Do 24 wzrosła liczba śmiertelnych ofiar w dawnej hali magazynowej w Oakland w Kalifornii. Budynek zapalił się w nocy z piątku na sobotę podczas koncertu muzyki elektronicznej. Poszukiwania trwają, liczba ofiar może wzrosnąć.
Budynek, w którym wybuchł pożar nazywano, „Ghost Ship” czli „Statek Widmo”. Obiekt miał przeznaczenie magazynowe, ale osiedliła się w nim grupa artystów. Stworzyli tam swoje pracownie oraz przestrzeń do prezentacji. Okoliczni mieszkańcy od lat narzekali, że w budynku nielegalnie mieszkają ludzie a przed nim gromadzą się tony śmieci. W nocy z piątku na sobotę w magazynie zorganizowano koncert muzyki elektronicznej. Gdy wybuchł pożar obiekt stał się śmiertelną pułapką. Ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie, ponieważ znajdowało się tam wiele mebli, manekinów i drewnianych konstrukcji. W magazynie nie było działającego systemu przeciwpożarowego. Uczestnicy imprezy i mieszkający tam artyści utknęli w labiryncie korytarzy. Wielu nie mogło uciec, ponieważ jedyne drewniane schody łączące pierwsze i drugie piętro spłonęły niemal natychmiast. Gdy strażacy przyjechali na miejsce płomienie strzelały z okien, w środku było morze ognia. Cześć budynku zawaliła się. Początkowo znaleziono 9 martwych osób. Później spod zgliszcz wydobyto kolejnych 15 ciał. Ofiarami są głownie młodzi ludzie – dwudziesto- i trzydziestolatkowie. Kilka osób nadal pozostaje zaginionych.
Marek Wałkuski/ Waszyngton