16.7 C
Chicago
piątek, 6 czerwca, 2025
Strona główna Blog Strona 2110

Niemcy: Według „Bilda” lockdown zostanie przedłużony do 31 stycznia

0

Według informacji dziennika „Bild” rząd federalny Niemiec i władze krajów związkowych zgodziły się, że lockdown w kraju powinien zostać przedłużony do 31 stycznia. Ostateczną decyzję podejmie we wtorek kanclerz Angela Merkel na spotkaniu z szefami landów – pisze gazeta.

Premierzy Bawarii, Saksonii i Turyngii – Markus Soeder, Michael Kretschmer i Bodo Ramelow, których kraje związkowe zgłaszają obecnie szczególnie wysoką liczbę nowych infekcji, zdecydowanie opowiadają się za przedłużeniem lockdownu do końca miesiąca.

 

Premier Bawarii Marcus Soeder ogłosił to już w niedzielny wieczór w programie „Bild live”. „Niestety, musimy przedłużyć lockdown do końca stycznia” – stwierdził. Nie chciał odpowiedzieć na pytanie, jak potoczą się sprawy po 31 stycznia.

 

Oznacza to, że szkoły i przedszkola będą głównym tematem szczytu premierów we wtorek – pisze „Bild”. W ostatnich dniach pojawiło się wiele propozycji w tej sprawie.

 

Minister zdrowia Niemiec Jens Spahn sceptycznie odnosi się do możliwości otwarcia szkół i przedszkoli w połowie stycznia, do czego wzywa minister edukacji i kultury Badenii-Wirtembergii Susanne Eisenmann. „Lepiej o tydzień za długo niż o tydzień za krótko” – powiedział Spahn o restrykcjach dotyczących edukacji podczas konferencji prasowej w ubiegłą środę.

 

Coraz bardziej na pierwszy plan wysuwa się również nieudany początek kampanii szczepień – zauważa „Bild”. Według informacji dziennika, Spahn bada możliwość „przyspieszenia szczepień”. W efekcie „może się zwiększyć czas między pierwszym a koniecznym drugim szczepieniem”.

 

W związku z dramatycznym rozwojem epidemii koronawirusa rząd Niemiec 16 grudnia zamknął życie publiczne. Całkowity lockdown ma trwać do 10 stycznia, jednak już pod koniec grudnia stało się jasne, że sytuacja epidemiczna nie poprawia się i prawdopodobnie konieczne będzie przedłużenie obostrzeń.

 

Minister zdrowia Jens Spahn ocenił w minioną środę, że restrykcje epidemiczne muszą zostać przynajmniej częściowo przedłużone w całym kraju, i podkreślił, że śmiertelność z powodu Covid-19 ciągle jest wysoka. „Nie wyobrażam sobie, jak w tej sytuacji mielibyśmy wrócić do trybu sprzed blokady” – powiedział.

 

W ubiegłym tygodniu po raz pierwszy od początku pandemii odnotowano w Niemczech ponad 30 tysięcy zachorowań na koronawirusa w ciągu doby.

 

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)

 

bml/ kib/

Rajd Dakar: Czwarte miejsce Domżały i Martona na 2. etapie

0

Startujący lekkim pojazdem UTV Aron Domżała i Maciej Marton zajęli czwarte miejsce na 2. etapie Rajdu Dakar w Arabii Saudyjskiej. W rywalizacji kierowców samochodów ósmy był Jakub Przygoński, na tej samej pozycji zawody quadowców ukończył Kamil Wiśniewski.

 

Domżała i Marton stracili 3.17 do triumfatora 2. etapu Saleha Alsaifa. W niedzielę mieli kilkadziesiąt minut opóźnienia, ponieważ zatrzymali się aby pomóc rannemu motocykliście. Decyzją sędziów ten czas został im odjęty i przyznano im etapowe zwycięstwo, ale po kolejnej weryfikacji wyników sklasyfikowano ich ostatecznie na trzeciej pozycji. W klasyfikacji generalnej są wiceliderami ze stratą 39 sekund do Chilijczyka Francisco Lopeza Contardo.

 

Przygoński i niemiecki pilot Timo Gottschalk stracili 17.49 do zwycięzcy etapu – również jadącego Toyotą Katarczyka Nassera Al-Attiyi. Drugi w poniedziałek był Francuz Stephane Peterhansel, a trzeci – Hiszpan Carlos Sainz (obaj Mini).

 

W klasyfikacji generalnej prowadzenie objął Peterhansel, a Przygoński zajmuje piąte miejsce ze stratą 24.27.

 

W zmaganiach quadowców zwyciężył Amerykanin Pablo Copetti z 1.03 przewagi nad Chilijczykiem Giovannim Enrico i 3.30 nad prowadzącym w klasyfikacji generalnej Francuzem Alexandre’em Giroud. Wiśniewski miał 25.56 straty. Cała czwórka jedzie Yamahą.

 

Nie najlepiej wiodło się tego dnia polskim motocyklistom. Najlepszy z nich Maciej Giemza (Husqvarna) miał blisko pół godziny straty do zwycięzcy – nowego lidera klasyfikacji generalnej Hiszpana Joana Barredy (Honda) – i został sklasyfikowany na 22. pozycji.

 

W 2. etapie Rajdu Dakar z Biszy do Wadi ad-Davasir trzeba było przejechać 685 km, z których 457 stanowił odcinek specjalny.

 

 

Wyniki 2. etapu:

 

motocykle

 

1. Joan Barreda (Hiszpania/Honda) 4:17.56

2. Ricky Brabec (USA/Honda) strata 3.55

3. Pablo Quintanilla (Chile/Husqvarna) 6.02

….

22. Maciej Giemza (Polska/Husqvarna) 28.14

27. Adam Tomiczek (Polska/Husqvarna) 31.11

44. Konrad Dąbrowski (Polska/KTM) 1:13.12

 

klasyfikacja generalna

 

1. Joan Barreda (Hiszpania/Honda) 8:15.38

2. Ricky Brabec (USA/Honda) strata 6.23

3. Ross Branch (Botswana/Yamaha) 6.37

20. Maciej Giemza (Polska/Husqvarna) 27.15

23. Adam Tomiczek (Polska/Husqvarna) 33.36

44. Konrad Dąbrowski (Polska/KTM) 1:56.49

 

samochody

 

1. Nasser Al-Attiyah, Matthieu Baumel (Katar, Francja/Toyota) 4:03.14

2. Stephane Peterhansel, Edouard Boulanger (obaj Francja/Mini) strata 2.35

3. Carlos Sainz, Lucas Cruz (obaj Hiszpania/Mini) 9.17

8. Jakub Przygoński, Timo Gottschalk (Polska, Niemcy/Toyota) 17.49

 

klasyfikacja generalna

 

1. Stephane Peterhansel, Edouard Boulanger (obaj Francja/Mini) 7:17.18

2. Carlos Sainz, Lucas Cruz (obaj Hiszpania/Mini) strata 6.37

3. Nasser Al-Attiyah, Matthieu Baumel (Katar, Francja/Toyota) 9.14

4. Mathieu Serradori, Fabian Lurquin (Francja, Belgia/Century) 14.21

5. Jakub Przygoński, Timo Gottschalk (Polska, Niemcy/Toyota) 24.27

 

quady

 

1. Pablo Copetti (USA/Yamaha) 5:33.50

2. Giovanni Enrico (Chile/Yamaha) strata 1.03

3. Alexandre Giroud (Francja/Yamaha) 3.30

8. Kamil Wiśniewski (Polska/Yamaha) 25.56

 

klasyfikacja generalna

 

1. Alexandre Giroud (Francja/Yamaha) 10:08.48

2. Giovanni Enrico (Chile/Yamaha) strata 1.09

3. Pablo Copetti (USA/Yamaha) 1.40

8. Kamil Wiśniewski (Polska/Yamaha) 42.12

 

 

(PAP)

 

mm/ co/

Zespół Luxtorpeda usunął swoje profile na Facebooku i Instagramie. „Nikt nigdy nie cenzurował nas tak jak Facebook”

0

Z początkiem roku znany, poznański zespół rockowy Luxtorpeda usunął swoje oficjalne profile na Facebooku i Instagramie. Choć zdaniem części internautów powodem ich zniknięcia były niepochlebne komentarze pod adresem grupy po jej sylwestrowym koncercie w Trójce, to jak podkreśla jej lider Robert „Litza” Friedrich, decyzja o likwidacji profili została podjęta z zupełnie innego powodu. I to na długo przed wspomnianym koncertem.

Po tym, jak poznański zespół Luxtorpeda – znany choćby z takich przebojów jak „Autystyczny”, „Hymn” czy „Wilki Dwa” – postanowił zrezygnować z dalszego prowadzenia swoich profili w serwisach Facebook i Instagram, w sieci zawrzało. Wiele osób nie kryło zaskoczenia i zastanawiało się, co tak naprawdę jest powodem niespodziewanej decyzji grupy o zamknięciu kont, które przez lata były obserwowane przez tysiące fanów rockowej grupy. Zdaniem części osób zespół podjął decyzję o zamknięciu swoich profili po niepochlebnych komentarzach internautów, jakie się na nich pojawiły po sylwestrowym koncercie Luxtorpedy w radiowej Trójce. Jednak jak podkreśla Friedrich, powody były zupełnie inne, a decyzja została podjęta na długo przed koncertem.

 

– Doszliśmy do wniosku, że tak będzie najlepiej, ponieważ nikt nigdy nie cenzurował nas tak jak Facebook. Od dawna ogranicza nam zasięgi, były przypadki, że usuwał nam posty. Nawet nie było komu już tych profili prowadzić, sam z Facebooka nie korzystam od sześciu lat. Poza tym, my jesteśmy od grania, a nie politykowania… Gramy po to, by ludzie byli razem, a nie po to, żeby ich dzielić – podkreśla lider zespołu. Zapytany o więcej szczegółów, odsyła do swojego niedawnego oświadczenia, jakie umieścił w formie komentarza na osobistym profilu na Instagramie.

 

– Facebook nie jest miejscem, w którym można było znaleźć więcej informacji o tym, co robimy niż na naszej stronie internetowej, kanale YouTube i Spotify. Rozumiem, że nasi słuchacze lubią sobie podyskutować, dlatego zapraszam ich na nasze forum. Od kilku lat Facebook był miejscem dezinformacji i chorych dyskusji. Traktowaliśmy to jak ząb, który zamiast gryźć, zaczął ropieć. Mimo prób leczenia, gnił coraz bardziej przez różne bakterie. Nasze zasięgi zostały ograniczone do kilku procent, czyli skuteczność żadna. Tylko bakterie miały pożywkę. (…) Niemniej rozumiem, że ci, którzy są zaangażowani w taką formę wyrażania siebie odbierają to na opak. Trudno. Żyjemy po swojemu. Czujemy się wolni. A każdy z nas to taki chłopak na opak – napisał lider Luxtorpedy. Od tego roku wszelkie informacje na temat dalszej działalności zespołu będzie można śledzić na oficjalnej stronie internetowej (luxtorpeda.eu), a także osobistym profilu na Instagramie lidera zespołu, Roberta „Litzy” Friedricha (@oko.litza).

 

Aktywne pozostanie również LuxForum (luxtorpeda.art.pl). Obecnie zespół skupia się nad nowym projektem, który światło dzienne ma ujrzeć już 19 stycznia. – Właśnie siedzimy w studiu, na razie mogę tylko powiedzieć, że robimy zupełnie inną muzykę niż zwykle. To będzie czymś w rodzaju remiksów dotychczasowych utworów. Szczegóły niebawem! – mówi Friedrich.

 

 

aip

Minister zdrowia ogłasza: „Od dziś łagodzimy obostrzenia”

0

Od dziś łagodzimy obostrzenia – ogłosił w poniedziałek minister zdrowia Adam Niedzielski. Jeszcze dziś ma się pojawić rządowe rozporządzenie znoszące zakaz przebywania dzieci na dworze. Dotąd w dni powszednie od godz. 8 do 16 dzieci do szesnastego roku życia mogły przebywać na dworze tylko pod opieką dorosłych. Teraz ta zasada przestaje obowiązywać. Adam Niedzielski tłumaczy to rozpoczętymi dziś feriami.

Pozostałe obostrzenia na razie nie zostaną odwołane. Co więcej, wkrótce mogą nawet zostać zaostrzone. – Dziś najważniejsze jest to, jaki będzie skutek epidemiczny świąt i sylwestra. – Jesteśmy w krytycznym okresie, który zdecyduje czy po 17 stycznia będziemy mogli przejść do wariantu poluzowania obecnych ograniczeń, czy przeciwnie: wprowadzenie dodatkowych obostrzeń – stwierdził w poniedziałek minister zdrowia Adam Niedzielski.

 

– Potraktujmy najbliższe dwa tygodnie jako przysłowiową kwarantannę i przestrzegajmy zaleceń. Patrząc na doświadczenia jakie mamy po sylwestrze, kiedy liczba incydentów była bardzo niewielka, mam nadzieję że to dobry prognostyk na to, że w najbliższym okresie nie będziemy mieli eskalacji zachorowań i widmo trzeciej fali nie będzie się realizować – dodał Niedzielski.

 

– Niestety są regiony, w których krzywa zachorowań i hospitalizacji rośnie. To kujawsko-pomorskie, zachodniopomorskie i warmińsko-mazurskie – dodał Niedzielski.

 

 

mk aip

Jacek Jaśkowiak broni aktorów, którzy zaszczepili się poza kolejnością. „Artyści są naszym dobrem narodowym” – mówi prezydent Poznania

0

Głos w sprawie afery dotyczącej zaszczepienia się przeciwko koronawirusowi poza kolejnością przez m.in. Krystynę Jandę, Wiktora Zborowskiego i Andrzeja Seweryna, zabrał Jacek Jaśkowiak. W poście zamieszczonym na Facebooku prezydent Poznania podkreślił, że naród powinien dbać o swoje elity i zaznaczył, że sam zaszczepiłby w pierwszej kolejności m.in. Agnieszkę Duczmal i Andrzeja Wituskiego. Słowa Jacka Jaśkowiaka wywołały wśród komentujących sprzeczne emocje.

 

– Uważam, że artyści są naszym dobrem narodowym. Dajemy im ordery, robimy sobie z nimi zdjęcia, dokonujemy wpisów na facebooku. A może warto o nich zadbać bardziej konkretnie, póki żyją? – pyta Jacek Jaśkowiak, na oficjalnym profilu na Facebooku. Dodał też, że gdyby to od niego zależało, w pierwszej kolejności zaszczepiłby honorowych obywateli Miasta Poznania, w tym Agnieszkę Duczmal, czy Andrzeja Wituskiego.

 

– Naród powinien dbać o swoje elity. W Polsce, gdzie władza, mentalnie tkwiąca w socjalizmie, systemowo je niszczy, wciąż mamy z tym problem – podsumował prezydent Poznania. Jacek Jaśkowiak odniósł się w tych zdaniach do kontrowersji jakie wywołało zaszczepienie poza obowiązującą kolejnością m.in. aktorów Krystyny Jandy, Wiktora Zborowskiego, Andrzeja Seweryna i polityka Leszka Millera. Post opublikowany w niedzielę rano szybko wywołał reakcję komentujących. Znalazły się osoby, które poparły słowa prezydenta Poznania, ale też sporo osób się z nim nie zgodziło.

 

– Nikt nie twierdzi że artyści są nieważni, ale jednak bez zdrowych pracowników ochrony zdrowia nie poradzimy sobie z pandemią i ludzie będą masowo umierać na inne choroby, bo zwyczajnie nie będzie osób od udzielenia pomocy. Pani Janda może nadal się izolować i czekać na swoją kolej, lekarze pielęgniarki i ratownicy medyczni nie mogą siedzieć w domu i czekać, bo codziennie chodzą do pracy – zauważyła pani Katarzyna.

 

– Z całym szacunkiem dla Pana Prezydenta – ale się z nim nie zgadzam. W tych jakże trudnych czasach powinna nas obowiązywać prosta obywatelska odpowiedzialność i solidarność . Myślę że takie rozumowanie już pozwoliło na zaszczepienie np. „słońca narodu” jako naszego największego dobra – dodał pan Mirek.

 

aip

„Bestia ze wschodu” nadciąga. Syberyjskie mrozy przyniosą nawet do – 30 st. C!

0

Od 15 stycznia czeka nas wielkie ochłodzenie, opady śniegu i siarczyste mrozy dochodzące do – 30 st. C – tak przewidują synoptycy.

Wyż syberyjski sprowadzi do Europy – w tym do Polski – bardzo zimne powietrze.

 

W połowie stycznia czeka nas wielkie ochłodzenie, opady śniegu i siarczyste mrozy dochodzące do – 30 st. C? Tak przewidują synoptycy. Ma to związek z tzw. bestią ze wschodu, czyli wyżem syberyjskim, który sprowadzi do Europy – w tym do Polski – bardzo zimne powietrze. [b]Czego możemy się spodziewać? Sprawdźcie szczegóły.[/b]
 – Od kilku dni słyszymy o „bestii ze wschodu”, która ma przynieść do Europy falę siarczystych mrozów nawet do – 50 st. C, a w Polsce do – 30 st. C. „Bestia” to nic innego jak wyż syberyjski, który przyniesie falę zimnego powietrza i opady śniegu. Podobne zjawisko miało miejscu również w 2018 roku. Przed ekstremalnymi mrozami ostrzega dr Marek Kučera, meteorolog i fizyk atmosfery z Uniwersytetu Karola w Pradze. „Blok syberyjski jest tak silny, że ekstremalnie zimne powietrze bardzo szybko przemieści się nad USA, Kanadą i Europą, z jednym z najsilniejszych podmuchów mrozów na półkuli północnej po 2000 r., Z możliwością regionalnych historycznych rekordów niskich temperatur” – napisał na swojej stronie mkwheater.com [b]Kiedy atak zimy? Sprawdźcie na następnej stronie.[/b]
 – „Tylko około 10 dni dzieli nas od bezprecedensowego szczytu syberyjskiego podmuchu w Europie i absolutnego szczytu zimy 2020/2021!” – napisał w niedzielę, 3 stycznia czeski naukowiec. Synoptycy przewidują, że ataku zimy można się spodziewać ok. 15-16 stycznia. Ochłodzenie może potrwać nawet ok. 10 dni. [b]Jakie mrozy nas czekają? Sprawdźcie na następnej stronie.[/b]
 – Według tzw. modelu Global Forecast System możemy spodziewać się ekstremalnych mrozów w Europie: -40/-50 st. C w Rosji i Skandynawii, -30 st. C w Polsce i Karpatach, -20 st. C w Europie Zachodniej i na Bałkanach -15 st. C na Wyspach Brytyjskich oraz Hiszpanii [b]Jaki mróz we Wrocławiu? Sprawdźcie na następnej stronie.[/b]
 – – 30 st. C w Polsce to oczywiście ekstremum, którego ewentualnie można spodziewać się w wysokich górach. Jak będzie we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku? Według map zamieszczonych na stronie mkweather.com, największego mrozu możemy spodziewać się u nas 18 stycznia. Temperatura ma spaść wtedy w regionie do -13/-16 st. C, w samym Wrocławiu do ok. – 15 st. C. [b]Ile spadnie śniegu? Sprawdźcie na następnej stronie.[/b]
 – Według czeskiego synoptyka, który powołuje się na narzędzie prognostyczne tropicaltidbits.com, do 20 stycznia możemy spodziewać się również sporych opadów śniegu. Na Dolnym Śląsku ma spaść do 40 cm śniegu, a w Karkonoszach ponad 50 cm.

aip

Białka Tatrzańska: Stoki są zamknięte, ale to wcale nie oznacza, że nikt ich nie odwiedza!

Mylili się ci, którzy myśleli, że po tym jak rząd zamknął stoki narciarskie, na tych ostatnich będzie hulał tylko wiatr… Zaśnieżone górki, które dotychczas obsługiwały narciarzy, teraz stały się wielką atrakcją dla rodzin z dziećmi, które zjeżdżają tu na sankach i „jabłuszkach”. W sobotę, 2 stycznia na Kotelnicy Białczańskiej przyjemnie spędzało w ten sposób czas kilkadziesiąt osób. 

– Przyjechaliśmy tu z pobliskiego Nowego Targu, bo mamy wolny dzień i chcemy zorganizować dzieciom jakąś rozrywkę. Nie mogą ciągle siedzieć przez komputerem, tak jak próbuje się ich do tego zmusić – tłumaczyło „Krakowskiej” małżeństwo spotkane na stoku. – Dlaczego przyjechaliśmy właśnie tu? Białej zimy nie ma i śnieg jest tylko na sztucznie zaśnieżonych stokach. Jako że te nie wiedzieć czemu zamknął rząd, postanowiliśmy to wykorzystać. Jak widać po frekwencji zresztą nie tylko my – dodał mężczyzna, który doglądał swoich dzieci bawiących się na śniegu.

Pod Kotelnicą, w Białce, w sobotę bawiło się kilkadziesiąt osób. Wszyscy przybyli tu prywatnie i weszli na zamknięty stok za darmo. Część jeździła na sankach, inni bawili się śnieżkami. Z kolei kilkunastoosobowa grupa młodzieży jeździła na… nartach i snowboardzie. Próbowali oni bowiem swoich sił w skateparku ustawionym na zboczu. Po ukończonych ewolucjach podchodzili w górę o własnych siłach.

Większość pytanych przez nas osób twierdziła, że „zamknięcie stoków przez rząd było krokiem bez sensu, bo przecież na wolnym powietrzu wirus i tak nie jest groźny”. Dlatego też wśród zebranych mniej więcej połowa nie miała maseczek. Nikomu to jednak nie przeszkadzało i nikt nie wzywał z tego powodu policji.

Jak można było sprawdzić po rejestracjach samochodów zaparkowanych pod stokiem, większość z bawiących się w Białce stanowili lokalni mieszkańcy z powiatów nowotarskiego czy tatrzańskiego.

 

 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu
 – brak opisu

AIP

Rekordowa liczba zgonów z powodu przedawkowania opioidów

0

W powiecie Cook odnotowano w 2020 roku rekordową liczbę śmiertelnych przedawkowań środków opioidalnych. Z tego powodu zmarło 1599 osób.

 

W ciągu ostatnich pięciu lat o tysiąc wzrosła liczba zgonów do których przyczyniło się nadużycie opioidów. W 2015 roku tego typu przypadków potwierdzono 647. W ubiegłym roku w powiecie Cook zmarło w sumie 16 049. Do największej ilości zgonów przyczyniła się pandemia koronawirusa. Właśnie ten powód wpisano w przypadku 8 192 osób.

Na drugim miejscu przyczyn zgonów było przedawkowanie środków opioidalnych a na trzecim morderstwa. W 2020 roku w powiecie Cook zamordowanych zostało 970 osób. Z tego 875 zostało zastrzelonych. Dodajmy, że tak wysokiej ogólnej liczby zgonów nie notowano w powiecie Cook od ponad 40 lat. W 1977 roku zmarło ponad 10 650 osób. Średnio rocznie notuje się tu 6200 zgonów.

 

BK

Zakopane. Na Krupówkach nieco więcej ludzi. Handel na straganach wraca do życia

Na zakopiańskim deptaku znów sporo ludzi. Nie jest to, co prawda, szczyt sezonu z okresu sylwestrowego, jak przed rokiem, ale i tak niemal wszystkie stragany z pamiątkami otworzyły się. Ludzie liczą, że uda im się zarobić cokolwiek w tym trudnym sezonie zimowym.

Na spacer po Krupówkach w drugi dzień roku wybrało się wiele osób. Wiele z nich odwiedza sklepy na deptaku. Otworzyły się także wszystkie stragany z pamiątkami czy stoiska z oscypkami. Sporo miejsc parkingowych przy Krupówkach jest zajętych. Nie ma jednak dramatu – wolne miejsce na postój zawsze się znajdzie.

– Dobrze, że coś się rusza. Może w końcu coś zarobimy. Wiele osób widzę przyjechało do Zakopanego na jeden dzień. Mają wolną sobotę, więc wykorzystali to na wypad w góry – mówi pan Andrzej, sprzedawca pamiątek z Zakopanego.

Oficjalnie nadal obowiązuje zakaz wynajmu pokoi dla turystów. Nie działają także stoki narciarskie. Tak będzie co najmniej do 17 stycznia. Co dalej – na razie nie wiadomo. Górale liczą, że w końcu rząd da im szansę zarobić jakieś pieniądze w zimie.

 

AIP

Pięć osób jest zatrzymanych w związku z kradzieżą skarbów Czartoryskich z kościoła w Puławach. Grozi im do 10 lat więzienia

0

Funkcjonariusze Wydziału Kryminalnego puławskiej komendy odzyskali zaginiony pierścień oraz medalion należące do Teresy Czartoryskiej – tragicznie zmarłej córki Księżnej Izabeli Czartoryskiej. Historyczne przedmioty zaginęły w grudniu, tuż po ich odnalezieniu w skrytce kościoła w Puławach. Zarzuty w sprawie przywłaszczenia dóbr o szczególnym znaczeniu dla kultury usłyszało pięć osób. Grozi im do 10 lat.

Do historycznego odkrycia w Kościele Świętego Józefa w Puławach, związanego z rodziną Czartoryskich doszło w grudniu bieżącego roku. Podczas trwającego w kościele remontu, pracownicy natrafili na skrytkę ukrytą w jednym z filarów. Gdy rozkuli wnękę, okazało się, że w skrytce znajduje się kilkanaście przedmiotów, których wygląd jednoznacznie wskazywał na ich historyczną wartość. Wśród przedmiotów znajdowała się szkatułka, a w niej pukle włosów, medaliony, złoty krzyżyk i pierścień ze szklanym oczkiem. We wnęce schowane były również tkaniny z wyhaftowanymi inicjałami „TC”, szylkretowe grzebienie, szkaplerz z wizerunkiem Matki Boskiej i inne, osobiste przedmioty. Już wstępne oględziny pozwoliły przypuszczać, że odnalezione przedmioty stanowią niezwykłą wartość dla kultury.

 

O sprawie został poinformowany Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków. Z opinii konserwatora wynika, że odnalezione w skrytce kościoła przedmioty, z dużym prawdopodobieństwem stanowiły własność Teresy Czartoryskiej – tragicznie zmarłej, pierworodnej córki Księżnej Izabeli Czartoryskiej i Księcia Adama Jerzego Czartoryskiego. Jak podają źródła, 13 stycznia 1780 roku Księżniczka Teresa, zmarła w wyniku poparzeń – od ognia w kominku zapaliła się na niej muślinowa sukienka. Miała wówczas 15 lat. Historia jej tragicznej śmierci, w Pałacu Błękitnym w Warszawie wstrząsnęła ówczesną Europą. Najbardziej przeżyła to jej matka – Księżna Izabela, która czwartek ogłosiła dniem żałoby po córce. Zapewne chcąc uchronić wota po Teresie, Księżna Izabela zamurowała je w filarze kościoła na Włostowicach w Puławach, które miały dla niej tak ogromne znaczenie.

 

Po odnalezieniu pamiątek po Teresie Czartoryskiej, szczegółowe oględziny kościoła przeprowadzili pracownicy Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. Usystematyzowano i spisano jakie przedmioty zostały odnalezione i zabezpieczono te, które znajdowały się w kościele. W trakcie tych prac, wyszło na jaw, że część precjozów zniknęła. Brakowało między innymi złotego krzyżyka, medalionów oraz pierścienia. Część tych przedmiotów, została odzyskana od pracowników firmy remontującej kościół. Niestety, nadal brakowało pierścienia. Konserwator zabytków powiadomił o przywłaszczeniu puławską policję.

 

– Mając do czynienia z tak wyjątkową i zarazem historyczną sprawą, policjanci z Puław natychmiast podjęli szereg działań, mających doprowadzić do odzyskania zaginionego pierścienia. Oględzinom poddano miejsce wydobycia historycznych przedmiotów. Rozpoczęły się zatrzymania i przeszukania. Funkcjonariusze Wydziału Kryminalnego ustalili łącznie pięć osób podejrzanych o przywłaszczenie cennych przedmiotów. W trakcie dalszych czynności, kryminalni odzyskali nie tylko zaginiony pierścień, ale także medalion. Zarzuty w tej sprawie usłyszało pięciu mężczyzn w wieku od 27 do 55-lat, z gminy Bełżyce, z Lublina i Świdnika. Od podejrzanych policjanci zabezpieczyli także środki finansowe, stanowiące zabezpieczenie na poczet przyszłych kar i grzywien – podkomisarz Ewa Rejn-Kozak z puławskiej policji.

 

Wszystkie osoby usłyszały zarzut przywłaszczenia przedmiotów stanowiących dobra o szczególnym znaczeniu dla kultury. Zgodnie z obowiązującymi przepisami grozi za to kara pozbawienia wolności do lat 10.

 

 

 

aip

Robert Lewandowski zatrudniony przez przedsiębiorcę z Kielc. Piłkarz twarzą marki 4F

0

„Z dumą dołączam do #4Fteam” napisał w swoich mediach społecznoościowych w sobotę, 2 stycznia Robert Lewandowski, najsłynniejszy polski sportowiec, najlepszy piłkarz świata roku 2020, gracz Bayernu Monachium i reprezentacji Polski. Gwiazda o światowym zasięgu stanie się twarzą marki 4F, której właścicielem jest przedsiębiorca pochodzący z Kielc, Igora Klaja. Nie ujawniono wartości kontraktu, ale mając na uwagę ogromną siłę reklamową Lewandowskiego na świecie, 4F za zatrudnienie „Lewego” do promowania marki musiała zapłacić fortunę.

O nawiązaniu współpracy z marką 4F Robert Lewandowski poinformował w sobotę 2 stycznia na swoich mediach społecznościowych. „Z dumą dołączam do #4Fteam” – napisał „Lewy”. Już w marcu kibice będą mogli nabyć stroje sportowe ze specjalnej linii RL9 x 4F. O podpisanej umowie poinformowała też firma 4F. „To jest ten moment. Witamy legendarnego sportowca w drużynie 4F. Dołącz do nas i przygotuj się na coś zupełnie nowego. Wchodzimy do gry z RL9”. Taki kontrakt oznacza też z pewnością światową ekspansję strojów sportowych spod znaku 4F, które w najbliższym czasie powinny się pojawić niemal w każdym zakątku świata. Kontrakt 4F z Lewandowskim obejmuje wszystkie stroje sportowe z wyjątkiem butów – tu Lewandowski pozostanie związany z marką Puma.

 

– Cieszę się, że nawiązaliśmy współpracę z najlepszym piłkarzem na świecie. Już w marcu 2021 roku przedstawimy specjalną multifunkcyjną kolekcję sygnowaną znakiem RL9 – mówi Igor Klaja, prezes Zarządu OTCF Spółka Akcyjna i założyciel marki 4F dla portalu nowymarketing.pl. Niebawem na rynku pojawi się kolekcja zawodnika Bayernu Monachium. Wcześniej do zespołu 4F dołączyła żona Roberta – Anna Lewandowska, od lat promująca zdrowy styl życia. Lewandowska we współpracy z 4F wypuściła na rynek między innymi legginsy, bluzy, spodenki sportowe i inną odzież.

 

Kim jest Igor Klaja

 

Igor Klaja w tym roku skończy 45 lat, pochodzi z Kielc. Jego ojciec Józef był dziennikarzem i sekretarzem redakcji „Słowa Ludu”. Mama – Izabela była kierowniczką ogromnego jak na owe czasy firmowego salonu obuwniczego Radoskór, przy ulicy Paderewskiego, wówczas Mariana Buczka. Igor Klaja, z natury spokojny, wzorowo poukładany człowiek, miał zacięcie do przedsiębiorczości. Kochał również sport, a szczególnie tenis ziemny, narty, rower górski, później nurkowanie i jazdę na longboardzie. Skończył I Liceum Ogólnokształcące imienia Stefana Żeromskiego w Kielcach.

 

Po maturze wyjechał na studia do Krakowa, gdzie uczył się w Wyższej Szkole Handlowej. W Krakowie pozostał i tam na stałe zamieszkał. Szybko wyczuł rynek i zajął się dystrybucją śpiworów i ubrań z polaru do sklepów w Polsce. Początkowo pod szyldem krakowskiego sklepu, później zrodził się z tego pomysł na własny biznes i zaczął sprzedawać odzież pod swoją własną najstarszą marką Outhorn do dużych sieciówek, jak Tesco, Carrefour, Geant. Potem przyszła pora na założenie specjalistycznych sklepów. W 2007 roku powstał pierwszy sklep 4F, mieścił się w Kielcach przy ulicy Zagórskiej. Teraz 4F to znana marka na świecie, ubiory sprzedawane są w setkach sklepów firmowych.

 

Teraz przyszedł czas na światowy skok – na rynek światowy. Zatrudnienie Roberta Lewandowskiego jako globalnego ambasadora marki to gigantyczne pieniądze i po to je się wydaje, żeby osiągnąć określone cele. – Od lat zachęcam dzieci, młodzież i dorosłych do aktywności fizycznej – i nie mam na myśli tylko piłki nożnej, ale regularny ruch i zdrowy styl życia. To jest to, co łączy mnie z 4F – zachęcamy wszystkich do uprawiania sportu w taki sposób, w jaki mogą i lubią. Łączą nas nie tylko wspólne cele, ale i wartości, i to właśnie one budują silną drużynę. Wierzę w siłę, wzajemną motywację płynącą ze spójnej i zwartej drużyny – jako zawodnik i kapitan. Bez względu na to, gdzie gram, wiem, że zawsze reprezentuję Polskę. Cieszę się, że mogę pracować z polską marką i wierzę, że razem możemy osiągnąć jeszcze więcej – mówi Robert Lewandowski dla nowymarketing.pl.

 

4F to kolejna marka, którą reklamuje „Lewy”

 

Współpracuje on między innymi z marką Huawei, Head&Shoulders; i Gillette. Ma swoją własną markę kawy. Firma 4F współpracuje również między innymi z tenisistą Łukaszem Kubotem, siatkarzem Wilfredo Leonem, biatlonistkami Paulina Fialkovą i Kamilą Żuk, lekkoatletkami Martyną Kotwiłą i Adrianną Sułek, była jednym z głównych sponsorów poprzedniego Turnieju Czterech Skoczni. 4F prowadzi już prawie 200 sklepów, sprzedaje odzież sportową w 40 krajach Europy i Azji.

 

W 2008 roku firma podjęła współpracę z Polskim Komitetem Olimpijskim, dzięki której ubierała polskie reprezentacje podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Vancouver w 2010, Soczi w 2014, PyeongChang w 2018 oraz letnich igrzysk olimpijskich w Londynie w 2012 i Rio de Janeiro w 2016. W strojach 4F polscy sportowcy wystąpią również na igrzyskach w Tokio. Marka współpracuje również z komitetami olimpijskimi Łotwy, Serbii, Grecji, Chorwacji, Macedonii, Słowacji i Litwy. W latach 2017-2020 w sprzęt 4F wyposażane były wszystkie reprezentacje Polski w piłce ręcznej. Firma współpracuje również z Polskim Związkiem Narciarskim (ubiera m.in. naszych skoczków narciarskich), Polskim Związkiem Biathlonu, Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki i Polskim Związkiem Łyżwiarstwa Szybkiego.

 

 

Paweł Kotwica aip

Małopolska: Były proboszcz z Szalowej oskarżony o molestowanie seksualne zwolniony z aresztu

0

Sąd nie miał wątpliwości i skazał zakonnika na dwa lata i sześć miesięcy kary bezwzględnego więzienia. To o rok mniej niż dla oskarżonego żądała prokuratura. Przed gorlickim sądem zapadł wyrok w bulwersującej sprawie wykorzystywania seksualnego młodocianych na terenie parafii w Szalowej. Przed obliczem temidy stanął Jarosław O. zakonnik i ksiądz Kościoła Rzymskokatolickiego.

Gdy w lutym 2020 roku przed nowotarskim sądem ruszył proces księdza Mariana W., byłego proboszcza z Szalowej, wydawało się, że to początek końca traumatycznych przeżyć dla mieszkańców tej wsi. Niestety okazało się, że w trakcie prokuratorskiego postępowania przeciwko Marianowi W. na światło dzienne wyszły kolejne dramatyczne okoliczności. W marcu prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu skierowała do Sądu Rejonowego w Gorlicach akt oskarżenia przeciwko Jarosławowi O., kapłanowi Kościoła Rzymskokatolickiego, członkowi jednego z zakonów.

 

Pierwszy wyrok w sprawie molestowania seksualnego ministrantów i lektorów z Szalowej

 

Prokuratorzy zarzucali mu popełnienie, na terenie Szalowej, trzech przestępstw przeciwko wolności seksualnej w stosunku do trzech różnych osób. Dzisiaj zapadł wyrok. W chwili ogłaszania sentencji jeszcze nieprawomocnego wyroku, na sali rozpraw w gorlickim sądzie nie było Jarosława O., przed sądem odpowiadał on z wolnej stopy. Nie było również jego obrońcy. O ile sędzia Bogusław Gawlik zgodził się, by w czasie odczytywania wyroku na sali obecne były media, to jednak, gdy przeszedł do uzasadnienia wyroku, jawność została wyłączona.

 

Jarosław O. poza karą wiezienia dostał również zakaz zajmowania wszelkich stanowisk i wykonywania jakiejkolwiek pracy związanej z wychowaniem lub opieką nad małoletnimi. Zakaz ten w stosunku do zakonnika jest na zawsze. Zgodnie z sentencją wyroku zakonnik ma również pokryć koszty procesu, jakie ponieśli skrzywdzeni przez niego młodzi ludzie. Według śledczych zakonnik miał swoją pierwszą ofiarę przemocą doprowadzić do poddania się tzw. innym czynnościom seksualnym, jak również wykonaniu takich czynności. W stosunku do drugiej miał wykorzystać zależność, jaka występuje między kapłanem i lektorem i doprowadzić do obcowania płciowego.

 

– Oba przestępstwa zostały popełnione w październiku 2009 roku – stwierdza prokurator Leszek Karp, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu. – Trzecie przestępstwo, popełnione w 2012 roku, polegało na wykorzystaniu bezradności pokrzywdzonego, wynikającej z jego upojenia alkoholowego i doprowadzeniu go do poddania się innej czynności seksualnej – dodaje.

 

Szokującym dodatkiem do tych zbrodni jest to, że w czasie, gdy popełniane były dwa pierwsze przestępstwa, w Szalowej trwał czas misji świętych. W 2012 roku ten sam zakonnik prowadził misje w jednej z parafii w sąsiedniej gminie. Zbrodnie, jakich dokonał zakonnik zagrożone były karą do 8 lat więzienia. Wszystkie wymienione sprawy wyszły na jaw przy okazji śledztwa w sprawie czynów pedofilskich, o które został oskarżony, Marian W., były proboszcz w Szalowej, który pełnił również posługę w Kiczni (powiat nowosądecki) oraz parafii w Grywałdzie (powiat nowotarski). Jak się okazało, niektórzy chłopcy skrzywdzeni przez księdza Mariana W. byli później wykorzystywani przez zakonnika Jarosława O.

 

Proces księdza, byłego proboszcza z Szalowej trwa w Nowym Targu

 

Akt oskarżenia przeciwko księdzu Marianowi W. trafił do nowotarskiego sądu w grudniu, a jego proces ruszył 19 lutego. Prokuratura zarzuca mu, że od 2003 r. do 2012 roku dopuścił się 12 przestępstw polegających na wykorzystywaniu seksualnym osób poniżej 15. roku życia, wykorzystywaniu osób małoletnich, wobec których duchowny miał stosunek zależności, a także spowodowanie u części pokrzywdzonych średniego uszczerbku na zdrowiu – czyli tzw. zespołu stresu pourazowego. Chodzi o 11 małoletnich, w tym siedem osób poniżej 15 lat, mieszkających na terenie parafii, w których oskarżony był proboszczem. Wszyscy oni byli lektorami lub ministrantami służącymi do mszy.

 

18 listopada na wniosek obrońcy sąd w Nowym Tagu uchylił areszt tymczasowy wobec Mariana W. i zastosował środki wolnościowe, czyli dozór policyjny i poręczenie majątkowe w wysokości 20 tysięcy złotych. Ma on też zakaz opuszczania kraju. Prokuratora w Nowym Sączu zażaliła się na decyzje nowotarskiego sądu i sprawa została skierowana do ponownego rozpatrzenia. 28 grudnia sąd w Nowym Targu podtrzymał swoją pierwotną decyzję i Marian W. pozostał na wolności. Nie udało nam się ustalić, gdzie obecnie przebywa.

 

W toku śledztwa odkryto, że Marian W. zmuszał do innych czynności seksualnych także 11 innych ministrantów. Ich historie „nie weszły” jednak do aktu oskarżenia, ponieważ czyny te uległy przedawnieniu. W polskim prawie dzieje się tak w momencie, gdy osoba pokrzywdzona przez pedofila nie zgłosi sprawy policji przed ukończeniem przez siebie 30. roku życia.

 

 

Lech Klimek aip

Zapłakał w momencie, gdy za oknem strzelały pierwsze sztuczne ognie. Pierwsze dziecko 2021 urodzone w Polsce to Hubert z Bytomia

Zapłakał w momencie, gdy za oknem strzelały pierwsze sztuczne ognie. Hubert z Bytomia to pierwsze dziecko urodzone w 2021 roku w województwie śląskim i prawdopodobnie też w Polsce. Chłopczyk urodził się w szpitalu w Rudzie Śląskiej.

 

Hubert Mikos, syn Katarzyny i Krzysztofa, urodził się w Szpitalu Miejskim w Rudzie Śląskiej 1 stycznia 2021 r. o godz. 0:03. To pierwsze dziecko w woj. Śląskim, jakie przyszło na świat w Nowym Roku 2021.

 

– Popatrzyłam za okno, gdy strzeliły pierwsze fajerwerki, wtedy zaczęłam wołać położne, bo zobaczyłam główkę syna. Poszło bardzo szybko. Za chwilę już odbierałam gratulacje od lekarki i położnych – wspomina pani Kasia, szczęśliwa mama pierwszego dziecka urodzonego w 2021 roku. A myślała, że jej syn urodzi się jeszcze w starym roku. – Przyjechałam do szpitala już 29 grudnia. Myślałam – „chyba jeszcze w grudniu Hubert się urodzisz” – wspomina pani Kasia. Synek był jednak cierpliwy i postanowił zaczekać na Nowy Rok. – Pięknie się wstrzelił, ale najważniejsze jest to, że jest zdrowy. Dostał 10 punktów – cieszy się dumna mama. Dodając, że to duży dżentelmen.

 

Rzeczywiście, chłopczyk waży 4130 g i mierzy 58 cm. Na Huberta w domu czeka rodzeństwo. Kinga, która w styczniu skończy 14 lat oraz Igor, który w marcu będzie świętował 16 urodziny. – Szkoda, że nie mogą przyjść na odwiedziny do szpitala. Takie czasy, ale wysyłam rodzinie zdjęcia dziecka – dodaje pani Katarzyna. Hubert to pierwsze dziecko urodzone w 2021 roku w Polsce. Nieco później, w Szpitalu Śląskim w Cieszynie, o godz. 0:40 przyszła na świat dziewczynka – ważyła 3530 g i mierzyła 53 cm.

 

Według UNICEF, w Polsce przyjdzie na świat około 989 dzieci, w tym w Warszawie 46 dzieci, podobnie jak w Auckland w Nowej Zelandii, gdzie według organizacji urodzi się 47 dzieci – informuje RMF FM. UNICEF szacuje też, że po raz pierwszy większość dzieci urodzonych w Polsce w 2021 roku ma szansę dożyć ponad stu lat. Najdłużej będą żyły dzieci urodzone dziś w Andorze (119 lat), Szwajcarii (116) i Hiszpanii (114), a najkrócej dzieci z Czadu i Republiki Środkowoafrykańskiej (61 lat). Globalnie ponad połowa porodów 1 stycznia odbędzie się w zaledwie 10 krajach:

 

    • Indiach (59 995 dzieci),

 

    • Chinach (35 615),

 

    • Nigerii (21 439),

 

    • Pakistanie (14 161),

 

    • Indonezji (12 336),

 

    • Etiopii (12 006),

 

    • Stanach Zjednoczonych (10 312),

 

    • Egipcie (9 455),

 

    • Bangladeszu (9236)

 

    • Demokratycznej Republice Konga (8640).

 

Łącznie na całym świecie w pierwszy dzień roku urodzi się około 371 504 dzieci. Średnia długość ich życia wyniesie 84 lata.

 

Łukasz Klimaniec aip

Kiedy uczniowie wrócą do szkół? Minister edukacji Przemysław Czarnek wskazuje możliwy termin

0

Kiedy uczniowie wrócą do szkół i kiedy skończy się zdalne nauczanie? To pytanie zadają sobie zarówno nauczyciele, jak i uczniowie oraz rodzice. Wszystko jest zależne od tego, czy pandemia koronawirusa zacznie ustępować. Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek przyznał na łamach TVP Info, że jedyną szansą na szybki powrót do normalności są szczepienia na koronawirusa.

 

Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek w rozmowie z TVP Info przyznał, że chciałby, aby uczniowie wrócili do szkół po 17 stycznia, jednak wszystko jest uzależnione od tego, jak rozwijać się będzie sytuacja w związku z panującą pandemią koronawirusa. – Powrót uczniów do szkół planujemy, jeśli pozwoli na to rozwój pandemii koronawirusa, już po 17 stycznia. – przyznał Czarnek.

 

Podkreślił jednak, że wszystko zależne będzie od dynamiki pandemii koronawirusa. Decyzja ma zostać podjęta między 4 a 11 stycznia. Wówczas okaże się, jak tłumaczy minister Przemysław Czarnek, kto wraca i kiedy wraca.

 

Jaki jest prawdopodobny scenariusz?

 

    • w pierwszej kolejności do nauki wrócą uczniowie klas I-III szkół podstawowych,

 

    • następnie uczniowie klas VIII i klas maturalnych,

 

    • w kolejnym etapie pozostali uczniowie.

 

Minister edukacji poinformował, że zainteresowanie testowaniem na koronawirusa wśród pracowników oświaty jest bardzo duże. Chętnych jest blisko 190 tys. osób. Mowa o testach zapowiedzianych przez ministerstwo zdrowia, które mają zostać przeprowadzone między 11 a 15 stycznia 2021. Testy będą:

 

    • bezpłatne,

 

    • dobrowolne.

 

Zebraliśmy informacje od nauczycieli z całego kraju, kto chce się przetestować. Chcemy stworzyć taką bramkę, która spowoduje, że nauczyciele, którzy będą mieli koronawirusa, będą musieli udać się jeszcze na nauczanie zdalne, czy w ogóle w izolację, natomiast do szkół wrócą tylko ci, którzy nie mają koronawirusa. – tłumaczył Czarnek.

 

Przemysław Czarnek odniósł się również do kwestii szczepień na koronawirusa. Upatruje w nich „jedynej szansy na szybki powrót do normalności”.

 

TK aip

Wielka Brytania. Minister zdrowia: Wariant wirusa z RPA groźniejszy niż brytyjski

0

Nowy wariant koronawirusa zidentyfikowany w Republice Południowej Afryki jest jeszcze bardziej niebezpieczny niż wysoce zakaźny wariant brytyjski – powiedział w poniedziałek brytyjski minister Matt Hancock.

„Niezwykle niepokoi mnie wariant południowoafrykański i dlatego podjęliśmy działania i ograniczyliśmy wszystkie loty z RPA. To jest bardzo, bardzo znaczący problem i to nawet większy niż nowy brytyjski wariant” – mówił Hancock w rozmowie ze stacją BBC.

 

Powiedział też, że konieczne są nowe restrykcje, które zatrzymają rozprzestrzenianie się nowego wariantu. Od sześciu dni liczba wykrywanych przypadków koronawirusa w Wielkiej Brytanii przekracza 50 tys. dziennie, co jest zdecydowanie najwyższą liczbą w Europie. Brytyjski rząd ocenia, że co najmniej 60 proc. nowych zakażeń to nowa odmiana wirusa wykryta początkowo w południowo-wschodniej Anglii.

 

Tymczasem, jak podała w poniedziałek stacja ITV, powołując się niewymienionego z nazwiska doradcę naukowego rządu, naukowcy nie są pewni, czy szczepionki przeciw Covid-19 działają na południowoafrykańską odmianę wirusa.

 

„Według jednego z doradców naukowych rządu powodem +niezwykłego zaniepokojenia+ Matta Hancocka wariantem Covid-19 w RPA jest to, że nie są oni pewni, czy szczepionki będą tak skuteczne przeciwko niemu, jak w przypadku wariantu brytyjskiego” – napisał na Twitterze dziennikarz polityczny ITV Robert Peston.

 

Zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w RPA władze odkryły w ostatnich tygodniach nowe warianty koronawirusa, które doprowadziły do gwałtownego wzrostu liczby zakażeń. W przypadku brytyjskiej odmiany naukowcy wyrażali jednak przekonanie, że obie używane obecnie szczepionki – opracowane przez firmy Pfizer i BioNTech oraz Uniwersytet Oksfordzki i AstraZenecę – skutecznie go zatrzymują.

 

Naukowcy twierdzą, że nowy południowoafrykański wariant różni się od innych krążących w Wielkiej Brytanii, ponieważ ma liczne mutacje w części, której używa do infekowania ludzkich komórek. Wątpliwości co do efektywności szczepionki wyraził już w niedzielę John Bell, profesor medycyny na Uniwersytecie Oksfordzkim, który jest członkiem rządowej grupy zadaniowej ds. szczepionek. Ale uważa on też, że modyfikacja istniejących szczepionek, tak aby zapobiegały wariantowi południowoafrykańskiemu, nie zajmie dłużej niż kilka miesięcy.

 

Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)

 

bjn/ akl/

Liga niemiecka: Lewandowski po raz szósty w drużynie kolejki „Kickera”

0

Robert Lewandowski po raz szósty w tym sezonie znalazł się w najlepszej drużynie kolejki niemieckiej ekstraklasy piłkarskiej według prestiżowego magazynu „Kicker”. Polak zdobył dwa gole w niedzielnym meczu Bayernu Monachium z FSV Mainz (5:2) w 14. kolejce.

Nikt inny nie był w „jedenastce” kolejki równie często w tym sezonie. Pięciokrotnie znalazł się w niej Hiszpan Angelino z RB Lipsk. Lewandowski cztery razy uznany został też za najlepszego piłkarza kolejki, ale tym razem wyróżnienie to spotkało francuskiego pomocnika SC Freiburg Baptiste’a Santamarię.

 

Kapitan reprezentacji Polski w dotychczasowych 14 kolejkach zdobył 19 bramek. Jeśli utrzyma tę średnią, pobije rekord 40 ligowych trafień w jednym sezonie, należący od sezonu 1971/72 do Gerda Muellera.

 

„Rekord Gerda Muellera upadnie w tym sezonie. Jestem przekonany, że on (Lewandowski – PAP) poprawi to osiągnięcie” – powiedział były reprezentant Niemiec, 59-letni Lothar Matthaeus na antenie telewizji Sky.

 

Najlepszy dotychczas wynik Polaka to 34 trafienia w rozgrywkach 2019/20, za to jeszcze nigdy nie miał 19 goli po 14 kolejkach. Mueller był od niego lepszy pod tym względem – miał 20 bramek na tym etapie, ale w sezonie 1968/69, który zakończył z 30 trafieniami.

 

Lewandowski w grudniu zwyciężył w plebiscycie FIFA na najlepszego piłkarza na świecie w 2020 roku, wyróżniony został także m.in. przez „The Guardian”. W poniedziałek swoją drużynę roku ogłosił francuski dziennik „L’Equipe”, w której Polaka również uwzględniono, podobnie jak czterech innych zawodników Bayernu.

 

(PAP)

 

mm/ co/

Eksperci: Aby przetrwać musimy wyhamować pogoń za wzrostem gospodarczym i skończyć z hedonizmem

0

Pandemia koronawirusa ożywiła debatę na temat tzw. idei postwzrostu, czyli konieczności wyhamowania wzrostu gospodarczego i odejściu od konsumeryzmu. Jej zwolennicy przypominają, że ograniczone zasoby Ziemi nie sprostają nieograniczonemu rozwojowi gospodarek. „Walczymy o przetrwanie” – mówią naukowcy w rozmowie z PAP.

Prof. Uniwersytetu Łódzkiego dr hab. Jakub Kronenberg, wyjaśnia w rozmowie z PAP, że idea dewzrostu (od ang. degrowth), jak woli nazywać tę koncepcję, wskazuje na konieczność odwrócenia takich trendów jak presja na środowisko, wyniszczanie biosfery, zatrucie oceanów poprzez wyhamowanie wzrostu gospodarczego. „Celem jest nasze przetrwanie” – podkreśla.

 

Prof. Ewa Bińczyk z Katedry Filozofii Praktycznej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika wyjaśnia w wywiadzie dla PAP, że nurt nazywany ekonomią postwzrostu zakłada, iż aby uratować Planetę należy ograniczyć wzrost pewnych sektorów i promować rozwój innych, jak energii odnawialnej, tak jak należy wyhamować wzrost gospodarczy państw zamożnych i utrzymać go w krajach rozwijających się.

 

Żyjemy w czasach, w których aksjomatem jest przekonanie, iż dobrostan narodów zależy od utrzymania wzrostu gospodarczego, będącego też gwarantem politycznej stabilności. Jeśli wzrost PKB zatrzymuje się lub cofa, kondycja gospodarcza kraju pogarsza się, powoduje kryzys bezrobocia i zadłużenia, drożyznę i pogłębianie się społecznych nierówności. Ale nie musi tak być, a powstrzymanie wzrostu nie oznacza zapaści gospodarczej – czytamy na portalu Open Democracy.

 

Zwolennicy idei postwzrostu uważają, że aby ocalić planetę i jej zasoby, należy też przestać uznawać PKB za właściwą miarę dobrostanu społeczeństwa i, nade wszystko, zmienić model ekonomiczny, w którym kultura nieograniczonej konsumpcji jest kołem zamachowym gospodarczego rozwoju.

 

Prof. Kornenberg mówi, że ekonomiści zdają sobie sprawę, iż PKB nie jest miarą dobrej kondycji społeczeństwa i postuluje, by „przestać kierować się nim jako podstawowym celem politycznym”.

 

Pandemia koronawirusa zainspirowała zwolenników postwzrostu do ponowienia apeli o zmianę modelu ekonomicznego, na taki, w którym planowo, świadomie wprowadza się zmiany mające ograniczyć nieustanną potrzebę produkcji i napędza apetyt konsumentów na coraz to nowsze nabytki i zabawki.

 

W uproszczeniu – idealny świat postwzrostowców, to społeczeństwo, w którym każdy mniej konsumuje, zepsute sprzęty naprawia, nie kolekcjonuje ubrań i butów i nie funduje sobie co roku nowego smartphone’a, a redystrybucja dochodów łagodzi społeczne nierówności.

 

Zarówno prof. Bińczyk jak i prof. Kronenberg przyznają, że tak głęboka przemiana społeczno-ekonomiczna wymaga po prostu „przemiany człowieka”. Jest ona zarazem „najtrudniejszym elementem zmiany”, jak jest konieczna, by ocalić Planetę – ocenia Kronenberg.

 

W zamieszczonym w „Harvard Business Review” artykule pt. „Dlaczego postwzrost nie powinien niepokoić przedsiębiorców” Thomas Roulet z Uniwersytetu Cambridge i Joel Bothello z Uniwersytetu Concordia stawiają tezę, że konieczna zmiana modelu ekonomicznego zostanie zainicjowana przez konsumentów i zmusi firmy do zmiany zachowań, a ewentualne zmiany ustawodawcze są sprawą wtórną.

 

Wśród zwolenników postwzrostu są ekonomiści, filozofowie, antropolodzy, ekologowie i aktywiści, którzy w zmianie modelu ekonomicznego upatrują szansy nie tylko na uratowanie planety, ale też na zbudowanie bardziej harmonijnego, sprawiedliwego społeczeństwa – wyjaśnia Deutsche Welle.

 

Jednym z czołowych teoretyków idei postwrostu jest antropolog i ekonomista Jason Hickel, autor książki „Less is More: How Degrowth Will Save the World” (Mniej to więcej: Jak postwzrost uratuje Świat), który nawołuje do ograniczenia wzrostu gospodarczego, zredukowania produkcji i konsumpcji. „Less is More” została uznana przez „Financial Times” za jedną z najlepszych książek roku 2020.

 

Tezy Hickela są alarmujące: ocenia on, że Planecie grozi katastrofa ekologiczna, zwłaszcza że maksymalna waga zasobów jakie można wydobyć z Ziemi to 50 mld ton, a granica ta została już dawno przekroczona. „Jedyną bezpieczną strategią jest nałożenie prawnie wiążących ograniczeń na wykorzystanie zasobów i stopniowe redukowanie go do bezpiecznych poziomów” – ocenia Hickel.

 

Ale postulowane przez niego zmiany oznaczałyby nie tylko zmianę modelu ekonomicznego, ale też odejście od tego, co filozofowie nazywają materialistycznym hedonizmem, czyli od stylu życia w którym dobrostan i pozycja społeczna utożsamiane są z posiadaniem jak największej ilości dóbr. Hickel nie kryje jednak, że to co proponuje to „wywrócenie światowego ładu”.

 

Przeciwnicy idei postwzrostu, zwłaszcza w USA, uważają, że taka przemiana człowieka jest niemożliwa, bo to co ludzi napędza, to pragnienie posiadania statusu takiego, co najmniej, jak nasz sąsiad.

 

Prof. Bińczyk uważa jednak, że nasza obsesja gromadzenia dóbr wynika z tego, iż „jesteśmy ofiarami rynkowego fundamentalizmu i reklamy”. To one napędzają konsumpcję. Ale – jak podkreśla Bińczyk – możliwa jest zmiana ludzkich postaw, a badania psychologiczne dowodzą, że motywuje nas wiele szlachetniejszych pragnień niż tylko wola uzyskania szacunku ludzi nam równych.

 

Dr Akshat Rathi, komentator Bloomberga, tak wyjaśnia założenia ruchu postwzrostu; „Planeta, by mieć szanse na przetrwanie, musi znaleźć sposób na to, by stworzyć pewne ograniczenia dla takich zjawisk jak ocieplenie klimatu, zakwaszenie oceanów, utrata bioróżnorodności, nazywane +planetarnymi granicami+, a bogate kraje przekraczają te granice, wykorzystując zbyt wiele zasobów”.

 

Świat musi też ponownie zastanowić się nad wartością takiego indeksu jak PKB – pisze Rathi – „bo PKB może nadal rosnąć, gdy pogarszają się nierówności społeczne i ogólny dobrostan”.

 

DW przypomina, że „nasza obsesja związana z PKB towarzyszy nam nie od tak dawna. Dopiero w połowie XX wieku PKB stało się głównym wskaźnikiem gospodarczego sukcesu, dostarczającym metodę pomiaru dla kapitalizmu i komunizmu”.

 

Rathi wyjaśnia, że powstrzymanie wzrostu gospodarczego nie jest tożsame z recesją i nie grozi związany z nią kryzysem oraz bezrobociem. Zaplanowane, zorganizowane przestawienie gospodarki na inne tory oznaczałoby bowiem rozbudowanie pewnych sektorów, zwłaszcza usług, które stworzyłyby nowe miejsca pracy. „Postwzrost, to planowe spowolnienie, czy też skurcz gospodarki, który ma być zrównoważony w skali kraju” – czytamy na portalu Open Democracy.

 

Hickel i inni naukowcy postulujący ograniczenie wzrostu gospodarczego zwracają też uwagę, że rosnąca produkcja przemysłowa i „kultura wyrzucania” rzeczy, które uznajemy za niemodne lub zużyte, to system zaprojektowany na stały wzrost, który musi doprowadzić do wyczerpania zasobów Ziemi i ekologicznej katastrofy.

 

Poważne zmiany systemów społeczno-ekonomicznych poprzedzały zazwyczaj kataklizmy, wojny lub rewolucje. Prof. Kronenberg mówi, że liczy na to, iż edukacja, masowa kultura mogą odegrać istotną rolę i pomóc przebudować społeczne nastawienie oraz ograniczyć „najbardziej rozbuchana konsumpcję”. Prof. Bińczyk podkreśla, że katastrofa ekologiczna może nastąpić już za kilka lat; jeśli nie przyjmiemy do wiadomości, że walczymy o przetrwanie Planety, pozostanie nam świadomość, że żyjemy „w epoce zarządzania nieodwracalnymi zmianami”. (PAP)

 

Marta Fita-Czuchnowska (PAP)

 

fit/ jar/

Niemcy. Wzrost zgłoszeń dotyczących dyskryminacji; „Azjatów nie wpuszczano do sklepów”

0

W czasie pandemii koronawirusa w Niemczech odnotowano znacznie więcej przypadków dyskryminacji. Według agencji antydyskryminacyjnej dotyczyło to zwłaszcza wielu osób o azjatyckim wyglądzie.

Według federalnej agencji antydyskryminacyjnej pandemia koronawirusa doprowadziła do znacznego wzrostu liczby przypadków dyskryminacji. Pandemia „działała jak zapalnik dla dyskryminacji poszczególnych grup ludzi” – powiedział szef biura Bernhard Franke w wywiadzie dla portalu RND.

 

Liczba wniosków o poradę gwałtownie wzrosła: do końca listopada zarejestrowano ponad 6000 przypadków w porównaniu z 3200 sprawami w tym samym okresie w 2019 roku.

 

Jeśli chodzi o dyskryminację rasową, do października nastąpił wzrost o ponad 70 procent, powiedział Franke. Przede wszystkim osoby o azjatyckim wyglądzie były dyskryminowane, molestowane, a czasem atakowane fizycznie. „Odmawiano im wstępu do sklepów, komentując, że sprzedawcy nie chcą u siebie koronawirusa” – poinformował Franke.

 

Sinti i Romowie również zostali dotknięci dyskryminacją w związku z pandemią. Osoby o pochodzeniu tureckim lub arabskim uważały, że są powszechnie podejrzane, „ponieważ kilka uroczystości weselnych doprowadziło do skoków infekcji”. „Ale wirus nie rozróżnia grup etnicznych” – podkreśla Franke. W sytuacjach kryzysowych istnieje jednak tendencja do szukania kozłów ofiarnych.

 

Według agencji antydyskryminacyjnej pojawiło się również wiele pytań dotyczących wymogu stosowania maseczek, zwłaszcza od osób, które nie mogą nosić ochrony ust i nosa z powodu niepełnosprawności.

 

Jednak „koronasceptycy i teoretycy spiskowi także stylizowali się na ofiary dyskryminacji z powodu wymogu noszenia maseczek”. Franke podkreślił: „Jeśli przeciwnicy maseczek wyposażają się w pseudocertyfikaty, które drukują np. z internetu, dzieje się to kosztem osób z niepełnosprawnościami, które rzeczywiście mają problemy. Są dyskredytowani, ponieważ zasadniczo kwestionowana jest wiarygodność certyfikatów”.

 

Protestujący przeciwko ograniczeniom w pandemii często używają porównań z epoką nazistowską. Franke uważa, że to „niepokojące i bezwstydne” porównania do „bojowników ruchu oporu i ofiar nazizmu”. „To także próba przesunięcia dyskursu w kierunku antydemokratycznym. Ważne jest, aby było to publicznie omawiane i ostro krytykowane” – podkreśla.

 

Debata na temat rasizmu w policji została zdaniem szefa agencji „niestety uznana za zakończoną przez federalnego ministra spraw wewnętrznych bez żadnego zrozumiałego powodu – wbrew wyraźnej prośbie Rady Europy o przedłożenie badania na temat profilowania rasowego. Takie badanie jest nadal pilnie potrzebne. Dotyczy to również niezależnych kanałów składania skarg na działania policji”.

 

Federalna Agencja ds. przeciwdziałania dyskryminacji udziela porad osobom dyskryminowanym ze względu na pochodzenie etniczne, religię lub światopogląd, tożsamość seksualną, płeć, wiek lub niepełnosprawność. Podstawę jej pracy stanowi ogólna ustawa o równym traktowaniu.

 

Z Berlina Berenika Lemańczyk (PAP)

 

bml/ jar/

Warszawscy urzędnicy będą mówić „po ludzku”?

Stołeczny ratusz celem uproszczenia języka dokumentów szkoli kierowników i pracowników urzędów. Liczymy, że w najbliższych miesiącach mieszkańcy odczują, że zmieniliśmy sposób pisania – czytamy w poniedziałkowym komunikacie wydziału prasowego Urzędu m.st. Warszawy.

W komunikacie poinformowano, że Warszawa włącza się w ruch prostego języka, który postuluje m.in. to, aby urzędnicy przekazywali informacje w sposób prosty i zrozumiały.

 

Jak wyjaśniono w informacji ratusza, warszawskie dokumenty zbadała Pracownia Prostej Polszczyzny Uniwersytetu Wrocławskiego w listopadzie i grudniu 2019 roku. „Oceniła, co robimy dobrze, a co musimy jeszcze poprawić. Przygotowała też konsultantów i trenerów prostego języka z grona pracowników urzędu. Rekomendacje zostały zawarte w raporcie. Najważniejsze wnioski z analizy dotyczyły m.in. zbyt długich i zawiłych zdań, kopiowania zapisu ustaw, zamiast opisywania własnymi słowami, używania zbyt trudnych formularzy” – czytamy.

 

„Prosty język łatwo poznać. Przygotowany dokument jest czytelny na pierwszy rzut oka. Już w pierwszym akapicie jest napisane, o co naprawdę chodzi. Zdania w tekście są krótkie, a wyrazy proste. Piszemy jasno, kto i co zrobił w urzędzie oraz co powinien zrobić mieszkaniec. Usuwamy niejasne sformułowania i niepotrzebne informacje. Nie straszymy nagromadzeniem paragrafów” – wyjaśniano w komunikacie.

 

Prosty język wprowadziło zarządzenie prezydenta m.st. Warszawy z 5 listopada 2020 roku podpisane przez wiceprezydenta Michała Olszewskiego. Zgodnie z nim wszystkie dokumenty Urzędu m.st. Warszawy – poza tymi, których forma jest ściśle określona – pisane są prostym językiem. Prosty język, jak zapisano w zarządzeniu, jest: zwięzły, precyzyjny, logiczny, bezpośredni, dostępny, niewykluczający i ukierunkowany, dostosowany do adresata.

 

Celem uproszczenia języka urzędnicy dostali poradnik i specjalny słowniczek. „Rozpoczęły się też szkolenia pracowników. Na początku był to cykl próbny, w którym zostali przeszkoleni pracownicy Biura Organizacji Urzędu. Następnie w ramach samokształcenia rozpoczęto zajęcia dla wszystkich biur i dzielnic. Niestety, z powodu ograniczeń związanych z pandemią COVID-19 szkolenia zostały przerwane. W tym roku zostaną one wznowione w wersji online w dwóch wariantach – dla przełożonych (kierownictwo każdej komórki urzędu osobno) oraz dla pracowników” – wyjaśniono w komunikacie.

 

„Liczymy, że w najbliższych miesiącach mieszkańcy odczują, że zmieniliśmy sposób pisania. Warszawa chce być miastem otwartym dla wszystkich, a urząd powinien być przyjazny także dla mieszkańców” – podkreślono.

 

(PAP)

 

Autorka: Agnieszka Ziemska

 

agzi/ lena/

Dworczyk: Od dziś z informacjami dot. zachorowań i zgonów na COVID-19 będzie podawana liczba osób zaszczepionych

0

Od poniedziałku razem z informacjami dotyczącymi zachorowań i zgonów na COVID-19 będziemy podawać także liczbę osób zaszczepionych, choć to nie jest do końca miarodajna informacja – zapowiedział szef KPRM, pełnomocnik rządu ds. szczepień Michał Dworczyk.

27 grudnia rozpoczęły się w Polsce szczepienia przeciw COVID-19. W pierwszej kolejności szczepieni są pracownicy sektora ochrony zdrowia. Termin zapisów na szczepienia w grupie „O” został przedłużony do 14 stycznia. Następnie szczepionkę otrzymają m.in. seniorzy, służby mundurowe, nauczyciele. Zapisy na szczepienie dla osób spoza priorytetowych grup ruszą 15 stycznia.

 

Dworczyk pytany w poniedziałek w Radiu ZET, czy rząd dysponuje informacjami dotyczącymi dziennej liczby osób zaszczepionych, podkreślił, że „są takie dane, ale w tym momencie nie dysponuje takim rozbiciem”.

 

„Od dzisiaj razem z informacjami dotyczącymi zachorowań i zgonów na COVID-19 będziemy podawać również liczbę osób zaszczepionych, choć to nie jest do końca miarodajna informacja” – zapowiedział szef KPRM. „Dopiero jak zacznie być szczepiona grupa pierwsza, te informacje będą oddawać rzeczywiste tempo szczepień” – dodał.

 

W poniedziałek rano w Warszawie wylądował samolot z 360 tys. dawek szczepionki przeciw koronawirusowi; ponad 150 tys. dawek trafi w poniedziałek do szpitali. Dworczyk zapowiedział, że w przyszły poniedziałek trafi do Polski kolejne 360 tys. dawek szczepionek przeciw COVID-19. „Tygodniowo będziemy mogli szczepić ok. 180 tys. osób” – ocenił.

 

Szef KPRM dopytywany, do kiedy zostanie zaszczepiona grupa „0” odparł: „chcielibyśmy, żeby grupa pierwsza zaczęła być szczepiona w ostatnim tygodniu stycznia”.

 

„To będzie duże wyzwanie, ponieważ w grupie pierwszej jest ok. 10 milionów osób” – podkreślił minister.

 

„Problem polega na tym, że jeżeli przeanalizujemy potencjalne dostawy szczepionek, które deklarują producenci, to do końca I kwartału 2021 roku możemy otrzymać szczepionki dla 2,7 miliona osób, zakładając, że z grupy +0+ zaszczepi się ok. 700 tys. osób, to zostanie nam 2 mln osób z grupy pierwszej. Trwają analizy i przygotowujemy, jak te szczepionki podzielić w taki sposób, aby sprawiedliwie w każdej części kraju był do nich dostęp. Zaczniemy od najstarszych roczników” – zapowiedział Dworczyk.

 

Wcześniej minister poinformował, że do niedzieli, do godz. 18 zostało zaszczepionych 50 tys. 391 osób.

 

***

 

 

Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że potwierdzono 4432 kolejne przypadki zakażenia koronawirusem.

Resort podaje również, że w ciągu doby z powodu COVID-19 zmarło 8 osób, natomiast z powodu współistnienia COVID-19 z innymi schorzeniami zmarły 34 osoby. Od początku pandemii w Polsce odnotowano milion 322 tysiące 947 zakażeń koronawirusem. 29 tysięcy 161 chorych zmarło.

 

 –

Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Ministerstwo Zdrowia/d Pilecki/

(PAP)

 

autorka: Iwona Pałczyńska

 

ipa/ par/

Kierwiński o szczepieniach celebrytów przeciw COVID-19: Nie podoba mi się wpychanie bez kolejki

0

Nie podoba mi się wpychanie bez kolejki; nie może być zgody na coś takiego – powiedział w poniedziałek sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński odnosząc się do przedterminowych szczepień celebrytów i polityków. Jest to wielka niezręczność – dodał.

„Nie podoba mi się wpychanie bez kolejki. Nie mam co do tego żadnej wątpliwości. Jeszcze w czwartek, jak rozmawiałem na państwa antenie (…) wydawało się, że jest to akcja promująca szczepienia. Ale jeżeli nawet była to taka akcja, zrobiona została tak źle, że należy powiedzieć jasno, że nie może być zgody na coś takiego” – powiedział w poniedziałek w Polskim Radiu 24 Kierwiński.

 

Pytany o to, czy w sprawie szczepień aktorów i znanych postaci jest afera, czy jej nie ma odparł: „Jest to wielka niezręczność. Natomiast wielką aferą jest tempo szczepień, które zafundowało nam PiS i bałagan, który przy tych szczepieniach istnie”.

 

Warszawski Uniwersytet Medyczny informował w tym tygodniu, że z puli dodatkowych 450 dawek szczepionek, które – niezależenie od etapu zerowego szczepień obejmującego personel medyczny – otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych i które musiały być wykorzystane do końca roku, zaszczepił m.in. 300 pracowników szpitali WUM oraz grupę 150 osób obejmującą rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym 18 znanych postaci kultury i sztuki, które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień.

 

O tym, że został zaszczepiony przeciw COVID-19 ujawnił m.in. były premier, a obecnie europoseł SLD Leszek Miller. W grupie osób spoza środowiska medycznego, które otrzymały szczepionkę, znaleźli się też m.in. aktorzy: Krystyna Janda, Maria Seweryn, Wiktor Zborowski, satyryk i reżyser Krzysztof Materna oraz dyrektor programowy TVN Edward Miszczak.

 

W grupie tej znalazł się też aktor i piosenkarz Michał Bajor. Opublikował on w niedzielę na Instagramie wpis, w którym wyjawił, że jest jedną z osób promujących szczepienia przeciw COVID-19, które przyjęły szczepionkę poza kolejnością w przychodni przy WUM. „Jeżeli ktoś z Państwa poczuł się urażony, serdecznie przepraszam” – napisał.

 

Pełna lista zaszczepionych ludzi ze świata kultury i polityki wciąż jednak nie jest znana.

 

27 grudnia rozpoczęły się w Polsce szczepienia przeciw COVID-19. W pierwszej kolejności szczepieni są pracownicy sektora ochrony zdrowia. Termin zapisów na szczepienia w grupie zero został przedłużony do 14 stycznia. Następnie szczepionkę otrzymają m.in. seniorzy, służby mundurowe, nauczyciele. Według zapowiedzi przedstawicieli rządu zapisy na szczepienie dla osób spoza priorytetowych grup ruszą 15 stycznia.

 

Minister zdrowia Adam Niedzielski podczas konferencji prasowej w piątek skrytykował decyzję dotyczącą kryteriów dodatkowych szczepień w WUM. Poinformował też, że poprosił prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia o przeprowadzenie szczegółowej kontroli w jednostkach związanych z WUM. Jak mówił, kontrola ma ruszyć w poniedziałek, 4 stycznia br.

 

W niedzielę minister Niedzielski dodał, że „sprawa szczepień ma wymiar formalny i etyczny”. „Formalny zweryfikuje kontrola @NFZ_Centrala. W wymiarze etycznym – w związku z informacjami dot. możliwej obecności Rektora przy szczepieniach (ludzi ze świata kultury – PAP) – poprosiłem o ustosunkowanie się pisemnie do tej informacji” – napisał minister i zamieścił fotokopię swojego pisma do rektora WUM w tej sprawie.

 

Premier Mateusz Morawiecki w sobotę mówił PAP, że „przestrzeganie zasad kolejności szczepienia to wyraz szacunku dla reguł społecznej solidarności”.

 

Prezes ARM Michał Kuczmierowski także w sobotę w rozmowie z PAP podkreślił, że WUM mija się z prawdą twierdząc, że była jakaś dodatkowa pula dawek szczepionek, niezależna od etapu zerowego obejmującego personel medyczny. „Nie było żadnej dodatkowej puli dawek szczepionek dla Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, tym bardziej specjalnej puli dla celebrytów” – mówił szef ARM.

 

(PAP)

 

autor: Aneta Oksiuta

 

aop/ par/

Czarzasty o szczepieniu poza kolejnością: Pozostawiam ocenę moralną tym, którzy się na to zdecydowali

0

Pozostawiam ocenę moralną tym ludziom, którzy się na to zdecydowali; jeżeli bym dostał tę propozycję, to bym odmówił, bo pierwszą pulę powinni wziąć lekarze – podkreślił wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty (Lewica) w poniedziałek, komentując zamieszanie wokół szczepień celebrytów i polityków.

 

Warszawski Uniwersytet Medyczny poinformował, że z puli dodatkowych 450 dawek szczepionek, które – niezależenie od etapu zerowego szczepień obejmującego personel medyczny – otrzymał od Agencji Rezerw Materiałowych i które musiały być wykorzystane do końca roku, zaszczepił m.in. 300 pracowników szpitali WUM oraz grupę 150 osób obejmującą rodziny pracowników, pacjentów będących pod opieką szpitali i placówek WUM, w tym 18 znanych postaci kultury i sztuki, które zgodziły się zostać ambasadorami powszechnej akcji szczepień.

 

O tym, że został zaszczepiony przeciw COVID-19 ujawnił m.in. b. premier, europoseł SLD Leszek Miller. W grupie osób spoza środowiska medycznego, które otrzymały szczepionkę, znaleźli się też m.in. aktorzy: Krystyna Janda, Maria Seweryn, Wiktor Zborowski, satyryk i reżyser Krzysztof Materna oraz dyrektor programowy TVN Edward Miszczak.

 

Czarzasty, odnosząc się do zacytowanego w Radiu TOK FM pytania red. Skarżyńskiego z „Gazety Wyborczej”, o ewentualne wykluczenie Leszka Millera „z grona Lewicy” za to, że był w uprzywilejowanej grupie osób, które zaszczepiły się na COVID-19 poza kolejnością, odparł: „Rozumiem, że red. Skarżyński pewnie by chciał, żeby polska kultura wyeliminowała, jeżeli chodzi o polskich artystów, kilkunastu, którzy też przyjęli te dawki”.

 

Według szefa SLD „brakuje procedur, które dokładnie opiszą, jak szczepionki mają być używane, jeżeli zostanie jakaś pula, to w jaki sposób ma być dystrybuowana”. „To jest ewidentna niedoróba, którą trzeba natychmiast ze strony rządu poprawić, czyli zrobić coś z procedurami, bo one są po prostu nieopisane dobrze” – podkreślił.

 

Mówiąc o osobach spoza grupy „O”, które się zaszczepiły zaznaczył, że sam tego by nie zrobił, nawet gdyby dostał taką propozycję. „Jeżeli bym dostał tę propozycję, to bym odmówił. Nie dlatego, że w tej chwili jest afera wokół tego, tylko dlatego, bo – uważam – że pierwszą pulę powinni wziąć lekarze, a potem powinny być jakieś jasne zasady wiekowe, zagrożeń, chorób współistniejących” – powiedział szef Sojuszu. „Pozostawiam ocenę moralną tym ludziom, którzy się na to zdecydowali” – dodał.

 

W poniedziałek ma się rozpocząć szczegółowa kontrola Narodowego Funduszu Zdrowia w jednostkach związanych z Warszawskim Uniwersytetem Medycznym w związku z zamieszaniem wokół przedterminowych szczepień celebrytów i polityków. Niezależnie sprawę bada komisja WUM.

 

27 grudnia rozpoczęły się w Polsce szczepienia przeciw COVID-19. W pierwszej kolejności szczepieni są pracownicy sektora ochrony zdrowia. Termin zapisów na szczepienia w grupie zero został przedłużony do 14 stycznia. Następnie szczepionkę otrzymają m.in. seniorzy, służby mundurowe, nauczyciele. Według zapowiedzi przedstawicieli rządu zapisy na szczepienie dla osób spoza priorytetowych grup ruszą 15 stycznia.

 

(PAP)

 

Autor: Mieczysław Rudy

 

rud/ par/

Dworczyk: W poniedziałek rano w Warszawie wylądowało kolejnych 360 tys. dawek szczepionki

0

W poniedziałek rano w Warszawie wylądowało 360 tys. dawek szczepionki przeciw koronawirusowi; ponad 150 tys. dawek trafi w poniedziałek do szpitali; zaszczepionych zostało do tej pory w Polsce ponad 50 tys. osób – poinformował szef KPRM, pełnomocnik rządu ds. szczepień Michał Dworczyk.

 

Jak dodał w Polsat News, ponad 52 tys. dawek szczepionki zostało rozdystrybuowanych. „Dzisiaj trafi do szpitali 152 tys. dawek, które powinny być do końca tygodnia wykorzystane” – mówił Dworczyk.

 

Przekazał, że w sumie mamy w Polsce 660 tys. dawek szczepionki.

 

Dworczyk powiedział, że do niedzieli, do godz. 18 zaszczepionych zostało 50 tys. 391 osób.

 

27 grudnia rozpoczęły się w Polsce szczepienia przeciw COVID-19. W pierwszej kolejności szczepieni są pracownicy sektora ochrony zdrowia. Termin zapisów na szczepienia w grupie zero został przedłużony do 14 stycznia. Następnie szczepionkę otrzymają m.in. seniorzy, służby mundurowe, nauczyciele. Według zapowiedzi przedstawicieli rządu zapisy na szczepienie dla osób spoza priorytetowych grup ruszą 15 stycznia.

 

(PAP)

 

autor: Karol Kostrzewa

 

kos/ amac/

Burmistrz Chicago obwinia władze federalne za zbyt wolne przydzielanie szczepionki

0

Burmistrz Chicago, Lori Lightfoot skrytykowała władze federalne za opieszałość w rozpowszechnianiu szczepionki przeciw koronawirusowi. We wpisie, jaki umieściła w niedzielę na Twitterze stwierdziła, że przy obecnym tempie zaszczepienie wszystkich mieszkańców naszego miasta może zająć ponad rok.

 

Dodała, że chicagowskie władze rozdysponowały 95 procent dawek szczepionki. „Potrzebujemy więcej szczepionki już teraz. Jeżeli nic się nie zmieni to zaszczepienie mieszkańców może zająć 71 tygodni”- napisała Lightfoot. Z informacji podanych przez biuro prasowe gubernatora J.B. Pritzkera wynika, że do Sylwestra szczepionkę otrzymało dokładnie 143 924 mieszkańców Illinois.

Zbyt powolne podawanie preparatu krytykowane jest nie tylko w naszym stanie ale w całym kraju. Istnieje obawa, że szczepionka jeżeli nie trafi szybko do wszystkich Amerykanów to nie przyczyni się zgodnie z założeniami do szybkiego powstrzymania pandemii. Z szacunków wynika, że rząd federalny musiałby zapewnić dziennie szczepienia 3 milionów ludzi aby osiągnąć zamierzony cel czyli zaszczepienie do końca czerwca 80 procent ludzi w USA.

Do końca grudnia tylko 2 miliony Amerykanów otrzymało preparat. Jeżeli nic się nie zmieni to zaszczepienie 80 procent mieszkańców Stanów Zjednoczonych może zająć aż 10 lat.   Prezydent Donald Trump winą za zaistniałą sytuację obarcza administracje poszczególnych stanów. Te z kolei podkreślają, że dostawy są zbyt małe by można było rozpocząć masowe szczepienie wszystkich obywateli.

W niedzielę podczas wywiadu udzielonego telewizji ABC, naczelny wirusolog, doktor Anthony Fauci powiedział, że w ciągu ostatnich trzech dni udało się dziennie zaszczepić 500 tysięcy ludzi.

 

BK

Nauczyciele CPS wznawiają pracę w szkołach

0

W poniedziałek po raz pierwszy od początku pandemii koronawirusa niektórzy nauczyciele CPS wznowią pracę w szkołach. Zgodnie z planem przedstawionym przez zarząd Chicagowskich Szkół Publicznych (CPS) w tym miesiącu przewidziane jest wznowienie zajęć z osobistym udziałem uczniów.

 

„Spośród prawie 5 tysięcy nauczycieli, którym zlecono powrót do pracy w szkołach 1800 poprosiło o specjalny przydział. Otrzymało go zaledwie 600 pedagogów” – powiedział przewodniczący Związku Nauczycieli Chicago, Jesse Sharkey.

Zgodnie z zapowiedzią CPS, w poniedziałek do pracy mają wrócić osoby zatrudnione w przedszkolach pre-K a 11 stycznia rozpoczną się zajęcia z udziałem dzieci. 25 stycznia pracę wznowią pozostali nauczyciele a uczniowie do klasy ósmej rozpoczną zajęcia 1 lutego. Oprócz hybrydowego nadal prowadzone będzie zdalne nauczanie.

W niedzielę 32 chicagowskich radnych podpisało list skierowany do burmistrz Lori Lightfoot i prezes CPS, Janice Jackson w którym wymieniono 9 punktów, jakie powinny być wypełnione przed powrotem uczniów do szkół. Obejmują one kryteria dotyczące bezpieczeństwa sanitarnego w czasie pandemii oraz modernizację zdalnego nauczania.

 

BK