Do prawdziwej bitwy pomiędzy imigrantami a węgierską policją doszło w środę na granicy węgiersko-serbskiej, gdzie od ponad doby setki uchodźców oczekiwały bezskutecznie na otwarcie przejścia na Węgry.
Armatki wodne, setki funkcjonariuszy, gaz łzawiący – takich sił użyła węgierska policja, by odeprzeć atak rozgniewanych i zdesperowanych imigrantów na granicy w miejscowości Horgos. Ci ostatni szturmowali zamknięte szlabany na przejściu granicznym. Rzucali kamieniami, butelkami z wodą w kierunku węgierskich funkcjonariuszy, podpalali opony.
Na zdjęciach telewizyjnych widać było wozy policyjne zgromadzone na przejściu oraz serbskie ambulanse, które przybywały nieść pomoc poszkodowanym. BBC podała, że kilka osób odniosło obrażenia – w większości chodziło o skutki użycia gazu łzawiącego przez węgierskie oddziały.
– Uciekamy przed wojnami i przemocą i nie spodziewaliśmy się, że w Europie spotka nas taka przemoc i nieludzkie traktowanie – mówił agencji AP jeden z imigrantów, cytowany przez telewizję BBC.
Imigranci przekonują, że celem ich wędrówki są Niemcy, które traktują jak wymarzony kraj dobrobytu.
Przez granicę serbsko-węgierską do Unii Europejskiej dotychczas przedostały się już tysiące uchodźców z Bliskiego Wschodu. We wtorek rząd węgierski poinformował o zamknięciu granic. Przekraczanie ich przez imigrantów traktuje jako nielegalne i stosuje nawet areszty wobec tych, którzy zostaną złapani na przejściu granicy.
Stłoczeni przy przejściu granicznym imigranci bezskutecznie przez ponad dobę domagali się otwarcia szlabanów. Wreszcie w środę nie wytrzymali i próbowali sforsować je siłą. To wywołało starcia z policją.
Część imigrantów widząc co się dzieje już wcześniej kierowała się od granicy z Węgrami w kierunku Chorwacji. Uchodźcy chcą za wszelką cenę dostać się do Niemiec. Nie zważają na to, że w Chorwacji po wojnach z lat 90. pozostało jeszcze wiele pól minowych.
Wojciech Rogacin AIP