Czy Floryda rzeczywiście jest miejscem niegościnnym dla ludzi innych, niż biali i heteroseksualni? Tak twierdzi NAACP – organizacja wydała w tym tygodniu ostrzeżenie dla społeczności kolorowych i LGBT, dotyczące podróżowania na Florydę. Washington Examiner sprawdził, czy obawy NAACP mają potwierdzenie w rzeczywistości.
Na początku tego tygodnia National Association for the Advancement of Colored People (NAACP) zaklasyfikowało Florydę jako „niebezpieczną”, ze względu na politykę edukacyjną i społeczną republikańskiego gubernatora Rona DeSantisa.
Prezes i dyrektor generalny NAACP Derrick Johnson oskarżył rząd DeSantisa o „niedokładne przedstawienie okropności i nierówności, z którymi borykali się i nadal borykają czarnoskórzy Amerykanie” w oświadczeniu, w którym odradzano osobom LGBT oraz kolorowym podróżowanie na Florydę.
W późniejszym wywiadzie dla MSNBC Johnson stwierdził, że DeSantis pracuje nad tym, aby „sytuacja osób czarnoskórych na Florydzie cofnęła się do lat 50.”. „Jeśli ludzie muszą udać się na Florydę, niech wiedzą, że powinni być ostrożni” – powiedział prezes NAACP w wywiadzie dla NBC.
Ale – jak podaje Washington Examiner – Floryda jest dla czarnoskórych Amerykanów bezpiecznym i dobrze prosperującym miejscem, na bazie twardych danych. Według FBI, wskaźnik przestępczości z użyciem przemocy na Florydzie spadł poniżej średniej krajowej po raz pierwszy od ponad dekady po 2018 roku. Wówczas DeSantis wygrał wybory na gubernatora stanu.
Według Centers for Disease Control and Prevention – Floryda ma dopiero 23. wynik w całym USA, jeśli chodzi o morderstwa na jednego mieszkańca. Dalej Examiner wskazuje, iż choć Floryda plasuje się dopiero na 22. miejscu w rankingu równości US News and World Report, wciąż niektóre wskaźniki, na których bazuje ranking, wypadają dla Florydy lepiej, niż dla Connecticut, Illinois, a nawet Kalifornii. Floryda zajmuje np. 12. miejsce pod względem niwelowania różnic w bezrobociu, biorąc pod uwagę rasę.
System szkół publicznych na Florydzie plasuje się w pierwszej piątce w kraju i otrzymuje wyższe oceny za równość rasową w edukacji niż Kalifornia, Nowy Jork czy Maryland, gdzie mieści się siedziba NAACP.
To właśnie działania DeSantisa w zakresie edukacji budzą największy sprzeciw jego krytyków. W styczniu administracja gubernatora podjęła kroki prawne w celu powstrzymania College Board przed wprowadzeniem na studiach kursu Advanced Placement African American Studies. Krytycy zaatakowali wówczas gubernatora za próbę powstrzymania uczniów przed nauką o „kluczowych elementach amerykańskiej historii”, takich jak niewolnictwo i ruch na rzecz praw obywatelskich.
Komisarz ds. edukacji DeSantisa podkreślił jednak, że żadne z zastrzeżeń urzędników, dot. kursu Advanced Placement African American Studies, nie dotyczyły podstawowej historii Ameryki, obejmującej również niewolnictwo. W odpowiedzi na oskarżenia stan przekazał, że w ramach kursu obowiązkowe są lektury z zakresu czarnych studiów queer, krytycznej teorii rasy i „czarnej feministycznej myślui literackiej”, z których wszystkie zdaniem urzędników naruszałyby przepisy dotyczące materiałów progresywnych. Nauczanie o zagadnieniach, takich jak wojna secesyjna i era Jima Crowa nie zostało ograniczone.
Po publikacji przez College Board poprawionej wersji programu kursu stan zaprosił organizację do ponownego przedłożenia kursu AP African American Studies do oceny sugerując, że bez progresywnych elementów programu zostałby on zaakceptowany. Wówczas College Board stanął wobec krytyki ze strony organizacji lewicowo-liberalnych, oskarżających radę od ustępstwa wobec DeSantisa. Organizacja po raz kolejny wycofała się, ogłaszając, że rozważy ponowne dodanie do programu studiów krytycznej teorii rasy i materiałów związanych z płcią.
W wywiadzie dla CNN Johnson odepchnął również pytanie redaktora, w którym zwrócił uwagę, że „w ciągu zaledwie kilku ostatnich lat Floryda przesunęła się na pierwsze miejsce w Stanach Zjednoczonych, jeśli chodzi o firmy należące do czarnych właścicieli oraz na drugie miejsce pod względem firm latynoskich i numer dwa pod względem firm należących do kobiet”.
Johnson stwierdził, że to „język propagandy” i działalność DeSantisa nie przyczyniła się w żadnym stopniu do poprawy dobrobytu czarnoskórych. Prezes NAACP wskazywał, że to „geografia Florydy” jest zwyczajnie atrakcyjna dla handlu.
Na ten moment nie jest jasne, w jaki sposób geografia Florydy, która pozostaje taka sama od wieków, mogła przyczynić się do wzrostu liczby firm należących do czarnych właścicieli w ciągu zaledwie kilku ostatnich lat.
Red. JŁ
Źródło: Washington Examiner