Najwyższa Izba Kontroli skontrolowała sposób gospodarowania mieniem w jednostkach wojskowych „o niskim wskaźniku rozwinięcia”, także w Podkarpackiem.
– W ostatnich latach różnica pomiędzy potrzebami materialnymi wojska a kwotami przeznaczonymi na ich zaspokojenie systematycznie maleje. Jednak NIK zwraca uwagę, że chociaż z roku na rok z budżetu państwa przeznacza się na wojsko coraz więcej pieniędzy to program modernizacji polskiej armii nie przyspiesza – wyniki przeprowadzonej kontroli komentuje prezes Najwyższej Izby Kontroli Krzysztof Kwiatkowski.
Kontrolerzy wzięli pod lupę jednostki wojskowej w kilku województwach, w tym m.in. w Podkarpackim. Wnioski nie są zbyt optymistyczne. „20 proc. wojskowych budynków wymaga poważnych remontów lub wyłączono je z użytkowania, gdyż stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa ludzi. Ponad połowa garnizonów, podległych Dowództwu Generalnemu Rodzaju Sił Zbrojnych, nie posiada czynnych strzelnic umożliwiających żołnierzom przeprowadzenie szkolenia” – twierdzi NIK. Sprawa braku strzelnic dotyczyła dziesięciu z dwunastu skontrolowanych jednostek. Ich żołnierze, którzy mieli ćwiczyć strzelanie, musieli jeździć do innych jednostek, co wiązało się z dodatkowymi kosztami. Inne wątki przeprowadzonej kontroli również nie wypadają dobrze.
– Pełnym ukompletowieniem w sprzęt i wyposażenie dysponowały tylko dwie, spośród dwunastu jednostek objętych kontrolą – twierdzi NIK. Kontrolerzy mają poważne zastrzeżenia do ochrony jednostek. Według NIK zmiany wymaga model, przyjęty w większości jednostek wojskowych, polegający na wynajmie zewnętrznych firm ochroniarskich. – Stwierdzono nieprawidłowości polegające m.in. na braku pracowników na posterunku, wykonywaniu zadań ochronnych w stanie nietrzeźwości, braku reakcji grup interwencyjnych na wezwanie, opóźnień w czasie przyjazdu grupy interwencyjnej – twierdzi NIK w raporcie dodając, że jakość usług ochroniarskich była niska i „wcale nie najtańsza”.
Norbert Ziętal aip