16.7 C
Chicago
piątek, 6 czerwca, 2025
Strona główna Blog Strona 1231

Europejczycy wyprowadzają się od rodziców średnio w wieku 26,5 roku

0

W 2021 roku w młodzi ludzie w Unii Europejskiej opuszczali gospodarstwo domowe rodziców średnio w wieku 26,5 roku – podał w czwartek Europejski Urząd Statystyczny (Eurostat). Istnieją jednak duże różnice między poszczególnymi krajami członkowskimi.

Najwyższy średni wiek wyprowadzki od rodziców – 30 lat i więcej – odnotowano w Portugalii (33,6 roku), Chorwacji (33,3), Słowacji (30,9), Grecji (30,7) i Bułgarii (30,3). Na przeciwległym końcu skali jest z kolei Szwecja (19), Finlandia (21), Dania (21,3) i Estonia (22,7). W Polsce średni wiek opuszczenia gniazda rodzinnego wyniósł w 2021 roku 29 lat.

 

Jak zauważa Eurostat, w większości krajów unijnych leżących na północy i zachodzie Unii młodzi ludzie co do zasady opuszczali dom rodzinny wcześniej, raczej przed lub krótko po ukończeniu 25. roku życia, a w krajach Południa i w Europie Środkowo-Wschodniej wiek ten był bliższy trzydziestki.

 

Z danych zebranych przez Eurostat wynika też, że kobiety wcześniej opuszczały gospodarstwo domowe rodziców niż mężczyźni. Tendencję tę zaobserwowano we wszystkich krajach UE. Średnia wieku dla kobiet to 25,5 roku, a dla mężczyzn – 27,4.

 

Mężczyźni opuszczali dom rodzinny średnio po 30. roku życia w 11 krajach UE (Chorwacja, Portugalia, Słowacja, Bułgaria, Grecja, Słowenia, Włochy, Malta, Hiszpania, Rumunia i Polska), podczas gdy w przypadku kobiet dotyczy to tylko dwóch krajów (Portugalia i Chorwacja).

 

Największą rozpiętość średniej wieku między płciami w momencie opuszczania domu rodzinnego stwierdzono w Rumunii, gdzie młodzi mężczyźni wyprowadzali się mając średnio 30,3 roku, a kobiety 25,6 roku (co daje 4,7 roku różnicy), a następnie w Bułgarii, gdzie mężczyźni wyprowadzili się w wieku 32 lat, a kobiety w wieku 28,5 roku (różnica 3,5 roku). Z kolei Szwecja, Dania i Irlandia odnotowały najmniejsze różnice w tej kategorii: odpowiednio 0,4, 0,5 i 0,9 roku.

 

Różnica między płciami była bardziej wyraźna w krajach, w których młodzi ludzie później opuszczali dom rodzinny.

 

Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)

 

asc/ akl/

Kreml: Putin nie będzie uczestniczyć w pogrzebie Gorbaczowa

0

Prezydent Rosji Władimir Putin nie weźmie udziału w sobotnich uroczystościach pogrzebowych ostatniego przywódcy ZSRR Michaiła Gorbaczowa – poinformował w czwartek Kreml, cytowany przez agencję Reutera.

Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow powiedział, że Putin w czwartek pożegnał Gorbaczowa w moskiewskim Centralnym Szpitalu Klinicznym, gdzie we wtorek zmarł prezydent ZSRR. Do szpitala Putin pojechał przed wylotem do Kaliningradu.

 

Kreml przekazał, że Putin nie weźmie udziału w pogrzebie, bo „nie pozwoli mu na to roboczy grafik” – pisze portal Meduza.

 

Gorbaczow, pierwszy i jedyny prezydent ZSRR, zmarł we wtorek wieczorem w wieku 91 lat. W sobotę odbędzie się jego pogrzeb, który, jak powiedział Pieskow, będzie miał „elementy” państwowej ceremonii. (PAP)

 

ndz/ akl/

MŚ siatkarzy: Akredytowany na turnieju pies szuka materiałów wybuchowych

0

Wśród obsługi pracującej przy mistrzostwach świata siatkarzy w katowickim Spodku jest pies szukający materiałów wybuchowych. „Ma najlepszą akredytację, bo może wejść wszędzie” – powiedział PAP właściciel i „szef” zwierzęcia Dariusz Łuszcz.

Katowicka hala była areną dwunastu meczów grupowych, w tym z udziałem reprezentacji Polski. Siatkarze po rozegraniu w Gliwicach spotkań 1/8 i 1/4 finału wrócą tam na decydującą fazę turnieju.

 

Płochacz niemiecki Graf pojawiał się w hali codziennie przed pierwszym z dwóch rozgrywanych codziennie meczów, a kończył zmianę, kiedy kibice opuścili późnym wieczorem obiekt.

 

„Jest wyszkolony do wyszukiwania zapachów materiałów wybuchowych. Jego praca polega na sprawdzeniu terenu Spodka i przylegającego terenu. Pełni cały czas dyżur pirotechniczny” – wyjaśnił Łuszcz.

 

Pies nosi wydrukowaną akredytację ze swoim zdjęciem, potwierdzającą, że należy do obsługi zawodów.

 

„Taka akredytacja pozwala wejść do wszystkich stref. Sprawdzamy także szatnie zawodników, pomieszczenia dla VIP-ów, sale z cateringiem. On nie jest zainteresowany takim jedzeniem” – podkreślił właściciel.

 

Wyjaśnił, że psy zaczynają siedmiomiesięczne szkolenie, kiedy mają rok.

 

„Wtedy jesteśmy w stanie w pełni ocenić ich psychikę i predyspozycje do pracy. Po selekcji i zakończeniu szkolenia przechodzą trzydniową atestację. Są sprawdzane w różnych pomieszczeniach, pojazdach, w terenie otwartym. Żeby przejść ten egzamin muszą mieć stuprocentową skuteczność. Atestacja jest ważna przez rok, a kiedy pies ma 9 lat – przez sześć miesięcy” – wyjaśnił.

 

Przyznał, że jego współpracownikowi udało się już w czteroletniej pracy znaleźć materiały wybuchowe. Nagrodą dla zwierzęcia jest wtedy ulubiona piłeczka, którą się bawi. Pies – co widać na filmach z jego ćwiczeń – nie rusza „namierzonego” przedmiotu, tylko go „wskazuje”.

 

„Takie psy są często wykorzystywane przy zabezpieczaniu imprez masowych. Problemem, nie tylko w Polsce, jest brak wyszkolonych zwierząt. Rasa ma poniekąd znaczenie, ale największe – dobór konkretnego psa” – zaznaczył Łuszcz.

 

Dodał, że pies uczy się całe życie, bo pojawiają się nowe materiały, związki chemiczne. 5,5-letni Graf zna 17 „pirotechnicznych” zapachów.

 

Nie przeszkadza mu tumult, hałas podczas meczów (na meczach Polaków było ponad 9 tys. kibiców).

 

„Radzi sobie. Kiedy jest w pracy, nie może się rozpraszać. Tłum ludzi nie stanowi żadnego problemu” – powiedział Łuszcz.

 

Nie ukrywał, że Graf to dla niego ktoś więcej, niż współpracownik.

 

„To także mój przyjaciel i domownik” – podsumował.

 

Autor: Piotr Girczys (PAP)

 

gir/ krys/

Kaczyński: Wartość poniesionych przez Polskę strat to ponad 6 bilionów 200 mld w zł; to suma do udźwignięcia dla Niemiec

0

Przedstawiona w raporcie wartość poniesionych przez Polskę podczas wojny strat to suma bardzo poważna – ponad 6 bilionów 200 miliardów zł; ale to suma dla gospodarki niemieckiej całkowicie możliwa do udźwignięcia i nie obciąża jej w żaden nadmierny sposób – stwierdził w czwartek prezes PiS Jarosław Kaczyński.

W czwartek na Zamku Królewskim w Warszawie odbyła się prezentacja raportu o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej. W wydarzeniu wzięli udział m.in. marszałek Sejmu Elżbieta Witek premier Mateusz Morawiecki, prezes PiS Jarosław Kaczyński, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, ministrowie oraz prezes TK Julia Przyłębska. Na początku uroczystości upamiętniono minutą ciszy ofiary II wojny światowej.

 

Jarosław Kaczyński, który zabrał głos jako pierwszy, podkreślił, że dzień przedstawienia raportu nie jest tylko aktem prezentacji pewnej pracy i dokumentacji, ale także decyzją podjęcia tej sprawy na forum międzynarodowym, w szczególności w relacjach polsko-niemieckich. „Chodzi o to, by – w być może długim i trudnym procesie – uzyskać odszkodowania za to wszystko, co Niemcy, co państwo niemieckie, co naród niemiecki uczynił w Polsce w latach 1939-1945” – powiedział.

 

Jak mówił, „to jest cel wpisujący się w całą koncepcję odbudowy normalności, jeżeli chodzi o funkcjonowanie państwa polskiego, dziesiątki państw na świecie”. „Oczywiście w bardzo różnym wymiarze, niekiedy minimalnym – a jednak uzyskało odszkodowania od Niemiec, natomiast Polska nie uzyskała” – zauważył. „To był pewien brak. Ten brak inicjatywy w tej sprawie był luką w tej sferze działalności, którą każde państwo powinno, musi podjąć, jeżeli ma być państwem poważnym, państwem chroniącym swoich obywateli, państwem dbającym o swoje interesy” – dodał prezes PiS.

 

Wskazał, że w relacjach międzynarodowych jest tak, że jeśli jedno państwo drugiemu uczyni wielkie szkody, to później, po ewentualnej porażce wojennej czy w innych okolicznościach zmieniających sytuację, musi te szkody wyrównać. „I nie ma żadnego powodu, żeby Polska była wyłączona z działania tej zasady” – podkreślił.

 

„Przyjęcie takiego stanowiska oznacza przyjęcie takiej postawy, którą można określić jako wyraz pewnego, bardzo daleko idącego, chorobliwego wręcz kompleksu – kompleksu niższości. Kompleksu, który z natury rzeczy nie może być podstawą żadnej dobrej polityki państwowej, żadnej dobrej polityki narodowej, nie może stanowić czegoś, co buduje. To może być tylko podstawa drogi ku nowemu zniewoleniu, ku nowym stratom” – zaznaczył Kaczyński. Wskazał także, że ten obowiązek powinien być już dawno zrealizowany przez Polskę niepodległą po roku 1989.

 

Kaczyński zwrócił uwagę, że Niemcy napadli na Polskę i uczynili nam ogromne szkody. „Okupacja miała charakter niebywale zbrodniczy, niesłychanie okrutny i spowodowała efekty, które w wielu wypadkach trwają po dziś dzień” – powiedział prezes PiS. jak zaznaczył, jest to pierwsza przesłanka, z powodu której Polska będzie występować o reparacje wojenne.

 

„Nie możemy przechodzić nad tym do porządku dziennego, tylko dlatego, że komuś się wydaje, iż Polska jest w jakiejś szczególnej, radykalnie niższej pozycji niż inne kraje, a Polacy niż inne narody. Bo tylko z takiej przesłanki może wynikać rezygnacja z podjęcia tego przedsięwzięcia. My zawsze odrzucaliśmy taką postawę i w dalszym ciągu ją odsuwamy” – oświadczył prezes PiS.

 

Jak przyznał, jest świadomy, że Polska wchodzi na drogę, która będzie długo trwała i nie będzie łatwa. „Nie zapowiadamy jakichś bardzo szybkich sukcesów. Słyszałem już od bardzo ważnego polityka niemieckiego, że żaden rząd niemiecki się na to nie zgodzi” – powiedział Kaczyński.

 

„Choć droga będzie długa, to jesteśmy przeświadczeni, że któregoś dnia odniesiemy tutaj sukces i żadne propozycje, które już padają, jakichś wspólnych, niewielkich w skali naszych strat przedsięwzięć, które miałyby być przeprowadzone z niemieckim udziałem, nie mogą być tutaj przyjmowane” – oświadczył szef PiS.

 

Podkreślił, że Niemcy nigdy tak naprawdę nie rozliczyły się ze swoich zbrodni wobec Polski. Jak zaznaczył, „mieliśmy z jednej strony abolicję dla zbrodniarzy”, bo – jak mówił – „tak to trzeba określić, nigdy takiego aktu wprost sformułowanego nie było, ale różnego rodzaju akty w gruncie rzeczy tworzyły system abolicyjny”.

 

Dodał, że ludzie mający na sumieniu nawet dziesiątki tysięcy ludzi spokojnie funkcjonowali w Niemczech, a niekiedy nawet dochodzili do różnych stanowisk państwowych. „Nigdy też niemiecka pedagogika i niemiecka polityka historyczna zbrodni wobec Polski, wobec narodu polskiego nie podejmowała. Nie stały się one częścią niemieckiej świadomości, może wyjąwszy świadomość pewnych środowisk, pewnej części elit” – zauważył.

 

Według Kaczyńskiego, to nie jest pierwszorzędny z powodów polskich działań ws. reparacji, ale ma też pewne znaczenia. „Bo jeżeli chcemy zabezpieczyć i nasze państwo, i nasz naród przed takimi wydarzeniami, o których tutaj mowa, wydarzeniami z lat 1939-1945 na przyszłość, to musimy także dążyć do naprawdę głębokiej przebudowy świadomości narodu niemieckiego. Bo ta przebudowa niestety, jeśli chodzi o te sprawy, nie nastąpiła” – stwierdził prezes PiS.

 

Jak przekazał, „suma, która została przedstawiona jako wartość poniesionych strat została przyjęta najbardziej ograniczoną, można powiedzieć konserwatywną metodą”. „Można by ją zwiększyć” – dodał Kaczyński.

 

Podkreślił, że jest to suma bardzo poważna – ponad 6 bilionów 200 miliardów złotych. „Ale to jest suma z punktu widzenia Niemiec i biorąc pod uwagę, że tego rodzaju odszkodowania płaci się przez dziesięciolecia – odszkodowania za I wojnę światową były płacone Francji, jeszcze nie tak dawno, badajże około 10 lat temu to się skończyło – to jest to suma dla gospodarki niemieckiej całkowicie możliwa do udźwignięcia i nie obciążająca jej w żaden nadmierny sposób” – powiedział Kaczyński.

 

I dlatego – jak dodał – „można ją uznać za całkowicie realistyczną”. „Ale w tej sumie bardzo poważną część stanowi odszkodowanie za śmierć przeszło 5 milionów 200 tysięcy polskich obywateli. Nie wzięto w tym obliczeniu pod uwagę zbrodni popełnionych przez Rosjan. To też dodatkowe co najmniej kilkaset tysięcy strat w czasie II wojny światowej. Ale to jest jakby inny problem” – zaznaczył prezes PiS.

 

Zwrócił uwagę, że „bardzo poważna część tej grupy, to obywatele polscy narodowości żydowskiej albo Polacy pochodzenia żydowskiego”. „Nie mogliśmy – i to jest zupełnie oczywiste – przyjąć w tych rachunkach reguły etnicznej, byłby to element działań o charakterze rasistowskim i dlatego odrzuciliśmy to zdecydowanie” – powiedział Kaczyński.

 

„Ale, jeżeli by państwo Izrael było zainteresowane jakimś udziałem w tym przedsięwzięciu, udziałem oczywiście z odpowiednimi skutkami finansowymi w dalszym etapie, to my jesteśmy na tego rodzaju działania, tego rodzaju rozmowy – bo najpierw trzeba o tym rozmawiać – otwarci” – zadeklarował szef PiS.

 

„Myśmy nie tylko przygotowali raport – który jest dokumentem otwartym i na pewno będzie jeszcze uzupełniany – ale myśmy podjęli także decyzję odnoszącą się do działań: zwrócenia się do Niemiec o podjęcie rokowań w sprawie tych reparacji. I to jest decyzja, którą będziemy realizować” – podkreślił prezes PiS.

 

Zwrócił uwagę, że 1 września – 83 rocznica wybuchu wojny – to szczególna data. „Niektórzy powołują się na to mówiąc, że to było dawno. Jeśli chodzi o tego rodzaju sprawy – to nie jest dawno. Nawet skutki I wojny światowej były tak mocne, choć przecież nie miała ona tak zbrodniczego charakteru jak II wojna, że trwały do lat dwutysięcznych” – zauważył.

 

„Mamy wszystkie podstawy, by działać. By działać w polskim interesie, by działać w interesie Europy, a w istocie także – choć na razie tego być może Niemcy nie zrozumieją – w interesie Niemiec” – stwierdził Kaczyński.(PAP)

 

autor: Edyta Roś, Rafał Białkowski

 

ero/ rbk/ gb/ kos/ reb/ mml/ par/

Premier: Niemcy ponoszą odpowiedzialność za II wojnę światową jako całe społeczeństwo

0

Niemcy ponoszą odpowiedzialność za II wojnę światową jako całe społeczeństwo; bez prawdy, bez zadośćuczynienia, bez odszkodowania nie ma normalnych relacji między ludźmi, a tym bardziej między państwami i narodami- powiedział w czwartek premier Mateusz Morawiecki.

Na Zamku Królewskim w Warszawie w czwartek zaprezentowano raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej. Podano, że ogólna kwota strat Polski to 6 bilionów 220 miliardów 609 milionów zł, co w przeliczeniu daje 1 bilion 532 miliardy 170 milionów dolarów.

 

Premier mówił, że celem wojennym III Rzeszy Niemieckiej było unicestwienie przeciwnika, Polacy mieli być wymordowani, eksterminowani w ogromnej większości. Jak mówił Morawiecki, „zabrała się za to cała Rzesza Niemiecka przy wsparciu milionów zwykłych Niemców z ogromnym zaangażowaniem”.

 

Zaznaczył, że tłumaczenie, iż sprawcami zbrodni wojennych byli tylko rządzący i wykonawcy rozkazów, jest powszechne także i dziś. Przytoczył m.in. przykłady SS-manów, którzy robili kariery w powojennej RFN. Przypomniał postacie sprawcy zbrodni przy tłumieniu Powstania Warszawskiego Heinza Reinefartha, po wojnie burmistrza miasta na wyspie Sylt, oraz Ottona von Fircksa, uczestnika brutalnych wysiedleń Polaków z Kraju Warty i Zamojszczyzny, w tym porwań i germanizacji dzieci, który po wojnie został posłem do Bundestagu i „miał czelność oskarżać Polaków o zbrodnie na Niemcach”.

 

Szef rządu powiedział, że w latach 90. XX w. „okazywało się, że Polacy byli współsprawcami a później, że Polscy są współwinni – może w ogóle całej II wojnie światowej, a już na pewno zbrodniom tam popełnianym”. „Czelność, czy niebywała bezczelność ze strony niektórych Niemców i wielu innych komentatorów z całego świata była pewnego rodzaju szokiem dla ogromnej większości Polaków” – zaznaczył Morawiecki. Ocenił, że „pomieszanie pojęć, nieprawda, fałsz i kłamstwo, któremu musimy dać odpór, któremu daje odpór ten raport”.

 

Morawiecki zwrócił uwagę, że obok bezpośrednich strat, Polska w wyniku II wojny światowej straciła także szanse rozwojowe.

 

Dla zobrazowania strat premier przywołał raport Angusa Maddisona, jednego z najsłynniejszych ekonomistów i ekonometryków, mierzący produkt krajowy brutto w dolarach międzynarodowych, porównujący Hiszpanię i Polskę w roku 1951 i 1991 r. „Według tego raportu – w roku 1951 zniszczona wojną Polska – na głowę jednego mieszkańca miała średnio 113 proc. dochodu w porównaniu do dochodu per capita mieszkańca Hiszpanii. Czterdzieści lat później wynosił on 38 proc. Niebywała utrata wielkich szans rozwojowych daje się mocno odczuć także dziś” – zauważył szef rządu.

 

Wspomniał także o elitach, które Polska straciła w wyniku wojny. „Inżynierowie, którzy nie wynaleźli swoich wspaniałych wynalazków; naukowcy, którzy nie byli w stanie przekuć swoich myśli w czyn, bo zostali zamordowani” – wymieniał Morawiecki.

 

Jak zaznaczył, „cała gospodarka, całe państwo Polskie nie mogło się normalnie rozwijać”. Dodał, że musimy o tym wiedzieć, bo strata ponad 5 mln 200 tys. ludzi to pewnego rodzaju liczba, której nie jesteśmy w stanie sobie w ogóle wyobrazić. „Nikt przecież takiej straty rodzinom, ich bliskim – nie jest w stanie nigdy zrekompensować; nikt nijak nie jest w stanie przywrócić im życia, a więc jest to problem egzystencjalny, wręcz metafizyczny” – ocenił.

 

Według premiera raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej to wielki krok w kierunku uzyskania zadośćuczynienia od Niemiec. Ocenił, że Niemcy odpowiedzialność za II wojnę światową ponoszą jako całe społeczeństwo. „Myślimy o tych stratach jako o stratach wojennych, ale w Polsce dochodziło do rabunku monstrualnych rozmiarów przez zwykłych Niemców, zwykłe niemieckie rodziny” – wskazał.

 

„Zwykli Niemcy – jeśli można użyć (tego określenia) w odniesieniu do tych zbrodniarzy, bandytów, rabusiów, gwałcicieli – dokonywali grabieży na własną rękę, a państwo niemieckie dokonywało grabieży w sposób systemowy i systematyczny” – oświadczył premier.

 

Według Morawieckiego raport może służyć prawdziwemu pojednaniu polsko-niemieckiemu. „Bez prawdy, bez zadośćuczynienia, bez odszkodowania nie ma normalnych relacji między ludźmi, a tym bardziej między państwami i narodami. Udawanie, że nic się nie stało, albo stało się niewiele jest drogą donikąd. A więc ten raport jest szansą dla Niemiec, jest dobry dla relacji polsko-niemieckich w przyszłości, o ile tylko Niemcy zrozumieją jego głęboki polityczny, materialny, metafizyczny i ludzki sens” – powiedział.

 

Zdaniem premiera, wypłata Polsce reparacji wojennych może być także przestrogą. „Różni zbrodniarze mogą chcieć dopuszczać się kolejnych zbrodni. I tak się też dzieje. Brak ukarania zbrodniarzy, brak zadośćuczynienia, rekompensaty, odszkodowań, brak poniesienia odpowiedzialności zachęca do kolejnych zbrodni” – dodał.

 

„Wierzę głęboko, że ten raport nie tylko ukaże tę zbrodnię w liczbach, bo jak mówimy o tych milionach (ofiar) to coś we mnie się wewnątrz gotuje, przecież za każdą ofiarą jest indywidualna, osobista tragedia, osobisty dramat” – mówił Morawiecki.

 

„Chcemy patrzeć w przyszłość, chcemy oczywiście iść ku lepszemu jutru, ale można to czynić tylko na fundamencie prawdy i na fundamencie zadośćuczynienia” – oświadczył. (PAP)

 

autor: Karol Kostrzewa, Rafał Białkowski

 

kos/ akr/ brw/ mgw/ reb/ rbk/ par/

Chicagowskie lotniska przygotowują się na oblężenie podczas świątecznego weekendu

0

Ponad półtora miliona pasażerów spodziewa się chicagowski departament lotnictwa cywilnego podczas zbliżającego się świątecznego weekendu na lotniskach O’Hare i Midway. To znaczny wzrost w porównaniu do ubiegłorocznego Labor Day.

 

Wzmożonego ruch na lotniskach rozpocznie się już w czwartek i potrwa do wtorku 6 września. O nawet 7.3 procent pasażerów więcej odprawionych zostanie w weekend na O’Hare, gdzie największego ruchu można oczekiwać w poniedziałek.

Z kolei Midway przygotowuje się na odprawę o prawie 50 procent więcej pasażerów przy czym najwięcej w piątek.

Portal Thrillist przewiduje, że na ostatni długi, letni świąteczny weekend wybierze się 153 mln ludzi czyli prawie 53 procent   mieszkańców Stanów Zjednoczonych. Zdecydowana większość z nich mimo wysokich w dalszym ciągu cen benzyny uda się na wypoczynek samochodami.

Planujący wyjazd samochodem przyznali, że właśnie drogie paliwo spowodowało, że ich plany wyjazdowe ograniczyły się do pokonania od 50 do tysiąca mil.

 

BK

Agresywny kierowca z Teksasu miał broń w samochodzie

0

Funkcjonariusze szeryfa powiatu Cook aresztowali we wtorek po południu mieszkańca Teksasu za groźny incydent drogowy. W jego samochodzie znaleziono broń, magazynki z amunicją i dwa noże.

 

Wszystko zaczęło się od nieporozumienia na drodze przy 1200   South Northwest Highway w Barrington Township na przedmieściach Chicago. Znajdujący się w pobliżu patrol biura szeryfa powiatu Cook natychmiast się zatrzymał i aresztował 40-letniego Farida Sagidov z Teksasu.

Po przeszukaniu jego pickupa znaleziono broń. Mężczyzna nie ma pozwolenia na broń czyli karty FOID. Oskarżono go o bezprawne posiadanie broni i agresywne zachowanie na drodze. Sąd wyznaczył w jego sprawie kaucję w wysokości 5 tysięcy dolarów.

 

BK

Mężczyźni z Illinois przyznali się do udziału w szturmie na Kapitol

0

Dwóch mieszkańców metropolii chicagowskiej przyznało się do udziału w szturmie na Kapitol. Za swoją podróż 6 stycznia do Waszyngtonu płacą teraz wysoką cenę – powiedział prokurator federalny.

 

54-letni Dawn Frankowski z Naperville przyznał się do zarzucanych mu czynów w środę a 67-letni David Wiersma z Posen we wtorek. Z ustaleń prokuratury wynika, że mężczyźni najpierw uczestniczyli w wiecu Donalda Trumpa pod hasłem „Stop the Steal” a potem razem z innymi zebranymi szturmowali Kapitol.

W mediach społecznościowych Wiersman napisał ,że to było jak spacer do centrum handlowego. Frankowski zdołał wejść do dwóch biur na Kapitolu ale przebywał tam tylko kilka minut i nie dopuścił się żadnych uszkodzeń dlatego postawiono mu lżejsze zarzuty. Mężczyznom grozi do 6 miesięcy więzienia.

Do tej pory zarzuty w związku ze szturmem na Kapitol postawiono co najmniej 33 mieszkańcom Illinois i ponad 800 w całym kraju.

 

BK

Nastolatek w ciągu jednego dnia dopuścił się 9 carjackings

0

Dwóch nastolatków oskarżono o carjackings. Jeden z nich dopuścił się aż 9 kradzieży samochodów w ciągu zaledwie jednego dnia.

 

Departament policji Chicago podał, że byli uzbrojeni i bezwzględni w stosunku do swoich ofiar. Zarzuty w związku z serią kradzieży samochodów postawiono w środę 16-sto i 17-latkowi. Nie podano jednak ich nazwisk.

17-latek został aresztowany we wtorek przy 6500 South Rockwell Street. Jest oskarżony o dokonanie co najmniej 11 carjackings z bronią w ręku między 18 a 30 sierpnia, w tym dziewięciu w ciągu jednego dnia a mianowicie 20 sierpnia. Usłyszał on 11 zarzutów przestępczego uprowadzenia samochodu z użyciem broni palnej i dwa zarzuty przestępczego uszkodzenia własności rządowej.

Natomiast 16-latek został oskarżony w związku z czterema kradzieżami samochodów z użyciem broni, które miały miejsce 20 sierpnia. Postawiono mu też zarzut posiadania skradzionego auta.

 

BK

Matka z córką ofiarami napadu rabunkowego w pobliżu stacji CTA

0

Matka z córką oraz jej kuzynką zostały napadnięte we wtorek pobliżu stacji Red Line CTA przy 95 ulicy. Kobiety zaatakowało co najmniej 10 osób.

 

Lura Irvine wraz z córką Kenyą wracały do domu po uiszczeniu opłat na Harold Washington College w śródmieściu Chicago. Kiedy wysiadły z pociągu podeszła do nich grupa agresywnie zachowujących się osób. Zażądały oddania wartościowych przedmiotów.

Matka zdążyła zadzwonić pod numer alarmowy 911 zanim jeden z napastników zabrał jej telefon. Kenya została uderzona w twarz i doznała poważnego urazu nosa.

Laura Irvine powiedziała, że już nigdy nie skorzysta z kolejki miejskiej w obawie przed podobnym atakiem. W sprawie napadu policja wszczęła śledztwo.

 

BK

Miliony za 10 dolarów. Mężczyzna z Massachusetts zrealizował zwycięski kupon

0

Zainwestował 10 dolarów i „wyjął” 4 miliony. Mieszkaniec Scituate w stanie Massachusetts jeszcze w lipcu był zwykłym człowiek, a w sierpniu już milionerem. Wszystko dzięki wygranej w grze 4.000.000 Mayhem” – podaje portal MassLive.com.

Richard Bonanno kupił los w grze „4.000.000 Mayhem” z Massachusetts State Lottery w sklepie spożywczym w Hull – przekazali urzędnicy z MSL. Postanowił odebrać swoją wygraną 17 sierpnia jako jednorazową kwotę 2,6 miliona dolarów przed opodatkowaniem.

Oczekuje się, że Quick Pick Food Shop na Nantasket Avenue, gdzie Bonanno zakupił szczęśliwy los na loterię, otrzyma 40 000 dolarów premii za sprzedaż zwycięskiego kuponu.

Inni zwycięzcy loterii w ostatnich tygodniach to między innymi kobieta z Braintree, która planowała zabrać swoją rodzinę do Disney World i mężczyzna z Holbrook, który planował przejść na wcześniejszą emeryturę. Oboje wygrali po 2 miliony dolarów.

Każdego dnia loteria stanowa publikuje listę wszystkich zwycięskich kuponów o wartości ponad 600 dolarów. Największe nagrody wygrane w tym roku w Massachusetts to dwie nagrody o wartości 15 milionów dolarów, z których obie zostały odebrane przez trusty.

Red. JŁ

5-latka w kałuży krwi. Ojciec oskarżony o morderstwo. „To był wypadek. Nie wiem, jak broń wystrzeliła”

0

Ojciec z Florydy został oskarżony o zamordowanie swojej córki po tym, jak zastępcy szeryfa znaleźli 5-latkę w kałuży krwi. Mężczyzna próbował zabić również swoje drugie dziecko. 8-latek walczy teraz o życie – podaje Fox News.

Do makabrycznego zdarzenia doszło w Armature Gate Townhome w Tampa na Florydzie. Krótko po tym, jak matka dziewczynek wróciła z kolacji i ułożyła swoje córki do snu, usłyszała strzały – przekazał szeryf powiatu Hillsborough, Chad Chronister.

„Kiedy szła do łazienki, usłyszała kilka strzałów” – powiedział Chronister podczas konferencji prasowej. „Początkowo myślała, że ​​stało się to tuż przed rezydencją”.

Okazało się, że do strzałów doszło wewnątrz budynku. Kiedy kobieta opuściła dom, zobaczyła sąsiada, który był w trakcie rozmowy z dyspozytorem numery alarmowego 911. „Ona przejęła rozmowę telefoniczną i zaczęła rozmawiać z dyspozytorem 911” – powiedział Chronister.

Z domu kobiety nagle wyszedł mężczyzna – Jermaine Lavanda Bass – później zidentyfikowany jak mąż i ojciec dwójki dzieci. Na rękach niósł rannego 8-letniego syna.

Na miejscu wkrótce pojawili się zastępcy szeryfa. Bass, według Chronistera, powiedział posłom: „To był wypadek. Nie wiem, jak broń wystrzeliła”. Zastępcy zapytali go, czy ktoś jeszcze jest w domu. Powiedział im, że w budynku jest jeszcze jego 5-letnia córka. Funkcjonariusze znaleźli ją chwilę potem – jak relacjonowali – „w kałuży krwi”.

„Nasza 5-letnia ofiara została uznana za zmarłą. Nasz 8-latek walczy o życie” – powiedział Chronister. „Osiemolatek poszedł na operację”.

Bass został oskarżony o morderstwo z premedytacją, wykorzystywanie dzieci i usiłowanie zabójstwa z premedytacją. Matka współpracuje z detektywami.

Red. JŁ

Kalifornijska „BitLicense” na biurku gubernatora. „Krótkowzroczne i nieprzydatne ograniczenia”

Gubernator Kalifornii Gavin Newsom ma podpisać niedawno uchwaloną ustawę, która wymagałaby od giełd cyfrowych aktywów i innych firm kryptograficznych uzyskania licencji na działalność na terenie stanu – podaje CoinDesk.

Ustawa o cyfrowych aktywach finansowych, nazwana „kalifornijską BitLicense”, jest swoistą kalką nowojorskiego rozporządzenia BitLicense, które weszło w życie w 2015 r. Jeśli nowe przepisy zostaną zatwierdzone przez gubernatora Newsoma, wejdą w życie w 2025 roku.

„Chociaż nowatorskość kryptowalut jest tym, co sprawia, że ​​inwestowanie jest ekscytujące, sprawia również, że jest ono bardziej ryzykowne dla konsumentów, ponieważ firmy kryptowalutowe nie są odpowiednio uregulowane i nie muszą przestrzegać wielu tych samych zasad, które dotyczą wszystkich innych” – powiedział członek Zgromadzenia Timothy Grayson (D-Concord), sponsor ustawy, w oświadczeniu.

Wśród wymogów, zawartych w nowych przepisach, jest zakaz handlu stablecoinami – tokenami odzwierciedlającymi np. wartość dolara w skali 1:1. Nie dotyczyłoby to tych stablecoinów, które byłyby emitowane przez bank lub podmiot licencjonowany przez Kalifornijski Departament Ochrony Finansowej i Innowacji. Wymóg jest podobny do tego, zawartego w ustawie Kongresu USA – projekcie proponowanym i nigdy nie uchwalonym – która wymaga od emitentów stablecoinów posiadania licencji bankowej.

Inna klauzula w sekcji stablecoinów ustawy wymagałaby, aby emitenci stablecoinów, którzy przechowują papiery wartościowe jako rezerwę, posiadali kwotę „nie mniejszą niż łączna kwota wszystkich zaległych stablecoinów, wyemitowanych lub sprzedanych w Stanach Zjednoczonych”.

Blockchain Association, organizacja z branży, napisała na Twitterze, że ustawa „stworzy krótkowzroczne i nieprzydatne ograniczenia, które utrudnią kryptowalutom działanie i wypchną wielu innowatorów poza stan”.

Red, JŁ

Autobusy z migrantami z Teksasu dotarły do Chicago. Wietrzne miasto kolejnym celem Abbotta

Chicago kolejnym miastem – po Waszyngtonie i Nowym Jorku – do którego gubernator Teksasu Greg Abbott posłał autobusy z migrantami. W środę wieczorem, około godziny 19:30, na Union Station wysiadła grupka osób, które nielegalnie przekroczyły południową granicę USA – podaje Fox News.

Szacuje się, że w autobusach znajdowało się 80-100 osób, w tym 20-30 małych dzieci. Wielu migrantów twierdzi, że pochodzi z Wenezueli.

Chicago to najnowsze miasto, które gubernator Abbott wziął na celownik po przetransportowaniu setek migrantów do Dystryktu Kolumbii oraz Nowego Jorku. To nie przypadek – podobnie jak wcześniejsze destynacje, Chicago jest kolejnym miastem zarządzanym przez Demokratów.

Gubernator Teksasu  – który sam jest Republikaninem – przekazał w oświadczeniu, że oczekuje przywitania migrantów przez burmistrz Chicago Lori Lightfoot.

„Bezczynność prezydenta Bidena ws. naszej południowej granicy nadal zagraża życiu Teksańczyków – i Amerykanów – i przytłacza nasze społeczności” – powiedział Abbott. „Aby nadal zapewniać bardzo potrzebną pomoc naszym małym, najechanym miastom przygranicznym, Chicago dołączy do innych miast-sanktuariów, Waszyngtonu i Nowego Jorku, jako dodatkowe miejsce docelowe. Burmistrz Lightfoot uwielbia zachwalać odpowiedzialność swojego miasta za przyjmowanie wszystkich bez względu na status prawny i nie mogę się doczekać, aby zobaczyć tę odpowiedzialność w działaniu”.

Rzecznik biura burmistrza Chicago odpowiedział w oświadczeniu, że Greg Abbott „nie ma w sobie wstydu, ani człowieczeństwa”. „Jako miasto robimy wszystko, co w naszej mocy, aby zapewnić tym imigrantom i ich rodzinom schronienie, żywność i, co najważniejsze, ochronę. To nie jest nic nowego; Chicago co roku przyjmuje w naszym mieście setki migrantów i zapewnia bardzo potrzebną pomoc ” – powiedział rzecznik biura Lori Lightfoot.

Red. JŁ

Premier w Wieluniu: Dziś musimy pamiętać, dbać o prawdę i o zadośćuczynienie

0

Dziś musimy pamiętać, dbać o prawdę, myśleć i dbać o zadośćuczynienie; to powinny być główne przesłanki przyświecające nam, gdy o II wojnie światowej dziś myślimy i pamiętamy – mówił w czwartek premier Mateusz Morawiecki w Wieluniu podczas obchodów 83. rocznicy wybuchu II wojny światowej.

Poranne uroczystości upamiętniające wydarzenia sprzed 83 lat rozpoczęły się w czwartek przed godziną 4.40, o której to porze 1 września 1939 r. nastąpił atak niemieckich samolotów bombowych na wieluński szpital Wszystkich Świętych, na który spadły pierwsze ładunki. W nalocie zginęły 32 osoby – pacjenci i personel szpitala.

 

Polegli w nalocie mieszkańcy Wielunia uważani są za pierwsze polskie ofiary II wojny światowej.

 

Ich pamięć uczciło 12 uderzeń podarowanego lokalnej społeczności przez prezydenta Andrzeja Dudę dzwonu „Pamięć i Przestroga”. Uderzenia symbolizowały 1200 mieszkańców Wielunia, którzy ponieśli śmierć 1 września 1939 roku.

 

Premier w rocznicę tamtych wydarzeń przypomniał, że 83 lata temu też był pogodny poranek, wkrótce miał nadejść świt, który dla wielu mieszkańców Wielunia nigdy nie nadszedł.

 

„Bo właśnie tutaj 46 ton bomb zrzuconych na Wieluń znaczyło pierwsze kroki na szlaku II wojny światowej, najkrwawszej wojny w dziejach ludzkości. To właśnie bezbronny Wieluń padł ofiarą bardzo skalkulowanej polityki zastraszenia, polityki zniszczeń” – mówił Morawiecki.

 

Przytoczył słowa Adolfa Hitlera do generałów Wehrmachtu: „Niech litość nie ma dostępu do waszych serc, dokonajcie unicestwienia”.

 

Morawiecki podkreślał, że Polacy mieli być wymordowani, a Polska miała być zniszczona niemal całkowicie. Zaznaczył, że plan ten realizowano z brutalną konsekwencją w licznych zbrodniczych akcjach od pierwszych godzin wojny, także w Wieluniu i okolicznych wioskach, gdzie żywcem palono mieszkańców. Premier wymieniał w tym kontekście także m.in. akcję AB; podkreślał, że kiedy Niemcy zdali sobie sprawę z tego, że los wojny może być dla nich niekorzystny rozpoczęli akcję 1005 – akcję niszczenia śladów.

 

„Całą tę historię trzeba zobaczyć od jej początku do samego końca, do niszczenia śladów zbrodni, wyciągania, palenia, ekshumowania zwłok, mielenia tych zwłok, po to, by nie było śladów. Dlatego kiedy wspominamy, przypominamy tamte dni, musimy mieć świadomość, że cała niemiecka machina zbrodni brała udział w unicestwieniu Polski” – powiedział szef rządu.

 

Przypomniał, że Polska w czasie II wojny światowej straciła kilkanaście milionów ludzi, w tym ponad 5 mln zabitych, zamordowanych, część pozostała poza granicami kraju na zawsze. Jak mówił, w 1938 roku liczbę ludności Polski szacuje się na ponad 35 mln ludzi, a pierwszy spis ludności, spis powszechny, wykonany po wojnie w 1946 roku to poniżej 24 mln ludzi. Premier zauważył, że często mówi się o milionach ludzi, a zapomina się, że za każdym człowiekiem kryje się indywidualna, osobista tragedia i koszmar wojny.

 

„Dla małych chłopców: Marianka, Henia, Tadzia Banasińskich tu, z Wielunia w wieku od 7 do 12 lat nie było tego jutra. Trzej bracia zginęli właśnie tamtego dnia. 1 września. Pomyślmy, kiedy rozmawiamy z innymi o II wojnie światowej, o losie wszystkich ludzi, którzy zginęli, o losie właśnie tych chłopów, dziewcząt” – prosił Morawiecki. „I nasz poeta wołał: +Nie w naszej mocy wybaczać w imieniu tych, których zdradzono o świcie+. Zdradzono o świcie. Właśnie tak, jak mieszkańców Wielunia i mieszkańców setek tysięcy miast i miejscowości Polski” – kontynuował.

 

„Dlatego i my dziś musimy pamiętać, dbać o prawdę, myśleć i dbać o zadośćuczynienie i to powinny być główne przesłanki przyświecające nam, gdy o II wojnie światowej dziś myślimy i pamiętamy” – zaznaczył premier.

 

Morawiecki podziękował wszystkim za podtrzymywanie pamięci o II wojnie światowej, „także tej, którą próbowano jeszcze niedawno zakłamać”. „Tej, która jeszcze mi, gdy byłem młodym człowiekiem, w głowie się nie mieściła, jak bardzo można przeinaczać historię” – dodał.

 

„Dziś musimy wszyscy stać na straży prawdy, właśnie w imieniu tamtych ofiar, musimy stać na straży prawdy, prawdy o przeszłości, właśnie także po to, by budować przyszłość, bo w tę przyszłość musimy iść razem z tymi, którzy umarli podczas II wojny światowej, zginęli, zostali zamordowani w okrutny, bestialski sposób przez niemieckich najeźdźców” – podkreślił.

 

W skierowanych do uczestników obchodów liście marszałek Sejmu Elżbieta Witek zaznaczyła, że Wieluń był pierwszą ofiarą niemieckiej agresji, a naloty na to miasto zostały przeprowadzone z duża premedytacją i okrucieństwem. „Mimo upływu dekad ogrom zbrodni wciąż przeraża, podobnie, jak historyczne kłamstwo, które przez dziesięciolecia było podtrzymywane, by usprawiedliwić niemieckie barbarzyństwo. Dzisiejsze uroczystości są wyrazem pamięci dla ofiar hitlerowskiej zbrodni, a jednocześnie przypomnieniem o bohaterstwie tych, którzy stanęli w obronie ziem polskich” – napisała Witek.

 

Obecny na uroczystościach ambasador Niemiec w Polsce Thomas Bagger zapewnił, że Niemcy uznają swoją historyczną odpowiedzialność i poczuwają się do zachowania pamięci o zbrodniach popełnionych przez Niemców, bez żadnego „ale”. „Świadomy tej odpowiedzialności chylę czoła przed wszystkimi ofiarami napaści Niemiec na Polskę” – powiedział.

 

„Do dziś trudno mi pojąć, jak większość Niemców, moich przodków, mogła pozwolić na te straszliwe zbrodnie. Jak tak wielu z nich mogło samemu stać się mordercami i zbrodniarzami. Dla mojego kraju pamięć o tych zbrodniach wiąże się nierozerwalnie ze zobowiązaniem, by uczynić wszystko aby coś takiego nigdy się nie powtórzyło. Nigdy więcej. Ten cel przyświeca nam, gdy dziś wspólnie wspieramy Ukrainę w walce o wolność i samostanowienie wobec brutalnej napaści Rosji” – przyznał ambasador.

 

W nagranym na rocznicowe uroczystości filmie prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski wskazał, że historia z Wielunia powtarza się obecnie w Charkowie, Mikołajowie, Donbasie, Mariupolu.

 

„Ale jest coś, co już się nie powtórzyło. Nikt nie zawierał paktów z nienawiścią. Od pierwszej minuty tej wojny otrzymujemy realną pomoc od prawdziwych przyjaciół i braci, którzy robią wszystko aby pomóc nam wygrać. Zrobimy wszystko, aby Ukraińcy, Polacy i wszystkie narody Europy żyły swobodnie. Zrobimy wszystko, aby poranek 1 września, poranek 22 czerwca i poranek 24 lutego nie powtórzyły się nigdy więcej, aby nienawiść w końcu przegrała” – przekonywał.

 

Burmistrz Wielunia Paweł Okrasa w swoim wystąpieniu wskazał, że dźwięki dzwonu „Pamięć i Przestroga” przypominają o najtragiczniejszych wydarzenia w ponad 800-letniej historii miasta, ofiarach nalotów, 6 mln zamordowanych Polakach, zniszczonych polskich miastach i wsiach oraz polskim żołnierzu.

 

„Tak, jak przed 83 laty to śpiące, nieuzbrojone miasto zostało bestialsko zaatakowane przez niemieckiego najeźdźcę, tak od 24 lutego tego roku bombardowane są miasta i wioski na Ukrainie. Dziś na naszych oczach rozgrywa się dramat setek tysięcy ukraińskich rodzin i w Wieluniu, jak w żadnym innym mieście ten dramat jest dobrze rozumiany” – powiedział Okrasa.

 

W porannych uroczystościach obok premiera Morawieckiego wzięli udział m.in. wiceministrowie spraw zagranicznych Polski i Ukrainy, parlamentarzyści, kombatanci, duchowni, przedstawiciele samorządów i instytucji państwowych oraz mieszkańcy Wielunia. W hołdzie ofiarom ataku odczytany został Apel Pamięci, po którym oddano salwę honorową.

 

Premier złożył kwiaty przed pomnikiem upamiętniającym zburzony Kościół Farny oraz przed monumentem upamiętniającym nalot bombowy na wieluński szpital pw. Wszystkich Świętych.

 

Przed wojną Wieluń liczył ok. 16 tys. mieszkańców i był oddalony od granicy niemieckiej o 21 km.

 

1 września 1939 r. niemieckie samoloty zrzuciły na miasto 380 bomb o łącznej wadze 46 ton. Według różnych źródeł, w wyniku ataku Luftwaffe, zginęło od 1200 do ponad 2 tys. osób. W gruzach legło 75 proc. miejskiej zabudowy. W Wieluniu nie stacjonowały żadne jednostki Wojska Polskiego, nie było tam również stanowisk obrony przeciwlotniczej. Zdaniem historyków, miasto zbombardowano, by przetestować sprzęt i zastraszyć ludność cywilną. (PAP)

 

autor: Bartłomiej Pawlak

 

bap/ wni/ sdd/ mrr/

Ekstraklasa piłkarska: Lech i Raków coraz wyżej w tabeli

0

Broniący tytułu Lech Poznań i Raków Częstochowa wygrały w środę zaległe spotkania piłkarskiej ekstraklasy. Mistrz Polski pokonał w Gdańsku Lechię 3:0, a wicemistrz wygrał u siebie z Pogonią Szczecin 1:0.

W środę wiele klubów rozgrywało mecze 1/32 finału Pucharu Polski, ale Lech, Raków, Lechia i Pogoń były zwolnione z udziału w tej rundzie z uwagi na wcześniejsze występy w europejskich pucharach. Tylko poznaniacy zdołali awansować do fazy grupowej Ligi Konferencji, pozostałe trzy drużyny odpadły w kwalifikacjach.

 

Czołowa czwórka poprzedniego sezonu mogła więc teraz odrobić część ligowych zaległości. Lech i Raków potwierdziły, że spisują się coraz lepiej.

 

„Kolejorz” odniósł drugie z rzędu zwycięstwo. Gole w Gdańsku strzelili Gruzin Nika Kwekweskiri, Norweg Kristoffer Velde i Michał Skóraś.

 

Lech z siedmioma punktami awansował na 15. miejsce (ma jeszcze jeden mecz zaległy), a Lechia pozostała z trzema na ostatniej pozycji (również spotkanie zaległe). Drużyna z Trójmiasta pozostaje w dużym kryzysie – przegrała czwarte spotkanie z rzędu.

 

Na trzecie miejsce po zwycięstwie nad Pogonią 1:0 awansował Raków, a gola głową strzelił w 55. minucie Mateusz Wdowiak.

 

„Wygraliśmy bardzo ważny mecz z drużyną, która ma duże aspiracje i na pewno będzie w czołówce ekstraklasy” – cieszył się trener Rakowa Marek Papszun.

 

Częstochowski zespół szybko otrząsnął się po porażce w dogrywce ze Slavią Praga w ostatniej rundzie eliminacji LK – od tego czasy wygrał oba mecze w ekstraklasie; wcześniej 4:1 ze Śląskiem Wrocław.

 

Raków ma 13 punktów, podobnie jak czwarta Pogoń, ale jedno spotkanie rozegrane mniej.(PAP)

 

bia/ pp/

Kiedyś komik i aktor. Dziś cały świat widzi w nim bohatera. Czy słusznie? Książka „Wołodymyr Zełenski. Ukraina we krwi”

0

Kiedyś komik i aktor. Dziś cały świat widzi w nim bohatera. „Wołodymyr Zełenski. Ukraina we krwi” autorstwa Gallaghera Fenwicka to biografia przedstawiająca nietypową ścieżkę kariery od aktorstwa i ról komediowych, aż do polityki i najważniejszego urzędu w kraju. Pokazuje, z jakimi sytuacjami politycznymi Zełenski musiał się zmierzyć, oraz w jaki sposób stał się bohaterem nie tylko Ukrainy oraz największym wrogiem Putina. Premiera już 7 września.

Czytelnicy poznają Wołodymyra jako chłopca dorastającego w żydowskiej rodzinie, w górniczym miasteczku Krzywy Róg. Był synem profesora cybernetyki i inżynierki. W książce dyrektorka podstawówki, do której chodził, wspomina jego zamiłowanie do literatury, tańca i teatru. W trakcie studiów wraz z przyjaciółmi założył grupę artystyczną Kwartał 95 i zyskał popularność jako komik. Ku niezadowoleniu rodziców, którzy pragnęli, by został prawnikiem, brylował w humorystycznych programach telewizyjnych. Największą popularność przyniósł mu serial „Sługa narodu” i grana w nim główna rola nauczyciela, który został prezydentem.

 

Gdy w 2019 roku Zełenski objął stanowisko głowy państwa, ta rola okazała się znacznie trudniejsza, niż mógł przypuszczać. Od początku swojej kadencji mierzył się z podobnymi problemami jak jego alter ego w serialu, między innymi walką z korupcją i wszechobecnymi wpływami Rosji. Jednak w żaden sposób nie mógł przygotować się na to, co się wydarzy. „Wołodymyr Zełenski. Ukraina we krwi” ukazuje między innymi kulisy jego zwycięstwa, rewolucję na Majdanie, aneksję Krymu przez Putina, wojnę w Donbasie czy aferę Pandora Papers.

 

Kiedy w lutym 2022 roku Rosja bestialsko zaatakowała Ukrainę, prezydent zaimponował światu swoją odwagą, opanowaniem i oddaniem ojczyźnie:

 

„Zełenski (…) stał się twarzą oblężonego narodu gotowego na walkę do samego końca. Kiedy przemawiał przed europosłami, osłupiałymi powrotem wojennej tragedii do Europy, jego zachrypły, pełen determinacji głos wymusił szacunek słuchaczy i doprowadził do płaczu tłumaczkę, która przekładała jego przemówienie z ukraińskiego na angielski. Ukraiński prezydent, przed zakończeniem przemowy, podniósł do góry zaciśniętą pięść, symbol walki z faszyzmem, jakby chciał powiedzieć: >>Nie przejdą!<<. Jego kraj (liczący około 600 tysięcy kilometrów kwadratowych powierzchni i 44 miliony obywateli) patrzy prosto w oczy rosyjskiemu sąsiadowi, stanowiącemu największy pod względem powierzchni kraj na świecie (17 milionów kilometrów kwadratowych zamieszkane przez 145 milionów mieszkańców). Wojna nie sprowadza się do kwestii rozmiarów, jednak powyższe liczby wzmocniły mit o małym klaunie, który stał się prezydentem i teraz mierzy się z olbrzymem. Miliony ludzi na całym świecie postrzegają Zełenskiego jako wcielenie bohaterstwa – unieśmiertelnione na obrazach, które błyskawicznie zyskiwały ikoniczny status. Teraz jest on przedstawiany jako Dawid walczący z Goliatem czy Kapitan Ukraina – w nawiązaniu do bohatera z amerykańskich komiksów uniwersum Marvela. Zakrawa to na ironię losu w przypadku prezydenta, który w swojej mowie inauguracyjnej stwierdził: >>Nie chcę, żebyście wieszali w swoich gabinetach moje zdjęcie. Prezydent nie powinien być ikoną, bożkiem ani portretem. Lepiej powieście sobie zdjęcia swoich dzieci i zerkajcie na nie za każdym razem, kiedy przyjdzie wam podjąć jakąś decyzję<<”. (fragment: „Wołodymyr Zełenski. Ukraina we krwi” G. Fenwick).

 

Autorem opowieści o tym, jak współczesny Charlie Chaplin został Churchillem, jest francuski dziennikarz Gallagher Fenwick – absolwent Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, reporter anglojęzycznej redakcji France 24, korespondent w Jerozolimie w trakcie konfliktu izraelsko-palestyńskiego.

 

Książka do kupienia na: https://bit.ly/3AyDh5C

 

Źródło informacji: Wydawnictwo MOVA

 

UWAGA: Za materiał opublikowany przez redakcję PAP MediaRoom odpowiedzialność ponosi jego nadawca, wskazany każdorazowo jako „źródło informacji”.

US Open: „Ostatni taniec” Sereny Williams trwa

0

Zapowiadająca rychły koniec kariery Serena Williams wygrała z wiceliderką światowego rankingu tenisistek Anett Kontaveit z Estonii 7:6 (7-4), 2:6, 6:2 i awansowała do trzeciej rundy wielkoszlemowego US Open w Nowym Jorku. „Znowu to zrobiła!” – napisał dziennik „US Today”.

Występ najbardziej utytułowanej tenisistki w datowanej od 1968 roku Erze Open tenisa znowu przykuł uwagę, nie tylko amerykańskich fanów tego sportu, a tysiące kibiców na korcie im. Arthura Ashe’a stworzyły niepowtarzalną atmosferę.

 

„Bez względu, ile jeszcze potrwa jej podróż po Flushing Meadows Williams pokazała, że wciąż jest zdolna do zachwycającego tenisa, wciąż może wygrywać i ma apetyt na więcej” – napisała w relacji z trwającego prawie dwie i pół godziny pojedynku agencja prasowa Associated Press.

 

Amerykanka, która we wrześniu skończy 41 lat i obecnie zajmuje 605. pozycję w rankingu światowym, w 1. rundzie pokonała w dwóch setach 80. w tym zestawieniu Dankę Kovinic. W środę pokazała, że najbardziej lubi największe wyzwania i po raz 23. w ostatnich 25 próbach okazała się lepsza w pojedynku z zawodniczką zajmującą jedno z dwóch czołowych miejsc w klasyfikacji WTA.

 

„To wyjątkowe chwile, pewnie już ostatnie takie, ale jeszcze trochę dawnej siebie we mnie zostało” – przyznała Williams po tym, jak na 42-0 poprawiła swój bilans w dwóch pierwszych rundach US Open. W trzeciej przegrała w Nowym Jorku tylko raz – w debiucie 24 lata temu.

 

W piątek sześciokrotna mistrzyni US Open o miejsce o 1/8 finału powalczy z 29-letnią Ajlą Tomljanovic, urodzoną w Chorwacji, ale obecnie grającą pod flagą Australii 46. rakietą świata. Będzie to ich pierwsza konfrontacja.

 

„Teraz mam pustkę w głowie. O mój Boże, nigdy nie grałam przeciw niej, nie wiem, jak do tego podejść, ale już czuję nerwy i onieśmielenie” – przyznała Tomljanovic, która uważa się za fankę Williams.

 

„Wiem tylko, czego mogę się spodziewać. Dwukrotnie grałam na korcie numer 7, gdy Serena występowała na korcie centralnym i słyszałam, co tam się działo, a to nie jest blisko…” – dodała kolejna rywalka bohaterki tegorocznego US Open.

 

W meczu z Kontaveit Williams potrafiła uderzyć piłkę z prędkością ponad 190 km/h, nie ustępowała przeciwniczce w dłuższych wymianach, w najważniejszych momentach rozstrzygniętego w tie-breaku pierwszego seta popisała się błyskotliwymi uderzeniami, a po przegraniu drugiej partii, w trzeciej – po przerwie toaletowej – wyraźnie dominowała na korcie, jak to robiła przez lata na tenisowych scenach całego świata.

 

„Co się stało? Nic, jestem po prostu Sereną. Po przegraniu drugiego seta pomyślałem: +O Boże, lepiej się postaram, bo przecież nigdy tutaj nie odpadłam tak szybko+, a gram tu od 1998 roku” – powiedziała z uśmiechem.

 

„Od kiedy triumfowałam tu po raz pierwszy w 1999 roku, w wieku 17 lat, mam to coś, jakiś X factor” – dodała.

 

Znów były zaciśnięta, pięść, zawziętość, ambicja, okrzyki radości, ale i złości – wszystko to, co przez lata było jej znakiem firmowym.

 

Wiceliderka światowego rankingu z Estonii, podobnie jak dwa dni wcześniej Kovinic, była w środę – niezależnie od wyniku – tłem dla Amerykanki. Mogła liczyć jedynie na skromne brawa, podczas gry Williams towarzyszył aplauz i owacje zarówno przed meczem, jak i czasie jego trwania.

 

„Nigdy takiej atmosfery na korcie wcześniej nie doświadczyłam, ale nie uważam, że publiczność była niesprawiedliwa. Po prostu kibice bardzo chcieli, by Serena wygrała” – zaznaczyła Kontaveit.

 

W czwartek wraz ze starszą siostrą Venus rozpocznie występ deblowy. Wspólnie zdobyły 14 tytułów wielkoszlemowym w tej specjalności.

 

„Jestem gotowa” – przyznała Williams, która występuje w US Open w czarnym stroju zdobionym diamentami, jak i specjalnych butach, na których widnieją napisy „królowa” i „mama”.

 

A pytana, czy w singlu czuje się pretendentką do tytułu i gotowa walczyć o 24. wielkoszlemowy tytuł, odparła: „Nie wybiegam myślami tak daleko. Dobrze się bawię i robię to, co sprawia mi przyjemność”.(PAP)

 

pp/

Ropa w USA rozpoczyna wrzesień od spadków cen

0

Wrzesień na giełdzie paliw w Nowym Jorku rozpoczyna się od spadków cen ropy z powodu obaw, że globalne spowolnienie gospodarcze zaszkodzi popytowi na energię. Słabych nastrojów na rynkach paliw nie wspiera ani potencjalne cięcie dostaw ropy z krajów OPEC+, ani malejące zapasy ropy w USA – informują maklerzy.

Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na X kosztuje na NYMEX w Nowym Jorku 89,05 USD, niżej o 0,56 proc.

 

Brent na ICE w dostawach na XI wyceniana jest po 95,15 USD za baryłkę, niżej o 0,51 proc.

 

Ropa zaliczyła 3 poprzednie miesiące ze spadkiem cen, co jest najdłuższą serią zniżek notowań surowca od 2020 r. Nie wygląda też na to, aby sytuacja miała się zmienić, zwłaszcza że banki centralne na świecie, w tym amerykańska Rezerwa Federalna, zaostrzają swoją politykę monetarną w czasie zwalczania wysokiej inflacji.

 

Tymczasem na rynkach pojawiło się krótkotrwałe zagrożenie dla podaży ropy po tym, jak tankowiec z ropą naftową, pływający pod banderą Singapuru – Affinity V, utknął w środę po godz. 19 na wąskim odcinku Kanału Sueskiego blokując ten strategiczny szlak wodny.

 

Uszkodzenie systemu sterowania spowodowało, że 64-tonowy tankowiec uderzył w nabrzeże i stanął w poprzek na 143 kilometrze blokując drogę innym jednostkom.

 

Wysłane do akcji holowniki odciągnęły Affinity V od brzegu i ustawiły go w prawidłowej pozycji. Po pięciu godzinach żeglugę na kanale wznowiono.

 

Tankowiec zmierza do Yanbu w Arabii Saudyjskiej.

 

Inwestorzy na rynkach paliw mogą zachowywać ostrożność przed planowanym na 5 września spotkaniem OPEC+ w sprawie polityki produkcyjnej tej grupy. Przedstawiciele sojuszu mogą podjąć decyzję o zmniejszeniu dostaw ropy, co zasygnalizowała już wcześniej Arabia Saudyjska.

 

W centrum uwagi rynków pozostaje też możliwe wznowienie umowy nuklearnej z Iranem, co z czasem utorowałoby drogę do większych dostaw ropy z tego kraju.

 

„Rynki ropy +trawią+ obecnie sprzeczne czynniki, które mogą wyzwolić dalsze spadki lub kolejne zwyżki cen surowca” – wskazuje Vishnu Varathan, szef działu ekonomii i strategii w Mizuho Bank Ltd.

 

„Inwestorzy na pewno pozostaną ostrożni do poniedziałkowego spotkania 23 krajów OPEC+” – dodaje.

 

Tymczasem w USA maleją zapasy ropy, już 3. tydzień z rzędu.

 

Zapasy surowca w ub. tygodniu spadły o 3,33 mln baryłek, czyli o 0,79 proc. do 418,346 mln baryłek – poinformował w najnowszym raporcie amerykański Departament Energii (DoE).

 

Zapasy benzyny spadły w tym czasie o 1,17 mln baryłek, czyli o 0,54 proc. do 214,475 mln baryłek.

 

Rezerwy paliw destylowanych, w tym oleju opałowego, wzrosły z kolei jedynie o 112 tys. baryłek, czyli o 0,1 proc. do 111,706 mln baryłek – podał DoE.

 

Do zwiększenia swojego eksportu ropy naftowej przygotowuje się tymczasem Libia, która planuje wyeksportować we wrześniu 34,5 mln baryłek ropy, czyli 1,15 mln baryłek dziennie – wynika z programu załadunków surowca pozyskanego, do którego dotarła agencja Bloomberg.

 

Dzienny wolumen eksportu libijskiej ropy ma być najwyższy we wrześniu – jak do tej pory w tym roku – wobec 944 tys. b/d w sierpniu.

 

Z kolei Angola obniży od października eksport swojego surowca do najniższego poziomu od lipca 2021 r. – podaje agencja Bloomberg.

 

Angola zamierza wyeksportować w październiku 1,01 mln baryłek ropy dziennie, co jest najniższym poziomem od lipca 2021 r. Eksport ropy z Angoli obejmie 33 ładunki, co da łącznie 31,3 mln baryłek. (PAP Biznes)

 

aj/ osz/

Prezydent: Na Westerplatte spotykamy się także po to, aby ostrzec świat

0

Spotykamy się na Westerplatte także po to, aby po raz kolejny ostrzec świat, by nigdy nie powtórzyło się już to, co było najstraszliwszym kataklizmem XX wieku – powiedział w czwartek prezydent Andrzej Duda podczas obchodów 83. rocznicy wybuchu II wojny światowej, które odbyły się na Westerplatte.

Z udziałem prezydenta Andrzeja Dudy odbyły się w czwartek nad ranem na Westerplatte obchody 83. rocznicy wybuchu II wojny światowej, organizowane przez Wojsko Polskie. Zgodnie z tradycją poranne uroczystości rozpoczęły się dźwiękiem syren alarmowych o godz. 4.45, ponieważ o tej godzinie 1 września 1939 r. nastąpił niemiecki atak na polską Wojskową Składnicę Tranzytową, ulokowaną na gdańskim półwyspie. Żołnierze Wojska Polskiego i zaproszeni goście odśpiewali hymn państwowy, a na maszt została wciągnięta flaga.

 

W uroczystości odbywającej się u stóp pomnika Obrońców Wybrzeża wzięli także udział m.in. marszałek Senatu Tomasz Grodzki, wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak, ministrowie, parlamentarzyści, samorządowcy, przedstawiciele Instytutu Pamięci Narodowej.

 

Zgromadzonych uczestników powitał gospodarz ceremonii minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, który podkreślił, że 83 lata temu Niemcy rozpoczęły II wojną światową, najtragiczniejszą i najbardziej krwawą w historii ludzkości.

 

Po wystąpieniu wicepremiera, zapalono znicz pokoleń. Jako pierwszy ogień przekazał Czesław Nowak, działacz opozycji antykomunistycznej, stojącym przed pomnikiem uczestnikom sztafety pokoleń – reprezentantom różnych formacji wojskowych oraz harcerzom i uczniom szkół mundurowych.

 

Prezydent Andrzej Duda, prezes Instytutu Pamięci Narodowej dr Karol Nawrocki oraz dyrektor Muzeum II Wojny Światowej prof. Grzegorz Berendt przekazali notę identyfikacyjną legionisty Zygmunta Zięby. Odebrał ją Stanisław Jastrzębski, syn siostry poległego obrońcy Westerplatte.Kpt. Patryk Koroś z Dowództwa Garnizonu Warszawa odczytał uroczysty Apel Pamięci, po którym oddano dwanaście salw armatnich.

 

Prezydent w swoim wystąpieniu zauważył, że po raz kolejny od dziesięcioleci Polacy o poranku 1 września spotykają się na Westerplatte. „My Polacy i nasi goście – bardzo często zwłaszcza w ostatnich latach także i z odległych zakątków świata – spotykamy się po to, by wspomnieć, upamiętnić, oddać hołd pomordowanym i poległym, a także po raz kolejny ostrzec świat, by nigdy nie powtórzyło się już to, co było najstraszliwszym kataklizmem XX wieku” – podkreślił Duda.

 

Przypomniał, że 83 lata temu „Niemcy ogarnięte hitlerowską, nazistowską ideologią, w porozumieniu ze swoim ówczesnym sojusznikiem, Związkiem Sowieckim, ogarniętym ideologią komunistyczną, rozpoczęły II wojną światową, napadając bez żadnego ostrzeżenia, bez wypowiedzenia wojny na Polskę”. Jak dodał, Polska była wtedy odrodzonym państwem, które miało za sobą niecałe 21 lat ponownie niepodległego i suwerennego istnienia.

 

„Tak, to była absolutnie jedna z najstraszliwszym tragedii w naszych dziejach. Nie tylko dlatego, że odebrała nam wolność. Nie tylko dlatego, że odebrała nam państwo – bo po sowieckim ataku na Polskę i po uściśnięciu sobie dłoni przez sowieckich i niemieckich żołnierzy, polskie państwo zniknęło z mapy po raz, niestety, kolejny w dziejach. Ale także dlatego, że wojna ta pociągnęła za sobą miliony ofiar wśród polskich obywateli i nieprzeliczone, niepowetowane straty dla naszej ojczyzny i dla naszego narodu” – podkreślił Duda.

 

Jak zauważył, „obrona Westerplatte przeszła do legendy polskiego żołnierza i legendy bohaterstwa żołnierza w ogóle, w aspekcie nie tylko polskim, nie tylko europejskim, ale i światowym”. „Albowiem tutaj właśnie tych 182 żołnierzy, przy ogólnym założeniu strategicznym obrony tej placówki przez niecałe 24 godziny, z uzbrojeniem przewidzianym w zasadzie przed atakiem piechoty, znalazło się pod ogniem artyleryjskim (…), realizowanym przez niemieckie wojska lotnicze, znalazły się pod atakiem sił prawie dwudziestokrotnie silniejszych niż ta jednostka” – mówił.

 

Prezydent podkreślił, że dla każdego Polaka Westerplatte jest symbolem oddania Ojczyźnie, niezłomności i wielkiego ducha, który jest symbolem polskiego żołnierza. Przypomniał, że polscy żołnierze bronili się przez tydzień. „W Polskę i świat szedł komunikat +Westerplatte broni się nadal+. W wielu miejscach obrona trwała zamieniając się czasem w walkę do samego końca. Komunikat stąd dodawał sił i wiary, że Polska przetrwa” – dodał.

 

Prezydent zaznaczył, że mamy świetnie przygotowanych, bohaterskich żołnierzy także i dzisiaj. „Mamy młodych ludzi, którzy garną się do tego, by odbyć przygotowanie wojskowe, by stanąć do obrony ojczyzny. Trzeba to wykorzystać” – stwierdził. Według prezydenta, trzeba umożliwić im realizację tych szlachetnych ambicji. „To jest nasze wielkie zadanie. Trzeba zapewnić polskiemu żołnierzowi godne uzbrojenie, tak by mógł bronić Ojczyzny sprawnie i bezpiecznie. To jesteśmy winni tym, którzy walczyli o wolna i suwerenną Polskę” – powiedział Duda.

 

Jak zauważył, dziś Polska jest wolna, dzięki zasługom tych, którzy przeżyli i którzy o tę wolność starali się aż do czasu, gdy wróciła oraz dzięki bohaterstwu ich dzieci, następnego pokolenia. „Także obecnego dziś tu i wymienionego jako ci, którzy stanowili niepodległościową opozycję” – podkreślił. „Ludzi +Solidarności+, którym dziękowaliśmy w ostatnich dniach, upamiętniając rocznicę Porozumień Sierpniowych” – zaznaczył.

 

Prezydent zaznaczył, że „II wojna światowa, położyła się cieniem dla Polaków na dziesięciolecia”. „Cieniem, którego pozostałości są do dziś, bo kto wie, jak dziś wyglądałaby dziś Polska i ile by nas tu mieszkało, na tej ziemi, gdybyśmy nie zostali w 1939 roku zdradziecko napadnięci przez Niemców idących ramię w ramię z Sowietami, przez nazistów i sowieckich komunistów, (…) przez ich zdradzieckie, podłe braterstwo broni” – mówił.

 

„Kto wie, jakie byłoby dziś nasze państwo, gdyby nie zginęło wówczas 6 mln obywateli, w tym 3 mln obywateli polskich narodowości żydowskiej, którzy zostali po prostu bestialsko pomordowani w obozach koncentracyjnych, w miejscach często masowej zagłady, gdyby nie stali się ofiarami Holokaustu. Gdyby nie wszyscy inni obywatele polscy, którzy zostali pomordowani i którzy polegli na wszystkich frontach II wojny światowej, walcząc o to, by nazistów pokonać” – podkreślił Duda.

 

Przypomniał, że Polska później straciła jeszcze kolejne 5 mln obywateli, którzy „albo pozostali poza granicami tej Polski, zmienionymi przez II wojnę światową, albo też po prostu nie wrócili już do Polski, bo uważali właśnie, że nie jest ona wolna, nie jest suwerenna”. Jak dodał, „do dziś w wielu miejscach nie udało się odbudować Polski tak pięknej, jak była ona przed II wojną światową”. Wymienił w tym kontekście m.in. Warszawę, symbol niezłomności, którą „Hitler chciał wymazać z mapy jako stolicę Polski, czyniąc zarazem z nas, Polaków, niewolników”.

 

„Tego samego pragnęli zresztą wtedy rosyjscy Sowieci, również mszcząc się za swój blamaż z 1920 roku i klęskę, jaką wówczas ponieśli w wojnie z Polską. Świadectwem tej zemsty był okrutny, straszliwy mord przekraczający wszelkie normy prawa międzynarodowego na polskich oficerach, znany jako zbrodnia katyńska, było okrucieństwo, z jakim traktowali oni polskich obywateli, wywożąc ich na Wschód i mordując, jak działo się to w czasie obławy augustowskiej” – powiedział prezydent.

 

Zauważył, że imperialistyczne dążenia do brutalnego podporządkowania sobie innych państw i narodów nie zniknęły ze świata i nie zniknęły z ambicji niektórych polityków i niestety również i niektórych narodów. „Obserwujemy to dzisiaj za naszą wschodnia granicą, gdzie Rosja już niesowiecka, ale wraca do swoich wielkoruskich imperialistycznych pragnień, by górować nad innymi narodami, by władać nimi, by sobie je podporządkować, by trzymać je za gardło, a jeśli nie chcą się poddać – by je zniszczyć, jesteśmy tego dziś tego świadkami” – powiedział Duda.

 

Jak mówił, dzieje się to w stosunku do Ukrainy, która została bestialsko zaatakowana, najpierw skrycie, w 2014 roku pod pozorem działań separatystów, a w tym roku otwarcie poprzez brutalną napaść, którą z przerażeniem obserwował cały świat. „Bo do końca wierzono, że coś, co było już tylko historyczną pamięcią II wojny światowej, nigdy się nie powtórzy, że nikt się więcej nie odważy otwarcie zaatakować innego państwa i narodu, zwłaszcza w tak potężnej, wielkiej skali, że te obrazy, które świat zna z czarno-białych archiwalnych nagrań z czasów II wojny światowej nigdy nie zostaną zobaczone w naturalnym kolorze, znowu” – mówił Andrzej Duda.

 

„Tymczasem są, są artyleria i samoloty brutalnie burzące budynki, w których mieszkają zwyczajni ludzie, cywilni obywatele suwerennego państwa, mordowani w piwnicach i na ulicach, także strzałem w tył głowy. Przecież znamy to sprzed osiemdziesięciu lat i patrzymy na to znowu, to musi zostać zatrzymane. My Polacy wiemy to i rozumiemy doskonale. Dlatego czynimy wszystko, by pomóc w obronie naszym ukraińskim sąsiadom i by pomóc wszystkim tym, którzy przed tą wojną uciekają, ratując swoje życie” – podkreślił prezydent.

 

„Dlatego dzisiaj wzywamy wszystkich naszych sojuszników i cały świat, cały czas nieprzerwanie, by pomóc Ukrainie i zatrzymać rosyjski imperializm” – oświadczył. Podkreślił, że przed imperializmem nie wolno się cofać, ani nie wolno się go obawiać. Jak dodał, należy się mu, „a także neoimperialistycznym mrzonkom” w zdecydowany sposób przeciwstawiać. Jak ocenił, jest to dziś najważniejsze zadanie dla całego świata.

 

Prezydent zwrócił uwagę także na konieczność budowania potencjału polskiej armii i jak najszybszego uzbrojenia jej w nowoczesny sprzęt, „nie oglądając się na przeciwności”, po to, by Polacy nie musieli oglądać takich strasznych obrazów, jakie oglądali ich dziadkowie i rodzice w 1939 roku i latach następnych.

 

Po przemówieniu prezydenta harcerze ze Związku Harcerstwa Polskiego oraz ze Związku Harcerstwa Rzeczpospolitej odczytali „przesłanie Westerplatte”. Następnie biskup polowy Wojska Polskiego ks. bp Wiesław Lechowicz, ewangelicki biskup wojskowy, ks. bp Marcin Makula oraz prawosławny ordynariusz wojskowy ks. abp Jerzy Pańkowski zostali poproszeni o słowa modlitwy.

 

Żołnierze wojskowej asysty honorowej złożyli wieniec pod Pomnikiem Obrońców Wybrzeża; Orkiestra Reprezentacyjna Marynarki Wojennej odegrała „Hymn do Bałtyku” oraz „Pieśń Reprezentacyjną Wojska Polskiego”.

 

W trakcie trwania uroczystości nad półwyspem Westerplatte przeleciały polskie samoloty F-16 i amerykańskie F-22 Raptor.(PAP)

 

autor: Piotr Mirowicz

 

pm/ par/

„Twierdza Warszawa”, czyli książka o pierwszej wielkiej bitwie miejskiej II wojny

0

Obrona Warszawy jest najbardziej chwalebną z kart Września’ 39 z udziałem Wojska Polskiego – mówi PAP Dariusz Kaliński, autor książki „Twierdza Warszawa”. „Dla Polaków obrona Warszawy miała ogromne znaczenie symboliczne, ponieważ dopóki broniła się Warszawa – istniała Polska, a państwo polskie broniło się” – dodał. Książka wkrótce trafi do księgarń.

 

Walcząca Warszawa to nie tylko powstanie, które wybuchło w sierpniu 1944 r. Jak wskazuje w swojej książce Dariusz Kaliński, Twierdza Warszawa postawiła się Niemcom już we wrześniu 1939 r. „Obrona Warszawy jest najbardziej chwalebną kartą Września ‘39 z udziałem Wojska Polskiego” – powiedział w rozmowie z PAP Dariusz Kaliński.

 

„Dla Niemców Warszawa miała znaczenie strategiczne. Stanowiła główny węzeł komunikacyjny kraju, na jej terenie znajdowały się również magazyny wojskowe i liczne zakłady przemysłowe. Ponadto była siedzibą polskich władz państwowych i wojskowych” – wskazał autor książki. Zaznaczył także, że „dla Polaków obrona Warszawy miała natomiast ogromne znaczenie symboliczne, ponieważ dopóki broniła się Warszawa – istniała Polska, a państwo polskie broniło się” – podkreślił.

 

Kaliński zwrócił też uwagę na to, że „niezmiernie rzadko wspomina się również, że Warszawa miała być celem ataku nie tylko armii niemieckiej”. „Zgodnie z artykułem drugim tajnego protokołu dodatkowego paktu Ribbentrop-Mołotow jej część prawobrzeżna, czyli Praga, znalazła się w strefie interesów sowieckich. W związku z tym sztabowcy Armii Czerwonej poczęli opracowywać plany uderzenia w kierunku polskiej stolicy od wschodu. Niemcy niemal do ostatnich dni oblężenia wyczekiwali na podejście pod miasto oddziałów swojego moskiewskiego sojusznika, by wspólnie z nimi ostatecznie zdławić polski opór” – wyjaśnił.

 

Jedną z twarzy obrony Warszawy we wrześniu 1939 r. był prezydent miasta Stefan Starzyński. „Chciałem, by Warszawa była wielka. Wierzyłem, że wielka będzie. Ja i moi współpracownicy kreśliliśmy plany, robiliśmy szkice wielkiej Warszawy przyszłości. I Warszawa jest wielka. Prędzej to nastąpiło, niż przypuszczaliśmy. Nie za lat pięćdziesiąt, nie za sto, lecz dziś widzę wielką Warszawę. Gdy teraz do Was mówię, widzę ją przez okna w całej wielkości i chwale, otoczoną kłębami dymu, rozczerwienioną płomieniami ognia, wspaniałą, niezniszczalną, wielką, walczącą Warszawę. I choć tam, gdzie miały być wspaniałe sierocińce – gruzy leżą, choć tam, gdzie miały być parki – dziś są barykady gęsto trupami pokryte, choć płoną nasze biblioteki, choć palą się szpitale – nie za lat pięćdziesiąt, nie za sto, lecz dziś Warszawa broniąca honoru Polski jest u szczytu swej wielkości i chwały” – zaznaczał w ostatnim przemówieniu Starzyński.

 

Jak podkreślił autor książki, „poświęcenie Starzyńskiego i zaangażowanie podczas obrony stolicy było ogromne”. „Po agresji Sowietów na Polskę i po opuszczeniu przez władze terytorium kraju, to właśnie Stefan Starzyński był upatrywany jako główny przedstawiciel polskich władz politycznych. Podejrzewam, że również z tego powodu Niemcy później go zamordowali, ponieważ obawiali się, że stanie na czele polskiej konspiracji i porwie za sobą naród, tak jak uczynił to z mieszkańcami Warszawy” – powiedział Kaliński.

 

Obrona Warszawy nie miała jednak wyłącznie znaczenia symbolicznego. „Miała także znaczenie praktyczne. Należy bowiem wiedzieć, że Warszawa wraz z pobliską Twierdzą Modlin w pewnym momencie angażowała na polskim froncie około jednej trzeciej niemieckich sił, co miało duże znaczenie dla obrony pozostałego terytorium kraju” – zaznaczył autor książki. Jednak pod względem organizacyjnym obrona stolicy nie była zdaniem łatwym. „Pamiętajmy, że w pierwszych dniach września Warszawa nie miała stałej załogi wojskowej, przypisanej do jej obrony. W chwili, gdy niemieckie czołgi przerwały front pod Częstochową, polskie dowództwo wojskowe musiało zorganizować obronę Warszawy od podstaw” – podkreślił Kaliński. Była to jednak obrona doraźna, bo zdecydowano się stworzyć ją w oparciu o oddziały, które, często przypadkowo, były już na miejscu, ale miały kompletnie inne rozkazy. „Warto też wiedzieć, że właśnie z uwagi na szczupłość tych sił nie przewidziano obsadzenia starych fortów porosyjskich, które pierścieniem otaczały Warszawę. Zdecydowano się na obronę stolicy bezpośrednio na murach miasta, czyli pozycje obronne umieszczono wzdłuż ulic, na obrzeżach zwartej zabudowy poszczególnych dzielnic. Po prostu potrzeba do tego było mniej żołnierzy” – wyjaśnił autor.

 

Poza Wojskiem Polskim w obronę stolicy zaangażowała się ludność cywilna. „Cywile przede wszystkim pomagali wojsku w budowaniu barykad, okopów oraz schronów przeciwlotniczych” – powiedział Kaliński. Ludność cywilna wspierała także w akcji obrony przeciwpożarowej straż pożarną. „W Warszawie funkcjonowała cywilna struktura Obrony Przeciwlotniczej (OPL), która pomagała strażakom w gaszeniu pożarów budynków po niemieckich nalotach i ostrzale artyleryjskim. Każdy budynek posiadał swój posterunek OPL, złożony z jego mieszkańców, bądź pracowników w przypadku przedsiębiorstwa czy gmachu użyteczności publicznej” – zwrócił uwagę.

 

Zaangażowanie ludności cywilnej dla żołnierzy miało duże znaczenie psychologiczne. „Warto również wiedzieć, że na mocy decyzji prezydenta Stefana Starzyńskiego oraz działaczy PPS powstawały w Warszawie oddziały ochotnicze złożone głównie z robotników, które w końcowych dniach obrony stolicy udzielały realnego wsparcia wojskowego” – podkreślił Dariusz Kaliński.

 

Warszawa broniła się jednak w pewnym osamotnieniu ze strony państw alianckich. „Z Londynu, Paryża czy innych stolic przychodziły depesze, które miały podbudować moralnie polski opór. Ich znaczenie było jednak symboliczne, właściwie nie niosły ze sobą żadnego wsparcia praktycznego” – powiedział autor. Francuzi – co prawda – podjęli pewną dość ograniczoną ofensywę na froncie, ale zakończyła się ona już po kilku dniach niewielkimi zaledwie zdobyczami terytorialnymi. „Z kolei Anglicy ograniczyli się do bombardowaniu kilku niemieckich celów wojskowych, jednak pilotom narzucono rygor, aby nie bombardowali celów cywilnych. Niemcy natomiast nie mieli problemu z tym, aby w stolicy Polski bombardować cele cywilne. W 1939 r. Warszawa, jako pierwsze miasto podczas II wojny światowej, była poddawana zmasowanym bombardowaniom dywanowym” – podkreślił Kaliński.

 

W 1939 r. Warszawa nie przegrała żadnej bitwy podczas jej obrony. „Miasto poddało się, ponieważ nie było sensu narażać ludności na śmierć w wyniku dalszej walki. Ponadto sytuacja państwa – zwłaszcza po agresji Sowietów – była tragiczna. Kiedy polskie władze opuściły terytorium kraju, dalszy opór przestał mieć jakikolwiek sens, zwłaszcza że nie było wsparcia ze strony państw zachodnich” – wyjaśnił PAP autor książki.

 

Obrona stolicy w 1939 r. nie była jednak bez znaczenia dla rozwoju polskiego wojennego ruchu oporu. „To właśnie w Warszawie narodziła się przyszła konspiracja. Jeszcze podczas walk pod dowództwem gen. Michała Karaszewicza-Tokarzewskiego powstała organizacja Służba Zwycięstwu Polski, która później przekształciła się w Związek Walki Zbrojnej, a następnie w Armię Krajową” – wyjaśnił Kaliński. „O obronie Warszawy pamiętano także w dalszych latach wojny, nawiązywano do niej” – dodał.

 

Pamięć o wrześniowych obrońcach Warszawy – zdaniem Dariusza Kalińskiego – została jednak kompletnie wyparta przez późniejsze wydarzenia, takie jak Powstanie w getcie warszawskim oraz Powstanie Warszawskie. „W powszechnej świadomości ta obrona Warszawy właściwie nie istnieje. Zresztą spotkałem się kilka razy z takim przekonaniem na różnych forach historycznych” – powiedział. W jego opinii obrona Warszawy jest postrzegana przez pryzmat książek powstałych w okresie PRL. „Główny nacisk kładziono na to, że Warszawę obronił lud wspierany przez organizacje lewicowe, PPS. Natomiast o roli Wojska Polskiego wypowiadano się marginalnie” – wytłumaczył autor książki.

 

W propagandowych przekazach na głównego dowódcę i obrońcę Warszawy był kreowany gen. Juliusz Rómmel, który po wojnie wrócił do komunistycznej Polski z niemieckiego Oflagu. „To miejsce należy się natomiast gen. Walerianowi Czumie jako dowódcy wojskowemu oraz prezydentowi Stefanowi Starzyńskiemu jako duchowemu przywódcy oblężonej stolicy” – podkreślił Dariusz Kaliński.

 

Najnowszą książkę Dariusza Kalińskiego „Twierdza Warszawa” wydał Znak, do księgarń trafi 7 września. (PAP)

 

Autorka: Anna Kruszyńska

 

akr/ skp/

Czarnek: We wrześniu żadnego strajku nie będzie, idziemy do szkoły i uczymy się

0

We wrześniu żadnego strajku nie będzie, idziemy do szkoły i uczymy się – zapewnił w czwartek w Polskim Radiu 24 minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek. Dodał, że zapowiadana przez ZNP akcja protestacyjna będzie miała charakter informacyjny.

Czarnek zapewnił, że zapowiadana przez związki zawodowe na wrzesień nauczycieli akcja protestacyjna ma mieć charakter informacyjny. „Żadnego strajku nie ma, idziemy do szkoły i uczymy się” – mówił.

 

Zdaniem Czarnka akcja ZNP ma charakter polityczny. „Przytłaczająca większość nauczycieli dziś myśli o tym, jak dobrze rozpocząć rok szkolny, spotkać się z uczniami, iść w ten nowy rok i rozpocząć naukę” – stwierdził.

 

Zapytany o doniesienia „Gazety Wyborczej”, że brakuje nauczycieli, Czarnek zaznaczył, że ten dziennik pisze teksty w podobnym tonie co roku we wrześniu od kilku lat. „Ciągle to samo, kopiuj, wklej, tak że nie ma o czym mówić” – ocenił.

 

Poinformował, że w tej chwili pracuje ok. 700 tys. nauczycieli, więc jeśli wakatów jest 6 tys., to jest to poniżej 1 proc. wszystkich nauczycieli.

 

„W wielu szkołach leżą podania od nauczycieli o przyjęcie do pracy i nie ma dla nich miejsc (…). Takie ruchy kadrowe są w każdym zakładzie pracy i takie ruchy kadrowe w oświacie zawsze na przełomie wakacji i nowego roku szkolnego występowały i występują” – podkreślił.

 

Minister edukacji i nauki poinformował, że subwencja oświatowa wzrośnie o 11 mld zł, a wzrost średniego wynagrodzenia dla najmniej zarabiających nauczycieli wyniesie 1240 zł brutto miesięcznie, a dla nauczycieli najwięcej zarabiających – 844 zł.

 

Podkreślił, że podwyżka dla najmniej zarabiających nauczycieli oznacza wzrost wynagrodzenia o 35 proc. „Ja uważam, że nauczyciele powinni zarabiać jeszcze więcej i będę do tego zawsze dążył, tylko trzeba zmienić status zawodowy nauczyciela, bo nauczycieli jest 700 tys. i jest ich więcej o kilkadziesiąt tysięcy niż jeszcze kilka lat temu, a dzieci w szkołach ubyło” – zastrzegł.

 

Wyjaśnił, w najbliższych 4-5 latach dzieci będzie jeszcze mniej, ponieważ dojedziemy do punktu kulminacyjnego zapaści demograficznej. „Wtedy rzeczywiście będzie problem kadrowy, tylko w drugą stronę” – ocenił.

 

W ubiegłym tygodniu we wtorek w MEiN odbyło się spotkanie kierownictwa resortu z przedstawicielami związków zawodowych i organizacji samorządowych poświęcone przygotowaniom do nowego roku szkolnego 2022/2023 i wynagrodzeniom nauczycieli. Ze strony kierownictwa MEiN padła propozycja podniesienia od 1 stycznia 2023 r. o 9 proc. określonej w ustawie budżetowej kwoty bazowej dla nauczycieli. Po spotkaniu związkowcy powiedzieli dziennikarzom, że są rozczarowani tą propozycją.

 

W środę prezydium Zarządu Głównego ZNP podjęło uchwałę, w której postanowiło ogłosić pogotowie protestacyjne we wszystkich ogniwach związku, m.in. przez oflagowanie i oplakatowanie placówek, a także zorganizować i przeprowadzić ogólnopolską akcję informacyjną o narastających problemach systemu edukacji.

 

„Nauczyciele dopiero 1 września wracają do szkół, do placówek. Będziemy prowadzić ankiety i wywiady na jakie akcje (protestacyjne – PAP) stać nauczycieli. Myślę, że w ciągu miesiąca jesteśmy w stanie bardzo realistycznie powiedzieć czy polscy nauczyciele są w stanie jeszcze raz podjąć radyklaną akcję” – powiedział we wtorek przewodniczący SKOiW NSZZ „Solidarność” Ryszard Proksa.(PAP)

 

Autor: Iwona Żurek

 

iżu/ joz/

Norweski profesor: Haaland i Lewandowski używają naturalnych radarów

0

Geir Jordet, profesor wyższej szkoły sportu w Oslo, na podstawie badań wyliczył, że najlepsi napastnicy, m.in. Erling Haaland i Robert Lewandowski, znacznie częściej niż inni zawodnicy „czytają grę” i oceniają sytuację, używając rodzaju naturalnych radarów o wielkiej mocy obliczeniowej.

Jordet, znany też z pracy na temat psychologii wykonywania rzutów karnych, przez cały sezon obserwował piłkarzy Arsenalu Londyn i wyliczył, że napastnicy klubu podnoszą wzrok, skanując sytuację, średnio 0,28 raza na sekundę.

 

Podczas obserwacji Erlinga Haalanda zauważył, że on to robi w interwale 0,30-0,50 razy na sekundę.

 

„Już przed kilku laty, obserwując go, zauważyłem większą częstotliwość oceny sytuacji. Podobnie jest u kilku innych najlepszych napastników, jak Harry Kane, Robert Lewandowski czy Kylian Mbappe. Oni skanują i oceniają sytuacje znacznie częściej niż inni, a zbierane informacje na kilku poziomach jednocześnie decydują o zajęciu najlepszej pozycji strzeleckiej a równocześnie jeszcze obserwują bramkarza” – wyjaśnił Jordet.

 

Jego zdaniem piłkarze ci do zbierania informacji używają rodzaju wrodzonego, naturalnego radaru i dlatego są tak skuteczni.

 

„Obraz sytuacji na boisku zmienia się tak szybko, że ich mózgi same obliczają wszystkie możliwości, a także przewidują kolejne ruchy innych piłkarzy. Inni natomiast nie potrafią przetworzyć tylu informacji na raz, ponieważ nie posiadają takiej +mocy obliczeniowej+” – wytłumaczył wyniki swoich badań na łamach dziennika „Verdens Gang”.

 

Zbigniew Kuczyński (PAP)

 

kucz/ cegl/

Grzegorz B., scenarzysta i aktor w filmach Vegi, został zatrzymany. Ukrył się w specjalnej skrytce w saunie

0

Policjanci z Centralnego Biura Śledczego Policji zatrzymali Grzegorza B. poszukiwanego od lipca 2021 roku na podstawie listu gończego. Mężczyzna przed organami ścigania ukrył się w specjalnej skrytce w saunie. Jak nieoficjalnie ustaliła PAP, kilka lat temu B. współpracował ze znanym reżyserem Patrykiem Vegą, u którego był m.in. aktorem i scenarzystą.

Prokurator Karol Borchólski z Działu Prasowego Prokuratury Krajowej poinformował, że Grzegorz B. był poszukiwany na podstawie listu gończego wystawionego przez Śląski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej. „Grzegorz B. jest podejrzanym w śledztwie dotyczącym zorganizowanych grup przestępczych, w tym zorganizowanej grupy przestępczej +Psychofans+, której członkowie wywodzili się ze środowiska kibiców chorzowskiego klubu piłkarskiego” – tłumaczył prokurator.

 

„Już w styczniu 2021 roku doszło do zatrzymania Grzegorza B., któremu prokurator przedstawił zarzuty dotyczące płatnej protekcji, obrotu znacznymi ilościami substancji psychotropowych, nielegalnego posiadania broni palnej oraz nakłaniania do pobicia” – przypomniał.

Wskazał, że wtedy na wniosek prokuratora Sąd Rejonowy Katowice-Wschód w Katowicach zastosował wobec Grzegorza B. tymczasowe aresztowanie na trzy miesiące. „W kwietniu 2021 roku Sąd Okręgowy w Katowicach nie uwzględnił wniosku prokuratora o przedłużenie okresu tymczasowego aresztowania o dalsze 3 miesiące, czym doprowadził do jego zwolnienia z aresztu śledczego, a w konsekwencji ucieczki i ukrycia się przed organami ścigania” – zaznaczył.

 

„Na skutek zażalenia prokuratora, Sąd Apelacyjny w Katowicach przedłużył tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy od daty ponownego zatrzymania Grzegorza B. Z uwagi na ukrywanie się Grzegorza B. przed organami ścigania na podstawie postanowienia prokuratora rozpoczęto dynamiczne poszukiwania podejrzanego listem gończym, a następnie również na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania” – podał.

Poszukiwaniami Grzegorza B. zajęli się policjanci z katowickiego Centralnego Biura Śledczego Policji oraz z grupy tzw. łowców cieni CBŚP. „Z ustaleń policjantów CBŚP wynikało, że poszukiwany zmieniał miejsca przebywania” – poinformowała PAP rzeczniczka CBŚP podinsp. Iwona Jurkiewicz.

 

„W wyniku podjętych intensywnych działań, weryfikacji kolejnych informacji policjanci Centralnego Biura Śledczego Policji ustalili, że mężczyzna ukrywa się na terenie województwa podkarpackiego” – wskazała policjantka.

 

Zaznaczyła, że podczas przeszukania prywatnego domu policjanci odkryli specjalną skrytkę przygotowaną w pomieszczeniu sauny. „Funkcjonariusze CBŚP, po ściągnięciu drewnianej zasłony siedziska sauny znaleźli ukrywającego się Grzegorza B., który został zatrzymany” – dodała podinsp. Iwona Jurkiewicz.

 

Po zatrzymaniu Grzegorz B. usłyszał w prokuraturze kolejne zarzuty dotyczących wystawiania stwierdzających nieprawdę faktur VAT oraz do utrudniania przez niego postępowania egzekucyjnego. „Na wniosek prokuratora Sąd Apelacyjny w Katowicach utrzymał stosowany wobec Grzegorza B. tymczasowe aresztowanie na okres trzech miesięcy od daty jego ponownego zatrzymania” – przekazał prokurator Karol Borchólski.

 

Według nieoficjalnych ustaleń PAP Grzegorz B. był w przeszłości współpracownikiem znanego reżysera Patryka Vegi. Z reżyserem współpracował m.in. przy realizacji filmu „Pętla”, którego był scenarzystą oraz filmu „Bad Boy”, w którym był aktorem.

 

Za zarzucane czyny może mu grozić do 15 lat więzienia. (PAP)

 

Autor: Bartłomiej Figaj

 

bf/ jann/

Eksperci: Auto odbierzemy szybciej, jeśli zrezygnujemy z indywidualnej konfiguracji

0

Średni czas oczekiwania na odbiór nowego samochodu maleje z 10 do 2,5 miesięcy w sytuacji, gdy nabywca zrezygnuje z indywidulanej konfiguracji auta – podali eksperci platformy Carsmile. Dodają, że dostępność nowych aut zwiększa się ze wzrostem ich cen.

 

„Widać pierwsze zwiastuny poprawy sytuacji rynkowej jeśli chodzi o dostępność aut. Uśredniony czas produkcyjny samochodów, czyli okres oczekiwania na pojazd zamówiony według indywidualnej konfiguracji, wynosi obecnie dla całego rynku aut osobowych w Polsce około 10 miesięcy i, ale +zdobycie+ poszukiwanego auta skrócić można wyraźnie do średnio ok. 2,5 miesiąca” – wskazuje Sylwester Łagowski z Carsmile, platformy zajmującej się wynajmem i leasingiem samochodów.

 

Jak dodał wiceprezes Carsmile Michał Knitter, na rynku można obecnie mówić o dwóch zjawiskach, które definiują nową +normalność+ polskiej motoryzacji. „Pierwsza polega na tym, że spora grupa klientów, poszukując kilka miesięcy temu samochodu, składała zamówienia u kilku dilerów jednocześnie w myśl zasady +kto pierwszy, ten lepszy+. W efekcie pojawiła się rynku pewna pula samochodów, które nie zostały odebrane z salonów” – wskazał.

 

Dodał, że to pozwala nowemu klientowi przedstawić dwie oferty. „Auta stworzonego według indywidulanej konfiguracji, na które trzeba czekać średnio ok. 10 miesięcy, oraz samochodu dostępnego w znacznie krótszym czasie, często nawet +od ręki+. Tyle że ten drugi model jest w innej wersji silnika albo ma inne wyposażenie” – wyjaśnił.

 

Wskazał, że nabywcy zwykle decydują się na tę drugą opcję, co w efekcie usprawnia też funkcjonowanie całego rynku, bo nie powiększa kolejki oczekujących na zamówiony samochód.

 

Według ekspertów Carsmile, na poprawę dostępności aut u dealerów wpływa również wzrost ich cen. „Uwzględniając wszystkie elementy składające się na koszt użytkowania samochodu (ceny katalogowe, rabaty, WIBOR, ubezpieczenie, koszty serwisowania, itp.), jest to wzrost sięgający średnio nawet 30-40 proc. w skali roku. To spowodowało, że część klientów wstrzymała się z zakupem licząc na to, że samochody przestaną drożeć, a nawet potanieją” – tłumaczy Knitter.

 

Jak zauważył Łagowski, odłożenie zakupu nic nie dało potencjalnemu nabywcy, bo ceny cały czas rosną, ale efektem mniejszej liczby zamówień jest obserwowany obecnie nieznaczny wzrost dostępności samochodów na rynku. Zwrócił uwagę, że jeśli nabywca decydują się mimo wszystko poczekać na wyprodukowanie indywidulanie skonfigurowanego samochodu, musi liczyć się z tym, że pierwotnie podany termin może ulec wydłużeniu, a cena może jeszcze się zwiększyć. „To jest wciąż swego rodzaju loteria” – ocenił. (PAP)

 

autorka: Longina Grzegórska-Szpyt

 

lgs/ je/