9.8 C
Chicago
sobota, 4 maja, 2024

Europosłanka Wiśniewska: Po otwarciu Baltic Pipe „pistolet gazowy” Putina traci na znaczeniu

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Otwarcie gazociągu Baltic Pipe kończy w symboliczny sposób rosyjski dyktat w kwestii dostaw gazu, a przed Polską i państwami Europy Środkowo-Wschodniej otwiera nowe możliwości współpracy – mówi w rozmowie z PAP eurodeputowana PiS Jadwiga Wiśniewska.

 

„Baltic Pipe to strategiczna inwestycja zwiększająca bezpieczeństwo energetyczne Polski, dzięki której uniezależniamy się od dostaw gazu z Rosji. Nabiera to szczególnego znaczenia w kontekście wojny na Ukrainie i wykorzystywania przez Putina gazu jako narzędzia politycznego nacisku wobec państw członkowskich UE. Ten swoistego rodzaju pistolet gazowy Putina, traci na znaczeniu. Polska staje się niezależna i suwerenna także pod względem energetycznym. Otwarcie gazociągu kończy w symboliczny sposób z rosyjskim dyktatem w kwestii dostaw gazu, a przed Polską i państwami Europy Środkowo-Wschodniej otwiera nowe możliwości współpracy” – podkreśla Jadwiga Wiśniewska.

 

„Można więc powiedzieć, że gazociąg zwiększa nie tylko bezpieczeństwo energetyczne Polski, ale także suwerenność energetyczną całego regionu. Państwo polskie pokazuje tym samym swoją wysoką efektywność i sprawczość w realizowaniu odważnych i ambitnych projektów, o których mówił śp. Prezydent Lech Kaczyński, dla którego niezależność energetyczna Polski była kwestią priorytetową. Dziś poprzez ukończenie tych inwestycji, wypełniamy niejako testament Prezydenta Kaczyńskiego. Niedawno otwarto bowiem przekop Mierzei Wiślanej, dzięki któremu zerwaliśmy z rosyjską dominacją na Morzu Bałtyckim. Dziś otwieramy gazociąg, którym za kilka dni popłynie gaz z norweskich złóż. Do tego rozbudowa gazoportu w Świnoujściu. Wszystkie te działania rządu Prawa i Sprawiedliwości, mają jeden cel i wspólny mianownik, a jest nim troska o bezpieczeństwo Polaków” – zaznacza polska polityk.

 

Przypomina jednocześnie, że koncepcja sprowadzania gazu z Norwegii nie zawsze cieszyła się poparciem.

 

„Stosunek poprzednich rządów do budowy gazociągu Baltic Pipe, najlepiej oddają słowa ówczesnego premiera, Donalda Tuska, który w 2014 r. stwierdził, że Polska nie potrzebuje norweskiego gazu, gdyż ma zapewnione kontrakty z Moskwą, a więc parafrazując, po co gaz norweski, skoro możemy mieć rosyjski. I takie przekonanie towarzyszyło nie tylko rządom koalicji PO-PSL, ale także lewicowemu rządowi Leszka Millera, który również porzucił plany budowy. Jak krótkowzroczna była to polityka, pokazało uzależnienie się Unii Europejskiej od dostaw surowców energetycznych z Rosji, co w konsekwencji doprowadziło do kryzysu energetycznego, z którym mierzy się dziś cała Europa i którego cenę płacą obywatele wszystkich państw członkowskich UE” – podkreśla Jadwiga Wiśniewska.

 

„Znając +cudowne+, antyrosyjskie przemienienie Tuska, o którym rosyjskie media pisały +nasz człowiek w Warszawie+, zapewne usłyszymy, że nigdy nie był przeciw, a był nawet za. Nie powinno to dziwić w kontekście tego, że zmienność zdania i zaprzeczanie samemu siebie, stały się wizytówką lidera PO. Polacy jednak dobrze pamiętają, że to rząd Prawa i Sprawiedliwości w latach 2005-2007 powrócił do negocjacji w sprawie budowy gazociągu, które zostały porzucone niestety przez rząd Tuska. Do budowy gazociągu powrócono w 2015 roku, a rok później przystąpiono do jego fizycznej realizacji. Dziś, z nieskrywaną dumą, możemy powiedzieć, że pomimo sprzeciwu oponentów Baltic Pipe, rząd Prawa i Sprawiedliwości doprowadził ten wielki, przyszłościowy projekt do końca i to w tak szczególnym momencie agresji rosyjskiej na Ukrainę i wojny energetycznej rozpętanej przez Putina” – konkluduje europosłanka.

 

Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)

 

Europoseł Złotowski o otwarciu Baltic Pipe: niektórzy w Polsce uważali, że kupowanie gazu tylko od Rosji, to najlepsze rozwiązanie

Nie potrzebowaliśmy obecnego kryzysu energetycznego, żeby wiedzieć, że nie należy wkładać wszystkich jajek do jednego koszyka i uzależniać się od jednego źródła gazu; nie wszyscy w Polsce jednak tak uważali – mówi w rozmowie PAP europoseł PiS Kosma Złotowski, komentując otwarcie gazociągu Baltic Pipe.

„Gazociąg Baltic Pipe zapewnia nam bezpieczeństwo energetyczne, bo uniezależnia nas od rosyjskiego gazu. Od początku wiedzieliśmy, że rosyjski gaz płonie wprawdzie tak samo w kuchenkach, jak każdy inny, ale jest jednocześnie rosyjska bronią. Widać to dziś bardzo wyraźnie” – podkreśla Złotowski.

 

Przypomina, że ponad 20 lat temu ten gazociąg został zaproponowany przez ministra Piotra Naimskiego za rządów koalicji AWS-UW. Dwa lata później nowy rząd Leszka Millera zrezygnował z tej inwestycji.

 

„Leszek Miller już tak ma, że dopiero po 20 latach orientuje się co się dzieje. W 1968 roku zapisał się do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, a że demokracja jest jednak dobrym ustrojem przekonał się dopiero w 1989 roku. Potrzebował na to 20 lat. W przypadku Baltic Pipe zdaje się, że też potrzebował 20 lat, by stwierdzić, że to Naimski miał rację, a nie on wtedy, kiedy rezygnował z tej inwestycji” – ironizuje europoseł PiS.

 

„Rząd SLD-PSL twierdził, że skoro w Polsce jest już gaz rosyjski, to uzupełnienie tego rynku przez gaz norweski, byłoby nieopłacalne. Tymczasem w tej inwestycji chodzi o to, żeby zastąpić gaz rosyjski gazem norweskim, ponieważ nie od dziś wiemy, że nie należy składać wszystkich jajek do jednego koszyka. Nie potrzebowaliśmy obecnego kryzysu, żeby mieć tego świadomość. I to nas różni m.in. od Niemców, które złożyły wszystkie jaja w jednym koszyku. Niektórzy w Polsce też uważali, że jest to najlepsze rozwiązanie. To rzeczywiście było najprostsze rozwiązanie, ale z całą pewnością nie najlepsze” – puentuje Kosma Złotowski.

 

Z Brukseli Artur Ciechanowicz (PAP)

 

asc/ jar/

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520