Pandemia COVID-19, morderstwo George’a Floyda i eskalacja przemocy legły u podstaw mojej reelekcyjnej porażki – uważa odchodząca burmistrz Chicago. Lori Lightfoot w wywiadzie dla ABC7 podsumowywała swoją kadencję i mówiła o wyzwaniach, jakie stoją przed jej następcą.
Pytana o rzeczy, jakie z perspektywy czasu zmieniłaby w swojej kampanii wyborczej, Lightfoot powiedziała, że nie spędza zbyt wiele czasu na rozpamiętywaniu tego co minęło. Przyznała jednocześnie, że okres w jakim przyszło jej rządzić miastem był bardzo trudny z wielu powodów. Wśród nich wymieniła między innymi pandemię i wzrost
„Jest wiele gniewu, frustracji i strachu, które są obecne nie tylko w Chicago, ale w całym naszym kraju. A wiatry niezgody nadal wieją we wściekłym tempie” – powiedziała Lightfoot.
Odchodząca burmistrz nie zgodziła się ze stwierdzeniem, że przyczyną porażki wyborczej był „bojowy styl” sprawowania przez nią władzy. Podkreśliła, że osoba na takim stanowisku musi budować mosty i porozumienia, bo inaczej nie uda jej się zrobić tego, czego ona dokonała.
Pytana o swojego następcę, Lightfoot powiedziała, że kluczowym dla niego będzie wzniesienie się ponad przeciętność i uniezależnienie od jakichkolwiek interesów. Ponownie zadeklarowała również udzielenie pomocy Brandonowi Johnsonowi – nie tylko w czasie przed oficjalną inauguracją jego administracji, ale również później.