Po zawaleniu się części kamienicy na trasie budowy tunelu średnicowego w Łodzi budowa jest wstrzymana. W środę lokatorzy wysiedlonych domów weszli do swoich mieszkań. Jak mówią, boją się, że już nie wrócą, więc zabrali wszystko, co zdołali szybko spakować.
Po zawaleniu się 6 września części oficyny w kamienicy przy al. 1 Maja 23 w Łodzi, w środę 11 września do mieszkań na krótko – najwyżej na kilkanaście minut – mogli po swoje rzeczy wejść lokatorzy frontowego budynku. Mieszkańcy zawalonej oficyny nie mogą dostać się do swoich lokali. Mają tylko to, co wcześniej zabrali ze sobą do hoteli.
Także lokatorów sąsiadujących z zawalonym budynkiem posesji przy 1 Maja 21 i 19, również wysiedlonych na czas drążenia tunelu pod budynkami, wpuszczono dziś do domów. Mogli zabrać najpotrzebniejsze rzeczy. Wychodząc przyznawali, że zabierają wszystko, co się da, włącznie z odzieżą zimową, bo nie wiedzą kiedy, a nawet czy w ogóle wrócą do swoich mieszkań.
Pan Paweł jest lokatorem zrujnowanej oficyny przy 1 Maja 23. W rozmowie z PAP powiedział, że kiedy wyprowadzał się czasowo do hotelu, przezornie zabrał ze sobą większość wartościowych przedmiotów. Teraz nie może wejść do budynku, który grozi zawaleniem.
„Tuż przed katastrofą trzy posesje dalej słychać było, jak maszyna wierci i czuć, jak wszystko drży. A kiedy zapadła się podłoga na parterze w mojej oficynie, ludzie słyszeli, że tarcza wciąż pracowała. Kilkanaście godzin później runęła ściana budynku” – powiedział PAP pan Paweł.
Krzysztof Kaczmarek mieszka w 60-metrowym lokalu przy 1 Maja 23. Jest niepełnosprawny, po operacji porusza się na wózku. Mieszkanie miał dostosowane do swoich potrzeb – poszerzone drzwi, przebudowana łazienka. Teraz mieszka w hotelu i nie wie, czy wróci do siebie.
„Mieszkanie jest całe, nie widać zniszczeń, bo zawalenie jest z drugiej strony. Ale prąd wyłączyli, więc wszystko co miałem w lodówce i w zamrażarce, jest do wyrzucenia. Z pomocą brata udało mi się zabrać tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Najgorsze są nerwy, bo nie mogę spać. Budzę się o 5-6 rano. Nie daję już rady. Boję się tu wracać. Przecież jak ten tunel zbudują, to nie ma gwarancji, że ta kamienica i tak się nie zawali” – powiedział PAP Krzysztof Kaczmarek.
Joanna Karpińska mieszka dwie kamienice od zawalonej, pod numerem 19. „Zabraliśmy prawie wszystko, żeby już nie wchodzić do budynku, bo strach. Nastoletni syn dostał ataku paniki, kiedy dowiedział się, że mamy wrócić do domu. Trzeba było wzywać pogotowie. On nie chce tu być. My też już nie. Boimy się, że może coś się stać” – powiedziała PAP pani Joanna. Dodała, że kiedy przyszła zabrać swoje rzeczy, zauważyła na ścianie pęknięcia, których wcześniej nie było. Nie mogła też otworzyć okna. Podejrzewa, że kamienica w której mieszka też mogła ucierpieć.
Magistrat podtrzymuje wcześniejsze zapowiedzi o tym, że udzieli pomocy mieszkańcom zawalonej kamienicy, ale rzecznik prezydent Łodzi Paweł Śpiechowicz zastrzega, że tę pomoc w pierwszym rzędzie powinien zapewnić inwestor, czyli PKP Polskie Linie Kolejowe.
„Codziennie spotykamy się z PKP PLK. Jesteśmy informowani na bieżąco o sytuacji. PKP PLK ma wszystkie narzędzia, żeby mieszkańcom pomóc. W ciągu kilku dni okaże się, jakie są potrzeby. Na razie lokatorzy są w hotelach. Nie tylko z tego, ale i z sąsiednich budynków. Ich pobyt, jeśli zajdzie potrzeba zostanie przedłużony” – powiedział PAP Śpiechowicz.
Poinformował, że na tym etapie chodzi o mieszkania dla 9 rodzin. Kamienicę zamieszkiwały – według informacji z magistratu łącznie 63 osoby, w tym kilkanaścioro dzieci. Posesja, na której stoi zawalona kamienica to własność prywatna.
Tarcza drążąca „Katarzyna” wstrzymała pracę i nie wiadomo, kiedy inwestycja będzie kontynuowana. Jak poinformowało PAP biuro prasowe PKP PLK, trwają ustalenia z wojewódzkim inspektorem nadzoru budowlanego, co do możliwych terminów wznowienia pracy tarczy. W środę w zawalonej kamienicy wizję lokalną prowadzili pracownicy firmy budującej tunel.
Spółka PKP PLK poinformowała PAP, że sztab kryzysowy współpracuje z nadzorem budowlanym w sprawie dalszych działań po zawaleniu się części kamienicy przy al. 1 Maja 23 w Łodzi. Do czwartku 12 września powiatowy inspektor nadzoru budowlanego wraz z wykonawcą określą sposób doraźnego zabezpieczenia sąsiadującej z zawaloną oficyną kamienicy przy ul. Próchnika 44, co pozwoliłoby niektórym mieszkańcom na zabranie rzeczy z mieszkań.
„Wykonawca przygotowuje projekt zabezpieczenia uszkodzonych kamienic, dla umożliwienia pracy komisji wyjaśniającej przyczyny zdarzenia. Trwa kompletowanie dokumentacji potwierdzającej możliwość bezpiecznego wznowienia robót” – poinformowała spółka.
PKP PLK poinformowały, że regularnie zwoływane są posiedzenia sztabu kryzysowego, złożonego z przedstawicieli inwestora, wykonawcy i jednostek miejskich, a poszkodowani mieszkańcy cały czas mogą korzystać z bezpłatnego wsparcia prawnego i psychologicznego. Na stacji Łódź Fabryczna działa punkt informacyjny dla mieszkańców, dotyczący inwestycji, w którym od 9 września obecny jest radca prawny, udzielający informacji w sprawie przebiegu procesu likwidacji szkód.
Tunel średnicowy pod Łodzią ma w przyszłości połączyć dworzec Łódź Fabryczna ze stacjami Łódź Kaliska (kierunek Sieradz, Kalisz) i Żabieniec (kierunek Kutno, Łowicz) i skrócić czas przejazdu pociągów na trasie Warszawa – Poznań i Wrocław.
7,5-kilometrowy tunel dzieli się na dwie części. Dwutorowy odcinek od Łodzi Fabrycznej do Kozin drąży większa z dwóch tarcz – „Katarzyna”. Cztery jednotorowe tunele na zachód od przystanku Koziny kopie mniejsza tarcza – „Faustyna”.
Według najnowszego harmonogramu jego budowa ma się zakończyć w czerwcu przyszłego roku. Po pracach wykończeniowych, testach i odbiorach technicznych pociągi mają jechać pod Łodzią od grudnia 2026 r. (PAP)
Autor: Marek Juśkiewicz
jus/ malk/ jpn/