Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek powiedział na antenie Polskiego Radia 24, że jeżeli nauczyciele namawiali uczniów do protestów, to wychodzili poza podstawę programową. Chodzi o manifestacje po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który orzekł niezgodność z ustawą zasadniczą przesłanki eugenicznej w przypadku aborcji. Już wcześniej MEN informował, że ma sygnały o tym, że niektórzy nauczyciele namawiali uczniów do udziału w demonstracjach, a minister zapowiadał wyciągnięcie konsekwencji.
Minister Przemysław Czarnek powiedział, że nadzór pedagogiczny oceni, jak nauczyciele zachowują się publicznie i jaki przykład dają swoim uczniom. Wyjasnił, ze reakcja kuratorów będzie w przypadku nauczycieli, którzy zachowywali się wulgarnie lub w sposób, który nie pasuje do etosu zawodu. Powiedział, że chodzi to pojedyncze, incydentalne przypadki.
Minister podkreślił, że lekcja nie jest miejscem, gdzie można namawiać do protestów. „Lekcja jest od tego, żeby realizować podstawę programową, a namawianie do protestów – takich jak widzieliśmy, czy w ogóle – to nie jest rzecz, która wynika z podstawy programowej” – argumentował Przemysław Czarnek. Wyjaśnił, że w takich sytuacjach nadzór pedagogiczny zgodnie z prawem oświatowym ma obowiązek zareagować.
22 października sędziowie Trybunału Konstytucyjnego orzekli, że aborcja w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia nienarodzonego dziecka lub jego nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu jest niezgodna z Konstytucją. Początkowo w manifestacjach środowisk proaborcyjnych, które nie zgadzały się z wyrokiem TK, brało udział po kilkadziesiąt tysięcy osób, zwłaszcza w dużych miastach, jednak w ostatnich dniach znacząco zmniejszyła się liczba organizowanych manifestacji i demonstrantów w nich uczestniczących.
IAR/Informacyjna Agencja Radiowa/#Ingram/wczesn./w Wj