Kandydaci w amerykańskich wyborach prezydenckich potępili atak terrorystyczny w nocnym klubie w Orlando. Przy okazji Donald Trump skrytykował podejście do terroryzmu Hillary Clinton, a była sekretarz stanu zarzuciła kandydatowi republikanów demagogię.
Hillary Clinton i Donald Trump zareagowali na wydarzenia w Orlando w bardzo różny sposób. Była sekretarz stanu najpierw wyraziła na Twitterze troskę o ofiary i ich rodziny. Później wydała oświadczenie, w którym wskazała na zagrożenie terroryzmem, ale wezwała też do wprowadzenia pewnych restrykcji na zakup broni i zapewnieniła, że nikt nie będzie ofiarą przemocy z powodu orientacji seksualnej.
Dla Donalda Trumpa masakra w Orlando stała się okazją do podkreślenia twardego stanowiska wobec muzułmanów. Kandydat republikanów podkreślił, że miał rację domagając się wprowadzenia czasowego zakazu wpuszczania muzułmanów do Stanów Zjednoczonych, przede wszystkich z Syrii. Kandydat republikanów zarzucił prezydentowi Barackowi Obamie, że bagatelizuje zagrożenie terroryzmem i wezwał prezydenta USA, by podał się do dymisji.
Trump stwierdził też, że Hillary Clinton powinna wycofać się z walki o prezydenturę, ponieważ nie jest nawet w stanie użyć określenia „radykalny islam”. W odpowiedzi była sekretarz stanu zarzuciła Donaldowi Trumpowi demagogię i oświadczyła, że może użyć określenia „radykalny islam”, ale nie chce deklarować wojny z całą religią muzułmańską.
TS / IAR / Marek Wałkuski / Waszyngton/em/moc