podróżujący rowerem po Afryce, 67-letni turysta z Francji został znaleziony martwy w pokoju hotelu Jovina w mieście Gboko w południowo-wschodniej Nigerii – poinformował w poniedziałek rzecznik policji stanowej.

Francuz 19 maja przyjechał do Nigerii z sąsiedniego Nigru. W piątek dotarł do Gboko, położonego nad rzeką Katsina miasta w stanie Benue. W sobotę powiedział obsłudze hotelowej, że nie czuje się najlepiej. Nie skorzystał jednak z zaoferowanej pomocy.
W niedzielę kierownik hotelu, zaniepokojony jego stanem sam zadzwonił po lekarza. Ale, gdy ten pojawił się w hotelu, mógł tylko potwierdzić zgon turysty.
Policja zabrała ciało i przewiozła do miejscowego szpitala, gdzie zostanie przeprowadzona sekcja zwłok. (PAP)

 

tebe/ mal/

Trump: Gdybyśmy nie wysłali Gwardii Narodowej, Los Angeles zostałoby unicestwione

0

Podjęliśmy wspaniałą decyzję, wysyłając Gwardię Narodową do Kalifornii w odpowiedzi na brutalne zamieszki – oświadczył w poniedziałek prezydent USA Donald Trump. Dodał, że władze Kalifornii powinny mu dziękować.

„Gdybyśmy tego nie zrobili, Los Angeles zostałoby całkowicie unicestwione” – napisał Trump w sieci społecznościowej Truth Social.
Zarzucił gubernatorowi Kalifornii Gavinowi Newsomowi i burmistrzyni Los Angeles Karen Bass niekompetencję i uznał, że powinni powiedzieć: „Dziękujemy, panie prezydencie Trump, jest pan tak wspaniały. Bez pana bylibyśmy niczym”.
Jednak – kontynuował prezydent – zamiast tego Newsom i Bass „wolą okłamywać mieszkańców Kalifornii i Ameryki, mówiąc, że (gwardziści) nie byli potrzebni i że to są +pokojowe protesty+”.
„Jedno spojrzenie na zdjęcia i nagrania z tej przemocy i zniszczenia mówi wszystko, co trzeba o tym wiedzieć” – dodał.
W sobotę prezydent zarządził wysłanie 2 tys. żołnierzy Gwardii Narodowej do Los Angeles w odpowiedzi na protesty, które wybuchły tam dzień wcześniej po zatrzymaniu przez agentów federalnych 44 imigrantów. W niedzielę Dowództwo Północne USA powiadomiło, że do miasta skierowano ok. 300 członków Gwardii. Decyzję skrytykowały władze miasta i stanu Kalifornia, którym zarządza polityk Partii Demokratycznej. Gubernator zapowiedział, że skieruje przeciwko administracji Trumpa sprawę do sądu.

Z Waszyngtonu Natalia Dziurdzińska (PAP)

 

ndz/ mms/