Reprezentacja Polski koszykarzy zagra w czwartek na wyjeździe z Holandią w meczu eliminacji przyszłorocznych mistrzostw świata w Chinach. Polacy zajmują trzecie miejsce w grupie J z czterema zwycięstwami i taką samą liczbą porażek. Holendrzy są na piątej pozycji (3-5). Po spotkaniu w s-Hertogenbosch, w niedzielę w Gdańsku „Biało-czerwoni” podejmą Włochów.
Reprezentanci Polski zgodnie podkreślają, że awans jest w ich zasięgu. „Sytuacja w tabeli jest niezła. Na pewno musimy wygrać przynajmniej jeden z tych dwóch meczów, a najlepiej byłoby, gdybyśmy odnieśli dwa zwycięstwa. Tak naprawdę podczas jednego okienka reprezentacyjnego można wygrać albo przegrać eliminacje. Trzeba pracować i z pokorą podejść do czekających nas spotkań” – przyznał Łukasz Koszarek. Rozgrywający reprezentacji scharakteryzował najbliższych rywali. „Holandia to słabszy zespół, ale będzie grać u siebie. Nie słynie może z produkcji talentów na miarę NBA, ale my też musimy znać swoje miejsce w szeregu i jechać do Holandii z pokorą. Włosi nie zagrają w najmocniejszym składzie. Z drugiej strony do Gdańska przyjadą gracze z ligi włoskiej, czyli silniejszej niż nasza. Powinno się grać łatwiej, ale Włochom na pewno nie będzie można odmówić zaangażowania. Oni będą chcieli się pokazać”.
Skrzydłowy Aaron Cel przyznał, że pierwszy od ponad 50 lat awans na mistrzostwa świata jest blisko. „Przed nami ten ostatni kroczek, który będzie najtrudniejszy do zrobienia. Mamy to w zasięgu ręki, ale póki tego nie trzymamy, nie można się cieszyć. W sporcie działy się już różne rzeczy, a ta misja nie jest łatwa. Musimy wygrać trzy z czterech spotkań, ale wierzymy, że mamy szansę. Każdy z nas myśli o tej sytuacji. To dodaje trochę adrenaliny, że gramy o coś ważnego dla polskiej koszykówki, ale potrzeba jak najwięcej zimnej krwi” – zakończył Cel.
Liderem grupy J jest, pewna już awansu, reprezentacja Litwy (8-0). Na mistrzostwa świata awansują trzy najlepsze ekipy z czterech grup.
Naczelna Redakcja Sportowa PR / fj