10.2 C
Chicago
wtorek, 20 maja, 2025
Strona główna Blog Strona 301

Nawet 6 lat więzienia za kradzież w sklepie

0

Organy ścigania powiatu DuPage kontynuują walkę z kradzieżami detalicznymi w sklepach. Tylko w kończącym się tygodniu doszło do dwóch kolejnych zdarzeń tego typu – poinformował prokurator Robert Berlin.

W tym tygodniu policja z Oak Brook zatrzymała cztery osoby, które próbowały wyjść ze sklepów odzieżowych bez płacenia za zabrany towar. 23-letnia Talia Martinez-Pacheco i 18-letni Santiago Rojas-Galea zostali oskarżeni o kradzież odzieży o wartości prawie 2400 dolarów z Macy’s w Oakbrook Center 21 sierpnia. Tego samego dnia 26-letnia Cheryl Gryer i jej młodszy o 5 lat kompan Daiveon Watson zostali oskarżeni o kradzież towarów o wartości ponad 800 dolarów w ze sklepu Nordstrom.

Jeżeli zostanie im udowodniona wina, mogą zostać skazani nawet na siedem lat więzienia. Ma to być przestroga, dla wszystkich, którzy podobnie chcą się wzbogacić w nieuczciwy sposób – przekonuje prokurator stanowy powiatu DuPage. Robert Berlin podkreśla, że służby będą ścigały każdego złodzieja i doprowadzą do jego skazania.

Kłótnia zakończona morderstwem znajdzie finał w sądzie

0

Po kilku dniach poszukiwań, chicagowskiej policji udało się ująć podejrzanego o śmiertelne postrzelenie mężczyzny w ubiegły weekend. W sobotę 40-letni Jonathan Atkinson ma stawić się na swojej pierwszej rozprawie.

Do zabójstwa doszło 17-tego sierpnia w pobliżu restauracji przy Madison i Lavergne Avenue w dzielnicy Austin. Z informacji przekazanych przez policję wynika, że Atkinson wdał się w kłótnię z 43-letnim mężczyzną, w trakcie której wyciągnął broń i oddał kilka strzałów.

Ofiara została w krytycznym stanie przewieziona do szpitala Strogera, gdzie lekarzom nie udało się uratować jego życia. Atkinson usłyszał zarzut morderstwa pierwszego stopnia.

Robert Kennedy jr. wycofał się z wyścigu o prezydenturę i poparł Donalda Trumpa

0

Niezależny kandydat i bratanek byłego prezydenta Robert F. Kennedy jr. zakończył w piątek swoją kampanię wyborczą i poparł Donalda Trumpa. Były prezydent publicznie sugerował, że znany z antyszczepionkowych poglądów prawnik mógłby otrzymać stanowisko w jego gabinecie.

Jak powiedział podczas przemówienia Kennedy, podjął swoją decyzję, bo Partia Demokratyczna, z której się pierwotnie wywodził, „stała się partią wojny, cenzury” i wielkich korporacji i „starając się uratować demokrację, rozłożyła ją”. Swoje poparcie dla Trumpa uzasadnił natomiast sprawami „wolności słowa, wojny w Ukrainie i wojny przeciwko naszym dzieciom”

 

„Wojna w Ukrainie jest przewidywalną odpowiedzią Rosji na nieodpowiedzialny neokonserwatywny projekt rozszerzenia NATO, by otoczyć Rosję” – powiedział kandydat.

 

Stwierdził też, że gdyby proces wyborczy w USA był uczciwy, wygrałby wybory. Dodał, że wciąż może je wygrać, jeśli wybory skończą się wynikiem remisowym w Kolegium Elektorów. W takim scenariuszu prezydenta wybiera Kongres, a Kennedy wycofał swoje nazwisko z kart wyborczych tylko w stanach kluczowych dla wyniku wyborów.

 

Jeszcze przed oficjalnym ogłoszeniem decyzji Kennedy’ego – znanego jako RFK jr. – pojawiały się sugestie, że w zamian za poparcie Trumpa miałby otrzymać stanowisko w jego gabinecie. Wybrana przez niego kandydatka na wiceprezydenta Nicole Shanahan stwierdziła, że Kennedy byłby dobrym ministrem zdrowia, zaś sam Trump powiedział, że byłby otwarty na taką propozycję.

 

Według „Washington Post” i innych mediów znany z kontrowersyjnych poglądów polityk wcześniej miał zabiegać o podobny układ z kandydatką Demokratów Kamalą Harris, ale jego propozycja została odrzucona.

 

Kennedy to bratanek byłego prezydenta i syn byłego prokuratora generalnego USA, zamordowanego w 1968 r., kiedy ubiegał się o nominację Demokratów na prezydenta. Publicznie znany był z pracy jako prawnik zajmujący się sprawami środowiskowymi oraz z wieloletniej działalności przeciwko szczepionkom. Mimo związków rodzinnych przeciwko jego kandydaturze wystąpiła niemal cała reszta członków klanu Kennedych, którzy poparli Kamalę Harris.

 

Początkowo polityk planował start w prawyborach Demokratów przeciwko Joe Bidenowi, jednak później zdecydował się ubiegać o prezydenturę jako kandydat niezależny. I choć na starcie kampanii cieszył się wysokimi notowaniami jak na niezależnego kandydata – dochodzącymi nawet do 20 proc. – z biegiem czasu jego popularność stopniała do kilku proc. Był to m.in. wynik ujawnienia i przypomnienia przez media afer z jego udziałem, w tym m.in. oskarżeń o molestowanie seksualne kobiet, porzucenia ciała martwego niedźwiedzia w nowojorskim Central Parku czy oskarżeń o zjedzenie psa w Korei Płd. Kennedy w przeszłości zmagał się z uzależnieniem od heroiny i mówił, że lekarze znaleźli w jego czaszce „robaka”, który „zjadł kawałek jego mózgu”. Obok antyszczepionkowych poglądów w kampanii prezydenckiej mocno sprzeciwiał się pomocy Ukrainie, twierdząc że rosyjska inwazja była skutkiem prowokacji USA.

 

Nie jest jasne, jaki wpływ na wybory będzie miała decyzja Kennedy’ego, który cieszył się ok. 5 proc. poparciem. Większość dotychczasowych sondaży, uwzględniająca wyniki zarówno z Kennedym, jak i bez niego, nie wykazywała znaczącej różnicy. W jednym z ostatnich badań pracowni YouGov dla telewizji CBS w pojedynku przewaga Kamali Harris nad Donaldem Trumpem wynosiła 3 punkty procentowe, zaś w wyścigu uwzględniającym Kennedy’ego i innych kandydatów niezależnych – 2 p.p.

 

Z Chicago Oskar Górzyński (PAP)

 

osk/ mms/

Tammy Duckworth zadowolona z przebiegu DNC

0

O promowanych przez Demokratów wartościach rodzinnych i przywiązaniu do osobistej wolności mówiła w czasie swojego wystąpienia na Narodowej Konwencji Demokratów w Chicago senator z Illinois Tammy Duckworth. Kongresmenka wyraziła radość z powodu zgromadzenia i zjednoczenia jej ugrupowania w jej gościnnym stanie.

Duckworth nawiązała do swojej historii i trudności jakie miała z założeniem rodziny, a następnie z dostępem do zapłodnienia in vitro. Wezwała przy tym kongres do przyjęcia ustawy, która takie właśnie problemy będzie rozwiązywać i zapewni większy dostęp do opieki zdrowotnej w zakresie reprodukcji.

„Jesteśmy partią wartości rodzinnych, jesteśmy partią, która uważa, że powinieneś podejmować własne decyzje dotyczące swojej rodziny” – mówiła kongreswoman.

Duckworth wyraziła zadowolenie z jakości organizacji konwencji w Chicago. Jednak na sugestię gubernatora J.B. Pritzkera, że należy to powtórzyć za cztery lata odpowiedziała, że chętnie odpocznie i przekaże pałeczkę innemu miastu.

Miasto sprząta po DNC. Normalny ruch od poniedziałku

0

Powoli kończą się utrudnienia w ruchu spowodowane ograniczeniami w związku z odbywającą się w Chicago Narodową Konwencją Demokratów. Służby miejskie zapewniają, że wszelkie niedogodności z tym związane powinny zniknąć do poniedziałku.

W piątek rano rozpoczęły się prace na obszarze wokół United Center i McCormick Place. Na razie trwa sprzątanie, a gdy ono się skończy, urzędnicy zapowiadają usunięcie barier tymczasowo ograniczających ruch kołowy i pieszy.

„Infrastruktura bezpieczeństwa zostanie usunięta tak szybko, jak to możliwe” – czytamy w oświadczeniu władz Wietrznego Miasta.

Urzędnicy zapowiedzieli, że spodziewają, że usuwa wszystkich ogrodzeń i tymczasowych barier potrwa do wczesnych godzin porannych w poniedziałek. Zaznaczyli jednocześnie, że kierowcy nadal powinni spodziewać się niewielkich utrudnień w tej okolicy.

Kinzinger chwali Harris za wizję Kraju

0

Wiele słów krytyki pod adresem rywala Kamali Harris w wyścigu do Białego Domu padło z ust Republikanina i byłego kongresmena z Illinois. Adam Kinzinger w czasie swojego przemówienia na Narodowej Konwencji Demokratów nawiązał do potrzeby budowy jedności narodowej.

Kinzinger przekonywał, że jego obecność na konwencji konkurencyjnego ugrupowania powinna być odbierana jako coś zupełnie naturalnego. Wielokrotnie podkreślał, że Amerykanie powinni szanować różnice polityczne, które ich dzielą i próbować wypracowywać wspólne rozwiązania. W jego opinii ta konwencja pokazała, że są ludzie, którzy chcą z dobrym przekazem dotrzeć do „dobrych Republikanów”, a ci powinni wyciągnąć do nich rękę na zgodę.

„Ważne jest, aby powiedzieć, że możemy nie zgadzać się co do polityki, ale nie możemy nie zgadzać się co do znaczenia demokracji. I szczerze mówiąc, nawet jeśli nie zgadzam się w niczym, Kamala ma wizję przyszłości. Kiedy ostatnio ktokolwiek słyszał Donalda Trumpa artykułującego coś zbliżonego do wizji, poza drobnymi pretensjami?” – mówił były kongresman z Illinois.

Adam Kinzinger jest jednym z bardziej znanych krytyków Donalda Trumpa. Swoją postawę zmienił po marszu na Kapitol 6-go stycznia 2021 roku. Potem uczestniczył w pracach komisji mającej ustalić okoliczności tych zdarzeń.

Pijany zderzył się ze stojącym radiowozem

0

Po kieliszku i bez ważnego prawa jazdy prowadził samochód mężczyzna, który doprowadził do wypadku z udziałem radiowozu w Batavii. 60-letni Samuel Kramer odpowie za swój rajd przed sądem.

Do wypadku doszło stosunkowo dawno temu, bo w grudniu 2022 roku, ale dopiero teraz sprawa trafi przed oblicze sądu. Zgodnie z aktami dochodzenia, mężczyzna prowadząc swoje auto uderzył w znajdujący się na skrzyżowaniu radiowóz lokalnej policji, o cale mijając stojącego obok funkcjonariusza. Następnie kontynuował jazdę do czasu kiedy został ujęty przez policjantów.

Po przeprowadzeniu dochodzenia w sprawie jazdy pod wpływem alkoholu funkcjonariusze ustalili, że Kramer był nietrzeźwy w momencie wypadku. Po przeprowadzeniu testu stwierdzono, że stężenie alkoholu w wydychanym powietrzu u Kramera wynosiło 0,211.W stanie Illinois dopuszczalna zawartość alkoholu we krwi (BAC) 0,08%.

Kiepska jakość produktów „dla dzieci”

0

Blisko 60 procent produktów spożywczych przeznaczonych dla dzieci nie spełnia norm żywieniowych – wynika z badania specjalistów zleconego przez Światową Organizację Zdrowia w Stanach Zjednoczonych. Naukowcy przetestowali ponad 650 produktów i tylko jedna trzecia z nich była tym, za co się podawała.

Produkty do badania zakupiono w 10-ciu największych sieciach spożywczych, jak między innymi Walmart, Targed, czy Aldi. Wyniki testów są wysoce niepokojące. Skład preparatów, zdaniem specjalistów, w dużej mierze nie odpowiada rzeczywistemu zapotrzebowaniu młodego organizmu, a często zawiera również substancje szkodliwe, jak na przykład cukier.

Naukowcy zwrócili również uwagę na nieodpowiednie oznakowanie produktów przeznaczonych dla dzieci. Jak zauważyli, wszechobecne na opakowaniach napisy „zdrowe” czy „odpowiednie dla rozwoju dziecka” niekoniecznie odpowiadają rzeczywistości.

Niechcący wypalił z pistoletu, trafi za kratki

0

Chwila nieuwagi sprawiła, że mężczyzna zamiast cieszyć się ponownie wolnością, najbliższy czas spędzi za kratkami. Do wiezienia ma wrócić 36-letni Kyle Burnett, skazany poprzednio za nielegalne posiadanie broni, który na zwolnieniu warunkowym wystrzelił z pistoletu w środku dnia, w pobliżu wielu przechodniów – w tym dziecka.

Do zdarzenia doszło we środę w St. Charles. Policjanci z lokalnego departamentu zostali wezwani na Main Street, gdzie, jak zgłaszali świadkowie, doszło do wystrzały z broni palnej. Jak się okazało, do wystrzału doszło w czasie, gdy grupa składająca się z mężczyzny, dwóch kobiet i trzymanego na rękach dziecka szła ulicą w pobliżu centrum handlowego. Z pierwszych ustaleń dochodzenia wynika, że pistolet wypalił niechcący, a nikt ze znajdujących się w pobliżu spacerowiczów nie odniósł obrażeń.

To nie zmienia faktu, że Burnett w ogóle nie powinien posiadać broni. Jako skazany na zwolnieniu warunkowym został z powrotem zabrany przez policję do aresztu, gdzie poczeka na postanowienie sądu w swojej sprawie.

Wypadek autobusu Pace w Zion

0

Trwa ustalanie okoliczności wypadku do jakiego doszło we środę w Zion. W wyniku incydentu rannych zostało 6 osób podróżujących autobusem Pace.

Do wypadku doszło przed 3-cią po południu na skrzyżowaniu 21-ej ulicy i Joppa Avenue. Wezwani na miejsce ratownicy szybko przystąpili do akcji udzielając pomocy sześciu rannym osobom. Karetki pogotowia przewiozły poszkodowanych do okolicznych szpitali.

Władze Pace wydały oświadczenie, w którym zapewniły o chęci wyjaśnienia wszelkich okoliczności zdarzenia.

Tragedia w Białym Dunajcu: Sąd zdecydował w sprawie ojca zamordowanego 14-latka. Sekcja zwłok wykazała powód śmierci

0

Sąd Rejonowy w Zakopanem w piątek zdecydował o tymczasowym aresztowaniu mężczyzny podejrzanego o zabójstwo 14-letniego syna. Ze względu na stan zdrowia będzie on przebywał w szpitalu więziennym. Według wstępnych wyników sekcji zwłok przyczyną śmierci nastolatka była rana cięta szyi.

Martwego 14-latka znaleziono w środę w pensjonacie w Białym Dunajcu na Podhalu. Sąd zdecydował w piątek, że podejrzany o zabójstwo ojciec nastolatka trafi do aresztu.

„Sąd zastosował tymczasowe aresztowanie na trzy miesiące z uwagi na obawę utrudniania postępowania przez podejrzanego w razie pobytu na wolności, zagrożenie surową karą pozbawienia wolności oraz obawę popełnienia przez niego kolejnego umyślnego przestępstwa przeciwko życiu lub zdrowiu innych osób” – przekazał PAP rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Nowym Sączu sędzia Bogdan Kijak.
Jak dodał, z uwagi na stan zdrowia mężczyzny tymczasowe aresztowanie będzie wykonywane w szpitalu więzienia. Wniosek o areszt złożyła zakopiańska prokuratura rejonowa, gdzie w czwartek ojciec 14-latka usłyszał zarzut jego zabójstwa. Mężczyzna nie ustosunkował się do postawionego mu zarzutu.
W piątek w Zakładzie Medycyny Sądowej Collegium Medicum UJ odbyła się też sekcja zwłok 14-latka. Wstępne wyniki wykazały, że przyczyną śmierci była rana cięta szyi.
Policja w środę rano otrzymała zgłoszenie o martwym 14-latku, odnalezionym w pensjonacie na osiedlu Stołowy w Białym Dunajcu. Zatrzymany mężczyzna i zmarły nastolatek pochodzą z województwa mazowieckiego.(PAP)

juka/ agz/

Piłkarski weekend w Europie: Lewandowski kontra Athletic. Rusza Bundesliga, gdzie będzie więcej niż ostatnio polskich akcentów

0

Barcelona Roberta Lewandowskiego podejmie w sobotę Athletic Bilbao w 2. kolejce hiszpańskiej ekstraklasy. We Włoszech szansę debiutu w Interze Mediolan może dostać wracający po kontuzji Piotr Zieliński, a w Niemczech start Bundesligi, gdzie będzie więcej niż ostatnio polskich akcentów.

Dla piłkarzy Barcelony poprzedni sezon nie był udany, ale obecny, już pod wodzą nowego trenera Hansiego Flicka, rozpoczęli od mocnego uderzenia. W poprzedni weekend wygrali na wyjeździe z Valencią 2:1, a oba gole dla gości (w tym jeden z rzutu karnego) strzelił polski napastnik, który 21 sierpnia skończył 36 lat.

W sobotę Lewandowskiego i kolegów czeka ciekawe zadanie. Podejmą o godz. 19.00 bardzo solidny Athletic Bilbao, z którym mają rachunki do wyrównania. W poprzednim sezonie przegrali z tym rywalem 2:4 po dogrywce w ćwierćfinale Pucharu Hiszpanii (Króla). Drużyna z Kraju Basków sięgnęła ostatecznie po to trofeum.
Smaczku tej rywalizacji dodatek fakt, że Barcelona od dawna kusi gwiazdę z Bilbao Nico Williamsa, jednego z bohaterów złotej reprezentacji Hiszpanii na Euro 2024.
„Plotki głosiły, że Barcelona jest zainteresowana transferem Williamsa, ale na razie wygląda to na myślenie życzeniowe, biorąc pod uwagę trwające problemy finansowe katalońskiego klubu” – napisała agencja AP.
Broniący tytułu Real Madryt, który na inaugurację tylko zremisował na wyjeździe z Mallorcą 1:1, zagra w niedzielę o 17.00 u siebie z Realem Valladolid.
We Włoszech szansę debiutu w Interze może otrzymać Piotr Zieliński.
Doświadczony pomocnik reprezentacji Polski przeszedł latem z Napoli do drużyny mistrza Włoch, ale w ostatnim czasie leczył kontuzję i nie zagrał na inaugurację z Genoą (2:2). Wrócił już jednak do treningów i powinien być gotowy do gry w sobotnim meczu na San Siro z Lecce. Początek o 20.45.
Piłkarzem gości od tego sezonu jest były zawodnik Lecha Poznań, Filip Marchwiński.
W Anglii w 2. kolejce najciekawiej, również z punktu widzenia polskich kibiców, zapowiada się sobotni mecz (18.30) czwartej w poprzednim sezonie Aston Villi Matty’ego Casha z wicemistrzem Arsenalem Londyn Jakuba Kiwiora.
Wcześniej tego dnia, o 16.00, broniący tytułu Manchester City podejmie beniaminka Ipswich Town.
Jedyną ligą z najmocniejszych w Europie, która dopiero teraz wystartuje, jest niemiecka.
Rozgrywki zainauguruje piątkowy mecz (godz. 20.30) Borussii Moenchengladbach z broniącym tytułu i niepokonanym w poprzedniej edycji Bundesligi Bayerem Leverkusen. Będzie więcej niż ostatnio polskich akcentów, m.in. za sprawą transferów Kamila Grabary i Tymoteusza Puchacza.
Sezon 2023/24 był wyjątkowy w niemieckim futbolu. Po okresie długiej dominacji Bayernu Monachium, który od 2013 roku nieprzerwanie zdobywał tytuły mistrzowskie, po triumf w Bundeslidze sięgnął Bayer Leverkusen – pierwszy raz w historii klubu.
Drużyna Xabiego Alonso dokonała tego w niesamowitym stylu. Nie przegrała żadnego z 34 meczów (28 zwycięstw, sześć remisów), na dodatek sięgnęła po Puchar Niemiec, a w miniony weekend zdobyła superpuchar kraju.
Tymczasem Bayern zajął dopiero trzecie miejsce, jeszcze za VfB Stuttgart. Nic więc dziwnego, że w Monachium działo się w ostatnich miesiącach sporo ciekawego. Nowym trenerem, po dość długim okresie poszukiwań, został Belg Vincent Kompany, który zastąpił Thomasa Tuchela.
Do drużyny dołączyli m.in. portugalski pomocnik Joao Palhinha z Fulham i francuski skrzydłowy, wicemistrz olimpijski Michael Olise z Crystal Palace. Na tych dwóch piłkarzy Bayern wydał łącznie ponad 100 milionów euro.
Bawarczycy w 1. kolejce zagrają w niedzielę o godz. 15.30 na wyjeździe z VfL Wolfsburg, który ma już dwóch Polaków w składzie – skrzydłowego Jakuba Kamińskiego i sprowadzonego z FC Kopenhaga bramkarza Kamila Grabarę.
W ogóle, w porównaniu z poprzednim sezonem, będzie więcej polskich akcentów. Nawet mimo faktu, że Dawid Kownacki odszedł na zasadzie wypożyczenia z Werderu Brema do występującej klasę niżej i dobrze mu znanej Fortuny Duesseldorf.
Oprócz wspomnianej dwójki z Wolfsburga szansę może otrzymać m.in. Adam Dźwigała, który awansował do najwyższej klasy z FC Sankt Pauli. Jego zespół podejmie w niedzielę Heidenheim.
W Bundeslidze wystąpi też Tymoteusz Puchacz, który przeszedł do beniaminka Holstein Kiel. W minionej edycji boczny obrońca (również wahadłowy) reprezentacji Polski grał klasę niżej – w FC Kaiserslautern, na zasadzie wypożyczenia z Unionu Berlin.
Zespół z Kilonii, który po raz pierwszy w historii awansował do Bundesligi, zagra w sobotę na wyjeździe z Hoffenheim.
Piłkarzem Augbsurga jest Robert Gumny, ale pod koniec marca doznał ciężkiej kontuzji kolana i musi jeszcze poczekać z powrotem na boisko.
Trzecim bramkarzem finalisty Ligi Mistrzów Borussii Dortmund, dopiero piątej w minionym sezonie Bundesligi, jest Marcel Lotka (regularnie występuje w rezerwach BVB). Natomiast Łukasz Piszczek, były znakomity piłkarz tego klubu, został jednym z asystentów w sztabie trenera Nuriego Sahina, który zastąpił w roli pierwszego szkoleniowca Edina Terzica.
Piłkarze BVB podejmą w sobotę Eintracht Frankfurt – to chyba najciekawiej zapowiadający się mecz 1. kolejki Bundesligi. (PAP)

 

bia/ mask/

Ukraina : Zaporoska Elektrownia Jądrowa znów na skraju blackoutu

0

Rosyjski ostrzał uszkodził zewnętrzną linię napowietrzną, przez którą Zaporoska Elektrownia Jądrowa otrzymywała energię z ukraińskiej sieci na własne potrzeby; z tego powodu siłownia znów znalazła się na skraju blackoutu – poinformował w piątek państwowy koncern Enerhoatom.

W czwartek rosyjski ostrzał uszkodził zewnętrzną linię napowietrzną elektrociepłowni, która dostarczała energię elektryczną z ukraińskiej sieci energetycznej do tymczasowo okupowanej Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej – przekazał Enerhoatom na Telegramie. (https://tinyurl.com/y2pn2xcb)

Oznacza to, że obecnie siłownia atomowa jest połączona z ukraińską siecią energetyczną tylko jedną linią energetyczną, napowietrzną linią 750 kV Dnieprowska. Jeśli zostanie ona uszkodzona, dojdzie do sytuacji awaryjnej z powodu utraty zewnętrznego zasilania pomp chłodzących rdzenie reaktorów i baseny paliwowe elektrowni.
Jak przypomniał Enerhoatom, od początku rosyjskiej okupacji 4 marca 2022 r. Zaporoska Elektrownia Jądrowa doświadczyła już ośmiu pełnych przerw w dostawie prądu i jednej częściowej – z uruchomieniem awaryjnych generatorów dieslowskich i systemów bezpieczeństwa. Ich awaria może pociągnąć za sobą sytuację awaryjną – ostrzeżono.
„Pod +zarządem+ rosyjskich najeźdźców, którzy tymczasowo okupują Zaporoską Elektrownię Jądrową, stale pogłębia się degradacja we wszystkich obszarach działalności (siłowni – PAP). Po niedawnym pożarze, w którym jedna z dwóch istniejących wież chłodniczych elektrowni całkowicie spłonęła z powodu zaniedbania lub celowego podpalenia, teraz elektrowni grozi utrata zewnętrznego zasilania” – zaznaczono w komunikacie.
„Brak kompetentnego, wykwalifikowanego i licencjonowanego personelu oraz przekształcenie elektrowni (przez siły rosyjskie – PAP) w bazę wojskową uniemożliwiają jej bezwypadkowe funkcjonowanie” – podkreślono.
Siłownia musi natychmiast przejść pod pełną kontrolę Ukrainy, jej prawowitego operatora – Enerhoatomu, a Rosja musi wycofać z jej terenu swoje wojsko i sprzęt wojskowy. „To jedyny sposób na przywrócenie bezpieczeństwa jądrowego i radiacyjnego na całym kontynencie” – dodał ukraiński koncern.
Z Kijowa Iryna Hirnyk (PAP)

 

ira/ akl/

85 lat podpisano Pakt Ribbentrop-Mołotow wraz z tajnym protokołem dodatkowym. Konsekwencją był IV rozbiór Polski oraz podział stref wpływów w Europie Środkowej

0

85 lat temu, 23 sierpnia 1939 r., przedstawiciele dwóch totalitarnych mocarstw – Joachim von Ribbentrop i Wiaczesław Mołotow – podpisali sowiecko-niemiecki pakt o nieagresji wraz z tajnym protokołem dodatkowym, którego konsekwencją był IV rozbiór Polski oraz podział stref wpływów w Europie Środkowej.

„Na porządku dziennym stanęła sprawa nowego podziału świata w drodze wojny” – powiedział Stalin podczas XVIII Zjazdu Wszechzwiązkowej Komunistycznej Partii (bolszewików) w marcu 1939 r. Wymienił kilka największych konfliktów, które rozdzierały świat, między innymi wojnę w Etiopii, wojnę domową w Hiszpanii oraz wojnę japońsko-chińską. Podkreślił, że jedynym istotnym krajem na świecie, który prowadzi politykę dążenia do pokoju jest rządzony przez niego Związek Sowiecki. „Jesteśmy zwolennikami pokoju i wzmocnienia rzeczowych stosunków ze wszystkimi krajami, stoimy i będziemy stali na tym stanowisku, o ile kraje te będą przestrzegały takich samych stosunków ze Związkiem Sowieckim, o ile nie będą one usiłowały naruszyć interesów naszego kraju” – mówił Stalin.

W przemówieniu Stalina słowo pokój padło 25 razy, ale w rzeczywistości jego przesłaniem była oferta sojuszu wojskowo-politycznego, który miał ostatecznie, w wyniku wojny, zakończyć ład wersalski w Europie. „Faktycznym celem było przyciągnięcie dyplomacji niemieckiej do rozmów. III Rzeszy taka sytuacja niezwykle odpowiadała. Sowiecki przywódca wiedział, że trzeba szukać porozumienia z silnym i przejawiającym wielką wolę agresji, a zatem z Niemcami” – zauważał w rozmowie z PAP historyk dyplomacji profesor Mariusz Wołos z Instytutu Historii PAN oraz Uniwersytetu Komisji Edukacji Narodowej w Krakowie. Jednym z pierwszych polityków zachodnich, który dostrzegł przesłanie Stalina był pozostający na marginesie życia politycznego w Wielkiej Brytanii Winston Churchill. Przyszły premier zapytał ambasadora ZSRS w Londynie czy słowa Stalina „oznaczają odmowę współpracy z państwami demokratycznymi?”. Majski udzielił wymijającej odpowiedzi.
Sześć dni po przemówieniu Stalina wojska niemieckie zajęły Czechy i podporządkowały sobie marionetkowe Państwo Słowackie. W odpowiedzi na złamanie postanowień z konferencji w Monachium 31 marca 1939 r. premier Wielkiej Brytanii Neville Chamberlain wydał oświadczenie o gwarancjach pomocy Polsce na wypadek wojny z Niemcami: „Na wypadek jakichkolwiek działań wojennych mogących wyraźnie zagrozić niepodległości Polski i które by rząd polski uznał […] za konieczne odeprzeć przy użyciu swych narodowych sił zbrojnych, rząd Jego Królewskiej Mości będzie czuł się zobowiązany do udzielenia rządowi polskiemu natychmiastowego poparcia będącego w jego mocy”.
Jak zauważał Henry Kissinger w „Dyplomacji” oświadczenie brytyjskiego premiera było klęską dyplomacji Niemiec dążącej do izolacji kolejnej potencjalnej ofiary polityki budowy „wielkich Niemiec”. Jak jednak dodawał były dyplomata, Chamberlain nie dostrzegał makiawelicznej polityki Stalina. „Gdyby brytyjski Gabinet dokładnie przeanalizował oświadczenie Stalina na XVIII Zjeździe Partii zrozumiałby, że z im większym zapałem Wielka Brytania organizuje opór wobec Hitlera, z tym większą ostrożnością będzie postępował Stalin trzymając się na uboczu, by zwiększyć swoje możliwości oddziaływania na obie skłócone strony” – pisał Kissinger. Niemcy zaś potrzebowały gwarancji, że Stalin nie stanie po stronie Warszawy, Londynu i Paryża. Ten splot zdarzeń niemal „skazywał” dwóch dyktatorów na współpracę z której mogli wyciągnąć własne korzyści.
Już w lipcu 1939 r. negocjujący niemiecko-sowiecką umowę handlową Karl Schnurre na polecenie Berlina przekazał swoim moskiewskim rozmówcom, że „nie ma problemów dotyczących terenów od Bałtyku po Morze Czarne, czy na Dalekim Wschodzie, których Niemcy i ZSRS nie mogłyby rozwiązać”. W ten sposób droga do porozumienia, które do historii przeszło jako pakt Ribbentrop-Mołotow była otwarta.
21 sierpnia Stalin zaaprobował przyjazd do Moskwy szefa niemieckiej dyplomacji. Przedmiotem negocjacji miała być złożona przez Niemcy oferta rozwiązania wspomnianych wyżej „problemów” pomiędzy Bałtykiem i Morzem Czarnym. Po zaledwie kilkudziesięciu godzinach, wczesnym popołudniem 23 sierpnia, na moskiewskim lotnisku wylądował niemiecki samolot z ministrem spraw zagranicznych Joachimem von Ribbentropem. Witano go wśród flag nazistowskiej Rzeszy, które pospiesznie przywieziono z planu realizowanego w jednym z moskiewskich studiów filmu propagandowego wymierzonego w narodowych socjalistów. „Niebywały w takich razach pośpiech wynikał z faktu, iż Hitler postanowił uderzyć na Polskę w przeciągu trzech dni” – wyjaśniał Paweł Wieczorkiewicz w „Historii politycznej Polski 1935-1945”. Według niemieckich planów atak na Polskę miał się rozpocząć o świcie 26 sierpnia. W ostatniej chwili został opóźniony przez Hitlera, którego zaskoczyło podpisanie 25 sierpnia polsko-brytyjskiego traktatu sojuszniczego.
Zapisy jawnego paktu o nieagresji nie różniły się w swej wymowie od innych tego rodzaju porozumień zawartych w dwudziestoleciu międzywojennym. „Obie umawiające się Strony zobowiązują się do powstrzymania się od wszelkiej przemocy, od wszelkich aktów agresji i wszelkich napaści we wzajemnych stosunkach zarówno oddzielnie, jak i łącznie z innymi państwami” – deklarowano. W kolejnych punktach zapewniano, że ewentualne spory pomiędzy ZSRS i Rzeszą będą rozwiązywane „wyłącznie przez przyjazną wymianę poglądów”. Pakt miał obowiązywać przed 10 lat. „Pamiętajmy, że istotą zawartego w Moskwie porozumienia nie był jawny i upubliczniony pakt o nieagresji, skądinąd podobny do wielu innych dokumentów tego typu podpisanych w okresie międzywojennym, lecz właśnie tajny protokół o podziale Europy Środkowo-Wschodniej na strefy interesów” – mówił w rozmowie z PAP prof. Mariusz Wołos.
W pierwszym punkcie tajnego protokołu zapisano, iż: „W wypadku terytorialnych i politycznych przekształceń na terenach należących do państw bałtyckich (Finlandia, Estonia, Łotwa i Litwa) północna granica Litwy stanowić będzie jednocześnie granicę stref interesów Niemiec i ZSRS. W związku z tym obie strony uznają zainteresowanie Litwy w stosunku do rejonu Wilna”.
Drugi punkt, bezpośrednio dotyczący Polski, brzmiał następująco: „W wypadku terytorialnych i politycznych przekształceń na terenach należących do Państwa Polskiego granica stref interesów Niemiec i ZSRS przebiegać będzie w przybliżeniu po linii rzek Narwi, Wisły i Sanu. Kwestia, czy w obopólnym interesie będzie pożądane utrzymanie niezależnego państwa polskiego i jakie będą granice tego państwa, będzie mogła być ostatecznie wyjaśniona tylko w toku dalszych wydarzeń politycznych. W każdym razie oba rządy rozstrzygną tę kwestię na drodze przyjaznego porozumienia”.
Kolejny z punktów odnosił się do obszaru Europy Południowo-Wschodniej. Strona sowiecka podkreśliła w nim swoje zainteresowanie Besarabią (należącą do Rumunii), natomiast strona niemiecka wyraziła całkowity brak zainteresowania, co do tych terenów.
Podpisanie paktu Ribbentrop-Mołotow i załączonego do niego protokołu zwieńczył bankiet na którym wznoszono toasty za nową przyjaźń oraz przywódców obu krajów. O poranku Ribbentrop odleciał do Berlina, gdzie z entuzjazmem został powitany przez Hitlera, który nazwał ministra spraw zagranicznych „nowym Bismarckiem”. Rzeczywiście, faktyczny sojusz Moskwy i Berlina oznaczał kolejny powrót do współpracy obu mocarstw, której jednym z celów było wspólne zarządzanie Europą Środkową, bez respektowania suwerenności jej narodów.
Zapisy tajnego protokołu dawały większe korzyści Związkowi Sowieckiemu „Pakt Ribbentrop-Mołotow przyniósł Hitlerowi pozornie mniejsze korzyści niż Stalinowi: terytorium polskie na zachód od linii Wisły oraz uznanie Litwy za niemiecką strefę wpływów. Ale Hitler otrzymywał równocześnie – i to było bezcenne – gwarancje neutralności Moskwy w jego konflikcie z Zachodem. Groźba wojny na dwa fronty, przynajmniej w najbliższym czasie, przestawała istnieć dla Niemiec. Obaj partnerzy podpisujący pakt na Kremlu traktowali go, jako rozwiązanie doraźne. Obaj mieli cele o wiele bardziej ambitne niż rozbiór Polski czy podporządkowanie republik nadbałtyckich. Były to cele sprzeczne, dlatego wojna pomiędzy III Rzeszą i Związkiem Radzieckim była nieunikniona” – zauważał Andrzej Garlicki w syntezie „Historia 1815-1939. Polska i świat”. Poza ustaleniami politycznymi dla obu stron niezwykle istotne było porozumienie gospodarcze. Niemcom gwarantowało dostawy surowców strategicznych z sowieckich pól naftowych. W zamian Związek Sowiecki miał otrzymać wyroby niemieckiego przemysłu. Niemcy nigdy nie wywiązały się w pełni z zawartych ustaleń gospodarczych, ale do ostatnich chwil przed agresją na ZSRS 22 czerwca 1941 r. przyjmowała bezcenne dla machiny wojennej transporty ze wschodu.
Niemcy liczyli, że Stalin przystąpi do wojny już w pierwszych dniach września. Z niepokojem oczekiwali na wypełnienie przez niego swoich zobowiązań. Sowiecki dyktator rozpoczął atak dopiero 17 września, gdy był pewny, że alianci Polski nie rozpoczną przeciwko Niemcom działań ofensywnych, które mogłyby zmienić losy kampanii w Polsce. Już pięć dni później Wermacht i Armia Czerwona przedefilowały wspólnie w Brześciu nad Bugiem.
Ukoronowaniem porozumienie sowiecko-niemieckiego był tak zwany drugi pakt Ribbentrop-Mołotow zawarty 28 września 1939 r., jeszcze gdy ostatnie oddziały Wojska Polskiego walczyły przeciwko dwóm agresorom. Tym razem inicjatorem porozumienia był Stalin, który zaproponował korektę określonych 23 sierpnia granic sfer interesów. W nowym porozumieniu Litwa miała przypaść Związkowi Sowieckiemu. W zamian Niemcy otrzymywali większą część Polski. Granicę IV rozbioru przesunięto na wschód, w przybliżeniu na kreśloną przez brytyjskich dyplomatów linię Curzona. Kilka tygodni później Stalin rozpoczął realizację pozostałych punktów porozumienia. Kolejnymi ofiarami dyktatora miały być Litwa, Łotwa i Estonia, a pod koniec listopada 1939 r. Finlandia.
Podpisanie paktu łączącego dwóch dotychczasowych wrogów ideologicznych zszokowało świat. Zapisy tajnego protokołu szybko przestały być tajemnicą dla dyplomatów kilku krajów. 24 sierpnia sekretarz ambasadora Rzeszy w Moskwie Friedricha von Schulenburga streścił zapisy tajnego protokołu swojemu amerykańskiemu koledze Charlesowi E. Bohlenowi, który przekazał je do Waszyngtonu. Stamtąd dotarły do Londynu i Paryża. Związek Sowiecki, mimo odnalezienia załącznika do paktu z 23 sierpnia w archiwach upadłej III Rzeszy, do końca lat osiemdziesiątych zaprzeczał jego istnieniu. Pół wieku po podpisaniu sojuszu totalitaryzmów dwa miliony Litwinów, Łotyszy i Estończyków, a także Polaków zamieszkujących te kraje, trzymając się za ręce, utworzyło żywy łańcuch od Wilna przez Rygę do Tallina, domagając się wolności odebranej im 23 sierpnia 1939 r.
W hołdzie dla milionów ofiar obu totalitaryzmów, w rocznicę podpisania paktu Ribbentrop–Mołotow jest obchodzony Europejski Dzień Pamięci Ofiar Reżimów Totalitarnych. Święto zostało ogłoszone przez Parlament Europejski 23 września 2008 r.(PAP)

Autor: Michał Szukała

 

szuk/ aszw/

30 lat pracy artystycznej Andrei Bocellego – w sobotę koncert na PGE Narodowym

0

W tym roku Andrea Bocelli celebruje trzydziestolecie kariery artystycznej. Z tej okazji na całym świecie organizowane są koncerty. Włoski tenor wystąpi także przed polską publicznością w sobotę na PGE Narodowym. Gościnnie towarzyszyć mu będą syn Matteo Bocelli oraz polska artystka sanah.

Andrea Bocelli od lat uznawany jest za najlepiej sprzedającego się śpiewaka operowego na świecie, jak również jednego z najlepiej sprzedających się artystów w historii muzyki. Wydał kilkanaście płyt.

W tym roku celebruje trzydziestolecie kariery artystycznej. Jubileuszowe świętowanie rozpoczął już w marcu od występu na oscarowej scenie w Los Angeles razem ze swoim synem, Matteo. Podczas koncertu hollywoodzka publiczność mogła usłyszeć nowe wykonanie muzycznej wizytówki Andrei – „Time To Say Goodbye”, w wersji wyprodukowanej i zaaranżowanej specjalnie na tę okazję przez dwukrotnego laureata Oscara, kompozytora Hansa Zimmera. Ten utwór, pierwotnie wydany jako „Con te partiro”, później nagrany w duecie z Sarah Brightman, zapoczątkował wielką międzynarodową karierę artysty.
W lipcu koncerty odbyły się także w Hyde Parku w Londynie oraz w toskańskiej miejscowości Lajatico. 15, 17 i 19 lipca w naturalnym amfiteatrze na wzgórzach – Teatro del Silenzo towarzyszyli mu wtedy m.in. Ed Sheeran, Shania Twain, Brian May, Placido Domingo, Jose Carreras, Laura Pausini oraz hollywoodzcy aktorzy: Russel Crowe, Johnny Deep i Will Smith.
„Jako dziecko nauczyłem się marzyć o swojej przyszłości w zaczarowanej ciszy tych wzgórz. Życie sprawiło, że to marzenie się spełniło. 30 lat później mogę sobie tylko wyobrazić świętowanie mojej kariery i życia, jego siły i cudownego piękna tutaj, w Teatro del Silenzio, w otoczeniu tak wspaniałych artystów i przyjaciół. Chcę podziękować wszystkim, którzy pomogli spełnić moje dziecięce marzenia, organizując niezapomniany koncert” – napisał 65-letni Andrea Bocelli na swoim Instagramie, zapraszając fanów na jubileuszowe koncerty „Andrea Bocelli 30: The Celebration”.
Z tego wydarzenia ma powstać film zatytułowany „Andrea Bocelii 30: The Celebration”. Oprócz tego zostanie także zrealizowany nowy dokument o tenorze, który trafi do kin pod nazwą „Andrea Bocelli: Because i Believe”. Będzie on ukazywał podróż od skromnego wykonawcy w piano barze do uznanego na całym świecie wokalisty, wyprzedającego koncerty.
W sobotę Bocelli wystąpi także na PGE Narodowym w Warszawie. Wydarzenie rozpocznie się o godzinie 20. Utwory, na które zawsze czeka publiczność i które niemal na pewno również zabrzmią ponownie w stolicy to oprócz ikonicznej kompozycji „Time To Say Goodbye”, także aria „Nessun Dorma” z opery „Turandot” Giacomo Pucciniego.
Razem z włoskim tenorem wystąpi także jego syn Matteo oraz piosenkarka sanah. Polska artystka pojawi się gościnnie również na koncercie świątecznym pt. „Matteo Bocelli. A Christmas Night With Matteo”. Wydarzenie odbędzie się 17 listopada w TAURON Arenie Kraków, a w charakterze gości specjalnych wystąpią wówczas także Andrea Bocelli i David Garrett.
W 2025 roku Bocelli ponownie zawita do Polski, zaśpiewa 6 czerwca na ENEA Stadion w Poznaniu oraz 8 czerwca na Tarczyński Arena we Wrocławiu.
„Polska publiczność kocha Andreę Bocellego. Fani w naszym kraju uwielbiają jego głos i charyzmę, a w śpiewie włoskiego tenora odnajdują odskocznię od codzienności. Włoski tenor przyzwyczaił też wszystkich do wielkich wzruszeń i występów, które pozostają na zawsze w pamięci. Zapewne nie inaczej będzie także w Poznaniu oraz we Wrocławiu. Dlatego nie pozostaje mi nic innego jak tylko zaprosić wszystkich do udziału w tych spektakularnie zapowiadających się koncertach” – mówi Mateusz Pawlicki z agencji Prestige MJM, która zorganizuje wydarzenia z udziałem Andrei Bocellego.
25 października nakładem Decca Records & Sugar Music ukaże się także nowy album Andrei Bocellego „Duets”.
Andrea Bocelli urodził się 22 września 1958 r. w miasteczku La Sterza znajdującym się w toskańskiej gminie Lajatico. Jako sześciolatek rozpoczął naukę gry na fortepianie, później zafascynował się także saksofonem i fletem. W wieku 12 lat Bocelli stracił wzrok – urodził się z jaskrą – podczas gry w piłkę nożną doznał wylewu krwi do mózgu. Mimo oczywistego talentu, nie myślał nawet o karierze muzycznej. Studiował prawo na Uniwersytecie w Pizie. Po ukończeniu studiów prawniczych zaczął pracować jako publiczny obrońca w sądzie Palazzo di Giustizia w Pizie, jednak po roku porzucił pracę na rzecz rozwijania kariery muzycznej. Uczył się śpiewu pod okiem słynnego tenora Franco Corelliego. Utrzymywał się z przygrywania na pianinie w lokalnych barach.
Przełom w jego życiu nastąpił w 1992 r., gdy włoski piosenkarz Zucchero zapoznał się z nagraniami Bocellego i zaproponował mu nagranie partii tenora w demo swojej piosenki „Miserere”, aby wysłać je włoskiemu tenorowi Luciano Pavarottiemu. Pavarotti, będąc pod wrażeniem talentu początkującego tenora, zasugerował Zuccherowi nagranie utworu z Bocellim. Piosenka stała się przebojem w Europie. Bocelli towarzyszył Zuccherowi podczas europejskiej trasy koncertowej w 1993, śpiewając w duecie, jak i solo np. „Nessun dorma” z opery Turandot Giacomo Pucciniego.
W lutym 1994 wystartował w konkursie głównym Festiwalu Piosenki Włoskiej w San Remo z „Il mare quieto della sera” i z rekordowym wynikiem od jury zwyciężył w sekcji debiutantów („Nuove Proposte”). W kwietniu tego samego roku wydał swój debiutancki album pt. „Il Mare Calmo della Sera”, z którym wszedł do pierwszej dziesiątki list sprzedaży we Włoszech, a za jego wysoką sprzedaż uzyskał certyfikat platynowej płyty w kraju.
Jako zwycięzca sekcji debiutantów na Festiwalu Piosenki Włoskiej w San Remo w 1994, Bocelli wziął udział w konkursie głównym podczas kolejnej edycji festiwalu; z utworem „Con te partiro” zajął czwarte miejsce. Piosenka znalazła się na jego drugim albumie pt. „Bocelli”, wyprodukowanym przez Mauro Malavasiego i wydanym w listopadzie 1995. Utwór stał się najlepiej sprzedającym się singlem wszech czasów w Belgii, cieszył się także popularnością m.in. we Francji i w Niemczech.
W 1996 włoski tenor został zaproszony do zaśpiewania w duecie z angielską sopranistką Sarah Brightman podczas finałowej walki niemieckiego boksera Henry’ego Maskego. Zmieniając tytułowy tekst piosenki „Con te partiro” na „Time to Say Goodbye”, nagrali ją w duecie z członkami London Symphony Orchestra i zaśpiewali jako pożegnanie Maskego. Singiel zadebiutował na pierwszym miejscu listy przebojów w Niemczech, na którym utrzymał się przez 14 tygodni. Ze sprzedażą prawie trzech milionów egzemplarzy i sześciokrotną platyną, „Time to Say Goodbye” przyćmił poprzedni najlepiej sprzedający się singiel o ponad milion egzemplarzy oraz stał się bestsellerem wszech czasów w Niemczech i Szwajcarii.
Poza utworami operowymi Bocelli wykonywał także tradycyjne piosenki neapolitańskie i toskańskie, a także utwory popowe, jak na piątym albumie w jego dyskografii, „Sogno” (1999), na którym znalazła się piosenka „The Prayer”, nagrana z kanadyjską wokalistką Celine Dion. Płyta sprzedała się w milionowym nakładzie, a śpiewak otrzymał nominację do nagrody Grammy w kategorii „najlepszy nowy artysta”.
Bocelli podczas swojej kariery wielokrotnie sięgał po najróżniejsze nagrody. Wśród najważniejszych znajduje się Złoty Glob, nagroda World Music Award oraz statuetka Brit Awards. W repertuarze ma między innymi utwory Giuseppe Verdiego, Giacomo Pucciniego i Franciszka Schuberta. (PAP)

autor: Katarzyna Krzykowska

 

ksi/ aszw/

Burmistrz Białej Piskiej: Co najmniej kilka pocisków z terenu poligonu trafiło w cywilne budynki – bloki, sklep. Będziemy żądać od wojska wyjaśnień!

Burmistrz Białej Piskiej powiedział PAP, że w nocy z czwartku na piątek „co najmniej kilka pocisków” z terenu poligonu wleciało do miasta i uszkodziło kilka cywilnych budynków; jeden z pocisków przez okno wpadł do pokoju, w którym spał mieszkaniec. „Będziemy żądać od wojska wyjaśnień” – powiedział PAP burmistrz.

W piątek rano Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że „na terenie strzelnicy Bemowo Piskie poligonu Orzysz, w czasie strzelań sojuszniczych z udziałem żołnierzy rumuńskich, rykoszety uszkodziły budynek położony niedaleko strzelnicy. Nikt nie odniósł obrażeń”.

Burmistrz Białej Piskiej Franciszek Romankiewicz powiedział PAP, że nie chodzi o jeden pocisk, ale „co najmniej kilka”.
„Myślę, że tych pocisków było siedem albo więcej” – powiedział PAP samorządowiec. Przyznał, że tego typu wydarzenie jest bez precedensu.
„Będziemy żądać od wojska wyjaśnień, jak to się stało, że pociski wleciały na teren miasta i trafiły w cywilne obiekty” – powiedział PAP Romankiewicz i dodał, że kilka pocisków wbiło się w elewacje bloków mieszkalnych leżących ok. 4 km od poligonu. Pociski spadły też na teren szkolny, na plac zabaw, uszkodziły bramę do sklepu. Wszystkie pociski już zabezpieczyła Żandarmeria Wojskowa.
Romankiewicz podkreślił, że najpoważniejsze wydaje się to, że jeden z pocisków przez okno wpadł do mieszkania, w którym spał lokator. „Pocisk zbił szybę, wbił się w ścianę. Śpiący bardzo się wystraszył, była mu z tego powodu udzielana pomoc medyczna. Ale już jest w porządku, ten człowiek nie zgłasza, że chce być przeniesiony do innego lokalu. Natomiast trzeba wymienić okno, wyremontować ścianę” – powiedział burmistrz.
Burmistrz Białej Piskiej podkreślił, że choć wystrzelone z terenu poligonu pociski „nie zrobiły dużo materialnych szkód”, to sam incydent jest bardzo niepokojący dla niego jako samorządowca.
„Ludzie, którzy mieszkają w Białej Piskiej są przyzwyczajeni do odgłosów strzelania, do tego, że na poligonie niemal nieustannie są ćwiczenia. Ale to się do tej pory nigdy nie wiązało z tego typu incydentami” – podkreślił.
Burmistrz Romankiewicz rozmawiał z przedstawicielami wojska, którzy zapewnili go, że wojsko pokryje straty materialne. „Uszkodzone budynki są w zarządzie Agencji Mienia Wojskowego, już jej przedstawiciele robią dokumentację związaną z tym wydarzeniem” – powiedział PAP burmistrz.
Ze strony wojska nocny incydent na poligonie wyjaśnia Żandarmeria Wojskowa.
W piątek rano oficer prasowa 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej kpt. Małgorzata Misiukiewicz powiedziała PAP, że w nocy z czwartku na piątek na poligonie w Bemowie Piskim odbywały się nocne ćwiczenia ogniowe. Podkreśliła, że były to zaplanowane ćwiczenia. Misiukiewicz informowała, że pocisk, który trafił w blok miał zostać wystrzelony przez pododdział rumuński.
W skład Batalionowej Grupy Bojowej NATO, która stacjonuje w Bemowie Piskim wchodzą żołnierze ze Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii, Rumunii i Chorwacji. Na co dzień Batalionowa Grupa Bojowa NATO współdziała z 15 Giżycką Brygadą Zmechanizowaną. (PAP)

Autorka: Joanna Kiewisz-Wojciechowska

 

jwo/ mok/ lm/

Biskupi: Rodzice, zadbajcie o to, aby wasze dzieci uczestniczyły w szkolnych lekcjach religii

0

Rodzice, zadbajcie o to, aby wasze dzieci uczestniczyły w szkolnych lekcjach religii. W dniu chrztu świętego podjęliście decyzję, aby weszły one na drogę wiary – napisali biskupi w liście pasterskim Konferencji Episkopatu Polski na XIV Tydzień Wychowania, który rozpocznie się 8 września.

Od 8 do 15 września br. w Kościele katolickim w Polsce będzie obchodzony XIV Tydzień Wychowania pod hasłem „Wychowujmy razem”. Z tej okazji biskupi napisali list pasterski przekazany PAP przez biuro prasowe Episkopatu.

W liście biskupi przypomnieli, że rodzice mają prawo do wychowania religijnego i moralnego swych dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami, które gwarantuje konstytucja. Zaznaczyli, że zgodnie z nauczaniem Kościoła wyrażonym na Soborze Watykańskim II, jest to nie tylko prawo, ale i zadanie rodziców.
„Na szczęście przeszły już do historii te czasy, w których prawa rodzicom były zabierane i państwo próbowało przez szkołę narzucać polskim rodzinom obcy pogląd na świat, zmierzając do wychowania +nowego człowieka+. Wymownym znakiem definitywnego ich końca był powrót lekcji religii do polskich szkół i przedszkoli w dniu 1 września 1990 roku po 29 latach ich nieobecności” – podkreślili.
Zdaniem biskupów oprócz sfery psychicznej, intelektualnej i fizycznej proces wychowania powinien objąć także sferę duchową, gdyż „potrzeba relacji z Bogiem należy do naturalnych potrzeb człowieka”.
„Obecnie zwraca się uwagę na niepokojący wzrost depresji i zaburzeń lękowych u nastolatków. W takich sytuacjach konieczna jest oczywiście zawsze kompetentna pomoc psychologiczna i psychiatryczna. Nie można jednak zapominać, że ważnym czynnikiem sprzyjającym zdrowiu psychicznemu jest dojrzale przeżywana religijność” – zaznaczyli.
Według hierarchów „realizowanie procesu wychowania wymaga uznania prawa do różnorodności i prawa do zachowania tożsamości, zgodnie z własnymi przekonaniami i wyznaniem religijnym”. „Rodzice chrześcijańscy mają prawo do wychowywania dzieci zgodnie z wyznawaną przez siebie wiarą” – ocenili.
„Drodzy Rodzice, zadbajcie o to, aby Wasze dzieci uczestniczyły w szkolnych lekcjach religii. W dniu chrztu świętego podjęliście decyzję, aby weszły one na drogę wiary” – zaapelowali.
Zdaniem biskupów szkolne lekcje religii, choć nigdy nie zastąpią roli, jaką rodzice odgrywają w życiu dziecka, są „wielkim wsparciem i ułatwieniem w wychowaniu do wiary”. „Katecheta – ksiądz, siostra zakonna czy osoba świecka – zasieje w sercu Waszego dziecka ziarno, które być może nie od razu wyda plon (…). Poza tym lekcje religii są naturalnym elementem edukacji w naszej kulturze i cywilizacji, której fundament stanowi chrześcijaństwo” – zastrzegli.
Według biskupów sprzeczność pomiędzy wartościami przekazywanymi przez szkołę a tymi, jakie przekazują rodzice byłaby „katastrofalna”.
„A tak by się stało, gdyby dziecko wychowywane w rodzinie chrześcijańskiej, było w środowisku szkolnym przekonywane do czegoś zupełnie przeciwnego wierze w Boga – bo w szkole byłby realizowany program wychowawczy oparty na wartościach sprzeciwiających się przesłaniu Ewangelii. Rodzice, z których podatków też utrzymywana jest szkoła, mają prawo domagać się, aby szkoła poprzez obecne w niej lekcje religii wychowywała dziecko w harmonii z systemem wartości, przekazywanym w rodzinie i Kościele” – podkreślili.
Biskupi zaprosili rodziców, nauczycieli, wychowawców, katechetów i duszpasterzy do współpracy w wychowaniu dzieci i młodzieży. „Mamy nadzieję, że Tydzień Wychowania przeżywany w tym roku pod hasłem +Wychowujmy razem+ będzie stanowił inspirację do połączenia wysiłków w tym dziele” – napisali.
List zostanie odczytany w kościołach w niedzielę 1 września.(PAP)

 

iżu/ agz/

Diler wolał połknąć fentanyl, niż trafić do więzienia. 54-latek zmarł w czasie nalotu

0

Mężczyzna z Florydy zmarł, próbując ukryć narkotyki we własnym żołądku podczas policyjnej interwencji. W jego ustach znaleziono trzy woreczki, m.in. z fentanylem i kokainą, które próbował połknąć.

Do zdarzenia doszło w środę, ok. godz. 10:30 rano w Deland na Florydzie. Lokalna policja przeprowadziła nalot na dom przy South Clara Avenue, gdyż podejrzewano, że odbywa się tam proceder handlu narkotykami.

W trakcie interwencji aresztowano pięć osób, które znajdowały się wówczas w domu. Wśród nich był 54-letni Cornell McKinney.

Mężczyzna „wykazywał brak współpracy” oraz nie odpowiadał werbalnie na polecenia policjantów. 54-latek nie chciał otworzyć ust, w których policjanci podejrzewali, że ukrył narkotyki.

W pewnym momencie 54-latek stracił przytomność. Z ust McKinneya funkcjonariusze wyjęli trzy plastikowe woreczki z narkotykami – heroinę lub fentanyl, kokainę i crack.

McKinney został natychmiast przewieziony do pobliskiego szpitala, gdzie uznano go za zmarłego.

Przyczyną śmierci 54-latka było najprawdopodobniej przedawkowanie po pęknięciu jednego z woreczków. Oficjalny powód ustali jednak dopiero lekarz medycyny sądowej, który przeprowadzi sekcję zwłok.

Red. JŁ

53-letni pogranicznik w areszcie. Za wjazd do USA kobiety musiały pokazywać mu piersi

0

Agent Border Patrol z Nowego Jorku został oskarżony o cztery przypadki naruszenia praw obywatelskich pod pretekstem wykonywania obowiązków służbowych. 53-latkowi zarzuca się molestowanie kobiet, wnioskujących o wjazd do USA.

53-letni Shane Millan z Jefferson County miał żądać od czterech kobiet, aby odsłoniły swoje piersi podczas przetwarzania ich wniosku o wjazd do USA.

W trzech przypadkach domagał się pełnego odsłonięcia piersi, a w jednym przypadku – tylko odsłonięcia piersi, pozostawiając biustonosz na miejscu.

53-latek przekonywał swoje ofiary, że jest to część procedury niezbędnej do otrzymania legalnego pozwolenia na wjazd do USA.

Pogranicznik został aresztowany, a następnie postawiony przed sądem w Syracuse. Oskarżono go o cztery przypadki naruszenia praw obywatelskich pod pretekstem wykonywania czynności służbowej.

Po pierwszym przesłuchaniu 53-latka zwolniono do domu. Będzie odpowiadał z tzw. wolnej stopy.

Red. JŁ

Indyjskie media: Wizyta premiera Modiego w Polsce była spóźniona. „Indie muszą dotrzeć do krajów Europy Środkowej i Wschodniej”

0

Częścią strategii premiera Modiego jest zwiększenie globalnego zasięgu Indii i w tym sensie wizyta w Polsce była spóźniona – ocenił w NDTV był ministrem spraw zagranicznych Indii Kanwal Sibal, komentując wizyty oficjalne szefa indyjskiego rządu w Warszawie i Kijowie.

Narendra Modi w czwartek spotkał się z premierem Donaldem Tuskiem i prezydentem Andrzejem Dudą. Była to pierwsza wizyta szefa indyjskiego rządu w Polsce od 45 lat. W piątek premier Indii odwiedzi Kijów, gdzie będzie rozmawiał z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim.

„Indie muszą dotrzeć do krajów Europy Środkowej i Wschodniej, aby rozszerzyć swój zasięg polityczny w UE, z którą chcą zacieśnić więzi. Kwestią jest jednak, czy jest to stosowne w momencie, gdy zarówno Ukraina, jak i Polska są uwikłane w konfrontację militarną z Rosją jako państwa frontowe ze wsparciem USA i NATO” – stwierdził Sibal w opinii opublikowanej w czwartek na portalu indyjskiej telewizji NDTV.
Były szef indyjskiej dyplomacji podkreśla, że Indie „powinny zachować niezależność polityki zagranicznej i strategiczną autonomię wobec wszystkich naszych głównych partnerów na Wschodzie i Zachodzie”.
Jego zdaniem strona indyjska nie powinna porzucać relacji z Rosją, gdyż jak przypomniał, Moskwa jest „uprzywilejowanym partnerem strategicznym od dziesięcioleci, który stał przy Indiach, gdy te były pod presją Zachodu”.
Wojna rosyjsko-ukraińska „nie odstraszyła nas od nawiązywanie coraz bliższych więzi z USA ani naszych wysiłków na rzecz rozszerzenia więzi z UE, z takimi krajami jak Francja i Niemcy. (…) Dlatego nie powinniśmy być powstrzymywać się przed nawiązaniem kontaktów z Ukrainą i Polską” – zaznaczył komentator.
„Modi będzie pierwszym premierem Indii, który odwiedzi Ukrainę. Można obecnie dyskutować, czy istnieją odpowiednie warunki dla wizyty premiera Indii w Ukrainie na poziomie ściśle dwustronnym. Ale na poziomie geopolitycznym należy podkreślić, że wizyta ta stała się nieunikniona” – ocenił Kanwal Sibal.
„Nawet jeśli decyzja prezydenta Zełenskiego o dokonaniu terytorialnej inwazji na Rosję podważyła pokojowe wysiłki Modiego, Indie mogą zawsze stwierdzić, że w obliczu pogorszenia się sytuacji przesłanie premiera Indii, który sprzeciwia się eskalacji (konfliktu) i opowiada się za pokojem, stało się jeszcze bardziej pilne i istotne” – dodał.
Inne indyjskie media w tym agencja prasowa PTI, gazety „The Hindu” i „The Times of India” także relacjonowały wizytę Narendry Modiego w Polsce.(PAP)

Politolog dr Tomasz Łukaszuk twierdzi, że Polska znalazła się w ekskluzywnym indyjskim klubie

Podniesienie relacji do partnerstwa strategicznego z Indiami oznacza, że Polska znalazła się w ekskluzywnym klubie – powiedział w rozmowie z PAP były ambasador RP w Indiach i politolog dr Tomasz Łukaszuk, podsumowując wizytę premiera Narendry Modiego w Warszawie.
Szef indyjskiego rządu w czwartek spotkał się z premierem Donaldem Tuskiem i prezydentem Andrzejem Dudą. Była to pierwsza oficjalna wizyta premiera Indii od 45 lat. W tym roku obchodzona jest 70. rocznica nawiązania stosunków dyplomatycznych między krajami.
Łukaszuk zaznaczył, że podniesienie relacji dwustronnych to „nowy etap i możliwości we współpracy gospodarczej, w tym w sektorze przemysłu obronnego i precyzyjnego, informatyce oraz przetwórstwie żywności”.
„Nasze obroty z Indiami są dziś dziesięciokrotnie mniejsze niż obroty z Chinami. Istnieje duża szansa, że nasz deficyt nie będzie tak gigantyczny, jak jest to w przypadku naszych relacji z Pekinem, który sięga kilkudziesięciu mld euro” – powiedział. Według niego pierwszym czynnikiem jest tu zaawansowanie technologiczne polskiej oferty eksportowej, która jest konkurencyjna i może zaistnieć na rynku indyjskim. Drugi czynnik to fakt, że model rozwoju Indii jest inny od modelu Chin. „Motorem napędzającym rozwój gospodarczy Indii nie jest eksport, ale konsumpcja wewnętrzna” – wyjaśnił ekspert z Wydziału Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego.
Pytany, czy nie jest zbyt późno, aby podnosić rangę stosunków, rozmówca PAP zaznaczył, że „był to ostatni moment”. „Gdybyśmy poczekali z pięć lub dziesięć lat, to nasza oferta przestałaby być dla Indii konkurencyjna. Za dekadę Indie będą miały bardzo podobny potencjał technologiczny i przemysłowy, i nie będą potrzebowały nas, aby realizować swoje cele rozwojowe. Teraz Indie są piątą gospodarką świata, ale za chwilę będą trzecią, a później drugą” – przewiduje Łukaszuk. Przypomniał, że niedawno Indie zawarły strategiczne partnerstwa z państwami z grupy nordyckiej, także nastawiając się na współpracę gospodarczą, szczególnie na transfer technologii i inwestycje w Indiach.
„Polskie PKB jest tylko o 3,5 razy mniejsze od PKB Indii. Liczba polskich obywateli równa jest osobom zamieszkującym Delhi i okolice, czyli 32 mln. We współczesnym świecie to nie kwestia ilościowa, ale jakościowa i dlatego Polska jest atrakcyjnym partnerem dla Indii” – dodał.
Zdaniem byłego ambasadora „podejmowane przez Indie działania noszą znamiona powrotu do wielkości i znaczenia w świecie, które miały pod koniec XVIII w.; wówczas największymi gospodarkami świata były Indie i Chiny”.
Łukaszuk przewiduje, że jest możliwe, by prezydent Andrzej Duda odbył rewizytę i odwiedził Delhi wiosną. Dodał, że pojawiają się też informacje o zaproszeniu Modiego na przyszłoroczny Szczyt Inicjatywy Trójmorza, który ma odbyć się w Polsce. „Ważne jest, aby polska głowa państwa złożyła oficjalną wizytę w Indiach, bo ostatnia podróż prezydenta Polski do Delhi miała miejsce w 1998 r., kiedy Polska nie należała jeszcze do Unii Europejskiej. Jeśli chcemy mieć strategiczne partnerstwo z Indiami, to musi być też wsparcie dyplomatyczne” – podkreślił.
W Oświadczeniu o Podniesieniu Stosunków Polski i Indii do Rangi Partnerstwa Strategicznego, opublikowanym w czwartek na stronach rządowych Polski i Indii, premier Modi wyraził wdzięczność za gościnność okazaną mu podczas wizyty w Polsce i zaprosił premiera Tuska do odwiedzenia Indii.
W oświadczeniu poinformowano też, że Polska i Indie będą regularnie prowadzić konsultacje dotyczące bezpieczeństwa i obrony, z naciskiem na modernizację sprzętu wojskowego. Co najmniej dwa razy na pięć lat ma spotykać się Wspólna Komisja ds. Współpracy Gospodarczej. W oświadczeniu mowa jest też o wzmacnianiu współpracy Polski i Indii m.in. w rolnictwie, technologii, energetyce, zielonych technologiach, infrastrukturze, ochronie zdrowia, w zakresie innowacji, górnictwa i bezpieczeństwa energetycznego, z uwzględnieniem surowców mineralnych. Polska i Indie chcą też współpracować w dziedzinie cyfryzacji i cyberbezpieczeństwa.
Marta Zabłocka (PAP)

 

Premier Modi zaprosił Donalda Tuska do Indii

Premier Indii Narendra Modi zaprosił szefa polskiego rządu Donalda Tuska do odwiedzenia Indii – napisano we wspólnym polsko-indyjskim oświadczeniu wydanym po czwartkowym spotkaniu obu polityków w Warszawie.
Jak czytamy w Oświadczeniu o Podniesieniu Stosunków Polski i Indii do Rangi Partnerstwa Strategicznego, opublikowanym na stronach rządowych obu państw, premier Modi wyraził wdzięczność za gościnność okazaną podczas jego wizyty w Polsce i zaprosił premiera Tuska do odwiedzenia Indii. W ramach partnerstwa strategicznego oba kraje będą dążyć do realizacji wspólnych celów, monitorując postępy poprzez coroczne konsultacje polityczne – podkreślono.
W oświadczeniu napisano, że Tusk i Modi podkreślili „konieczność przestrzegania Karty Narodów Zjednoczonych”. Wyrazili również „głębokie zaniepokojenie sytuacją na Ukrainie z jej tragicznymi konsekwencjami humanitarnymi, potępiając użycie siły”.
Zgodnie z dokumentem obaj premierzy podkreślili znaczenie relacji „dwóch największych demokracji świata” – Unii Europejskiej i Indii. Zaznaczyli, że łączą je wspólne interesy w zapewnieniu bezpieczeństwa i zrównoważonego rozwoju. Obie strony zobowiązały się do pogłębiania partnerstwa strategicznego między UE a Indiami, co według nich ma istotne znaczenie dla stabilności i dobrobytu na poziomie globalnym.
W oświadczeniu poinformowano też, że Polska i Indie będą regularnie prowadzić konsultacje dotyczące bezpieczeństwa i obrony, z naciskiem na modernizację sprzętu wojskowego. Z kolei w opublikowanym jednocześnie Planie Wdrożenia Strategicznego Partnerstwa czytamy o współpracy między przemysłami obronnymi obu krajów, której „ważnym elementem” ma być zaplanowane na 2024 rok spotkanie Wspólnej Grupy Roboczej ds. Współpracy Obronnej.
Co najmniej dwa razy na pięć lat ma spotykać się Wspólna Komisja ds. Współpracy Gospodarczej, której pierwsze spotkanie zaplanowano na koniec tego roku.
W obu dokumentach mowa jest o wzmacnianiu współpracy Polski i Indii m.in. w rolnictwie, technologii, energetyce, zielonych technologiach, infrastrukturze, ochronie zdrowia, w zakresie innowacji, górnictwa i bezpieczeństwa energetycznego, z uwzględnieniem surowców mineralnych. Polska i Indie chcą też współpracować w dziedzinie cyfryzacji i cyberbezpieczeństwa, zwiększając wymianę informacji oraz współdziałając w celu zapobiegania cyberatakom.
Jak czytamy w oświadczeniu, obaj premierzy uważają, że należy zwiększyć liczbę bezpośrednich połączeń lotniczych między Polską a Indiami, a także otworzyć nowe kierunki lotów.
W ramach nowego partnerstwa strategicznego, Polska i Indie mają ponadto rozwijać współpracę w dziedzinie kultury, edukacji i badań naukowych. Oba kraje planują zacieśnić więzi między instytucjami akademickimi oraz promować wymianę studentów i nauczycieli. Ustalono także, że w ramach 75. rocznicy nawiązania stosunków dyplomatycznych, w obu krajach odbędą się festiwale kulturalne.(PAP)

klem/ ann/ zm/

Po igrzyskach rozliczenia nie tylko w Polsce. Fińscy sportowcy atakują swój komitet olimpijski za brak opieki w Paryżu

0

W Finlandii, która w igrzyskach olimpijskich w Paryżu nie zdobyła ani jednego medalu, trwa debata na temat krajowego komitetu olimpijskiego i działaczy związków, którzy zdaniem sportowców byli bardziej zajęci sobą, goścmi i swoimi rodzinami, niż nimi.

W liście otwartym wysłanym do fińskich redakcji czterech sportowców reprezentujach trzy dyscypliny, zachowując anonimowość, skrytykowało zachowanie działaczy w Paryżu i ich rozrzutność w zapraszaniu gości, podczas gdy sportowcy mieli być pozostawieni sami sobie.

”Niektórzy z nas przebywając samotnie w wiosce olimpijskiej wręcz płakali, podczas gdy działacze w tym czasie bawili się na przyjęciach i rautach. Zero medali jest historyczną katastrofą, lecz doskonale obrazuje obecny stan fińskiego sportu i wygląda na to, że olimpiada w Paryżu jest tylko wierzchołkiem góry lodowej” – napisano w liście opublikowanym przez m.in ”Ilta-Sanomat”.
”Wstrzasające było to, że członkowie naszego komitetu olimpijskiego bardziej zajmowali się zaproszonymi przez nich politykami i innymi gośćmi oraz członkami swoich rodzin, niż sportowcami” – dodano.

Zbigniew Kuczynski (PAP)

Kamala Harris: Przyjmuję nominację by zostać prezydentem Stanów Zjednoczonych Ameryki

0

Dbanie o interesy wszystkich Amerykanów, ochronę granicy, obronę sojuszników i Ukrainy to główne obietnice wiceprezydent Kamali Harris w jej przemówieniu podczas konwencji wyborczej Partii Demokratycznej w Chicago. Harris przedstawiła nadchodzące wybory jako najważniejsze w historii kraju, a Donalda Trumpa jako zagrożenie dla demokracji.

„Obiecuję być prezydentem dla wszystkich Amerykanów. Zawsze możecie mi zaufać, że będę stawiać kraj ponad interesem partii i swoim własnym, że będę strzegła świętości podstawowych zasad Ameryki, od rządów prawa po wolne i uczciwe wybory i pokojowe przekazanie władzy” – powiedziała Harris, oficjalnie przyjmując nominację Partii Demokratycznej. Dodała, że będzie przywódczynią, która „przewodzi i słucha, która jest realistyczna, praktyczna i kieruje się zdrowym rozsądkiem i zawsze walczy o naród amerykański”.

Podczas płomiennego, 40-minutowego przemówienia Harris przedstawiła historię swojego życia jako historię – córki dwojga imigrantów z Indii i Jamajki, wychowywana głównie przez matkę i sąsiadów, dorastającą w mało zasobnej dzielnicy w Oakland w Kalifornii – która mogła wydarzyć się tylko w Ameryce. Przytaczała, że jako prokurator w Kalifornii zawsze zaczynając wystąpienia w sądzie mówiła, że występuje w interesie ludu – i że tak samo zamierza postępować jako prezydent Stanów Zjednoczonych.
„Drodzy Amerykanie, te wybory są nie tylko najważniejszymi wyborami naszego życia, są też najważniejszymi wyborami w życiu naszego kraju” – powiedziała Harris, wspominając szturm sympatyków Trumpa na Kapitol, popełnione przez niego przestępstwa i próby utrzymania się przy władzy mimo przegranych wyborów.
„W wielu aspektach Donald Trump jest niepoważnym człowiekiem, ale konsekwencje powrotu Donalda Trumpa na Białego Domu są ekstremalnie poważne” – powiedziała.
„Tylko wyobraźcie sobie Donalda Trumpa bez żadnych zabezpieczeń i to, jak użyłby potężnych uprawnień prezydenta Stanów Zjednoczonych: nie po to, by poprawić wasze życie, nie po to, by wzmocnić nasze bezpieczeństwo narodowe, ale by służyć jedynemu klientowi, jakiego kiedykolwiek miał: sobie samemu” – powiedziała.
Mówiąc o bezpieczeństwie i polityce zagranicznej również podkreśliła kontrast między sobą i Trumpem, obiecując że jako zwierzchniczka sił zbrojnych dopilnuje, by amerykańskie wojsko było najsilniejsze na świecie, by USA wygrały rywalizację z Chinami i że będzie mocno wspierać Ukrainę i sojuszników Ameryki.
„Trump groził porzuceniem NATO. Zachęcał Putina do inwazji na naszych sojuszników. Powiedział, że Rosja może, cytuję: +robić, co do cholery tylko zechce+. Pięć dni przed atakiem Rosji na Ukrainę spotkałam się z prezydentem Zełenskim, aby ostrzec go o rosyjskim planie inwazji. Pomogłam zmobilizować globalną odpowiedź ponad 50 krajów w celu obrony przed agresją Putina, a jako prezydent będę stała mocno przy Ukrainie i naszych sojusznikach z NATO” – obiecała Harris.
Zapowiedziała też, że „nie będzie się przymilać do tyranów i dyktatorów takich jak Kim Dzong Un”.
„Oni kibicują Trumpowi, bo oni wiedzą, że łatwo nim manipulować pochlebstwami i przysługami. Wiedzą, że Trump nie pociągnie autokratów do odpowiedzialności, bo sam chce być autokratą” – dodała.
Odnosząc się do wojny w Strefie Gazy zapewniła, że razem z prezydentem Joe Bidenem nieustannie pracuje nad doprowadzeniem do zawieszenia broni i zakończeniem konfliktu, „tak by Izrael był bezpieczny, zakładnicy uwolnieni, cierpienie w Gazie się skończyło, a naród palestyński mógł zrealizować swoje prawo do godności, bezpieczeństwa, wolności i samostanowienia”.
Harris oskarżyła Trumpa o celowe storpedowanie ponadpartyjnego projektu restrykcyjnych reform imigracyjnych dla własnego interesu wyborczego i zapowiedziała, że jeśli wygra wybory, ponownie podejmie się zabezpieczenia granicy, twierdząc, że Ameryka może „zarówno sprostać swojemu dziedzictwu jako kraju imigrantów (…) jak i zabezpieczyć swoje granice”.
Wystąpienie wiceprezydent zamknęło trwającą od poniedziałku konwencję wyborczą Demokratów w Chicago. W ostatnim dniu imprezy duży nacisk położono na sprawy polityki bezpieczeństwa.
Szereg polityków Demokratów z doświadczeniem w służbach lub wojsku argumentował, że Ameryka pod rządami Donalda Trumpa porzuci swoją przywódczą rolę w świecie oraz „będzie wykonywał polecenia Putina i porzuci naszych sojuszników”, zaś Harris będzie bronić sojuszy.
„Wybór w listopadzie jest jaskrawy: Ameryka wycofująca się ze świata lub Ameryka przewodząca światu (…) Donald Trump porzuci naszych sojuszników, podziwia dyktatorów – i to bardzo. Traktuje naszych przyjaciół jak przeciwników i naszych przeciwników jak przyjaciół” – mówiła kongresmenka Elissa Slotkin, była oficer CIA ubiegająca się o mandat senatora. „Nie cofamy się, jesteśmy do diabła Stanami Zjednoczonymi Ameryki, my przewodzimy!” – wzywała. W podobnym tonie wypowiadali się m.in. były szef CIA i Pentagonu Leon Panetta, weteran Marines i kongresmen Ruben Gallego i cały szereg byłych wojskowych w szeregach Demokratów.
W czwartek jeszcze bardziej niż wcześniej podkreślono też wątki patriotyzmu, a na scenie po raz kolejny występowali przeciwni Trumpowi Republikanie, jak były kongresmen Adam Kinzinger. Polityk przekonywał swoich partyjnych kolegów, że Demokraci są takimi samymi patriotami, jak Republikanie i że jego partia odwróciła się od konserwatyzmu na rzecz kultu jednostki.
„Jak partia może twierdzić, że jest patriotyczna, jeśli robi idola z człowieka, który próbował obalić wolne i uczciwe wybory? Jak partia może twierdzić, że walczy o wolność, jeśli widzi walkę o wolność na Ukrainie, atak tyranii przeciwko demokracji, wyzwanie (…) i wycofuje się, wykręca się; nominuje człowieka, który był dziwnie zafascynowany Putinem” – mówił były kongresmen z Illinois.
Na scenie hali zespołu Chicago Bulls wystąpili także wschodzące gwiazdy partii, m.in. gubernator Michigan Gretchen Whitmer i senator Mark Kelly, znany afroamerykański pastor Al Sharpton wraz z piątką Afroamerykanów niesłusznie skazanych za morderstwo w Central Parku, do których skazania zachęcał w 1989 r. Donald Trump, rodziny pokrzywdzonych policjantów podczas szturmu na Kapitol w 2021 r. oraz ofiar masowej strzelaniny w szkole w Uvalde w Teksasie.
Tak jak wcześniej, wystąpiły też gwiazdy muzyki, filmu i telewizji, w tym piosenkarka Pink. Wbrew zapowiedziom i doniesieniom niektórych mediów, nie wystąpiła natiomiast Beyonce, której piosenka „Freedom” stała się nieoficjalnym hymnem kampanii kandydatki Demokratów.

 

Z Chicago Oskar Górzyński (PAP)

Znów zastraszają Trumpa. Kolejny zatrzymany za groźby wobec byłego prezydenta

0

Mężczyzna z Arizony został zatrzymany za kierowanie gróźb wobec prezydenta Donalda Trumpa. Oprócz nowych zarzutów mieszkaniec powiatu Cochise odpowie za zaległe – m.in. niezarejestrowanie się jako przestępca seksualny i jazdę pod wpływem alkoholu.

Ronald Syvrud został aresztowany w powiecie Cochise w Arizonie podczas wizyty Donalda Trumpa na granicy USA-Meksyk.

Mężczyzna został oskarżony o kierowanie gróźb w stronę byłego prezydenta i kandydata Republikanów, który jesienią powalczy o drugą kadencję w Białym Domu.

Okazało się ponadto, że na Syvrudzie ciążył już nakaz aresztowania za niedopełnienie obowiązku wpisania się do rejestru przestępców seksualnych. Mężczyzna jest także oskarżony o jazdę pod wpływem alkoholu i ucieczkę z miejsca wypadku.

Śledztwo ws. gróźb jest prowadzone przez Secret Service, odpowiedzialne za zapewnienie Trumpowi ochrony.

Red. JŁ

Powrót do szkoły to uderzenie w kieszenie rodziców

0

Średnio 6,2 proc. droższe niż przed rokiem są szkolne wyprawki. O 15 proc. więcej zapłacić trzeba za artykuły papiernicze, jak bloki czy zeszyty. Ale jednocześnie o 18 proc. wzrosła liczba promocji – zauważa w piątkowym wydaniu „Rzeczpospolita”.

Z badania UCE Research i Grupy Offerista, na które powołuje się gazeta wynika, że ceny artykułów szkolnych wzrosły o 6,2 proc. r./r., podczas gdy ogólny wskaźnik inflacji wyniósł w lipcu 4,2 proc. Jak podaje „Rzeczpospolita”, analiza obejmuje okres od 1 lipca do 18 sierpnia, zestawiono ponad 12,1 tys. cen.

Gazeta zauważa też, że z szybkiego szacunku Hiper-Com Poland i UCE Research wynika, że w okresie od 1 lipca do 15 sierpnia br. było ponad 6,8 tys. promocji na produkty szkolne.
Według cytowanej przez „Rzeczpospolitą” ekspertki Julity Pryzmont z Hiper-Com Poland, rok do roku przybyło ich 17,9 proc. Dodała, że dla porównania w I półroczu ogólnie sieci handlowe zorganizowały o blisko 9 proc. więcej promocji niż w analogicznym okresie ub.r. Z wypowiedzi ekspertów na które powołuje się gazeta wynika, że to w „dużej mierze” efekt wojny cenowej największych dyskontów, do której włączyły się hipermarkety.
Z badania PayPo, na które powołuje się gazeta wynika z kolei, że 42 proc. klientów na artykuły szkolne przeznaczy więcej pieniędzy. 36 proc. wyda o 100-200 zł więcej, a 34 proc. zadeklarowało zwiększenie wydatków 201-300 zł.(PAP)

ab/ malk/ mhr/

W policji coraz więcej wakatów; na pierwszej linii brakuje 12,3 tys. policjantów, luki są nawet w elitarnym CBŚP

0

W policji coraz więcej wakatów; na pierwszej linii brakuje 12,3 tys. policjantów, luki są nawet w elitarnym CBŚP – informuje w piątek „Rzeczpospolita”. Zdaniem ekspertów potrzeba systemowych zachęt, by zmienić tę sytuację.

Gazeta zwraca uwagę, że wskutek niedoboru kadr na ulicach policyjne partole pojawiają się coraz rzadziej. „Podwyżki płac, obniżenie kryteriów przyjęć, ani ułatwienia w powrotach do służby dla policyjnych emerytów nie poprawiły sytuacji w policji. A na efekty reformy klas mundurowych mającej przyciągnąć absolwentów potrzeba czasu. Sytuacja kadrowa w formacji nadal jest dramatyczna, brakuje patroli na ulicach i fachowców w pionach kryminalnych. To rozzuchwala” – zaznacza gazeta, przypominając m.in. sytuację, gdy w Warszawie roznegliżowany 25-latek nagabywał młodą kobietę wracającą z pracy – aż ją popchnął, chwycił za nogi i ciągnął po asfalcie, na przejściu dla pieszych.

„Obecność patroli, w tym pieszych, działa prewencyjnie. Jeżeli policjantów nie widać na ulicach, to przestępcy się rozzuchwalają” – mówi dr Cezary Tatarczuk, ekspert ds. bezpieczeństwa wewnętrznego. W całym kraju brakuje 14 656 policjantów – wakaty sięgają 13,46 proc. Dotkliwie zwłaszcza w Warszawie, gdzie luka kadrowa sięga 2468 funkcjonariuszy, czyli jednej czwartej składu. W woj. dolnośląskim – jednej szóstej, na Śląsku brak niemal 1,7 tys. policjantów, a w woj. łódzkim – 900 – wylicza „Rz”.
Jak podaje, niepełna obsada jest też w woj. zachodniopomorskim, pomorskim, problemy są nawet na Podlasiu. „W prewencji braki dotyczą 8,5 tys. policjantów – a to głównie oni obstawiają patrole, w pionie kryminalnym niedobór sięga 3,7 tys. ludzi. Nawet w elitarnym CBŚP, do którego jeszcze kilka lat temu dostanie się było marzeniem wielu – luka dotyczy 318 funkcjonariuszy, czyli jednej szóstej obsady” – podkreśla dziennik.
„Ogółem na pierwszej linii brakuje aż 12 299 funkcjonariuszy” – podaje NSZZ Policjantów, publikując najnowsze dane. „Jeżeli odjąć przebywających na urlopach, zwolnieniach, wolnym, to z codziennej służby wypada ok. 40 proc. stanu etatowego – mówi gazecie szef jednej z komend. A według Rafała Jankowskiego, przewodniczącego policyjnego związku, dochodzi do sytuacji, że dyżurny nie może wysłać na interwencje, bo nie ma ludzi.
„Nikt nie garnie się do policji, zwłaszcza w dużych miastach, gdzie rynek pracy jest konkurencyjny. W ubiegłym roku ze służby odeszło 9438 funkcjonariuszy, przyszło 5174. W tym roku rezygnacje także przebijają angaże – dotąd przyjęto 2628 osób, a zwolniło się niemal drugie tyle, bo 5093. +Do końca roku odejdzie co najmniej tysiąc funkcjonariuszy+” – oceniają związkowcy. „Pomysł ściągnięcia policyjnych emerytów, co ułatwił już obecny rząd, dotąd przyniósł mizerny efekt – wróciło zaledwie 120 osób” – czytamy w „Rz”.
Według dziennika sytuację mają poprawić absolwenci klas mundurowych – ale dopiero za kilka lat. „Potrzeba systemowych rozwiązań” – oceniają związkowcy i eksperci. Wskazują, że w policji wciąż się zdobywa pieniądze na przeżycie, a musi być stałe, systemowe finansowanie.
„W przyszłym tygodniu złożymy do Sejmu petycję, aby tą sprawą zajął się parlament. Chcemy, żeby policja była finansowana w powiązaniu z PKB” – mówi gazecie Rafał Jankowski. Według niego kryzys kadrowy dotyczy głównie dużych aglomeracji miejskich, Warszawy, Katowic, Krakowa, do których należy podejść w sposób szczególny, np. w kwestiach mieszkaniowych, finansowych i innych świadczeń socjalnych na wzór MON. Jak zaznacza Jankowski, nie chodzi o płace, ale o środki na codzienne funkcjonowanie. (PAP)

wni/ jra/