To największy atak zimy w Stanach Zjednoczonych w tym roku. Dziesiątki milionów Amerykanów zaatakowały burze śnieżne, podmuchy wiatru o sile nawet ponad stu kilometrów na godzinę czy opady śniegu przekraczające miejscami pół metra. Żywioł daje się we znaki mieszkańcom od Chicago do Nowego Jorku.
Z atakiem żywiołu zmagają się teraz przede wszystkim mieszkańcy wschodniego wybrzeża USA w pasie od Waszyngtonu po Boston i dalej na północ. Gubernator Pensylwanii Tom Wolf mówi wprost: „Siła wiatru stale rośnie, we znaki da się również burza lodowa. Jeśli nie musicie jechać, zrezygnujcie z podróży”.
Od poniedziałku ze względu na pogodę odwołano już blisko 9 tysięcy lotów, częściowo wstrzymano również ruch kolejowy. Według ostatnich danych w związku z atakiem zimy zginęły cztery osoby. Na północnym wschodzie, m.in. w miejscowości Atlantic City czy na przedmieściach Nowego Jorku – wyspie Long Island – odnotowano powodzie.
Jan Pachlowski /Miami, Fot. Dreamstime.com