19.1 C
Chicago
wtorek, 29 kwietnia, 2025
Strona główna Blog Strona 1221

Rząd prawie zniszczył firmę Maga Foods. W końcu wykreślił ją z listy sankcyjnej. Warzecha: „Małpy z brzytwą”

0

Z listy sankcyjnej firm prowadzonej przez MSWiA w związku z agresją Rosji na Ukrainę została wykreślona firma Maga Foods sp. z o.o., ponieważ zmienił się jej właściciel – została przejęta przez spółkę pracowniczą – poinformował wiceminister SWiA Maciej Wąsik.

Wiceminister spraw wewnętrznych i administracji napisał o tym w czwartek na Twitterze.

 

Polska lista sankcyjna jest uzupełnieniem listy unijnej i odnosi się do oligarchów i podmiotów rosyjskich prowadzących realne interesy na terenie naszego kraju.

 

Lista sankcyjna została opublikowana w kwietniu w Biuletynie Informacji Publicznej MSWiA. Jej utworzenie umożliwiła ustawa, która wprowadziła m.in. zakaz importu i tranzytu przez Polskę węgla i koksu pochodzącego z Rosji i z Białorusi, a także zamrożenie funduszy oraz zasobów gospodarczych osób i podmiotów wskazanych na specjalnej liście sankcyjnej.

 

Ustawa rozszerzyła możliwość stosowania mechanizmów, wynikających z unijnych przepisów sankcyjnych, związanych z mrożeniem majątków i wstrzymywaniem transakcji. Dodała także dwa rozwiązania krajowe, czyli możliwość wykluczenia z postępowań o udzielenie zamówienia publicznego lub wpisania do wykazu cudzoziemców, których pobyt w Polsce jest niepożądany.

 

Pierwotnie na liście znalazło się 50 osób i podmiotów gospodarczych, które zostały objęte sankcjami za bezpośrednie lub pośrednie wspieranie agresji Rosji na Ukrainę, czy też naruszeń praw człowieka w Rosji lub na Białorusi.(PAP)

 

autor: Aleksander Główczewski

 

ago/ mark/

Władze Chicago w dalszym ciągu blokują publikację raportu COPA w sprawie Ronalda Wattsa

0

Władze Chicago w dalszym ciągu nie chcą zgodzić się na publikację raportu dotyczącego skompromitowanego, byłego sierżanta policji. Sprawa Ronalda Wattsa to, zdaniem wielu, największy skandal w historii CPD.

Jak wynika z dochodzenia prokuratury, za sprawą dochodzeń prowadzonych przez Wattsa skazanych zostało ponad 170 osób. Wielu z nich skarżyło się na spreparowane dowody, czy wymuszenia przyznania się do winy. Sierżant i jeden z jego współpracowników zostali oskarżeni i skazani w związku z wrabianiem w przestępstwa niewinnych osób.

W sprawie powstał specjalny raport Cywilnego Biura Odpowiedzialności Policji, miejskiej agencji nadzorującej policję. Miasto jednak od roku nie chce go opublikować. W ubiegłym miesiącu sędzia powiatu Cook wydał w tej sprawie nakaz. Termin publikacji minął kilka dni temu.

Oddolny ruch kierowców chce wspierać zatrudnionych przez Uber i Lyft

0

Sprawami kierowców Ubera i Lyft zamierza zajmować się nowa koalicja rideshare i delivery, która pojawiła się właśnie w Chicago. Organizacja Justice for App Workers apeluje do firm o uczciwe traktowanie pracowników.

Chodzi między innymi o wynagrodzenia, ale także o bezpieczne środowisko pracy, opiekę zdrowotną, prawo do tworzenia związków zawodowych i dostępu do sanitariatów. Jak mówią kierowcy należący już do organizacji, zwłaszcza jeżeli chodzi o wypłaty, jest wiele do poprawienia.

Justice for App Workers zrzesza obecnie około 20 tysięcy członków, ale nadal rośnie. Część z nich, a także przedstawicieli koalicji będzie można spotkać podczas tegorocznego „Gig fest”, który odbędzie się w Schiller Woods w najbliższą niedzielę (14. sierpnia).

Nerwowe odliczanie do nowego roku szkolnego

0

Problemy z covid-19, małpią ospą i… kierowcami autobusów szkolnych. O tym wszystkim mówił w czasie ostatniej konferencji Pedro Martinez. Prezes CPS podkreślił, że dwa tygodnie przed rozpoczęciem roku szkolnego trwają intensywne prace nad jego prawidłowym przebiegiem.

Odnosząc się do problemów zdrowotnych, z COVID-19 i małpią ospą, prezes Szkół Publicznych zapewnił, że wszystko jest pod kontrolą. CPS mają wypracowane odpowiednie procedury testowania i izolacji. Zaznaczył jednocześnie, że dane dotyczące tych chorób nie są bardzo niepokojące.

Poważnym problemem może się za to okazać transport uczniów. Jak wynika z danych Block Club Chicago, ponad 2000 uczniów może mieć trudności ze skorzystaniem ze szkolnych autobusów. To problem, o którym już wcześniej pisaliśmy. Brakuje około 400 kierowców, którzy nie wrócili do pracy po poprzedniej fali pandemii i nauczania zdalnego. Pedro Martinez zapowiedział, że trwają rozmowy z kandydatami.

Rok szkolny dla CPS rozpoczyna się 22 sierpnia.

Brak opiekunów pozaszkolnych

0

O braku pracowników opieki pozaszkolnej informuje „Afterschool for Children and Teens Coalition”. Grupa zorganizowała „wirtualny marsz”, który pokazuje powagę sytuacji i niebezpieczeństwa związane z pozostawieniem najmłodszych i młodzieży samych sobie.

Zdaniem koalicji, sytuacji winna jest pandemia COVID-19. W jej czasie wielu pracowników pozaszkolnych musiało zrezygnować z pracy, a obecnie jest problem z ich powrotem. Pomóc mogłoby zwiększenie wynagrodzeń, o które koalicja apeluje do organizatorów programów pozaszkolnych.

Jak mówi dyrektor wykonawczy Illinois State Board of Education, Jeffrey Aranowski, brak odpowiedniej opieki nad dziećmi i zapewnienie zajęcia młodzieży może za sobą nieść opłakane skutki. Za przykład podaje sytuacje z Uvalde w Teksasie i naszą lokalną – z Highland Park. Jego zdaniem problem stanowią młodzi ludzie, którzy nie mogą znaleźć sobie miejsca w życiu i społeczności, a to prowadzi do wzrostu niepokoju i innych negatywnych emocji.

Badania przeprowadzone pod koniec ubiegłego roku wykazały, że 24,5 miliona dzieci nie miało dostępu do programu pozaszkolnego. Barierą były koszty i długie listy oczekujących.

Prawie 3 miliony wyłudzone z funduszy pocovidowych

0

Trzy osoby z okolic Chicago usłyszało zarzuty wyłudzenia środków z programów wsparcia po pandemii koronwirusa. W sumie, na konta oszustów miało trafić prawie 3 miliony dolarów.

Samuel W. Jackson, David L. Sullivan II i Elizabeth A. Chervinko są oskarżeni o złożenie fałszywych wniosków i dokumentów, w których podali nieprawdziwe informacje na temat swoich firm – liczby zatrudnionych pracowników, przychodów i wysokości płac.

W sumie ich łupem padło około 2,5 milina dolarów z Paycheck Protection Program (PPP) oraz ponad 250 tysięcy z Economic Injury Disaster Loan Program (EIDLP). Grupa wykorzystała te pieniądze na zakup nieruchomości oraz leasing i zakup luksusowych samochodów.

Zarzutów jest kilkanaście. Każdy z nich zagrożony jest karą do 20 lat więzienia federalnego.

Wybuch w Indianie. Trzy osoby zginęły, wiele uszkodzonych domów

0

Trzy osoby zginęły w wybuchu domu w Evansville w południowej Indianie. Eksplozja spowodowała uszkodzenia budynków w całej okolicy. Trwa dochodzenie w sprawie przyczyn tragedii.

Tożsamość ofiar nie została ujawniona. Jak tłumaczą śledczy, najpierw poinformowani muszą być bliscy zabitych w eksplozji. Komunikaty służb mówią również o przynajmniej jednej osobie poszkodowanej, która z obrażeniami została odwieziona do szpitala. Na miejscu w dalszym ciągu trwa akcja ratownicza i poszukiwawcza. Szef lokalnej straży pożarnej nie potwierdzi ile domów w chwili wybuchu było zajętych.

W sumie uszkodzonych zostało 39 domów. Wybuch był na tyle potężny, że 11 z nich nie nadaje się do ponownego zamieszkania – uważają władze.

Trwa również ustalanie przyczyn wybuchu. Dochodzenie prowadzi ATF, które na razie nie wydało żadnego komunikatu.

Ukraińscy urzędnicy przedstawiają atak na Krymie jako początek kontrofensywy na południu. Zełenski oświadczył, że wojna „zaczęła się od Krymu i na Krymie musi się zakończyć, jego wyzwoleniem

0

Ukraińscy urzędnicy przedstawiają atak na rosyjskie lotnisko wojskowe na Krymie jako początek kontrofensywy na południu, a przy tym pogłębiają dezorientację Kremla co do zdolności sił ukraińskich do ataków na dużą odległość – ocenia amerykański Instytut Studiów nad Wojną (ISW).

Władze Rosji wciąż są zdezorientowane z powodu ataku na lotnisko Suki na anektowanym Krymie, ponad 225 km za linią frontu. W ataku z 9 sierpnia zniszczonych zostało co najmniej osiem samolotów wojskowych i wiele budynków. ISW nie jest w stanie niezależnie określić przyczyn wybuchu, a na zdjęciach satelitarnych widać zniszczenia i kratery, które mogły być skutkiem wielu rzeczy: działania sił specjalnych, partyzantów, rakiet, ataku miejscowego lub z odległości – napisano w raporcie.

 

Urzędnicy Kijowa sugerują, że atak na Krymie jest początkiem kontrofensywy sił ukraińskich na południu kraju, a ukraińscy eksperci spodziewają się w sierpniu i wrześniu zaciętych walk, które przesądzą o losach kolejnej fazy wojny. Jeden z urzędników, pytany przez portal Politico, czy atak jest początkiem kontrofensywy, odparł: „można tak powiedzieć”. Prezydent Wołodymyr Zełenski oświadczył natomiast, że wojna „zaczęła się od Krymu i na Krymie musi się zakończyć, jego wyzwoleniem”.

 

Ukraińcy wykorzystują również dezorientację Kremla i wysyłają sygnały wprowadzające dodatkową niepewność co do zdolności wojsk Ukrainy do ataków na dużą odległość. Anonimowy ukraiński urzędnik powiedział dziennikowi „New York Times”, że atak przeprowadzono z pomocą partyzantów, a inny przekazał dziennikowi „Washington Post”, że stały za nim siły specjalne. Jeszcze inni wspominali o ataku nie wprost, bez przypisywania Ukrainie odpowiedzialności za niego.

 

ISW zaznacza, że ukraińskie wojsko wzięło na siebie odpowiedzialność za dwa inne ataki z dużej odległości – na rosyjski skład amunicji i sztab rosyjskiego wojska w okupowanym obwodzie chersońskim, na północ od Krymu. Te cele znajdowały się – odpowiednio – 100 i 170 km od linii frontu. Ataki ukazały ukraińskie zdolności do uderzania z dużej odległości, choć nie tak dużej, jaka potrzebna byłaby do ostrzelania lotniska Saki na Krymie – podkreśla amerykański think tank.

 

Siły ukraińskie mają różne systemy, które mogą zostać użyte lub zmodyfikowane, by uderzać w rosyjską infrastrukturę wojskową na Krymie lub w południowej części obwodu chersońskiego – podkreśla ISW.

 

Tymczasem rosyjskie władze na okupowanych obszarach Ukrainy będą najprawdopodobniej próbowały przesunąć datę tzw. referendów w sprawie aneksji tych ziem do Rosji na wcześniejszy termin. Wcześniej ISW oceniał, że fałszywe referenda mogą się odbyć 11 września, ale według ukraińskich źródeł przestano mówić o tej dacie, a nowy termin nie jest znany. Przedstawienie związane z aneksją nie zmieni jednak rzeczywistości wytworzonej przez brutalną rosyjską okupację, która jest bardziej niszczycielska dla Ukrainy niż tzw. referenda – napisano w raporcie.

 

Na froncie wojska rosyjskie kontynuowały ataki lądowe na zachód od Iziumu oraz ograniczone ataki lądowe w okolicach Bachmutu, gdzie prawdopodobnie osiągnęły pewne postępy, podobnie jak w okolicach Doniecka. Nieskuteczne były natomiast ich działania ofensywne w pobliżu Charkowa, a także działania zwiadowcze na północnym zachodzie obwodu chersońskiego – dodano.(PAP)

 

anb/ mal/

Ceny ropy w USA spadają po restarcie naftociągu „Przyjaźń”

0

Ceny ropy w USA zniżkują po restarcie naftociągu „Przyjaźń”, którym transportowana jest ropa naftowa z Rosji do Europy. Do tego rosną amerykańskie zapasy ropy – informują maklerzy.

Baryłka ropy West Texas Intermediate w dostawach na IX kosztuje na NYMEX w Nowym Jorku 91,53 USD, niżej 0,44 proc., po wzroście notowań w środę o 1,6 proc.

 

Brent na ICE w dostawach na X wyceniana jest po 97,05 USD za baryłkę, w dół o 0,36 proc.

 

Rosja wznowiła dostawy ropy naftociągiem „Przyjaźń” do krajów środkowej Europy.

 

Wicepremier, minister gospodarki Słowacji Richard Sulik podał w środę w Bratysławie, że ropa popłynie przez rurociąg „Przyjaźń” w ciągu najbliższych godzin. Dodał, że problem wystąpił w Europie Zachodniej w jednym z banków, a zatrzymanie ropy nie było winą strony rosyjskiej czy ukraińskiej.

 

Z kolei węgierski koncern MOL przelał należność za tranzyt ropy naftowej ukraińskim odcinkiem rurociągu „Przyjaźń”. MOL poinformował, że przeprowadził rozmowy o ponownym uruchomieniu rurociągu ze stronami ukraińską i rosyjską.

 

Rurociąg „Przyjaźń” wstrzymał przepływ ropy 4 sierpnia, a to wywarło presję na już i tak obniżone dostawy surowca, szczególnie na Węgry, gdzie ostrzegano przez paniką zakupową na rynku paliw.

 

„Wznowienie przepływu ropy przez naftociąg +Przyjaźń+ złagodziło nieco obawy o zaopatrzenie w surowiec” – mówi Warren Patterson, ekonomista ING groep NV.

 

Tymczasem z ograniczonymi dostawami ropy zmaga się m.in. niemiecka Bawaria, a także Austria i Szwajcaria, z powodu słabszych dostaw przez rzekę Ren, która z powodu suszy może w ciągu kilku dni być w stanie uniemożliwiającym transport.

 

Niski poziom wody na Renie budzi duże obawy operatorów żeglugi śródlądowej. Sytuacja znacznie utrudnia transport produktów energetycznych i podnosi koszty frachtu, ponieważ towary muszą być rozdzielone na większą liczbę statków o mniejszej ładowności.

 

Na początku tygodnia poziom rzeki wynosił 94 cm, podczas gdy średnia o tej porze roku to zwykle od 2 do 3 metrów.

 

Dodatkowo, nawet jeśli poziom wody nie jest jeszcze aż tak niski, jak podczas upalnego lata w 2018 roku, kiedy osiągnięto historyczne minimum, ceny oleju napędowego są dziś znacznie wyższe. Skutki wzrostu kosztów odczuwają wszystkie sektory: fabryki samochodów, zakłady chemiczne czy huty, zaopatrywane w surowce drogą wodną przez Ren.

 

Tymczasem w USA rosną zapasy ropy. Zapasy surowca w ubiegłym tygodniu wzrosły o 5,46 mln baryłek, czyli o 1,3 proc. do 432,01 mln baryłek – poinformował amerykański Departament Energii (DoE).

 

Z kolei rezerwy paliw destylowanych, w tym oleju opałowego, wzrosły o 2,2 mln baryłek, czyli o 2,0 proc. do 111,49 mln baryłek – podał DoE.

 

„Duży wzrost zapasów ropy w USA nie pomoże w poprawie sentymentu na rynkach paliw” – ocenia Patterson.(PAP Biznes)

 

aj/ asa/

Turniej WTA w Toronto/ Porażka Sereny Williams: Nie cierpię pożegnań

0

Serena Williams przegrała pierwszy mecz po tym, jak ogłosiła, że zbliża się moment zakończenia przez nią kariery tenisowej. Amerykanka w 2. rundzie turnieju WTA 1000 na twardych kortach w Toronto uległa Szwajcarce Belindzie Bencic 2:6, 4:6.

W poniedziałek 40-letnia Williams, która w czerwcu wróciła do gry po prawie rocznej przerwie, odniosła pierwsze od 14 miesięcy zwycięstwo w singlu. We wtorek ogłosiła, że „odliczanie się zaczęło” i zbliża się moment, kiedy zejdzie ze sportowej sceny.

 

Nic dziwnego, że spotkanie z młodszą mistrzynią olimpijską z Tokio miało wyjątkowy charakter zarówno dla obu zawodniczek, jak i publiczności.

 

Już wchodzącą na kort najbardziej utytułowaną tenisistkę w historii, która obecnie nie jest klasyfikowana na liście światowej, a miejsce w głównej drabince w Toronto otrzymała dzięki tzw. zamrożonemu rankingowi, powitała owacja na stojąco. Williams nie zareagowała, wydawała się skupiona na przygotowaniach do gry, wypiła łyk wody i zaczęła rozgrzewkę. Na trybunach można było dostrzec plakaty i transparenty, na których najczęściej widniały napisy „królowa”, „kochamy cię”, „dziękuję”.

 

W czasie gry kilkakrotnie pojawiła się u niej zaciśnięta pięść, kilka razy dodała sobie animuszu okrzykami, ale w pojedynku z 15 lat młodszą i wysoko notowaną rywalką nie miała zbyt dużo do powiedzenia. A później pojawiły się emocje.

 

„Ależ emocje… Oczywiście chciałabym, żeby wynik był inny, ale Belinda mi nie pozwoliła. To były jednak całkiem interesujące 24 godziny… Nie cierpię pożegnań, zatem… żegnaj Toronto!” – powiedziała wyraźnie wzruszona, która opuszczała arenę ze łzami w oczach i machając publiczności bukietem kwiatów.

 

W przyszłym tygodniu ma zagrać w imprezie WTA również rangi 1000 w Cincinnati, a później w US Open w Nowym Jorku i to będzie prawdopodobnie jej ostatni występ w karierze. Na Flushing Meadows zdobyła sześć z rekordowych 23 tytułów wielkoszlemowych w singlu. Pierwszy – w 1999 roku, a ostatni w 2014. Po siedem razy triumfowała w Wimbledonie i Australian Open, a kolekcję uzupełniają trzy wygrane w paryskim French Open.

 

Emocji nie kryła też Bencic.

 

„Czy to się komuś podoba, czy nie, to wokół Sereny panuje wyjątkowa aura, która onieśmiela. Grać z nią to zawsze wielki honor, a dziś w ogóle sytuacja była wyjątkowa. To było coś więcej niż tenis. Czułam się dziwnie, choć sportowo, muszę przyznać, było dość łatwo” – powiedziała Szwajcarka, która jest 12. rakietą świata.

 

„Na pewno będzie jej brakować w tourze, ale myślę, że gdy odejdzie, to ludzie bardzo docenią to, co osiągnęła” – zaznaczyła.

 

Bencic nie miała wątpliwości, że w środę kibice nie byli po jej stronie.

 

„Ale nie mam żalu, rozumiem. A co się będzie działo podczas US Open…?! Życzę powodzenia każdemu, kto trafi na Serenę” – dodała z uśmiechem.

 

Wcześniej o Williams pytana była również Iga Świątek i określiła ją mianem „legendy”.

 

„Coś niewiarygodnego, gdy spojrzy się na jej dziedzictwo, osiągnięcia, choćby w liczbach, na to, co osiągnęła na korcie i poza nim. Supergwiazda, ale też bizneswoman i matka, która już po urodzeniu dziecka zdołała zagrać w czterech finałach Wielkiego Szlema. Nie sądzę, żeby ktokolwiek był w stanie powtórzyć te sukcesy” – powiedziała Polka, która w środę awansowała do 1/8 finału.

 

W czwartek prowadząca w światowym rankingu 21-letnia raszynianka zagra o ćwierćfinał z Brazylijką Beatriz Haddad Maią. Ich spotkanie powinno się rozpocząć ok. godz. 21 czasu polskiego.(PAP)

 

pp/

Rząd chce dopieścić emerytów. Przyszłoroczna waloryzacja rent i emerytur może być nawet dwucyfrowa

0

Przyszłoroczna waloryzacja rent i emerytur może być nawet dwucyfrowa – informuje czwartkowy Fakt. Dodając, że seniorów czeka rekordowa podwyżka.

Opierając się na lipcowej prognozie Narodowego Banku Polskiego „Fakt” wylicza, jakie podwyżki mogą otrzymać emeryci w przyszłym roku.

 

Osoby pobierające najniższe emerytury otrzymałyby po sto kilkadziesiąt złotych, a ci którzy mają obecnie świadczenie wyliczone na 4 tys. zł brutto dostaliby ponad 450 zł więcej – wynika z infografiki zamieszczonej w gazecie.

 

Fakt powołuje się na wiceszefa resortu rodziny i pracy Stanisława Szweda donosząc, że ze względu na wskaźnik inflacji należy się spodziewać dwucyfrowej waloryzacji.(PAP)

Rosnące ceny spowodowały spadek liczby osób marnujących żywność

0

Spada liczba osób marnujących żywność: z 38 proc. w 2021 r. do 26 proc. w 2022 r. Produktów spożywczych w ogóle nie marnuje 65 proc. badanych w porównaniu do 52 proc. rok wcześniej – poinformował w środę BIG InfoMonitor. Jako przyczynę zmiany wskazywane są rosnące ceny.

Według BIG InfoMonitor „galopująca inflacja ma też dobre strony. Jedną z nich jest większy szacunek Polaków do żywności”.

 

Z badania przeprowadzonego przez Quality Watch dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor wynika, że „już 60 proc. z nas kupuje (żywność) w sposób przemyślany. Spadł również odsetek osób, które – wraz ze zmarnowanym jedzeniem – tracą pieniądze”

 

„Do racjonalnego podejścia do zapasów zmusza nas sytuacja finansowa” – ocenili autorzy opracowania.

 

Według danych BIG InfoMonitor jedna trzecia Polaków nadal traci pieniądze z powodu marnotrawienia żywności, jednak z roku na rok są to coraz mniejsze kwoty. Zlecone w lipcu br. przez BIG InfoMonitor badanie, pokazało, że kwota ponoszonych w ten sposób strat wynosi teraz średnio 37 zł na miesiąc.

 

Wskazano, że „marnotrawienie jedzenia o wartości mniejszej niż 100 zł miesięcznie zadeklarowało 26 proc. respondentów.”

 

„W ubiegłym roku takiej odpowiedzi udzieliło znacznie więcej pytanych, bo aż 38 proc. Podobnie jest w przypadku osób twierdzących, że w ogóle nie marnują produktów spożywczych. W 2021 można było spotkać się z tym w nieco ponad połowie (52 proc.) polskich domów, natomiast teraz jest tak już w 65 proc. przypadków. To doskonale obrazuje, jak bardzo pogorszyła się sytuacja finansowa w polskich gospodarstwach domowych” – powiedział cytowany w opracowaniu prezes BIG InfoMonitor Sławomir Grzelczak.

 

Z danych zgromadzonych przez Rejestr Dłużników BIG InfoMonitor wynika, że „najczęściej marnujemy, bo zapominamy”. Ponad połowa respondentów wskazała, że produkty „chowają się” w lodówce i w efekcie ulegają zepsuciu. Kolejną istotną przyczyną wyrzucania jedzenia jest przygotowywanie zbyt dużych porcji (28 proc.) oraz robienie zbyt dużych zakupów (23 proc.). 13 proc. pytanych zadeklarowało, że głównym powodem marnotrawstwa w ich domach jest robienie zakupów bez listy – wymieniono w raporcie.

 

BIG InfoMonitor zwrócił uwagę, że wojna w Ukrainie i jej konsekwencje znacząco wpłynęły na światową gospodarkę, która jeszcze nie poradziła sobie ze skutkami pandemii. Wysoka inflacja i niestabilna sytuacja na rynkach finansowych już dały się we znaki również polskim gospodarstwom domowym, w których podstawowe zakupy spożywcze stały się wyzwaniem. Przerwane łańcuchy dostaw i ceny paliwa spowodowały nagły wzrost cen produktów żywnościowych – stwierdzono.

 

W raporcie podkreślono, że drożeje niemal wszystko. W konsekwencji Polacy są zmuszeni do zmiany nawyków i zaciśnięcia pasa.

 

„Osoby, które określają siebie jako zamożne i mogące pozwolić sobie na wszystkie wydatki, w mniejszym stopniu odczuwają drożyznę i częściej wyrzucają żywność. Inaczej jest w domach, gdzie pieniędzy brakuje nawet na podstawowe potrzeby. 90 proc. respondentów znajdujących się w takiej sytuacji w lipcu br. zadeklarowało, że w ogóle nie marnuje produktów spożywczych. To samo dotyczy seniorów, bo w grupie wiekowej 65+ takiej odpowiedzi udzieliło ponad 80 proc. osób. Co więcej 70 proc. zapytanych emerytów robi zakupy spożywcze wyłącznie w sposób przemyślany” – wynika z badania.

 

Według BIG InfoMonitor niewyrzucanie jedzenia nabrało w ostatnich latach nowego znaczenia, a Polacy nie kierują się już wyłącznie pobudkami proekologicznymi.

 

„Niemal 60 proc. pytanych oszczędza pieniądze, robiąc zakupy spożywcze w sposób przemyślany, bo w dobie kryzysu racjonalne gospodarowanie zasobami stało się ratunkiem dla domowego budżetu. Tym bardziej, że prawie 2,7 mln osób ma dodatkowo niespłacone rachunki i raty kredytów widoczne w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor i bazie informacji kredytowych BIK” – podkreślili eksperci.

 

Badanie Quality Watch zrealizowane w dniach 15-18 lipca 2022 metodą CAWI (komputerowo wspomagany wywiad internetowy) wśród pełnoletnich Polaków na próbie 1069 osób.

 

BIG InfoMonitor to działające od 2004 roku Biuro Informacji Gospodarczej gromadzące i udostępniające informacje o wiarygodności płatniczej uczestników rynku. (PAP)

 

autorka: Anna Bytniewska

 

ab/ mk/

Biolog: Nie dbamy o wodę w środowisku. Raczej staramy się jej jak najszybciej pozbyć, podłączając coraz to większe obszary pod kanalizacje deszczowe

0

Coraz więcej rzek w Polsce wysycha. Nie dbamy o wodę w środowisku. Raczej staramy się jej jak najszybciej pozbyć, podłączając coraz to większe obszary pod kanalizacje deszczowe, uszczelniając powierzchnie w miastach, powodujemy szybkie odprowadzanie wody z miast, ale też coraz częściej z terenów wiejskich – mówi PAP dr hab. Andrzej Woźnica z UŚ.

„Zmienia się klimat. Tak naprawdę nie zmienia się ilość opadów, patrząc np. na średnie opady roczne – ale zmienia się ich charakter – częściej występują deszcze nawalne, szybkie, bardzo intensywne” – podsumował dr hab. Andrzej Woźnica, dyrektor Śląskiego Centrum Wody UŚ, biolog, wykładowca Uniwersytetu Śląskiego.

 

Jak dodał, gwałtowne deszcze i szybkie odprowadzenie wody ze środowiska powoduje, iż woda nie zatrzymuje się w środowisku, ale szybko odpływa do rzek, a następnie do Bałtyku.

 

W rozmowie z PAP ekspert wskazał też na drugi problem, związany z „samym gospodarowaniem wodą w środowisku”. „Nie dbamy o wodę w środowisku. Raczej staramy się jej jak najszybciej pozbyć, budując kanalizacje deszczowe, uszczelniamy tereny wiejskie i miejskie, powodujące szybkie odprowadzanie wody z miast i terenów wiejskich” – wymieniał.

 

Woźnica zaznaczył, że również wysychanie rzek jest konsekwencją powiększania się powierzchni obszarów uszczelnionych, które przyśpieszają spływ wody. „Mimo opadów, po dniu po deszczu nie ma już śladu, i znowu jest susza, bo opad trafił na teren uszczelniony i błyskawicznie został usunięty ze środowiska” – powiedział ekspert.

 

Wymieniając przyczyny coraz większych niedoborów wody prof. Woźnica wspomniał również o „ciepłych zimach z małą ilością śniegu, co przekłada się na małą ilość wody wiosną oraz słabe zasilanie wód podziemnych, które stanowią część tych zasobów wodnych, które zasilają wody powierzchniowe”.

 

Jak dodał, brak wody w środowisku przekłada się na poziom wód w naszych największych rzekach. Bardzo niski poziom wody bywa nawet na szlakach żeglownych. W zeszłym roku Zespół Śląskiego Centrum Wody Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach wraz z Fundacją Why Not w ramach projektu „Czysta Wisła why not?” badał wody Wisły, płynąc z Goczałkowic do Gdańska łodzią badawczą Uniwersytetu. „Przestrzegano nas o bardzo niskich stanach wody. Trafiliśmy na stan średni niski – nie było najgorzej. Z pewnymi problemami przepłynęliśmy Wisłę” – powiedział biolog. – „Natomiast w tym roku w ramach projektu „Czysta Odra Why Not” w tym samym składzie spłynęliśmy Odrą – rzeką żeglowną i nie miało być problemów z głębokością, ale jednak były, bo było bardzo mało wody – miejscami nawet było bardzo nisko”.

 

Powiedział, że w jednym z miejsc na szlaku żeglownym głębokość wody wynosiła zaledwie 9 centymetrów. „Taka sytuacja uniemożliwia żeglugę, ogranicza też inne korzyści wynikające z bliskości rzeki. Natomiast z punktu widzenia ekologicznego ekosystemy sobie poradzą, choć to dla nich duże obciążenie” – zaznaczył.

 

Wysychanie rzek wpływa na ekosystemy wodne. „Część organizmów wodnych, na przykład ptactwo wodne, rośliny i zwierzęta z wodą związane, nawet niektóre organizmy bentosowe, są przystosowane do takich zmiennych warunków – niskich poziomów wody. Inne zwierzęta, na przykład ryby, zooplankton, a także rośliny zanurzone, fitoplankton, są wrażliwe na takie zmiany warunków środowiska” – zauważył ekspert.

 

Dodał, że „mała ilość wody w rzekach skutkuje dużym udziałem ścieków w wodzie, a tym samym obecnością substancji aktywnych biologicznych, takich jak hormony, leki przeciwbólowe i inne farmaceutyki, których obecność w wodzie może powodować nieodwracalne zmiany w ekosystemach”.

 

Jak jednak zastrzegł – jest szansa, że nawet rzeka wysychająca przez kilka lat z kolei może wrócić pod względem biologicznym do stanu naturalnego, choć odbudowa ekosystemów wymaga czasu. „Z drugiej strony trzeba pamiętać, że im dłuższe presje związane z suszą, im więcej różnego typu substancji niebezpiecznych w wodach. To problem związany z jakością wody i ekosystemami wodnymi narasta” – mówi Woźnica.

 

Przyznał, że w związku ze zmianami klimatu zjawisko niskiego poziomu wody w rzekach zaczyna się nasilać. Zaznaczył też, że mimo tego trendu (występowania tzw. niżówek) wiele rzek w Europie jest przystosowanych do żeglugi dzięki regulacji i obecności przedzielających rzekę śluz. „W Polsce takie rozwiązania występują na Odrze pomiędzy Kędzierzynem–Koźlem a Malczycami na Odrze, ale także pomiędzy Oświęcimiem a Nową Hutą na Wiśle, gdzie utrzymywany jest stały poziom wody, co umożliwia żeglugę na uregulowanych odcinkach jednak nie zawsze jest to korzystne z punktu widzenia biologicznego” – powiedział.

 

Prof. Woźnica podkreślił, że problemem są na przemian występujące okresy „suche” i „mokre”, dlatego „należałoby zagospodarować wodę, szczególnie opadową”. Zaznaczył też, że ilość wody pochodzącej z opadów w kolejnych latach jest podobna, ale jest ona inaczej dystrybuowana w środowisku. Dlatego w trakcie szybkich, intensywnych opadów należałoby tę wodę gromadzić, po czym wykorzystywać w okresach suszy. Ale w Polsce mamy stosunkowo niewiele, bo tylko około 65 magazynów wody – dużych zbiorników zaporowych, mających powyżej 100 hektarów.

 

Jego zdaniem „potrzebne jest także rozszczelnienie obszarów uszczelnionych w miastach i budowa systemów małej retencji”.

 

„Należy zaplanować działania na rzecz tworzenia bezpieczeństwa zasobów wodnych i konsekwentnie je realizować, wiedząc, że takie działania wymagają czasu” – powiedział ekspert. Dodał, że trzeba je będzie realizować „nawet przez dziesiątki lat, z uwzględnieniem problemów ochrony przyrody, w zgodzie z naturą – aż do osiągnięcia dobrego stanu wód, zapewniając ich niezbędne zasoby. Musimy się dostosowywać do zmian klimatu i zadbać o to, żeby jak najwięcej wody zatrzymywać w środowisku”.

 

O niskich stanach wody informuje IMGW-PIB. W komunikacie z 29 lipca podano, że „na około 64 proc. stacji wodowskazowych, należących do sieci pomiarowo-obserwacyjnej PSHM, rejestrowane są stany niskie, a na około 29 proc. stany średnie” wód na rzekach. Ostrzeżenia przed suszą hydrologiczną obowiązują na znacznej części kraju, w szczególności w zachodniej i południowo-zachodniej Polsce, tj. na rzece Odrze i jej dopływach.

 

Susza definiowana jest jako niedobór wody na danym terenie. „W pierwszej kolejności mamy do czynienia z suszą meteorologiczną, która jest wynikiem deficytu opadów na danym terenie. Następną fazą jest susza glebowa, nazywana również rolniczą, oznaczająca niedobór wody w przypowierzchniowej warstwie gleby. Kolejnymi są susze hydrogeologiczna i hydrologiczna, oznaczające deficyt wód podziemnych i deficyt wody w rzekach lub zbiornikach wodnych” – wyjaśniono w komunikacie IMGW-PIB.

 

Spadek wody jest systematyczny na Wiśle i niewiele brakuje do najniższych w historii pomiarów, które wskazywały w 2015 i 2018 r. na warszawskim odcinku Wisły – 26 centymetrów. Pod koniec lipca przez niski poziom wody – 31 centymetrów – konieczne było wstrzymanie kursowania promów Warszawskich Linii Turystycznych.

 

O niskich stanach wody i wysuszaniu rzek donosiły też lokalne media. W lipcu poziom wody w Odrze na wodowskazie w Głogowie wskazywał 150 – 120 centymetrów. Wysycha Wisłoka, Ropa i Jasiołka. Bardzo płytka jest też rzeka Ren w zachodnich Niemczech. W miejscowości Kaub poziom wody spadł do ok. 70 cm. Jeśli spadnie o kolejne 30 cm, transport rzeczny towarów barkami przestanie być opłacalny. (PAP)

 

Anna Mikołajczyk-Kłębek

 

amk/ zan/

Przekazując sprzęt wojskowy Ukrainie władze Polski rozbroiły nasz kraj? Błaszczak zaprzecza

0

Przekazując sprzęt wojskowy Ukrainie nie zrobiliśmy niczego, co mogłoby obniżać naszą obronność i naruszać gwarancje bezpieczeństwa – powiedział w „Niedzieli” wicepremier i minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak. Zaznaczył, że to było naszym dziejowym obowiązkiem, bo Ukraińcy walczą o wolność swoją, Polski i Europy.

Minister zapytany przez tygodnik o podobieństwa wojny z 1920 r. i z 2022 r. powiedział, że w obydwu przypadkach jest to samo zagrożenie. „Za każdym razem rosyjski imperializm uzasadniany był cynicznie, jako przeciwdziałanie zagrożeniu, bratnia pomoc, ochrona ludności czy rzekomych ziem etnicznych. Wszystkie te kłamstwa niezmiennie niesione są +na bagnetach+, czyli opierają się na zbrodni, przemocy, niesprawiedliwości i zwykłym bandytyzmie” – powiedział szef MON.

 

Podkreślił, że Polska stoi u boku Ukrainy i liczymy na jej zwycięstwo. „Wojska rosyjskie muszą zostać pokonane i wyparte z ziem ukraińskich. Nie negocjujemy z takimi ludźmi jak Putin, nie relatywizujemy bestialstwa, nie możemy dać tej wojnie +spowszednieć+ w naszej świadomości” – zaznaczył.

 

Na pytanie, czy nie za dużo broni Polska przekazała Ukrainie, szef MON powiedział, że „nie zrobiliśmy niczego, co mogłoby obniżać naszą obronność i naruszać gwarancje bezpieczeństwa”. Zaznaczył, że przekazanie sprzętu wojskowego Ukrainie, jest „naszym dziejowym obowiązkiem”. „Naród ukraiński walczy wszystkimi siłami o wolność swoją, Polski i Europy, ale też o wspólne wartości i przyszłość bez +rosyjskiego buta+. Musimy im pomagać: wojskowo, politycznie, dyplomatycznie i społecznie” – powiedział minister Błaszczak.

 

Pytany, co Polska otrzyma bądź kupi na preferencyjnych warunkach w zamian za czołgi t-72 i Pt-91 Twardy przekazane Ukrainie, szef MON powiedział: „Ministerstwa obrony Polski i Niemiec wciąż prowadzą dialog na temat mechanizmu kompensaty”. Przyznał, że Polska dotychczas nie otrzymała jednak „satysfakcjonujących propozycji”.

 

Minister Błaszczak zapewnił, że luki powstałe po donacjach dla ukraińskiej armii zostaną uzupełnione. „Po to zamówiliśmy 116 używanych czołgów Abrams, mimo że wcześniej podpisałem umowę na 250 takich pojazdów w najnowszej wersji. Po to również planujemy kontrakty na koreańskie czołgi K2, armato-haubice K9 oraz samoloty FA-50” – wyjaśnił.

 

Poinformował, że „wartość polskiej pomocy Ukrainie przekracza już 1,7 miliardów dolarów”. „Jesteśmy w czołówce państw, które wspierają Ukrainę i uważamy, że to leży w interesie Polski” – podkreślił.

 

Zaznaczył, że polski przemysł zbrojeniowy „potrafi produkować konkurencyjne, dobrej jakości i skuteczne uzbrojenie”. „Polskie wyrzutnie przeciwlotnicze Piorun, armatohaubice Krab czy karabinki Grot są bardzo wysoko oceniane przez żołnierzy ukraińskich” – powiedział szef MON, co jak ocenił „jest najlepszą rekomendacją”. „Czekamy na polskie wozy bojowe Borsuk, na niszczyciele czołgów Ottokar Brzoza, na okręty Miecznik” – dodał.

 

Błaszczak poinformował też, że nie jest planowane „odwieszenie poboru i powrotu do obowiązkowej zasadniczej służby”. „Proponujemy za to alternatywę dla wszystkich chętnych. Wprowadziliśmy dobrowolną zasadniczą służbę wojskową. To nowy rodzaj służby wojskowej, podczas której ochotnik, szkoląc się, już wykonuje zadania w jednostce wojskowej” – wyjaśnił. „Pierwsi ochotnicy złożyli już przysięgę, a w kolejce czeka kolejnych kilka tysięcy” – dodał.

 

Minister zapewnił, że w razie potrzeby Polska będzie bronić każdego skrawka swojej ziemi. „Nie będziemy się cofać aż do linii Wisły. Żołnierz polski stoi na straży naszych granic, naszego bezpieczeństwa oraz suwerenności Polski” – oświadczył. (PAP)

 

Autor: Magdalena Gronek

Liga włoska/ Synowie Ibrahimovica w akademii AC Milan

0

Szwedzki napastnik AC Milan Zlatan Ibrahimovic pozostanie w Mediolanie jeszcze rok, lecz tym razem już z całą rodziną. Jego synowie Maximilian i Vincent zostali przyjęci do akademii piłkarskiej klubu.

Według informacji dziennika „Aftonbladet” 16-letni Maximilian będzie grać w drużynie U17, natomiast 14-letni Vincent w U15.

 

Gazeta powołuje się na pewne i potwierdzone informacje włoskiego dziennikarza specjalizującego się w piłkarskim rynku transferowym Nicolo Schiry.

 

Według gazety to AC Milan przedstawił propozycję szwedzkiemu piłkarskiemu seniorowi, „przedłużając w ten sposób mediolańską sagę rodziny Ibrahimovic”.

 

Podczas pandemii COVID-19 piłkarz wysłał swoją rodzinę, partnerkę Helenę Seger i synów do Sztokholmu, lecz wielokrotnie narzekał na rozłąkę. Teraz, przedłużając w lipcu o rok kontrakt z klubem chce mieszkać w Mediolanie razem z nimi.

 

Zbigniew Kuczyński (PAP)

 

kucz/ krys/

Superpuchar UEFA: Piąty triumf Realu Madryt

0

Real Madryt pokonał Eintracht Frankfurt 2:0 (1:0) w meczu o piłkarski Superpuchar UEFA, który rozegrano w Helsinkach. „Królewscy” zdobyli to trofeum po raz piąty w historii.

Real Madryt – Eintracht Frankfurt 2:0 (1:0).

 

Bramki: David Alaba (37), Karim Benzema (65).

 

Sędzia: Michael Oliver (Anglia). Widzów: ok. 31 tys.

 

Real Madryt: Thibaut Courtois – Dani Carvajal (85. Antonio Ruediger), Eder Militao, David Alaba, Ferland Mendy – Luka Modric (67. Rodrygo), Casemiro, Toni Kroos (85. Aurelien Tchouameni) – Federico Valverde (76. Eduardo Camavinga), Karim Benzema, Vinicius Junior (85. Dani Ceballos).

 

Eintracht Frankfurt: Kevin Trapp – Almamy Toure (70. Lucas Alario), Tuta, Evan N´Dicka – Ansgar Knauff, Sebastian Rode (58. Mario Goetze), Djibril Sow, Christopher Lenz – Jesper Lindstroem (58. Randal Kolo Muani), Rafel Borre, Daichi Kamada.

 

Nie było zatem niespodzianki w spotkaniu triumfatora Ligi Mistrzów ze zwycięzcą mniej prestiżowej Ligi Europy. Wprawdzie pierwszą groźną okazję stworzył Eintracht – w 14. minucie w sytuacji sam na sam z bramkarzem rywali stanął Japończyk Daichi Kamada, ale Belg Thibaut Courtois wyszedł z tego pojedynku zwycięsko – jednak z czasem coraz większą kontrolę mieli podopieczni Włocha Carlo Ancelottiego.

 

W 16. minucie po strzale Brazylijczyka Viniciusa Juniora drużynę z Frankfurtu uratował jeszcze efektowną interwencją sprzed linii bramkowej jego rodak Tuta, wyręczając bezradnego już w tej sytuacji bramkarza Kevina Trappa, ale w 37. defensywa Eintrachtu nie miała już nic do powiedzenia. Po rzucie rożnym spod linii końcowej głową piłkę zgrał Brazylijczyk Casemiro, a Austriak David Alaba bez problemu posłał ją do pustej bramki.

 

W drugiej połowie prowadzenie Realu powiększył Francuz Karim Benzema (65.), król strzelców Champions League i hiszpańskiej ekstraklasy w poprzednim sezonie.

 

Był to 324. gol Benzemy w koszulce „Królewskich”. W klubowej klasyfikacji wszech czasów zajmuje samodzielnie drugie miejsce. Dotychczas dzielił je z Raulem Gonzalezem. Na czele zestawienia jest Portugalczyk Cristiano Ronaldo – 450 bramek.

 

W 85. minucie na boisku pojawili się debiutujący w madryckim klubie Francuz Aurelien Tchouameni i Niemiec Antonio Ruediger.

 

„Kiedy grasz z triumfatorem Ligi Mistrzów, musisz wykorzystywać swoje szanse. To nam się dziś nie udało” – skomentował w serwisie DAZN kapitan Eintrachtu Sebastian Rode.

 

Prowadzący zwycięzców Włoch Carlo Ancelotti został pierwszym w historii trenerem, który sięgnął po Superpuchar cztery razy. Poprzednio udało mu się to w 2003 i 2007 roku z AC Milan oraz w 2014 z Realem.

 

„Królewscy” rozpoczną sezon hiszpańskiej ekstraklasy w niedzielę. W pierwszej kolejce zmierzą się na wjeździe z Almerią. Eintracht rozegrał już jedno spotkanie ligowe – przegrał u siebie z broniącym tytułu Bayernem Monachium 1:6. W sobotę zagra w Berlinie z Herthą.(PAP)

 

mm/ co/

Włochy/Zabroniono im gry w piłkę, zaprotestowali wzrokiem wbitym w smartfony

0

Grupa nastolatków z południa Włoch w sugestywny sposób zaprotestowała przeciwko wprowadzonemu w ich miejscowości Melendugno zakazowi gry w piłkę na placu miejskim. Zajęli miejsca na ławkach na skwerze wpatrując się cały czas w swoje smartfony.

„Tak bardzo krytykujecie nasze pokolenie, ale odebraliście nam piłkę”- takie hasło widniało na transparencie przyniesionym przez protestującą młodzież z miasteczka w prowincji Lecce.

 

Do uczestników tej akcji przyszedł burmistrz Maurizio Cisternino, który będąc pod wrażeniem ich inicjatywy obiecał, że szybko zostanie znalezione inne miejsce na grę w piłkę.

 

Wyjaśnił, że zakaz wprowadzono w reakcji na apele osób starszych i matek z dziećmi w wózkach, które narzekały na mecze rozgrywane na głównym placu miejscowości. Burmistrz zapewnił, że wprowadzenie zakazu nie miało w żadnym razie na celu karania młodzieży. (PAP)

 

 

sw/ jm/

Liga Konferencji: Lech Poznań pod ścianą, wracają złe wspomnienia

0

Piłkarze Lecha muszą odrobić jednobramkową stratę z pierwszego meczu z Vikingurem Reykjavik, by zakwalifikować się do 4. rundy eliminacji Ligi Konferencji. „Jestem przekonany na 100 procent, że awansujemy” – powiedział trener mistrza Polski John van den Brom.

Przed tygodniem poznaniacy w fatalnym stylu przegrali na wyjeździe z mistrzem Islandii 0:1. Czwartkowy rewanż zapowiada się dla Lecha jako jedno z najważniejszych spotkań w tym sezonie. Odpadnięcie z Islandczykami i brak awansu do fazy grupowej Ligi Konferencji to nie tylko wstyd dla klubu, ale przede wszystkim porażka na gruncie sportowym. A kibice Lecha mają prawo się obawiać, bowiem poznaniacy są tylko tłem drużyny, która niespełna trzy miesiące temu sięgnęła po tytuł.

 

Podczas konferencji prasowej dziennikarze przypomnieli trenerowi Johnowi van den Bromowi historię sprzed ośmiu lat, kiedy to lechici w kwalifikacjach Ligi Europy odpadli z innym islandzkim zespołem – Stjarnan Gardabaer. Wówczas „Kolejorz” przegrał pierwsze spotkanie na wyjeździe 0:1, a w Poznaniu padł wynik bezbramkowy.

 

„Oczywiście, rozumiem obawy kibiców, my też się obawiamy. Nasi fani chcą oglądać wygrywający zespół, grający dobry futbol. Natomiast, jak myślicie – czego ja chcę? Oczywiście tego samego i nad tym ciężko pracujemy. Kibice są niezadowoleni i ja to rozumiem, by my też nie jesteśmy szczęśliwy z wyników, jakie dotąd osiągnęliśmy” – mówił holenderski trener, który jednocześnie podkreślił, że wierzy w awans, gdyż to jego zespół ma więcej jakości.

 

„Jutro jest niezwykle ważne spotkanie, dla nas, dla kibiców i całego klubu. Jeśli przegramy, jest +poza Europą+, dlatego wiemy, co mamy zrobić. Jestem przekonany na 100 procent, że jutro awansujemy do kolejnej rundy, bo mamy więcej jakości niż nasz przeciwnik. Mówiłem o tym już przed pierwszym meczem i nadal tak uważam” – podkreślił.

 

Zdaniem szkoleniowca, największym problemem drużyny w Reykjaviku była gra w ofensywie. Lech nie miał pomysłu na kreowanie sytuacji i właśnie nad tym elementem piłkarze pracowali w ostatnich dniach.

 

„Na pewno będziemy częściej w posiadaniu piłki niż Vikingur, natomiast zawsze pojawia się pytanie, co zamierzasz zrobić z tą przewagą. Musimy tworzyć odpowiednie przestrzenie na boisku, dokonywać właściwych wyborów. Ważna będzie kontrola nad meczem, ale też musimy być zdyscyplinowani i skoncentrowani, żeby też nie stracić gola. Gramy u siebie, na +normalnym+ boisku, bo też nie ukrywam, że sztuczna nawierzchnia w Reykjaviku była dla nas jakiś problemem” – stwierdził van den Brom.

 

Opiekun Lecha od początku sezonu musi zmagać się z plagą kontuzji, jaka zapanowała w zespole. Aż czterech środkowych obrońców jeszcze kilka dni temu leczyło kontuzję i Holender nie miał łatwego zadania, by optymalnie zestawić linię obrony. Szkoleniowiec przed rewanżem z Vikingurem ma jednak nieco więcej optymizmu, bowiem niektórzy piłkarze wracają do składu, m.in. Antonio Milic i Filip Dagerstal.

 

„To nie jest normalna sytuacja, że mamy tyle kontuzji na początku sezonu. Milic jest do mojej dyspozycji, ale w tej chwili nie wiem, czy jest gotowy na 90 minut. Lubomir Satka też wznowił treningi, ale do gry wróci zapewne w przyszłym tygodniu. Natomiast musiałem sobie radzić wstawiając różnych zawodników na pozycję środkowych obrońców. Z drugiej strony taka sytuacja otwiera nam oczy na pewne możliwości niektórych piłkarzy, jak choćby Barry’ego Douglasa, który grał nie jako lewy obrońca, a lewo-środkowy” – podsumował van den Brom.

 

Spotkanie Lecha z Vikingurem rozpocznie się w czwartek o godz. 20.30. Zwycięzca dwumeczu w czwartej rundzie zmierzy się z przegranym meczu eliminacji Ligi Europy Malmoe FF (Szwecja) – F91 Dudelange (Luksemburg). Pierwszy mecz Szwedzi na własnym stadionie wygrali 3:0. (PAP)

 

autor: Marcin Pawlicki

 

lic/ co/

Kijów: Trwa wojna, oni roześmiani. Kontrowersyjne zdjęcie niemieckiej minister spraw wewnętrznych i burmistrza Kijowa Witalija Kliczki

0

Duże oburzenie wywołało zdjęcie minister spraw wewnętrznych Nancy Faeser (SPD) z jej wizyty w Kijowie. Roześmiana Faeser, z lampką szampana w dłoni, stoi w towarzystwie ambasadora Niemiec w Kijowie i burmistrza Kijowa Witalija Kliczki. „To było nieodpowiednie” – przyznała Faeser we wtorek wieczorem w programie RedaktionsNetzwerk Deutschland (RND).

W rozmowie z dziennikarzami RND w Poczdamie Faeser potwierdziła, że żałuje zdjęcia zrobionego podczas wizyty w Kijowie z kieliszkiem szampana.

 

„Przykro mi z powodu tego zdjęcia, to było niestosowne” – tłumaczyła, dodając, że „zapanował zrelaksowany nastrój, ponieważ codzienne życie na ulicy, w Kijowie, obecnie powróciło do normy”. „Trudno to zrozumieć, gdy w tym samym kraju jest wiele zniszczeń, popełniono straszne zbrodnie wojenne, a na wschodzie kraju wciąż toczą się walki” – dodała Faeser. Jednak, jak wyjaśniała, w stolicy Ukrainy „widywała ludzi znowu robiących zakupy, siedzących w barach i kawiarniach, wykonujących swoją pracę”.

 

„Nie zrobiłbym tego ponownie, ponieważ jest to coś niewłaściwego, jeśli przybywasz z innego kraju” – podkreśliła minister.

 

Na zdjęciu widać Faeser, znajdującą się w towarzystwie niemieckiego ministra pracy Hubertusa Heila (SPD), burmistrza Kijowa Witalija Kliczki i ambasador Niemiec w Kijowie – Anki Feldhusen. (PAP)

 

mszu/ kgod/

W Niemczech inflacja niższa niż w poprzednich miesiącach. Podobnie w USA

0

W lipcu inflacja w Niemczech wyniosła 7,5 proc. To mniej niż w poprzednich miesiącach, ale „pozostaje na wysokim poziomie” – poinformował w środę Federalny Urząd Statystyczny (Destatis). Ceny żywności w lipcu wzrosły o 14,8 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem ubiegłego roku.

„Głównymi przyczynami wysokiej inflacji nadal są wzrosty cen produktów energetycznych. Od czerwca 2022 roku dwa środki z pakietu ulg miały lekko tłumiący wpływ na ogólną inflację: bilet za 9 euro i zniżka na paliwo” – skomentował prezes Federalnego Urzędu Statystycznego Georg Thiel.

 

Ceny produktów energetycznych były w lipcu 2022 roku o 35,5 proc. wyższe niż w tym samym miesiącu roku poprzedniego – informuje Destatis.

 

Ceny żywności w lipcu wzrosły w Niemczech o 14,8 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem 2021 roku. Wzrost cen zaobserwowano we wszystkich grupach żywności. Znacznie droższe były tłuszcze i oleje jadalne – o 44,2 proc. oraz nabiał i jajka – o 24,2 proc. Podobnie w innych grupach żywnościowych odnotowano dwucyfrowy wzrost cen, w przypadku mięsa i jego przetworów o 18,3 proc. (PAP)

 

bml/ ap/

Współpracownik prezydenta Zełenskiego: Przed nadejściem zimy zakończyć aktywną fazę wojny

0

Ukraina chce podjąć wszelkie wysiłki, by przed nadejściem zimy zakończyć aktywną fazę wojny wszczętej przez Rosję – powiedział w środę Andrij Jermak, szef biura prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.

Jako powód wskazał niebezpieczeństwo ataków rosyjskich na ukraińską infrastrukturę ciepłowniczą i energetyczną.

 

„Armia rosyjska nadal atakuje obiekty naszej infrastruktury. Stanowi to jeden z ich celów, z czym nawet się nie kryją. Z tego m.in. powodu chcemy podjąć wszelkie wysiłki, by aktywną fazę wojny zakończyć przed upływem jesieni” – powiedział Jermak w wywiadzie dla agencji Interfax-Ukraina.

 

Przyznał, że jest to trudne zadanie; Ukraina – zapewnił – robi jednak wszystko, by wyzwolić obszary okupowane przez Rosjan. „Tłumaczymy to naszym partnerom. Oni podzielają naszą opinię” – powiedział Jermak.

 

Im dłużej wojska rosyjskie będą pozostawały na terytorium Ukrainy i starały się tam okopać, tym trudniej będzie wyzwolić te tereny – przyznał szef biura prezydenta Zełenskiego. (PAP)

 

rank/ ap/

Ksiądz „terroryzuje miasto i jego mieszkańców”. Biskup „po bratersku go upomniał”

Biskup kielecki Jan Piotrowski upomniał proboszcza parafii Pacanów za jego niestosowne zachowanie wobec parafian – wynika z oświadczenia rzecznika diecezji kieleckiej. Mieszkańcy parafii domagali się odwołania ks. Leszka Domagały, zarzucając mu mobbing, zastraszania i poniżanie.

„W ostatnim czasie sposób postępowania proboszcza wobec niektórych parafian był nieodpowiedni i przyczynił się do niechęci wobec niego i zamieszania we wspólnocie parafialnej” – czytamy w oświadczeniu rzecznika prasowego diecezji kieleckiej ks. Mirosława Cisowskiego, który dodał, że biskup kielecki Jan Piotrowski „zwrócił uwagę księdzu proboszczowi na jego niestosowne zachowanie, po bratersku go upomniał i zobowiązał do unikania słów i zachowań, które mogłyby przynieść szkodę parafii”.

 

„Ksiądz biskup wyraża nadzieję na pozytywne zakończenie tej trudnej sytuacji, wzajemne przebaczenie i budowanie relacji pomiędzy proboszczem a parafianami w duchu szacunku, współpracy i troski o dobro wspólnoty parafialnej w Pacanowie” – podkreślił ks. Cisowski.

 

Konflikt między proboszczem parafii w Pacanowie i jego mieszkańcami opisała Polityka. Parafianie oskarżali duchownego o mobbing, zastraszania i poniżanie, zarzucając mu też, że „terroryzuje miasto i jego mieszkańców”. Domagali się odwołania księdza, który w parafii w Pacanowie jest już od 12 lat. (PAP)

 

Autor: Janusz Majewsk

Opublikowano projekt ze wzorem o wypłatę dodatku węglowego

0

W środę na stronach Rządowego Centrum Legislacji (RCL) opublikowano wzór wniosku o wypłatę dodatku węglowego. Taki wniosek trzeba będzie złożyć w gminie, a jego wysokość to 3 tys. zł. Gmina będzie miała też 30 dni na jego wypłatę.

Zgodnie z ustawą o dodatku węglowym, która czeka na podpis prezydenta, dodatek węglowy w wysokości 3 tys. zł, przysługiwać będzie gospodarstwom domowym, dla których głównym źródłem ogrzewania jest kocioł na paliwo stałe, kominek, koza, ogrzewacz powietrza, trzon kuchenny, piecokuchnia, kuchnia węglowa lub piec kaflowy na paliwo stałe – zasilane węglem kamiennym, brykietem lub peletem, zawierającymi co najmniej 85 proc. węgla kamiennego.

 

Przepisy przewidują, że wniosek o wypłatę dodatku trzeba będzie złożyć w gminie właściwej ze względu na miejsce zamieszkania osoby składającej ten wniosek. Z kolei wójt, burmistrz, prezydent miasta dokonywać będzie weryfikacji wniosku o wypłatę dodatku, w szczególności w zakresie zgłoszenia lub wpisania głównego źródła ogrzewania w centralnej ewidencji emisyjności budynków (CEEB). Jest to warunek konieczny, aby ubiegać się o dodatek.

 

Zgodnie z opublikowanym w środę projekcie rozporządzenia, który zawiera wzór wniosku o wypłatę świadczenia, trzeba w nim będzie podać: imię, nazwisko, PESEL, dane dokumentu potwierdzającego tożsamość wnioskodawcy. Trzeba będzie też podać dane adresowe.

 

Jak przypomniano w projekcie, jednemu gospodarstwu domowemu przysługiwać będzie jeden dodatek węglowy.

 

We wniosku trzeba będzie też podać numer rachunku bankowego, na który zostanie przelany dodatek, a także określić, czy gospodarstwo domowe jest jednoosobowe, bądź wieloosobowe. W przypadku wieloosobowego gospodarstwa trzeba będzie podać liczbę domowników z uwzględnieniem wnioskodawcy, a także podać ich dane.

 

 

We wniosku trzeba będzie również zaznaczyć jakie jest główne źródło ogrzewania gospodarstwa domowego, czyli: kocioł na paliwo stałe; kominek; koza; ogrzewacz powietrza; trzon kuchenny; piecokuchnia; kuchnia węglowa; piec kaflowy na paliwo stałe.

 

Informacje przedstawione we wniosku o wypłatę dodatku węglowego składa się pod rygorem odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych oświadczeń. Chodzi m.in. o to, że gospodarstwo domowe nie korzysta lub nie korzystało z paliwa stałego zakupionego po cenie i od przedsiębiorcy, o którym mowa w przepisach ustawy z 23 czerwca 2022 r. o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców niektórych paliw stałych, w związku z sytuacją na rynku tych paliw. (PAP)

 

autor: Michał Boroń

 

mick/ je/

Kredyt hipoteczny – co powinieneś o nim wiedzieć?

Kredyt hipoteczny zawsze jest trudną decyzją. Jest to zobowiązanie na długie lata, więc ma wpływ na naszą przyszłość. Do zakupu swojej nieruchomości należy dobrze się przygotować. Przeczytaj artykuł, który podpowie, jak otrzymać kredyt hipoteczny.

Co powinieneś wiedzieć na temat zawarcia umowy kredytu hipotecznego?

Kredyty hipoteczne to długoterminowe zobowiązanie celowe. Oznacza to, że całkowita kwota musi zostać przeznaczona na zakup nieruchomości, działki lub ewentualnie na modernizację mieszkania/domu. Udzielenie kredytu hipotecznego jest możliwe po zabezpieczeniu długu w postaci hipoteki, więc prawo rzeczowe do hipoteki jest ograniczone. Informacji czym jest kredyt hipoteczny najlepiej jest szukać w przepisach, w szczególności szczegółowe informacje znajdują się w ustawie z dnia 23 marca 2017 roku o kredycie hipotecznym.

Kredyt mieszkaniowy (hipoteczny) jest udzielany jedynie przez banki, które działają na podstawie prawa bankowego. Pożyczka hipoteczna jest również ofertą usług finansowych. Jednak w przypadku pożyczki hipotecznej możliwe jest udzielenie jej przez różne instytucje, które są regulowane przepisami kodeksu cywilnego. Jeśli chcesz wziąć kredyt hipoteczny, to możesz zaciągnąć go w polskiej lub obcej walucie, jednak musisz w niej pobierać wynagrodzenie. W tym wypadku na raty kredytu ma wpływ nie tylko oprocentowanie kredytu hipotecznego, ale również aktualny kurs walutowy.

Jakie warunki należy spełnić, aby otrzymać kredyt hipoteczny?

Kryterium otrzymania kredytu hipotecznego mogą różnić się w zależności od wybranego banku. Jednakże podstawowe warunki, które należy spełnić, są takie same dla wszystkich banków. Można wśród nich wyróżnić:

  • odpowiednią zdolność kredytową,
  • posiadanie pozytywnej historii kredytowej — zawsze trzeba założyć taką kontrolę przy kredycie hipotecznym
  • posiadanie odpowiedniego wkładu własnego,
  • złożenie wniosku kredytowego, który będzie zawierał wszystkie niezbędne informacje oraz załączniki,
  • odpowiedni wiek lub posiadanie młodszego poręczyciela,
  • uzyskiwanie dochodów z legalnych źródeł, które akceptuje bank,
  • polskie obywatelstwo,
  • zabezpieczenie kredytu hipotecznego w wymagany sposób jaki preferuje bank,

Kredyt hipoteczny — jakie oprocentowanie?

Oprocentowanie kredytu w dużym stopniu determinuje wysokość miesięcznej raty. Przed złożeniem wniosku o kredyt warto upewnić się, czy mamy stałe oprocentowanie, czy zmienne. Oprocentowanie stałe może być trochę droższe, jednak jest na pewno bardziej stabilne. Przy takim rozwiązaniu łatwiej będzie zaplanować wydatki budżetu domowego. Duża część banków oferuje oprocentowanie stałe tylko na jakiś okres, a następnie trzeba liczyć się ze zmianą na oprocentowanie zmienne.

Ważna tutaj jest też rzeczywista roczna stopa oprocentowania. Wskaźnik ten w dokładny sposób pokazuje całkowity koszt kredytu hipotecznego. Koszt kredytu jest związany z wieloma elementami. Składają na niego się odsetki, opłata przygotowawcza, prowizja czy ubezpieczenie. Na początku nie wszystkie koszty mogą być jasne, dlatego należy dokładnie zapoznać się z ofertą oraz zwrócić uwagę, jaka jest roczna stopa oprocentowania rrso, która określa całkowite zobowiązanie.

Dodatkowe informacje

Dla banku idealnym kredytobiorcą jest ten, kto posiada stabilną sytuację finansową. Na lepsze warunki kredytowe mogą liczyć osoby z umową o pracę niż osoby, które pracują na umowę zlecenie. Jednakże samozatrudnieni przedsiębiorcy również są w bardzo dobrej sytuacji. Wystarczy, by takie osoby spełniły wymagania, jakie stawia im bank. Jednym z nich może być zachowanie ciągłości zatrudnienia.

Łódź/ Po zawaleniu się dwóch kamienic wojewoda żąda wyjaśnień od władz miasta

0

W związku z zawaleniem się dwóch kamienic w centrum Łodzi wojewoda Tobiasz Bocheński żąda wyjaśnień od władz miasta. Budynki runęły w ciągu jednej doby w niedzielę i poniedziałek. Nikt nie ucierpiał. Urząd miasta nie odpowiedział ani na komunikat wojewody, ani na pytania PAP.

Łódzki Urząd Wojewódzki wystosował w środę komunikat z żądaniem wyjaśnienia dwóch ostatnich katastrof budowlanych w stolicy regionu.

 

„W związku z wystąpieniem w ostatnich (…) dniach niepokojących zdarzeń na terenie miasta Łodzi, stanowiących zagrożenie dla życia i zdrowia ludzkiego oraz mienia (…), wojewoda łódzki Tobiasz Bocheński skierował żądanie wyjaśnień do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego w Łodzi będącego urzędem podlegającym Prezydent Miasta Łodzi Hannie Zdanowskiej” – napisano w komunikacie.

 

„Wnoszę o niezwłoczne podjęcie działań, zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa, w taki sposób, aby skutki obu katastrof nie rozprzestrzeniały się oraz aby nie spowodowały dalszych następstw w dobrach prawnie chronionych” – zaakcentował. „Wnoszę o przekazanie informacji dotyczących: sposobu prowadzenia nadzoru nad ww. budynkami i budynkami sąsiadującymi oraz osób, które zostały poszkodowane bezpośrednio (znajdowały się w budynku) lub pośrednio (zostały ewakuowane z budynków sąsiadujących)” – podkreślił.

 

Wojewoda łódzki zwrócił też uwagę, że „powiatowy inspektor nadzoru budowalnego jest organem właściwym do kontroli stanu technicznego obiektów budowalnych, jak również do nakazania, w drodze decyzji, usunięcia stwierdzonych nieprawidłowości w przypadku stwierdzenia m.in., że obiekt może zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi, bezpieczeństwu mienia bądź środowiska albo jest w nieodpowiednim stanie technicznym” – napisano w komunikacie.

 

W trosce o bezpieczeństwo mieszkańców wojewoda łódzki zwrócił się do Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego o „dołożenie należytej staranności w realizacji ustawowo powierzonych zadań, w celu uniknięcia w przyszłości podobnych zdarzeń, stanowiących zagrożenie dla mieszkańców miasta Łodzi” – przekazano.

 

Te działania wojewody mają – jak zaznaczono w dokumencie – na celu sprawdzenie, „czy administracja podległa Prezydentowi Miasta Łodzi wypełnia należycie zadania w zakresie nadzoru nad mieniem komunalnym i prywatnym. Zarówno podległy Prezydentowi Miasta Łodzi Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego, Miejski Konserwator Zabytków oraz Urząd Miasta Łodzi odpowiadają za bezpieczeństwo mieszkańców Łodzi. Wojewoda zwróci się do podległej mu administracji wojewódzkiej o skontrolowanie służb podlegających Prezydentowi Miasta Łodzi, w szczególności Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego i Miejskiego Konserwatora Zabytków” – podsumowano w komunikacie Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi.

 

Urząd Miasta Łodzi milczy w tej sprawie. Nie wiadomo, kiedy wojewoda otrzyma pismo w sprawie zawalenia się kamienic. Podległe prezydent miasta Hannie Zdanowskiej (PO) służby prasowe nie odpowiedziały też w środę na pismo, w którym PAP poprosiła o komentarz w sprawie komunikatu wojewody.

 

Do zawalenia się stropu trzypiętrowej kamienicy przy ul. Głowackiego 8 w Łodzi doszło w niedzielę po południu. Nie było ofiar ani rannych. Budynek to pustostan położony niedaleko centrum miasta w dzielnicy Bałuty. Wokół mieszkają ludzie, w pobliżu stoi tam nawet apartamentowiec. Katastrofa budowlana spowodowała w okolicy ograniczenia w ruchu drogowym.

 

W poniedziałek przed południem, niespełna dobę po pierwszej kamienicy, w Łodzi runęła część budynku przy ul. św. Jerzego 11, niedaleko centrum handlowego Manufaktura. Także i w tym przypadku nie było ofiar i rannych, a zabezpieczenie budynku również spowodowało utrudnienia w ruchu drogowym.

 

Władze Łodzi są największym kamienicznikiem w mieście. W zasobach komunalnych gminy jeszcze dekadę temu było temu blisko 40 procent miejskich kamienic. Eksperci budowlani szacują, że teraz nadal do miasta może należeć ok. 35 proc. łódzkich kamienic.(PAP)

 

Autor: Hubert Bekrycht