Dziś kolejny dzień poszukiwań wraku samolotu linii EgyptAir, który w czwartek nad ranem wpadł do Morza Śródziemnego.
Międzynarodowe jednostki wojskowe, które przeczesują obszar między Kretą a Egiptem będą szukać zwłaszcza czarnych skrzynek. Ich odnalezienie pozwoli na ustalenie przyczyny katastrofy.
W akcji poszukiwawczej weźmie udział Grecja, Egipt, Włochy, Francja, Anglia i USA. Jednakże znalezienie czarnych skrzynek może zabrać nawet kilka tygodni, bo głębokość morza w rejonie katastrofy przekracza miejscami 3 tysiące metrów. Tymczasem egipscy i międzynarodowi eksperci, którzy przybyli do Kairu analizują znalezione do tej pory elementy samolotu – dwa fotele i bagaże, a także fragment zwłok. Badający przyczyny katastrofy nie odrzucają żadnej wersji. Egipt uważa, że najprawdopodobniej doszło do zamachu terrorystycznego, mimo, że zdjęcia z satelity tamtego rejonu nie wskazują na wybuch w powietrzu. Z kolei większość greckich ekspertów uważa, że mogło dojść do uszkodzenia maszyny. Telewizja CNN powołując się na egipskie źródła podała, że na kilka minut przed katastrofą włączyła się w okolicach kokpitu część alarmowych czujników dymu.
Na pokładzie samolotu linii EgyptAir, który leciał z Paryża do Kairu, znajdowało się 66 osób. Większość pasażerów stanowili Egipcjanie i Francuzi.
TS (IAR)/Beata Kukiel-Vraila/Ateny/sk