19.2 C
Chicago
środa, 22 maja, 2024

Inflacja w Polsce większa niż w Niemczech. Wzrost cen żywności i paliw bardziej dotyka Polaków niż zachód Europy

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Wzrost cen żywności i paliw ma w Polsce silniejsze przełożenie na finalną inflację niż np. w Niemczech. – powiedział PAP analityk Polskiego Instytutu Ekonomicznego Jakub Rybacki.

PAP: W czwartek Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopę procentową o 0,75 pkt., żeby wyhamować rosnącą inflację, która w październiku wyniosła 6,8 proc. Co sprawiło, że wskaźnik wzrostu cen w Polsce jest znacząco wyższy niż w wielu krajach Unii Europejskiej?

 

Jakub Rybacki: Wysokie tempo wzrostu gospodarczego, które w Polsce jest wyższe niż w większości krajów UE, prowadzi do poprawy sytuacji na rynku pracy, np. spadku bezrobocia, silniejszego wzrostu płac. Konsekwencją jest jednak wyższa inflacja. Różnice szczególnie widać porównując Polskę do Grecji i Portugalii. W naszym regionie inflacja sięga 6-7 proc., natomiast bezrobocie ma małą skalę. W przypadku państw południa liczba osób bez pracy znacząco przekracza 10 proc. społeczeństwa, co hamuje wszelkie oczekiwania związane z podwyżkami. W obliczu braku żądań płacowych przedsiębiorstwa nie muszą obawiać się o koszty pracy i nie podnoszą cen.

 

Warto pamiętać też, że proporcjonalny wzrost ceny żywności czy paliw w Polsce ma silniejsze przełożenie na finalną inflację niż w państwach zachodniej UE. Dzieje się tak dlatego, że towary te stanowią większy odsetek wydatków niż w gospodarstwach rozwiniętych. Dla przykładu: w Polsce żywność stanowi 27 proc. wydatków, w Niemczech jest to 13 proc. Ponadto inflacja w Polsce była podwyższona jeszcze przed wybuchem pandemii – w lutym 2020 wyniosła 4,3 proc. Obecnie mamy do czynienia z nałożeniem się na siebie presji inflacyjnej przed kryzysem oraz niedoborów surowców, co skutkuje inflacją wyższą niż w Europie Zachodniej.

 

PAP: Na ile na wzrost inflacji wpływ miały rządowe transfery antycovidowe?

 

J.R.: W naszej ocenie transfery ratujące zatrudnienie (np. świadczenia postojowe) miały niewielki wpływ na inflację. Ceny powiększały natomiast niektóre regulacje związane z działaniem w ramach reżimu sanitarnego. Podniosły one koszty prowadzenia działalności usługowych – w efekcie wzrost cen podstawowych usług fryzjerskich, kosmetycznych czy gastronomii przekraczał 10 proc. Inflacja wzrosła też w wyniku utrzymania łagodnej polityki monetarnej po przywróceniu mobilności. Szacunki NBP wskazują, że reakcja polityki gospodarczej zwiększyła inflację w 2021 roku o 3,2 pkt. proc. Międzynarodowy Fundusz Walutowy szacuje, że wsparcie miało wartość 5 proc. PKB. To mniej niż w przypadku większości gospodarek rozwiniętych, ale w warunkach szybszego wzrostu gospodarczego oraz niedoborów pracowników mogło zwiększyć presję płacową oraz inflację.

 

PAP: Czy tak duże przekroczenie celu inflacyjnego, który wynosi maksymalnie 3,5 proc., nie oznacza, że należałoby go zweryfikować?

 

J.R.: Weryfikacja celu inflacyjnego to de facto pogodzenie się z wyższą inflacją w kolejnych latach, czyli z malejącą realną wartością gromadzonych oszczędności i mniejszą siłą nabywczą pieniądza. Takie działania wiążą się z zagrożeniami i kosztami społecznymi. Ponadto należy spodziewać się, że skutkiem ubocznym weryfikacji celu byłby coraz większy popyt na kupowanie mieszkań pod wynajem i związany z nim wzrost cen nieruchomości. To z kolei prowadziłoby do spadku dostępności mieszkania dla młodych ludzi. Dodatkowo należałoby się liczyć z tym, że osoby zamożniejsze zaczną podejmować coraz większe ryzyko inwestycyjne. Prawdopodobne mogą być częstsze zakupy kryptowalut czy ryzykownych obligacji. W efekcie częściej mogą pojawiać się afery finansowe porównywalne do problemów AmberGold czy Getback. (PAP)

 

autor: Ewa Wesołowska

 

„Rzeczpospolita”: Zatrzymać inflację

Konieczna jest podwyżka stóp procentowych, wykluczone nowe kosztowne programy społeczne; ekonomiści radzą, jak zatrzymać galopujący wzrost cen – podaje piątkowa „Rzeczpospolita”.

W gazecie oceniono, że „inflacja w Polsce wymknęła się spod kontroli, jest już najwyższa od 20 lat i niełatwo będzie ją opanować”.

 

Zdaniem autora artykułu „działania banku centralnego są spóźnione”. „Zapytaliśmy ekonomistów, co należałoby zrobić, by zatrzymać wzrost cen” – napisano.

 

„Skoro źródłem inflacji są m.in. ekspansywne polityki rządu i banku centralnego, to naturalnie w obu tych politykach powinno dojść do korekty” – zaznaczył cytowany przez „Rz” Paweł Wojciechowski, główny ekonomista Pracodawców RP.

 

Wskazano, że „po stronie polityki monetarnej eksperci zgodnie więc rekomendują dalsze podwyżki stóp procentowych”. „Ostatnio wzrosły one z 0,1 proc. do 1,25 proc., jednak to wciąż za mało” – przypomniano.

 

Jakub Sawulski, główny ekonomista Polskiego Instytutu Ekonomicznego powiedział w rozmowie z „Rz”, że „by przydusić inflację, kluczowa jest m.in. stopniowa podwyżka stóp do poziomu co najmniej 2 proc. i jasna komunikacja banku centralnego co do ścieżki podwyżek”.

 

„Ceną za to będzie delikatne osłabienie wzrostu gospodarczego w krótkim okresie, ale innej drogi nie ma” – dodaje Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.

 

„Rz” podała, że „zdaniem części ekonomistów rząd powinien się pogodzić z Brukselą w kwestii praworządności, tak by udało się uruchomić unijny Fundusz Odbudowy”. „Przypływ do Polski już teraz ok. 5 mld euro oraz perspektywa dopływu dalszych ok. 50 mld euro umocnią złotego, co zmniejszy szybko inflację zarówno producencką, jak i konsumencką, a przynajmniej zmniejszy ryzyko jej wzrostu” – powiedział Stanisław Gomułka, główny ekonomista BCC.

 

W artykule oceniono, że „rząd powinien też dołożyć wszelkich starań, by nie dolewać już oliwy do inflacyjnego ognia”. „Nie powinien wprowadzać żadnych nowych transferów dla ludności czy obniżek podatków podnoszących dochody, bo to potęguje popyt konsumpcyjny” – napisano.

 

„Ale kłóci się to z Polskim Ładem, który z jednej strony ma zwiększyć dochody netto osób gorzej uposażonych, a z drugiej zwiększyć obciążenie firm, co będzie kolejnym impulsem inflacyjnym” – ostrzega Sławomir Dudek, główny ekonomista Fundacji FOR. „Dlatego najlepszym rozwiązaniem byłaby rezygnacja z Polskiego Ładu, a przynajmniej odłożenie go na dłuższy czas” – radzi.

 

Jak czytamy w gazecie, „ekonomiści podkreślają, że rząd powinien jednocześnie przygotować tarcze osłonowe dla osób, których najmocniej dotyka drożyzna”. (PAP)

 

ksi/ mk/

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520