Prokurator Generalna Arizony Kris Mayes poinformowała w piątek, że jej biuro bada możliwość złamania prawa stanowego w zakresie kierowania gróźb karalnych przez Donalda Trumpa. Chodzi o wypowiedź byłego prezydenta w rozmowie z Tuckerem Carlsonem, w której stwierdził, że była przedstawicielka Izby Reprezentantów USA Liz Cheney „nie byłaby takim jastrzębiem wojennym”, gdyby skierować na nią lufy karabinów. Zdaniem biura Mayes takie słowa mogą spełniać znamiona groźby karalnej, wymierzonej w Cheney.
„Ona jest radykalnym, wojennym jastrzębiem. Postawmy ją z karabinem stojącym tam [naprzeciw niej – red.] z dziewięcioma lufami strzelającymi w jej kierunku” – powiedział Trump w rozmowie z Tuckerem Carlsonem. „Okej, zobaczmy, jak się z tym poczuje. Wiesz, kiedy broń jest wycelowana w jej twarz – wiesz, oni wszyscy są jastrzębiami wojennymi, kiedy siedzą w Waszyngtonie w ładnym budynku” – dodawał były prezydent, krytykując byłą polityk krajowej Izby z ramienia Partii Republikańskiej.
W poście na swojej platformie społecznościowej Truth Social Donald Trump napisał później, tego samego dnia, że „Chenney nie miałaby odwagi walczyć sama ze sobą, gdyby dano jej do ręki pistolet”.
W późniejszych komentarzach dla dziennikarzy Trump bronił swoich wypowiedzi, dalej nazywając Chenney „wojennym jastrzębiem” i sugerując, że ta „zabija ludzi”.
Rzeczniczka byłego prezydenta Karoline Leavitt podtrzymała słowa swojego mocodawcy stwierdzając, że „Trump miał 100% racji mówiąc, że podżegacze wojenni, tacy jak Liz Cheney, bardzo szybko rozpoczynają wojny i wysyłają innych Amerykanów na śmierć, samemu uchylając się od walki”.
Red. JŁ