Opady deszczu i porywisty wiatr powitały w środę w południe polską ekipę na Wyspach Owczych, gdzie w czwartek w debiucie selekcjonera Michała Probierza biało-czerwoni zagrają w eliminacjach piłkarskich mistrzostw Europy.
„Jesteśmy na miejscu” – poinformował związkowy kanał „Łączy nas Piłka” tuż przed południem czasu polskiego, a do wpisu w mediach społecznościowych dołączono krótki film obrazujący warunki, jakie zastały reprezentację na lotnisku i wyspie Vagar, czyli padający deszcz i wiatr tak silny, że ściąga zawodnikom kaptury z głów.
Właśnie z powodu spodziewanych trudnych warunków atmosferycznych kadra o półtorej godziny przyspieszyła wylot z Warszawy. Poza tym lot obsługiwała linia, która na co dzień operuje właśnie na tym lotnisku.
„Po rozmowach z załogą, która będzie obsługiwać nasz lot, podjęto decyzję o starcie już o 8.20, co ma nam pozwolić dotrzeć bezpiecznie i o czasie na Wyspy Owcze. Na bieżąco trzymaliśmy rękę na pulsie, chcąc zabezpieczyć jak najsprawniejszy przelot drużyny na miejsce” – przekazał we wtorek team menedżer reprezentacji i rzecznik prasowy PZPN Jakub Kwiatkowski.
Z lotniska piłkarzy czeka jeszcze godzinna podróż autokarem do hotelu w leżącym na innej wyspie Torshavn. To właśnie tam w czwartek o godz. 20.45 odbędzie się mecz z rywalem, którego we wrześniu w Warszawie pokonali 2:0.
W kwalifikacjach mistrzostw Europy Polacy zajmują jednak dopiero czwarte miejsce w grupie E z dorobkiem sześciu punktów (dwa zwycięstwa, trzy porażki). Prowadzi Albania – 10 pkt, przed Czechami – 8, ale w czterech występach, i Mołdawią – również 8.
W niedzielę na PGE Narodowym biało-czerwoni zmierzą się z Mołdawią.
To będą pierwsze mecze Michała Probierza w roli selekcjonera reprezentacji seniorów – 20 września zastąpił na tym stanowisku Portugalczyka Fernando Santosa.(PAP)
Bez Lewandowskiego o punkty jak po grudzie
144 mecze, 81 goli – to bilans 15 lat występów Roberta Lewandowskiego w piłkarskiej reprezentacji Polski. Należy do niego wiele rekordów drużyny narodowej, m.in. w liczbie meczów i goli, a gdy go brakuje, to – zwłaszcza w meczach o punkty, jak teraz w październiku – kadrze idzie jak po grudzie.
Snajper Barcelony z powodu kontuzji nie zagra w najbliższych – w czwartek z Wyspami Owczymi i w niedzielę z Mołdawią – pojedynkach eliminacji mistrzostw Europy. Będą to pierwsze mecze pod wodzą Michała Probierza, już 10. selekcjonera, od kiedy Lewandowski zadebiutował w reprezentacji.
35-letni obecnie napastnik premierowy występ w narodowych barwach zaliczył 10 września 2008 roku w spotkaniu eliminacji mistrzostw świata z San Marino. Ówczesny trener Leo Beenhakker wpuścił go wówczas na boisko w 59. minucie, a osiem minut później młody napastnik cieszył się z pierwszego trafienia w narodowych barwach, ustalając wynik na 2:0. Wcześniej golami uczcił pierwsze występy w ówczesnej drugiej lidze w Zniczu Pruszków, w ekstraklasie w Lechu Poznań, a później w Bayernie Monachium.
Dotychczas aż 144 razy zakładał koszulkę z orzełkiem na piersi, uzyskał w niej 81 bramek i od wielu lat jest liderem oraz kapitanem kadry narodowej. Przez 15 lat od debiutu występów mógł uzbierać prawie 180, ale z racji przemęczenia, rzadziej urazów, część spotkań opuścił, choć w zdecydowanej większości towarzyskich.
Gdy już był podstawowym zawodnikiem reprezentacji, po raz pierwszy w potyczce o punkty zabrakło go we wrześniu 2013 roku, a Polacy pokonali na wyjeździe San Marino 5:1. Cztery dni wcześniej w meczu z Czarnogórą (1:1) „Lewy” doznał stłuczenia więzadła w kolanie.
„To kontuzja ogromnie bolesna, choć na szczęście nie jest bardzo poważna. Po półtorej doby leczenia zdecydowaliśmy, że lepiej będzie, jak zawodnik wróci do klubu, gdzie otrzyma bardzo dobrą opiekę” – skomentował lekarz reprezentacji Jacek Jaroszewski.
Kolejna absencja Lewandowskiego w spotkaniu o stawkę miała miejsce w listopadzie 2018 roku, a zespół prowadzony wówczas przez Jerzego Brzęczka zremisował w Guimaraes z Portugalią w Lidze Narodów 1:1. Pięć dni wcześniej zagrał pełne 90 minut w towarzyskiej konfrontacji z Czechami (0:1), choć już wcześniej uskarżał się na ból w kolanie.
„Robert Lewandowski opuszcza zgrupowanie reprezentacji Polski i nie zagra w meczu Ligi Narodów przeciwko Portugalii. Powodem jest niewielki uraz kolana, z którym kapitan kadry zmaga się od kilkunastu dni” – napisał wtedy PZPN w komunikacie.
Na szpicy zastąpił go Arkadiusz Milik, który z rzutu karnego zdobył wyrównującą bramkę. „Niełatwo jest zastąpić kogoś takiego, jak +Lewy+. Przyzwyczaiłem się do sytuacji, że to Robert gra na pozycji +9+. Przywykłem do tego, że gram z tyłu albo na skrzydle” – mówił przed meczem.
Niespełna dwa lata później Lewandowskiego zabrakło w wyjazdowych starciach Ligi Narodów z Holandią, przegranym 0:1, oraz Bośnią i Hercegowiną, wygranym 2:1, z powodu… urlopu. Był to pandemiczny rok 2020, kiedy wiosną z powodu koronawirusa wstrzymano wszystkie rozgrywki. UEFA w sierpniu zdecydowała się w dokończyć rywalizację w Lidze Mistrzów w postaci miniturnieju, zakończonego triumfem Bayernu Monachium, z polskim piłkarzem w składzie, który z dorobkiem 15 trafień został królem strzelców edycji 2019/20.
„Rozmawiałem z Robertem i wspólnie uznaliśmy, że to dla niego najlepszy moment, aby mógł dłużej odpocząć fizycznie i psychicznie po tak wyczerpujących rozgrywkach. Dlatego nie weźmie udziału we wrześniowym zgrupowaniu. Zwłaszcza że przed nim i przed nami kolejny intensywny sezon, który zakończą jakże ważne dla nas mistrzostwa Europy. Lewandowski pozostaje oczywiście kluczowym zawodnikiem naszej reprezentacji, jej kapitanem, ale w meczach Ligi Narodów z Holandią oraz Bośnią i Hercegowiną będziemy musieli poradzić sobie bez niego” – ogłosił następnego dnia ówczesny selekcjoner biało-czerwonych Jerzy Brzęczek.
Kilka miesięcy później Brzęczek stracił posadę, a zastąpił go Paulo Sousa. Wiosną 2021 z opóźnieniem ruszyły eliminacje do mundialu w Katarze. Gol Lewandowskiego uratował Polakom punkt w debiucie Portugalczyk w Budapeszcie z Węgrami (3:3), później strzelił dwie bramki Andorze na pustym stadionie Legii, bo obowiązywały jeszcze restrykcje sanitarne wynikające z pandemii, ale w 63. minucie kapitan opuścił boisko. Okazało się, że doznał urazu i kilkanaście godzin później gruchnęła wiadomość: „Kontuzjowany Lewandowski nie zagra z Anglią na Wembley”.
„Robert Lewandowski z powodu urazu nie zagra w środowym meczu w Londynie. Badania kliniczne i obrazowe wykazały uszkodzenie więzadła pobocznego prawego kolana. Krótki czas pozostający do kolejnego meczu kadry wyklucza udział kapitana reprezentacji w tym spotkaniu. Wiązałoby się to ze zbyt dużym ryzykiem pogłębienia urazu. Taka decyzja jest jedyną słuszną, mając na uwadze zbliżające się mistrzostwa Europy” – oświadczono na stronie PZPN.
Przerwa napastnika Bayernu miała trwać 5-10 dni, a wrócił na boisko trzy tygodnie później. Bez niego kadra, mimo odważnej gry i pochlebnych recenzji, nie poradziła sobie na Wembley przegrywając 1:2.
W listopadzie 2021 Lewandowski opuścił kończące grupową część kwalifikacji mistrzostw świata spotkanie z Węgrami. Na PGE Narodowym Polacy przegrali 1:2, a wokół absencji kapitana było sporo niedomówień i kontrowersji. To wtedy też zaczęły się psuć relacje nowego szefa PZPN Cezarego Kuleszy z trenerem Sousą.
Trzy dni wcześniej biało-czerwoni, m.in. po dwóch golach „Lewego”, pokonali na wyjeździe Andorę 4:1 i zapewnili sobie udział w barażach. Po powrocie do kraju ogłoszono, że nie tylko on, ale i Kamil Glik, nie wystąpią przeciw Madziarom, choć w przypadku reprezentacyjnego obrońcy chodziło o uniknięcie żółtej kartki, która wykluczałaby go z udziału w spotkaniu barażowym.
„Już na początku zgrupowania trener Sousa uzgodnił z Robertem, że jeśli sytuacja będzie rozstrzygnięta, to zagra cały mecz z Andorą, a z Węgrami nie pojawi się na boisku” – tłumaczył rzecznik związku Jakub Kwiatkowski.
Lewandowski nie został wpisany do meczowego protokołu, ale zasiadł na ławce rezerwowych w roli „straszaka”, bo nagle uświadomiono sobie, że w przypadku porażki – do której doszło – Polacy mogą stracić rozstawienie w barażach, co by oznaczało, że ich półfinał musieliby zagrać na wyjeździe, a nie na własnym terenie. Tak też się stało, ale z uwagi na wykluczenie z rywalizacji międzynarodowej Rosji sprawy przybrały później całkiem inny obrót.
Przegrana z Węgrami oznaczała też przerwanie trwającej ponad siedem i pół roku passy bez porażki biało-czerwonych na reprezentacyjnej arenie.
Ostatnia do tej pory absencja Lewandowskiego to spotkanie Ligi Narodów w Rotterdamie z Holandią w czerwcu 2022, zakończone remisem 2:2. W krótkim czasie Polacy grali trzy trudne spotkania i ówczesny selekcjoner Czesław Michniewicz zdecydował, że przeciw „Pomarańczowym” lider kadry odpocznie.
Goście prowadzili już 2:0, ale w drugiej połowie stracili dwa gole. Holendrzy byli w końcówce bliżej zwycięstwa, lecz nie wykorzystali rzutu karnego, a w polskiej bramce świetnie spisywał się Łukasz Skorupski.
Zatem ogólny bilans siedmiu spotkań o punkty bez udziału Lewandowskiego to dwa zwycięstwa (San Marino, Bośnia i Hercegowina), ale z teoretycznie najsłabszymi rywalami, dwa remisy (Portugalia, Holandia) i trzy porażki (Holandia, Anglia, Węgry).(PAP)
pp/ bia/