Budowa zakładu lecznictwa uzdrowiskowego, czyli sanatorium oraz szpitala w Supraślu mogłaby rozpocząć się już w przyszłym roku. Takie plany ma Radosław Dobrowolski, burmistrz Supraśla.
– Rozwój uzdrowiska to nasza przyszłość. To także szansa na nowe miejsca pracy. W sytuacji podziału gminy jest to bardzo ważne – przekonuje Radosław Dobrowolski. Szacuje, że w ciągu najbliższych pięciu lat w nowo wybudowanym sanatorium może zacząć pracować nawet 300 osób. Ale to na razie ambitne plany. Gmina szuka inwestora. Supraski magistrat ogłosił dopiero przetarg nieograniczony na dwuhektarową działkę w ścisłej strefie uzdrowiskowej.
Uzbrojona działka leży północno-wschodniej części miasta, w sąsiedztwie dawnego ośrodka wypoczynkowego Puszcza. – Jest to bardzo atrakcyjna nieruchomość z dostępem do mediów – zachwala Radosław Dobrowolski. Jej cena wywoławcza wynosi 1 mln 230 tysięcy złotych netto. Gmina na oferty czeka sześć tygodni. Chce przekazać ten teren inwestorowi w wieczyste użytkowanie na 99 lat. I to krytykuje architekt dr Tomasz Ołdytowski, który zajmował się tworzeniem uzdrowiska w Supraślu.
– To próba łatania dziury budżetowej gminy – mówi nam. I twierdzi, że na dzierżawie samorząd nie zarobi tyle, ile mógłby na sprzedaży tego gruntu. – A to jest jedna z najlepszych działek gminnych – zauważa. Nikt nie potrafi przewidzieć, czy inwestor w ogóle się znajdzie. Tym bardziej że to nie jest pierwsza próba znalezienia przedsiębiorcy, który w Supraślu wybudowałby sanatorium. Poprzednie dwa konkursy skończyły się fiaskiem. Nie znalazł się ani jeden chętny do rozpoczęcia działalności. Burmistrz dziś twierdzi, że biznesmeni byli, ale nie chcieli ryzykować.
– Dwa, trzy lata temu groziła nam utrata statusu uzdrowiska – przypomina Dobrowolski. Szczęśliwie gmina się obroniła. Pomógł w tym ośrodek Knieja, który stworzył komercyjne sanatorium – bez kontraktu z NFZ. Leczenie i zabiegi są płatne.
Julita Januszkiewicz (aip), foto supraslak.flok.pl