Po trzytygodniowej przerwie we Francji do klas wrócili w poniedziałek uczniowie podstawówek; otwarto również przedszkola i żłobki. Epidemiolodzy krytykują decyzję władz, ale prezydent Francji Emmanuel Macron przekonuje, że nauka stacjonarna niweluje nierówności społeczne.
W szkołach obowiązują restrykcyjne przepisy związane z Covid-19: uczniowie i nauczyciele noszą maski, a uczniowie różnych klas nie mogą przebywać w tych samych godzinach na boiskach ani w stołówkach.
Prezydent Macron odwiedził w poniedziałek uczniów szkoły Melun w stołecznym regionie Ile-de-France wraz z ministrem edukacji Jeanem-Michelem Blanquerem. Szef państwa podkreślił, że wznowienie nauki w formie stacjonarnej jest niezbędne dla uczniów.
„Szkoła pomaga walczyć z nierównościami społecznymi” – stwierdził Macron, mówiąc o problemach nauki zdalnej i powstałych w jej wyniku zaburzeniach psychologicznych wśród uczniów, na które wskazują lekarze.
Jednak szef wydziału chorób zakaźnych w szpitalu Pitie-Salpetriere w Paryżu dr Eric Caumes uważa ponowne otwarcie szkół już w poniedziałek za nierozsądną decyzję w obecnej sytuacji epidemicznej.
„Postępujemy zgodnie z decyzją polityków” – oświadczył dr Caumes w poniedziałek w stacji BFM TV. Jednak „w niektórych regionach wskaźniki epidemiczne ledwo zaczęły się poprawiać, dlatego luzowanie obostrzeń nas niepokoi” – stwierdził lekarz.
Uczniowie liceów i gimnazjów wrócą do szkół od 3 maja w systemie nauki hybrydowej.
Władze zdecydowały, że po Świętach Wielkanocnych uczniowie będą przez tydzień uczyć się zdalnie, a następnie przyspieszono dwutygodniowe ferie wiosenne w tym samym czasie dla wszystkich regionów kraju. Z uwagi na obowiązujący nakaz przebywania maksimum 10 km od miejsca zamieszkania większość uczniów spędziła ferie w domach.
Z Paryża Katarzyna Stańko (PAP)
ksta/ ap/