27.7 C
Chicago
czwartek, 19 czerwca, 2025
Strona główna Blog Strona 2063

Rosja: Ponad 2 mln osób zaszczepiło się Sputnikiem V

0

W Rosji rodzimą szczepionką na koronawirusa Sputnik V zaszczepiło się dotąd 2,2 mln mieszkańców – poinformował w środę Denis Łogunow, wiceszef Ośrodka im. Nikołaja Gamalei, gdzie opracowano ten preparat. Zachorowało tylko 300 zaszczepionych osób, czyli 0,016 proc.

Łogunow wyjaśnił, że spośród wszystkich zaszczepionych osób ponad 1,7 mln otrzymało dotąd dwie dawki preparatu. Sputnik V jest podawany w dwóch dawkach, pomiędzy którymi musi upłynąć około trzech tygodni.

 

Przedstawiciel Ośrodka im. Gamalei ocenił, że „według optymistycznego scenariusza do połowy lata może zostać przeprowadzona zasadnicza część szczepień wśród ludności”. Wcześniej władze zapowiadały, że szczepionkę powinno otrzymać około 60 proc. dorosłej populacji kraju.

 

Szczepienia na szeroką skalę rozpoczęły się w Rosji 18 stycznia. Są one dobrowolne, ale z wielu regionów napływają doniesienia o naciskach na zaszczepienie się, zwłaszcza wśród pracowników budżetówki – lekarzy i nauczycieli.

 

Dobowy przyrost zakażeń koronawirusem w Rosji spada od około tygodnia. W ciągu minionej doby odnotowano w całym kraju 14 494 nowe zakażenia, co oznacza, że po raz pierwszy od 17 października jest ich mniej niż 15 tysięcy.

 

Ogólna liczba zakażeń w Rosji od początku epidemii Covid-19 przekroczyła w środę 4 miliony: wynosi teraz 4 012 710. Zmarło w ciągu minionej doby 536 osób, a od początku pandemii – 78 134 osoby.

 

Z Moskwy Anna Wróbel (PAP)

 

awl/ ap/

„Boże Ciało” Jana Komasy z nominacją do Cezara dla najlepszego filmu zagranicznego

0

„Boże Ciało” Jana Komasy otrzymało nominację do Cezara w kategorii najlepszy film zagraniczny. O statuetkę będzie konkurować z „Na rauszu” Thomasa Vinterberga, „1917” Sama Mendesa, „Mrocznymi wodami” Todda Heynesa i „The August Virgin” Jonasa Trueby.

Listę nominowanych ogłoszono w środę na stronie Francuskiej Akademii Sztuki i Techniki Filmowej.

 

W kategorii najlepszy film zagraniczny nominację otrzymało „Boże Ciało” Jana Komasy, które ma już na swoim koncie m.in. nominacje do Oscara i Europejskich Nagród Filmowych, a także zdobytą na festiwalu w Wenecji Nagrodę Label Europa Cinemas. Film opowiada o dwudziestoletnim Danielu (w tej roli Bartosz Bielenia), który po wyjściu z zakładu poprawczego zostaje omyłkowo wzięty za księdza. W obsadzie znaleźli się także m.in.: Zdzisław Wardejn, Eliza Rycembel, Tomasz Ziętek, Aleksandra Konieczna, Łukasz Simlat i Leszek Lichota. Do filmu wg scenariusza Mateusza Pacewicza zdjęcia zrealizował Piotr Sobociński Jr. Muzykę skomponowali Evgueni i Sacha Galperine.

 

Obraz Komasy będzie rywalizował o statuetkę z „Na rauszu” Thomasa Vinterberga, „1917” Sama Mendesa, „Mrocznymi wodami” Todda Heynesa i „The August Virgin” Jonasa Trueby.

 

Cezary to nagrody przyznawane od 1976 roku przez Francuską Akademię Sztuki i Techniki Filmowej. Nazwa wyróżnienia wywodzi się od Cesara Baldacciniego, francuskiego rzeźbiarza, którego postać jest wzorem wręczanej artystom statuetki. W tym roku laureatów poznamy 12 marca. (PAP)

 

autorka: Daria Porycka

 

dap/ wj/

Australian Open. Iga Świątek: Myślę, że odnalazłam swój rytm

0

Iga Świątek jest zadowolona z tego, jak zaprezentowała się w meczu 2. rundy wielkoszlemowego Australian Open. „Myślę, że odnalazłam swój rytm” – oceniła rozstawiona z „15” tenisistka po zwycięstwie nad Włoszką Camilą Giorgi 6:2, 6:4.

„Z pewnością nie był to łatwy mecz. Camila to bardzo dobra zawodniczka. Potrafi grać świetny tenis, więc musiałam nie pozwolić jej na to. Pamiętam nasz mecz sprzed dwóch lat. Wiedziałam jednak, że teraz będzie inaczej, bo od tego czasu zrobiłam duży progres. Celem było dominować, nie dać jej grać i być pewną siebie” – zaznaczyła 19-letnia Świątek na konferencji prasowej.

 

Z 79. w rankingu WTA Giorgi poprzednio zmierzyła się w 2019 roku, również w drugiej rundzie Australian Open. Wówczas jako 177. rakieta świata i kwalifikantka ugrała tylko dwa gemy. W środę to ona była stroną przeważającą, choć w drugim secie rywalka na chwilę doszła do głosu. Przegrywając 0:2 29-letnia Włoszka zapisała na swoim koncie trzy kolejne gemy i niewiele brakowały, by następny także padł jej łupem.

 

„Ten mecz to zupełnie inna historia niż dwa lata temu. To nie było tak jak z Simoną Halep podczas ostatniego French Open, kiedy rzeczywiście wróciły do mnie w trakcie spotkania wspomnienia z naszej poprzedniej konfrontacji w Paryżu. W przypadku meczu z Camilą to inny kort, inne warunki, wiele się zmieniło. Nie myślałam więc o tamtym pojedynku w ogóle. W drugim secie rywalka zaczęła grać bardzo regularnie, mocno i blisko linii końcowej. Czasem byłam spóźniona, zwłaszcza z forhendem. Ale wiedziałam, że jeśli wciąż będę trafiać w kort, to zmuszę ją do błędów. Jej styl jest bardzo ryzykowny. W takim wypadku, jeśli grasz płasko, to błędy czasem po prostu przychodzą, więc czekałam. Starałam się dominować, choć w przypadku pojedynków z nią nie jest to łatwe” – analizowała Polka.

 

Przyznała, że po dwóch rozegranych dotychczas w tej edycji spotkaniach jest zadowolona ze swojej gry. Tym bardziej, że inaczej było po ubiegłotygodniowym występie w imprezie WTA w Melbourne.

 

„Jestem bardzo zadowolona. Zwłaszcza po ubiegłym tygodniu, kiedy trochę się męczyłam na korcie. Teraz jestem bardziej pewna siebie. Myślę, że znalazłam swój rytm i odnalazłam swoją grę” – oceniła.

 

Jedna z dziennikarek zapytała Świątek, czy czuje się obecnie podobnie jak po dwóch pierwszych rundach ubiegłorocznego French Open, w którym na koniec sięgnęła po tytuł.

 

„To zupełnie inne doświadczenie. Myślę, że jestem teraz bardziej pewna siebie. Wszystko jest inne. Nie umiem dokładnie wyjaśnić, na czym to polega, ale to inny turniej. Nawet tego nie porównuję” – skwitowała.

 

O awans do 1/8 finału zagra z Fioną Ferro, z którą nigdy wcześniej nie spotkała się na korcie. Zajmująca 46. miejsce na światowej liście Francuzka w drugiej rundzie pokonała rozstawioną z numerem 17. reprezentantkę Kazachstanu Jelenę Rybakinę 6:4, 6:4.

 

„Nic o niej na razie nie wiem. Nie widziałam zbyt wielu jej meczów, więc po prostu będę słuchać wskazówek taktycznych mojego trenera. Zajmiemy się tym przed meczem. Na razie się na tym nie skupiam. Szczerze mówiąc, to nawet nie patrzyłam na drabinkę. Po meczu nawet nie wiedziałam, kto będzie moją kolejną rywalką” – przyznała Świątek.

 

Na pytanie o szybkość kortów podczas tegorocznego Australian Open odparła, że Giorgi gra tak szybko, że trudno to ocenić.

 

„Wydaje mi się, że na kortach stadionowych nawierzchnia jest wolniejsza niż na bocznych, ale tak zazwyczaj jest” – podsumowała.

 

Po zakończeniu dwutygodniowej kwarantanny, która była obowiązkowa po przylocie na antypody, tenisiści mają teraz w Melbourne więcej swobody. Zawodniczka z Raszyna korzysta z niej w pełni od kilku dni.

 

„Na pewno jest o wiele przyjemniej. Nie powiedziałabym, że łatwiej się teraz oderwać, bo na poprzednich turniejach też się dało, ale w inny sposób. Wtedy spędzałam więcej czasu przed monitorami i czytając, teraz możemy wyjść na spacer. Codziennie od kilku dni jestem w różnych miejscach – była już plaża, centrum miasta, park. Zwiedzamy sobie trochę Melbourne. Bardzo tego potrzebowałam. Poczułam to po ostatnim turnieju. Po kwarantannie było czekanie na pierwszy mecz. Mieliśmy takie poczucie, że nie będziemy nigdzie wychodzić, bym się nie eksploatowała. Byliśmy na tyle skoncentrowani na turniejach, że trochę o tym zapomnieliśmy. Ale teraz dałam taki sygnał mojemu teamowi, że potrzebuję też wyjść z naszego mieszkania i trochę oderwać się od tego wszystkiego. To na pewno pomogło mi złapać trochę dystansu do tego wszystkiego, co dzieje się na korcie. Czuję się teraz o wiele lepiej mentalnie” – przyznała nastolatka. (PAP)

 

an/ sab/

Chińska bezzałogowa sonda kosmiczna Tianwen-1 weszła na orbitę Marsa

0

Chińska bezzałogowa sonda kosmiczna Tianwen-1 weszła w środę na orbitę Marsa po niemal siedmiu miesiącach podróży z Ziemi – podała oficjalna chińska agencja prasowa Xinhua. To pierwsza w pełni chińska wyprawa na Czerwoną Planetę.

O godzinie 19.52 czasu pekińskiego (godz. 12.52 w Polsce) Tianwen-1 uruchomił silnik hamujący, a po 15 minutach wszedł na eliptyczną orbitę Marsa – poinformowała Chińska Państwowa Agencja Kosmiczna (CNSA).

 

Jedno okrążenie wokół Czerwonej Planety ma zająć sondzie mniej więcej 10 ziemskich dni.

 

W ramach misji Tianwen-1 zaplanowano wejście na orbitę, lądowanie na Marsie i wypuszczenie na jego powierzchnię łazika. Jeśli misja się powiedzie, Chiny staną się pierwszym krajem, któremu uda się zrealizować wszystkie te trzy elementy w ramach swojej pierwszej ekspedycji na Marsa.

 

Sonda wyposażona jest w kilka przyrządów naukowych, za pomocą których będzie obserwować atmosferę i powierzchnię w poszukiwaniu oznak wody i lodu. Lądowanie ma nastąpić w maju lub czerwcu.

 

Sonda wystartowała z kosmodromu Wenchang na wyspie-prowincji Hajnan 23 lipca 2020 roku, wyniesiona największą chińską rakietą Długi Marsz-5. Przez 202 dni przebyła 475 mln km – podała Xinhua.

 

Poprzednia próba wysłania ekspedycji na Marsa, realizowana przez Chiny wspólnie z Rosją w 2011 roku, zakończyła się niepowodzeniem, ponieważ rosyjski statek kosmiczny przenoszący sondę rozpadł się nad Oceanem Spokojnym przed wyjściem z ziemskiej orbity.

 

W 2003 roku Chiny stały się trzecim państwem – po USA i byłym ZSRR – które wysłało w przestrzeń kosmiczną człowieka na pokładzie rakiety rodzimej produkcji. Od tamtej pory ChRL stara się dogonić w wyścigu kosmicznym USA i Rosję, aby stać się ważnym mocarstwem w tej sferze do 2030 roku.

 

Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)

Parada łodzi w Tampie z okazji zwycięstwa w Super Bowl

0

W środę 10 lutego odbędzie się parada łodzi z zachowaniem dystansu społecznego. Podobnie Tampa Bay Lightning świętowało swoje zwycięstwo w mistrzostwach ligi NHL w zeszłym roku. Parada łodzi odbędzie się wzdłuż River Walk, 10 lutego o godzinie 13:00. Wydarzenie będzie transmitowane na żywo w FOX 13 News

Miasto wybrało dla kibiców otwarte tereny widokowe na świeżym powietrzu oraz wymaga noszenia maseczek przez widzów, aby zminimalizować ryzyko związane z epidemią oraz dostosować wydarzenie obowiązujących przepisów z nią związanych.

Ograniczenia tyczą się również infrastruktury. Następujące mosty zostaną tymczasowo zamknięte dla ruchu pojazdów silnikowych, rowerów oraz pieszych.

Most Laurel Street

Cass Street Bridge

Kennedy Boulevard Bridge

Most Brorein Street

Most Platt Street

Mosty zostaną otwarte niezwłocznie po przepłynięciu parady pod każdym z nich, więc ruch będzie utrudniony tylko tymczasowo.

Dostępne miejsca parkingowe można sprawdzić na stronie: tampa.gov/parking/programs/event-parking

Poprzednio, podobna parada odbyła się 4 miesiące temu, kiedy Lightning odniósł zwycięstwo w pucharze Stanleya. Zespół przepłynął wzdłuż rzeki Hillsborough, gdzie po obu stronach, na brzegu czekali na nich wiwatujący kibice. Następnie na stadionie Raymond James odbył się wiec z ograniczoną liczbą miejsc.

Dostępne miejsca parkingowe można sprawdzić na stronie: tampa.gov/parking/programs/event-parking

Lodowe „naleśniki i lilie” na jeziorze Michigan

0

Na jeziorze Michigan utworzyły się lodowe „lilie wodne”. Przy nabrzeżu w Chicago można dostrzec także tafle lodu przypominające amerykańskie naleśniki (pancakes) czy lodowe talerze.

 

Tego typu zjawisko pojawia się gdy temperatura powietrza spada poniżej zera i występuje określony ruch fal. Meteorolog, Jon Erdman powiedział, że przy sprzyjających warunkach cienka warstwa lodu i błota pośniegowego gromadzi się w jednym miejscu i formuje niemalże idealnie okrągłe dyski.

Z kolei   by „liliowe” konstrukcje powstają po tym jak lodowe dyski z błotem pośniegowym uderzają o siebie pod wpływem ruchu fal. Erdman dodał, że warto je zobaczyć ponieważ nie utrzymają się długo na powierzchni jeziora Michigan.

 

BK

Politycy z Illinois sprzeciwiają się zmianie prokuratora federalnego

0

Politycy z Illinois zwrócili się z prośbą do prezydenta Joe Bidena o pozostawienie Johna Lauscha na stanowisku prokuratora federalnego Dystryktu Północnego Illinois. Lausch został wyznaczony na prokuratora przez byłego prezydenta, Donalda Trumpa.

 

Zgodnie z zarządzeniem administracji Bidena,   wszyscy prokuratorzy nominowani przez Trumpa powinni podać się do dymisji. Podobne zarządzenia wydawano po objęciu Białego Domu przez poprzednich prezydentów. Senatorzy reprezentujący Illinois w Waszyngtonie, Tammy Duckworth i Dick Durbin stwierdzili, że zmiana na stanowisku prokuratora federalnego nie jest obecnie wskazana.

Zaznaczyli, że nadzoruje on ważne dochodzenia. John Lausch rozpoczął między innymi śledztwa w sprawie korupcji prominentnego, chicagowskiego radnego Edwarda M. Burke’a a także w firmie ComEd. W tej ostatniej sprawie pojawiło się nazwisko byłego już przewodniczącego Izby Reprezentantów Illinois, Michaela Madigana.

 

BK

Chicago ma za mało szczepionek na rozpoczęcie kolejnego etapu przydziału preparatu

0

Chicagowskie władze być może będą zmuszone do przesunięcia daty rozpoczęcia kolejnego etapu szczepień – poinformowała we wtorek dyrektor miejskiego departamentu zdrowia, doktor Allison Arwady. Powodem jest zbyt mała dostawa szczepionek z rezerw federalnych.

 

Zgodnie z planem, etap 1C powinien rozpocząć się 29 marca a etap drugi 31 maja. W ramach etapu 1 C szczepionkę mają otrzymać między innymi osoby w wieku od 16 do 64 lat z problemami zdrowotnymi. Z kolei ostatni etap przeznaczony jest już dla wszystkich mieszkańców.

Dziennie w Chicago przydzielanych jest 6 tysięcy dawek szczepionki. W ramach trwającego wciąż etapu 1B do otrzymania preparatu kwalifikuje się blisko 700 tysięcy osób. Do wczoraj w Chicago rozdysponowano ponad 339 dawek szczepionki przeciw COVID-19.

 

BK

Chicago planuje uruchomienie dużych punktów szczepień na stadionach

0

Władze Chicago zamierzają wykorzystać hale sportowe i stadiony do masowych szczepień przeciw koronawirusowi. Pod uwagę brane są między innymi United Center,   Wrigley Field i Soldier Field.

 

Dyrektor miejskiego departamentu zdrowia, doktor Allison Arwady powiedziała, że wykorzystanie obiektów sportowych uzależnione jest od dostawy szczepionek. Na razie Chicago otrzymuje zbyt mały przydział preparatu by myśleć o otwarciu dużych punktów szczepień.

„Dziennie w naszym mieście aplikujemy 6 tysięcy dawek szczepionki przeciw COVID-19. Gdybyśmy się zdecydowali na uruchomienie masowych punktów szczepień to musielibyśmy im przydzielić co najmniej 5 tysięcy dawek. Na razie nie mamy jednak takich możliwości” – powiedziała doktor Arwady.

 

BK

Związkowcy z CTU zatwierdzili porozumienie ws. powrotu dzieci do szkół

0

Związek Zawodowy Nauczycieli Chicago (CTU) zatwierdził porozumienie z CPS, określające zasady wznowienia zajęć w szkołach. Oznacza to, że już jutro pierwsza grupa dzieci wróci do szkół. Mowa tu dokładnie o przedszkolach pre-K.

 

Za porozumieniem uzgodnionym z Chicagowskimi Szkołami Publicznymi (CPS) głosowało 67.5 procent członków CTU. 22 lutego do pracy wrócą nauczyciele zatrudnieni w przedszkolach i w klasach do 5 włącznie. Z kolei uczniowie wznowią zajęcia 1 marca. Nauczyciele od 6 do 8 klasy przystąpią do pracy 1 marca a uczniowie z tych klas rozpoczną zajęcia 8 marca.

Z danych CPS wynika, że tylko 20 procent uczniów szkół publicznych wróci do stacjonarnych zajęć a 80 procent zadeklarowało chęć kontynuacji zdalnej nauki. Przewodniczący CTU, Jesse Sharkey mimo zatwierdzonego porozumienia stwierdził, że burmistrz Lori Lightfot i zarząd CPS nie stawia na pierwszym miejscu bezpieczeństwa uczniów i nauczycieli w czasie pandemii.

 

BK

Chicago zaleca kwarantannę po przyjeździe z 46 stanów

0

Chicago zaktualizowało listę stanów z zalecaną kwarantanną. Kolorem pomarańczowym oznaczonych jest obecnie 46 stanów i Dystrykt Kolumbia.

 

Po przyjeździe z tych rejonów USA zalecana jest 10-dniowa kwarantanna lub negatywny test na koronawirusa. Na pandemicznej mapie na żółto oznakowane są tylko trzy stany: Alaska, Hawaje i Dakota Południowa oraz rejon zależny od USA, Portoryko. Po przyjeździe z nich chicagowski departament zdrowia nie zaleca dobrowolnego poddania się izolacji czy negatywnego wyniku testu na COVID-19.

Dyrektor tego departamentu, doktor Allison Arwady powiedziała, że wprawdzie spadła liczba nowych przypadków koronawirusa jednak w dalszym ciągu zobowiązani jesteśmy do zachowywania ostrożności. To dotyczy również podróży, na które powinniśmy się decydować wyłącznie w awaryjnych sytuacjach i kiedy wymagają tego od nas obowiązki zawodowe.

Doktor Arwady ponownie przypomniała o zachowywaniu zasad sanitarnych w czasie pandemii jak noszenie maseczek ochronnych twarzy, przestrzeganie dystansu społecznego i mycie rąk.

 

BK

Koronawirus: WHO broni Chin? „Nie polegajcie za mocno na danych wywiadu USA ws. wirusa”

0

Peter Daszak, członek zespołu WHO badającego genezę pandemii koronawirusa, zaapelował w środę, by ze sceptycyzmem podchodzić do danych wywiadowczych USA na temat wirusa. Zasugerował, że Waszyngton może kierować się względami politycznymi.

„(Nowy prezydent USA) Joe Biden musi pokazać, że jest twardy wobec Chin. Proszę, nie opierajcie się za bardzo na wywiadzie USA: stale wycofującym się za kadencji (poprzedniego prezydenta USA Donalda) Trumpa i, szczerze mówiąc, mylącym się w wielu aspektach” – napisał brytyjski zoolog na Twitterze, odnosząc się do doniesień, że USA nie przyjmą konkluzji zespołu WHO bez niezależnej weryfikacji.

 

Daszak dodał, że chętnie pomoże Białemu Domowi w sprawdzeniu faktów, ale zaznaczył, że najpierw należy zaufać, a dopiero później weryfikować rezultaty.

 

We wtorek zespół Światowej Organizacji Zdrowia badający początki pandemii zaprezentował wstępne wnioski. Według badaczy najbardziej prawdopodobna hipoteza dotycząca wybuchu pandemii koronawirusa to jego przejście na człowieka z rezerwuaru naturalnego poprzez zwierzęcego nosiciela pośredniego. Jednocześnie ocenił, że sugerowana przez byłego sekretarza stanu Mike’a Pompeo teoria ucieczki wirusa z Wuhańskiego Instytutu Wirusologii jest mało prawdopodobna.

 

W reakcji rzecznik amerykańskiego resortu dyplomacji Ned Price oświadczył, że „zamiast przechodzić do konkluzji, które mogą być motywowane nie tylko względami naukowymi, chcemy zobaczyć, dokąd zaprowadzą nas dane, i na tym oprzeć wnioski”.

 

Daszak to brytyjski zoolog i specjalista ds. chorób zakaźnych pochodzenia zwierzęcego. Jest prezesem nowojorskiej organizacji pozarządowej EcoHealth Alliance, zajmującej się m.in. badaniami mającymi pomóc uniknąć pandemii. (PAP)

 

osk/ akl/

Naczelny „Rzeczpospolitej”: Nakładanie podatku na media, które tracą finansowo na pandemii, uznajemy za formę represji

0

Nakładanie podatku na media, które tracą finansowo na pandemii, uznajemy za formę represji. Opłata ma dotknąć w pierwszej kolejności podmioty, które płacą już CIT i VAT. Dobijanie ich kolejną „opłatą” to osłabianie ich pozycji – powiedział PAP red. naczelny „Rzeczpospolitej” Bogusław Chrabota.

Na początku lutego do wykazu prac legislacyjnych rządu wpisano projekt ustawy, której konsekwencją będzie wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. Zgodnie z założeniami połowa wpływów ze składek od reklam ma trafić m.in. do NFZ.

 

Znaczna część prywatnych mediów w środę protestuje we wspólnej akcji „Media bez wyboru”. Od rana telewizje TVN24 i Polsat News zamiast programu nadają specjalny komunikat. Na portalach TVN24, Onet i Interia czytelnicy nie przeczytają żadnego artykułu. Do akcji przyłączyły się również dzienniki, wśród nich „Rzeczpospolita”, które opublikowały informację o akcji na pierwszych stronach.

 

Jak podkreślił w rozmowie z PAP redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”, prezes Izby Wydawców Prasy Bogusław Chrabota, tzw. składka z tytułu reklamy internetowej i konwencjonalnej to podatek, który „powinien być wcześniej skonsultowany i jeśli wprowadzony – to zgodnie z zasadami – od początku kolejnego roku podatkowego”. „Ale nakładanie dziś takiego podatku na media, które mocno tracą finansowo na pandemii, uznajemy przede wszystkim za formę represji. Opłata ma dotknąć w pierwszej kolejności podmioty, które płacą już CIT i VAT. Dobijanie ich kolejną +opłatą+ to osłabianie ich pozycji, ograniczanie możliwości rozwoju, tworzenia kontentu, zmuszanie do jego redukcji i zwolnień ludzi. Zamiast systemowo podać rękę wolnym mediom w pandemii nakłada się haracz” – zwrócił uwagę.

 

Pytany, jakiej reakcji ze strony rządu oczekują protestujący, redaktor naczelny „Rzeczpospolitej” odpowiedział, że „rozmów, konsultacji, zmian w projekcie”. „Obciążenia tych, którzy faktycznie nie płacą, a nie poszkodowanych przez covid” – powiedział.

 

Chrabota wyjaśnił, że środowa akcja protestacyjna nie ma jednego ośrodka koordynującego. „Środowiska medialne porozumiały się w tej sprawie spontanicznie. To akcja podejmowana przez indywidualne media, nie stowarzyszenia, reprezentacje środowisk” – zaznaczył. Dodał, że na razie akcja jest jednodniowa, ale nie wyklucza, że „będzie miała jakąś formę kontynuacji”.

 

W ramach akcji „Media bez wyboru” w środę telewizje informacyjne TVN24 i Polsat News zamiast programu nadają specjalny komunikat. Na stronach tvn24.pl, onet.pl, gazeta.pl i interia.pl w środę rano czytelnicy nie przeczytają żadnych artykułów informacyjnych. Do akcji przyłączyły się także stacje radiowe, m.in. RMF FM, ZET, TOK FM, Rock Radio – zamiast audycji stacje nadają komunikat specjalny.

 

Media, które przyłączyły się do akcji, na swoich stronach internetowych publikują list otwarty do władz RP i liderów ugrupowań politycznych. List został podpisany m.in. przez Agorę S.A., Dziennik Wschodni, Edipresse Polska, Grupę Eurozet, Kino Polska TV S.A., Polska Press Grupę, Ringier Axel Springer Polska, TVN S.A. i Telewizję Polsat.

 

Według nich wprowadzenie go będzie oznaczać osłabienie, a nawet likwidację części mediów działających w Polsce, a także ograniczenie możliwości finansowania jakościowych i lokalnych treści. Nowe przepisy, zdaniem autorów listu spowodują też „pogłębienie nierównego traktowania podmiotów działających na polskim rynku medialnym, w sytuacji, gdy media państwowe otrzymują co roku z kieszeni każdego Polaka 2 mld złotych, media prywatne obciąża się dodatkowym haraczem w wysokości 1 mld zł”. Inny problem podnoszony w liście, wynikający z nowych regulacji, to faktyczne faworyzowanie firm, które nie inwestują w tworzenie polskich, lokalnych treści, kosztem podmiotów, które w Polsce inwestują najwięcej.

 

(PAP)autorka: Daria Porycka

 

dap/ dki/

Politycy opozycji popierają akcję „Media bez wyboru”

0

Wicemarszałek Sejmu Małgorzata Kidawa Błońska, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, szef Ruchu 2050 Szymon Hołownia, Paweł Kukiz, Władysław Kosiniak-Kamysz, Katarzyna Lubnauer – to niektórzy z polityków opozycji, którzy na Twitterze poparli akcję „Media bez wyboru”.

Znaczna część prywatnych mediów w środę protestuje we wspólnej akcji „Media bez wyboru”, będącej odpowiedzią na zapowiedź przygotowania przez rząd projektu ustawy, której konsekwencją będzie wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. Od rana telewizje TVN24 i Polsat News zamiast programu nadają specjalny komunikat. Na portalach, m.in. TVN24, Onet i Interia czytelnicy nie przeczytają żadnego artykułu. Do akcji przyłączyły się również niektóre dzienniki.

 

„Tu nie chodzi tylko o kolejny podatek.#MEDIABEZWYBORU” – napisła Małgorzata Kidawa-Błońska (KO).

 

„Dziś niezależne media nie poinformują o żadnej aferze, o żadnym nadużyciu władzy. Tym razem jeszcze w ramach protestu. Ale niedługo to może być polska codzienność” – napisał prezydent Warszawy, wiceszef PO Rafał Trzaskowski. Zaznaczył, że w geście solidarności z wolnymi mediami ten wpis to jego jedyny środowy komunikat.

 

„Jeśli nie zatrzymamy działań władzy PIS, to za moment jedyne, co nam zostanie to TVPIS i media Obajtka. #MEDIABEZWYBORU #WolneMedia” – napisała z kolei wiceszefowa klubu KO Katarzyna Lubnauer.

 

Inni politycy Koalicji Obywatelskiej również dołączyli do protestu. Sekretarz generalny PO Marcin Kierwiński napisał: „Dziś niezależne media prowadzą protest wobec polityki PiS, która zmierza do ich zniszczenia. To protest bez precedensu w historii demokratycznych krajów. Pamiętajmy, bez wolnych mediów nie będzie wolnych wyborów. Bez wolnych mediów władza jest bezkarna”.

 

„Wyprowadzają co roku 1,95 miliarda zł na partyjną propagandę kosztem leczenia chorych. A teraz #WolneMedia mają finansować w części to, co TVPiS zabiera z budżetu państwa. W pełni popieram postulaty #ProtestMediów. Wolne Media, nic się nie zmieniło. Jestem z Wami! #MEDIABEZWYBORU” – ocenił Michał Szczerba dodając we wpisie symbol zwycięstwa.

 

Jan Grabiec, rzecznik PO, napisał: „Telewizja nie działa? Portale informacyjne strajkują? Kolejne daniny, podatki i akcyzy odbierają Ci smak życia? Władza dopiero się rozkręca. Rząd chce zniszczyć niezależne media, obciążając je nowym, dodatkowym podatkiem od reklam. #MediaBezWyboru”.

 

Szef Ruchu 2050 Szymon Hołownia uważa, że prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu „śni się Polska, w której obowiązuje jego wyłączna prawda”. „To Polska czarnych ekranów niezależnych od rządu telewizji, czarnych stron niezależnych od niego gazet i brak nieautoryzowanych przez rząd informacji w serwisach stacji radiowych. Polska bez wolnych mediów” – napisał na Twitterze Hołownia.

 

Była polityk PO Joanna Mucha, która niedawno ogłosiła przejście do ruchu Hołowni i jest obecnie posłanką niezrzeszoną, napisała: „Co nas nadal odróżnia od Rosji czy Białorusi? Media i sądy. Bez mediów ta znieprawiona władza będzie mogła zrobić każdemu obywatelowi każdą krzywdę i nikt nie zaprotestuje, bo nikt się o tym nie dowie. #MEDIABEZWYBORU Wspieram!”.

 

B. premier prof. Marek Belka przyłączając się do akcji zamieścił zdjęcie czarnej planszy z napisem „Media bez wyboru” i taki sam ekran z napisem po angielsku.

 

Europoseł, lider Wiosny Robert Biedroń napisał, że chce sam wybierać co ogląda, czyta i czego słucha. „Pisowskie #MEDIABEZWYBORU sprawią, że to Kurski i Obajtek zdecydują za mnie. Dlatego ***** ***” – napisał na Twittere, kończąc wpis graficznym znakiem zwycięstwa.

 

„Czas pandemii i kryzysu gospodarczego to nie czas na nowe podatki. Haracz, którym rząd chce uderzyć w media, uderzy przede wszystkim w widzów i słuchaczy oraz utrwali uprzywilejowaną pozycję propagandowych, rządowych mediów. To nie tylko +składka+, to zamach na wolne media!” – ocenił we wpisie lider PSL – Koalicji Polskiej Władysław Kosiniak-Kamysz.

 

Protest mediów poparło też m.in. Stowarzyszenie Sędziów Polskich IUSTITIA. „Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia” @JudgesSsp popiera protest wolnych mediów #MEDIABEZWYBORU #WolneMedia #WolneSądy #WolneWybory #WolniLudzie” – wpisano na Twitterze.

 

Na początku lutego do wykazu prac legislacyjnych rządu wpisano projekt ustawy, której konsekwencją będzie wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. Zgodnie z założeniami połowa wpływów ze składek od reklam ma trafić m.in. do NFZ.

 

Rzecznik rządu Piotr Müller przekonywał w środę w TVP Info, że obecnie trwa etap prekonsultacji dotyczących tego projektu, który potrwa do 16 lutego, zachęcając do debaty na ten temat. Podkreślił, że to jest opłata, która została wprowadzona w wielu innych krajach Unii Europejskiej, m.in. we Francji i Belgii. Jak mówił, inne kraje UE wprowadziły tę daninę, ponieważ bardzo często cyfrowi giganci unikają opodatkowania, a w założeniu podatek ten ma być „opłatą solidarnościową”, która ma wspomóc m.in. NFZ czy Fundusz Zabytków.

 

Media, które przyłączyły się do protestu, na swoich stronach internetowych publikują list otwarty do władz RP i liderów ugrupowań politycznych. Według nich wprowadzenie podatku będzie oznaczać osłabienie, a nawet likwidację części mediów działających w Polsce, a także ograniczenie możliwości finansowania jakościowych i lokalnych treści. Nowe przepisy, zdaniem autorów listu spowodują też „pogłębienie nierównego traktowania podmiotów działających na polskim rynku medialnym, w sytuacji, gdy media państwowe otrzymują co roku z kieszeni każdego Polaka 2 mld złotych, media prywatne obciąża się dodatkowym haraczem w wysokości 1 mld zł”. (PAP)

 

autor: Aleksander Główczewski

 

ago/ itm/

Chińskie władze zablokowały swoim obywatelom dostęp do aplikacji Clubhouse

0

Chińskie władze zablokowały swoim obywatelom dostęp do aplikacji Clubhouse, która umożliwiała dyskusję z osobami z całego świata na tematy polityczne i społeczne, w tym kwestie związane z Tajwanem oraz Ujgurami.

Jak podała Associated Press, aplikacja miała tysiące użytkowników i zezwalała na nieskrępowane dyskusje m.in. o demokracji. „Ten rodzaj komunikacji to rzadkość. Dzięki wysłuchaniu poglądów z innej perspektywy, każda strona dostrzega, że wszyscy jesteśmy ludźmi” – powiedziała jedna z użytkowniczek.

 

Rząd Xi Jinpinga zaprzecza, że na chińską sieć nałożone są specjalne filtry znane jako „the Great Firewall of China”. Jednak zagraniczni researcherzy obserwują blokady na państwowych serwerach China Telecom Ltd.

 

Rzecznik prasowy ministerstwa spraw zagranicznych Wang Wenbin powiedział AP, że nie posiada informacji o sprawie Clubhouse. Jak zapewnił, chińska sieć jest „otwarta” i zarządzana „w zgodzie z obowiązującym prawem”. „Naszym priorytetem jest zabezpieczanie narodowej suwerenności, rozwój zainteresowań oraz stawianie oporu zakłóceniom za strony zagranicznej” – wyjaśnił.

 

Clubhouse umożliwiał użytkownikom z Chin kontynentalnych bezpośrednie komunikowanie się z osobami z Hong Kongu, Tajwanu czy przedstawicielami mniejszości ujgurskiej w północnozachodnim regionie Xinjiang. Sesje, które organizowała aplikacja, poświęcone protestom w Hong Kongu i masowym zatrzymaniom Ujgurów w Xinjiangu przyciągały tysiące słuchaczy. Do rejestracji niezbędne jest zaproszenie od innych użytkowników oraz podanie swojego imienia, nazwiska i numeru telefonu. To ostatnie może grozić odwetem władz chińskich wobec swoich obywateli.

 

Aplikacja zniknęła z chińskiej wersji Apple Store w połowie grudnia, Chińczycy jednak mogli ją ściągać, o ile mieli dostęp do zagranicznych wersji sklepu.

 

Partia rządząca zachęca do wykorzystywania internetu do celów biznesowych i edukacyjnych, jednak stara się zapobiegać materiałom o treściach promujących demokrację lub innych związanych z polityką. Blokowane są także dostępy do Facebooka, Twittera oraz innych mediów społecznościowych i stron internetowych, które są prowadzone przez media, organizacje walczące o prawa człowieka, Tybetu oraz przez różnego rodzaju aktywistów. (PAP)

 

skib/ tebe/

Rzecznik rządu: Dziwi mnie forma protestu części mediów na tym etapie prac

0

Dziwi mnie forma protestu części mediów na tym etapie prac nad projektem dotyczącym wprowadzenia składki z reklam – powiedział w środę rzecznik rządu Piotr Müller. W tej chwili jest etap prekonsultacji; zachęcamy, żeby usiąść do dialogu i porozmawiać na temat tego projektu – dodał.

Na początku lutego do wykazu prac legislacyjnych rządu wpisano projekt ustawy, której konsekwencją będzie wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. Zgodnie z założeniami połowa wpływów ze składek od reklam ma trafić m.in. do NFZ.

 

Znaczna część prywatnych mediów w środę protestuje we wspólnej akcji „Media bez wyboru”. Od rana telewizje TVN24 i Polsat News zamiast programu nadają specjalny komunikat. Na portalach TVN24, Onet i Interia czytelnicy nie przeczytają żadnego artykułu. Do akcji przyłączyły się również niektóre dzienniki.

 

Rzecznik rządu podkreślał w środę na antenie w TVP Info, że obecnie trwa etap prekonsultacji dotyczących tego projektu, który potrwa do 16 lutego. Podkreślił przy tym, że „to jest podatek, opłata, która została wprowadzona w wielu innych krajach Unii Europejskiej”. Podał w tym kontekście przykład m.in. Francji i Belgii. „Inne kraje Unii Europejskiej wprowadziły tę daninę, ponieważ mamy taką sytuację, że bardzo często cyfrowi giganci, duże firmy unikają opodatkowania i ten podatek, który teraz jest w fazie konsultacji, w fazie projektowej, zakłada, że będzie od 2 do 15 proc. – zależnie od tego, jakie będą przychody danej firmy, jaki to będzie towar reklamowany i wszystkie te środki finansowe mają pomóc m.in. działaniu Narodowemu Funduszu Zdrowia, czyli mają być przeznaczone na zdrowie oraz na Fundusz Zabytków, w związku z tym to jest taka opłata solidarnościowa, która obowiązuje w wielu krajach Unii Europejskiej” – przekonywał Müller.

 

„Nie dziwię się oczywiście, że każdy chce unikać podatków, ale też zbyt długo trwa w Unii Europejskiej dyskusja na temat podatku cyfrowego i dlatego też inne kraje Unii Europejskiej zdecydowały się na to, żeby jednak wprowadzać już regulacje krajowe” – stwierdził.

 

Pytany, jakie firmy zostaną objęte daniną, rzecznik rządu odpowiedział, że to są firmy przekraczające odpowiednio wysoki próg dochodów. „To będzie obejmowało zarówno tych cyfrowych gigantów, jak i duże podmioty medialne, ale to będzie obejmowało również też Telewizję Polską, żeby była jasność – to też duży gracz medialny, w związku z tym to też jest tak, że ten podatek solidarnościowo rozłożony na te największe podmioty gospodarcze, które osiągają bardzo duże przychody z działalności medialnej, a które często, niestety, w sposób nieproporcjonalny płacą podatki” – mówił.

 

„W tej chwili jest etap prekonsultacji. Tego projektu nawet nie ma przyjętego przez Radę Ministrów. W związku tym my zachęcamy do tego, żeby usiąść do dialogu, żeby porozmawiać na temat tego projektu, bo po to właśnie ten etap konsultacji jest wprowadzony” – apelował Müller.

 

Rzecznik został także zapytany, czy nie dziwi go oburzenie i protesty znacznej części mediów, które wcześniej domagały się przeznaczenia części dotacji dla mediów publicznych – TVP i Polskiego Radia – na ochronę zdrowia, odpowiedział: „Dziwi mnie i dziwi mnie też forma na tym etapie. Tym bardziej, że tak jak mówiłem na samym początku, w tej chwili jest etap prekonsultacji. Dopiero to jest wpisane do wykazu legislacyjnych prac rządu. W związku z tym w tej chwili jest czas na zgłaszanie uwag, na zgłaszanie korekt, normalny proces legislacyjny – najpierw na poziomie rządowym, później na poziomie sejmowy. W związku z tym tutaj jednak zachęcam do rozmów w tym zakresie”. Dodał, że choć sama danina nie jest niczym nadzwyczajnym i jest rozwiązaniem obowiązującym już w UE, to czymś nadzwyczajnym jest to, że giganci cyfrowi takich podatków nie płacą.

 

W ramach akcji „Media bez wyboru” w środę telewizje informacyjne TVN24 i Polsat News zamiast programu nadają specjalny komunikat. Na stronach tvn24.pl, onet.pl, gazeta.pl i interia.pl w środę rano czytelnicy nie przeczytają żadnych artykułów informacyjnych. Do akcji przyłączyły się także stacje radiowe, m.in. RMF FM, ZET, TOK FM, Rock Radio – zamiast audycji stacje nadają komunikat specjalny.

 

Media, które przyłączyły się do akcji, na swoich stronach internetowych publikują list otwarty do władz RP i liderów ugrupowań politycznych. List został podpisany m.in. przez Agorę S.A., Dziennik Wschodni, Edipresse Polska, Grupę Eurozet, Kino Polska TV S.A., Polską Press Grupę, Ringier Axel Springer Polska, TVN S.A. i Telewizję Polsat.

 

Według nich wprowadzenie go będzie oznaczać osłabienie, a nawet likwidację części mediów działających w Polsce, a także ograniczenie możliwości finansowania jakościowych i lokalnych treści. Nowe przepisy, zdaniem autorów listu spowodują też „pogłębienie nierównego traktowania podmiotów działających na polskim rynku medialnym, w sytuacji, gdy media państwowe otrzymują co roku z kieszeni każdego Polaka 2 mld złotych, media prywatne obciąża się dodatkowym haraczem w wysokości 1 mld zł”. Inny problem podnoszony w liście, wynikający z nowych regulacji, to faktyczne faworyzowanie firm, które nie inwestują w tworzenie polskich, lokalnych treści, kosztem podmiotów, które w Polsce inwestują najwięcej. (PAP)

 

autor: Grzegorz Bruszewski

 

gb/ itm/

Müller: Za wcześnie, by ocenić skutki decyzji o otwarciu części gospodarki

0

Jest jeszcze za wcześnie, by ocenić sytuację po niedawnym otwarciu części gospodarki, m.in. galerii handlowych – wskazał w środę rzecznik rządu Piotr Müller. Według niego efekty tych działań będzie widać pewnie w kolejny piątek, 19 lutego.

Gdy tylko będą docierać do nas nowe dane, pozwalające na kolejne decyzje, to będziemy je podejmować – zadeklarował rzecznik rządu w środowej rozmowie w TVP Info, pytany o plany odnośnie ewentualnego znoszenia kolejnych restrykcji.

 

„Zacznijmy od tego, że na razie jeszcze trudno ocenić jest sytuację po otwarciu części gospodarki, bo jeszcze upłynęło za mało czasu. W piątek dopiero też otwieramy hotele i inne rodzaje działalności, takie jak kina czy baseny, i w związku z tym najwcześniej efekty tych działań łącznie będzie widać pewnie w przyszły piątek” – powiedział.

 

Müller wyraził nadzieję, że „wszyscy razem postaramy się, by odpowiednich warunków sanitarnych przestrzegać, by tego wzrostu zakażeń znaczącego nie było, byśmy mogli zachować te wszystkie poluzowania, które zostały wprowadzone w tej chwili, a być może podjąć kolejne pozytywne decyzje”. Jak jednak powtórzył, obecnie jest na to za wcześnie.

 

Na pytanie, co z decyzjami otwarciu siłowni i restauracji, rzecznik rządu powiedział, by popatrzeć w tym kontekście na kraje Europy Zachodniej. Wymienił Portugalię, w której – jak mówił – sytuacja jest bardzo trudna ze względu na to, że zbyt szeroko otworzyła działalność gospodarczą wielu podmiotów i doprowadziła do sytuacji rekordowego wzrostu zakażeń.

 

„W przeliczeniu na Polskę byłoby to kilkadziesiąt tysięcy osób dziennie, które są zarażone. W związku z tym my do tego podchodzimy ostrożnie, stopniowo – w konsultacji zresztą z poszczególnymi branżami – otwieramy poszczególne obszary gospodarki” – tłumaczył.

 

„Gdy tylko będą przychodziły nowe dane do nas i one będą pozwalały na kolejne decyzje, to będziemy je podejmować” – zadeklarował również rzecznik rządu.

 

Od 1 lutego umożliwiono ponowne otwarcie sklepów w galeriach handlowych, instytucji kultury – muzea i galerie sztuki, przestały obowiązywać godziny dla seniora. W ubiegły piątek rząd ogłosił, że od 12 do 26 lutego w reżimie sanitarnym będą dostępne m.in hotele i miejsca noclegowe do 50 proc. łóżek. Ponadto otwarte mają być baseny, stoki i boiska zewnętrzne. Zamknięte pozostaną siłownie, a restauracje nadal będą mogły wydawać posiłki na wynos. (PAP)

 

Autorka: Sylwia Dąbkowska-Pożyczka

 

sdd/ itm/

Manipulację w książce Engelking i Grabowskiego potwierdził sąd. „Dzielna kobieta przeciwstawiła się kłamliwej propagandzie”

0

Pani Filomena Leszczyńska udowodniła w sądzie manipulację B. Engelking i J. Grabowskiemu; ta dzielna kobieta przeciwstawiła się kłamliwej propagandzie oczerniającej Polaków – oświadczył w środę minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, odnosząc się do wtorkowego orzeczenia warszawskiego sądu.

Chodzi o wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie, który orzekł, że prof. Barbara Engelking i prof. Jan Grabowski mają przeprosić za informacje z książki „Dalej jest noc”, która przedstawia losy Żydów w okupowanej Polsce. Sąd oddalił przy tym żądanie 100 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok jest nieprawomocny. Badaczy Holokaustu pozwała Filomena Leszczyńska, bratanica dawnego sołtysa opisanego w książce.

 

„Pani Filomena Leszczyńska udowodniła w sądzie manipulację B. Engelking i J. Grabowskiemu, którzy w książce „Dalej jest noc” pomówili jej stryja o wydanie na śmierć Żydów, choć on ich ukrywał. Ta dzielna kobieta przeciwstawiła się kłamliwej propagandzie oczerniającej Polaków!” – napisał w środę na Twitterze minister sprawiedliwości.

 

Proces w tej sprawie rozpoczął się w październiku 2019 r. Według Filomeny Leszczyńskiej, która pozwała naukowców, jej stryj, sołtys wsi Malinowo Edward Malinowski został fałszywie pomówiony w spornej książce o ograbienie Żydówki i współpracę z Niemcami podczas II wojny światowej. Pomówienie to – w jej ocenie – dotyczy opisanej przez prof. Barbarę Engelking z Centrum Badań nad Zagładą Żydów historii Estery Siemiatyckiej, której Malinowski ocalił życie. Powódka, którą podczas całego procesu wspierała Reduta Dobrego Imienia, domagała się 100 tys. zł zadośćuczynienia i przeprosin.

 

W ustnych motywach wtorkowego wyroku sędzia Ewa Jończyk podkreśliła też, że publikując „Dalej jest noc” pozwanym badaczom „niewątpliwie przyświecał szczytny cel”. „Ważką rzeczą jest rzeczywiście wyjaśnienie prawdy historycznej i pokazanie postaw Polaków wobec Żydów w okresie okupacji – postaw zarówno heroicznych, jak i postaw negatywnych, ale niech te badania i sposób ich utrwalenia spełnia reguły należytej staranności. Naruszenie tych reguł przez pozwanych uzasadnia udzielenie ochrony powódce” – mówiła.

 

Pełnomocnik historyków mec. Michał Jabłoński w rozmowie z PAP nie zgodził się z argumentacją sądu i zapowiedział wniesienie apelacji od wyroku.

 

Książka „Dalej jest noc. Losy Żydów w wybranych powiatach okupowanej Polski” pod redakcją m.in. Engelking i Grabowskiego została wydana w 2018 r. Obszerna publikacja ukazuje strategię przetrwania ludności pochodzenia żydowskiego na terenie kilku wybranych powiatów okupowanej Polski. Książka wywołała duże kontrowersje w środowisku historyków. Publikację krytycznie ocenił m.in. IPN. Natomiast w obronie pozwanych badaczy wystąpiły m.in. Instytut Yad Vashem i Komitet Nauk Historycznych. (PAP)

 

autor: Mateusz Mikowski

 

mm/ lena/

Od każdego zlecenia zapłacimy ZUS?! Rząd szuka pieniędzy, a ten ruch da ZUS-owi nawet 4 mld zł

0

Od każdego zlecenia zapłacimy ZUS. Stracą renciści i rolnicy. Po planowanych przez rząd zmianach prowadzący działalność nie będą już mieli ulgi w składkach – podaje w środę „Rzeczpospolita”.

„Rzeczpospolita” dotarła do projektu przewidującego nałożenie składek na około 900 tys. osób zatrudnionych na zleceniu.

 

„To może zwiększyć wpływy do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych o około 4 mld zł. Wszystko wskazuje na to, że te zmiany są nieuniknione i wejdą w życie od 1 stycznia 2022 r.” – informuje gazeta. Dodaje, że projekt zostanie niebawem wpisany do wykazu prac legislacyjnych rządu, wtedy też rozpoczną się negocjacje z partnerami społecznymi.

 

„Dobra wiadomość dla przedsiębiorców jest taka, że po nowelizacji zostanie przepis, w myśl którego wystarczy ubezpieczenie z jednego rodzaju działalności. Nie będą więc musieli płacić składek od każdej swojej działalności oddzielnie. Z projektu wynikają jednak zmiany w zasadach oskładkowania emerytów i rencistów prowadzących działalność gospodarczą” – podaje „Rz”.

 

Gazeta informuje, że projekt przewiduje także wykreślenie z ustawy o ubezpieczeniu społecznym rolników art. 5a, przewidującego możliwość prowadzenia przez nich działalności gospodarczej niewielkich rozmiarów bez utraty prawa do ubezpieczenia w KRUS.

 

„W ten sposób działa obecnie ponad 70 tys. rolników – właścicieli małych wiejskich sklepów spożywczych, gospodarstw agroturystycznych czy zakładów fryzjerskich. Po zmianach, jeśli nadal będą chcieli prowadzić swoją działalność, stracą prawo do ubezpieczenia w KRUS i będą musieli przenieść się do ZUS. W praktyce oznacza to, że stracą oni prawo do ubezpieczenia rolniczego, za które płacą obecnie 708 zł na kwartał, i będą musieli płacić pełne składki w ZUS w wysokości nawet 1457,49 zł miesięcznie” – zauważa „Rz”.(PAP)

 

ozk/ joz/

Sondaż: Co Polacy sądzą o aborcji?

0

Ponad 70 proc. badanych chciałoby łagodniejszego prawa aborcyjnego w stosunku do tego, które obowiązuje od momentu publikacji wyroku TK – podaje w środę „Dziennik Gazeta Prawna”, powołując się na wyniki sondażu United Surveys dla „DGP” i radia RMF FM.

Zdaniem 40,8 proc. badanych dostęp do zabiegu aborcyjnego powinien zostać ułatwiony także w innych sytuacjach niż było to przed wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego. Kolejne 31,8 proc. badanych chciałoby przywrócenia stanu sprzed wyroku. W opinii 15,2 proc. badanych obecny stan powinien pozostać bez zmian. Jedynie 3,7 proc. badanych uważa, że dostęp do aborcji powinien jeszcze zostać ograniczony. 8,5 proc. badanych nie ma zdania w tej sprawie.

 

„Choć nie można mówić o zasadniczym przełomie, to badanie pokazuje, że zwłaszcza wśród młodszych wyborców i elektoratów partii opozycyjnych przeważa pogląd o konieczności odejścia nie tylko od orzeczenia TK, lecz także wcześniejszego kompromisu aborcyjnego. Z drugiego badania, w którym pytamy o zgodę na aborcję w poszczególnych przypadkach, wynika znaczący wzrost przyzwolenia na zabieg nie tylko w sytuacjach przewidzianych w kompromisie aborcyjnym, ale też na tzw. aborcję na życzenie. Zgadza się na nią 29 proc. pytanych, a wśród najmłodszych ankietowanych – już ponad 34 proc.” – podaje „DGP”.

 

Sondaż United Surveys wykonano 5 lutego 2021 r.(PAP)

 

ozk/ joz/

Działa już porównywarka kosztów ładowania samochodu elektrycznego w domu

0

W ramach kampanii społecznej elektromobilni.pl uruchomiona została porównywarka, która pozwala oszacować koszty ładowania samochodu elektrycznego w domu – powiedział PAP Jan Wiśniewski z PSPA. Dodał, że wkrótce ruszy kolejne narzędzie umożliwiające optymalizację kosztów eksploatacji e-aut.

„W ramach kampanii społecznej elektromobilni.pl działa wirtualna porównywarka, która w prosty sposób pozwala oszacować koszty ładowania samochodu elektrycznego w domu, a już wkrótce uruchomione zostanie wkrótce kolejne narzędzie umożliwiające optymalizację kosztów eksploatacji samochodów elektrycznych EV – powiedział Jan Wiśniewski z Centrum Badań i Analiz Polskiego Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych (PSPA).

 

Jak dodał, kalkulator kosztów podróży pozwoli zaplanować trasę samochodem elektrycznym między stacjami, z uwzględnieniem zasięgu pojazdu, czasu potrzebnego na uzupełnienie baterii oraz kosztu wszystkich sesji ładowania.

 

Wskazał, że korzystanie z porównywarki jest bardzo proste. „Wystarczy wybrać interesującą nas taryfę danego Operatora Systemu Dystrybucyjnego (Enea, Energa, Innogy, PGE, Tauron), markę i model samochodu elektrycznego z bazy wszystkich EV dostępnych w sprzedaży na terenie Polski, deklarowany przebieg pojazdu oraz prognozowany udział ładowania EV w warunkach domowych. W ten sposób dowiemy się, ile będzie nas kosztowało ładowanie naszego EV w cyklu miesięcznym i rocznym” – wyjaśnił Wiśniewski.

 

Ekspert dodał, że kalkulator pozwala także wpisać zużycie energii gospodarstwa domowego na inne potrzeby, dzięki czemu, w prosty sposób możemy ustalić zarówno prognozowany rachunek za energię elektryczną w nowych realiach 2021 r., z uwzględnieniem samochodu elektrycznego i bez, a także porównać wysokość rachunku z innymi dostępnymi opcjami taryfowymi.

 

„Oprócz obecnie obowiązujących taryf narzędzie uwzględnia również taryfy z 2020 r., co pozwoli wyliczyć faktyczny wzrost rachunków za prąd” – zaznaczył.

 

Jak dodał Łukasz Lewandowski z EV Klub Polska, porównywarki wychodzą naprzeciw oczekiwaniom kierowców samochodów elektrycznych w Polsce. „Z Barometru Nowej Mobilności PSPA, niemal 97 proc. Polaków chciałoby ładować swój samochód elektryczny w miejscu zamieszkania, ale również mieć dostęp do szybszych ładowarek publicznych. Dzięki porównywarce taryfowej mogą wybrać najbardziej opłacalną ofertę uzupełniania energii w akumulatorze pojazdu w warunkach domowych, a kalkulator kosztów ładowania na stacjach ogólnodostępnych pozwoli im obliczać koszt ładowania akcydentalnego na szybkich stacjach DC” zaznaczył.

 

Kampania elektromobilni.pl, realizowana przez Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych oraz Krajowy Ośrodek Zmian Klimatu na rzecz rozwoju zeroemisyjnego transportu. Została ona objęta patronatem Ministerstwa Klimatu i Środowiska, Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii oraz Ministerstwa Infrastruktury. W inicjatywę zaangażowało się kilkadziesiąt podmiotów i instytucji, w tym koncerny motoryzacyjne: BMW, Daimler, Nissan, Volkswagen i Toyota. sektor infrastrukturalny: ABB, PKN ORLEN i Nexity. Wśród partnerów są ponadto: Arval, Garo, GO+EAuto, GreenWay, Volvo, LOTOS, Energa Grupa ORLEN, PKO Leasing, LeasePlan, Santander oraz MAN.

 

Z danych Licznika Elektromobilności wynika, że na koniec 2020 r. w Polsce zarejestrowanych było 18 875 samochodów osobowych z napędem elektrycznym. 53 proc. z nich były to pojazdy w pełni elektryczne.(PAP)

 

autorka: Longina Grzegórska-Szpyt

 

lgs/ drag/

Prof. Massimo Galli: Szczepienie osób, które przeszły zakażenie, niepotrzebne i błędne

0

Szczepienie przeciwko koronawirusowi osób, które przeszły zakażenie jest na razie niepotrzebne, także z powodu skutków ubocznych, jakie często się pojawiają – stwierdził włoski specjalista chorób zakaźnych profesor Massimo Galli. Zaapelował o rozsądek.

W wypowiedziach dla różnych mediów we Włoszech szef oddziału chorób zakaźnych w szpitalu Sacco w Mediolanie zaznaczył, że podanie szczepionki osobom, które miały już koronawirusa może powodować takie objawy, jak nudności, zawroty głowy, gorączkę.

 

„Różni lekarze i pielęgniarze oraz pielęgniarki opowiedzieli o skutkach ubocznych, nadmiernej reakcji systemu immunologicznego na szczepionkę. To nie jest nic niebezpiecznego, ale druga dawka jest też bardziej dokuczliwa od pierwszej u osób, które przeszły infekcję”- zauważył Galli.

 

Zdaniem włoskiego profesora chorób zakaźnych nie ma powodów, by obecnie szczepić te osoby, a tym bardziej – jak dodał- podawać im drugą dawkę w miesiącach po infekcji.

 

„Nie ma zbyt wiele sensu wzywać dwa razy na szczepienie kogoś, kto zachorował i wyzdrowiał, bo posiada pamięć immunologiczną”- stwierdził Massimo Galli.

 

Podkreślając znaczenie szczepionek w walce z pandemią dodał: „Ja zaszczepiłbym wszystkich masowo, a jedyni, których bym wykluczył to ci właśnie wyleczeni”.

 

„We Włoszech mamy dwa miliony osób, które na pewno przeszły infekcję, następne dwa miliony jej nie zauważyły, ale rozwinęły się u nich przeciwciała, weszły w kontakt z wirusem Sars-Cov-2 nie zdając sobie z tego sprawy”- stwierdził Galli.

 

Jego zdaniem wystarczyłby test polegający na pobraniu krwi z palca z wynikiem otrzymywanym w ciągu kilku minut, by ustalić, kto ma już ochronę przed koronawirusem.

 

 

Z Rzymu Sylwia Wysocka(PAP)

 

 

sw/ jm/

Piłkarski Puchar Polski. trener piłkarzy Legii Warszawa: Do końca drżeliśmy o wynik

0

„Osiągnęliśmy cel, ale na własne życzenie nie było łatwo. Do końca drżeliśmy o wynik” – przyznał trener piłkarzy Legii Warszawa Czesław Michniewicz po awansie jego zespołu do ćwierćfinału finału Pucharu Polski. Mistrz kraju wygrał we wtorek w Łodzi z pierwszoligowym ŁKS 3:2.

Mimo odmiennych aspiracji obu zespołów, stworzyły one ciekawe widowisko i wywalczenie przepustki do kolejnej rundy PP faworytowi nie przyszło łatwo. Legia trzykrotnie wychodziła na prowadzenie. Jednak na gola Bartosza Slisza przed przerwą odpowiedział Jan Sobociński, a po trafieniu Brazylijczyka Luquinhasa swoją pierwszą bramkę dla ŁKS zdobył debiutujący w tej drużynie 20-letni Piotr Janczukowicz. Ostatnie słowo należało do wicelidera ekstraklasy, a o jego awansie przesądziła bramka zdobyta głową przez Czecha Tomasa Pekharta.

 

Trener warszawskiej drużyny oceniając mecz przyznał, że jego zespołowi nie było łatwo osiągnąć cel, z jakim przyjechał do Łodzi. Jak jednak zaznaczył, stało się tak na własne życzenie.

 

„W pierwszej połowie, kiedy złapaliśmy dobry okres gry, mogliśmy strzelić kolejne bramki i zamiast 3:0 dla nas do przerwy, zrobiło się 1:1. W drugiej połowie szybka bramka Luquinhasa i wydawało się, że wszystko jest pod kontrolą. Straciliśmy jednak gola i zrobiło się nerwowo. Do końca drżeliśmy o wynik. Jeszcze w końcówce ŁKS miał rzut rożny i niechcący mogliśmy wpakować się w dogrywkę. A to w perspektywie meczu ligowego z Jagiellonią byłoby najgorszą rzeczą, która mogła nas spotkać” – podsumował Michniewicz.

 

Dodał, że zna trenera Wojciecha Stawowego od lat, w związku z czym ŁKS nie zaskoczył go swoim stylem gry.

 

„Wiedzieliśmy, że to będzie mecz o dużej kulturze gry, choć kartki temu trochę przeczą. Myślę, że ŁKS jest na najlepszej drodze, żeby grać w przyszłym sezonie w ekstraklasie. Ma naprawdę ciekawą drużynę, ma zespół, który potrafi utrzymywać się przy piłce i kreować sytuacje. Dziś to pokazał” – zaznaczył szkoleniowiec Legii.

 

Opiekun łodzian był zadowolony z postawy swoich piłkarzy. Jak mówił, w konfrontacji z silnym przeciwnikiem jego drużyna miała fragmenty dobrej gry, m.in. na początku spotkania, kiedy zaskoczyła Legię agresją.

 

„Potem ten mecz miał różne fazy. Były momenty, kiedy Legia dominowała, były momenty, kiedy dominowaliśmy my. Cieszy mnie, że potrafiliśmy gonić wynik z tak trudnym rywalem. Ale martwi to, że traciliśmy bramki po prostych błędach. Uważam, że mecz stał na dobrym poziomie, zawiesiliśmy mistrzowi Polski wysoko poprzeczkę. To dobry prognostyk przed tym, co dla nas jest najważniejsze, czyli inauguracją pierwszoligowych rozgrywek” – ocenił Stawowy.

 

W poprzedniej rundzie Legia też grała w Łodzi. Zmierzyła się w klasyku z odradzającym się po latach kryzysu Widzewem i zwyciężyła 1:0. Ćwierćfinały PP zostaną rozegrane na początku marca.(PAP)

 

autor: Bartłomiej Pawlak

 

bap/ pp/

„Szarlatan” Agnieszki Holland na oscarowej krótkiej liście. Niestety reprezentuje Czechy…

0

Reprezentujący Czechy „Szarlatan” Agnieszki Holland znalazł się na oscarowej krótkiej liście Amerykańskiej Akademii Filmowej. W kategorii najlepszy film międzynarodowy zabrakło polskiego kandydata do nagrody „Śniegu już nigdy nie będzie” Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta.

Do dalszego etapu oscarowego wyścigu w kategorii najlepszy pełnometrażowy film międzynarodowy – obok „Szarlatana” – zakwalifikowali się: „Na rauszu” Thomasa Vinterberga (Dania), „Drodzy towarzysze” Andrieja Konczałowskiego (Rosja), „My dwie” Filippo Meneghettiego (Francja), „Topielisko. Klątwa la Llorony” Michaela Chavesa (Gwatemala), „Quo vadis, Aida?” Jasmili Žbanić (Bośnia i Herzegowina), „The Mole Agent” Maite Alberdi (Chile), „Better Days” Kwoka Cheunga Tsanga (Hongkong), „Sun Children” Majida Majidiego (Iran), „Night of the Kings” Philippe’a Lacote’a (Wybrzeże Kości Słoniowej), „I’m No Longer Here” Fernando Friasa (Meksyk), „Nadzieja” Marii Sodahl (Norwegia), „Collective” Alexandra Nanau (Rumunia), „A Sun” Mong-Hong Chunga (Tajwan) i „The Man Who Sold His Skin” Kaouther Ben Hanii (Tunezja).

 

O miejsce na krótkiej liście w tej kategorii ubiegały się 93 filmy. Polskim kandydatem był „Śniegu już nigdy nie będzie” Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta. To opowieść o obdarzonym bioenergoterapeutycznymi zdolnościami Ukraińcu Żeni, który przyjeżdża do Polski w celach zarobkowych.

 

Mężczyzna rozpoczyna pracę jako masażysta na zamieszkiwanym przez bogaczy zamkniętym osiedlu. Z przenośnym łóżkiem odwiedza rodziny, których członkowie mimo materialnego dostatku czują się nieszczęśliwi. Są samotni, brakuje im zimy, jaką pamiętają z czasów dzieciństwa i bliskich, którzy odeszli. Dzięki hipnozie Żenia prowadzi ich do magicznego lasu, w którym konfrontują się ze swoimi lękami i potrzebami. W roli głównej wystąpił Alec Utgoff, w pozostałych – m.in. Maja Ostaszewska, Katarzyna Figura, Agata Kulesza i Weronika Rosati.

 

„Collective” i „The Mole Agent” powalczą też o nominacje dla najlepszego pełnometrażowego filmu dokumentalnego. W tej kategorii na krótkiej liście znaleźli się również m.in.: „Notturno” Gianfranco Rosiego, „Gunda” Wiktora Kossakowskiego, „Czego nauczyła mnie ośmiornica” Pippy Ehrlich i Jamesa Reeda, „All In: The Fight for Democracy” Lisy Cortes i Liz Garbus, „Boys State” Amandy McBaine i Jesse Mossa.

 

Z kolei o nominacje w kategorii najlepszy krótkometrażowy film dokumentalny rywalizować będą m.in. „Co zrobiłaby Sophia Loren?” Rossa Kauffmana, „Hysterical Girl” Kate Novack, „A Concerto Is a Conversation” Krisa Bowersa i Bena Proudfoota i „Call Center Blues” Geety Gandbhir.

 

Na krótką listę w kategorii najlepsza muzyka trafili m.in. „Mank” Davida Finchera, „Tenet” Christophera Nolana, „Proces Siódemki z Chicago” Aarona Sorkina, „Nowiny ze świata” Paula Greengrassa, „Pięciu braci” Spike’a Lee.

 

W kategorii najlepsza charakteryzacja i kostiumy szanse na nominacje mają m.in. „Pewnej nocy w Miami…” Reginy King, „Pinokio” Matteo Garrone, „Ma Rainey: Matka Bluesa” George’a C. Wolfe’a, a także „Ptaki nocy (i fantastyczna emancypacja pewnej Harley Quinn)” Cathy Yan.

 

Ogłoszona w nocy z wtorku na środę lista jest owocem zakończonego w piątek 5 lutego pierwszego głosowania członków Akademii. Filmy, które na nią trafiły, przejdą do kolejnej fazy głosowania, która rozpocznie się 5 marca i potrwa do 10 marca. Nominacje do Oscarów zostaną ogłoszone 15 marca. Gala wręczenia statuetek odbędzie się 25 kwietnia. (PAP)

 

Autorka: Daria Porycka

 

dap/ joz/

Wiele prywatnych mediów protestuje dziś we wspólnej akcji „Media bez wyboru”

0

Część prywatnych mediów w środę protestuje we wspólnej akcji „Media bez wyboru”. Od rana telewizje TVN24 i Polsat News zamiast programu nadają specjalny komunikat. Na portalach TVN24, Onet i Interia czytelnicy nie przeczytają żadnego artykułu. Do akcji przyłączyły się również niektóre dzienniki.

Na początku lutego do wykazu prac legislacyjnych rządu wpisano projekt ustawy, której konsekwencją będzie wprowadzenie składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej. Chodzi o projekt ustawy o dodatkowych przychodach Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz utworzeniu Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów. Zgodnie z założeniami połowa wpływów ze składek od reklam ma trafić do NFZ. Przeciw wprowadzeniu nowej składki protestują liczne media prywatne.

 

W ramach akcji „Media bez wyboru” w środę telewizje informacyjne TVN24 i Polsat News zamiast programu nadają specjalny komunikat. Na stronach tvn24.pl, onet.pl i interia.pl w środę rano czytelnicy nie przeczytają żadnych artykułów informacyjnych. Do akcji przyłączyły się także stacje radiowe, m.in. RMF FM, ZET, TOK FM, Rock Radio – zamiast audycji stacje nadają komunikat specjalny.

 

„Tu powinien być Twój ulubiony serwis internetowy. Dzisiaj jednak nie przeczytasz tu żadnych treści. Przekonaj się, jak będzie wyglądać świat bez niezależnych mediów. Ruszyła akcja Media bez wyboru. Przeczytaj nasz list otwarty do władz Rzeczpospolitej Polski. Dla nas najważniejsze jest, abyś TY miał wybór. Dziękujemy użytkownikom i partnerom handlowym za zrozumienie i wsparcie” – czytamy na stronie Onetu.

 

Media, które przyłączyły się do akcji, na swoich stronach internetowych publikują list otwarty do władz RP i liderów ugrupowań politycznych. List został podpisany m.in. przez Agorę S.A., Dziennik Wschodni, Edipresse Polska, Grupę Eurozet, Kino Polska TV S.A., Polską Press Grupę, Ringier Axel Springer Polska, TVN S.A. i Telewizję Polsat.

 

„Zwracamy się w sprawie zapowiadanego nowego, dodatkowego obciążenia mediów działających na polskim rynku, myląco nazywanego +składką+, wprowadzaną pod pretekstem Covid-19. Jest to po prostu haracz, uderzający w polskiego widza, słuchacza, czytelnika i internautę, a także polskie produkcje, kulturę, rozrywkę, sport oraz media” – napisali sygnatariusze listu.

 

Według nich wprowadzenie go będzie oznaczać osłabienie, a nawet likwidację części mediów działających w Polsce, a także ograniczenie możliwości finansowania jakościowych i lokalnych treści. Nowe przepisy, zdaniem autorów listu spowodują też „pogłębienie nierównego traktowania podmiotów działających na polskim rynku medialnym, w sytuacji, gdy media państwowe otrzymują co roku z kieszeni każdego Polaka 2 mld złotych, media prywatne obciąża się dodatkowym haraczem w wysokości 1 mld zł”. Inny problem podnoszony w liście, wynikający z nowych regulacji, to faktyczne faworyzowanie firm, które nie inwestują w tworzenie polskich, lokalnych treści, kosztem podmiotów, które w Polsce inwestują najwięcej.

 

Informację o akcji na pierwszych stronach w środę opublikowały dzienniki: „Rzeczpospolita”, „Gazeta Wyborcza”, „Fakt”, Dziennik Gazeta Prawna” i „Super Express”.

 

Redakcja „Gazety Wyborczej” na pierwszej stronie zamieściła tekst, w którym oceniła, że „krok po kroku władza dławi wolne media w Polsce”. „Rządzącym nie wystarcza już fabryka kłamstw w mediach publicznych ani służalcza agitka propisowskich portali i gazet. Nie wystarcza kanonada pozwów sądowych, którymi gnębione są media krytyczne wobec władzy. Ona chce wolne media zniszczyć. Na +oczyszczonym polu+ pozostać mają tylko media przez władzę opanowane i władzy wierne” – napisano.

 

Plany wprowadzenia składki z tytułu reklamy internetowej i reklamy konwencjonalnej w rozmowie z PAP skomentował rzecznik rządu Piotr Müller. Podkreślił, że propozycja dotyczy największych podmiotów na rynku reklamowym.

 

„Od długiego czasu w UE trwa dyskusja na temat regulacji dotyczących m.in. sprawiedliwego opodatkowania cyfrowych gigantów internetowych. Ta dyskusja niestety znacząco się przedłuża. W związku z tym Polska, podobnie jak kilka innych krajów europejskich, zaproponowała krajowe rozwiązania podatkowe. Należy podkreślić, że dotyczy to największych podmiotów na rynku reklamowym” – powiedział Müller.

 

Rzecznik rząd zaznaczył, że podobne rozwiązania funkcjonują już w innych państwach Europy, m.in. w Wielkiej Brytanii, Francji, Hiszpanii, Włoszech, Belgii i w Grecji.

 

„Pieniądze z opłaty trafią bezpośrednio na konta Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz nowego Funduszu, z którego wspierane będą projekty związane z kulturą i dziedzictwem narodowym w obszarze mediów” – podkreślił Müller.(PAP)

 

 

autorka: Olga Zakolska

 

ozk/ jm/