9.8 C
Chicago
sobota, 4 maja, 2024

Co słychać po obu stronach barykady przed meczem Polska-Portugalia?

Popularne

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520

Jeśli zagramy na sto procent, możemy pokonać Portugalię. Naszą siłą jest zespół – zapowiada Arkadiusz Milik. Reprezentacja Polski w czwartek zagra z Portugalią o półfinał mistrzostw Europy. Mecz odbędzie się w Marsylii, gdzie murawa na Stade Velodrome dalej jest w złym stanie, przez co Biało-Czerwoni musieli trenować gdzie indziej.

Przed czwartkowym meczem Polacy mają przynajmniej jedną przewagę nad Portugalczykami. Naszym sprzymierzeńcem może okazać się… murawa stadionu Velodrome. Ale nie chodzi tylko o to, że piłkarze Adama Nawałki grali już przed tygodniem na chyba najbardziej efektownym obiekcie piłkarskim we Francji (1:0 z Ukrainą) i wiedzą, czego się mogą spodziewać.

Od tamtego czasu murawa, mimo częściowej wymiany, ciągle jest w fatalnym stanie. Jednak tym razem może się to obrócić na naszą korzyść, bo bardziej powinna zyskać na tym drużyna, która częściej będzie się bronić i szukać okazji do szybkiego kontrataku. Czyli najpewniej Polska. Zawodnicy bronią się co prawda przed takimi stwierdzeniami, uważając, że dla obydwu zespołów warunki będą takie same, ale faktem jest, że po spotkaniu z Ukrainą było trochę narzekania. Michał Pazdan skarżył się, że nie wiedział jakie dobrać korki, aby się nie ślizgać. Aby jeszcze bardziej nie niszczyć stanu boiska, Polacy po raz drugi w ciągu półtora tygodnia wybrali się na oficjalny trening przedmeczowy do bazy Olympique Marsylia, kilkanaście kilometrów za miastem.

Portugalczycy zrobili jeszcze inaczej. Zakwaterowani pod Paryżem, w bazie francuskiej reprezentacji rugby, trenowali u siebie, dopiero potem przylecieli do Marsylii na konferencję prasową. Nastawienie w obydwu drużynach jest różne – Polacy są głodni sukcesu jak nigdy w ostatnich trzech dekadach. Szansa awansu do półfinału zdarza się pierwszy raz w naszej historii występów w Euro. Portugalia jest na innym biegunie. To jedyna ekipa, która w ostatnich sześciu edycjach, od 1996 roku, awansowała przynajmniej do ćwierćfinału europejskiego czempionatu. Nigdy jednak nie doszła na sam szczyt i teraz, gdy nie pokazuje wielkiego futbolu, tym bardziej nie wzbudza przerażenia wśród polskich piłkarzy.

Szacunek – tak, bojaźń – nie. – Z niecierpliwością czekamy na spotkanie z Portugalią, bo wiemy, że jesteśmy silną drużyną. Pokazaliśmy już na co nas stać, a w czwartek chcemy zrobić kolejny krok – mówił Artur Jędrzejczyk. To m.in. on będzie musiał powstrzymywać portugalskie ataki skrzydłowych. Choć trudniejsze zadanie czeka Łukasza Piszczka, który częściej będzie mierzył się z Cristiano Ronaldo, najlepszym zawodnikiem rywali. Kapitanem, który nie pokazał jeszcze na tych mistrzostwach pełni swoich możliwości.

Podobnie jak w polskim zespole Robert Lewandowski. – Portugalia to znakomity zespół, ale z całym szacunkiem, jeśli zagramy na sto procent, to jesteśmy w stanie ich pokonać. Po raz kolejny w tym turnieju musi pokazać się drużyna, a nie tylko indywidualności. To zespół jest naszą siłą – mówi Arkadiusz Milik, strzelec gola z Irlandią Północną, a jednocześnie jeden z najbardziej krytykowanych zawodników w polskiej ekipie. – Jestem spokojny o swoją dyspozycję. Ostatnio może brakowało mi skuteczności, ale mam umiejętności, żeby strzelać gole. Wszystko, co złe, biorę na klatę. Mamy kolejny rozdział do napisania i to jest najważniejsze. A dodatkowa presja związana z tym, że gramy o półfinał? Nie odczuwamy jej. Przygotowujemy się spokojnie – mówił 22-letni zawodnik. To bojowe nastawienie ma swoje uzasadnienie, bo Polacy stworzyli rzeczywiście blok obronny, który trudno sforsować. Poza tym nauczyli się przetrzymywać trudne momenty i co równie ważne – mieli solidny czas na regenerację. Od ostatniego meczu minęło pięć dni.

Podróż powrotna z St. Etienne po spotkaniu ze Szwajcarią odbyła się bez zbędnego opóźnienia, jak wcześniej po starciach z Niemcami i Ukrainą. Logistycznie – tym razem bez zarzutu. Gorzej może być z przygotowaniem fizycznym. Sztab trenerski zapewnia, że wszystko jest w porządku, ale 120 minut wysiłku w popołudniowym gorącu St. Etienne nie jest najlepszym rozwiązaniem przed kolejną batalią. Portugalczycy też grali dogrywkę, ale problem Polaków tkwi w wykorzystaniu rezerwowych. Adam Nawałka postawił na żelazny skład i nie chce teraz przeprowadzać eksperymentów. To oznacza, że ławka graczy, którzy mogą wejść na boisko jest krótka. Przeciwko Szwajcarii trener zaczął zmiany po 100 minutach gry, mając w głowie myśl, że nie może zdjąć strzelców rzutów karnych. W czwartkowy wieczór może być podobnie…

TS/Remigiusz Półtorak i Rafał Musioł z Marsylii (AIP), Fot. Bartek Syta

- Advertisement -

Podobne

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnio dodane

Strony Internetowe / SEO
Realizacja w jeden dzień!
TEL/SMS: +1-773-800-1520