11.4 C
Chicago
piątek, 26 kwietnia, 2024

Od Sztokholmu do Tokio, czyli piętnaście zwycięstw Agnieszki Radwańskiej

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Pokonując w finale w Tokio 6:2, 6:2 Szwajcarkę Belindę Bencić Agnieszka Radwańska wygrała  swój 15. turniej rangi WTA. Z prawie każdym wiąże się jakaś historia. Przypominamy poprzednie 14 i wybieramy te naszym zdaniem najbardziej dla niej znaczące.

 

30. 07. 2007, Sztokholm
„Tenisowa Bomba z Polski” – tak nazwała ją szwedzka prasa po tym, jak wygrała w stolicy Szwecji swój pierwszy w karierze turniej WTA Tour. Było to historyczne zwycięstwo nie tylko dla niej, bo wcześniej, żadna polska tenisistka nie wygrała imprezy głównego cyklu. W finale pokonała 6:1, 6:1 Rosjankę Wierę Duszewinę. – Na początku po prostu cieszyłam się ze zwycięstwa, dopiero teraz okazało się, że to jest wielkie halo – przyznała po powrocie do domu Agnieszka. – Nie mam czasu na świętowanie, bo w Krakowie spędzę tylko kilka dni. Mam nadzieję, że zdążę pójść do fryzjera – dodała z uśmiechem.

 

4. 02. 2008, Pattaya
6:2, 1:6, 7:6(4) w finale z Amerykanką Jill Craybas.

 

24. 05. 2008, Stambuł
„Pogromczyni gigantów” – pisano o Radwańskiej podczas Australian Open 2008, po tym jak pokonała drugą wówczas tenisistkę świata, Rosjankę Swietłanę Kuzniecową i jej rodaczkę Nadię Pietrową (była nr 3.). Wygrywając w Turcji finał z inną Rosjanką, Jeleną Dementiewą (6:3, 6:2), krakowianka potwierdziła, że jej forma z Melbourne nie była jednorazowym wyskokiem. A niemal równo miesiąc później…

 

21. 06. 2008, Eastbourne
Agnieszka pokonała Pietrową po raz drugi. Tym razem 6:4, 6:7(11), 6:4, zdobywając swój pierwszy tytuł na trawie – nawierzchni, na której cztery lata później dotarła do swojego pierwszego wielkoszlemowego finału (Wimbledon).
Nikt nie spodziewał się wówczas, że na kolejny tytuł Radwańskiej przyjdzie nam czekać aż trzy lata.

 

7. 08. 2011, Carlsbad
Sporo się przez te trzy lata wydarzyło. Agnieszka dorosła, przede wszystkim jednak zmieniła trenera, bo po Roland Garros 2011 na turniejach zaczął towarzyszyć jej Tomasz Wiktorowski, a z ojcem już tylko trenowała w Krakowie, w przerwach między turniejami (tak było aż do końca 2012 roku). Powiększenie sztabu szkoleniowego okazało się strzałem w dziesiątkę, a zwycięski finał z Rosjanką Wierą Zwonariową (6:3, 6:4) był tylko przedsmakiem przed tym, co stało się jesienią tego samego roku.

 

1. 10. 2011, Tokio
Znów Zwonariowa w finale, znów wygrana w dwóch setach (tym razem 6:3, 6:2). Do tego nikt nie mógł powiedzieć, że dostała się do niego kuchennymi drzwiami, bo w półfinale rozprawiła się z ówczesnym numerem trzy na świecie (za kilka miesięcy numerem jeden) Wiktorią Azarenką, a pokonana Białorusinka nie mogła się jej po meczu nachwalić. Nie tylko zresztą ona.
– Agnieszka wreszcie gra na miarę swojego talentu – zachwycał się Wojciech Fibak.
Szybko okazało się również, że Radwańska nie zamierza osiąść na laurach…

 

9. 10. 2011, Pekin
7:5, 0:6, 6:4 w finale z Niemką Andreą Petković. Sukces w stolicy Chin dał Agnieszce awans z dwunastego na ósme miejsce w rankingu WTA, dzięki czemu po raz pierwszy w karierze mogła zagrać w kończących tenisowy sezon Mistrzostwach WTA, jako ich pełnoprawna uczestniczka (wcześniej dwa razy była rezerwową).

 

25. 02. 2012, Dubaj
7:5, 6:4, w finale z Julią Görges. Co ciekawe, był to jedyny turniej, w którym u boku Radwańskiej nie było ani ojca, ani Wiktorowskiego, tylko Chorwat Borna Bikić. Któremu na szczęście Agnieszka szybko podziękowała za współpracę (dłuższa historia).
Już z Wiktorowskim odniosła swój najcenniejszy – jak dotąd – sukces.

 

31. 03. 2012, Miami
Turniej na Florydzie nazywany jest Piątą Lewą Wielkiego Szlema, a do tego Agnieszka pokonała w finale 7:5, 6:4 Marię Szarapową, dla której porażka musiała być wyjątkowo przykra. Rosjanka to absolwentka pobliskiej akademii Nicka Bollettieriego.

 

26. 05. 2012, Bruksela
7:5, 6:0 w finale z Simoną Halep.

 

5. 01. 2013, Auckland
6:4, 6:4 w finale, z Belgijką Yaniną Wickmayer.

 

11. 01. 2013, Sydney
Wynik finału (6:0, 6:0) wystarczy za cały komentarz. Podobnie, jak mina pokonanej Słowaczki Dominiki Cibulkovej.

 

22. 09. 2013, Seul
6:7(6), 6:3, 6:4 w finale z Rosjanką Anastazją Pawliuczenkową.

 

10. 08. 2014, Montreal
Triumf w prestiżowym Rogers Cup (6:4, 6:2 w finale z Amerykanką Venus Williams) sprawił, że wszyscy liczyli na dobry wynik również podczas zbliżającego się US Open. Póki co Agnieszka nie przełamała się jednak w Nowym Jorku. Może kiedyś…

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520