Kalifornia zdaje się wskoczyła z deszczu pod rynnę. Pustosząca stan przez wiele ostatnich lat susza może zamienić się tego lata w wielką powódź. To m.in. za sprawą pokrywy śniegu, która spiętrzyła się w górach Sierra Nevada, a która powoli zaczyna się topić. Dodajmy, że już w tym momencie na tysiącach akrów ziemi uprawnej w Central Valley stoi woda, przyniesiona przez ulewne deszcze, które szalały w Kalifornii przez ostatnie miesiące.
„Wszystkie uprawy są całkowicie zalane i zrujnowane” – powiedziała w rozmowie z dziennikarzem CNN mieszkanka Central Valley Martina Sealy, trzymając swoją małą córeczkę i spoglądając na wodę po horyzont, gdzie przez całe jej życie widziała rozległe pola bawełny i lucerny. „To zabiera wiele miejsc pracy dla ludzi. To wiele żywności, którą zapewniamy dla górnej i dolnej Kalifornii i dla całego kraju. To dość przerażające.”
Jeszcze bardziej przerażające jest to, że może to być dopiero początek, a poziom wody, który Sealy widzi w swoich okolicach dzisiaj… może się potroić.
„To jest tylko z deszczu” – powiedziała Sealy o zalanych polach. „Ale kiedy śnieg się roztopi, nie ma gdzie się podziać poza tym miejscem”.
Skalę opadów obrazuje np. odnowienie się jeziora Tulare. Był to niegdyś największy zbiornik słodkiej wody na zachód od Missisipi. Z biegiem lat rolnicy zużywali tak duże ilości wody, spływającej ze Sierra Nevada, że Tulare zostało pozbawione źródła. W związku z tym – z biegiem czasu – jezioro wyschło a jego dno stało się ziemią uprawną. Teraz znów przypomina jezioro.
Red. JŁ