Państwo Islamskie (ISIS) dopadło holenderskiego fotoreportera Jeroena Oerlemansa. Mężczyzna został zastrzelony przez jednego z dżihadystów w niedzielę podczas relacjonowania walk w libijskim mieście Syrta.
Jak podaje BBC, 45-letni mężczyzna miał zginąć, gdy towarzyszył grupie oczyszczającej Syrtę z min. Do zdarzenia miało dojść w części miasta, z której wyparto dżihadystów. Inne informacje podał rzecznik libijskich sił Ridy Issy. Według niego Jeroen Oerlemans zginął podczas relacjonowania starć pomiędzy siłami rządowymi a bojownikami ISIS. Śmiertelne strzały snajpera dosięgnęły również co najmniej ośmiu libijskich żołnierzy. Dr Akram Gliwan, rzecznik szpitala w Misracie, w którym leczeni są prorządowi bojownicy w rozmowie z agencją AFP mówił, że Oerlemans został postrzelony w klatkę piersiową przez snajpera ISIS.
Cztery lata temu Oerlemans został porwany przez ISIS z brytyjskim fotoreporterem i korespondentem wojennym Johnem Cantliem. Mężczyźni zostali uwolnieni tydzień później, ale Johna ponownie uprowadzono. Najprawdopodobniej wciąż przebywa on w niewoli u islamistów.
Jeroen Oerlemans wcześniej relacjonował konflikty w Afganistanie i w Syrii. Pisał również o kryzysie imigracyjnym. W Libii pracował m.in. dla belgijskiego tygodnika „Knack”. – To dziennikarz, który ciągle szedł tam, gdzie inni się zatrzymywali – mówił o nim minister spraw zagranicznych Holandii Bert Koenders. Mężczyzna osierocił trójkę dzieci.
Sylwia Arlak AIP