Co czwarta infekcja koronawirusem może przebiegać bezobjawowo. Tak twierdzi dyrektor amerykańskiego Centrum Kontroli Chorób Zakaźnych i Prewencji. Duża liczba bezobjawowych przypadków może znacznie utrudnić walkę z epidemią i wymagać zmiany strategii.
W wywiadzie dla amerykańskiego radia publicznego NPR doktor Robert Rodfield mówił o dwóch „niezauważalnych” sposobach w jaki rozprzestrzenia się koronawirus. Po pierwsze, osoby symptomatyczne mogą zarażać innych zanim pojawią się u nich objawy. Druga grupa nosicieli, którzy rozsiewają patogen to osoby, u których nie występują żadne objawy. Naukowcy z Hong Kongu oszacowali, że w Chinach 20 – 40% wszystkich zarażeń miało miejsce w okresach bezobjawowych. Duży odsetek „niewidocznych” transmisji koronawirusa może być powodem dla którego zatrzymanie epidemii jest tak trudne. Fakt ten sprawia, że coraz większa grupa amerykańskich epidemiologów i ekspertów od chorób zakaźnych sugeruje konieczność noszenia maseczek i innych osłon twarzy. Chodzi o to by osoby, które nie wiedzą, że są nosicielami koronawirusa nie zarażały nim pozostałych. Amerykańskie Centrum Kontroli Chorób Zakaźnych i Prewencji rozważa zmianę dotychczasowych rekomendacji i zalecenie Amerykanom noszenia osłon ust w miejscach publicznych, nawet jeśli są to maseczki domowej produkcji.
Informacyjna Agencja Radiowa / Marek Wałkuski / Waszyngton/ w sk