Prokurator postanowił o postawieniu byłemu szefowi podkomisji smoleńskiej Wacławowi B. zarzutu dotyczącego utrudniania śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej – poinformowała w środę Prokuratura Krajowa. PK wezwała B. w celu postawienia zarzutu na I połowę kwietnia.
„31 marca 2025 r. prokurator wydał postanowienie o przedstawieniu Wacławowi B. zarzutu popełnienia przestępstwa poplecznictwa” – poinformował rzecznik prasowy PK prok. Przemysław Nowak.
Jak przekazał, w związku z tym „Wacław B. został wezwany do stawiennictwa w PK w pierwszej połowie kwietnia w celu ogłoszenia mu zarzutu i przesłuchania w charakterze podejrzanego”.
„Szczegóły dotyczące treści zarzutu zostaną przedstawione po wykonaniu powyższych czynności” – zaznaczył prokurator.
Postanowienie PK jest jednym z efektów prac powołanego w Prokuraturze Krajowej w listopadzie zeszłego roku zespołu śledczego do zbadania nieprawidłowości w funkcjonowaniu tzw. podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza (PiS) w latach 2016-2023. Pracami zespołu sześciu prokuratorów kieruje płk Tomasz Mackiewicz – dyrektor Departamentu do Spraw Wojskowych Prokuratury Krajowej.
Pierwszym zadaniem zespołu było rozpoznanie 41 zawiadomień złożonych do PK 25 października 2024 r. przez wiceszefa MON Cezarego Tomczyka o możliwości popełnienia przestępstw w związku z funkcjonowaniem podkomisji.
„Po rozpoznaniu 41 zawiadomień (…) 18 listopada 2024 r. prokurator wszczął pięć śledztw, w tym w sprawie przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez członków podkomisji” – przypomniał prok. Nowak.
Jak informowano w listopadzie 2024 r. łącznie śledztwa te zostały wszczęte w kierunku 21 czynów, a chodziło m.in. o ujawnienia osobom nieuprawnionym informacji niejawnych oraz innych podlegających ochronie, zaniechania realizacji czynności nadzoru i kontroli nad prawidłowością wykorzystania środków finansowych oraz nieudostępnienia materiału z prowadzonego badania wypadku lotniczego na wniosek prokuratora, a także usunięcia dokumentów, którymi ustalone osoby nie miały prawa rozporządzać.
Ponadto zespół PK przejął wówczas dwa inne śledztwa, które wcześniej prowadził wydział ds. wojskowych Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Dotyczyły one zniszczenia samolotu Tu-154M nr 102, stanowiącego mienie znacznej wartości, w sposób wykluczający przywrócenie mu właściwości lotnych, a także zniszczenie, utratę lub ukrycie udostępnionych członkom podkomisji 23 dowodów rzeczowych zabezpieczonych do głównego śledztwa Prokuratury Krajowej w sprawie katastrofy smoleńskiej.
Jak zaznaczył prokurator Nowak, uzyskany w toku tego ostatniego śledztwa materiał dowodowy, w tym „przede wszystkim zabezpieczona dokumentacja, dostatecznie uzasadnił podejrzenie, że Wacław B., były przewodniczący podkomisji w latach 2016–2017, popełnił przestępstwo utrudniania postępowania karnego – śledztwa dotyczącego katastrofy smoleńskiej”.
Zgodnie z Kodeksem karnym „kto utrudnia lub udaremnia postępowanie karne, pomagając sprawcy przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego uniknąć odpowiedzialności karnej, w szczególności kto sprawcę ukrywa, tworzy fałszywe dowody, zaciera ślady przestępstwa (…) podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”.
Tzw. podkomisja smoleńska została powołana w 2016 r. decyzją szefa MON Antoniego Macierewicza. W kwietniu 2022 r. Macierewicz przedstawił raport z prac podkomisji, który kwestionował ustalenia Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego pod przewodnictwem Jerzego Millera. Podkomisja złożyła też w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego oraz morderstwa pozostałych 95 osób podróżujących do Smoleńska.
Po objęciu władzy przez obecny rząd tzw. podkomisja smoleńska została rozwiązana. W styczniu ub.r. został powołany zespół ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej. W jego skład weszło ok. 20 ekspertów i ekspertek.
MON 24 października ub.r. zaprezentowało raport tego zespołu. Wynikało z niego, że kosztowała ona Skarb Państwa ponad 81 mln zł. Według kierownictwa MON prace „podkomisji smoleńskiej” były nierzetelne, jej członkowie nie mieli kwalifikacji do badania wypadków lotniczych, a opinie ekspertów zostały przemilczane lub przeinaczone tak, aby pasowały do hipotezy o wybuchu, do którego miałoby dojść na pokładzie samolotu Tu-154.
Macierewicz uznał wtedy, że istotą raportu zespołu ds. oceny funkcjonowania podkomisji smoleńskiej była ochrona Władimira Putina i polityki Donalda Tuska poprzez kłamstwo, dezinformacje i manipulację. (PAP)
mja/ zuz