Kierowca Lyft z Południowej Florydy, który zaginął w zeszłym tygodniu, został odnaleziony martwy – poinformowała jego córka. W czwartek wieczorem policja z Południowej Karoliny znalazła samochód kierowcy. W środku był mężczyzna, podejrzany o inne zabójstwo, a teraz już o kolejne. Informacji o odnalezieniu ciała kierowcy Lyft nie została ujawniona od razu, gdyż służby powołały się na poprawkę do konstytucji Florydy, która pozwala zachować to w tajemnicy na życzenie bliskich.
Policjanci z Południowej Karoliny odnaleźli samochód Gary’ego Levina z Palm Beach Gardens na Florydzie, który zaginął w 30 stycznia, wykonując ponad 3-godzinny kurs w ramach przewozu za pośrednictwem aplikacji Lyft. Ciało 74-latka zostało odnalezione w czwartek – w miejscu gdzie ustalono jego ostatnią, znaną lokalizację. Zwłoki zostały zidentyfikowane, ale informacji o śmierci kierowcy Lyft nie podano do wiadomości publicznej ze względu na prośbę rodziny zmarłego.
„Mój tata był naprawdę jedyną w swoim rodzaju osobą, jeśli go znałeś lub nawet raz spotkałeś, wiesz dokładnie, co mam na myśli, kiedy to mówię” – żegnała swoje ojca Lindsay DiBetta w poście na Facebooku. „Historie, których dowiedziałam się o nim od przyjaciół, rodziny i zupełnie obcych ludzi w ciągu ostatniego tygodnia, podniosły mnie na duchu bardziej niż można sobie wyobrazić”.
Samochód Kia Ceed, należący do Levina, znaleziono później. Jego kierowcę, 35-letniego Matthew Floresa, zatrzymano po policyjnym pościgu przez trzy powiaty. Mężczyzna stoi w obliczu kolejnego zarzutu o zabójstwo – wcześniej był już podejrzewany o dokonanie morderstwa na Jose Carlosie Martinezie w Wauchula, do którego doszło na 6 dni przed zaginięciem Levina. Sędzia ustalił kaucję za Floresa na 2 mln dolarów.
Red. JŁ