15.1 C
Chicago
niedziela, 5 maja, 2024

Koźmiński: Dopiero zwycięstwo ze Szwedami zweryfikuje wartość tego remisu

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

„To było fajne spotkanie, które przejdzie do historii polskiej piłki, ale dopiero zwycięstwo ze Szwedami zweryfikuje wartość tego wyniku” – tak Marek Koźmiński, wiceprezes PZPN ds. sportowych, ocenił w rozmowie z PAP występ polskich piłkarzy w spotkaniu z Hiszpanią (1:1) na mistrzostwach Europy.

Po porażce 1:2 ze Słowacją szanse biało-czerwonych w starciu z Hiszpanami oceniano bardzo nisko. Podopieczni Paulo Sousy na stadionie w Sewilli zaprezentowali się z dużo lepszej strony i przedłużyli swoje szanse na awans do fazy pucharowej.

 

Zdaniem Koźmińskiego był to mecz, w którym trzeba było mądrze się bronić, żeby wyrwać punkt.

 

„Drużyna pokazała charakter, wolę walki. Do tego doszła umiejętna gra, wykorzystanie naszych atutów. Uzyskaliśmy wynik, który poszedł w świat i był absolutnie zasłużony. Oczywiście Hiszpanie dłużej utrzymywali się przy piłce, były momenty, że prowadzili grę, ale niczego innego nie można się było spodziewać. Oni z każdym rywalem by tak grali. Na szczęście niewiele z tego konkretnego wychodziło” – zauważył.

 

Koźmiński zwrócił uwagę, że gdyby policzyć dobre okazje bramkowe, to ich liczba była zbliżona po obu stronach.

 

„Owszem, oni mieli rzut karny, według mnie kontrowersyjny, choć, jak się ogląda powtórki to ten +stempel+ na nogę Hiszpana był. Na trybunach nikt za bardzo nie widział, co się stało. Do tego doszła znakomita interwencja Wojciecha Szczęsnego, gdy zablokował Alvaro Moratę w końcówce. My za to mieliśmy groźny strzał Mateusza Klicha, okazję Roberta Lewandowskiego, po strzale w słupek Karola Świderskiego. On też miał wcześniej swoją szansę. Szkoda, że próbował atakować piłkę nogą, a nie głową” – wyliczył.

 

Srebrny medalista igrzysk olimpijskich w Barcelonie chwalił zespół także za zachowanie rozsądku po straconej bramce.

 

„W tej sytuacji można się było lepiej zachować. Mam tu na myśli przed wszystkim zablokowanie dośrodkowania, trzeba było jakoś przeciąć tę piłkę. Na szczęście drużyna nie spanikowała, dalej konsekwentnie realizowała założenia taktyczne i doprowadziła do wyrównania”– przeanalizował.

 

Zdaniem Koźmińskiego wybór Świderskiego do podstawowego składu był trafioną decyzją.

 

„Nasza drużyna musiała w fazie defensywnej zaangażować wszystkich zawodników. Zarówno Lewandowski, jak i Świderski wypełnili te zadania bardzo dobrze. W takich meczach, jak nie włoży się 110 procent umiejętności, zacięcia i woli walki, to trudno coś osiągnąć” – nie miał wątpliwości.

 

Polscy kibice wreszcie doczekali się znakomitego występu na wielkim turnieju Lewandowskiego. Koźmiński przyznał, że po meczu ze Słowacją krytyka – zarówno pod adresem całej drużyny, jak i poszczególnych zawodników – była zasłużona.

 

„Inna sprawa, to skala tej krytyki. Natomiast jeśli chodzi o sobotnie spotkanie, to trzeba podkreślić piękną bramkę Roberta. Jego kunszt widać było dopiero w powtórkach. Stał między dwoma obrońcami, jednego umiejętnie przepchnął, wyskoczył i posłał piłkę głową w boczną siatkę. To był gol w stylu klasowego środkowego napastnika” – ocenił.

 

Koźmiński apeluje jednak o zachowanie umiaru w ocenach.

 

„Jak po meczu ze Słowacją był płacz i mówienie o dramacie, katastrofie, to tak samo dzisiaj nie można wpadać w zbyt wielką euforię. To było fajne spotkanie, które zapamiętamy, które przejdzie do historii polskiej piłki, ale dopiero zwycięstwo ze Szwedami zweryfikuje wartość tego remisu z Hiszpanią” – stwierdził.

 

W środowym spotkaniu w Sankt Petersburgu biało-czerwoni, aby zapewnić sobie awans muszą odnieść zwycięstwo. Zdaniem Koźmińskiego mecz ten będzie miał inny charakter, bo rywal prezentuje inną klasę i styl.

 

„Tylko oczekiwania, z którymi drużyna musi sobie poradzić, będą takie same. Chcemy wyjść z grupy, bo cała Polska na to czeka. Trzeba zagrać mądrze, umiejętnie balansować pomiędzy obroną i ofensywą. Głowa do góry!” – podsumował.

 

Grzegorz Wojtowicz (PAP)

 

ME 2021 – Wandzik: jeszcze jesteśmy „pod tlenem”

„Po remisie z Hiszpanami jesteśmy na reanimacji, jeszcze +pod tlenem+” – ocenił były bramkarz piłkarskiej reprezentacji Polski Józef Wandzik sytuację Polaków na mistrzostwach Europy.

Biało-czerwoni po grupowej porażce ze Słowakami 1:2 zremisowali z faworyzowaną Hiszpanią 1:1. W środę zmierzą się jeszcze ze Szwedami w meczu decydującym o awansie do ćwierćfinału. „Spotkanie z Hiszpanami przebiegało tak, jak można się było spodziewać. Rywale byli zespołem lepszym, Polacy się dosyć dobrze – choć momentami chaotycznie – bronili. Liczy się wynik”- powiedział PAP 52-krotny reprezentant kraju.

 

Jego zdaniem polscy piłkarze muszą chyba mieć „nóż na gardle”, żeby się zmobilizować.

 

„Nie możemy być za bardzo rozluźnieni, jak przed MŚ w Rosji (2018), czy przed meczem ze Słowakami. Miejmy nadzieję, że lepiej będzie przed starciem ze Szwecją” – zaznaczył.

 

Podkreślił, że w turniejach mistrzowskich często tak bywa, że na koniec fazy grupowej przegrywający odpada.

 

„To są mecze +na noże+, o być albo nie być. Jestem dziś większym optymistą, niż przed spotkaniem z Hiszpanami” – stwierdził Wandzik, pracujący w Grecji jako trener bramkarzy.

 

Komentując zmiany w składzie, jaki zrobił trener Polaków Paulo Sousa, zaznaczył, że wyszły na dobre.

 

„Tyle, że gdyby przegrał, byłby krytykowany, niezależnie od tego, czy robiłby zmiany, czy nie. Udało się nam, na razie jesteśmy na reanimacji, jeszcze +pod tlenem+” – powiedział czterokrotny mistrz Polski w barwach Górnika. Jego zdaniem bardzo ważny dla psychiki polskich zawodników był niewykorzystany karny przez rywali. „To był pozytywny bodziec, żeby wytrwać i iść na całego, bo przecież karny był zaraz po naszym golu wyrównującym. Gdyby Hiszpanie go wykorzystali, myślę, że nie podnieślibyśmy się już” – stwierdził były bramkarz Ruchu Chorzów, Górnika Zabrze i greckiego Panathinaikosu Ateny.

 

Zaznaczył, że w meczu ze Szwecją Polacy muszą pokazać pełnię swoich możliwości.

 

„Myślę, że teraz trochę z nich zeszło powietrze. Mamy zawodników z dużym potencjałem, ale wszyscy muszą zagrać na wysokim poziomie, Trzeba dać z siebie wszystko, wszyscy musza zagrać z takim zacięciem, jak w sobotę. Dla Szwedów to też będzie mecz o wszystko. Nie będą pewnie grali otwartego futbolu, tylko z tyłu na zero, a z przodu może coś się uda zrobić. Zobaczymy, jaka będzie nasza taktyka. Teraz wszystko w głowach naszego trenera i piłkarzy. Motywację na pewno będą mieli, wszystko zależy od wykonania” – zakończył mieszkający od 30 lat w Atenach wychowanek LKS Rodło Górniki (dzielnica Bytomia).(PAP)

 

Autor: Piotr Girczys

 

gir/ sab/

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520