23.2 C
Chicago
poniedziałek, 16 czerwca, 2025
Strona główna Blog Strona 19

Od niedzieli będzie można zjeżdżać z pasów ekspresowych z I-90 na O’Hare

0

Dobra wiadomość dla kierowców narzekających na ogromne korki na autostradzie Kennedy. Trwają tam zakrojone na szeroką skalę roboty drogowe.

 

Departament transportu Illinois podał, że od najbliższej niedzieli, czyli od 1 czerwca kierowcy będą mogli zjeżdżać na I-90 w stronę lotniska O’Hare także z pasów ekspresowych. Roboty drogowe na autostradzie w kierunku zachodnim rozpoczęły się w marcu.

Projekt, który ma zostać ukończony w listopadzie na części autostrady Kennedy Expressway od Ohio Street do Edens Expressway spowodował ograniczenie ruchu z czterech do dwóch pasów. Pierwotnie prace oszacowano na 150 milionów dolarów, już przekroczono tą kwotę o 19 milionów dolarów – poinformował departament transportu Illinois.

Dodatkowe koszty przypisano nieprzewidzianym naprawom i problemom z wewnętrznym okablowaniem betonowym. Prowadzona modernizacja autostrady ma na celu zwiększenie bezpieczeństwa, zmniejszenie kosztów utrzymania i poprawę płynności ruchu. Jeżeli prace będą kontynuowane bez zakłóceń to powinny zostać ukończone do Thanksgiving.

 

BK

Cłowe zawirowania Trumpa

0

Donald Trump skrytykował w czwartek decyzję Federalnego Sądu ds. Handlu Międzynarodowego, który dzień wcześniej uznał, że prezydent USA przekroczył swe pełnomocnictwa, nakładając dodatkowe cła na wiele krajów. Wyraził nadzieję, że Sąd Najwyższy uchyli tę decyzję.

„Sąd ds. Handlu Międzynarodowego USA wydał niewiarygodne orzeczenie przeciwko Stanom Zjednoczonym Ameryki w sprawie rozpaczliwie potrzebnych taryf, ale na szczęście pełny 11-osobowy Panel Sędziów Sądu Apelacyjnego USA dla Federalnego Sądu Okręgowego właśnie wstrzymał orzeczenie Sądu Handlu Międzynarodowego z siedzibą na Manhattanie” – napisał Trump na platformie Truth Social.
„Orzeczenie Sądu ds. Handlu Międzynarodowego USA jest tak błędne i tak polityczne! Miejmy nadzieję, że Sąd Najwyższy SZYBKO i ZDECYDOWANIE cofnie tę okropną, zagrażającą krajowi decyzję” – podkreślił.
Zdaniem prezydenta USA „ta straszna decyzja” stwierdzała, że będzie musiał uzyskać zgodę Kongresu na wprowadzenie taryf. „Innymi słowy, setki polityków siedziałoby w D.C. przez tygodnie, a nawet miesiące, próbując dojść do wniosku, ile naliczyć innym krajom, które traktują nas niesprawiedliwie. Gdyby pozwolono im to zrobić, całkowicie zniszczyłoby to władzę prezydencką — prezydentura nigdy nie byłaby taka sama!” – stwierdził Trump.
Federalny Sąd ds. Handlu Międzynarodowego z siedzibą w Nowym Jorku w środę uznał, że Trump przekroczył swe pełnomocnictwa, nakładając dodatkowe cła, bowiem takie prawo ma tylko Kongres. Tym samym sąd unieważnił ze skutkiem natychmiastowym zarządzenia Trumpa w sprawie ceł, które ten ogłaszał od zaprzysiężenia na urząd w styczniu.
Jednak w czwartek federalny sąd apelacyjny tymczasowo utrzymał w mocy wprowadzone przez Trumpa cła, ale nie wypowiedział się co do meritum sprawy, nakazując obu stronom – powodom i administracji – przedstawienie pisemnej argumentacji w tej kwestii do pierwszych dni czerwca.
We wpisie na Truth Social Trump zapowiedział też, że odbędzie wspólną konferencję prasową z Elonem Muskiem, który wycofał się z administracji USA. Konferencja ma odbyć się w piątek o godz. 19:30 (czasu polskiego) w Gabinecie Owalnym w Białym Domu.
„To będzie jego ostatni dzień, ale niezupełnie, ponieważ zawsze będzie z nami, pomagając nam na każdym kroku” – napisał Trump. „Elon jest świetny!” – dodał.
Musk w środę poinformował na platformie X, że odchodzi z administracji USA, w której pełnił funkcję jednego z głównych doradców Trumpa oraz szefa Departamentu Efektywności Rządowej (DOGE).
Agencja Associated Press (AP) podkreśliła, że zamyka to burzliwy okres, charakteryzujący się tysiącami zwolnień oraz gruntowną restrukturyzacją agencji rządowych. Choć Musk podjął wiele działań, ich efekty były znacznie skromniejsze, niż zakładano. (PAP)

Sąd apelacyjny utrzymał w mocy cła wprowadzone przez Trumpa

Federalny sąd apelacyjny w czwartek utrzymał w mocy wprowadzone przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa cła, które zablokował dzień wcześniej federalny Sąd ds. Handlu Międzynarodowego, uznając, że Trump przekroczył swe uprawnienia.
Sąd apelacyjny nie wypowiedział się co do meritum sprawy, nakazując obu stronom – powodom i administracji – przedstawienie pisemnej argumentacji w tej sprawie do pierwszych dni czerwca.
Po środowym wyroku blokującym cła rząd złożył wniosek o pilne zawieszenie decyzji sądu.
Sąd ds. Handlu Międzynarodowego uznał w środę, że Trump przekroczył swe pełnomocnictwa nakładając dodatkowe cła, podczas gdy takie prawo ma tylko Kongres. Decyzja ta blokowała zarówno wprowadzenie ceł wobec Kanady, Meksyku i Chin, którym władze amerykańskie zarzucają niewystarczającą walkę z przemytem fentanylu, jak i wprowadzone na początku kwietnia cła „wzajemne”.
Doradca Białego Domu ds. Handlu Peter Navarro oświadczył, że jeśli administracja ostatecznie przegra w sądach w sprawie ceł, znajdzie inny sposób na ich wprowadzenie. (PAP)

W Toskanii odkryto pięciu żyjących potomków Leonarda da Vinci. Do niedawna nie wiedzieli o swoim pochodzeniu

0

W Toskanii odkryto pięciu żyjących potomków genialnego artysty, wynalazcy i konstruktora Leonarda da Vinci; do niedawna nie wiedzieli o swoim pochodzeniu – poinformował dziennik „The Telegraph”. Wśród nich znaleźli się wynalazca-amator, artysta i spawacz.

Zespół włoskich naukowców uważa, że udało im się prześledzić losy rodziny Leonarda da Vinci do 1331 roku. Dzięki materiałowi genetycznego pobranemu ze szczątków z rodzinnego grobowca Leonarda w kościele Santa Croce w mieście Vinci badacze zidentyfikowali co najmniej pięciu potomków renesansowego geniusza.
Wszyscy odnalezieni mężczyźni mieszkają niedaleko rodzinnego miasta Leonarda i – jak się wydaje – odziedziczyli niektóre z jego dziwactw i zainteresowań.
Najstarszy z odnalezionych krewnych artysty, 89-letni Dalmazio Vinci, dzieli z wielkim przodkiem namiętność do latania. Zaczął od budowania modeli samolotów, z czasem zdobył licencję pilota.
79-letni Mauro Vinci jest twórcą gobelinów. 81-letni Bruno Vinci jest emerytowanym mechanikiem.
49-letni Milko Vinci jest leworęczny, podobnie jak jego przodek. „Kiedy zacząłem się uczyć, pisałem jak w lustrzanym odbiciu. Odkąd pamiętam, uwielbiałem rozkładać rzeczy na części, aby zobaczyć, jak działają” – powiedział Milko, zastrzegając, że powiedzenie „zupełnie jak Leonardo” byłoby jednak dużą przesadą.
67-letni Giovanni Vinci pracował w miejskim biurze planowania i inżynierii. Wykorzystał silniki do kosiarek, aby zbudować z nich jedne z pierwszych we Włoszech gokartów. Choć niczego nie opatentował, to skonstruował też śmigła samolotowe i opracował lodówki okrętowe.
Zespół badaczy, historyków, biologów molekularnych i antropologów sądowych od lat skrupulatnie śledzi historię rodziny Leonarda Da Vinci. Rezultatem jest skomplikowane drzewo genealogiczne, sięgające 21 pokoleń wstecz i obejmujące ponad 400 osób – podał „The Telegraph”.
Leonardo da Vinci zmarł w 1519 roku. Nie miał dzieci, ale uważa się, że miał 22 przyrodnich braci i sióstr. Zdaniem badaczy udało się zidentyfikować 15 bezpośrednich potomków ojca Leonarda w linii męskiej. Naukowcy nie wykluczają, że matka geniusza Caterina mogła być niewolnicą przemyconą z Europy Wschodniej.
Badania koordynuje Uniwersytet Rockefellera. Naukowcy mieli jeden główny cel: prześledzić chromosom Y, przekazywany w niezmienionej postaci z ojca na syna. „Naszym celem jest zrekonstruowanie rodowodu rodziny Leonarda da Vinci aż do czasów obecnych (…) oraz umożliwienie badań naukowych nad jego DNA” – powiedział jeden z badaczy Alessandro Vezzosi. „Poprzez odzyskanie DNA Leonarda mamy nadzieję zrozumieć biologiczne korzenie jego niezwykłej kreatywności, a być może nawet aspektów jego zdrowia i przyczyn śmierci” – dodał.
„Biologia XXI wieku przesuwa granicę między tym, co niepoznawalne, a tym, co nieznane. Wkrótce być może zdobędziemy informacje o Leonardzie i innych postaciach historycznych, które kiedyś uważano za zaginione na zawsze” – ocenił kierujący projektem Jesse H. Ausubel z Uniwersytetu Rockefellera.(PAP)

os/ akl/

Ekspertka: Nie utrzymujemy bliskich relacji sąsiedzkich, a nawet rodzinnych

0

Zmieniający się styl życia społeczeństwa sprawia, że Polacy często nie utrzymują bliskich relacji sąsiedzkich. Ludzie, nawet w relacjach rodzinnych, wolą ograniczać najbliższe kontakty do wąskiego grona – powiedziała PAP psycholożka, ekspertka SWPS Żaneta Rachwaniec.

30 maja obchodzony jest Europejski Dzień Sąsiada – święto, którego celem jest propagowanie znaczenia dobrych relacji sąsiedzkich.
Psychoterapeutka Żaneta Rachwaniec, która jest też prezeską Fundacji „Po Skrzydła”, w rozmowie z PAP podkreśliła, że na współczesne relacje sąsiedzkie wpływa negatywnie przede wszystkim zmieniający się styl życia społeczeństwa. Jak powiedziała, ludzie stawiają obecnie w relacjach, nawet z rodziną, na węższe grono.
„Rzadsze są liczne spotkania, raczej rodziny ograniczamy do wąskiego grona” – powiedziała.
Jak podkreśliła, badania wskazują, że Polacy deklarują życzliwy stosunek do sąsiadów i chęć utrzymywania z nimi bliskich relacji. Zaznaczyła jednak, że w praktyce często wygląda to inaczej.
Podkreśliła, że na relacje między sąsiadami wpływa m.in. miejsce zamieszkania. W miastach, w których często ludzie mieszkają w blokach, są one utrudnione. Wpływ na to ma również tryb życia m.in. młodych ludzi, którzy najczęściej wynajmują w nich mieszkania, często zmieniając swoje otoczenie.
„Młodzi ludzie często nie przywiązują się do tych miejsc, bo zmieniają je ileś razy w trakcie życia. Pokolenia naszych rodziców raczej dążyły do tego, żeby mieć swoje mieszkanie, swój dom” – podkreśliła.
Z kolei w mniejszych miejscowościach i na wsiach te relacje według ekspertki są głębsze. Wynika to m.in. z tego, że rodziny osiedlają się tam wielopokoleniowo, a dzieci dorastają ze sobą i żyją przez całe życie w jednym miejscu.
Rachwaniec podkreśliła, że dla wielu ludzi powodem ograniczania uczestnictwa w życiu najbliższego otoczenia jest również praca. Zauważyła, że jako społeczeństwo spędzamy w niej więcej godzin, niż kiedyś. Często jest to praca w godzinach wieczornych. Ponadto negatywny wpływ na relacje międzyludzkie ma również wysoki poziom lęku społecznego w społeczeństwie. Jest to rodzaj zaburzenia, który wiąże się z lękiem przed interakcjami społecznymi.
„Coraz więcej osób cierpi chociażby na zaburzenia lękowe, fobię społeczną. Ludzie często nie są w stanie nawet zawierać takich relacji, bo po prostu ich to stresuje” – podkreśliła. Dodała, że osobom, które unikają kontaktów z otoczeniem trudniej jest również później takie relacje nawiązywać. „Dzisiaj ludzie wolą założyć grupę na Facebooku, gdzie wymieniają się jakimiś refleksjami sąsiedzkimi niż wyjść do tego człowieka i z nim porozmawiać” – dodała.
W ocenie ekspertki wpływ na relacje sąsiedzkie ma również rozwój internetu i mediów społecznościowych. Zaznaczyła, że w czasach, gdy kontakty można nawiązywać i utrzymywać w sieci ludzie nie odczuwają tak dużej potrzeby kontaktu z tymi, którzy przebywają najbliżej nas. Podkreśliła, że „sąsiedzki świat przestał być tym głównym środowiskiem, w jakim przebywamy”.
Ekspertka podkreśliła, że każda bliska relacja – również ta sąsiedzka – z punktu widzenia psychologii jest cenna. Zaznaczyła, że relacje sąsiedzkie zwiększają m.in. poczucie bezpieczeństwa. Są one również cenne dla osób starszych, które nie poruszają się w środowisku internetowym, nie chodzą do pracy, przez co mogą odczuwać samotność.
„Każda relacja w naszym życiu, nawet momenty, zwykła ludzka życzliwość ma na nie pozytywny wpływ” – podkreśliła.(PAP)

kblu/ jann/ mhr/

Eksperci: Telewizyjne debaty wyborcze bez treści. Widzowie oczekują rzetelnych rozmów i odnaleźli je na YouTubie

0

Debaty wyborcze coraz częściej przypominają wymianę frazesów, w której dziennikarz ma niewiele do powiedzenia – alarmuje socjolog Mikołaj Lewicki. Zjawisko to, narastające od lat, osłabia debatę publiczną; widzowie oczekują rzetelnych rozmów, te odnaleźli na YouTubie – dodaje Jakub Bierzyński.

Tegoroczne debaty prezydenckie zostały zdominowane przez zadawanie sobie nawzajem pytań przez kandydatów. Rola dziennikarzy ograniczała się do zapowiadania kolejnych bloków tematycznych i pilnowania czasu odpowiedzi uczestników.
Socjolog Jakub Bierzyński zapytany przez PAP o to, dlaczego dziennikarze odgrywali mniej istotną rolę podczas debat niż w poprzednich latach, ocenił, że debaty prowadzone przez nich były „słabe merytorycznie, mniej lub bardziej chaotyczne i źle przygotowane, niezależnie od tego, w której stacji się odbywały”. Jego zdaniem znacznie ciekawsze były te spotkania, w których kandydaci zadawali sobie pytania nawzajem – jak podczas pierwszej debaty organizowanej przez „Super Express”.
Według Bierzyńskiego najciekawsze i cieszące się największą popularnością debaty prowadził Krzysztof Stanowski na swoim kanale YouTube’owym – w formacie jeden na jeden. „Żadna stacja telewizyjna nie była zainteresowana długimi wywiadami, ponieważ na rynku mediowym wszyscy są przekonani, że idziemy w stronę TikToka – krótkich, emocjonalnych przekazów, bez pogłębiania tematu. Tymczasem okazuje się, że półtoragodzinny lub dwugodzinny wywiad z politykiem może obejrzeć na YouTubie 2 mln ludzi. To jest szok” – podkreślił.
„Główne media informacyjne wpadły w pułapkę gonitwy za newsami, a Stanowski zaproponował format długiej, pogłębionej, intelektualnie ciekawej rozmowy, bez ataków na siebie nawzajem, bez szukania bon motów, bez prób +zaorania+ przeciwnika, bez lansowania prowadzącego kosztem rozmówcy, co jest nagminną praktyką w telewizyjnych programach informacyjnych” – powiedział. „Okazało się, że stara, sprawdzona formuła sprzed 20 lat świetnie się ogląda i ma fantastyczne zasięgi. Ludzie są zainteresowani, chcą słuchać argumentów, pogłębionych analiz, a nie tylko filipik słownych, co stało się grzechem wszystkich telewizji” – dodał.
Socjolog ocenił również warsztat dziennikarzy pracujących w stacjach telewizyjnych. Według niego prowadzący programy informacyjne oraz wywiady są do nich nieprzygotowani, a telewizję informacyjną ogląda się obecnie „jak zapasy w błocie”. „Nie ma wymiany argumentów, są wymiany ciosów. To jest widowisko, a nie rozmowa na jakikolwiek temat” – powiedział.
Jego zdaniem telewizja zamieniła się miejscami z YouTube’em, który „bije ją na głowę”. „Jeżeli ktoś chce formy rozrywkowej, to powinien włączyć Telewizję Republika albo TVN, w zależności od preferencji politycznych. A jeżeli chce się czegoś dowiedzieć i lepiej poznać rozmówcę, powinien włączyć YouTube’a” – dodał.
Zapytany, czy transmitowanie programów z YouTube’a na żywo przez ogólnopolskie stacje telewizyjne oznacza kapitulację dziennikarzy, odpowiedział, że „tak to wygląda”. Dodał, że wyposażenie i nowoczesna technologia, które posiada telewizja, „idą w błoto, ponieważ nie tworzą żadnej wartości dla widza”. Wskazał jednak, że debaty mają duży wpływ na wizerunek kandydata, a co za tym idzie – na to, jak zagłosują wyborcy. W związku z tym sztaby ustalają warunki preferencyjne dla własnych kandydatów.
Zwrócił uwagę, że funkcjonujący do dziś model działania sztabów zaczął być stosowany w 2007 r., od debaty Donalda Tuska z Jarosławem Kaczyńskim. Publiczność w większości opowiedziała się przeciwko Kaczyńskiemu, udzielając poparcia jego przeciwnikowi. Wszystkie sztaby nauczyły się wówczas, że o sukcesie w równym stopniu co kandydat decydują reguły rozmowy, które mogą mu to zwycięstwo ułatwić lub utrudnić – negocjowane co do najdrobniejszych szczegółów.
Socjolog dr hab. Mikołaj Lewicki zwrócił z kolei uwagę, że podział na media mainstreamowe i inne, głównie internetowe, zamazuje się już od wielu lat. Według badania przeprowadzonego w 2016 r. w Instytucie Studiów Zaawansowanych przy Krytyce Politycznej, na temat klasowości używania mediów w kontekście politycznym, było widać, że niektóre elektoraty i grupy społeczne coraz bardziej odchodzą od tradycyjnych mediów informacyjnych na rzecz internetu właśnie.
Zaznaczył, że silniej rozwijały się media społecznościowe tych partii i ugrupowań, które nie miały dobrego dostępu do mediów mainstreamowych. Ten trend się ugruntował: w sieci sprawniej działają te inicjatywy i ci liderzy polityczni, którym tradycyjne media informacyjne dają głos rzadko i na ogół w określonej roli – „radykalnej opozycji”, „ekstremalnych ideologii” etc.
Lewicki wskazał, że w mediach społecznościowych coraz wyraźniej widać, jak dużą rolę odgrywają tzw. gatekeeperzy, czyli nieformalni liderzy opinii. Nie zawsze są to osoby z wykształceniem czy doświadczeniem eksperckim, np. w dziedzinie polityki, ale w danym środowisku pełnią funkcję komentatorów i przewodników opinii. „Stają się oddolnymi komentatorami rzeczywistości” – dodał.
W międzyczasie zaczęły powstawać kanały społecznościowe oparte na silnej osobowości prowadzącego. „Mamy na przykład Kanał Zero Krzysztofa Stanowskiego czy innych liderów opinii, którzy tworzą swoje treści, opierając się na marce osobistej. To właśnie te media zaczynają wchodzić do głównego nurtu, a Stanowski właściwie już się w nim znalazł. Można się spodziewać, że będzie dalej rozwijał swoją działalność” – powiedział Lewicki.
„Tego typu kanały mają tę przewagę, że stoją za nimi konkretne osoby – rozpoznawalne, lubiane, wiarygodne. Często liczy się bardziej to, że znamy prowadzącego, niż jego wiedza ekspercka. Autorytet i kompetencje schodzą na dalszy plan” – zaznaczył.
Lewicki wyjaśnił, że media informacyjne działają na zasadzie selekcji treści, które mają największe szanse na zainteresowanie odbiorców. W przypadku nowych mediów, takich jak platformy społecznościowe, o tym, co zobaczymy, decydują głównie algorytmy. Dziennikarze mają w takim systemie znacznie mniejszy wpływ na to, co trafia do odbiorców.
„Muszą cały czas walczyć z algorytmami, a przy ograniczonych budżetach najczęściej tę walkę przegrywają. Przez to coraz trudniej odróżnić profesjonalne dziennikarstwo od amatorskich przekazów tworzonych oddolnie” – powiedział.
Socjolog zwrócił też uwagę, że pozycję tradycyjnych mediów osłabiają sondaże. Podkreślił, że gdy wszystkie redakcje próbują potwierdzać swoją wiarygodność za pomocą sondaży, z czasem zaczynają wyglądać bardzo podobnie. W efekcie różnice między nimi się zacierają i przestają mieć znaczenie dla odbiorców, a „narzędzia, które miały wzmacniać zaufanie do mediów, zaczynają przynosić odwrotny efekt” – ocenił.
„Następuje chaos informacyjny: odbiorcom trudno się zorientować, dlaczego sondaże się różnią, dlaczego jeden z nich ma być wiarygodniejszy, etc. Przypomina to logikę, w której w reklamach proszków do prania dowiadujemy się po raz kolejny, że reklamowany proszek +daje biel bielszą od dotychczasowej bieli+”.
Jego zdaniem debaty wyborcze również tracą autentyczność, bo kandydaci opierają się głównie na podpowiedziach ekspertów.
„Mówią to, co im się każe powiedzieć, według zasady: powiedz +X+, a zyskasz taki a taki procent poparcia. Kandydaci nie rozmawiają ze sobą naprawdę – wymieniają jedynie komunikaty, posługując się gestami, ironią czy wyuczonymi formułkami” – stwierdził.
„W takiej sytuacji dziennikarze są coraz bardziej bezsilni. System medialny sam się osłabia. Przeradza się w wymianę gotowych fraz, w której nie ma miejsca na prawdziwą debatę. To długotrwały proces i niestety bardzo szkodliwy dla życia publicznego” – podsumował.
Lewicki zwrócił uwagę, że „Super Express” zastosował inną formułę debaty, która okazała się skuteczniejsza.
„Pojawił się element zaskoczenia – nie było wiadomo, jakie pytanie padnie i jak zareagują kandydaci. Była też bezpośrednia interakcja między nimi, co najwyraźniej spodobało się widzom. To pokazuje, gdzie leży problem” – zaznaczył.
Dodał też, że media, które nie potrafią same zbudować swojej wiarygodności, często sięgają po osoby znane z innych platform, na przykład z YouTube’a.
„W ten sposób powstaje zamknięty, samozwrotny system, a media, które miały być opiniotwórcze, włączają się do gry o klikalność” – ocenił.
W drugiej turze wyborów prezydenckich, która odbędzie się 1 czerwca, zmierzą się kandydat KO Rafał Trzaskowski i popierany przez PiS Karol Nawrocki. Jedyna bezpośrednia debata telewizyjna – współorganizowana przez TVP, TVN i Polsat – między dwoma głównymi kandydatami odbyła się 23 maja w Warszawie. Przed pierwszą turą odbyła się również debata w Końskich, w której uczestniczyło ośmioro kandydatów. Wszystkich 13 kandydatów wzięło udział w dwóch debatach – dla TVP, TVN i Polsat oraz dla „Super Expressu”.
Trzaskowski i Nawrocki udzielili również – osobno – wywiadów na kanale YouTube Sławomirowi Mentzenowi, a także – przed pierwszą turą wyborów – Krzysztofowi Stanowskiemu.
W historii Polski nigdy nie było aż tylu debat przed wyborami prezydenckimi.

 

(PAP)

Sondaże, sondaże, sondaże. Wyniki ze wskazaniem na …remis

0

Na kilkadziesiąt godzin przed decydującym starciem w II turze wyborów prezydenckich emocje na scenie politycznej sięgają zenitu. Najnowsze sondaże opinii publicznej wskazują na zaciętą rywalizację między dwoma kandydatami, których poparcie oscyluje w granicach błędu statystycznego. Polacy z niecierpliwością śledzą każdy sygnał mogący przesądzić o ostatecznym wyniku, a sztaby wyborcze mobilizują wszystkie siły, by przekonać niezdecydowanych. Jakie tendencje wyłaniają się z najnowszych badań i co mogą one oznaczać dla wyniku niedzielnego głosowania?

Sondaż dla WP: Nawrocki – 50,63 proc.; Trzaskowski – 49,37 proc.

W opublikowanym w piątek sondażu dla Wirtualnej Polski Karol Nawrocki zdobywa przewagę nad Rafałem Trzaskowskim. Na kandydata popieranego przez PiS zagłosowałoby 50,63 proc. badanych, a na kandydata KO – 49,37 proc. Różnica wynosi 1,26 punktu procentowego.

Badanym – jak zaznaczono, wyłącznie zdecydowanym wyborcom – zadano pytanie: „na którego z kandydatów oddałby/aby Pan/i swój głos?”.
Różnica między kandydatami jest niewielka – to zaledwie 1,26 punktu procentowego, co wskazuje na wyrównaną walkę o urząd prezydenta w przededniu wyborów. „W odniesieniu do frekwencji z 2020 roku, kiedy głos oddało 20,6 mln Polaków, taka różnica przekłada się na około 260 tys. głosów” – podał portal.
WP zwraca uwagę, że badanie pokazuje wyraźne różnice między preferencjami kobiet i mężczyzn. W pierwszej z tych grup, Rafał Trzaskowski zdobywa 55,01 proc. głosów, a Karol Nawrocki – 44,99 proc. Wśród mężczyzn prowadzi Nawrocki zdobywając wynik 54,56 proc., podczas gdy Trzaskowski ma poparcie 45,44 proc.
Różnice widoczne są również w zależności od wieku wyborców. W grupie od 18 do 39 lat dominuje Nawrocki z wynikiem 58,58 proc. Trzaskowskiego popierają głównie osoby w wieku od 40 do 59 lat (52,32 proc.) oraz powyżej 60. roku życia (55,73 proc.).

Sondaż dla „Polsat News”: Trzaskowski – 49,1 proc., Nawrocki – 48,1 proc.

Rafał Trzaskowski w drugiej turze wyborów prezydenckich może liczyć na 49,1 proc poparcia, Karol Nawrocki uzyskał 48,1 proc. głosów ankietowanych, a 2,8 proc. nie wie na kogo odda głos – wynika z sondażu IBRiS przeprowadzonego dla „Polsat News”. Frekwencja ma wynieść 77,7 proc.

sondażu przeprowadzonego przez IBRiS dla Polsat News wynika, że w drugiej turze wyborów prezydenckich na zwycięstwo może liczyć kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski, który uzyskał w badaniu 49,1 proc. poparcia. Kandydat popierany przez PiS Karol Nawrocki uzyskał poparcie 48,1 proc. respondentów. 2,8 proc. ankietowanych nie wie na kogo odda głos podczas niedzielnych wyborów.

 

Z badania wynika, że frekwencja podczas drugiej tury wyborów prezydenckich wyniesie 77,7 proc.

 

Za Trzaskowskim opowiedziało się 60 proc. ankietowanych kobiet i 36 proc. mężczyzn. Na Nawrockiego zagłosowałoby 38 proc. kobiet i 61 proc. mężczyzn.

 

Sondaż dla „Super Expressu”: Trzaskowski – 46 proc., Nawrocki – 41 proc.,

W drugiej turze wyborów prezydenckich kandydat KO Rafał Trzaskowski może liczyć na 46 proc. poparcia, a kandydat popierany przez PiS Karol Nawrocki na 41 proc.; 13 proc. ankietowanych jest niezdecydowanych – wynika z sondażu Instytutu Badań Pollster przeprowadzonego na zlecenie „Super Expressu”.

sondażu wynika, że w drugiej turze wyborów prezydenckich, ktore odbeda sie w niedzielę, na lepszy wynik może liczyć kandydat Koalicji Obywatelskiej Rafał Trzaskowski, na którego chęć oddania głosu wyraziło 46 proc. badanych. Kandydata popieranego przez PiS Karola Nawrockiego wskazało 41 proc. 13 proc. badanych było niezdecydowanych.

 

„Choć nie są to jeszcze wyniki sondażu poparcia wyborczego, bezpośrednie pytanie o kompetencje i zdolności prezydenckie pokazuje nieco szerszą przewagę obecnego prezydenta Warszawy. Oznacza to, że wizerunkowo i merytorycznie Trzaskowski przekonuje większą część opinii publicznej, co może mieć przełożenie na mobilizację elektoratu w ostatnich dniach kampanii” – czytamy w „Super Expressie”.

Red. (PAP)

Wizyta Leona XIV w Castel Gandolfo rozbudziła nadzieje na przywrócenie tradycji papieskich wakacji

0

Czwartkowa, niezapowiedziana wizyta papieża Leona XIV w podrzymskiej letniej rezydencji w Castel Gandolfo rozbudziła w tym miasteczku nadzieje na przywrócenie tradycji papieskich wakacji. Franciszek nie wypoczywał tam nigdy, a Pałac Apostolski, do którego nie jeździł, zamieniono w 2016 r. na muzeum.

 

Przez 12 lat pontyfikatu Franciszek nigdy nie był tam na urlopie.
Wydarzeniem, jakie miało tam miejsce i przeszło do historii Kościoła, było jego spotkanie tuż po konklawe w marcu 2013 roku z emerytowanym papieżem Benedyktem XVI, który mieszkał w pałacu kilka pierwszych tygodni po ustąpieniu z urzędu.
Od 9 lat gośćmi Pałacu Apostolskiego są turyści, zwiedzający jego komnaty, sypialnie, gabinety oraz kaplicę, w której znajdują się dwa malowidła polskiego artysty Jana Henryka Rosena (1891-1982). Na prośbę papieża Piusa XI, który wcześniej był nuncjuszem apostolskim w Warszawie, Rosen namalował w 1933 roku fresk przedstawiający wydarzenie Cudu nad Wisłą ­- bitwę pod Ossowem w 1920 roku z centralną postacią księdza Ignacego Skorupki. Na drugim fresku widnieje postać przeora Augustyna Kordeckiego podczas obrony Jasnej Góry w czasie potopu szwedzkiego w 1655 roku.
Pierwszym papieżem, który spędził wakacje w pałacu zbudowanym w pierwszej połowie XVII wielu, był panujący wówczas papież Urban VIII. Jego następca Innocenty X nigdy nie pojechał do Castel Gandolfo. Zrobił to natomiast następny papież Aleksander VII, który w drugiej połowie XVII wieku architektowi i rzeźbiarzowi Gian Lorenzo Berniniemu zlecił zadanie rozbudowy Pałacu Papieskiego.
Potem nastąpiła ponad 40-letnia przerwa w papieskich wakacjach na wzgórzu pod Rzymem. Powrócił tam Klemens XI już w XVIII wieku. Następnie jeździli tam niektórzy papieże. Grzegorz XVI w pierwszej połowie XIX wieku spędzał w miasteczku każde wakacje.
W czasie drugiej wojny światowej, w 1944 roku Pius XII zaoferował tam schronienie 12 tysiącom osób, które uciekły z bombardowanych okolicznych terenów. Bomby aliantów spadły też na teren papieskiej posiadłości; zginęło wtedy około 500 osób.
Jeździł tam Jan XXIII. Paweł VI zmarł w Castel Gandolfo w 1978 roku.
Jan Paweł II spędził w papieskiej rezydencji dużo czasu. Wypoczywał tam co roku, spotykał się z wiernymi na audiencjach i na modlitwach Anioł Pański, podejmował licznych gości. Tradycję tę kontynuował Benedykt XVI.
Gdy Franciszek zrezygnował z wyjazdów do tego miasteczka, wielokrotnie wyrażano tam żal, że niemal całkowicie opustoszało, bo pielgrzymi i turyści przestali przyjeżdżać. Sytuację nieco poprawiło utworzenie muzeum w Pałacu Apostolskim w 2016 roku, co definitywnie też potwierdziło, że nie będzie to miejsce wakacji Franciszka. Spędzał je co roku w Watykanie.
Tradycyjnym miesiącem letniego wypoczynku papieży jest lipiec.
Władze miasteczka oraz przedstawiciele branż świadczących usługi dla pielgrzymów i turystów w miejscowości nad jeziorem Albano wyrazili nadzieję na przywrócenie zwyczaju wakacji pod Rzymem i rychły powrót Leona XIV, który w czwartek podczas kilkugodzinnej wizyty zobaczył rozległą posiadłość z ogrodami oraz Pałac Apostolski.
Nadzieję wyraził także proboszcz parafii w miasteczku ksiądz Tadeusz Rozmus, który powiedział włoskiej agencji Adnkronos: „Myślę, że tak będzie, widząc gesty tego papieża”.
Podobnie wypowiedział się burmistrz Castel Gandolfo Alberti De Angelis mówiąc: „Mamy nadzieję, że papież przywróci tradycję odwiedzin w naszym miasteczku”. „Tak było od 1628 roku” – dodał.
Mieszkańcy Castel Gandolfo pamiętają i wspominają niedziele w sezonie letnim, gdy główny plac zapełniał się wiernymi, zgromadzonymi na modlitwie Anioł Pański z kolejnymi papieżami, a także msze odprawiane przez nich co roku w miejscowym kościele w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny 15 sierpnia.

 

Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)

Teksas. Propozycja zakazania social mediów dla niepełnoletnich nie przeszła przez Senat

0

Radykalny projekt teksańskiej ustawy o zakazie korzystania z mediów społecznościowych dla osób, które nie ukończyły 18 roku życia, nie została uchwalona przez stanową legislaturę. Ustawa została zatwierdzona przez Izbę Reprezentantów, ale nie poddano jej głosowaniu w Senacie przed końcem bieżącej sesji legislacyjnej.

Projekt ustawy HB 896 był zdecydowanie najbardziej restrykcyjną propozycją ograniczenia dostępu do mediów społecznościowych dla niepełnoletnich w USA, a być może nawet na świecie. Zgodnie z odrzuconą propozycją – nastolatkowie, którzy nie ukończyli 18 lat, nie mogliby korzystać z social mediów.

Podobne prawa ustanowiono wcześniej m.in. na Florydzie, ale zakaz dotyczył 14-latków i młodszych. Z kolei w Australii zakazano korzystania z mediów społecznościowych osobom poniżej 16 roku życia.

Projekt z powodzeniem przeszedł przez Izbę Reprezentantów, gdzie poparła go większość posłów. Głosowaniu nie poddano go natomiast przed końcem bieżącej sesji legislacyjnej w stanowym Senacie, co jest jednoznaczne z odrzuceniem propozycji.

Nie jest jasne, jakie byłyby dalsze losy projektu. Gubernator Greg Abbott nie zajął publicznego stanowiska odnośnie HB 896, jednak można przypuszczać, że poważnie rozważyłby jej podpisanie, gdyby mu ją przedłożono. Niedawno Abbott podpisał inną ustawę, która wymaga od sklepów z aplikacjami (Apple Store, Google Play) weryfikacji wieku użytkowników i uzyskania zgody rodzica na korzystanie nich przez osoby, które nie ukończyły 18 lat.

Red. JŁ

Nalot służb na plac budowy w Tallahassee. Aresztowano ponad 100 nielegalnych imigrantów

0

Podczas wieloagencyjnej akcji służb pod przewodnictwem Homeland Security Investigations (HSI) na placu budowy w Tallahassee zatrzymano ponad 100 nieudokumentowanych imigrantów. Aresztowani pochodzili m.in. z Meksyku, Gwatemali, Nikaragui, Salwadoru, Kolumbii i Hondurasu.

W wyniku nalotu na plac budowy w Tallahassee funkcjonariusze służb imigracyjnych z Tampy, przy wsparciu innych agencji, aresztowali ponad 100 nielegalnych imigrantów. Na części z nich ciążyły już nakazy deportacji z USA – innych obciążały kartoteki kryminalne.

Prokurator generalny Florydy James Uthmeier pochwalił działania służb, określając je jako wsparcie dla administracji Donalda Trumpa w egzekwowaniu polityki migracyjnej prezydenta USA. Gubernator Ron DeSantis nie skomentował akcji.

Był to pierwszy nalot na Florydzie, podczas którego federalne służby imigracyjne działały ze wsparciem lokalnych organów ścigania, które zostały upoważnione do egzekwowania przepisów imigracyjnych w ramach programu 287(g).

Wobec niektórych zatrzymanych wykorzystano prawo Alien Enemies Act z 1798 roku, które umożliwia zatrzymywanie i deportowanie z USA cudzoziemców, którzy pochodzą z „wrogich” krajów.

Red. JŁ

Morderca 14-latki nie wrócił do więzienia z przepustki. Służby ścigają go już ponad 50 lat

0

U.S. Marshals Service opublikowało w sieci nowe zdjęcie Lestera Eubanksa – 81-latka skazanego za zamordowanie 14-letniej dziewczynki, który uciekł z więzienia w latach 70. ubiegłego stulecia. Ostatnia aktualna fotografia zbiega została wyedytowana w taki sposób, aby możliwie odzwierciedlić postęp starzenia.

Lester Eubanks ma obecnie 81 lat, ale po raz ostatni widziano go, kiedy miał nieco więcej, niż 50 lat – w 1973 roku, gdy jako skazany na dożywocie otrzymał przepustkę świąteczną, z której już nigdy nie wrócił.

Eubanks został skazany 1966 roku na karę śmierci za zamordowanie rok wcześniej 14-letniej dziewczynki. Karę zmieniono później na dożywocie bez możliwości zwolnienia warunkowego.

Przez ponad pięć dekad zbieg pozostawał i dalej pozostaje nieuchwytny dla organów ścigania. Jeszcze w latach 70. miał pojawiać się w Gardena, South LA, Long Beach i North Hollywood, ale nie potwierdzono tego aresztowaniem. Śledczy uważają, że 81-latek ukrywa się obecnie gdzieś Południowej Kalifornii.

Możliwe, że mężczyzna pracował jako woźny w szpitalu St. Francis Medical Center w Lynwood pod koniec lat 80. Miał przedstawiać się m.in. jako „Victor Young”.

W 2016 roku Eubanksa wpisano na listę 15 najbardziej poszukiwanych przez U.S. Marshals. Agencja wyznaczyła nagrodę 50 tys. dolarów za pomoc w aresztowaniu zbiega.

Red. JŁ

Protesty przed budynkiem ICE w NYC po aresztowaniu 20-latka z Wenezueli

0

Demonstranci protestowali przed siedzibą Urzędu Imigracyjnego (ICE) w Nowym Jorku po aresztowaniu 20-letniego ucznia z Wenezueli, który przybył do USA legalnie w ramach programu administracji Bidena, a następnie zawnioskował w Stanach Zjednoczonych o azyl. Przed aresztowaniem młody imigrant miał zostać wprowadzony w błąd przez funkcjonariuszy, przez co zrzekł się statusu azylanta.

Około 20 osób zostało zatrzymanych w czasie demonstracji przed budynkiem ICE na Manhattanie. Protesty zostały zorganizowane w odpowiedzi na aresztowanie 20-letniego Dylana – ucznia liceum ELLIS Prep. na Bronksie.

Zatrzymaniu 20-latka towarzyszyły liczne kontrowersje. Dylan przybył do USA a z Wenezueli w ramach programu zorganizowanego przez administrację prezydenta Joe Bidena. W Stanach Zjednoczonych złożył wniosek o azyl, a następnie kontynuował tutaj swoją edukację. Przed aresztowaniem uczeń miał zrzec się statusu azylanta wskutek wprowadzenia go w błąd przez funkcjonariuszy ICE.

Aresztowanie skrytykował m.in. kongresmen Richie Torres. Prokurator generalna Nowego Jorku Letitia James nazwała działania federalnych służb „obrzydliwymi”.

Demonstranci sprzeciwiają się deportacji 20-latka bez zapewnienia mu przedtem uczciwego procesu sądowego.

Red. JŁ

Sąd apelacyjny utrzymał w mocy cła wprowadzone przez Trumpa

0

Federalny sąd apelacyjny w czwartek utrzymał w mocy wprowadzone przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa cła, które zablokował dzień wcześniej federalny Sąd ds. Handlu Międzynarodowego, uznając, że Trump przekroczył swe uprawnienia.

 

Sąd apelacyjny nie wypowiedział się co do meritum sprawy, nakazując obu stronom – powodom i administracji – przedstawienie pisemnej argumentacji w tej sprawie do pierwszych dni czerwca.

 

Po środowym wyroku blokującym cła rząd złożył wniosek o pilne zawieszenie decyzji sądu.

 

Sąd ds. Handlu Międzynarodowego uznał w środę, że Trump przekroczył swe pełnomocnictwa nakładając dodatkowe cła, podczas gdy takie prawo ma tylko Kongres. Decyzja ta blokowała zarówno wprowadzenie ceł wobec Kanady, Meksyku i Chin, którym władze amerykańskie zarzucają niewystarczającą walkę z przemytem fentanylu, jak i wprowadzone na początku kwietnia cła „wzajemne”.

 

Doradca Białego Domu ds. Handlu Peter Navarro oświadczył, że jeśli administracja ostatecznie przegra w sądach w sprawie ceł, znajdzie inny sposób na ich wprowadzenie. (PAP)

 

mw/ mal/

Trzaskowski: Przekonujcie wszystkich by wzięli udział w wyborach, wynik będzie na żyletki

0

Kandydat Koalicji Obywatelskiej na prezydenta Rafał Trzaskowski zachęcał w czwartek wyborców podczas spotkania w Pabianicach, by wzięli udział w drugiej turze wyborów. Wynik wyborów będzie na żyletki, przekonujcie wszystkich, tłumaczcie im jaka jest stawka tych wyborów, bo reklamacji nie będzie – podkreślił.

W Pabianicach (woj. łódzkie) Trzaskowski zauważył, że głosowanie w drugiej turze wyborów prezydenckich to jedna z „najważniejszych decyzji” przed jaką stoimy. Jak ocenił, Polska jest dzisiaj potęgą, która przewodzi w Europie. Podkreślił, że dzisiaj w UE żadna decyzja nie może zapaść bez Polski i jak dodał „wszystkie państwa europejskie przyznają, że to Polska przewodzi Europie, że w wielu ważnych sprawach mieliśmy rację”.
Zachęcał, by wszyscy przekonywali znajomych i rodzinę do tego, by w drugiej turze poszli do urn. Ponieważ – jak mówił – „ten wynik będzie bardzo bliski, że będzie na żyletki”. „Dlatego bardzo was proszę: przekonujcie wszystkich rozmawiajcie ze wszystkimi w rodzinie, na podwórku, w pracy. Rozmawiajcie i tłumaczcie jaka jest stawka tych wyborów, bo reklamacji nie będzie” – apelował.
Zdaniem kandydata KO silną pozycję w UE Polska zdobyła w bardzo szybkim tempie, dzięki ciężkiej pracy i zaangażowaniu Polaków. „To my udowodniliśmy ciężką pracą, że naprawdę jedno, dwa, góra trzy pokolenia są w stanie stworzyć potęgę, coś, co nie ma w historii Polski i w historii Europy precedensu” – zaznaczył. Jak dodał, inne państwa w Europie budowały swoją potęgę i dobrobyt „wieloma pokoleniami”.
Dlatego, według Trzaskowskiego, w drugiej turze wyborcy powinni zastanowić się nad tym, czy wybiorą prezydenta, który chce „spokojnej, merytorycznej rozmowy”, czy takiego, który idzie do Pałacu Prezydenckiego, albo po to, żeby „ułaskawić swoich kolegów, albo po to, żeby psuć i niszczyć”. Podkreślił, że dzisiaj dla Polski najważniejsze jest „doświadczenie, umiejętność rozwiązywania problemów” i bezpieczeństwo.
Przypomniał, że 29 maja wypada dzień weterana i podziękował wszystkim weteranom służb mundurowych, którzy tego bezpieczeństwa bronili. „To oni reprezentowali to, co w nas najważniejsze, odwagę i hart ducha” – dodał. „Pamiętajcie, że bezpieczeństwo jest najważniejsze”, a te wybory są również o bezpieczeństwie i o budowaniu wspólnoty – dodał kandydat KO.
Podczas spotkania, kandydat KO był pytany m.in. o to, jaki jest jego stosunek do kryptowalut. Jego zdaniem, dzisiaj należy stworzyć takie rozwiązania prawne, by kryptowaluty mogły się rozwijać. Podkreślił, że tworząc takie rozwiązania należy „dbać o bezpieczeństwo indywidualnych posiadaczy kryptowalut”.
Wyborcy pytali Trzaskowskiego również o nieobecność posłanek i posłów na sali plenarnej Sejmu, a konkretnie o to, czy gdy zostanie prezydentem, będzie stał na straży tego, by spełniali oni swoje obowiązki. Trzaskowski zwrócił się do sympatyków, że kwestia ta jest w ich rękach – wzywał ich, by rozliczali oni „swoich” przedstawicieli w Sejmie z tego, czy pracują, czy nie. Jak mówił, „to jest nasza wspólna odpowiedzialność, żeby rozliczać tych, którzy nie wypełniają swoich obowiązków”.
Jeden z wyborców zapytał kandydata KO też o sprawę popieranego przez PiS Karola Nawrockiego i o to, dlaczego – jego zdaniem – Nawrocki nie pozwał w trybie wyborczym Onetu za doniesienia dotyczące jego przeszłości związanej z Grand Hotelem w Sopocie. Trzaskowski powiedział, że najbardziej smuci go fakt, „że PiS wybrał takiego właśnie kandydata, co znaczy, że nie miał nikogo lepszego”. „To doprowadza do tego, że w tak silnym i dumnym państwie europejskim jak Rzeczpospolita Polska, ostatni tydzień kampanii wyborczej upływa pod znakiem zadawania tego typu pytań jednemu z kandydatów” – mówił. (PAP)

 

pab/ from/ agm/ par/

Węgry/ Premier Orban wsparł Nawrockiego w wyborach prezydenckich

0

Premier Węgier Viktor Orban poparł Karola Nawrockiego, który kandyduje w wyborach prezydenckich w Polsce. Nawrocki, wspierany przez PiS, zmierzy się w niedzielę w II turze wyborów z kandydatem KO Rafałem Trzaskowskim.

„Niech żyje Nawrocki!” – powiedział w czwartek, cytowany przez agencję Reutera, Orban podczas konferencji CPAC w Budapeszcie, popierając kandydata wspieranego przez PiS, który w drugiej turze zmierzy się z Rafałem Trzaskowskim, popieranym przez partie koalicji rządzącej.
Rząd Orbana pozostaje w ostrym konflikcie z premierem Donaldem Tuskiem i jego środowiskiem. W grudniu ub.r. Budapeszt udzielił azylu Marcinowi Romanowskiemu, politykowi PiS i byłemu wiceministrowi sprawiedliwości, na którym ciążą zarzuty w sprawie funkcjonowania Funduszu Sprawiedliwości.
Do uczestników CPAC w Budapeszcie zwrócił się również w nagraniu prezydent USA Donald Trump, który nazwał Orbana „wielkim człowiekiem”. Premier Węgier ocenił z kolei, że reelekcja Trumpa „zmieniła świat”, przedstawił też plan konserwatywnego zwrotu w UE.
„To nie jest Europa, którą nam obiecano. Bruksela skradła naszą przyszłość. Masowa migracja zniszczyła bezpieczeństwo publiczne, zielone dogmaty zniszczyły dobrobyt, a globalistyczne rządy nas zawodzą. Czas zająć Brukselę!” – zwrócił się do obecnych Orban.
CPAC to coroczna konferencja odbywająca się w USA, w której od lat 70. biorą udział konserwatywni aktywiści z całego kraju. W ostatnich latach została zdominowana przez zwolenników Trumpa. Spotkania odbywają się też w innych państwach, w tym – po raz czwarty – w stolicy Węgier.
We wtorek CPAC po raz pierwszy odbył się również w Polsce – w Jasionce koło Rzeszowa. Wziął w niej udział m.in. prezydent Andrzej Duda. (PAP)

mrf/ mms/ js/

Czechy/7 miesięcy więzienia dla nauczycielki za zaprzeczanie rosyjskim zbrodniom na Ukrainie

0

Za zaprzeczanie rosyjskim zbrodniom wojennym na Ukrainie, sąd w Pradze skazał w czwartek nauczycielkę Martinę Bednarzovą na siedem miesięcy więzienia w zawieszeniu na 20 miesięcy oraz zakazał jej nauczania przez trzy lata. Wyrok sądu, który zajmował się sprawa po raz trzeci, nie jest prawomocny.

Sąd podkreślił, że agresja Federacji Rosyjskiej na Ukrainę została potępiona przez większość świata i mówiono o tym w mediach. Oznacza to, że oskarżona musiała być tego świadoma – uznała sędzia Eliszka Matyaszova. Podkreśliła, że nikt nie osądza Bednarzovej za jej poglądy.
„Oskarżona może myśleć, co chce, ale nie może nadużywać swojej pozycji nauczyciela” – powiedziała Matyaszova.
Wkrótce po rozpoczęciu agresji Rosji na Ukrainę nauczycielka czeskiego omawiała ten temat z uczniami VIII klasy. Twierdziła m.in., że w Kijowie nic się nie dzieje, a gdy uczniowie mówili, że widzieli w TV płonące miasto, stwierdziła, że telewizja publiczna jest stronnicza. Utrzymywała też, że to ukraińskie grupy nazistowskie systematycznie likwidowały Rosjan w Donbasie od 2014 roku. Niektórzy uczniowie zaprzeczyli nauczycielce i nagrali jej wypowiedzi.
Częścią zasądzonej kary ma być udział skazanej w kursie, mającym na celu zdobycie umiejętności odróżniania dezinformacji i propagandy od wiadomości wiarygodnych.
Bednarzova, która po incydencie została zwolniona ze szkoły, kandyduje w jesiennych wyborach parlamentarnych z listy koalicji Wystarczy! (Stacilo!). Formację tę w zdecydowanej większości tworzą komuniści. Proces nazwała politycznym i powtórzyła, że podtrzymuje swoje wypowiedzi. Mówiła również o torturowaniu ludności rosyjskiej na Ukrainie oraz o tym, że masakra w Buczy nie została jeszcze zbadana. Powiedziała, że media nie relacjonują konfliktu zgodnie z prawdą.

Z Pragi Piotr Górecki (PAP)

 

ptg/ mal/

Proces ws. śmierci Maradony został unieważniony

0

Toczący się od marca w Buenos Aires proces w sprawie śmierci słynnego piłkarza Diego Maradony został unieważniony – poinformowały w czwartek argentyńskie media. Jest to efekt rezygnacji jednej z trójki sędziów, której zarzucono tajną współpracę przy realizacji filmu dokumentalnego.

Proces rozpoczął się 11 marca, jednak jego kontynuacja stanęła pod znakiem zapytania we wtorek, gdy rezygnację złożyła jedna z sędzi, 47-letnia Julieta Makintach. Jej decyzja była wynikiem krytyki opinii publicznej w związku z nagraniami, na których widać, jak udziela wywiadów na temat swojej pracy i samego procesu na potrzeby filmu dokumentalnego. Rozmowy miały miejsce na korytarzach sądu w Buenos Aires i w jej biurze, co stanowi naruszenie zasad sądowych.
Przewodniczący sędziów Maximiliano Savarino po wysłuchaniu stron orzekł, że zachowanie Makintach „spowodowało szkodę zarówno dla oskarżających, jak i obrony”, dlatego uznał proces za nieważny. Zostanie on wznowiony po ustaleniu nowego składu sędziów, jednak nie podano kiedy można się tego spodziewać.
W procesie siedmioro członków zespołu medycznego opiekujących się legendarnym argentyńskim piłkarzem zostało oskarżonych przez prokuraturę o zabójstwo przez zaniedbanie, co przyczyniło się do śmierci Maradony 25 listopada 2020 roku w wieku 60 lat.
Mistrz świata z 1986 roku doznał zawału serca w wynajętym domu w Tigre, zamożnej miejscowości w zespole miejskim Buenos Aires, gdzie kilka tygodni wcześniej dochodził do siebie po operacji usunięcia skrzepu krwi z mózgu. Prokuratorzy doszli do wniosku, że gdyby nie zaniedbania zespołu medycznego, jego śmierci można było uniknąć.
Podstawą oskarżenia jest powstały na zlecenie prokuratury raport komisji lekarskiej, która w 2021 r. obwiniła zespół medyczny o działanie w „niewłaściwy, niedostateczny i lekkomyślny sposób”. Komisja uznała, że brak odpowiedniego monitorowania Maradony przez zespół lekarski przyczynił się do jego śmierci, opisując jego leczenie jako obarczone „niedociągnięciami i nieprawidłowościami”. W raporcie napisano, że lekarze przeoczyli „nietypowy obrzęk ciała” Maradony, będący oznaką możliwej niewydolności serca. Wyrażono obawy, że Maradona nie przeszedł żadnych badań serca ani laboratoryjnych w ciągu dwóch tygodni poprzedzających jego śmierć.
Na potwierdzenie zarzutów prokuratura ma przedstawić ponad 120 000 wiadomości tekstowych i nagrań audio z prywatnych rozmów między lekarzami i innymi osobami zaangażowanymi w opiekę nad Maradoną.
Śledczy zakwalifikowali sprawę w 2021 r. jako zabójstwo z winy umyślnej, ponieważ uznali, że oskarżeni zdawali sobie sprawę z powagi stanu zdrowia Maradony i nie podjęli niezbędnych środków, aby go uratować.
Wszyscy oskarżeni zaprzeczają nieprawidłowościom. Opisali Maradonę jako trudnego pacjenta, który opierał się leczeniu. Jeśli zostaną uznani za winnych zarzucanych im czynów, grozi im kara od ośmiu do 25 lat więzienia.
Diego Armando Maradona urodził się 30 października 1960 roku w Lanus. Ze slumsów Buenos Aires szybko trafił do czołowych klubów argentyńskich, a w 1982 roku do Barcelony za rekordową wówczas kwotę 10 mln dolarów. Był mistrzem świata z 1986 roku i wicemistrzem z 1990. W reprezentacji Argentyny rozegrał 91 meczów w latach 1977-94, grał w czterech mundialach. Był mistrzem Argentyny z Boca Juniors (1987), mistrzem Włoch z Napoli (1987 i 1990), z tym samym klubem zdobył Puchar Italii (1987) i Puchar UEFA (1989).
Dla drużyny narodowej zdobył 34 bramki, ale prawdopodobnie najsłynniejsze z nich uzyskał w tym samym meczu – w ćwierćfinale mistrzostw świata w 1986 roku z Anglią (2:1). Trafił na 1:0 pokonując bramkarza Petera Shiltona lewą ręką. Jak później komentowano, widział to cały świat, ale nie widzieli sędziowie. Sam Argentyńczyk, mówiąc o tej bramce, wypowiedział słynną w świecie futbolu frazę: „Ręka Boga”. Gol na 2:0 był kwintesencją talentu Maradony, który przedryblował kilku rywali, minął też bramkarza i skierował piłkę do pustej bramki.
Jako trener Maradona nie odnosił już sukcesów. Prowadził m.in. drużynę narodową Argentyny (2008-2010), a także kluby w swojej ojczyźnie, w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i w Meksyku. Od 2019 roku był szkoleniowcem Gimnasia La Plata. W 2000 roku wspólnie z Brazylijczykiem Pele został ogłoszony zwycięzcą plebiscytu FIFA na najlepszego piłkarza XX wieku, choć w sondzie internetowej otrzymał zdecydowanie najwięcej głosów – 53 proc.(PAP)

 

msl/ krys/ sab/

Nawrocki: Zaproponuję nową ustawę o referendum, aby obywatele mogli zapytać np. o Zielony Ład

0

Popierany przez PiS kandydat na prezydenta Karol Nawrocki zapowiedział w czwartek w Katowicach, że zaproponuje nową ustawę o referendum ogólnokrajowym, by obywatele mogli częściej wypowiadać się w najważniejszych sprawach, jak Zielony Ład czy reforma wymiaru sprawiedliwości.

„Będę prezydentem, który będzie wspierał demokrację bezpośrednią i będzie oddawał głos obywatelom” – zapewnił Nawrocki. Krytykował swojego kontrkandydata Rafała Trzaskowskiego (KO), nazywając go „tchórzem” i „słupem Donalda Tuska”.
Na spotkaniu w wyborcami wspierała Nawrockiego jest małżonka Marta, która mówiła, że jej rodzina padła w kampanii ofiarą pomówień i hejtu, oraz szef Solidarności Piotr Duda, który przekonywał, że Nawrocki jest wrażliwy na sprawy społeczne i zagwarantuje Polsce bezpieczeństwo.
W swoim wystąpieniu Nawrocki nawiązał do słów Wojciecha Korfantego mówiąc, że „Polskę w sercu ma każdy Ślązak”. „Tak, tu jest Polska i nie ma Śląska bez Polski i nie ma Polski bez Śląska” – mówił. Jak dodał, Śląsk to także gospodarcze serce Polski. Wyraził opinię, że polskie kopalnie i hutnictwo są „konsekwentnie niszczone przez obcą ideologię”. Po raz kolejny powtórzył, że trzeba wydobywać polski węgiel i odrzucić Zielony Ład. Zadeklarował, że będzie bronił polskich surowców i tradycji, ale też będzie rzecznikiem rozwoju technologicznego.
„Potrzebujemy funduszu technologii przełomowych i potrzebujemy tego, co zagwarantuję tylko ja, a nie Rafał Trzaskowski, którego szef obrażał Donalda Trumpa. Tak, zadbam o nasze relacje ze Stanami Zjednoczonymi, te w zakresie bezpieczeństwa militarnego, wojskowego, ekonomicznego i technologicznego” – zadeklarował.
Kandydat na prezydenta przekonywał, że obywatele są gotowi do wzięcia odpowiedzialności za kraj, dlatego jeśli wygra wybory, zaproponuje nową ustawę o ogólnokrajowym referendum. „Będę was pytał o zdanie w zasadniczych sprawach państwa polskiego, wobec których nie radzą sobie dzisiaj politycy. Będę pytał o to, czy chcemy razem odrzucić Zielony Ład” – powiedział Nawrocki. „Jeśli do lutego 2026 r. politycy nie naprawią wymiaru sprawiedliwości, to my go naprawimy i zwołam referendum w tej sprawie, bo chcemy żyć w Polsce, w której wierzymy, że możemy liczyć na sprawiedliwy proces” – dodał Nawrocki.
Obozowi rządowemu zarzucił „kolonizowanie” spółek Skarbu Państwa i zapewnił, że zrobi wszystko, by te spółki nie padały łupem środowisk partyjnych. „To jest wszystko nasze, a nie Donalda Tuska i jego kolegów” – mówił. Zapowiedział, że po wygranych wyborach w swojej kancelarii będzie miał nie tylko doświadczonych polityków, ale też osoby, które „całe życie służą państwu polskiego”, a także młodych ludzi.
Zachęcając do udziału w niedzielnym głosowaniu Nawrocki powiedział, że obywatele będą mieli do wyboru „człowieka z krwi i kości”, który „przeszedł długą drogę”, wie jak wygląda życie zwykłego Polaka i ma zobowiązanie tylko wobec obywateli swojego kraju, a nie wobec „niemieckich fundacji, niemieckiego kapitału, deweloperów, bankierów i milionerów”.
„Alternatywą jest człowiek, który nie tylko jest tchórzem, bo Rafał Trzaskowski jest tchórzem – nie przychodzi na debaty, ucieka od dyskusji, wyrzuca stacje, które zadają mu trudne pytania. Zwierzchnik Sił Zbrojnych nie może być tchórzem, ale Rafał Trzaskowski jest nie tylko tchórzem, ale jest słupem. Rafał Trzaskowski jest słupem Donalda Tuska. Potrzebuje opiekunki i opiekunów, potrzebuje Ursuli von der Leyen, potrzebuje Donalda Tuska, potrzebuje Eriki Steinbach, potrzebuje niemieckich fundacji, które finansują jego campusy” – powiedział Nawrocki. Jak dodał, prezydent nie może być słupem, bo słup wyśle polskich żołnierzy na Ukrainę i „zaprosi nielegalnych migrantów”, „zideologizuje nasze szkoły i życie społeczne” i „dorżnie polskie górnictwo i hutnictwo Zielonym Ładem”.
Po Nawrockim głos zabrała jego żona Marta. W krótkim wystąpieniu dziękowała za wsparcie w „brudnej” kampanii wyborczej. „To, co się ostatnio dzieje wokół naszej rodziny, te pomówienia, te oszczerstwa, tylko nas wzmacniają i na pewno nie damy się hejterom” – oświadczyła. „Jako kobieta, jako żona, ale przede wszystkim jako matka nie zgadzam się na hejt, na nienawiść, na agresję. Chciałam wam jeszcze powiedzieć, że ja to gangsterów ścigam, a nie wychodzę za (nich) za mąż” – dodała.
Przewodniczący „S” Piotr Duda przypomniał, że kilka miesięcy temu Nawrocki podpisał z jego związkiem umowę programową. Jak ocenił, jej najważniejszym zapisem jest zobowiązanie, że wiek emerytalny nie zostanie podwyższony. Za bardzo ważne uznał też utrzymanie wolnych od handlu niedziel. Przekonywał, że Nawrocki gwarantuje Polsce bezpieczeństwo pod względem militarnym, energetycznym i socjalnym. „Karol to wrażliwy człowiek na sprawy społeczne (…) Dobry, sympatyczny, oddany, patriota, ale przede wszystkim dobry człowiek” – powiedział szef „S”.(PAP)

kon/ par/

Biały Dom skrytykował wyrok sądu zawieszający znaczną część ceł

0

Biały Dom skrytykował w czwartek decyzję sądu zawieszającą znaczną część ceł wprowadzonych przez prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa.

 

Federalny Sąd ds. Handlu Międzynarodowego uznał w środę, że Trump przekroczył swe pełnomocnictwa, nakładając dodatkowe cła, podczas gdy takie prawo ma tylko Kongres. Decyzja ta blokuje zarówno wprowadzenie ceł wobec Kanady, Meksyku i Chin, którym władze amerykańskie zarzucają niewystarczającą walkę z przemytem fentanylu, jak i wprowadzone na początku kwietnia cła „wzajemne”.

 

Rzeczniczka Białego Domu Karoline Leavitt powiedziała na konferencji prasowej, że fundamentem decyzji o nałożeniu ceł był zdrowy rozsądek, a Sąd ds. Handlu Międzynarodowego przekroczył swe kompetencje.

 

Biały Dom wyraził przekonanie na platformie X, że wyrok sądu zostanie obalony w apelacji. „Sąd Najwyższy musi w końcu położyć temu kres” – oznajmiła Leavitt.

 

W ciągu trzech miesięcy prezydentury Trump ogłaszał cztery serie ceł: w wysokości 25 proc. na Kanadę i Meksyk oraz 20 proc. na Chiny, w wysokości 25 proc. na stal i aluminium ze wszystkich państw, 25 proc. na samochody i części samochodowe ze wszystkich państw (poza Kanadą i Meksykiem), a także tzw. cła wzajemne wobec niemal 60 państw mających nadwyżkę w handlu z USA, zawieszone po kilku dniach i zastąpione tymczasową 10-proc. stawką minimalną (z wyjątkiem Chin). Łączne stawki celne na import z Chin, które jako jedyne wprowadziły cła odwetowe, wyniosły 145 proc.

 

Prezydent USA obiecał Amerykanom w kampanii wyborczej, że wprowadzenie taryf zmniejszy deficyt w handlu międzynarodowym, który wynosi 1,2 bln dol., oraz przyczyni się do powstania większej liczby miejsc pracy w kraju, przede wszystkim w przemyśle wytwórczym. (PAP)

 

mw/ mms/

Biograf Brzezińskiego: Wizja polityki Trumpa opiera się o „prawo dżungli”, gdzie „duże drapieżniki są potężniejsze od tych mniejszych”

0

Amerykański politolog polskiego pochodzenia, geostrateg i doradca prezydenta USA ds. bezpieczeństwa narodowego Zbigniew Brzeziński nie zgodziłby się z tym, jak Donald Trump pojmuje politykę – powiedział w wywiadzie dla BBC Edward Luce, brytyjski dziennikarz, autor najnowszej biografii Zbigniewa Brzezińskiego pt. „Zbig”.

„Polityka Trumpa zbliża do siebie Rosję i Chiny, co z punktu widzenia logiki szachownicy nie jest mądrym posunięciem. Należy starać się ich podzielić, podsycać wzajemne podejrzenia” – ocenił Luce.
Według dziennikarza, wizja polityki Trumpa opiera się o „prawo dżungli”, gdzie „duże drapieżniki są potężniejsze od tych mniejszych”. Dodał, że Republikanin postrzega zachodnią półkulę jako strefę wpływów USA, a Ukrainę jako strefę wpływów Rosji, a Tajwan – Chin.
„Nie sądzę, by Brzeziński się z tym zgodził. Prawdopodobnie chciałby podsycać rosyjską paranoję na punkcie Chin, aby utrzymać ich wzajemną podejrzliwość, tak aby się nie połączyli” – ocenił Luce.
Według dziennikarza „Financial Times”, życie Brzezińskiego było zdominowane przez zimną wojnę. Natomiast po jej zakończeniu ostrzegał USA, że „głównym wyzwaniem dla Ameryki jest zepsucie od wewnątrz”.
„Oskarżył Amerykanów o pychę i brak zrozumienia, jak szybko mogą zrazić Rosję, Iran, Chiny i sojuszników. To było bardzo prorocze” – podkreślił Luce.
Zbigniew Brzeziński (1928–2017) był historykiem, politologiem i sowietologiem, w latach 1977-1981 – doradcą prezydenta Jimmy’ego Cartera ds. bezpieczeństwa narodowego. Był autor licznych publikacji, m.in. „Wielka szachownica”, w której analizował globalną strategię USA. Jest uznawany za jednego z najwybitniejszych strategów polityki międzynarodowej XX wieku. (PAP)

mrf/ mal/

Prezydent Duda: Weźmy udział w II turze wyborów prezydenckich. To nie tylko wybór osoby, ale i drogi, którą podąży Polska

0

Prezydent Andrzej Duda zaapelował w czwartkowym orędziu do Polaków o wybór prezydenta, który będzie silny głosem swoich rodaków. Prosił ich też, by nie zniechęcali się do głosowania.

 

Andrzej Duda w telewizyjnym wystąpieniu przed II turą wyborów prezydenckich zaapelował do obywateli, by potraktowali udział w wyborach nie tylko jako obywatelskie prawo, ale też jako przejaw wspólnej odpowiedzialności za ojczyznę.

 

Prezydent podkreślił, że w najbliższą niedzielę Polacy zdecydują, kto obejmie najwyższy urząd w kraju, kto stanie na straży jego bezpieczeństwa, porządku wewnętrznego i suwerenności. Podkreślił, że będzie to nie tylko wybór osoby, ale i drogi, którą podąży Polska przez najbliższe 5 lat.

 

„Dlatego zwracam się dziś do państwa z prośbą, aby ten wybór potraktować nie tylko jako obywatelskie prawo, ale jako przejaw wspólnej odpowiedzialności za naszą ojczyznę” – oświadczył prezydent.

 

Jak dodał, kiedy obejmował urząd, przysięgał, że dochowa wierności postanowieniom konstytucji, że będzie strzegł niezłomnie godności narodu, niepodległości i bezpieczeństwa państwa, a dobro ojczyzny i pomyślność obywateli będą dla niego zawsze najwyższym nakazem. „I były dla mnie zawsze najwyższym nakazem. Muszą być także dla mojego następcy” – powiedział prezydent.

 

Podkreślił, że te słowa nie są jedynie ustawową formułą, ale stanowią też zobowiązanie. „Każdy, kto kandyduje na zaszczytny urząd Prezydenta Rzeczypospolitej musi pamiętać: konstytucja to nie zbiór przepisów do dowolnej interpretacji, to umowa społeczna, którą należy respektować. A rolą głowy państwa jest stanowcze sprzeciwianie się, w imieniu obywateli, każdej próbie łamania czy naginania prawa” – przypomniał Duda.

 

Prezydent zauważył, że żyjemy w niebezpiecznych czasach wojny tuż za naszą granicą, presji migracyjnej i napięć wewnętrznych. Jak zauważył, w związku z tym Polska potrzebuje „silnego przywódcy, prezydenta będącego prawdziwym patriotą, obrońcy polskiej racji stanu i strażnika polskich spraw”. „Potrzebujemy osoby, która zna historię Polski, potrafi z niej wyciągać wnioski i wie, jak bronić naszego kraju tak, byśmy nie musieli obawiać się silniejszych, lecz sami stawali się coraz mocniejsi” – mówił.

 

Według Andrzeja Dudy, Polacy potrzebują też prezydenta, który potrafi podejmować decyzje w poczuciu odpowiedzialności za dobro wspólne – nie pod presją doraźnych interesów politycznych czy zewnętrznych wpływów. Prezydent zaznaczał, że powinien on także „wspierać polskie rodziny, chroniąc ich potrzeby i dobrobyt”, a także zabiegać o bezpieczeństwo kraju, modernizację armii, wzmacnianie granic i relacje międzynarodowe.

 

„Potrzebujemy prezydenta, który będzie strzegł godności obywateli, budując wspólnotę dumną ze swojej tożsamości i ponad tysiącletniej historii. To były fundamenty mojej polityki przez ostatnich 10 lat. Wierzę, że te wartości pozostaną drogowskazem także dla mojego następcy” – podkreślił Duda.

 

Zaznaczył, że nowy prezydent musi mieć silny mandat społeczny pochodzący od narodu. Podkreślił, że im wyższa będzie frekwencja wyborcza, tym mandat prezydenta będzie silniejszy.

 

„Dziękuję wszystkim, którzy tak licznie poszli na wybory w pierwszej turze, i jeszcze raz apeluję: weźmy także udział w II turze wyborów prezydenckich. Bardzo państwa proszę:  To obywatele powinni decydować o przyszłości Polski, zgodnie ze swoimi przekonaniami. To my, Polacy wybierzemy, kto stanie na czele naszego państwa” – oświadczył Duda.

 

Apelował, by zachęcać do udziału w wyborach rodzinę, przyjaciół i sąsiadów, bo każdy głos się liczy. „W prawdziwej demokracji silna jest ta władza, za którą stoi naród. A naród przemawia przez wybory. Wybierzmy prezydenta, który będzie silny głosem swoich rodaków. Niech żyje Polska!” – powiedział prezydent. (PAP)

 

wni/ par/

Kaczyński apeluje o mobilizację i głosowanie na Nawrockiego

0

Prezes PiS Jarosław Kaczyński zaapelował w czwartek o udział w II turze wyborów prezydenckich i głosowanie na kandydata popieranego przez Prawo i Sprawiedliwość Karola Nawrockiego. „Wszystko, tylko nie Rafał Trzaskowski, a ponieważ jest druga runda, to „wszystko” oznacza Nawrockiego – oświadczył.

Lider PiS podczas czwartkowej konferencji prasowej mobilizował przed II turą wyborów prezydenckich, które odbędą się w najbliższą niedzielę. Wskazywał, że perspektywą PiS Polska normalna, mogąca się rozwijać. Wskazywał na takie inwestycje jak CPK, atom, czy przedsięwzięcia portowe.

 

Zaznaczył, że PiS nie chce Zielonego Ładu czy paktu migracyjnego, a także sprzeciwia się wprowadzeniu euro w Polsce. „Chcemy, żeby Polska była krajem, który opiera się na swojej tradycji. Chcemy Polski, która ma swoje korzenie” – mówił szef PiS. Wśród niebezpieczeństw wymienił też wprowadzenie euro. Ocenił, że „to byłoby z kolei potężnym uderzeniem w naszą suwerenność, a także nasze szanse rozwoju”.

 

Kaczyński podkreślił, że jego ugrupowanie domaga się obrony religii. „Żadnego +opiłowywania katolików+, żadnej walki z krzyżami tutaj nie chcemy. Uważamy, że to będzie coś, co będzie bardzo godziło w naszą tożsamość i w porządek aksjologiczny w Polsce” – oświadczył.

 

Dodał, że wybór kandydata KO Rafała Trzaskowskiego na prezydenta będzie „domknięciem systemu”, zarzucił mu m.in. chęć podpisania nowego, dążącego do federalizacji traktatu unijnego, który będzie „pozbawiał nas suwerenności”. Podkreślił, że „Trzaskowski to wszystko reprezentuje, Nawrocki jest gwarancją, że tego w Polsce nie będzie”.

 

„Dlatego mocny apel do wszystkich Polaków, żeby się zmobilizowali i żeby poszli głosować na Karola Nawrockiego, bo niebezpieczeństwo jest ogromne” – powiedział. „Wszystko, tylko nie Trzaskowski, a ponieważ jest druga runda, to +wszystko+ oznacza po prostu Nawrockiego” – dodał.

 

Do zagłosowania na Karola Nawrockiego zachęcał też przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak.

 

„Będzie zabiegał o polskie interesy, będzie zabiegał o bezpieczeństwo naszego kraju, będzie zabiegał o rozwój, będzie pilnował rządu koalicji 13 grudnia, rządu Donalda Tuska. Żeby na przykład rząd Donalda Tuska nie zabrał 13 i 14 emerytury, żeby nie zabrał programu 800 plus, żeby nie zniszczył tego dorobku, jaki pozostawił po sobie rząd Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego zwracamy się do wszystkich wyborców, którzy negatywnie oceniają rząd koalicji 13 grudnia, żeby zagłosowali na Karola Nawrockiego” – mówił Błaszczak.

 

Zwrócił się też z apelem o zgłoszenia do komitetu wyborczego osób chcących być podczas wyborów mężami zaufania.

 

Kaczyński był pytany przez dziennikarzy o komentarz ws. poparcia, jakiego w czwartek udzielił Nawrockiemu europoseł Grzegorz Braun, który startował w I turze wyborów. „Każdy głos się liczy; każdy głos mnie cieszy” – powiedział szef PiS.(PAP)

 

mt/ rbk/ par/

Ekspert: Nawrocki mógł wyciągnąć „trupy z szafy” na początku, Trzaskowski zlekceważył przeciwnika

0

Zarówno Rafał Trzaskowski, jak i Karol Nawrocki potknęli się o własne nogi; kandydat popierany przez PiS mógł wyciągnąć wszystkie „trupy z szafy” na początku, kandydat KO zlekceważył przeciwnika – ocenił w Studiu PAP specjalista ds. marketingu politycznego dr Sergiusz Trzeciak.

Ekspert podkreślił w czwartek w Studiu PAP, że kampanii się nie wygrywa, kampanię się przegrywa. Wśród błędów Nawrockiego wyliczył zażycie saszetki nikotynowej podczas telewizyjnej debaty i powiedzenie o jedno zdanie za dużo ws. podatku katastralnego, wywołując temat swojej gdańskiej kawalerki.
Wypłynął on po tym, gdy Nawrocki podczas debaty przed I turą wyborów oświadczył, że jest przeciwnikiem podatku katastralnego i będzie obrońcą przed tym podatkiem. Dodał, że mówi to „w imieniu zwykłych Polek i Polaków, takich jak on, którzy mają jedno mieszkanie”. Onet napisał później, że Nawrocki nie jest właścicielem jednego, a dwóch mieszkań – poza tym, w którym mieszka z rodziną, posiada również kawalerkę. Portal podał później, że Jerzy Ż., wcześniejszy właściciel kawalerki, przekazał ją Nawrockiemu i jego żonie w zamian za opiekę i utrzymanie, czyli na zasadzie umowy dożywocia, jednak mężczyzna trafił do domu opieki społecznej. Popierany przez PiS kandydat poinformował finalnie o przekazaniu mieszkania na cele charytatywne.
Zdaniem dr Trzeciaka, kampania tego kandydata mogła być opowiedziana inaczej. „Karol Nawrocki mógł powiedzieć o wszystkich sprawach trudnych z przeszłości, o ustawkach, bijatykach w kategorii tego, że to było kiedyś, że był młody, popełniał błędy, niekoniecznie jest z tego dumny, ale się od tego odcina” – wskazał ekspert. Dodał, że jeżeli „ma się kościotrupa w szafie”, to samemu się go wyciąga, ubiera w ładny garnitur i mówi: „zobaczcie, on nie jest taki straszny”.
Wymieniając z kolei błędy kandydata KO i jego sztabu ekspert wskazał na lekceważenie przeciwnika. „W polityce, w życiu trzeba zachować dobrze pojętą pokorę i nie wolno triumfować czy czuć się zbyt pewnym siebie. Gdzieś tam podskórnie było takie przekonanie, że Rafał Trzaskowski tę wygraną ma już w kieszeni, +w zasadzie to kim jest Nawrocki?+. (…) Było takie naśmiewanie się, mówienie, jak on sobie poradzi w debatach, skoro on nie ma żadnego doświadczenia politycznego” – zauważył dr Trzeciak, podkreślając, że Nawrocki zrobił olbrzymi postęp.
Dodał, że Trzaskowski był też nierówny w debatach. „Niektóre debaty po prostu zawalił, bo był zmęczony, bo mowa ciała pokazywała, że jest po prostu jakiś nieswój, że to nie jest jego dzień, że nie ma humoru. Ludzie to odbierali, że jemu do końca się nie chce, że nie ma takiej determinacji jak Karol Nawrocki” – powiedział dr Trzeciak. Zaznaczył, że choć kampania wyborcza to ogromny wysiłek fizyczny, to nikogo to nie interesuje, bo od kandydata oczekuje się, że będzie mógł pracować po 16 godzin dziennie przez kilka miesięcy.
Ekspert skomentował też strategię Nawrockiego i jego sztabu ws. gdańskiej kawalerki. Zaznaczył, że ws. mieszkania padło wiele różnych wersji zarówno ze strony samego kandydata, jak i jego zaplecza, tymczasem, jak wskazał – wersja powinna być jedna.
Dr Trzeciak ocenił też, że Trzaskowski zyskał na spotkaniu na piwie ze Sławomirem Mentzenem (Konfederacja), który w pierwszej turze wyborów prezydenckich uzyskał trzeci wynik. „To było +rozegranie+ Sławomira Mentzena, niezależnie od tego, co by teraz nie mówił” – stwierdził ekspert. „Mentzen zachował się jak rasowy polityk zapraszając do Torunia kandydatów i pokazał im, że oni muszą grać na jego boisku według jego reguł. A na końcu po prostu przekreślił to wszystko, robiąc głupią rzecz” – powiedział dr Trzeciak.
Mentzen zaprosił obu kandydatów na prezydenta na wywiad na swoim kanale Youtube. Rozmowę z Trzaskowskim oglądał w pubie Mentzena w Toruniu szef MSZ Radosław Sikorski. Po rozmowie dołączył do niego Trzaskowski ze swoimi sztabowcami, a następnie Mentzen. Wideo ze spotkania zamieścił na X szef MSZ. Spotkanie skrytykowali różni politycy prawicy, a Mentzen oświadczył, że zaskoczyła go skala reakcji na tę sytuację i zapewnił, że nie zamierza „dać się zwasalizować PiS czy PO”. W filmie zamieszczonym w środę jeszcze raz potwierdził swoje słowa i zaznaczył, że spotkanie bardziej zaszkodziło Trzaskowskiemu niż jemu. Zaapelował też do swoich wyborców, by zagłosowali zgodnie z własnym sumieniem. Dodał, że nie widzi powodu, aby głosować na kandydata KO.

(PAP)

 

kmz/ itm/ ktl/

Sondaż Research Partner: Na prowadzeniu Nawrocki

0

Według sondażu Research Partner, 46,1 proc. ankietowanych chce poprzeć Karola Nawrockiego, a 45,8 proc. Rafała Trzaskowskiego. 8,1 proc. badanych nie wie, na kogo zagłosuje. Według 32 proc., żaden z nich nie jest dobrym kandydatem na prezydenta.

58,9 proc. ankietowanych zadeklarowało, że na pewno pójdzie do urn wyborczych, a kolejne 12,9 proc. odpowiedziało „raczej tak”, co pozwala szacować frekwencję wyborczą na 71,8 proc.
Z badania wynika, że nieznacznie większym poparciem respondentów cieszy się Karol Nawrocki, którego wskazało 46,1 proc. ankietowanych. Na Rafała Trzaskowskiego zagłosowałoby 45,8 proc. respondentów. Wśród osób, które zadeklarowały udział w wyborach, decyzji nie podjęło jeszcze 8,1 proc. badanych.
Na pytanie, którego z kandydatów rozpatrują jako mniejsze zło, 51,7 proc. respondentów wskazało prezesa IPN, a 48,3 proc. prezydenta Warszawy. Ankietowani nie mieli możliwości odpowiedzi „trudno powiedzieć”, musieli więc twardo określić swoje preferencje w tym zakresie – podkreślono.
Dla znacznej części społeczeństwa żaden z nich nie jest dobrym kandydatem na prezydenta Polski – taką opinię wyraziło prawie 32 proc. badanych. Wśród pozostałych odpowiedzi 34,2 proc. wskazań otrzymał Rafał Trzaskowski, a Karol Nawrocki 31 proc. Niespełna 3 proc. respondentów uznało, że obaj kandydaci są równie dobrzy.
Ankietowanych zapytano też na jaką partię polityczną by zagłosowali. Na Prawo i Sprawiedliwość wskazało 29,6 proc., na Koalicję Obywatelską 29,2 proc., a na Konfederację 9,5 proc. Potencjalni wyborcy Lewicy to 6,3 proc., Konfederacji Korony Polskiej 5,2 proc., Trzeciej Drogi 4,2 proc., partii Razem 4,0 proc. Grupa 0,6 proc. badanych wskazała na inne ugrupowanie, a 11,3 proc. wybrało odpowiedź „trudno powiedzieć”.
Badanie zostało przeprowadzone przez Research Partner na Panelu Badawczym ARIADNA w dniach 27-28 maja na ogólnopolskiej próbie 1080 osób powyżej 18 roku życia, dobranej według reprezentacji w populacji Polaków dla płci, wieku i wielkości miejscowości zamieszkania.(PAP)

kmz/ mok/

Lasek: Przetarg na terminal Lotniska CPK największym z tegorocznych

0

Ogłoszony w środę przetarg na budowę terminala Lotniska Centralny Port Komunikacyjny ma wartość ponad 5 mld zł i jest największym z tegorocznych przetargów w całym projekcie CPK – poinformował w czwartek pełnomocnik rządu ds. CPK, wiceminister infrastruktury Maciej Lasek.

Lasek powiedział na konferencji prasowej, że wszystkie przetargi w całym projekcie Centralnego Portu Komunikacyjnego, które zostaną ogłoszone w 2025 r., będą miały wartość ok. 30 mld zł. Jak podkreślił, warunki przetargu na terminal są tak skonstruowane, że wykluczają z udziału firmy z krajów, które nie mają odpowiednich porozumień z UE, czyli np. z Turcji czy Chin.
Prezes spółki CPK Filip Czernicki zaznaczył, że rozmowy z podmiotami, które spółka chciałaby zaprosić do udziału w przetargu powinny się rozpocząć „w najbliższych tygodniach”. Wiceprezes Dariusz Kuś sprecyzował, że na listopad tego roku planowane jest wyłonienie tzw. krótkiej listy wykonawców, która ma liczyć maksymalnie pięć firm lub konsorcjów. Dialog z nimi potrwa kilka miesięcy, na połowę 2026 r. planowane jest zaproszenie do składania ofert z ceną, na wrzesień 2026 r. – wybór wykonawcy, z którym ostateczna umowa ma zostać podpisana do końca przyszłego roku – dodał Kuś.
Przedstawiciele spółki poinformowali, że projekt terminala będzie przewidywał obsługę w momencie uruchomienia 34 mln pasażerów rocznie przy możliwości rozbudowy do 44 mln rocznie i to jeszcze na etapie realizacji. „Zachowujemy elastyczność w dostosowaniu się do wzrostu ruchu pasażerskiego” – zastrzegł Czernicki. Podkreślił, że ruch ten „rośnie niebywale”, a ostatnie prognozy, które ma CPK są optymistyczne; pokazują, że 34 mln pasażerów rocznie już w chwili otwarcia to będzie za mało. „Już w trakcie budowy być może będziemy przygotowywali się do 38 mln pasażerów w 2032 r., co nie wymaga wielkich zmian” – stwierdził Czernicki.
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez spółkę CPK, w przetargu są trzy główne kryteria wyboru zwycięzcy: cena, technologia i organizacja, oraz warunki gwarancji. „Obecnie nie precyzujemy, jakie będą wagi dla kryteriów ceny i technologii, nastąpi to dopiero na etapie zaproszenia do składania ofert cenowych” – zaznaczył wiceprezes Kuś.
Dodatkowe kryteria to roczny przychód na poziomie co najmniej 4 mld zł rocznie na przestrzeni ostatnich lat, budowa co najmniej dwóch obiektów o wartości co najmniej 300 mln zł w ostatnich 10 latach, kluczowy personel biegle posługujący się językiem polskim.
Na krótką listę dopuszczone zostaną podmioty o najwyższej punktacji, przy czym maksymalnie 10 punktów można zdobyć za budowę obiektów na terenie UE i EFTA, do sześciu punktów – za budowę lub przebudowę terminala lotniczego w Polsce w ciągu ostatnich 15 lat, a do dwóch punktów – za prace w przy obiektach lotniskowych na świecie o wartości co najmniej 1 mld zł.
Jest szereg podmiotów na rynku polskim spełniających te kryteria, spodziewamy się zgłoszenia konsorcjów ze skumulowanym doświadczeniem – ocenił wiceprezes Kuś.
Prezes Czernicki poinformował też, że spółka dostała już pięć ofert w postępowaniu na doradcę, który zorganizuje finansowanie dłużne całego, wartego ok. 43 mld zł komponentu lotniskowego CPK, a umowa z doradcą powinna zostać podpisana „w najbliższych tygodniach”. Przypomniał, że komponent lotniskowy jest finansowany w ok. 30 proc. z pieniędzy z budżetu państwa przekazywanych w formie obligacji, a reszta to dług i kapitał inwestora – Polskich Portów Lotniczych. Finansowania dłużnego ma dostarczyć konsorcjum banków.
Odnosząc się do harmonogramu robót, prezes CPK powiedział, że roboty, takie jak niwelacja terenu, podniesienie jego rzędnej i palowanie powinny zacząć się w połowie 2026 r. i potrwać do 2029 r. W przypadku naziemnej części terminala rozpoczęcie prac przewiduje się ok. połowy 2027 r. – miałyby one potrwać około 4 lat. Ich zakończenie planowane jest na drugą połowę 2031 r. „Podtrzymujemy termin uruchomienia lotniska pasażerskiego pod koniec 2032 r.”- zaznaczył Czernicki.
Pełnomocnik Maciej Lasek podkreślił z kolei, że trwa największy w historii program modernizacji i rozbudowy infrastruktury lotniskowej w Polsce, na który składają się 43 mld zł w przypadku CPK i 7 mld zł, które zamierzają zainwestować porty regionalne i Lotnisko Chopina. Zaznaczył, że Polska jest liderem wzrostów jeśli chodzi o ruch lotniczy, ponieważ I kwartał 2025 r. przyniósł wzrost ruchu o 15 proc. a średnia w UE wyniosła 5 proc. rok do roku.
W ramach Programu CPK ma powstać m.in. centralne lotnisko, zlokalizowane pomiędzy Warszawą i Łodzią, oraz system Kolei Dużych Prędkości. Nowy port lotniczy ma być przystosowany początkowo do obsługi 34 mln pasażerów rocznie i zaprojektowany w taki sposób, by w perspektywie długoterminowej mógł być elastycznie rozbudowywany, zgodnie z potrzebami i prognozami rozwoju rynku.
Zgodnie z przyjętym harmonogramem budowa Lotniska CPK na terenie gmin Baranów, Wiskitki i Teresin ma rozpocząć się w 2026 r. W 2031 r. port lotniczy ma uzyskać niezbędne certyfikacje, a w 2032 r. ma zostać oddany do użytku wraz z pierwszym odcinkiem KDP w Polsce: Warszawa – CPK – Łódź. Szacowany koszt inwestycji do 2032 r. wynosi 131,7 mld zł. (PAP)

wkr/ mmu/

Grzegorz Braun oświadczył, że zagłosuje w niedzielę na Nawrockiego. Wcześniej Mentzen stwierdził, nie widzi powodu, aby głosować na Trzaskowskiego

0

Europoseł Grzegorz Braun, który był kandydatem w I turze wyborów prezydenckich, oświadczył, że w niedzielę odda głos na Karola Nawrockiego. Dodał, że jego wyborcy i tak „w większości nie potrzebowali żadnych jego rekomendacji”. Popieranego przez PiS kandydata na prezydenta poparł też Marek Woch.

„Za kilkadziesiąt godzin oddam głos na Nawrockiego. Pójdę do obwodowej komisji wyborczej, oddam głos ważny i postawie krzyżyk przy nazwisku Nawrocki” – poinformował Braun w czwartek na kanale Sprawki na Youtube.
Braun, który w pierwszej turze wyborów prezydenckich uzyskał czwarty wynik – 6,34 proc. głosów – zauważył, że to oświadczenie nie zmieni wiele, jeśli chodzi o większość jego wyborców, ponieważ „oni w większości nie potrzebowali żadnych moich rekomendacji”. „Oni w znakomitej większości są elektoratem myślącym bardzo poważnie o polskich sprawach i dlatego z pełnym spokojem i dużą łatwością podjęli swoje decyzje już wcześniej. A ja dzisiaj o tym komunikuję, bo już ta kampania zbliża się do finiszu i nie chciałbym z kolei robić do końca tajemniczych min” – mówił.
„Nie chciałbym być kimś, kto siedzi okrakiem na płocie, kto przygląda się słupkom i podlicza +lajki+ czy +dislajki+ na komunikatorach, ja po prostu informuję. Nie mówię +byle nie Trzaskowski+, nie mówię jakimiś ogólnikami, tak żeby z tego można było wyinterpretować, co właściwie zrobię, ja po prostu komunikuję, co zrobię” – dodał Braun.
Polityk Konfederacji Korony Polskiej zachęcał jednocześnie do udziału w niedzielnym głosowaniu zarówno wyborców w kraju, jak i za granicą.
Nawrockiego poparł też inny z kandydatów startujących w pierwszej turze – Marek Woch. Zrobił to po czwartkowej debacie Telewizji Republika w Końskich. „Takiego prezydenta chcemy w Polsce” – oświadczył Woch dodając, że mówi to również w imieniu Ogólnopolskiej Federacji Bezpartyjni i Samorządowcy, której jest przewodniczącym. Woch w I turze zdobył 18 338 głosów – 0,09 proc.
Druga tura wyborów prezydenckich odbędzie się w najbliższą niedzielę. Zmierzą się w niej kandydat KO Rafał Trzaskowski i popierany przez PiS, prezes IPN Karol Nawrocki. (PAP)

Mentzen nie widzi powodu, aby głosować na kandydata KO Rafała Trzaskowskiego

Macie swoje rozumy; zagłosujcie tak, jak mówi wam wasze sumienie – zwrócił się do swoich wyborców lider Konfederacji Sławomir Mentzen, który w pierwszej turze wyborów prezydenckich zajął trzecie miejsce z 14,81 proc. poparciem. Dodał, że nie widzi powodu, aby głosować na kandydata KO Rafała Trzaskowskiego.
Sławomir Mentzen zapowiedział podczas swojego wieczoru wyborczego po I turze wyborów prezydenckich, że przed drugą turą, w której 1 czerwca zmierzą się Rafał Trzaskowski i popierany przez PiS Karol Nawrocki, pomoże swoim wyborcom dokonać wyboru.
Mentzen zaprosił obu kandydatów na prezydenta na wywiad, podczas którego zaproponował im podpisanie 8 punktowej deklaracji zawierającej postulaty ważne dla jego wyborców. Nawrocki listę podpisał, Trzaskowski nie – ale częściowo zgodził się z czteroma jej punktami.
8 postulatów Mentzena to m.in.: zobowiązanie do niepodpisywania żadnej ustawy podwyższającej podatki w Polsce, sprzeciw wobec wysyłania polskich żołnierzy na Ukrainę oraz brak zgody na ratyfikację akcesji Ukrainy do NATO.
Mentzen w środowym filmie na swoim kanale Youtube, ocenił obie rozmowy. Jak podkreślił, jest zawiedziony Rafałem Trzaskowskim ponieważ nie podpisał on żadnego z punktów jego deklaracji. Dodał, że nie widzi „absolutnie żadnego powodu, żeby głosować na Rafała Trzaskowskiego”.
Oceniając rozmowę z Karolem Nawrockim stwierdził, że ten ma problemy z wiarygodnością, w związku z czym powinien powstać film o jego młodości, bo jest to „fascynująca filmowa historia”. Lider Konfederacji ucieszył się natomiast z faktu, że Nawrocki podpisał jego deklarację.
Polityk Konfederacji podkreślił, że nie zamierza przekazywać poparcia żadnemu z kandydatów. Jak zaznaczył, jego wyborcy mają własny rozum. „Jestem głęboko przekonany, że macie swoje rozumy. Naprawdę nikt wam nie musi mówić, na kogo macie głosować. Doskonale wiecie, do kogo wam jest bliżej i zagłosujcie tak, jak mówi wam wasze sumienie” – mówił.
„Jestem przekonany, że pomogłem wam w dokonaniu wyboru na tyle, na ile mogłem – że dobrze wykorzystałem ten czas między pierwszą i drugą turą. Przybliżyłem wam obydwu kandydatów, zmusiłem ich do tego, żeby się trochę lepiej zaprezentowali. I to wy musicie podjąć decyzję, co z tym zrobicie” – podkreślił Mentzen.
Polityk Konfederacji zachęcał swoich wyborców, aby poszli na wybory. „Mogę tylko zaapelować, żebyście poszli na te wybory i zagłosowali sumieniem, zgodnie ze swoim rozumem. Jeżeli wy nie wybierzecie sobie prezydenta, to inni wybiorą go wam” – apelował Mentzen.
Po rozmowie z Trzaskowskim, kandydat KO wraz osobami ze swojego sztabu i ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim poszli do toruńskiego pubu lidera Konfederacji i wraz z Mentzenem wypili tam piwo. Spotkanie to skrytykowali różni politycy prawicy, a sam Mentzen stwierdził w niedzielę, że zaskoczyła go skala reakcji na tę sytuację i zapewnił, że nie zamierza „dać się zwasalizować PiS czy PO”. W środowym filmie jeszcze raz potwierdził swoje słowa i zaznaczył, że spotkanie te bardziej zaszkodziło Trzaskowskiemu niż jemu.(PAP)

sza/ pab/ par/