Zwycięstwo Donalda Trumpa może zmusić Londyn do przeproszenia się z ideą unijnej armii. Tego zdania jest zastępca dyrektora Królewskiego Instytutu Zjednoczonych Sił Zbrojnych, profesor Malcolm Chalmers, który wzywa brytyjski rząd do pilnego przeglądu sytuacji strategicznej kraju.
Londyn stale podkreśla, że polega przede wszystkim na sprawdzonym instrumencie obronnym, jakim jest NATO i na trwałym sojuszu z Ameryką. Ale wybór Donalda Trumpa zagraża i jednemu, i drugiemu – argumentuje profesor Chalmers. Wielka Brytania wydaje wprawdzie na obronę ponad 2 procent swego PKB i spełnia tym samym warunki Trumpa, aby Europa zaczęła sama finansować własną obronność. Ale jeśli tych warunków nie spełni reszta Europy, zagrozi to całemu sojuszowi.
Już w zeszłym roku profesor Chalmers ostrzegał, że Londyn nie dość zdecydowanie zabezpiecza się na ewentualność, że któregoś dnia jego sojusze mogą się rozpaść. Teraz, w obliczu wyboru Trumpa, podkreśla zbyt wielką zależność Wielkiej Brytanii od strategii Ameryki, niewystarczające własne siły konwencjonalne i uzależnienie od zakupów amerykańskich technologii obronnych. Dochodzi też do wniosku, że Londyn musi przemyśleć swoją negatywna postawę wobec unijnych inicjatyw obronnych, takich jak budowanie podwalin własnych sił zbrojnych, a w każdym razie wspólnego dowództwa, koordynującego działania europejskich armii.
Grzegorz Drymer/Londyn, Fot. Dreamstime.com