Burmistrz Chicago nie chce mówić o krótkoterminowych planach redukcji przemocy w mieście. Brandon Johnson podkreśla, że przemoc jest zjawiskiem, które jako burmistrz niejako ”odziedziczył” po swoich poprzednikach.
Johnson był pytany o sposoby walki z przemocą tuż po kolejnym weekendzie, kiedy na skutek różnych wydarzeń rannych od kul zostało 67 osób, a 11 z nich straciło życie. Burmistrz szczerze podkreślił, że nie ma podstaw, aby spodziewać się poprawy sytuacji jeszcze tego lata. Po raz kolejny oświadczył, że problem jest wynikiem wieloletnich zaniedbań i złej polityki jego poprzedników.
„Po czterdziestu dniach od początku kadencji wiem już co odziedziczyłem. A to, co odziedziczyłem, to systemowe błędy niepowodzeń” – powiedział Johnson.
Pytany o szybkie reakcje na kolejny tragiczny weekend Johnson nie chciał o takich mówić. Zapewnił jednocześnie, że jego administracja pracuje nad rozwiązaniami długoterminowymi. Jednym z nich ma być zwrócenie uwagi na potrzebę inwestycji w biedniejszych dzielnicach. Ich brak, jego zdaniem, doprowadził do wybuchu fali przemocy.