Zarówno Sąd Najwyższy, jak i Prokurator Generalny ponoszą odpowiedzialność za rozpoznanie protestów wyborczych – napisał szef MS i prokurator generalny Adam Bodnar do I prezes SN Małgorzaty Manowskiej . Dodał, że przekazanie prokuraturze 0,57 proc. protestów uniemożliwia jej wykonywania obowiązków.
Rzeczniczka prokuratora generalnego prok. Anna Adamiak poinformowała w komunikacie, że Prokurator Generalny Adam Bodnar skierował w czwartek pismo do Pierwszej Prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Manowskiej w sprawie „właściwego trybu rozpoznawania protestów wyborczych”.
Jak dodała, w piśmie Adam Bodnar podkreślił, że „zarówno Sąd Najwyższy, jak i Prokurator Generalny ponoszą pełną odpowiedzialność za rozpoznanie protestów wyborczych w trybie przewidzianym w Kodeksie wyborczym”. „Przekazanie Prokuratorowi Generalnemu 0,57 proc. protestów spośród wszystkich skierowanych do Sądu Najwyższego uniemożliwia wywiązanie się z obowiązku stania na straży zagwarantowania prawidłowego procesu wyborczego” – czytamy.
środę prok. Adamiak informowała, że w ramach procedury rozpoznawania protestów przeciwko ważności wyborów na Prezydenta RP, Sąd Najwyższy przekazał dotychczas PG 321 – z ok 56 tys. protestów wyborczych, wniesionych po tegorocznych wyborach prezydenckich.
W czwartek PK wskazała, że Prokurator Generalny zwraca uwagę, że „choć niektóre protesty wyborcze mogą zawierać zbliżone zarzuty, to nawet w przypadku połączenia ich do wspólnego rozpoznania na podstawie art. 219 Kodeksu postępowania cywilnego, ma on prawo oczekiwać szczegółowych informacji dotyczących protestów objętych takim połączeniem”.
W komunikacie przypomniano, że „każdemu obywatelowi, który wniósł protest wyborczy, przysługuje konstytucyjne prawo wynikające z art. 129 ust. 2 Konstytucji do otrzymania informacji o sposobie rozpoznania swojego protestu, w tym o stanowisku zajętym przez Prokuratora Generalnego”.
Jak poinformowano, Bodnar zwrócił się do Pierwszej Prezes SN o „spowodowanie, aby Sąd Najwyższy przekazał Prokuratorowi Generalnemu wszystkie protesty wyborcze, w celu ich zaopiniowania, a także o przesłanie wykazu protestów wyborczych objętych wspólnym rozpoznaniem”.
„Prokurator Generalny zawnioskował także o niezwłoczne przesłanie wszystkich dotychczas wydanych przez Sąd Najwyższy postanowień dotyczących rozstrzygnięcia protestów wyborczych, a także o bieżące przekazywanie kolejnych postanowień, jeśli będą wydawane w przyszłości” – czytamy.
Bodnar w piśmie do Manowskiej przypomniał też, że Sąd Najwyższy podejmuje decyzje o ważności wyboru Prezydenta RP na podstawie sprawozdania Państwowej Komisji Wyborczej oraz po rozpoznaniu wszystkich protestów wyborczych. Podkreślił, że zapoznanie się z rozstrzygnięciami Sądu Najwyższego wydanymi w trybie art. 323 § 2 Kodeksu wyborczego, jest niezbędne dla Prokuratora Generalnego do przygotowania stanowiska w sprawie ważności wyborów.
Zgodnie z przepisami, Prokurator Generalny „realizuje swoje ustawowe kompetencje poprzez przedstawianie Sądowi Najwyższemu stanowisk w sprawie protestów wyborczych dotyczących ważności wyboru Prezydenta RP”. Już w zeszłym tygodniu rzeczniczka PG informowała, że zostało do tego wyznaczonych łącznie w PK 25 prokuratorów.
Jak przekazała w środę prok. Adamiak, w ramach procedury rozpoznawania protestów przeciwko ważności wyborów na Prezydenta RP, Sąd Najwyższy przekazał dotychczas PG 321 – z ok 56 tys., o których informował w czwartek SN – protestów wyborczych, wniesionych po tegorocznych wyborach prezydenckich.
„W odpowiedzi Prokurator Generalny przedstawił 268 stanowisk w sprawie tych protestów” – dodała rzeczniczka PG. Jak zaznaczyła, SN powiadomił dotychczas PG o terminach pięciu posiedzeń dotyczących protestów wyborczych oraz o terminie jednego posiedzenia, w ramach którego przeprowadzono oględziny kart do głosowania.
W środę SN poinformował w komunikacie, że posiedzenie w sprawie podjęcia uchwały odnoszącej się do ważności wyborów wyznaczono na przyszły wtorek, 1 lipca br.(PAP)
Byli prezesi TK: nie może być wątpliwości, co do organu rozstrzygającego ważność wyborów
Wybór prezydenta RP nie może wywoływać wątpliwości, co do procedury, jak też organu ostatecznie rozstrzygającego w kwestii ważności wyboru – czytamy w opublikowanym w czwartek oświadczeniu pięciu byłych prezesów Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku.
Pod oświadczeniem podpisali się: Andrzej Rzepliński, Marek Safjan, Jerzy Stępień, Bohdan Zdziennicki, Andrzej Zoll, a treść oświadczenia potwierdził PAP Zoll.
„Wybór Prezydenta RP nie może wywoływać najmniejszych wątpliwości, zarówno co do procedury wyboru, jak też organu ostatecznie rozstrzygającego w kwestii ważności wyboru – Sądu Najwyższego” – czytamy w oświadczeniu.
Byli prezesi TK dodali przy tym, że w tej sprawie muszą orzekać sędziowie, których status „w myśl standardów krajowych i międzynarodowych” nie wywołuje najmniejszych wątpliwości.
„Zgodnie z ustawą o Sądzie Najwyższym, organem orzekającym w kwestii ważności wyboru Prezydenta jest Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Orzecznictwo zarówno Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, jak też Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w kwestii prawidłowości powołania tejże Izby zajęło jednoznaczne stanowisko: skład orzekający Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN nie jest niezawisłym i bezstronnym sądem ustanowionym uprzednio na mocy ustawy (np. wyrok TSUE w sprawie C-718/21; wyroki ECHR: Dolińska-Ficek i Ozimek przeciwko Polsce, Wałęsa przeciwko Polsce)” – dodali byli prezesi TK w stanie spoczynku.
Jak przypomnieli, także Sąd Najwyższy 23 stycznia 2020 r. w składzie połączonych Izb: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych uznał, iż „nienależyta obsada sądu albo sprzeczność składu sądu z przepisami prawa zachodzi także wtedy, gdy w składzie sądu bierze udział osoba powołana na urząd sędziego SN na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej w trybie ustawy zmieniającej z 2017 r.”.
„Pragniemy zwrócić uwagę na fakt, że także Państwowa Komisja Wyborcza w sprawozdaniu w sprawie wyborów Prezydenta zarządzonych na 18 maja 2025 r. wypowiedziała się stanowczo, wskazując, że prawo wyborcze – jako instytucja konstytucyjna i fundament legitymizacji władzy publicznej – wymaga szczególnej ochrony” – zaznaczyli ponadto byli prezesi TK.
W konsekwencji protesty wyborcze oraz rozstrzygnięcie w przedmiocie ważności wyboru Prezydenta RP – jak przytoczono w oświadczeniu byłych prezesów stanowisko PKW – „powinny być dokonywane przez taki skład SN, którego status – zarówno instytucjonalny, jak i osobowy – nie budzi żadnych wątpliwości co do zgodności z Konstytucją oraz standardami międzynarodowymi”.
„Zachowanie tych standardów jest konieczne nie tylko dla zapewnienia zgodności całego procesu wyborczego z Konstytucją i prawem unijnym, ale ma także podstawowe znaczenie dla pewności wyborców, że ich głosy oddane w wyborach zostały prawidłowo obliczone i ocenione przez poszczególne obwodowe komisje wyborcze” – podkreślili byli prezesi TK.
Wcześniej w czwartek w innym oświadczeniu także 28 sędziów Sądu Najwyższego powołanych do tego sądu przed 2018 r. podkreśliło, że SN musi spełniać warunki niezależnego, bezstronnego sądu. Podpisani pod oświadczeniem sędziowie SN ocenili, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych nie jest sądem, co – jak wskazali – wynika z orzeczeń SN oraz orzeczeń trybunałów międzynarodowych. „Z uwagi na to, że Izba ta nie jest sądem, nie może także realizować wskazanych powyżej czynności w procesie wyborczym przynależnych wyłącznie Sądowi Najwyższemu” — napisali ci sędziowie.
„Bezpośrednim impulsem dla tego oświadczenia były z kolei oświadczenia, czy wypowiedzi pani I prezes Małgorzaty Manowskiej i biura prasowego SN, z których wynika, że to wszystko jest w porządku, że nie ma żadnego problemu, a prawo europejskie nie dotyczy kwestii wyborów i rzeczywiście ono nie dotyczy kwestii wyborów, ale dotyczy tego, jaki organ ma cechy sądu i w przepisach europejskich, i naszej konstytucji” – mówił PAP jeden z sędziów SN podpisanych pod tym oświadczeniem, były prezes Izby Karnej, Michał Laskowski.
Rzecznik SN i sędzia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Aleksander Stępkowski ocenił zaś, że 28 sędziów Sądu Najwyższego, „pozorując pogłębioną argumentację prawniczą, w rzeczywistości powiela dezinformującą publicystykę”. „Ustroju i właściwości sądów w Rzeczypospolitej Polskiej nie określają ani orzeczenia Sądu Najwyższego, ani trybunałów międzynarodowych, ale zgodnie z art. 176 ust. 2 Konstytucji, czynią to ustawy” – zaznaczył.
Zgodnie z przepisami wprowadzonymi w 2018 r. za czasów rządów PiS, właściwa do rozpatrywania protestów wyborczych i stwierdzania ważności wyborów jest utworzona wówczas Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Tworzą ją osoby powołane po 2017 r. na urząd sędziego na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, ukształtowanej w trybie określonym przepisami ustawy o KRS z 2017 r. Z tego powodu status tej Izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W zeszłym tygodniu szef MS Prokurator Generalny Adam Bodnar oświadczył, że orzeczenia wydawane przez sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN nie będą mogły zostać uznane za podjęte w sposób niezależny i bezstronny. Dodał, że w sprawie protestów wyborczych oraz ważności wyborów powinni orzekać sędziowie Izby Pracy SN.
SN poinformował, że posiedzenie w sprawie podjęcia uchwały o ważności wyborów prezydenckich wyznaczono na 1 lipca br. (PAP)
RPO zwrócił się do prezesa Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN ws. protestów wyborczych
RPO Marcin Wiącek zwrócił się do prezesa Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN Krzysztofa Wiaka o informację nt. stanu rozpoznawania protestów wyborczych, a szczególnie o informację, czy możliwe będzie rzetelne rozpoznanie ich do 1 lipca br., gdy ma zostać podjęta uchwała o ważności wyborów prezydenta RP.
Buro Rzecznika Praw Obywatelskich przekazało w czwartkowym komunikacie, że do RPO wpływają liczne wnioski dotyczące rozpoznawania protestów wyborczych przeciwko ważności wyboru prezydenta. Jak przypomniano, zgodnie z przepisami Kodeksu wyborczego RPO nie jest uczestnikiem postępowania w sprawie protestu wyborczego i nie posiada on dostępu do akt sprawy ani materiału dowodowego, nie może także zgłaszać zarzutów, wniosków dowodowych, ani żądań.
Dlatego Marcin Wiącek postanowił wystąpić do prezesa SN kierującego Izbą Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Krzysztofa Wiaka, by ten odpowiedział, jaki jest obecny stan rozpoznawania protestów wyborczych, a także, by odpowiedział, czy możliwe będzie rozpoznanie protestów do 1 lipca br. z zachowaniem standardów prawa i rzetelności, przy tak „znacznej liczbie” protestów.
W piśmie do Wiaka, RPO przypomniał, że prawo zgłoszenia protestu do SN, wynikające z art. 129 konstytucji ma zasadnicze znaczenie dla ochrony realizacji praw politycznych, a z perspektywy indywidualnego wyborcy – co – jak przypomniał Wiącek – podkreśla również SN w swoim orzecznictwie, prawo do protestu wyborczego ma charakter fundamentalny.
RPO zaznaczył, że standardy prawa do sądu i rzetelnego procesu obowiązują sąd także w sprawach protestów wyborczych. Jak dodał, wyborca wnoszący protest ma prawo, by jego sprawa została rzetelnie rozpoznana przez właściwy sąd, w przewidzianym przepisami prawa składzie, wraz z uzasadnieniem.
Wiącek zwrócił również uwagę na to, że zgodnie z przepisami Kodeksu wyborczego uczestnikami postępowania w sprawie protestu wyborczego są – poza autorem protestu – przewodniczący właściwej komisji wyborczej, lub jego zastępca, a także Prokurator Generalny.
„Wskazane organy posiadają w tym postępowaniu określone prawem uprawnienia procesowe, np. prawo do wnioskowania o przeprowadzenie określonych czynności. Rozpatrzenie wniosków procesowych uczestników postępowania również powinno następować w warunkach gwarantujących prawo do sądu i rzetelnego procesu” – dodał.
W czwartek I prezes SN Małgorzata Manowska przekazała, że – według stanu na środę – do SN wpłynęło około 56 tys. protestów i zastrzegła, że kolejne wciąż spływają pocztą.
Poniedziałek, 16 czerwca, był ostatnim dniem na składanie do SN protestów przeciw wyborowi prezydenta. Protesty napływały do SN przez kolejny tydzień, bowiem nadanie do 16 czerwca włącznie – za pośrednictwem Poczty Polskiej – było równoznaczne z wniesieniem go do SN.
Według dotychczasowych danych, SN trzy protesty uznał za zasadne, ale bez wpływu na wynik wyborów. Dotyczyły one pojedynczych spraw indywidualnych wyborców – m.in. naruszeń w związku z posiadanymi zaświadczeniami do głosowania poza miejscem zamieszkania. Natomiast 187 protestów wyborczych zostało pozostawionych bez dalszego biegu. Oznacza to, że wniesiony protest z przyczyn formalnych nie może zostać rozpoznany merytorycznie.
Według informacji ze środy, w ramach procedury rozpoznawania protestów przeciwko ważności wyboru na Prezydenta RP, SN przekazał dotychczas Prokuratorowi Generalnemu 321 protestów wyborczych, a PG przedstawił 268 stanowisk w sprawie tych protestów.
SN poinformował, że posiedzenie w sprawie podjęcia uchwały wyznaczono na 1 lipca br. (PAP)
SN opublikował protokoły z oględzin kart do głosowania w 13 obwodowych komisjach wyborczych
Do Sądu Najwyższego wpłynęły protokoły ze wszystkich sądów rejonowych, które przeliczyły głosy oddane w II turze wyborów prezydenckich w 13 obwodowych komisjach wyborczych – przekazano na stronie SN. Opublikowano również skany protokołów oględzin tych kart do głosowania.
„Do Sądu Najwyższego wpłynęły protokoły z wszystkich sądów rejonowych wykonujących odezwę Sądu Najwyższego z dn. 11 czerwca 2025 r. o przeliczenie głosów oddanych w wyborach w dniu 1 czerwca 2025 r. w 13 obwodowych komisjach wyborczych” – napisano w komunikacie opublikowanym w czwartek na stronie sądu.
Jak wskazano, Sąd Najwyższy wydał zarządzenie o udostępnieniu zanonimizowanych protokołów z przeliczenia głosów przez sądy. „W większości komisji potwierdzone przez sądy nieprawidłowości/omyłki zostały dostrzeżone bezpośrednio po wyborach przez członków obwodowych komisji wyborczych oraz zostały zgłoszone Państwowej Komisji Wyborczej. Potwierdzenie ich wymagało jednak ponownego przeliczenia głosów” – czytamy.
Na stronie SN opublikowano protokoły z oględzin kart do głosowania z obwodowych komisji wyborczych: nr 95 w Krakowie, nr 3 w Oleśnie, nr 13 w Mińsku Mazowieckim, nr 9 w Strzelcach Opolskich, nr 25 w Grudziądzu, nr 17 w Gdańsku, nr 30 i 61 w Bielsku-Białej, nr 10 w Tarnowie, nr 53 w Katowicach, nr 35 w Tychach, nr 6 w Kamiennej Górze oraz nr 4 w Wieńcu (gm. Brześć Kujawski).
W protokole z oględzin kart z obwodowej komisji wyborczej nr 95 w Krakowie wskazano, że błędnie przypisano Nawrockiemu 1132 głosy, a Trzaskowskiemu – 540 głosy, choć w rzeczywistości Trzaskowski uzyskał ich 1132, a Nawrocki – 540. Do podobnego błędu polegającej na odwrotnym przypisaniu liczby głosów doszło w komisji nr 25 w Grudziądzu, gdzie po przeliczeniu kart okazało się, że na Nawrockiego oddano 324 głosy, a na Trzaskowskiego – 504.
Z protokołu dotyczącego oględzin kart z obwodowej komisji wyborczej nr 3 w Oleśnie wynika, iż Trzaskowskiemu przypisano o jeden głos za mało, a Nawrockiemu – o jeden głos za dużo. Z kolei np. w protokole dotyczącym komisji nr 10 w Tarnowie napisano, że po przeliczeniu głosów obaj kandydaci dostali ich tyle, ile wpisano w protokole głosowania, czyli Nawrocki – 317, a Trzaskowski – 363.
Odnosząc się do nieprawidłowości, SN wskazał, że podobne „incydentalne przypadki” zdarzały się już w poprzednich latach. „Przykładowo, w dniu 8 lipca 2010 r. jeden z obywateli złożył protest wyborczy (sygn. akt III SW 166/10), w którym wniósł o +korektę wyników liczbowych II tury wyborów na Prezydenta, ze względu na pomyłkę obwodowej komisji nr 759 w Warszawie, polegającą na niepoprawnym wpisaniu na protokole z wynikami wyborów przy nazwisku Kaczyński Jarosław Aleksander liczby głosów 681, a przy nazwisku Komorowski Bronisław Maria liczby głosów 246+” – podano.
Jak zaznaczono, z wyjaśnień tamtej komisji obwodowej wynikało, że rezultaty kandydatów zostały omyłkowo zamienione, co spowodowało wypaczenie faktycznych wyników głosowania, natomiast Sąd Najwyższy postanowił wówczas „wyrazić opinię o zasadności zarzutów protestu oraz że stwierdzone naruszenia nie miały wpływu na wynik wyborów”.
W piątek Sąd Najwyższy w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych na posiedzeniach jawnych ma rozpoznać trzy protesty przeciwko wyborowi prezydenta, m.in. te z protestów, w związku z którymi zdecydowano o weryfikacji kart wyborczych.
Większość protestów wyborczych rozpoznawana jest w SN na posiedzeniach niejawnych. „Z ważnych przyczyn, protesty mogą zostać skierowane do rozpoznania na posiedzeniu jawnym, w którym mogą wziąć udział uczestnicy postępowania, a także przedstawiciele mediów oraz publiczność” – wskazywał jednak SN.
Na piątkowe posiedzenia jawne o godz. 9, 11 i 13 trafiły trzy z takich protestów. Pierwszy z nich dotyczy na przykład sprawy, w której zdecydowano o dopuszczeniu dowodu z oględzin kart z łącznie 13 obwodowych komisji wyborczych – m.in. z Krakowa, Mińska Mazowieckiego, Bielska-Białej i Grudziądza.
Po rozpoznaniu wszystkich protestów, na podstawie sprawozdania z wyborów przedstawionego przez PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru Prezydenta RP. Posiedzenie w sprawie podjęcia uchwały odnoszącej się do ważności wyborów jest wyznaczone na 1 lipca br.(PAP)
Prezes TK: stwierdzenie, że IKNiSP nie jest sądem – wykreowane dla wywołania niepokoju i sporów
Stwierdzenie, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN nie jest sądem, zostało wykreowane dla wywołania niepokojów i sporów – wskazał prezes TK Bogdan Święczkowski w oświadczeniu, pod którym podpisali się również: wiceprezes TK Bartłomiej Sochański oraz b. prezes Julia Przyłębska i b. wiceprezes Mariusz Muszyński.
Ich zdaniem „nie istnieje żadna norma obowiązującego prawa odmawiająca tej Izbie kompetencji potwierdzenia ważności lub nieważności wyborów i nie ma co do tego żadnej wątpliwości”.
Opublikowane na stronie Trybunału Konstytucyjnego stanowisko „obecnych i byłych prezesów i wiceprezesów Trybunału Konstytucyjnego” jest odpowiedzią na wcześniejsze oświadczenie pięciu byłych prezesów TK w stanie spoczynku. Wskazali oni, że nie może być wątpliwości co do organu rozstrzygającego ważność wyborów, a więc w sprawie muszą orzekać sędziowie, których status „w myśl standardów krajowych i międzynarodowych” nie wywołuje najmniejszych wątpliwości.
„Wobec zarzutów zawartych w tzw. +oświadczeniu byłych prezesów TK+ kwestionujących status sędziów Sądu Najwyższego stanowczo stwierdzamy, że nie istnieją żadne podstawy prawne umożliwiające podważanie statusu sędziów, którzy zostali powołani wskutek realizacji prerogatywy Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, co potwierdził Trybunał Konstytucyjny w licznych orzeczeniach” – napisano w oświadczeniu. Podpisali się pod nim: obecny prezes TK Bogdan Święczkowski i jego zastępca Bartłomiej Sochański oraz b. prezes TK Julia Przyłębska i jej były zastępca Mariusz Muszyński.
Ich zdaniem stwierdzenie, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego nie jest sądem „zostało wykreowane w przestrzeni publicznej dla wywołania niepokojów i sporów”. „Nie istnieje żadna norma obowiązującego prawa odmawiająca tej Izbie kompetencji potwierdzenia ważności lub nieważności wyborów i nie ma co do tego żadnej wątpliwości” – napisano.
„Ze smutkiem i zgorszeniem obserwujemy angażowanie się osób piastujących w przeszłości zaszczytne funkcje publiczne w wyimaginowany spór prawny dotyczący statusu sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego. Ma on bowiem charakter stricte polityczny, co w konsekwencji może wywołać chaos prawny i zakwestionować konstytucyjne podstawy funkcjonowania demokracji w Polsce” – czytamy w oświadczeniu.
Zdaniem sygnatariuszy stanowiska wszelkie wątpliwości prawne dotyczące statusu sędziów zostały rozstrzygnięte przez Trybunał Konstytucyjny. „Ze zdziwieniem przyjmujemy także fakt, że byli prezesi TK nie znają sensu relacji między prawem międzynarodowym a prawem krajowym, a w szczególności nie rozumieją istoty skutków wyroków międzynarodowych trybunałów i charakteru wynikających z nich zobowiązań dla Państwa Polskiego. Stanowczo wzywamy do powstrzymania się od działań podważających funkcjonowanie organów państwa realizujących swoje konstytucyjne zadania” – czytamy.
Wcześniej do kwestii IKNiSP w oświadczeniu odniosło się także 28 sędziów Sądu Najwyższego powołanych do tego sądu przed 2018 r., którzy podkreślili, że SN musi spełniać warunki niezależnego, bezstronnego sądu, a – jak wynika z orzeczeń SN oraz orzeczeń międzynarodowych trybunałów – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych sądem nie jest. „Z uwagi na to, że Izba ta nie jest sądem, nie może także realizować wskazanych powyżej czynności w procesie wyborczym przynależnych wyłącznie Sądowi Najwyższemu” — napisali sędziowie.
Zgodnie z przepisami wprowadzonymi w 2018 r. za czasów rządów PiS, właściwa do rozpatrywania protestów wyborczych i stwierdzania ważności wyborów jest utworzona wówczas Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Tworzą ją osoby powołane po 2017 r. na urząd sędziego na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, ukształtowanej w trybie określonym przepisami ustawy o KRS z 2017 r. Z tego powodu status tej Izby jest kwestionowany przez obecny rząd, który przywołuje tu m.in. orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Przed 2018 r. kwestie wyborcze rozpatrywała ówczesna Izba Pracy Ubezpieczeń i Spraw Publicznych.
W zeszłym tygodniu szef MS Prokurator Generalny Adam Bodnar oświadczył, że orzeczenia wydawane przez sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej SN nie będą mogły zostać uznane za podjęte w sposób niezależny i bezstronny. Dodał, że w sprawie protestów wyborczych oraz ważności wyborów powinni orzekać sędziowie Izby Pracy SN.
SN poinformował, że posiedzenie w sprawie podjęcia uchwały o ważności wyborów prezydenckich wyznaczono na 1 lipca br.(PAP)
sno/ par/