Mężczyzna z Florydy został aresztowany za podanie dziecku blisko śmiertelnej dawki fentanylu. Po wstępnych dochodzeniu okazało się, że 43-latek podał chłopcu narkotyk, żeby sprawdzić, czy sam będzie później w stanie negatywnie przejść test na obecność substancji psychoaktywnych w organizmie – podaje Daily Mail.
Do zdarzenia doszło w zeszłym miesiącu w rejonie Ingraham Boulevard & Olsen Street w South Gulf Cove. 43-letni Scott Honeycutt zadzwonił pod 911 i przekazał funkcjonariuszom, że nieletni przedawkował po zażyciu „nieznanego narkotyku”. Po przybyciu na miejsce mężczyzna powiedział funkcjonariuszom, że chłopcu należy podać Narcan – leku, stosowanego w celu odwrócenia działania opioidów.
To wzbudziło pierwsze podejrzenia policjantów. Jednocześnie 43-latek zapewniał, że nie wie, jaki dziecko zażyło lek. W domu policja znalazła pociętą słomkę i biały proszek. Według doniesień „Wink News” – chłopiec miał być blady i ospały, ale jego stan był stabilny.
Później policjanci zapytali go, skąd wziął proszek. Początkowo chłopiec stwierdził, że Honeycutt podał mu fentanyl. Później jednak ofiara zmieniła swoją wersję. Nieletni powiedział funkcjonariuszom, że sam wziął substancję z torby Honeycutta. Podczas przeszukania policjanci jej nie znaleźli.
Departament Dzieci i Rodzin przekazał do biura szeryfa raport, w którym stwierdzono, że Honeycutt podał dziecku fentanyl, aby sprawdzić, czy przejdzie test antynarkotykowy, co z kolei miało pokazać, czy sam będzie w stanie przejść taki test. W samochodzie podejrzanego znaleziono również „fałszywy mocz”.
Honeycutt zostaje oskarżony o wykorzystywanie dzieci i manipulowanie dowodami. Został zwolniony z aresztu za kaucją w wysokości 12 000 USD.
Red. JŁ