27.7 C
Chicago
niedziela, 12 maja, 2024
Strona główna Blog Strona 2035

Na całym świecie liczba zmarłych ofiar koronawirusa przekroczyła 120 tysięcy

Na całym świecie liczba zmarłych ofiar koronawirusa przekroczyła 120 tysięcy. Około 70 procent zmarłych – nieco ponad 81 tysięcy przypadków – przypada na Europę.

Najwięcej na świecie śmiertelnych przypadków odnotowano w Stanach Zjednoczonych – ponad 23 tysiące. Najwięcej w Europie – we Włoszech, 20 tysięcy przypadków.

Liczba stwierdzonych na całym świecie zakażeń zbliża się do 2 milionów. Według monitorującego sytuację pandemiczną Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w Baltimore obecnie przekroczyła ona 1 930 000 przypadków.

 

*

 

W Belgii liczba ofiar śmiertelnych koronawirusa przekroczyła 4 tysiące, zakażonych jest ponad 31 tysięcy osób. Najnowsze dane przedstawiło belgijskie centrum kryzysowe. W ciągu ostatniej doby potwierdzono 530 nowych przypadków zakażeń, 262 osoby zmarły w wyniku powikłań. Obecnie hospitalizowanych ponad 5 i pół tysiąca pacjentów, z czego ponad 1220 jest na oddziałach intensywnej terapii.

Wirusolodzy i eksperci z belgijskiego centrum kryzysowego poinformowali, że liczba zgonów i nowych przyjęć do szpitali spadła, ale ostrzegli by nie lekceważyć zagrożenia i wprowadzonych ograniczeń. „Dane zaczynają być pozytywne. Widzimy postępy w walce z koronawirusem, ważne byśmy w niej wytrwali” – powiedział wirusolog Steven Van Gucht. Bo choć następuje spłaszczenie krzywej, to nie oznacza, że Belgia najgorsze ma już za sobą.

Rzecznik centrum kryzysowego Yves Stevens powiedział, że są sygnały pozytywne, ale liczba zgonów wciąż jest wysoka. „Nasze zachowanie determinuje krzywą zakażeń i zgonów, a nie odwrotnie. Nieodpowiedzialne byłoby, gdyby na własny użytek ludzie interpretowali te dane i do nich dostosowywali swoje zachowanie. W każdej chwili może nastąpić nagły wzrost zakażeń a tego musimy absolutnie uniknąć” – dodał.

Od kilku tygodni przedstawiciele belgijskiego centrum kryzysowego powtarzają, że tylko ścisłe przestrzeganie ograniczeń i pozostawanie w domach pozwoli skuteczniej walczyć z koronawirusem.

 

*

 

Moskwa może przejść szczyt zakażeń koronawirusem pod koniec kwietnia – prognozują wirusolodzy z Rosyjskiej Akademii Nauk Przyrodniczych. Według ostatniego raportu rosyjskich służb sanitarnych, w Rosji liczba zakażonych wirusem SARS-CoV-2 wzrosła do 21102. W samej Moskwie, w ciągu doby przybyło prawie półtora tysiąca chorych.

Wiceprezydent Rosyjskiej Akademii Nauk Przyrodniczych, wirusolog Wiktor Zujew zaapelował do mieszkańców Moskwy o ścisłe przestrzeganie zaleceń o samoizolacji. W jego ocenie, dzięki ograniczeniu kontaktów między ludźmi w ciągu najbliższych dwóch tygodni powinno dojść do spadku liczby zakażeń. Według wirusologa, notowany codziennie wzrost liczby zakażeń związany jest z tym, że do Moskwy wciąż przylatują samoloty z zagranicy i nie wszyscy Moskwianie przestrzegają rygorów samoizolacji.

 

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Maciej Jastrzębski/Moskwa/i mg/w mt

IAR/nformacyjna Agencja Radiowa/Beata Płomecka/i mg/w dyd

IAR/afp/w mt

Prezes PiS Jarosław Kaczyński dla „Gazety Polskiej”: UE nie ma „najmniejszych kompetencji w sprawach dotyczących wymiaru sprawiedliwości”

0

Prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński powiedział, że Unia Europejska wymaga bardzo poważnych reform i zmian. Mówił o tym w wywiadzie dla tygodnika „Gazeta Polska”.

Unia Europejska – według Jarosława Kaczyńskiego – musi być „organizacją suwerennych narodów europejskich, opartą o kartę Narodów Zjednoczonych, mówiącą o tym, iż państwa członkowskie poza ściśle i precyzyjnie wyznaczonymi obszarami, same załatwiają swoje sprawy i nikt nie ma prawa w to się wtrącać”. „Jestem przekonany, że trwający kryzys związany z epidemią bardzo wielu ludziom uświadomił słabość Unii i unaocznił kluczowe znaczenie państw narodowych” – dodał prezes PiS.

Jarosław Kaczyński zaznaczył, że „Polska powinna być w Unii Europejskiej, ale Unia nie jest państwem – w żadnym tego słowa znaczeniu – a organizacją międzynarodową, której kraje członkowskie oddają suwerenność w bardzo niewielkiej – poza relacjami gospodarczymi – części”. Prezes PiS dodał, że Unia na pewno nie ma „najmniejszych kompetencji w sprawach dotyczących wymiaru sprawiedliwości”.

Cały wywiad z Jarosławem Kaczyńskim w jutrzejszym numerze tygodnika „Gazeta Polska”.

IAR/niezalezna.pl/d vey/w kj

Rzecznik MZ: Możliwości laboratoriów to 20 tysięcy testów na dobę

0

Rzecznik ministerstwa zdrowia Wojciech Andrusiewicz podkreślił, że nie zabraknie testów na koronawirusa. Na konferencji prasowej powiedział, że mamy 60 laboratoriów, które mogą wykonać blisko 20 tysięcy testów na dobę, a nie dochodzimy nawet do 2/3 możliwości.

Wczoraj resort poinformował, że w ciągu doby wykonano 5600 testów.

„Na pewno wpływ na to miały święta, ograniczona liczba personelu, który kieruje na badania” – dodał Andrusiewicz.

„To co my możemy robić i co robimy, to udostępnianie możliwości do testowania. Minister zdrowia nie kieruje na testy. Testują, kierują na testy służby medyczne, stacje sanitarno-epidemiologiczne. Zostali powołani konsultanci w województwach, którzy mają udrażniać wszelkie wąskie gardła, jeżeli one się pojawiają, jeżeli na przykład do jednego laboratorium idzie zbyt duża liczba próbek do testowania, a drugie laboratorium w tym czasie stoi wolne” – wyjaśni Andrusiewicz.

Rzecznik resortu zdrowia przyznał, że w niektórych województwach liczba przeprowadzanych testów jest mniejsza, niż w innych.

„Ci, którzy kierują na testy, w niektórych województwach nie widzą wskazań do wykonania takich badań u osób, które zgłaszają się na diagnostykę.”

Wojciech Andrusiewicz powiedział, że osoby przebywające na kwarantannie, które miały bezpośredni kontakt z osobą zakażoną, powinny mieć przeprowadzony test na obecność koronawirusa. Rzecznik dodał, że w najbliższym czasie dotrą do Polski szybkie testy białkowe na koronawirsa.

Z informacji przekazanych przez ministerstwo zdrowia wynika, że wczoraj w ciągu doby wykonano 4600 testów. W sumie od początku epidemii przebadano ponad 148 tysięcy próbek.

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/#Stankiewicz/i jf/w kj

Antonow An-225 Mriya wylądował w Warszawie. Zobacz lądowanie największego samolotu świata w Polsce

Antonow An-225 Mriya (marzenie) wylądował we wtorek o godz. 10 na lotnisku Chopina w Warszawie. Największy samolot świata przetransportował z Chin do Polski środki medyczne – m.in. siedem milionów maseczek chirurgicznych, dwieście tysięcy kombinezonów ochronnych oraz około 250 tysięcy przyłbic. Trafią one do szpitali, w pierwszej kolejności do jednoimiennych zakaźnych, w których przebywają chorzy na koronawirusa.

 

Polska powoli uzupełnia braki sprzętu medycznego i środków ochrony osobistej, które są niezbędne w walce z koronawirusem. We wtorek do Warszawy przybył kolejny w ostatnich dniach transport. Na polecenie premiera KGHM i Lotos zakupiły w Chinach około 80 ton sprzętu (pojawiają się różne dane dot. masy zakupionych środków), m.in. siedem milionów maseczek chirurgicznych, dwieście tysięcy kombinezonów ochronnych oraz około 250 tysięcy przyłbic.

Sprzęt w pierwszej kolejności trafi do jednoimiennych szpitali zakaźnych (19 w Polsce), a następnie do lokalnych placówek.

Zakup poprzedziły długie negocjacje – przyznał premier Mateusz Morawiecki, który we wtorek pojawił się na lotnisku Chopina. Jak mówił, o sprzęt zabiegają różne kraje, a do transakcji doszło m.in. dzięki zaangażowaniu prezydenta Andrzeja Dudy, który kontaktował się z prezydentem Chin. – Ściągamy sprzęt, ale chcemy też odbudowywać produkcję krajową – podkreślał szef rządu. W Polsce trwa już produkcja maseczek ochronnych (niemedycznych), za kilka tygodni ich produkcja osiągnie 100 mln sztuk miesięcznie. – Wczoraj (w niedzielę – red.) rozmawiałem na temat zakupu respiratorów, by było ich więcej. Oby one nie były wykorzystane w przyszłości. Ale wolimy mieć na zapas sprzętu medycznego potrzebnego do walki z koronawirusem – dodawał.

 

View this post on Instagram

 

A post shared by Nowa Warszawa | Portal (@nowawarszawa) on

Ładowność Antonowa to aż 250 ton. KGHM zapewnia, że koszt wynajęcia takiego giganta był znacznie korzystniejszy niż wyczarterowanie dwóch mniejszych samolotów – podaje Money.pl.

An-225 Mriya to sześciosilnikowy samolot transportowy produkcji radzieckiej, pochodzący z biura konstrukcyjnego Antonowa, zbudowany w zakładach Antonowa. Jest to największy obecnie używany i najcięższy w historii samolot. Zbudowano tylko jeden egzemplarz (budowy drugiego nigdy nie zakończono). Potężny samolot dwukrotnie lądował w Polsce (w 2003 i w 2005 roku).

Red. AIP

ZUS rozpatrzył ponad 90 tysięcy wniosków z tarczy antykryzysowej

0

Na początku kwietnia w życie weszły przepisy tzw. tarczy antykryzysowej. Przewidują one, że przedsiębiorcy mogą złożyć wniosek o zwolnienie ze składek, odroczenie terminu ich zapłaty, rozłożenie zaległości na raty oraz o świadczenie postojowe.

Jak wynika z najnowszych danych, w całym kraju złożono elektronicznie do ZUS już ponad pół miliona wniosków o pomoc z tarczy. Najwięcej, bo ponad 406 tys., dotyczy zwolnienia ze składek. Zainteresowaniem cieszy się także świadczenie postojowe, w sprawie którego wnioski złożyło 85 tys. osób samozatrudnionych oraz 7 tys. zleceniobiorców. Około 6 tys. wniosków dotyczy ulg w opłacaniu składek (odroczenie lub układ ratalny).

 

Dodatkowo 165 tys. wniosków wpłynęło drogą tradycyjną, w postaci papierowej. Zostały nadesłane pocztą lub wrzucone do skrzynki w placówce ZUS. – Zachęcamy do składania wniosków za pomocą Platformy Usług Elektronicznych (PUE). To zdecydowanie przyspieszy ich obsługę – mówi prof. Gertruda Uścińska. Zakład Ubezpieczeń Społecznych uruchomił specjalny system do automatycznej obsługi wniosków składanych w ramach tarczy antykryzysowej. – To zdecydowanie ułatwi weryfikację dokumentów. Pierwsze świadczenia postojowe trafią na konta uprawnionych klientów już 15 kwietnia – zapowiada prezes ZUS.

 

Wnioski do ZUS można składać elektronicznie lub papierowo. Informacji udzielają doradcy ds. ulg i umorzeń dostępni na infolinii ZUS (tel. 22 560 16 00). ZUS uruchomił też dodatkowe infolinie dla przedsiębiorców 22 290 87 02 oraz 22 290 87 03. Dostępny jest również numer tel. 22 290 87 01 – obsługa w sprawie świadczeń z tytułu kwarantanny lub izolacji oraz zasiłków opiekuńczych na czas opieki nad dzieckiem w związku z zamknięciem żłobka, klubu dziecięcego, przedszkola, szkoły.

 

ab aip

Ile Kościół straci na koronawirusie? W Toruniu proszą o „wdowi grosz” i podają numery kont

0

Kolejna niedziela bez pieniędzy z tacy, Wielkanoc bez ofiar wiernych – kościoły szybko zaczęły narzekać na biedę. „Nie zostaliśmy otoczeni ustawowymi zabezpieczeniami ze strony państwa jak różne firmy, a jesteśmy traktowani jak podmioty gospodarcze” – narzeka proboszcz z Torunia.

 

Brak jasnego systemu finansowania Kościoła w Polsce właśnie dotkliwie uderza w parafie. Nie ma wiernych na mszach – nie ma ofiar. Nie ma ślubów i chrzcin – nie ma pieniędzy. Obostrzenia związane z pandemią koronawirusa spowodowały też, że zawieszone musiały zostać różne biznesowe przedsięwzięcia Kościoła. Skutek?
Jak sytuacja wygląda w Toruniu? Biskup toruński Wojciech Śmigiel na czas epidemii zwolnił parafie diecezji z wszelkich świadczeń na rzecz instytucji diecezjalnych: kurii, seminarium duchownego i z kolekt specjalnych. – Dla naszej parafii to okoły 7 tysięcy złotych miesięcznie – wylicza ks. prałat Stanisław Majewski, proboszcz parafii pw. Miłosierdzia Bożego przy ul. św. Faustyny i inni kapłani.
Dalej parafia podaje, że „Jeszcze przed ogłoszeniem numeru konta bankowego osoby indywidualne dokonały swojej wpłaty na konto bankowe, czy też podczas nawiedzenia kościoła przyszły w sukurs swoją ofiarą do koszyka. Dziękujemy też za deklarowaną pomoc właścicielom firm. (…) Niech Pan Bóg wynagrodzi każdy „wdowi grosz” złożony na utrzymanie i funkcjonowanie struktur parafialnych”.
W różnych regionach kraju już pojawiły się polecenia hierarchów wobec duchownych, mające na celu zabezpieczyć byt Kościoła. Oto przykład. Wszyscy księża mają przekazać połowę przychodów na utrzymanie swoich parafii, a następnie na kurię – oznajmił niedawno metropolita przemyski arcybiskup Adam Szal. Taką decyzję tłumaczy złą sytuacją finansową, w jakiej znalazła się Archidiecezja Przemyska z powodu koronawirusa – podaje Onet.pl. W jednym miesiącu księżą mają płacić na parafie diecezji, a w drugim na Kurię metropolitalną. Zarządzenie arcybiskupa zaadresowane do księży zostało rozesłane mailem – dowiedział się portal.
Druga strona medalu to ofiarność części duchowieństwa. Np. diecezja toruńska prowadzi zbiórkę środków na pomoc szpitalom. -Do tej pory diecezja udzieliła pomocy szpitalom w Toruniu i Grudziądzu w kwocie 120 tysięcy zł – informuje rzecznik prasowy Kurii Diecezjalnej Toruńskiej ks. Paweł Borowski.
AIP

COVID-19: Połowa zarażonych nie wie, że ma koronawirusa. Co trzecia osoba zaraziła się w szpitalu lub przychodni

0

Naukowcy z Islandii potwierdzili, że u 50 proc. pacjentów, u których stwierdzono koronawirusa, przed przeprowadzaniem testu nie występowały żadne objawy.

 

Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorób (CDC) poinformowało z kolei, że transmisja bezobjawowa jest najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem występowania przypadków wtórnych. Z kolei radio TOK FM dotarło do raportu Głownego Inspektoratu Sanitarnego, który szacuje, że co trzeci pacjent zakażony koronawirusem w Polsce zaraził się w przychodni lub szpitalu.

 

Strona zdrowie.wprost.pl, cytując specjalistyczny portal healthline.com, powołuje się na wywiad z doktorem Robertem Redfieldem, dyrektorem CDC. Zdradził on, że z przygotowanych przez Centrum raportów wynika, iż nawet 25 procent zakażeń koronawirusem może być bezobjawowe. Z Islandii dotarły informacje, wskazujące, iż spośród potwierdzonych przypadków COVID-19 aż połowa nie miała żadnych widocznych symptomów zarażenia koronawirusem.

 

Testy przeprowadziła spółka należąca do amerykańskiej firmy biotechnologicznej Amgen. Według CDC, w Singapurze zidentyfikowano siedem skupisk, gdzie wtórne przypadki zakażenia SARS-CoV-2 można wyjaśnić transmisją bezobjawową.- Te doniesienia wyjaśniają, jak szybko rozprzestrzenia się wirus, ponieważ występują bezobjawowe wskażniki – podsumowuje dr Redfield.

 

Brak objawów koronawirusa wcale nie oznacza, że nie jesteśmy zakażeni. Nawet połowa przypadków zakażenia może występować, nie wykazując znanych symptomów. Dlatego tak ważne jest przestrzeganie zaleceń rządu i służb sanitarnych:

 

 

    • pozostanie w domu

 

    • unikanie zbiorowisk

 

    • unikanie kontaktu

 

    • stosowanie środków ochronnych

 

    • utrzymywanie dystansu

 

 

Z kolei Michał Janczura, reporter TOK FM, dotarł do danych GIS-u, które zakładają, że nawet co trzecia osoba, u której potwierdzono obecność koronawirusa, mogła się zarazić na terenie szpitala lub przychodni. Ponad 30 procent osób zakażonych koronawirusem w Polsce to wynik kontaktu w placówce ochrony zdrowia. Ta liczba dotyczy zarówno pacjentów, jak i personal medyczny. 6,6 proc. zakażeń koronawirusem zlokalizowano w domach pomocy społecznej. 26,6 proc. zakażeń dokonało się przez kontakt z osobą posiadającą SARS-CoV-2.

 

Niespełna 9 proc. przypadków dotyczy pozytywnych wyników testów u osób przebywających na kwarantannie po powrocie z zagranicy. Według ustaleń Janczury 27,8 proc. przypadków to wynik transmisji poziomej lub innych sytuacji.

 

 

dd aip

WHO: „Nie wiemy, czy wyleczeni są odporni, nie wszyscy mają przeciwciała”

0

Nie wszyscy pacjenci wyleczeni z COVID-19 mają przeciwciała. WHO ostrzega wszystkie państwa przed pochopnym wyciąganiem wniosków. Niestety, ciągle nie mamy pewności, czy osoby, które wyzdrowiały po zakażeniu wirusem SARS-CoV-2, nabywają odporności na COVID-19. Gdyby tak się okazało, z pewnością powrót do normalnego funkcjonowania gospodarek i społeczeństw nastąpiłby zdecydowanie szybciej. Na razie jednak WHO zaleca chronienie wszystkich ludzi – także tych, którzy chorobę już przeszli.

 

Epidemiolog WHO dr Maria Van Kerkhove skomentowała wyniki badań pacjentów z Szanghaju: Wstępne badania pacjentów w Szanghaju wykazały, że niektórzy z nich nie mieli wykrywalnych przeciwciał, podczas gdy inni mieli ich bardzo wysoki poziom. Niestety, ekspertka ogłosiła, że na razie WHO nie ma pewnych informacji na temat nabywania odporności na COVID-19. Chorzy, którzy przeszli szczęśliwie przez chorobę i są zdrowi, być może mogą znów zakazić się SARS-CoV-2: To coś, co naprawdę musimy lepiej zrozumieć, to jak ten poziom przeciwciał wygląda w kontekście odporności.

 

Szef WHO przestrzegł przed zbyt szybką rezygnacją z obostrzeń. W ten sposób Tedros Adhanom odpowiedział na ściągnięcie niektórych zakazów np. w Czechach lub Austrii: Takie decyzje muszą być oparte przede wszystkim na trosce o ochronę zdrowia ludzi oraz na informacjach, jakie już mamy o tym wirusie. Wiemy, że COVID-19 rozprzestrzenia się szybko i że jest zabójczy: 10 razy bardziej śmiertelny niż świńska grypa sprzed 11 lat. Wirus szybko się rozchodzi, ale poziom zakażeń opada znacznie wolniej. Innymi słowy, droga wychodzenia z niego jest znacznie dłuższa. Europa i świat zachodni zaczynają rozbiegać się w postanowieniach o walce z COVID-19:

 

 

    • Donald Trump chciałby znieść obostrzenia do 1 maja (pomimo tego, że to właśnie Stany Zjednoczone są teraz epicentrum pandemii). Emmanuel Macron zdecydował, że wszelkie obostrzenia we Francji potrwają przynajmniej do 11 maja.

 

    • Włochy przedłużają obostrzenia do 3 maja.

 

  • Czechy i Austria rezygnują z niektórych obostrzeń. Czeski rząd zaczął zachęcać obywateli do uprawiania sportu.

 

 

js aip

Minister Szumowski: „Pandemia może potrwać rok. O takich wakacjach, jakie mieliśmy możemy w tym roku zapomnieć”

0

Minister Zdrowia, Łukasz Szumowski powiedział dziś na antenie RMF FM, że pandemia koronawirusa w Polsce może potrwać nawet rok. Dodał, że o wakacjach, jakie mieliśmy dotychczas, możemy w tym roku zapomnieć.

Cały 2020 rok może być zupełnie wywrócony do góry nogami przez pandemię koronawirusa. Choroba paraliżuje gospodarki na całym świecie, sytuacje niektórych firm są dramatyczne. Chaos panuje także w oświacie. Szkoły i przedszkola na razie są zamknięte, a nadal nie wiadomo kiedy odbędą się egzaminy ósmoklasisty i matury.

 

Dziś na antenie RMF FM głos w sprawie pandemii koronawirusa zabrał minister zdrowia, Łukasz Szumowski. Zapowiedział, że koronawirus może pozostać z nami nawet przez rok, bo na razie nie ma dowodów na to, że wirus może zginąć w czasie bardzo wysokich temperatur. Jednocześnie zaznaczył, że to będą zupełnie inne wakacje, niż do tej pory.

 

– O takich wakacjach, jakie sobie wyobrażamy i jakie mieliśmy do tej pory, możemy w tym roku zapomnieć. (…) Możemy zakładać, że nie będzie kolonii i obozów letnich – zapowiedział na antenie RMF FM Łukasz Szumowski. O takich wakacjach, jakie sobie wyobrażamy i jakie mieliśmy do tej pory, możemy w tym roku zapomnieć. (…) Możemy zakładać, że nie będzie kolonii i obozów letnich.

 

Szef resortu zdrowia potwierdził także, że od 19. kwietnia rząd będzie powoli odmrażał polską gospodarkę i wycofywał niektóre restrykcje. Pierwsze z nich mają dotyczyć limitów osób w sklepach, a także zakazów wstępów do lasów i innych miejsc publicznych. Więcej na ten temat poniżej.

 

 

aip

Obostrzenia rządowe poluzowane od 20 kwietnia? Otworzą galerie handlowe i zakłady fryzjerskie

0

Obostrzenia w związku z pandemią koronawirusa dają się wszystkim we znaki. Szczególnie jednak odczuwają to kieszenie Polaków. Zamrożenie gospodarki powoduje, że zarabiamy mniej, a w skrajnych przypadkach nie zarabiamy wcale. Czy w najbliższym czasie nasz rząd weźmie przykład z sąsiednich krajów i zrezygnuje z części obostrzeń, a polska gospodarka będzie stopniowo odmrażana? Jak wynika z nieoficjalnych informacji RMF FM, ma to nastąpić już 20 kwietnia. 

 

Wiele wskazuje na to, że rządowe obostrzenia wprowadzone w związku z rozprzestrzenianiem się koronawirusa zostaną poluzowane już 20 kwietnia 2020 roku. Do takich informacji dotarło radio RMF FM. Odmrażanie polskiej gospodarki miałoby sie rozpocząć od sklepów. Tym samym:

 

 

    • otworzona miałaby zostać część sklepów,

 

    • galerie handlowe będą mogły otworzyć sklepy odzieżowe,

 

    • otwarte zostaną zakłady fryzjerskie i kosmetyczne.

 

 

Jeśli ten scenariusz okazałby się prawdziwy, to w dalszym ciągu obowiązywałyby środki ostrożności takie jak:

 

 

    • zakupy w maseczkach i rękawiczkach,

 

    • przebywanie określonej liczby osób w lokalu.

 

 

Do takiego scenariusza odniósł się również szef KPRM Michał Dworczyk, który stwierdził na antenie TVN24, że po świętach część ograniczeń może zostać zniesiona. Wiele krajów planuje takie działania, w tym nasi sąsiedzi. – tłumaczył Dworczyk. Mowa o takich krajach jak Czechy, czy Austria. Przypomnijmy, że Adam Vojtech, szef resortu zdrowia, zapoweidział, że sklepy papiernicze oraz budowlane będą mogły ponownie zostać otwarte.

 

 

W Austrii natomiast od 14 kwietnia mają zostać otwarte sklepy wielkopowierzchniowe. Aby jednak mogło tak być muszą być przestrzegane zasady bezpieczeństwa i higieny osobistej. Mowa o noszeniu masek i zachowania określonej ilości klientów w sklepie. Jak przewiduje „Fakt” na samym końcu zostaną otwarte punkty gastronomiczne oraz kawiarnie, czy hotele. Jeśli natomiast epidemia miałaby się zaostrzać, to powrócimy do wcześniejszych obostrzeń.

 

Koronawirus w Polsce wiążę się z szeregiem obostrzeń. Wśród nich między innymi zamknięte galerie handlowe, czy zakłady fryzjerskie, a także limity osób przebywających w sklepach, aptekach, czy kościołach. Ponadto od 16 kwietnia w życie wejdzie nakaz przebywania w przestrzeni publicznej z obowiązkowo zakrytą twarzą. Musimy powoli i w sposób bezpieczny wracać do rzeczywistości przy zachowaniu środków ostrożności, które pozwolą ograniczyć transmisję koronawirusa. – powiedział na konferencji prasowej 9 kwietnia minister zdrowia Łukasz Szumowski.

 

TK aip

Czy warto planować urlop na wakacje? Zdaniem szefowej Komisji Europejskiej o wakacjach w to lato lepiej zapomnieć

0

Pandemia koronawirusa na świecie daje się we znaki wszystkim i pokrzyżowała wiele planów, w tym te na urlop. Czy do lipca lub sierpnia wszystko minie i można już teraz planować wakacje na ten czas? Wypowiedziała się na ten temat Ursula von der Leyen, szefowa Komisji Europejskiej.

 

W wywiadzie udzielonym „Bild am Sonntag” szefowa KE poruszyła szereg problemów, które wywołała pandemia koronawirusa. Odniosła się m.in. do kwestii planowania urlopu na lipiec i sierpień – miesiące, w których najczęściej wyjeżdżamy na wakacje. Czy w obecnej sytuacji warto planować wyjazd na letnie miesiące?

 

Zdaniem szefowej Komisji Europejskiej o wakacjach w to lato lepiej zapomnieć, przynajmniej na razie. Ursula von der Leyen jest zdania, że w obecnej sytuacji rezerwowanie wyjazdów nie ma większego sensu, ponieważ nie wiadomo, jak pandemia koronawirusa będzie rozwijać się w najbliższych miesiącach.

 

Szefowa KE odniosła się także do tego, jak w Niemczech został rozwiązany problem już wykupionych wycieczek, które z oczywistych przyczyn nie mogą się odbyć. Tam rząd postanowił, że osoby, które wykupiły wcześniej usługi turystyczne, nie otrzymają zwrotu pieniędzy, tylko voucher na wycieczki do wykorzystania w późniejszym terminie.

 

Zdaniem von der Leyen pomysł nie jest najgorszy, ale ludzie powinni mieć wybór pomiędzy voucherem a zwrotem pieniędzy – to dają im rozwiązania prawne. Wybranie vouchera jest jednak szansą na przetrwanie dla branży turystycznej.

 

– W tym kryzysie od wszystkich oczekuje się solidarności. Jeśli to możliwe, powinno się wybrać voucher i pomóc branży turystycznej przetrwać te trudne tygodnie – twierdzi szefowa KE.

 

Przypomnijmy, że w Polsce osoby, które wykupiły wycieczki, mogą wybrać pomiędzy zwrotem pieniędzy a ważnym przez rok voucherem. Zwrot pieniędzy będzie możliwy jednak dopiero po 180 dniach od rozwiązania umowy.

 

asz aip

CCC tnie koszty nie scyzorykiem, lecz siekierą. Co ze sportem?

0

Koronawirus uderza w finanse firm, a co za tym idzie również w sponsoring polskiego sportu. „Nie tniemy kosztów scyzorykiem, tylko napierdzielamy siekierą” – powiedział podczas telekonferencji z dziennikarzami Dariusz Miłek, właściciel CCC, która to marka sponsoruje m.in. grupę kolarską i drużynę koszykarek. Biznesmen już zapowiedział, że jego firma będzie wycofywać się ze sponsorowania sportu.

Miłek podczas konferencji powiedział, że jego pracownicy wezmą 10 tys. zaległych dni urlopu, a CCC musi wycofać się ze sponsorowania grupy kolarskiej. Pieniądze zainwestowane w ten sposób miały się zwrócić, bo przecież logo przedsiębiorstwa byłoby widoczne na takich imprezach jak Giro di Italia czy Tour de France. To tysiące godzin telewizyjnych relacji z imprez, które co roku pokazywał cały świat. Te imprezy jednak się nie odbędą.

 

Taka reakcja nie dziwi zważywszy na ostatnie wyniki finansowe CCC. Firma oficjalnie poinformowała, że w pierwszym kwartale 2020 roku miała o 9 proc. niższe przychody niż rok wcześniej. Zysk brutto ze sprzedaży spadł o 17 proc. Wszystko przez to, że wraz z rozwojem pandemii koronawirusa w krótkim czasie zamknięto wszystkie sklepy CCC w centrach handlowych. Obuwniczy gigant może liczyć tylko na handel internetowy. Po tych informacjach akcje CCC na giełdzie mocno poszybowały w dół.

 

– Dziś, z powodu pandemii, poruszamy się w trudnej do precyzyjnego przewidzenia rzeczywistości. Cały zespół jest jednak zdeterminowany, by wyjść z obecnej sytuacji silniejszym i powrócić na ścieżkę realizacji naszej strategii. To nie pierwszy nasz kryzys i zawsze CCC wychodziło z nich wzmocnione – mówi miłek cytowany przez oficjalną stronę internetową korporacji.

 

CCC od lat wspiera sport w Polsce i na Dolnym Śląsku. Mocno angażuje się w kolarstwo. Dzięki temu mariażowi grupa CCC Development Team ściga się w najwyższej kolarskiej lidze, której drużyny pojawiają się m.in. na starcie Tour de France, Giro di Italia czy hiszpańskiej Vuelty.

 

– Sytuacja na całym świecie jest bardzo trudna. Nie tylko firma CCC pżywa problemy. To początek kłopotów. Robimy wszystko, żeby się z nimi uporać. Budżet będzie mocno ograniczany – przyznał już w rozmowie z portalem naszosie.pl dyrektor sportowy CCC Development Team Piotr Wadecki. – Wszędzie marketing sportowy jest na końcu łańcucha pokarmowego, jesteśmy więc pierwsi do redukcji finansowych i takie redukcje na pewno będą. Na razie wszystkie wynagrodzenia są płacone zgodnie z planem. Musimy zacząć oszczędzać, będą duże cięcia nie krył Wadecki

 

. Dodał, że drużyna planuje „budżet awaryjny”, bo dwaj główni sponsorzy – CCC i firma Giant – już zapowiedzieli ograniczenie finansowania.

 

Nie wiadomo jeszcze jaka przyszłość czeka koszykarki CCC Polkowice, mistrzynie Polski 2019. Po sukcesie a tamtego roku w sezonie 2019/20 budżet ekipy był mniejszy, co odbiło się też na wynikach sportowych. Polkowiczanki w przedwcześnie zakończonych rozgrywkach zajęło piąte miejsce. Nieoficjalnie wiemy, że CCC nie zadeklarowało na ten moment wycofania się ze sponsorowania koszykówki. Więcej – zarząd jest wciąż przed rozmowami ze sponsorem odnośnie tego, jak miałby wyglądać przyszły sezon i ma nadzieję, że współpraca zostanie utrzymana.

 

red. AIP

Kiedy skończy się w Polsce epidemia koronawirusa? Nowy termin szczytu zachorowań na COVID-19

0

Kiedy skończy się pandemia koronawirusa w Polsce? Ile osób jeszcze musi zachorować? Premier twierdzi, że szczyt zachorowań ma nastąpić w maju lub czerwcu. Analiza modelu pokazuje jednak, że to 25 kwietnia. Do tej pory sprawdzalność modelu ExMetrix wynosi 94,3 proc. – Modele zakładają, że w okresie Wielkanocnym czynniki te znacząco się nie zmienią – twierdzi Ryszard Łukoś główny analityk ExMetrix, zajmującej się na co dzień prognozowaniem gospodarczym i społecznym.

 

Eksperci przygotowali model prognostyczny dla epidemii SARS-CoV-2. Wzięli pod lupę doświadczenia innych krajów, w tym poziom zastosowanych restrykcji, stan systemu ochrony zdrowia, a także podatność społeczeństwa na zakażenie wirusem. Jeśli ich wyliczenia okażą się trafne, na szczyt epidemii w Polsce przyjdzie nam poczekać do 25 kwietnia, a to oznacza, że izolacja potrwa znacznie dłużej niż zakładano do tej pory.

 

Kiedy skończy się epidemia koronawirusa?

 

Mimo wcześniejszych zapowiedzi zarówno polityków, jak i ekspertów wiele wskazuje na to, że szczyt zachorowań jednak nie wypadnie w połowie kwietnia, ale nieco później. Coraz szybciej bowiem zwiększa się liczba zakażonych koronawirusem i chorych na Covid 19. W poniedziałek premier Mateusz Morawiecki powiedział, że szczytu zachorowań w obecnej sytuacji, spodziewa się dopiero w maju, a może nawet w czerwcu. To oznacza, że izolacja się przedłuży. Analiza cyfrowa i model zakażeń na koronawirusa pokazuje odmienne terminy.

 

Koronawirus: szczyt zachorowań w kwietniu

 

7 kwietnia model został poddany drugiej reestymacji. Prognoza po tzw. douczeniu modelu, również i teraz nie uległa zasadniczej zmianie. Wskazuje nadal około 9 tysięcy potwierdzonych testami infekcji, natomiast maksimum epidemii przesunęło się o kilka dni w czasie, z 20 kwietnia w okolicę 25 kwietnia br. Z modelu po reestymacji wynika też możliwość minimalnie łagodniejszego, mniej stromo nachylonego przebiegu liczby wykrywanych zakażeń, co odzwierciedla zachowanie dwóch zmiennych z grupy tworzącej model.

 

„Niezmiennie uważamy, że jednym z kluczowych elementów skutecznej walki z koronawirusem jest ograniczenie migracji, bezpośredniej komunikacji i dyscyplina w przestrzeganiu wprowadzonych ograniczeń. Nasze modele zakładają, że w okresie Wielkanocnym czynniki te znacząco się nie zmienią” – twierdzi Ryszard Łukoś główny analityk ExMetrix.

 

MCH aip

Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik: Wybory prezydenckie powinny być przeprowadzone w terminie określonym przez konstytucję

0

Wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik w Programie Pierwszym Polskiego Radia powiedział, że wybory prezydenckie powinny być przeprowadzone w terminie określonym przez konstytucję. Gość Sygnałów Dnia dodał, że termin zostanie wskazany przez marszałek Sejmu. „Chodzi o zapewnienie ciągłości funkcjonowania państwa – mówił Michał Wójcik. „Opozycja nie chce tych wyborów w tym momencie z powodów czysto politycznych” – dodał wiceminister.

Michał Wójcik podkreślił, że obecnie nie ma żadnych przesłanek do wprowadzenia stanu nadzwyczajnego. „Stan nadzwyczajny wprowadza się tylko wówczas, jeżeli są szczególne okoliczności i zwykłymi środkami konstytucyjnymi nie da się realizować normalnego funkcjonowania państwa” – mówił wiceminister. Dodał, że ani podstawowe interesy państwa aniu bezpieczeństwo obywateli nie są zagrożone.

W ubiegłym tygodniu Sejm uchwalił ustawę, na mocy której tegoroczne wybory prezydenckie przeprowadzone będą wyłącznie w sposób korespondencyjny. W ustawie zapisano też, że w przypadku epidemii marszałek Sejmu może zarządzić zmianę dotychczasowego terminu wyborów. Ewentualny nowy termin wyborów prezydenckich musi być jednak zgodny z zapisami Konstytucji. Ustawą teraz zajmie się Senat.

Wybory prezydenckie wyznaczono na niedzielę 10 maja.

IAR/ Informacyjna Agencja Radiowa/ #Ingram/w zr

Rzecznik rządu: Jutro, pojutrze decyzje w sprawie zdjęcia pierwszych ograniczeń

0

Rzecznik rządu Piotr Müller powiedział w Programie 3 Polskiego Radia, że w ciągu najbliższych dwóch dni będą zapadać decyzje w sprawie zdejmowania pierwszych ograniczeń związanych z epidemią koronawirusa. Wyjaśnił, że ostateczne zostaną podjęte po tym, jak spłyną dane dotyczące zachorowań w okresie wielkanocnym.

Piotr Müller powiedział, że w pierwszej fazie rozpatrywane są decyzje w sprawie zdjęcia ograniczeń związanych z limitem osób przebywających w sklepach. „One oczywiście pozostaną, ale być może będą realizowane w inny sposób” – dodał rzecznik rządu. Kolejne obszary, w których mogą zostać złagodzone obostrzenia to aktywności w lasach i innych miejscach w przestrzeni publicznej.
Wczoraj Ministerstwo Zdrowia poinformowało o potwierdzeniu zakażenia koronawirusem u 260 kolejnych osób. Łącznie w Polsce potwierdzono 6934 przypadków zachorowania. Zmarło w sumie 245 osób z potwierdzonym wirusem. Najnowsze dane resort zdrowia ma podać po godz. 10.00.

IAR/PR3/w jj

Wybory mają się odbyć korespondencyjnie, ale czy skrzynki pocztowe w Wielkopolsce są na to przygotowane?

0

Jeśli politycy PiS będą się trzymali swojego pomysłu przeprowadzenia korespondencyjnych wyborów, to pakiety do głosowania będą trafiały do skrzynek na listy. Pojawia się jednak pytanie o ich stan i to czy listonosze wszędzie będą w stanie dostarczyć wyborcze karty. Teoretycznie, od 2012 roku jest obowiązek posiadania skrzynki na listy, a za jej brak grozi nawet do 10 tys. złotych mandatu. Tyle że w praktyce nadal zdarzają się sytuacje, gdy skrzynki nie ma lub jest uszkodzona.

Wybory prezydenckie odbędą się 10 lub 17 maja w trybie głosowania korespondencyjnego – tej wersji trzymają się politycy PiS. Ze względu na trwającą epidemię koronawirusa wykluczona została możliwość osobistego głosowania w lokalach wyborczych, ale też rządzący na razie nie zamierzają zmieniać daty wyborów, np. wprowadzając stan wyjątkowy. Tak więc przygotowania do kopertowych wyborów trwają.

 

W myśl przyjętych przez Sejm przepisów (Senat, gdzie większość ma opozycja, jeszcze się nad nimi nie pochylił) – pakiety wyborcze mają trafić do skrzynek ok. 30 mln Polaków uprawnionych do głosowania na tydzień przed datą wyborów. Za ich kolportaż najprawdopodobniej odpowiadać będą listonosze. Pytanie, w jakim stanie są skrzynki pocztowe i czy wszędzie dostarczenie pakietów będzie technicznie możliwe.

 

Skrzynkę na listy posiadać trzeba

 

– Urząd pocztowy ma pełen wykaz adresowy mieszkańców i od 2012 roku byli oni informowani o obowiązku posiadania skrzynki do wrzutu przesyłek – tłumaczy nam Witold Paluszak, przewodniczący NSZZ „Solidarność” pracowników Poczty Polskiej w Poznaniu. Faktycznie, [wytloczenie]w 2012 r. weszły w życie przepisy mówiące, że skrzynkę na listy posiadać trzeba. Muszą się o to zatroszczyć właściciele domów jednorodzinnych, a w przypadku bloków – zarządcy nieruchomości. Za brak skrzynki grozi kara wysokości od 50 do nawet 10 tys. zł.[/wytloczenie] Skrzynka musi spełniać konkretne warunki. M.in. powinna być umieszczona w dostępnym miejscu, nie mieć ostrych krawędzi, chronić przesyłki przed warunkami atmosferycznymi czy mieć odpowiednie wymiary.

 

– Skala problemu według mnie nie będzie duża. Problemy z brakiem skrzynki częściej obserwujemy na osiedlach domów jednorodzinnych niż np. w blokach. Przypuszczam, że po Wielkanocy sytuacja będzie sprawdzana i ci, którzy skrzynek jeszcze nie mają, otrzymają informację, że powinni je założyć – tłumaczy Paluszak. A co jeśli skrzynka jest uszkodzona? Od momentu, gdy nie zarządza nimi Poczta Polska, obowiązek naprawy i zabezpieczenia leży na administratorze budynku. – Jeżeli pracownik poczty zauważy, że skrzynka jest uszkodzona, ma obowiązek zgłosić to kierownikowi lub naczelnikowi urzędu pocztowego. Ten powiadamia administratora o konieczności naprawienia jej – wyjaśnia Paluszak.

 

Spółdzielnie mieszkaniowe w Poznaniu przekonują, że skrzynki w budynkach są w dobrym stanie. – Wszystkie budynki znajdujące się w zasobach naszej spółdzielni są wyposażone w euroskrzynki. Każdy mieszkaniec posiada do swojej skrzynki indywidualny kluczyk. Ich stan jest na bieżąco monitorowany, mieszkańcy spółdzielni zgłaszają ewentualne usterki do kierownictw osiedli– mówi Julia Tritt, rzecznik Spółdzielni Mieszkaniowej Osiedle Młodych. I dodaje: – Obecnie ich stan jest dobry i nie wymaga z naszej strony interwencji.

 

ZKZL „Nie będzie żadnych narad wojennych”

 

Zarząd Komunalnych Zasobów Lokalowych w Poznaniu nie przewiduje organizowania żadnych „narad wojennych” w temacie zabezpieczenia skrzynek pocztowych w lokalach komunalnych: – Działamy w normalny sposób, nie jesteśmy w stanie ustawić ochroniarza przy każdej skrzynce pocztowej, a skrzynki staramy się naprawiać na bieżąco – mówi Łukasz Kubiak, rzecznik prasowy ZKZL. I dodaje: – Nie ma jeszcze konkretnych wytycznych, czy te skrzynki mają być w jakiś specjalny sposób zabezpieczone. Oczywiście przy tak dużym zasobie, jaki jest u nas, zdarzają się akty wandalizmu, które również obejmują skrzynki pocztowe. Staramy się na bieżąco naprawiać te skrzynki, teraz od momentu startu programu „Gospodarz domu” te sygnały spływają do nas wcześniej.

 

W podobnym tonie wypowiada się Waldemar Witkowski, prezes zarządu Spółdzielni Mieszkaniowej im. H. Cegielskiego. Zwraca on jednak uwagę na pewien niebezpieczny fakt. – Są różne normy na wysokość szczeliny w euroskrzynkach. Nie wiemy, jak dokładnie ma wyglądać ta koperta z kartą do głosowania. Gdyby była ona bardzo gruba lub miała duży format, to się do skrzynki nie zmieści. Gdy koperta będzie wystawać poza skrzynkę, to każdy mieszkaniec może sobie ją bez problemu wyjąć i hipotetycznie oddać dwa głosy – zauważa Waldemar Witkowski. Jeśli jednak w dniu wyborów skrzynka będzie uszkodzona, a doręczenie pakietu niemożliwe, sytuacja może się skomplikować.

 

Listonosz zawsze może dostarczyć przesyłkę osobiście. Ale, jak zauważa w rozmowie z nami Witold Paluszak, choć zwykle nie ma z tym problemu, to w obecnej sytuacji epidemii nie każdy listonosz może się na to zdecydować. O to, jak wygląda sytuacja na dużym poznańskim osiedlu, zapytaliśmy jednego z listonoszy: – Większość skrzynek na osiedlu jest dobra, tylko niektóre są pełne. Właściciele nie opróżniają ich z ulotek i wtedy nie idzie nic do nich wrzucić. W moim rejonie jest też jedna skrzynka, która nie ma klapki. Nie mogę się doprosić, żeby ją naprawili, bo zająć się tym może jedynie właściciel, który musi złożyć w tej sprawie wniosek. Inaczej wynajmujący nie może z niej korzystać, bo skrzynka jest cały czas otwarta – opowiada listonosz.

 

W Wielkopolsce bywa różnie

 

Sytuacja ze skrzynkami pocztowymi wygląda podobnie w innych wielkopolskich miastach: Kaliszu, Wągrowcu czy Pleszewie. [wytloczenie]Skrzynki w blokach są, ale pojawiają się wątpliwości dotyczące ich wielkości i odpowiedniego zabezpieczenia. Pełni obaw są także listonosze, którzy mają wątpliwości, czy podołają tak ogromnemu wyzwaniu. [/wytloczenie] W wielu wsiach nie ma skrzynek, do których można wrzucić listy i mieszkańcy muszą ze swoją pocztą dojeżdżać do większych miast. Skrzynek często nie mają także wszystkie domy jednorodzinne na wsiach i w mniejszych miasteczkach Wielkopolski.

 

Kalisz

 

W Kaliszu najmniejsze problemy z dostarczeniem poczty są na dużych osiedlach, zarówno tych starych jak Dobrzec, Asnyka, Kaliniec, czy nowo budowanych np. Korczak. Spółdzielnie i wspólnoty dbają o wspólne skrzynki, które rzadko padają ofiarą wandalizmu, także dlatego że praktycznie wszędzie zamontowane są domofony. Mniej różowo sytuacja wygląda w śródmieściu, gdzie nadal do wielu budynków prywatnych i administrowanych przez Miejski Zarząd Budynków Mieszkalnych można bez problemu wejść z zewnątrz. – Urwane w całości skrzynki pocztowe dość szybko wracają na miejsce. Gorzej, jeśli uszkodzona jest jedna, albo lokator zgubił kluczyk. Administracja uważa, że to jego problem, on się tym nie przejmuje, a ja z przesyłką muszę iść do drzwi i liczyć na to, że odbiorca jest w domu – tłumaczy listonosz Michał Baszczyński. Nie ma tych problemów w podkaliskich wsiach, gdzie przy każdym domu wisi osobna skrzynka, a listonosz dociera z przesyłkami praktycznie codziennie.

 

Pleszew i okolice

 

Pleszewskie skrzynki są w dobrym stanie. Szczególnie te w blokach, zarządzanych w zdecydowanej większości przez Spółdzielnię Mieszkaniową, która dba o ich regularną wymianę i konserwację. Problem zaczyna się na wsi, gdzie posiadanie skrzynki pocztowej wcale nie jest takie oczywiste. Gospodarzom taka skrzynka najczęściej nie jest do niczego potrzebna. Od lat pracuje tam ten sam listonosz, który zapuka z pocztą do drzwi. – Nie jest tak, że wszyscy na wsiach mają skrzynki, bo czasem trzeba się nieźle nastać przy bramie żeby ktoś wyszedł – mówi nam Tobiasz Reimann, sołtys podpleszewskiego Kuczkowa. Jak przyznaje, najczęściej skrzynek nie mają ci, którzy mieszkają w większej odległości od asfaltowej drogi. W Kuczkowie nie ma też skrzynki, do której można by wrzucić pocztę. Trzeba pojechać do Pleszewa. Podobnie jest w innych, całkiem dużych wsiach, np. w Brzeziu, choć miejscowość liczy ponad 1000 mieszkańców. Jest jeszcze jeden problem, na który zwraca uwagę Kinga Melka – sołtyska Taczanowa Drugiego. W budynkach wielorodzinnych w jej wsi skrzynki są nowe, jednak na pewno nie zapewniają bezpieczeństwa. – Bez problemu można z nich wyciągnąć list bez otwierania – tłumaczy.

 

Wągrowiec i okolice

 

Lechlin w gminie Skoki. Tutaj, jak informuje sołtys Paweł Grabiński, skrzynki umiejscowione są w trzech miejscach we wsi. – Nie każda skrytka zamknięta jest na kłódkę. Ludzie ich nie zakluczają, by nie musieli wozić przy sobie kluczyka na przykład jadąc po zakupy – wyjaśnia sołtys. Co więcej, zauważa także, że skrytki nie są za duże. Co, jeśli w domu mieszka kilka dorosłych osób? Czy pakiety się tam zmieszczą? U właścicieli domów jednorodzinnych skrzynki znajdziemy przy wejściu do posesji. By sprawdzić, jak to jest z blokami, zapytaliśmy przedstawicieli Wągrowieckiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego, które administrują kilkudziesięcioma wspólnotami mieszkaniowymi. – W większości naszych bloków skrzynki znajdują się wewnątrz budynku, przy wejściu. Kilka lat temu wymieniliśmy je na skrzynki typu „EURO”, które zachowywały wówczas wszelkie obowiązujące standardy. Każdy mieszkaniec ma kluczyk do swojej skrzynki – wyjaśnił nam przedstawiciel TBS.

 

Śrem i okolice

 

– Jak tak pomyśleć, jeśli w domu mieszka kilka osób i każdy ma głosować, to jak niby zmieszczą się do skrzynki wszystkie te karty? Jest nasz sześciu w domu, a do skrzynki nie zmieści się nawet jedna duża koperta, a co dopiero sześć. No i kto mi zagwarantuje, że tej karty nikt mi ze skrzynki nie wyjmie? Wiadomo jak to na wsi, różne rzeczy się dzieją – mówi pan Tadeusz, mieszkaniec jednej ze wsi pod Śremem. – Na co dzień człowiek poczty teraz już za dużo nie dostaje, to mi większa skrzynka niepotrzebna – dodaje mężczyzna. Trzeba zauważyć, że nie jest on jedyny w swoich wątpliwościach. Część naszych rozmówców podkreśla również to, że część skrzynek nie ma bezpiecznych zamknięć, a są i tacy co skrzynek pocztowych nie posiadają w ogóle i o karze w wysokości sięgającej nawet 10 tys. złotych grożącej za ten fakt nawet nie słyszeli. – Jak kara za brak skrzynki pocztowej? Tu nigdy skrzynki nie mieliśmy, listonosz do domu przynosi pocztę i ktoś z domowników odbiera listy – mówi sąsiadka pana Tadeusza, która dopiero od nas usłyszała o prawie pocztowym. W miastach sprawa wygląda całkiem podobnie. Panuje absolutna dowolność w kwestii skrzynek pocztowych. Poza tym i tu nie wszędzie się one znajdują, a informacja, że jest to karalne wzbudza w mieszkańcach ogromne zaskoczenie. Wszystko wskazuje zatem na to, że „pakiety wyborcze” będą mieć raczej większe, niż mniejsze problemy z dotarciem do adresatów bez względu na to, czy mieszkają oni w mieście, czy na wsi. Skrzynki pocztowe nie są po prostu gotowe, by pełnić tak istotną rolę.

 

Nowy Tomyśl

 

– Ten pomysł z głosowaniem korespondencyjnym, dostarczeniem pakietów do wyborców budzi moje wątpliwości.Przede wszystkim niektórzy mieszkańcy mają takie skrzynki, że wchodzi w nie wyłącznie kartka świąteczna i nic więcej, więc pakiet wyborczy nie wejdzie cały i tym samym istnieje możliwość wyciągnięcia go przez każdego. Ponadto są też tacy, którzy nie mają skrzynek w ogóle i co z tym zrobić? Kolejna sprawa to warunki atmosferyczne. Jeśli będzie padał deszcz, to te listy mogą ulec zamoczeniu i zniszczeniu. I co wówczas? Co więcej, wielu ludzi nie mieszka już w swoich miejscach zamieszkania, nie zgłaszają tego, więc nie wyciągną pakietu ze skrzynki. Istnieje też możliwość zniszczenia kłódki w zestawie pocztowym i wyjęcia listu przez osoby trzecie. A poza tym brakuje ludzi do pracy – nas listonoszów, a operacja wybory to bardzo duże wyzwanie. To może się nie udać – usłyszeliśmy od listonosza, który prosił, by nie podawać jego nazwiska. Prócz braku skrzynek na listy na posesjach, problemem może być też stan tych zbiorowych – stosowanych szczególnie w mniejszych miejscowościach. W czwartek sprawdziliśmy stan kilkunastu miejsc ich ustawienia na terenie gminy Nowy Tomyśl oraz gminy Kuślin. Część skrzynek jest uszkodzona, inne nie są zamykane – a więc dostęp do nich ma praktycznie każdy.

 

Piła i okolice

 

Czy korespondencyjne wybory mogłyby się odbyć w powiecie pilskim? – W blokach nie ma problemu, ale w domkach nie wszyscy mają skrzynki. Dużo ludzi jest zameldowanych w jednym miejscu, a mieszkają w innym. Poza tym nie wszyscy odbierają polecone, tym bardziej urzędowe Nie widzę tych wyborów – mówi anonimowo jeden z pilskich listonoszy. – Kiedy poczta zdemontowała swoje skrzynki wydaliśmy kilkaset tysięcy na nowe skrzynki, które są teraz własnością spółdzielni. Korzystają z nich nie tylko listonosze, ale także operatorzy komercyjni. Każdy właściciel mieszkania ma swoją skrzynkę. Wszystkie wiszą wewnątrz budynków, najczęściej na parterze. To euroskrzynki, więc pakiet wyborczy też by się do nich zmieścił, gdyby doszło jednak do tych wyborów – mówi Lucjan Szutkowski, prezes Pilskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, największej pilskiej spółdzielni, w której mieszka 14 tysięcy pilan.

 

aip

Czy spadną ceny mieszkań?

0

Epidemia koronawirusa wpływa na wiele branż. Jedną z nich jest rynek nieruchomości. W Krakowie zamarł z dnia na dzień najem krótkoterminowy. Mieszkania są teraz oferowane na najem średnio lub długoterminowy i to w okazyjnych cenach. Liczba transakcji mieszkaniowych na rynku wtórnym drastycznie spadła. Choć biura są puste (praca zdalna), to rynek biurowy trzyma się lepiej. Czy spadną też ceny mieszkań? Wyhamował ich wzrost. Na spadek będzie trzeba poczekać.

Koronawirus odciska swoje piętno na rynku nieruchomości. Agencje nieruchomości, z którymi rozmawiamy, potwierdzają: wszyscy są teraz ostrożni, wstrzymują się z decyzjami, znacząco mniej jest poszukujących i chętnych na wynajem czy zakup mieszkania.

 

Wynajem wyhamował

 

– Jeśli chodzi o wynajem, to nie ma potencjalnych najemców. Studenci, którzy są głównymi wynajmującymi w Krakowie, nie wiedzą, czy jeszcze wrócą w tym roku akademickim, czy dopiero w październiku. Jeśli chodzi o kupno, to finalizowane są transakcje z końca lutego i początku marca. Jesienią i z początkiem przyszłego roku odczujemy skutki pandemii. Za te pieniądze, które klienci mieli przeznaczone na inwestycje, będą wtedy musieli utrzymać firmę, rodzinę. I ceny będą spadać – mówi nam Tomasz Wójciak, właściciel biura agencji Tecnocasa w Bronowicach. W Tecnocasie słyszymy, że na rynku kupna i sprzedaży zainteresowanie spadło w granicach 60-70 procent. A w jednym z oddziałów agencji Bracia Sadurscy dowiadujemy się, że dla rynku wtórnego jest ono teraz mniejsze nawet o 80-85 procent.

 

Wiele osób już finansowo odczuwa na własnej skórze pandemię. – Mamy sporo takich przypadków, kiedy najemcy np. muszą albo zrezygnować ze swoich mieszkań, albo starać się o obniżkę czynszu – przyznaje Maciej Zięba, dyrektor operacyjny agencji nieruchomości Nowodworski Estates. Zajmuje się ona również zarządzaniem najmem nieruchomości, czyli w imieniu właścicieli opiekuje się wynajmowanymi mieszkaniami. – Sporo najemców w tym momencie mówi: mam obniżone tymczasowo wynagrodzenie, straciłem pracę, prowadzę działalność, która jest teraz zablokowana, więc mam problemy finansowe. Oczywiście reagujemy na tego typu zgłoszenia, weryfikujemy je i podejmujemy decyzje wspólnie z właścicielem, czy czynsz obniżyć, czy rozwiązywać umowę.

 

Wielu właścicieli jest skłonnych do czasowych obniżek cen, np. na dwa, trzy miesiące – od 30 do nawet 50 procent – mówi nam Maciej Zięba. Jeśli chodzi o wynajem, jest teraz bardzo dużo ofert dotyczących mieszkań, które wcześniej były udostępniane turystom w ramach tzw. najmu krótkoterminowego. Pojawienie się ich na rynku wynajmów długoterminowych automatycznie spowodowało, że ceny najmu spadły. Ciekawostką jest tutaj, że kto marzył, by choć na jakiś czas zamieszkać w ścisłym centrum, w obrębie Starego Miasta, ma teraz możliwość wynajęcia mieszkania w takiej lokalizacji po bardzo niskiej cenie – na najbliższe miesiące, do pół roku, gdy właściciele mieszkań dla turystów próbują przeczekać problemy związane z koronawirusem.

 

Zamieszkaj w centrum. Okazyjne ceny

 

Gdy jest tak duża podaż mieszkań na wynajem, ceny niektórych poleciały w dół nawet o 30-40 procent. Stosowane są też promocje – np. obniżka czynszu na początkowy okres najmu. Oto kilka przykładów z Krakowa, które pokazują skalę spadku cen w reakcji na pandemię koronawirusa. Jednopokojowe mieszkanie w kompleksie Angel City przy ul. Szlak przed pandemią wynajmowało się za 2500 zł miesięcznie, a teraz – 1500 zł; mieszkanie dwupokojowe (one-bed) z balkonem przy ul. św. Wawrzyńca 21 – wcześniej 3500 zł, teraz 2700 zł do negocjacji; za 2-pokojowe lokum w kompleksie Apartamenty Novum przy Rakowickiej – cena spadła z 3500 do 2500 zł za miesiąc. A kto chciałby zamieszkać przy placu Nowym, w 40-metrowym dwupokojowym mieszkaniu o wysokim standardzie, zamiast wcześniejszych 2700 zł za miesiąc usłyszałby teraz ofertę: 1900 zł plus obniżka na pierwsze trzy miesiące o 40 procent.

 

– To tylko kilka przykładów, ale mieszkań w bardzo okazyjnych cenach jest teraz na rynku mnóstwo, dlatego jeśli ktoś nie ucierpiał przez koronawirusa, może teraz znacznie podnieść swój standard życia, płacąc tyle, ile dotychczas lub mniej – dopowiada Maciej Zięba z Nowodworski Estates.

 

Sprzedaż mieszkań wyhamuje za jakiś czas

 

Natomiast jeśli chodzi o sprzedaż mieszkań, dowiadujemy się, że na razie takiego spadku cen nie ma, ale zdaniem agentów nieruchomości – pojawi się on, tylko z opóźnieniem, rynek sprzedaży reaguje bowiem wolniej. Teraz jest czas na ewentualną sprzedaż mieszkań. Ceny rosły od długiego czasu, są na „szczycie górki”. A pandemia koronawirusa mocno odbije się na gospodarce, więc siłą rzeczy również na popycie na zakup mieszkań i w związku z tym – na ich cenach. – Delikatna obniżka cen dzisiaj i w związku z tym szybka sprzedaż może przynieść znacznie lepsze rezultaty niż trzymanie nieruchomości przez kilka następnych miesięcy z bardzo wysoką ceną ofertową, bo w końcu trafimy na moment, kiedy już będzie za późno. Najbliższe dwa miesiące to dobry czas na sprzedaż, potem może być różnie – uważa Maciej Zięba. Firmy pośrednictwa nieruchomości dostosowały się w miarę możliwości do sytuacji, w której jednym z ważniejszych zaleceń jest: „zostań w domu”.

 

Agencja Nowodworski Estates spotkania z klientami przeniosła do sieci, prowadzi je online. Do zdjęć i opisów prezentujących oferty dołożyła przekaz wideo z nieruchomości, z której agent prowadzi rozmowę na żywo przez internet z klientem. Ale w innych agencjach dowiadujemy się, że nie wszędzie taka zdalna prezentacja może teraz dojść do skutku – np. agentom odmawia się dostępu do oferowanych na sprzedaż lokali, które są zamieszkane, zwykle przez osoby starsze.

 

Rynek deweloperski bez wstrząsów. Na razie

 

Jeśli chodzi o rynek deweloperski, to ten zmiany odczuje zapewne później. Ale odczuje. Niezagrożone powinny być rozpoczęte inwestycje, gdzie z reguły większość mieszkań i tak jest sprzedana. Niemniej od marca, także w tej branży wyhamowała sprzedaż nowych mieszkań.

 

– Deweloperzy wraz z całą resztą uczestników rynku nieruchomości muszą przygotować się na być może najtrudniejszy w jego historii okres działalności, raczej nie mniej uciążliwy od tego z lat 2009-2013, i z perspektywą nie krótszą niż do końca 2022 roku – mówi Jarosław Jędrzyński – ekspert portalu rynekpierwotny.pl. Sami deweloperzy starają się jednak patrzeć optymistycznie w przyszłość. – Na tę chwilę sytuację związaną z koronawirusem postrzegamy jako zjawisko, które w długiej perspektywie nie powinno mieć znaczącego wpływu na rynek nieruchomości – mówi Zbigniew Juroszek, Prezes ATAL, na łamach portalu rynekpierwotny.pl.

 

Co z biurowcami?

 

Choć większość biur stoi pusta, bo zdecydowana większość pracowników firm w nich działających, może pracować z domu, to sytuacja na rynku nieruchomości komercyjnych nie jest jeszcze zła. Nastroje na nim panujące sprawdziła firma doradcza Savills w globalnej ankiecie (27-31 marca). Wynika z niej, że spadła aktywność inwestycyjna, co najbardziej dotyczy sektora handlowego i hotelowego – tam spadki inwestycyjne sięgają 80 proc. Jak na razie, pandemia koronawirusa nie wpływa znacząco na ceny nieruchomości komercyjnych. Analitycy Savills wskazuję, że te utrzymują się na stabilnym poziomie w połowie sektorów. W przypadku nieruchomości biurowych, logistycznych i mieszkaniowych więcej krajów wskazuje na stabilność cen niż na ich spadek. Natomiast w przypadku sektora handlowego, spadki dotyczyły aż 82 proc. światowych rynków.

 

Wartości nieruchomości handlowych pozostały na niezmienionym poziomie tylko w Chinach, Malezji, Wietnamie i Portugalii. Pracownicy wielu firm na całym świecie pracują obecnie zdalnie, ale póki co nie wpłynęło to bardzo negatywnie na zainteresowanie powierzchnią biurową ze strony najemców. Umiarkowany spadek popytu odnotowano w 70 proc. krajów, a bardzo duży w zaledwie 13 proc. z nich. Co było do przewidzenia, najbardziej dotkliwe skutki dotyczą sektora hotelowego – aż 95 proc. dyrektorów działów badań firmy Savills wskazuje na gwałtowny spadek popytu w swych krajach wskutek ograniczeń dotyczących podróży międzynarodowych i przemieszczania się wewnątrz krajów. W podobnej sytuacji znalazł się sektor nieruchomości handlowych – popyt ze strony najemców gwałtownie zmniejszył się w 74 proc. krajów.

 

– Sytuacja na polskim rynku nieruchomości nie odbiega istotnie od tego, co obserwujemy w innych krajach. Wyraźnie widoczna jest wzmożona ostrożność uczestników rynku w kontekście zawierania długoterminowych zobowiązań w postaci najmu powierzchni komercyjnych jak i zakupów inwestycyjnych – Wioleta Wojtczak, dyrektorka działu badań i analiz w Savills w Polsce. – Niewątpliwie zmianie uległ już sposób, w jaki pracujemy, robimy zakupy i spędzamy czas wolny, a być może część z tych zmian w różnej formie zostanie z nami na dłużej i odmieni nasze dotychczasowe przyzwyczajenia. Wszystko to nie pozostanie bez wpływu na rynek nieruchomości – dodaje Wojtczak.

 

AIP

Francja: Przedłużenie kwarantanny ma swoje konsekwencje gospodarcze, społeczne i psychologiczne

0

We Francji wprowadzona miesiąc temu kwarantanna, została oficjalnie przez prezydenta Emmanuela Macrona przedłużona do jedenastego maja. Konsekwencje rygorystycznych przepisów narzuconych społeczeństwu w związku z nią widać w różnych dziedzinach życia.

Ogłaszając przedłużenie kwarantanny do 11-stego maja Emmanuel Macron przyznał, że zdaje obie sprawę z jej uciążliwości dla społeczeństwa i z jego stanu ducha. Prezydent V-tej Republiki mówił o zmęczeniu i znużeniu jednych, o żałobie i o smutku – innych. Przyznał, że wie, iż trudno jest znosić izolacje w samotności, tak jak równie trudno jest ją przeżywać w kilka osób, gdy w rodzinach napięcie rośnie i agresja jest na porządku dziennym. Dodał, że mimo tego, każdego dnia dzięki wysiłkom społeczeństwa można mówić o robieniu codziennie jednego kroku do przodu.Tym co pozwala mieć nadzieję na opanowanie epidemii jest kwarantanna – stąd decyzja o jej przedłużeniu. Popiera takie rozwiązanie 60 procent ankietowanych przez dziennik Le Figaro o ile jest ono podyktowane względami sanitarnymi, mimo iż skutki kwarantanny widoczne są na każdym kroku. Co trzeci paryżanin spędza izolację, zamknięty na trzydziestu metrach kwadratowych. Wielu dokucza samotność. Licznym firmom grozi upadek. Odwołano słynny festiwal w Awinionie, a Tour de France prawdopodobnie zostanie przeniesiony na sierpień.

Informacyjna Agencja Radiowa/IAR/Marek Brzeziński/Paryż/ w sk

Chiny rozpoczynają wstępne testy szczepionki na koronawirusa

0

Chiny rozpoczynają testy nowej, eksperymentalnej szczepionki przeciwko koronawirusowi – poinformowała chińska państwowa agencja prasowa Xinhua. Preparat opracowało chińskie przedsiębiorstwo Sinovac we współpracy z Instytutem Biofarmaceutycznym w Wuhan.

Według nieoficjalnych informacji, przekazywanych przez lokalną prasę, w testach bierze udział grupa ochotników, licząca nieco ponad 100 osób w wieku od 18 do 60 lat. Po podaniu szczepionki są poddawani 14 dniowej kwarantannie. Później przez pół roku będą regularnie badani na obecność przeciwciał, wytworzonych przez organizm. Będą również sprawdzane ewentualne skutki uboczne. Testy potrwają do końca roku.

Równolegle w Chinach prace nad szczepionką prowadzą specjaliści z Wojskowej Akademii Medycznej. Władze w Pekinie powierzyły im to zadanie w zeszłym miesiącu, gdy jeden z amerykańskich koncernów ogłosił rozpoczęcie testów swojego produktu.

Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)/Jingji Baodao/Reuter/d Pilecki/w zr

Nie żyje Andrzej Gędłek. W wieku 66 lat przegrał walkę z koronawirusem

0

Nie żyje Andrzej Gędłek. O śmierci naszego kolegi, przyjaciela i skarbnika SDP poinformowało za pośrednictwem mediów społecznościowych Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich w Ameryce. Były Prezes ZPPA, Redaktor Radia ”Na góralską nutę”, dyrektor Kongresu Polonii Amerykańskiej, członek Komitetu 600 lecia, wieloletni prezes Koła Nr 40 Biały Dunajec zmarł w wieku 66 lat.

 

„Andrzej Gędłek – nasz kolega, przyjaciel i skarbnik Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Ameryce w wieku 66 lat przegrał z koronawirusem. Andrzej urodził się 3 września 1954 r. W Stanach Zjednoczonych przebywał od 27. roku życia. Przygodę z mediami polonijnymi rozpoczął w 1987 r.” napisano w komunikacie Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich

Red.

30 osób zginęło w tornadach nad południowo-wschodnimi stanami USA

0

Co najmniej 30 osób zginęło, a około 20 zostało rannych w tornadach i burzach, które przeszły nad południową i południowo-wschodnią częścią Stanów Zjednoczonych.

 

Silne burze zniszczyły setki budynków w liczącym ponad dwa tysiące pasie rozciągającym się od Teksasu po Wirginię. Trwa szacowanie strat spowodowanych przez około 40 tornad, które przeszły nad tymi terenami.

W stanach Missisipi i Luizjana ogłoszono stan wyjątkowy. Około miliona odbiorców jest pozbawionych prądu. Najwięcej, bo około po 150 tysięcy w Georgii, Alabamie i Arkansas. Ten sam układ burzowy, który na południu wywołał ogromne tornada, na północy, w rejonie Wielkich Jezior przyniósł nawet 30-centymetrowe opady śniegu.

Synoptycy ze stanowych centrów śledzenia tornad od Wirginii po Florydę zapowiadają nadejście kolejnych burz. Wydano ostrzeżenia między innymi dla stanów Wirginia, Georgia oraz dla Południowej i Północnej Karoliny.

Możliwe jest też wystąpienie tornad w w okolicach Waszyngtonu i Filadelfii. Oprócz tego w niektórych południowo-wschodnich stanów spodziewany jest wiatr wiejący z prędkością do 120 kilometrów na godzinę.

IAR/usatoday.com/abcnews/d mile/ w sk

Małgorzata Kożuchowska nie złamała swych zasad, by mieć dziecko

0

Aktorką postanowiła zostać już w szóstej klasie. Kino kojarzyło jej się z gwiazdami pokroju Marilyn Monroe i Elizabeth Taylor. Ciężką pracą udowodniła potem, że i ona może być gwiazdą. Tak naprawdę jednak najbardziej spełnia się jako mama.

 

Kiedy udzieliła pierwszego w życiu wywiadu tuż po skończeniu szkoły aktorskiej, na pytanie dziennikarza, co chciałaby osiągnąć w zawodzie, odpowiedziała bez wahania: „Żeby mnie szanowano”. Ćwierć wieku później trzeba przyznać, że to się jej spełniło. Dziś należy do grona największych gwiazd polskiego show-biznesu i wszyscy doceniają, że osiągnęła to ciężką pracą, a nie celebryckim szumem wokół swej osoby.

– W aktorstwie kluczowe jest, by w myśleniu o nim się nie starzeć, by w każdy nowy spektakl czy film wchodzić z ciekawością, otwartością, błyskiem w oku. Oczywiście, niebagatelne znaczenie ma doświadczenie i znajomość siebie jako aktora, niemniej ta wiedza powinna nas wyłącznie otwierać. Jak ognia powinniśmy unikać szukania gotowych rozwiązań i rutyny – tłumaczy w serwisie Aleteia.

*

Wychowała się w peerelowskim wieżowcu na toruńskim osiedlu. Była najstarszą z trzech sióstr. Być może dlatego czuła się zawsze odpowiedzialna za innych. Wspomagała tym samym rodziców, którzy pracowali naukowo. Nic dziwnego, że kiedy poszła do podstawówki, szybko została przewodniczącą klasy, a potem – całej szkoły. Oczywiście, uczyła się bardzo dobrze i nigdy nie sprawiała nauczycielom żadnych kłopotów. Kiedy się nudziła w domu, tata zabierał ją na działkę, żeby wyrywała chwasty. Latem najbardziej lubiła chodzić na oazowe pielgrzymki.

– Od wczesnej młodości moim duchowym autorytetem był Jan Paweł II. Szanowałam i bardzo imponowała mi wierność drodze, którą obrał, konsekwencja, spójność we wszystkim, czym się zajmował. Podobała mi się jego skromność, pracowitość, oddanie innym, ale i taka immanentna dla niego bezpośredniość, przez co miałam zawsze wrażenie, jakby był mi kimś bardzo bliskim – podkreśla w Aletei.

O tym, że chce być aktorką, zdecydowała już w… szóstej klasie podstawówki. Wtedy kino kojarzyło się z gwiazdami w rodzaju Marilyn Monroe, Elizabeth Taylor czy Audrey Hepburn. To był świat niczym z bajki, a ona marzyła, by do niego wkroczyć. Kiedy była w liceum, pojechała do rodziny do RFN. I choć sugerowano, aby została nad Renem na stałe, ona zdecydowała się wrócić do Polski. Najbardziej ciągnęło ją do kółka teatralnego, w którym występowała w liceum. Nic więc dziwnego, że przed maturą powiedziała rodzicom, że chce zdawać do szkoły teatralnej. Ci, oczywiście, nie byli zachwyceni.

– Mama: „Jak w ogóle założysz rodzinę? Zawsze będzie coś ważniejszego niż dom. Poza tym możesz natrafić na mężczyznę, który będzie zazdrosny, że będziesz na scenie w ramionach innych. Jak ty to zniesiesz psychicznie? Jak ty to wytrzymasz?”. A ja na to: „Mamo, ale ja nie chcę mieć męża, żeby go obsługiwać, prać mu i gotować obiady! Ja się do tego nie nadaję!” – wspomina w „Vivie”.

Ostatecznie postawiła na swoim: pojechała do Warszawy i zdała do tamtejszej akademii teatralnej. Oczywiście, szybko okazała się jedną z najbardziej pracowitych i utalentowanych studentek. Dlatego już na drugim roku dostała okazję zagrania na profesjonalnej scenie. Trzy lata później dostała angaż do Teatru Dramatycznego.

– To był zupełnie inny czas. Bez tabloidów, serwisów plotkarskich. Prasa kolorowa dopiero raczkowała, w wywiadach mówiliśmy wyłącznie o życiu zawodowym. Jak wszyscy młodzi ludzie byliśmy pasjonatami. Marzyliśmy, że za kilka lat będziemy grać ważne role – głównie w teatrze, że będziemy widzów wzruszać, bawić. Nie graliśmy na siebie. Ważna była nie kariera, lecz perspektywa robienia ciekawych rzeczy – wspomina w „Twoim Stylu”.

Popularność przyniosło jej jednak kino i telewizja. Najpierw zagrała w komedii „Kiler”, a potem w telenoweli „M jak miłość”. Rolę Hanki Mostowiak odtwarzała na małym ekranie aż jedenaście lat, stając się ulubienicą wszystkich gospodyń domowych. W końcu podjęła radykalną decyzję – i poprosiła scenarzystów o uśmiercenie swojej bohaterki.

– Rola sama w sobie była interesująca. Hanka na początku była czarnym charakterem. Poza tym spokój, poczucie bezpieczeństwa dawał mi teatr. Przez cały ten czas bardzo pilnowałam tego teatru, tego, żeby sobie nie odpuścić, żeby telewizyjna popularność nie zaszumiała mi w głowie, żeby nagle nie zostać miałką aktoreczką jednego serialu – mówi w „Gali”.

Grając w Teatrze Dramatycznym, pewnego dnia bileterka powiedziała jej, że ma wielbiciela, który wykupił bilety na… dwadzieścia spektakli do przodu. Potem w garderobie pojawiły się kwiaty i prośba o spotkanie. Zgodziła się – i tak poznała Bartka Wróblewskiego, młodego dziennikarza, który wypatrzył ją kilka tygodni wcześniej na pogrzebie Jana Pawła II w Watykanie. Dwa lata później na tym samym placu Świętego Piotra on oświadczył się, a ona powiedziała „tak”. Ślub wzięli w Warszawie w kościele Świętego Krzyża w 2008 roku.

Kiedy chciała zajść w ciążę, okazało się to nie takie proste. Nie zdecydowała się jednak na in vitro. Zamiast tego poddała się promowanej przez Kościół naprotechnologii. I udało się: po dwóch miesiącach zaszła w ciążę. Nie był to jednał łatwy czas. Ciąża była zagrożona, musiała więc zrezygnować z pracy. Ale udało się: mając 43 lata, urodziła synka Jasia.

– Dziecko dało mi prawdziwe poczucie sensu. W chwilach, gdy nie udaje mi się coś, na co liczyłam, coś nie wypaliło, kolejna rola przeszła mi koło nosa, wiem, że gdybym nie miała dziecka, mogłabym popaść w rozgoryczenie. A teraz patrzę na synka, jak się wspaniale rozwija, rośnie i myślę: Gośka, przecież to on jest twoją przyszłością! – mówi w „Vivie”.

Kiedy Jasiu miał trzy miesiące, wróciła na plan serialu „Rodzinka.pl”. Cała ekipa pomagała jej zajmować się synkiem. Rola Natalii Boskiej przyniosła aktorce wielką popularność, ale nie wyczerpała jej kreatywności. Z powodzeniem niedawno wcieliła się w postać szefowej mafii w filmie „Proceder”, a teraz oglądamy ją w kryminalnym serialu „Motyw”.

Red. Paweł Gzyl PolskaPress AIP

Prezydenci USA wiedzieli o sprawie katyńskiej, ale przystawali na wszystko, co chciała Rosja

Amerykańskie władze przez lata ukrywały wiedzę o sprawie katyńskiej ze względu na swoje interesy. Aurelia Puciński, córka Romana Pucińskiego – głównego śledczego specjalnej komisji Kongresu USA, który w 1952 uczestniczył w badaniu okoliczności zbrodni, przypomina o tym fakcie i krytykuje postępowanie kolejnych amerykańskich prezydentów.

Roman Puciński był reprezentantem Polonii w tak zwanej komisji Maddena. Przedstawiciele amerykańskiego Kongresu przesłuchali ponad dwustu świadków, a w raporcie końcowym uznali Sowietów za winnych. Nazywali ich działanie „jedną z najbardziej barbarzyńskich zbrodni międzynarodowych w historii świata”.

Mimo tych wniosków, prezydent Harry Truman nie wezwał ONZ do zajęcia się sprawą i osądzenia sprawców. „To dla mnie szokujące. Nie powinniśmy tolerować zakopywania faktów. Nietolerowanie ludobójstwa to jedno. Ukrywanie dowodów to drugie. To zagraża demokracji.” – mówi Aurelia Puciński.

Zwraca uwagę, że o sprawie katyńskiej Stany Zjednoczone wiedziały już w 1945 roku. Świadkami odkopywania masowych grobów przez Niemców byli amerykańscy oficerowie, jeńcy wojenni. Po zakończeniu wojny niezwłocznie poinformowali o tym wojskowe władze w Waszyngtonie. Ze względu na traktowanie Rosji w tym czasie jako sojusznika, sprawę utajniono i przemilczano. Gdy rozgłos jej starała się nadać Polonia, uciszano polskie media.

„Prezydenci Roosevelt, Churchill, Truman, przystawali na wszystko, co chciała Rosja.” – mówi Aurelia Puciński. Zwraca uwagę, że o sprawie katyńskiej w Ameryce zaczęto mówić dopiero, gdy władze na Kremlu w latach dziewięćdziesiątych, same przyznały się do zbrodni.

Dziś obchodziliśmy Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej.
W ramach zbrodni katyńskiej w kwietniu i maju 1940 roku z rozkazu Józefa Stalina i władz Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego, funkcjonariusze NKWD zamordowali około 22 tysięcy Polaków – oficerów Wojska Polskiego, policjantów, urzędników, uczonych, prawników i ziemian. Ofiary zbrodni były grzebane w bezimiennych, zbiorowych mogiłach w Katyniu, Miednoje, Charkowie, Bykowni oraz prawdopodobnie w Kuropatach koło Mińska na Białorusi.
Przez wiele lat władze Związku Sowieckiego wypierały się odpowiedzialności za mord, przypisując go hitlerowskim Niemcom.

IAR/Piotr Orłowski,Chicago/w dyd

CPS rozpoczęło zajęcia online

0

Uczniowie CPS rozpoczęli dziś naukę online. Dystrykt Chicagowskich Szkól Publicznych jest trzecim największym w Stanach Zjednoczonych.

 

W celu przygotowania wszystkich uczniów do nowej formy nauczania dostarczono im ponad 100 tysięcy tabletów i laptopów, które mają ułatwić im naukę internetową. W związku z obowiązującym w Illinois do 30 kwietnia nakazem „stay-at-Home” wszystkie szkoły do tego dnia będą zamknięte. Niewykluczone, że młodzież w tym roku szkolnym nie wznowi już zajęć   tradycyjnej formie a więc w szkołach. CPS w dalszym ciągu prowadzi program dożywiania dla uczniów z ubogich rodzin.

 

BK

Potwierdzono kolejne przypadki koronawirusa w Illinois

0

W Illinois   liczba   zarażonych koronawirusem wzrosła do 22 025 osób – poinformował stanowy departament zdrowia. Zmarły 74 kolejne osoby. Liczba ofiar śmiertelnych COVID-19 wynosi już 794.

 

Od wczoraj testy dały wynik pozytywny u 1 173 osób. Najwięcej osób zmarło w powiecie Cook. Najmłodsza miała 30 a najstarsza ponad 100 lat. Koronawirus pojawił się już w 87 na 102 powiaty Illinois. W całych Stanach Zjednoczonych zarażonych jest ponad 580 tysięcy ludzi. Ofiar śmiertelnych pandemii jest ponad 23 tysiące.

 

BK