Żeby stwierdzić, czy brytyjski wariant jest bardziej śmiertelny potrzebne są starannie przeprowadzone badania. Na tym etapie podawanie takich informacji to sianie strachu – powiedział PAP dr hab. Piotr Rzymski z Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu.
Ekspert podkreślił, że wcześniejsze ustalenia epidemiologiczne nie wskazywały, by zakażenia brytyjskim wariantem koronawirusa B.1.17 wiązało się z większą śmiertelnością.
„Stąd takie informacje politycy i ich doradcy powinni przekazywać tylko i wyłącznie wtedy, gdy istnieją silne dowody, które je wspierają. Nie rozumiem sensu takich stwierdzeń na tym etapie, chyba, że brytyjskim politykom chodzi o to, by zrzucać winę za tragiczną sytuację epidemiczną na Wyspach na wirusa – bo to on ma być bardziej zakaźny i na domiar złego, bardziej śmiertelny” – zaznaczył.
Rzymski przypomniał również, że to także brytyjski premier Boris Johnson stwierdził jakiś czas temu na konferencji prasowej, że wariant B.1.1.7 jest o 70 proc. bardziej zakaźny. „Potem dane epidemiologiczne wskazywały, że o 50 proc., a obecnie, że już tylko o 30 proc.” – podał ekspert.
„By stwierdzić zarówno to, czy jakikolwiek wariant rozprzestrzenia się łatwiej czy nie, czy zakażenie nim może faktycznie zwiększać ryzyko śmierci, czy może wcale nie – potrzeba nie wczesnych danych, nie tylko obserwacji epidemiologicznych, ale starannie przeprowadzonych badań laboratoryjnych na liniach ludzkich komórek nabłonka dróg oddechowych oraz zwierząt, takich jak gryzonie z ludzką wersją receptora ACE-2, który dla wirusa jest przepustką do wnętrza komórki. I dopiero na ich podstawie informować opinię publiczną. W przeciwnym razie sieje się strach, a przecież czas pandemii wymaga w szczególności, by wypowiadać się w sposób ostrożny” – zaznaczył.
„Nie panikujmy, czekajmy na wyniki dalszych analiz, zwłaszcza badań eksperymentalnych. I chrońmy się przed koronawirusem – niezależnie od tego, czy wariant brytyjski jest bardziej niebezpieczny czy nie. A to dlatego, że zachorowanie na COVID-19 to swoista loteria. Z nowymi mutacjami wirusa czy też bez nich, zabił i zabija i tak zbyt wiele osób” – dodał.
Pierwszy przypadek zakażenia brytyjskim wariantem SARS-CoV-2 potwierdzono w Polsce w nocy ze środy na czwartek. Według agencji AFP, zakażenia tym wariantem koronawirusa potwierdzono już w kilkudziesięciu krajach świata.
(PAP)
Autor: Anna Jowsa
ajw/ mhr/