W Coeur d’alene, w Idaho, odbył się protest przeciwników covidowych restrykcji. Demonstranci symbolicznie „podpalili” swoje maseczki.
Pandemia – w samym USA – pochłonęła już ponad pół miliona ofiar. W ciągu ostatniego roku zdążyły się jednak wytworzyć podziały na zwolenników dotychczasowych strategii walki z pandemią, jak i ich przeciwników, którzy nie widzą sensu w noszeniu maseczek, nakładaniu restrykcji i zamykaniu biznesów.
Sprzeciw wyrazili demonstranci, którzy w sobotę gromadzili się w różnych miejscach, w całym stanie. Odbywało się tam symboliczne „palenie” maseczek w palenisku z suchego lodu. Protestujący skandowali też – „USA, USA!”
„Jeśli kobieta może zabić nienarodzone dziecko i to jest jej ciało i jej wybór. Ja mogę zdecydować, czy założyć maskę” – krzyknął mężczyzna na wiecu w Coeur d’Alene, w Idaho – bastionie konserwatystów.
Demonstracja spotkała się z dezaprobatą ze strony wielu osób, które krytycznie wypowiedziały się na temat protestów.
„Trudno o dobrze funkcjonującą demokrację, jeśli nie żyjemy w tej samej wspólnej rzeczywistości i to jest jeden z powodów, dla których rozpowszechnianie teorii spiskowych było tak szkodliwe i tak użyteczne dla skrajnej prawicy” – powiedziała Lindsay Schubiner, dyrektor programowa w Western States Center, organizacji zajmującej się śledzeniem grup ekstremistycznych.
Red. JŁ