Po okresie rekordowych cen benzyny w Kalifornii gubernator Gavin Newsom jest wściekły na firmy naftowe i ich ponadnormatywne zyski ze sprzedaży surowca do produkcji paliwa. Jak podaje Associated Press – w poniedziałek włodarz Golden State ma oficjalnie rozpocząć kampanię karania przedsiębiorców naftowych z tytułu ich nadmiarowych zysków, aby ich ekstra-zyski trafiły z powrotem do kierowców.
Stanowi ustawodawcy powrócą w poniedziałek na krótko do kalifornijskiego Kapitolu, aby zaprzysiąc nowych członków legislatury. Wezmą tez udział w specjalnej sesji legislacyjnej, którą gubernator zwołał w odpowiedzi na szalejące ceny na kalifornijskich stacjach. Newsom chce dodatkowo opodatkować firmy naftowe, jeżeli ich zyski przekraczają pewien pułap.
Takie działanie z pewnością spotka się z przychylnością wyborców, których portfele były w ostatnim czasie drenowane przez rekordowe ceny benzyny. Kalifornijczycy przez większą część roku płacili ponad 6 dolarów za galon tego paliwa. Pytanie jednak, czy propozycja spotka się z aprobatą legislatury, zważając na to, że kalifornijski przemysł naftowy jest jednym z głównych lobbystów i darczyńców, finansujących kampanie wyborcze.
Wątpliwości może budzić też sam sens karania firm za nadmiarowe zyski. Może się tak zdarzyć – z dużą dozą prawdopodobieństwa – że dodatkowe opodatkowanie firm naftowych spowoduje podniesienie cen, które trudno będzie zrekompensować dodatkami socjalnymi dla kierowców, fundowanymi z dodatkowych opłat, nakładanych na producentów paliw.
Catherine Reheis-Boyd, prezes Western States Petroleum Association, powiedziała, że przemysł naftowy jest zmienny. Wskazała na drugą stronę medalu – na miliardy dolarów strat podczas pandemii, kiedy popyt na benzynę gwałtownie spadł, bo wiele osób pracowało w domu i odwołało zaplanowane podróże.
„Gubernator i Legislatura powinni skupić wysiłki na usunięciu przeszkód politycznych nakładanych na przemysł energetyczny” – powiedziała.
Red. JŁ