Kierowcy na greckiej wyspie Chios żądają dodatkowych zabezpieczeń przed migrantami. Skarżą się, że coraz częściej ukrywają się oni w ciężarówkach próbując przedostać się do kontynentalnej części kraju.
Z greckich wysp, gdzie znajdują się punkty rejestracji uchodźców, „zniknęło” w ostatnim okresie około dwóch tysięcy pięciuset osób.
Kierowcy ciężarówek domagają się zaostrzenia kontroli zwłaszcza w porcie na Chios. Lokalne władze twierdzą jednak, że wprowadzono tam wystarczające środki bezpieczeństwa i że nie można zamieniać go w więzienie. Radzą kierowcom, żeby rozwiązali problem od strony prawnej – tak, aby po przeprowadzonej w ich autach kontroli nie ponosili odpowiedzialności za ukrywających się tam migrantów. Władze dodają, że wzniesienie wyższego ogrodzenia wokół portu nie przyniesie rezultatu, bo istnieje odcinek morski, przez który również przedostają się uchodźcy.
Podobny problem jest na wyspach Lesbos, Samos, Leros i Kos, gdzie utknęło – łącznie z Chios – ponad dwanaście tysięcy osób. Sytuacja tam pogarsza się, ponieważ większość z nich to ekonomiczni imigranci, którzy nie mają szans na otrzymanie politycznego azylu w Grecji.
Największą narodowościową grupę stanowią wśród nich Pakistańczycy i to oni głównie próbują nielegalnie przedostać się do kontynentalnej Grecji. Większość z nich dotarła na greckie wyspy już po wprowadzeniu w życie w marcu unijno-tureckiego porozumienia o zatrzymaniu fali migracyjnej do Europy.
Beata Kukiel-Vraila, Ateny, Fot. Dreamstime.com