Sajed Sadaat, który w latach 2016-2018 był ministrem komunikacji Afganistanu i pod koniec zeszłego roku wyemigrował do Lipska, obecnie jest dostawcą jedzenia. Były polityk twierdzi, że to tymczasowe zajęcie.
„Praca jak każda inna, nie ma co się wstydzić” – powiedział Sadaat w rozmowie z AFP. Dodał, że pracuje po sześć godzin w dni powszednie oraz 10 godzin w weekend.
Były minister wyemigrował do Niemiec pod koniec 2020 roku. Wybrał ten kraj, mimo że posiada podwójne obywatelstwo, brytyjsko-afgańskie.
W 2018 roku Sadaat odszedł ze stanowiska, ponieważ miał dosyć korupcji w rządzie. Następnie pracował jako konsultant w sektorze telekomunikacyjnym. Uważa, że ze względu na swoje kompetencje, również w RFN znajdzie pracę w tej branży. Problemem jest brak znajomości języka niemieckiego. Mówi, że codziennie przed pracą poświęca około czterech godzin na naukę.
„Mógłbym doradzać rządowi niemieckiemu dając realistyczny ogląd sytuacji i w ten sposób pomagać Afgańczykom” – powiedział Sadaat.
AFP zwraca uwagę, że praca poniżej kompetencji byłego ministra może zwiastować to, co czeka kilka tysięcy Afgańczyków, którzy zostali ewakuowani przez siły niemieckie z ojczyzny opanowanej przez talibów. Może to też dotyczyć uchodźców stamtąd, którzy w najbliższych latach przybędą do Niemiec.
Afgańczycy od kilku lat są drugą, po Syryjczykach, najbardziej liczną grupą narodową przybywającą do Niemiec. Od 2015 roku złożyli ok. 210 tys. wniosków o przyznanie azylu. (PAP)
skib/ ap/